To bardzo dla mnie wzruszająca historia.
Zacznę od dygresji. Kiedy byłam małą dziewczynką, bardzo pragnęłam mieć psa. "Bardzo pragnęłam" nie oddaje tej bolesnej tęsknoty, jaką odczuwałam na samą myśl o SWOIM psie.
Nie było nic na całym świecie, czego nie pożądałabym bardziej. Garnęłam się do każdego napotkanego futrzaka, jaki stanął na mojej drodze, nieważne, czy był groźny, czy nie. Rodzice łatali tę moją tęsknotę mniejszymi zwierzętami. Miałam rybki, ukochanego kanarka Lolusia, różne papużki faliste, w tym Inkę i Wojtka, a nawet żółwia. To trochę przyćmiewało mój ból. Wymarzonego psa doczekałam się dopiero w liceum i od tej pory idę przez życie, mając zawsze u boku psiego przyjaciela - teraz nawet dwie przyjaciółki. :)
Przekonywałam, że nie da się nadrobić straconych lat i że córka będzie jej dozgonnie wdzięczna i że trzeba, koniecznie trzeba spełnić to marzenie!
I wiecie co?
Pani Halinka posłuchała!!!!
Tę historię znają już bywalcy tego bloga, a reszcie opowiem w skrócie.
W tym czasie trafiły do mnie dwie psie dziewczynki, którym "ja chcę siusiu" uratowało życie (klik). Cudowne maluszki!
Pani Halinka zaraz przyjechała i wybierała między nimi, chcąc zrobić Madzi niespodziankę.
No i wybrała jasną psineczkę. Lunkę.
U mnie została urocza Brzusia.
Potem się zaczęło! Dziewczyny wymieniały się korespondencją!
Korespondencja się skończyła, bo Brzusia też znalazła domek,
ale i tak wiem, jak prezentowały się dziewczyny po miesiącu.
Lunka - imię nadane przez Madzię.
Oto Pikku - tatuś dziewczynki jest Finem, stąd to imię. :)
Na tym nie koniec tej retrospekcji, bo przecież opowiadałam o spełnionym marzeniu Madzi!
Madzia była, jak można się domyślać, przeszczęśliwa!
Miała swój skarb!
Swoją Lunę!
Dziewczynka sama wymyśliła to imię, zanim jeszcze marzenie stało się ciałem.
Oj, najchętniej nie chodziłaby do szkoły, tylko cały czas spędzała ze swoją ukochaną!
Dotarliśmy do sedna tego posta, który miał być króciutki (hłe, hłe, hłe).
Otóż przepiękny rysunek dostałam! Tadam! Zobaczcie!
To ja!
A to dwie siostry z pudła:
Brzusia
Brzusia ma ogromną kość.
Brzusia kości nie ma dość.
- Pyszna kostka, ja to wiem.
Mam i nie dam! Sama zjem!
(Wierszyk Ninki do kalendarza PKP, który bardzo podoba się Magdzie.)
Tadzika nie mogło zabraknąć na rysunku!
A jak wyglądają dziewczynki teraz?
Mam niespodziankę, bo dostałam zdjęcia!
Oto Lunka - długonoga piękność!
A to Pikku (Brzusia) - piękność, ale raczej krótkonoga. :)
Madziu, jestem szczęśliwa, że przyczyniłam się do spełnienia Twojego marzenia!
Buuuuuuuuuuuuuu...
Łezki mi się zaszkliły w oczach. ;)
I ja Ci dziękuję za wzruszenie, jakiego doznałam, czytając tę ilustrowaną wiadomość od Ciebie. :)
Prawdziwie dobry uczynek zrobiłam - tak jak głosił tytuł!
Jestem szczęśliwa!
Jestem szczęśliwa!
Lunka wyrosla na prawdziwa pieknosc! A wcale sie nie zapowiadala... :)))
OdpowiedzUsuńTo samo pomyślałam :) zmieniły się bardzo psie dziewczyny.
UsuńGosiu :*
Piękna wzruszajaca historia, nie dziwię się Twoim łezkom :)
OdpowiedzUsuńLuna rzeczywiście wyrosła, zwłaszcza jej nóżki :)
I fajnie , że dziewczynki mogą się widzieć via Twój blog :)
Lezki to i ja mam, u Ciebie zawsze piekne historie, ale robisz dobrze zwierzaczkom, podziwiam niezmiennie...
OdpowiedzUsuńBardzo się teraz różnią "figurą", ale pyszczki mają podobne. Śliczne są obie:)
OdpowiedzUsuńGosiu, przecież Twoje życie to jeden wielki dobry uczynek! a ja właśnie nosem ciągam, choć kataru jeszcze przed chwilą nie miałam!
OdpowiedzUsuńPiękna historia rozjaśniająca pochmurny poranek. Jak to miło otrzymywać wieści o dalszych losach adoptowanych.
OdpowiedzUsuńAle pięknie wyrosły :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia - jak zawsze u Ciebie!
OdpowiedzUsuńPikku krótkonoga, ale zdecydowanie długoucha :)
Dobrze czytać o szczęściu! Pieski się bardzo zmieniły,to zawsze zagadka jak wyrosną takie szczeniaczki:)))
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się... bardzo.
OdpowiedzUsuńAleż ta Lunieczka wyrosła, a zapowiadała się raczej na małego pieseczka.
Uszata Brzusia też śliczna.
Piękna historia.
Gratuluję Ci kolejnej udanej adopcji!
Pięknie wyrosły,szczogólnie Luna.A Pikku ma cudne uszy.Spełniłaś Madzi najskrytsze marzenie.Jesteś wróżką.
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe, że możemy poznawać dalsze losy Twych podopiecznych. Takie historie na pewno dodają Ci sił i motywacji do tego, co robisz.
OdpowiedzUsuńA siostrzyczki nadal bardzo do siebie podobne, tyle, że jednej poszło w nogi, a drugiej w uszy.
O TO ,TO ;))))
UsuńJak one szybko rosna...
OdpowiedzUsuńWzruszająca historia,a spełnić dziecku marzenie - bezcenne!Ogrzałam się, jak zawsze, ZMD, serdeczności zostawiam i pędzę dalej :) Sunie wyrosły na piękne Dziewoje, aż miło!Guśka
OdpowiedzUsuńJaka Luna piekna dlugonoga:):):):) A Bezusia jakie ma uszy:):):):)
OdpowiedzUsuńPiękna historia. Psiaki urocze. Fajnie zobaczyć je "po latach" :))
OdpowiedzUsuńSuper! Oby więcej takich marzeń do spełnienia. A Pani portret przecudny, ja bym se w ramki oprawiła. Pozdrawiam Leokadia - T-matka Pirusia
OdpowiedzUsuńPiękna historia o spełnionym marzeniu - Elwira
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/nichole.frost.3/posts/10154447417129332?pnref=story oglądnij ten filmik- niesamowite jak potrafi sie cieszyć dziecko ze swojego wymarzonego zwierzaka
OdpowiedzUsuńChyba w moim pokoju jakieś skrzaty kroją w ukryciu cebule...
OdpowiedzUsuńBo mi się oczy zaszkliły.
Twoje dobre uczynki juz trudno zliczyc :). Psinki urocze. Jak byly male, jakos nie wygladalo, ze Lunka zostanie taka dlugonoga pieknoscia. Pikku zas z tymi swoimi ogromniastymi uszkami jakos mi nietoperza przypomina :).
OdpowiedzUsuńWspaniały uczynek - uszczęśliwiłaś dziewczynkę :)
OdpowiedzUsuńA mnie dzisiaj się nie płacze :-D Raczej mi wesoło jak patrzę na te zdjęcia. I od razu mi się przypomina moja tęsknota za psem. Chomiki i rybki, świnki morskie i jeszcze więcej rybek. Nic nie mogło zastąpić psa. Jak byłam małą dziewczynką to na wsi odczepiałam każdego psa od budy i chodziłam z nimi na spacer. Raz weszłam do sąsiadów do domu z takim psem. Wcześniej chodziłam z nim długo po polach. Wszyscy zamarli, właściciel wstał, delikatnie wyjął mi sznurek z dłoni i wyprowadził psa. Okazało się, że on był bardzo groźny i ogólnie gryzący. Biedny zwierzak,pewnie raz w zyciu był na spacerze.
OdpowiedzUsuńGosiu spełniająca marzenia <3
Jak slicznie wyrosly! I Madzia tez :)
OdpowiedzUsuńa teraz moge isc spac z usmiechem na tzw obliczu :))
Madziu, jesteś wspaniałą dziewczynką :-)
OdpowiedzUsuńNo i Pani Gosia też jest wspaniała, prawda?
Pozdrawiam Was serdecznie :-)
Tak dużo szczęścia w tym poście:)))
OdpowiedzUsuńObie psinki są śliczne, ale moją ulubioną jest Brzusia. Jest bardzo urocza. Chyba najwyższy czas, żebym sobie też sprawiła takiego psiaka, ale na pewno samca. W końcu ma bronić domostwa i straszyć koty sąsiadom :P
OdpowiedzUsuńPiękna historia psinek. Też pamiętam swoje pragnienie mieć pieska, dostałam Hipa mając 9 lat. Był moim najwspanialszym przyjacielem.
OdpowiedzUsuń