Zachęcona
dobrą, wręcz entuzjastyczną recenzją na jakimś blogu kupiłam MójCiOnowi w
prezencie na urodziny książkę „Wrócę po ciebie” autorstwa Guillaume Musso.
Nie
taki był mój zamysł, ale myślę, że po dwóch dniach nerwów i hamowania chęci
ciepnięcia tej książki w morze, On jeszcze bardziej jest w stanie docenić dobrą
literaturę i cieszyć się nią. Zresztą zobaczcie sami, co napisał:
Nie wrócę po ciebie, Guillaume.
Guillaume Musso jest z wykształcenia
ekonomistą. Idąc dalej: jest również świetnym biznesmenem. Pisze z powodzeniem
dla milionów. Czytelników i dolarów.
"Wrócę po ciebie" wpasowuje się
zdecydowanie w nurt popkultury literackiej. Jest harlequinem
przyprawionym odrobiną sensacji i fantastyki. Autor bez żenady korzysta z
pomysłów zgranych z wcześniejszych utworów innych twórców. Nie wstydzi się
powoływać wprost na stronach swojego plagiatu na niedościgniony "Dzień
Świstaka". Jego prawo autorskie opiera się na wymieszaniu tych pomysłów i
utkaniu z nich intrygi, która do końca ma trzymać w napięciu i zaskakiwać. Robi
to jednak tak nieudolnie, że mniej więcej w połowie książki (dokładnie od
momentu, w którym bohater ogląda nagrania z kamery w klubie) wiedziałem już, kto
(i z czyjego nadania) zabił. Nie w przenośni - dosłownie.
Prymitywny język literacki i papierowe
postacie pełne niespójnych zachowań, uwikłane w irytujące dialogi to słabe
strony autora. Intryga - na poziomie Grishama trzeciej kategorii. Suspens -
piąta woda po Kingowym kisielu (obaj klasycy popkultury są chętnie przywoływani
przez autora). I chyba ze względu na te łatwo wyczuwalne niedostatki autor
postanowił okrasić swoją powieść niezliczoną ilością cytatów z dzieł, jak na popkulturę
przystało, które wszyscy dobrze znają (lub powinni) i lubią (lub polubią). Ot,
choćby zaczyna się wszystko cytatem z "Cienia Wiatru" Zafona, który
nijak się ma do treści opowiadania. Ale co z tego?! Liczy się chwyt
marketingowy!
I nie to, żebym miał coś przeciwko kulturze
masowej! Odrzuca mnie to, że ten literacki kicz jest pełen irytujących,
melodramatycznych idiotyzmów. Aż mnie kusi, aby rzucić przykładami. Podam Wam
dwa spośród pozostałych dziesiątków nonsensów. Co powiecie chociażby o profesjonalnym mordercy, zimnym i bezwzględnym draniu, który
ma na swoim koncie wiele płatnych ofiar, a jednakże na kartach tego dzieła
niespodziewanie załamuje się i popełnia samobójstwo, gdyż mordując sobie pewnego
gościa... postrzelił niewinną osobę?!! A jak zareagujecie na histerycznego i
spazmatycznego szczeniaka, lat kilka, który bez opamiętania i bez przerwy
wydziera się a to, że chce być Indianinem, a to, że chce iPhonaaaaaa!,
doprowadzając swoją matkę do takiego rozstroju nerwowego, że ta, prowadząc auto,
śmiertelnie potrąca przechodzącą przez jezdnię dziewczynę, po czym słyszy z ust
nagle wydoroślałej i opanowanej latorośli: "mamusiu, to nie twoja wina, to
wina tej dziewczyny, przechodziła i nawet nie popatrzyła, czy coś jedzie".
Jaka niespodziewana spostrzegawczość połączona z empatią, prawda?!
Ku zaspokojeniu popkulturowych potrzeb
tekst opływa też morze popularnych marek (odzieżowych, motoryzacyjnych etc.),
miejsc, które należy znać lub w nich
bywać (knajpy, kluby etc.). Jest tu bogactwo, blichtr, sława. Jednym słowem,
całe przedsięwzięcie jest cool, hip and trendy. American glamour z domieszką
francuskiego snobizmu (jedna gwiazdka Michelina dla niedawno założonej
knajpki). Biznes na całego. Miliony czytelników (ach, te miliony dolarów...)
mają mieć wrażenie, że liznęły wielki świat i wielką literaturę.
Ja się nalizałem aż do estetycznych
nudności i przekazuję do skupu makulatury.
Jednym słowem zakup nie wypalił a mójCi poznał się znakomicie i napisał super recenzję dla tego gniota. Takich gniotów jest coraz więcej i gorzej bo są czytane ,i jeszcze otrzymują dobre recenzje gdyż są pisane do recenzenckich egzemplarzy.
OdpowiedzUsuńZałączam pozdrowienia ze słonecznej już Małopolski.
Trafiłaś w sedno! I ja pozdrawiam z Dolnego Śląska, gdzie zaczęło właśnie nieźle wiać!
UsuńMocne słowa.
OdpowiedzUsuńKrwista recenzja.
Może ta entuzjastyczna recenzja gdzieś tam była reklamą?
Albo ten ktoś takie czytadła lubi?
Ja przed zakupem ,poznaję ' książkę po recenzjach fachowców i osobistym jej przejrzeniu.
Inaczej może zdarzyć się podobny niewypał.
Biegnij szybko po dobrą książkę,bo nad morzem pogoda chyba Was nie rozpieszcza?
Pozdrowienia!
Amber kochana, już jestem prawie tydzień po urlopie:(
UsuńCo do książek masz rację, pewnie to była reklama, choć jak zobaczysz na różnych portalach, to wielu ludziom się podoba i dobrze!
Chyba nie wracasz przeczytać odpowiedź, ale jakby to, właśnie robię Twojego łososia w malinach;-)
Nie wiem, jak książka, ale recenzję przeczytałam jednym tchem, chyba po raz pierwszy w zyciu, bo na ogół są one nudne jak flaki z olejem :DDD
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
MójCi będzie uszczęśliwiony:-) Pisanie recenzji, a przede wszystkim czytanie, to Jego wielka pasja;)
UsuńWyślę Tobie coś miłego ,
OdpowiedzUsuńpromyk słonka na błękicie
By Ci uprzyjemniał życie
Krople rosy na trawniku
szczęścia dadzą Ci bez liku
śpiew słowika nad Twą głową
Uśmiech, całus, dobre słowo
I życzenia z serca mego
Dnia miłego i pięknego
Serdecznie pozdrawiam
Szczególnie pociąga mnie śpiew słowika nad mą głową;-) dziękuję
Usuńooo tgakie recenzje mogłabym godzinami czytać:)))))))))))))))) brawo!!!!!
OdpowiedzUsuńO! Ty mi Qro nie podrywaj MójCija!;-)
UsuńAneczko...ale ty kochana wiesz,ze za każdym mądrym "MójCijem"....stoi mądra "JegoCiOna":))))))))
UsuńOj, ja po prostu uwielbiam droczyć się z Tobą, ot co:)
Usuńprzeca ,że wim!!!!!
UsuńOj tak!!! :)
UsuńRecenzja jest taka, ze w piety by poszla!!!
UsuńA myślałam, że tylko mnie ta książka nie przypadła do gustu, już miałam "wyrzuty sumienia":), ze taki hicior, a ja się nie poznałam.
OdpowiedzUsuńTo cieszę się bo lubię Cię odwiedzać i dobrze wiedzieć, że masz podobony gust;-)
UsuńŚwietna recenzja. Na pewno nie przeczytam tej książki, bo nie cierpię pisania dla pieniędzy, ukrytych reklam i tego wszystkiego co "wielcy marketingowcy" próbują nam wcisnąć między wierszami!
OdpowiedzUsuńNie czytaj, szkoda czasu, jest tyle innych książek!
UsuńJestem pod wrażeniem tej recenzji i podoba mi się że to napisaliście - nie zawsze można spotkać krytykę na blogach, częściej są pochwały.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak było w przypadku tej książki (nie słyszałam o niej), ale wszędobylskie zachwyty nad czymś często mnie zniechęcają :)
Tak też było z filmem "Nietykalni", ale tu akurat miło się rozczarowałam :)
Ja też bardzo się boję takich chwalonych ogólnie dzieł, bo zazwyczaj się rozczarowuję...
UsuńNietykalnych będę wspominać jeszcze długo i chętnie wrócę do tego filmu:)
Chyba taka literatura na lato ....
OdpowiedzUsuńPrzeczytać bez angażowania się leżąc na plaży tak mi się kojarzy...
Aleś "pojechała" rymem:):)
UsuńFaktycznie, rym:-) Myślę, że jeśli ktoś lubi, to może być zadowolony!
UsuńZa recenzję dziękuję, książki nie kupię, w bibliotece ominę szerokim łukiem:))
OdpowiedzUsuńAleż proszę:)
Usuńi ja bym to kupił, po dość trałmatycznym spotkaniu z p camillą läckberg czemu by nie skosztować groteskowej, jak piszesz strony krinału
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Lipton_R
Myślę, Liptonie_R, że już niedługo będziesz miał okazję kupić ja u Ori, w sklepiku pod Orionem, zaglądaj:-)
UsuńFantastyczna recenzja, szkoda, że zakup nie trafiony...całkowicie się zgadzam z Blackberry.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
I ja Cię Justynko pozdrawiam gorąco z zimnego Wrocławia:-)Nietrafione prezenty zdarzają się i tak ma być, bo byłoby nudno:)
UsuńA Ja przeczytałam wszystkie książki tego autora i czekam na następną z niecierpliwością. Już od dawna nie czytam ambitnych książek bo mnie nudzą.Wystarczy że klasykę mam w jednym palcu - nawet przeczytaną z przyjemnością bo po ukończeniu wszystkich szkół.Czasem wpadnie mi coś ambitnego i przez pomyłkę przeczytam. Wolę poczytać jakąś sensacje np. Harlan Coben mi odpowiada - pewnie też jest chłamem ale ja się w nim zaczytuje i wielbie Go .Nora Roberts też jest niezla ale tylko z wątkiem kryminalnym - tez pewnie chłam ale co tam taki mam gust.Pewnie powiecie O jezu !! Nie czyta noblistów ? No nie !!! Nawet kiedyś próbowałam - nuuuuda. Mogłabym powymieniać jeszcze więcej autorów których lubię ale nie chce żeby Was zemdliło. Taka jestem jaka jestem - zapadam się w fotel i odpływam w inny świat - świat romansu lub sensacji.
OdpowiedzUsuńKrew tryska na prawo i na lewo - nie dziwie się - przecież ta książka nie jest dla facetów - wystarczy przeczytać streszczenie z tyłu książki. Jak bym była facetem to bym jej nie czytała . Taki facet to stoi mocno dwiema nogami na ziemi.Nie czyta takich książek - ciekawe jakie ?? Pewnie te bardzo ambitne żeby zabłysnąć w towarzystwie. Widzę tu parę osób ktore prowadzą blogi książkowe - jak się zajrzy to dopiero lektura - wampiry,wampiry i romanse i wampiry a tu wypisują że takie są ambitne - nie wisz czasem hah
UsuńMyślę, że bardziej niż o krew, chodzi o "Prymitywny język literacki i papierowe postacie, pełne niespójnych zachowań, uwikłane w irytujące dialogi to słabe strony autora". Wcale nie twierdzę, że trzeba czytać tylko ambitne książki! Wręcz przeciwnie, nawet MójCi napisał w recenzji, że "I nie to, żebym miał coś przeciwko kulturze masowej!"
UsuńPoza tym przecież ta książka jest bestselerem, więc naprawdę nic dziwnego, że ją lubisz. Fajnie, że mamy różne gusta i że podoba nam się różna literatura. Ja osobiście nie widzę w tym nic złego, wręcz przeciwnie!
Sądzę, że Retro77 wygłupia się, że to taka prowokacja...
UsuńNie wiem Aniu, może Retro77 sama się do tego ustosunkuje...
Usuńno coz, ksiązka pewnie znajdzie swojego czytelnika ( lub juz znalazla sądząc po tym, co napisalas) ale szkoda, ze prezent sie nie udal...
OdpowiedzUsuńJa nie żałuję Basiu, bo trzeba było Go widzieć, jaki jest zbulwersowany kiedy czytał, nawet mi cytował niektóre fragmenty, jakieś kretyńskie dialogi i śmialiśmy się z tego serdecznie:)
Usuńale Twoja recenzje przeczytalam od deski do deski:) tez nie lubie takich ksiazek - nie kupie tego....... no:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie kupuj:-) Acha! To nie jest moja recenzja;-)
UsuńPozdrawiam też!
Mam kilka takich niezbyt udanych,żeby nie powiedzieć zupełnie dennych książek. Czasami szkoda drzew...
OdpowiedzUsuńWłaśnie, właśnie. Szkoda drzew, szkoda czasu, ten Musso powinien iść do Ciebie na naukę:-)
Usuńtaka recenzja to skarb!
OdpowiedzUsuńPrzekażę autorowi!
UsuńRecenzja miażdżąca! :-))
OdpowiedzUsuńWstąpiłam dziś do księgarni z powodu ssania za nową książką. Stanęłam przed półką z literaturą polską ("cudze chwalicie, swego nie znacie"...) i zauważyłam niezwykły wysyp rodzimej literatury kobiecej. Fikuśne tytuły, nieznane nazwiska. Postałam, popatrzyłam, ale nie honor było wyjść z pustymi rękami, więc zdecydowałam się na wspomnieniową "Szarą godzinę" Zofii Kucówny, którą znam i zawsze bardzo lubiłam. Zaczęłam czytać już w autobusie.
Myślę, że się nie zawiedziesz. Ja szykuję się do dzienników Jerzego Stuhra "Sercowa choroba, czyli moje życie w sztuce". Obiecuję sobie miłą i poduczającą lekturę:-)Podobno świetne.
UsuńKazdy spiewac moze i kazdy pisac moze, a co! Ale i kazdy moze przeczytac lub nie! Nie bede czytac...tej ksiazki!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
I ja serdeczności ślę i miło mi że mnie odwiedziłaś:-)
Usuńdziękuję za świetną recenzję już wiem, czego nie kupię. ja niestety od czasu do czasu, przez jakąś idiotyczną, "szczerą" opinię, daję się naciągnąć i kupuję coś co później przyprawia mnie o ból głowy. ostatnio niestety zachęcona opinią, że to taki drugi Stieg Larsson, zakupiłam, podobnie jak Lipton_R, Camillę Läckberg i to niestety w pakiecie. nie będę się rozpisywać bo to nie miejsce na to ale jeśli chcieliście ją kupić to Z CAŁEGO SERCA NIE POLECAM.
OdpowiedzUsuńNo cóż, czasem tak musi być. Ja ostatnio nacięłam się na książkę polecaną przez osobę, której gustowi ufam, no może nacięłam się to za dużo, ale spodziewałam się o wiele więcej.
UsuńA CL nie kupię, o nie!
Przeżyłam coś podobnego. Kolega zachwalał książkę, że czytał kilka razy i ciągle nie ma dość - trafiłam w księgarni, kupiłam, przeczytałam kilka stron, przerzuciłam kilkanaście kartek i zaczęłam czytać i dalej tak samo, aż walnęłam nią z nerwów i wpadła za regał, gdzie została do malowania mieszkania. Teraz już nie pamiętam tytułu tego arcydzieła.
OdpowiedzUsuńKapitalna historia:D Ja musiałam walczyć z MójCijem, żeby tej nie wrzucił do morza, albo do kosza:-)
UsuńCzytam pasjami i co tylko w ręce mi wpadnie. Czasem niestety trafiam na takie perełki, że ani do przodu ani wspak czytać się nie da.
OdpowiedzUsuńwłaśnie najbardziej boimy się jak akie coś stanie się na wyjeździe .. poza cywilizacja ..
OdpowiedzUsuń:) Aha... Przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia, jeśli nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńa nie wzbudziła u Ciebie żadnych wątpliwości już sama okładka? ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOjtam! Pomyślałam, że to będzie dobra, lekka, wciągająca lektura na plażę - tak miało wynikać z różnych entuzjastycznych opisów. MójCi przeważnie czyta cięższy kaliber, więc to miało być coś innego. I było:)
UsuńNie czytałam i już nie przeczytam;)
OdpowiedzUsuńPo recenzji Alefa, którą przeczytałam po przeczytaniu książki,
wiem, że na recenzjach MójCiJego można polegać:)
To cenny komplement! Przekażę MójCijemu:-)
UsuńTknęłaś mojej bolączki. Lubię literaturę lekką, którą się czyta dla przyjemności, nie dla zabłyśnięcia w towarzystwie. ALE. Jeszcze kilka lat temu, literatura lekka prezentowała jakiś poziom. Teraz to albo podręczniki "co nosić, żeby być" albo gnioty typu "jak zostać samotną 40stką i być z tego dumną".
OdpowiedzUsuńNiedawno zobaczyłam opis orgazmu, który bohaterka pewnej książki przeżywała w pojedynkę na siłowni. Dobrze, że zanim kupiłam książkę.
A wiesz co jest bestsellerem nr 1 na amazon.com? 50 shades of gray. Kobiecy pornol.
Teraz się pytanie: czy literatura lekka, ale ambitna (nie traktująca czytelnika jak półinteligenta) jest na wymarciu, bo:
a) nie ma dobrych pisarzy
b) poziom oczekiwań czytelników zmalał, więc pisarze się nie wysilają
c) poziom wiedzy czytelników zanika, więc wydawnictwa muszą produkować gnioty
Chyba zacznę Dostojewskiego od początku...
Sądzę Moja Droga, że chodzi o pkt b i c, bo że pisarze dobrzy są to wiem, bo wciąż zdarza mi się na nich trafiać (jak np http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/02/pokoj-emma-donoghue.html)
UsuńTaki był mój zamysł, aby kupić mężowi książkę, która będzie lekka, wciągająca i odpowiednia na wakacje. Sama chętnie bym taką przeczytała. Chciałabym trafić na taką, za sprawą której będę zarywała noce, jak za dawnych czasów.
Powiem Ci, że niedawno przeczytałam po raz kolejny Annę Karennię i to było niezwykłe doświadczenie. Czytałam ją jako nastolatka kilka razy, potem ok 30 stki i teraz, i po pierwsze jestem zachwycona Tołstojem, uważam że jest genialnym pisażem, psychologiem, znawcą ludzi, a poza tym mój odbiór tej książki teraz był całkowicie inny, niż 30 lat temu. Całkowicie inny. To niesamowite. To doświadczenie było dla mnie tak cenne, jak znalezienie skarbu. Moja dusza została dotknięta.
Dlatego szkoda mi czasu na gnioty, też będę czytać Dostojewskiego:-)
Jak znajdziesz coś lekkiego, ale dobrego, to podziel się ze mną proszę:-)(Podobał mi się np "Dziennik Bridget Jones" jako audiobook - śmiałam się serdecznie:-))
w poniedziałek idę na poszukiwania i muszę przeczytać. Recenzja powala, a co mówić książka!!!
OdpowiedzUsuńHmmm, a to ciekawe:)
Usuń