Wiem, że możecie sobie myśleć, że tutaj się wszystko udaje. Lubię pisać o dobrej stronie mocy, więc czytając to, można pewnie ulec złudzeniu, że kocie sprawy spływają po mnie jak po kaczce. Tymczasem wcale tak nie jest.
Wczujcie się, proszę, i pomyślcie, ile emocji kosztowały mnie ostatnie wydarzenia. Najpierw pani D., która miała adoptować Puszka, zamilkła... Mimo naszych sympatycznych rozmów, ustaleń, mimo obietnic zwrotu kosztów kastracji kocurka pani D. przepadła jak kamień w wodę. Nie odbierała telefonu, nie raczyła odpowiedzieć na sms.
No cóż, może stało się coś takiego, co jej odjęło możliwość kontaktu ze mną, ale nauczona doświadczeniem raczej myślę, że po prostu uznała, że jakaś tam baba od kotów nie zasługuje na jej szacunek i zwyczajnie mnie olała. Na szczęście, bo to znaczy, że nie byłaby dobrą opiekunką. To dobrze, że nie dałam jej tego kochanego kota, który przyjechał do nas aż z Bielawy!
Jasne, że to przykre i wkurzające, bo przez takich ludzi koty zostają na lodzie; a przecież oprócz pani D. Puszkiem bardzo interesowała się pewna Patrycja. Dziewczyna nie ukrywała wielkiego zawodu, że kotek jest już obiecany innej osobie. Zaproponowałam jej w zamian Krecika, no i Patrycja i jej chłopak myśleli, patrzyli na zdjęcia i coraz bardziej się w czarnuszku zakochiwali.
Byliśmy umówieni na wczoraj, że po Krecika przyjadą.
A tymczasem w kocim pokoju trwały harce i zabawy. Kotki żyły ze sobą bardzo zgodnie. Rezolutna Myszka, spokojniejszy Krecik i stonowany Puszek. W tym wszystkim Fikunia - samorodny talent do oswajania i samozwańcza specjalistka od ośmielania kotów, i Amisia - oaza spokoju i łagodności.
Oboje młodzi ludzie na żywo okazali się również przesympatyczni.
Już od dawna nosili się z zamiarem przygarnięcia kota.
Teraz mieli twardy orzech do zgryzienia, bo przyszli po Krecika, którego już zdążyli pokochać,
a okazało się, że i wymarzony bielawski bezdomniak jest wolny.
Puszek zapakował się nawet do transporterka, chyba żeby im tę decyzję utrudnić. :)
Zostawiłam młodych samych z kotami, z przykazaniem, żeby to bardzo dobrze przemyśleli i wybrali sercem, a oni....
A oni wręczyli mi słodki prezent (z tym wiąże się fajna anegdotka - na końcu ją opowiem), no i...
No i zdecydowali,
że BIORĄ DWA KOTKI! :))
Kochani, wróciliście mi wiarę w ludzi! To bardzo dobra decyzja. Kotki się znają, lubią, nie będą się nudzić (Puszek zostawiony sam zawsze płakał). Myślę, że nie będziecie żałować tego posunięcia.
Pani D., która poprosiła mnie o to, abym zrobiła kastrację Puszka na jej koszt, jak wiecie, ulotniła się niechlubnie, a zamiast niej do zwrotu kosztów poczuli się nowi, szczęśliwi właściciele dwóch ślicznych kocurków. Właściciele? Hmm, raczej ich nowy personel. Ale ciiii, może oni jeszcze nie wiedzą, w jaką rolę się wpakowali. :)
I znowu zdarzyła się piękna historia Za Moimi Drzwiami. Wszystko obróciło się na dobre. Kotki mają siebie i cudownych ludzi. Puszek uratowany przez Adelinę w Bielawie, Krecik z piwnic Wrocławia - te dwa małe życia są teraz bezpieczne i nie grozi im głód i chłód.
Patrycja, Piotrek, czekamy na zdjęcia i wieści! Oby tylko dobre!
No i jestem ciekawa, jakie imiona będą nosić Wasze nowe kocie dzieci. :)
A co z tą anegdotką? Otóż gdy Piotrek schodził do samochodu, Patrycja szeptem przykazała mu, aby przyniósł mleczko. Ech - pomyślałam sobie - znowu będę musiała edukować kogoś, że koty mleka pić nie powinny. Piotrek przyniósł mleczko... Ptasie mleczko. Dla mnie! Mniam! :))
A to zdjęcie jest z dzisiaj! Czy mogło być piękniejsze? :)))))
Futrzaczki pozdrawiają! Szkoda, że nie możecie usłyszeć tego mruczanda, które tu właśnie odchodzi ;) |
Kupując w ZOOPLUSIE, napełniacie kotkom brzusie. :)
suoer! gratulacje dla nowego Personelu za odważną i bez wątpienia właściwą decyzję!
OdpowiedzUsuńGośka, nad Twoim Tymczasowem krąży jakaś dobra magia! nie ma innej opcji. zobacz, który to już raz coś z adopcją nie wychodzi, a potem się okazuje, że to tylko kotki czekały na właściwych człowieków.
*super
Usuńojacie, pierwszam! kto rano wstaje, ten leje jak z cebra ;)
Zawsze tak się okazuje, tylko wciąż nie mogę się nauczyć, aby nie przepłacać tego nerwami.
UsuńGratki za pudla!
Jeśli nie będziesz przepłacać tego nerwami to chyba będzie już rutyna...
UsuńWłaśnie. Jakoś tak jest, że jak się angażuję to są efekty. :)
UsuńJuż w połowie postu tak sobie pomyślałam, że PiP zabiorą oba koty. No bo jak tu wybrać? To tak jakby trzeba było wybrać, które z bliźniąt wziąć do adopcji, a które zostawić.
OdpowiedzUsuńSuper! Mają taki sam zestaw kolorystyczny jako i my, tylko w wersji męskiej :)
Ciekawe jak to się u niech ułoży, ale wiadomo, że dwa koty to nie jeden. :)
UsuńKiedyś zapisałam sobie czyjś tekst:
Smutna cyferka
Jeden. Bardzo smutna cyfra.
Jeden kociak to smutny kociak.
Jeden kociak to niewyspany opiekun.
Jeden kociak to polowanie na ludzkie stopy, dłonie i nosy.
Jeden kociak to podrapany i pogryziony opiekun (jeśli sądzisz, że mały kotek ma małe, niegroźne pazurki i ząbki, możesz się zdziwić).
Jeden kociak to ciągła tęsknota za rodzeństwem albo "kumplami".
Dwa. Zdecydowanie weselsza cyferka.
Dwoje kociąt to zabawa od rana do wieczora, z przerwami na spanie i jedzenie. I wizyty w kuwecie.
Dwoje kociąt to wzajemne gonitwy i polowania. To ćwiczenie do upadłego skradania się, skoków i dopadania "ofiary".
Dwoje kociąt to brak nudy i smutku, gdy opiekun jest w pracy.
Dwoje kociąt to radość i śmiech, gdy się bawią. I wzruszenie, gdy patrzysz, jak śpią przytulone do siebie.
Prędzej czy później wielu właścicieli "jedynaków" stwierdza, że kotu potrzeba towarzystwa.
"Dokocenie" dorosłego kota to już całe przedsięwzięcie, które nie zawsze się udaje.
A kocięta, jak to dzieciaki, zawsze się ze sobą dogadują.
Adoptujcie kocie "dwupaki". Jedynka to naprawdę nie jest cyfra dla kota.
świetna historyjka ... jeśli kiedyś Psica przejdzie za tęczowy most a nam przyjdzie myśl o kotku to już na pewno nie w liczbie "jeden" :)
UsuńSerdeczności dla Was i dla wszystkich "personelów" przywracających wiarę w ludzi :)
Opcjonalnie, jak się koty rozbawią (patrz moje dwie wariatki), to ma się podwójnie pogryzione palce stóp i nos (zwłaszcza w nocy) i podwójnie zdemolowane mieszkanie :D Dziś moi sąsiedzi z dołu musieli mieć gwałtowną pobudkę, gdy panny urzędowały na kuchence i zrzuciły, na szczęście pusty, garnek na kafle w kuchni. A kilka dni temu zrzuciły blachy do pieczenia upchane pod stołem. Dzieje się. Ale mają lalunie frajdę, bo robią to razem, zgodnie i łapka w łapkę ;)
UsuńI to jest najfajniejsze!
UsuńJuz myslalam, ze bedzie jakis thriller, a tu znowu budyn. Zieeew... Nuuuda... ;)))
OdpowiedzUsuńWypluj te słowa, goopia! Tu majo być tylko takie nudy, thrillery już były, a tym co by chciały się pojawić mówię: paszły won!
UsuńThrillerów Ci się zachciewa, Panterko? Pooglądaj sobie nasze programy informacyjne, będziesz tego miała do wypęku :)))
UsuńJa mam swoje wlasne dreszczowce tu na miejscu. ;)
UsuńZara goopia! Przecie oczko zamiescilam. Nnno! :p
Nno! Ja myślę! Pamiętam thriller z Jankiem i z Vitusiem. Oby nigdy więcej. :(
UsuńBuziaki:*
Cudni młodzi ludzie :))
OdpowiedzUsuńPuszku i Kreciku bądźcie zdrowi, szczęśliwi i kochani :-**
Popieram! :)
UsuńHistoria cudowna ! Jak z bajki ! A Pani D.jawi sie jako zla wrozka ...dobrze jej tak !
OdpowiedzUsuńKoteczkom zycze szczesliwego zycia a mlodym ludziom poprostu dziekuje ..
Popłakać z rana to doobre na katar! Mogę co dzień, a co tam ;)
OdpowiedzUsuńSerdeczności dla młodych państwa, fantastyczni są!
Pomyślałam tak, jak Pies w Swetrze, że wezmą oba kociaki :))) I słusznie (że pomyślałam i że wzięli)!
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele przyczyn składa się na to, że z adopcjami od Ciebie jest tak jak jest. Ogromny wkład pracy, świetna organizacja, serce i odpowiedzialność. No i masz do tego dobre warunki, a mam na myśli przede wszystkim możliwość zapewnienia kotom osobnego pomieszczenia.
Wszystkiego dobrego życzę kociakom i ich Personelowi :)
PS. Ostatnio znajoma córki działająca w powstałym dość niedawno przytulisku wzięła na tymczas kota, który jak się okazało, ma białaczkę. A ona mieszka w 30-sto paro metrowej kawalerce z dwoma - o ile się nie mylę - własnymi kotami i królikiem, a jedyne pomieszczenie, które może odizolować, to malutka łazienka. Musze zapytać córkę, jak się potoczyły wydarzenia.
Straszne to są sytuacje. Spytaj, ciekawa jestem.
UsuńI mi łezki zakręciły się w oczach...rewelacyjnie wyszło i pewnie lepiej niż by miało być :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Gośku, nigdy nie myślałam, że Twoje działania w ochronie kotów to sam miód i orzeszki-dobrze wiem, ile to kosztuje nerwów i takiej zwykłej, "czarnej" roboty.I chyba każdy, kto miał w domu jakiekolwiek zwierzątka też to wie i rozumie.
OdpowiedzUsuńDziwna ta pani, co się rozmyśliła i nie zadzwoniła więcej- zapewne wyborczyni PiSu,a do tego osoba nieco tchórzliwa.
Miłego Gośku i głaski dla wszystkich futrzaków.
Taaaak, trzeba mieć nie lada odwagę żeby ze mną rozmawiać, he, he. :)
UsuńUważam, że to zwyczajne chamstwo, bo uderza w koty, ale już o tym nie myślę. Wszystko skończyło się dobrze dla Puszka i Krecika, więc i dla Myszki musi tak być.
Czyli przysłowie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, jednak się czasami sprawdza :)
OdpowiedzUsuńFajni młodzi ludzie, dwupak Puszek i Krecik, szczęściarze :)))
Cudowności wiadomości! Oby im wszystkim, ludziom i kotkom, układało się jak najlepiej!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie budyniowe historie :)))
OdpowiedzUsuńGosia, od tej chwili zawsze sobie przypomnij panią D., kiedy ktoś Cię do wiatru wystawi.
Znowu mam szansę się przetestować w reakcji. Z Myszką jest tak samo. :(
UsuńEkstra ! Jestem pełna podziwu ,wizyty u weta,leczenie,troska,potem rozstania i pytania czy maluchy będą szczęśliwe... to taki bagaź emocjonalny,nie każdy by uniósł.
OdpowiedzUsuńOgromna radość gdy adopcja jest najlepsza na świecie:)Serdeczności dla Ciebie, Patrycji i Piotra
No i znowu zdarzyła się u Ciebie cudowna historia. Patrycja i Piotrek podjęli doskonałą decyzję. Wydaje się, że Kercik i Puszek będą mieli wesołe i szczęśliwe życie. Należy im się wszystko co najlepsze.
OdpowiedzUsuńMasz nerwy jak ze stali. Ja bym nie dała rady na huśtawce takich skrajnych emocji.
Dzięki Twoim opowiadaniom powraca wiara w ludzi.
Wspaniali młodzi ludzie! Podjęli mądrą decyzję,kotki nie będą się nudziły a człowieki mają na każde kolana po koteczku to miziania i tulenia:))))
OdpowiedzUsuńNiech zdrowo rosą maluchy!
Zawsze lubiłam historie z dobrym zakończeniem.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego młodym ludziom za słuszną decyzję. Kocurki powinny dostać imiona na P byłoby do kwadratu.
Uwielbiam wszelkie wpisy na Pani blogu!!! Daja mi mnostwo pieknych emocji i wiary w ludzi. I jestem pod wrazeniem jak wiele i jak szybko udaje sie Pani przystosowac kociaki do zycia z ludzmi i jak szybko wychodza one potem do swoich nowych domow. To co Pani robi jest dla mnie w pewnym sensie cudem. Dziekuje Pani za to i dzieki temu wiem, ze w przyszlosci bede robic to samo. Asia
OdpowiedzUsuńJejku, co za odpowiedzialność! :) Pozdrawiam, Asiu:***
UsuńMamy powtórkę z rozrywki... Myszka nadal szuka domu. Ech, najbardziej mnie boli, że zdjęłam ogłoszenie, bo ponoć byli chętni i kotka ma tydzień w plecy. Niech jej się też teraz lepiej uda. Niech jej wyjdzie na dobre.
OdpowiedzUsuńtutaj >
Ja uwazam, ze dobrze ze sie tak stalo. Jakis aniol czuwa nad tymi kotkami i Pani domem i dzieki temu trafiaja tylko do dobrych ludzi. Ktorzy sie nie rozmysla. Tak mialo byc. Ona na pewno szybko znajdzie domek.
UsuńŚwietna historia! Gratuluję zaangażowania i serca dla zwierząt.
OdpowiedzUsuńJuż wczoraj wzruszyła mnie historia tego pięknego Rudego z Cypru, a dzisiaj taka szczęśliwa adopcja... Tak trzymać! Będę zaglądać regularnie na bloga i dopingować wszelkie Twoje działania.
Sama uratowałam dotychczas dwie młodziutkie kotki: Pierwsza znaleziona szylkretka trafiła do moich dziadków, których uszczęśliwa już od ośmiu lat, a druga (czarna jak smoła) pojechała jakieś pięć lat temu do rodziców przyjaciółki. Tak sobie myślę, że pewnie niebawem znowu coś się przypałęta... :)
Zapraszam! Im nas więcej tym fajniej i większa szansa dla kotków. :)
UsuńTo przeznaczenie zadziałało. Miały być razem i już.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. A patrząc na to dzisiejsze zdjęcie jestem tego pewna.
UsuńGosiu jako ciekawostka. Gdzieś czytałam, że adoptując psa lub kota ze schroniska w Szwajcarii, trzeba wziąć dwa, jednego nie dadzą. Istnieje zapis, że zwierzak ma prawo do towarzysza swojego gatunku. Chyba jest to w ustawie o ochronie zwierząt. Doczytam :)
OdpowiedzUsuńProszę jacy mądrzy potrafią być ludzie! Jestem pod wrażeniem. Doczytaj. :)
UsuńJak ja lubię takie historie :) Patrycja i Piotrek, to bardzo mądrzy, i z wielkim sercem ludzie :) Wybrali najlepiej, jak tylko można :) A Myszkę też ktoś pokocha ! Ona jest taka śliczna :)
OdpowiedzUsuńHistoria w sam raz na święta:). Ale to fakt że emocję muszą być nieźle wyżyłowane zanim to się tak skończy.
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się historia o nieodpowiedzialnych ludziach. Pewna pani zadzwoniła do J. w sprawie ewentualnej adopcji mojej Bezy /będącej jeszcze w DT/, w czasie rozmowy padło pytanie "czy kot chodzi po meblach?", kiedy usłyszała, że zachowuje się jak każdy kot i chodzi tam, gdzie chce - to ja takiego kota nie chcę odpowiedziała. Dobrze, że tak się stało, bo Beza jest moja i wolno jej wszystko.
OdpowiedzUsuńPatrycja i Piotrek to wspaniali ludzie, wielki szacun dla NICH.
Ania
No tak. Też miałam taką panią, która nie uznawała że kot może wskoczyć na półkę i uważała, że metrowego murku nie jest w stanie przeskoczyć. Na szczęście sama zrezygnowała.
UsuńWzruszyłam się , super finał :D
OdpowiedzUsuńNie ma tego złego ... ;-)
Wszystkiego dobrego dla nowej rodzinki kociaków !
A ja i tak mam najpiękniejszy zwierzyniec i do tego jeszcze personel, który go obsługuje - kalendarz Biała Kura. Co tam takie Puszki i Kreciki :) Niech im się wiedzie jak najlepiej i ich Personelowi też
OdpowiedzUsuń::))))
UsuńHistoria taka, że aż łzy w oczach...
OdpowiedzUsuńŻyczę szczęścia obu kotom (i opiekunom :-)
Niektórzy mają rękę do roślin, Ty Gosiu (mogę per Ty?), masz rękę do kotów :-)
Jasne, że możesz. Tak tu do siebie mówimy. :)
UsuńCudne zakończenie, czytając coś podskórnie czułam, że oba kociaki pojadą do państwa P. Bardzo się cieszę. Będą razem dorastać, razem rozrabiać i się kochać. Po jednym kociaku na głowę:)
OdpowiedzUsuńMam pytanko, czy są może jeszcze kalendarze? Poetyckie kotki? Jeden?
Luno, będę zamawiać dla siebie, bo swój sprzedałam. Mogę zamówić i dla ciebie. 1 sztukę?
UsuńNiesamowita decyzja jak na pierwszego kota. Bo to wtedy wydaje sie przerażajace że są dwa i że to za dużo.. Normalnie to przychodzi z czasem, że im więcej tym lepiej :).
OdpowiedzUsuńFantastyczna para, szczęścia dla nich i dla futrzastych.
Gosieńka kochana, bardzo dziękuje za przesyłkę kalendarza.
Jesteś naj!!!!!
Ja nawet nie wysłałam adresu bo zapomniałam a kalendarz sie u mnie pojawił :)
Dziękuje i przepraszam za kłopot !!!
Wiedzialam że z dwoma wyjdą :)
OdpowiedzUsuńAż dziwne, że nie z trzema... Bo w sumie ja miałam samego Mefisto, a on sam płakał i pojechałam po rudego... A tam był Jaguś i jego brat. No i serce nie sługa dwa zabrałam... Piorun z jasnego nieba! I to nic, że Alex nietykalski! Kocham go najbardziej i tak! A wszystkie tak samo mocno i za co innego bo każdy inny...
I do dziś nie żałuję, moje trzy prawiesiedmioletnie prawieseniorki są nierozłączni i opiekują się młodymi jak sprawni tatusiowie :)
PS. A ja się o Krecika martwilam!!! A tu z Mysią, eh... Może jednak jeszcze dama do kompletu? ;) Z zooplusem naprawdę (i żwirkiem roślinnym Cats Best polecam - bardzo wydajny, może też akurat dla tymczasów?) i z ich cenami promocjami też na karmę można sobie dobrze radzić z kosztami miesięcznego utrzymania kotów. I dzięki punktom też spokojnie wziąć z czasem legowisko czy inne bajery...
UsuńPS. Spały w legowisku! Trzy! :) Genialne genialne, chce być kotem....
Czyli gdyby nie pani D.nie byłoby takiego szczęśliwego zakończenia:)))
OdpowiedzUsuń