nie dość, że przetworami nas zasypała (a jej ogórki, dżemy są najlepsze na świecie - serio, piszcie do niej po przepisy!),
to jeszcze czuła, że jej mało! Najlepsze zostawiłam, żeby Wam pokazać na koniec!
Otóż nasza Jolanta, zwana też Talibią z powodu zafiksowania na punkcie poprawnej polszczyzny, ma wiele talentów. Wśród nich jest kolejny, który do odwdzięczania się przydał. Talent plastyczny!
Jola chodzi na zajęcia z ceramiki i tam właśnie jeszcze jeden odwdzięczacz dla nas stworzyła! Miało być poidełko dla ptaszków (bo wie, że kocham ptaszki w ceramice), a wyszło....
TOPIDEŁKO!
Topidełko (bo każdy ptaszek niechybnie by się ześlizgnął z brzegu i utopił w czeluściach)
jako cukierniczka nam służy, no i pewnego dnia...
Olaboga, ogonek się temu ptaszku utentegował!
Nie mogę nawet zwalić winy na MójCiOnego, na Wrocławskiego ani Poznańskiego.
Nawet na Fikunię zwalić winy nie mogę.
Sama go utentegowałam, stuknąwszy weń filiżanką. :((
Będziem kleić, Talibio, nie pękaj!
Uwielbiamy to topidełko i walczyć o jego zdrowie,
życie i istnienie w jednym kawałku, będziem przy pomocy kleju do ceramiki!
No i jaka matka, taki syn.
Igor też umie ulepić i ciotkę Gosiankę z wujkiem MójCiOnym obdarować. :)
Łódka Igora zdobi naszą kuchnię.
No dobra, Jolko, niech Ci będzie, że się odwdzięczyłaś za mój dar niezwykły. Tylko w przyszłym roku więcej ogórków kiszonych, konserwowych no i kanapkowych poproszę, bo już zjedliś. :(
Widzę, że pamiętacie o banerku Zooplusa. Dziękuję! Jadą do mnie dwa chorusie, wydatki się szykują...
No i przypominam, że Myszka czeka na dom. Będę ją opisywać TUTAJ. Zaglądajcie, proszę.
Ooo matko. To ja chora muszę być żeby zdążyć jako pierwsza :-) piękne dzieła sztuki dostałaś a i ogóreczki wyglądają smakowicie. Ale jak zjedliś to nie będę lecieć :-* ucałowania dla żywiny.
OdpowiedzUsuńEwa, mnie się widzi, że wszystkich jeszcze tak całkiem nie zjedli, ino tak Gocha pisze, żeby jej się pół Polski na te pyszności nie zwaliła na jutrzejsze śniadanie. ;)
UsuńZa późno przeczytałam, teraz to pewnie nawet w ogródku zakopali, słoiki można, trzeba by namówić Fikę, żeby pokazała gdzie. Po prostu jak będziesz następnym razem coś wiozła, to tak mimochodem ze trzy razy napisz, że jedziesz i wieziesz :-D
UsuńAle wiesz, z drugiej strony, mnie łatwiej do Ciebie bo do Rowów jeżdżę :-D Jeszcze się zastanowię.
Pamiętamy o banerku...wlasnie zrobiłam byłam zakupy za pińćset przez banerek...pokaz chorusie jak dojadą ❤️
OdpowiedzUsuńAniu, w kolejnym poście się postaram :)
UsuńNo pewnie, że to cukiernica idealna. Śliczna. Ogonek się doklei i znów będzie cudo. Dla ptaszków musi być płaskie naczynie, żeby wróbelki dały radę dosięgnąć jak już jest mniej wody. Łódka Igora prześliczna. Syn Jolki utalentowany.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i wesoły post.
Zuza, jasne, że płaskie, ale to było tak, że wzięłam trochę gliny w łapki, memłałam, memłałam i próbowałam takie szerokie i płaskie zrobić, ale nie wychodziło, "przelewało" mi się w rękach, to i zwinęłam wszystko w kulkę i zaczęłam gmerać w tej kulce, no i... wyartykułował się właśnie taki artykuł. :)
UsuńA Igor to wszystkich tą łódeczką zauroczył. Zazdrościłam mu i lepiłam też swoje - takie zmałpowane z jego pomysłu. Ale chyba nie wyszły takie zgrabne.
Ha! A ja mam Jolczyne kurki (grzyby takie!) i Igorowego pomrowa na onych!
UsuńMatko, Hana, tylko nie publikuj, bo tam to już zupełna obsuwa (dosłownie, bo się przedmioty w piecu obsunęły) była! Chyba że jakoś zmyślnie je udrapujesz, he, he, to wtedy możesz. Ale uprzedź, że to tylko dla mniej wrażliwych estetycznie osobników - nie godzi się ludzi narażać na takie niebezpieczeństwo. ;)
UsuńHrehre, poczymie Cię w niepewności:)
Usuń:P
Usuńi pomyśleć,że jakbym w końcu się zdecydowała na kurs ceramiki...to moze bym lepiła ptasiory z Jolcią:))) ps,my wczoraj dwa kursy do weta z kociakami...ale juz jest lepiej...tylko portfel chudszy:)))))))))))
OdpowiedzUsuńQrko, a gdzie chciałaś chodzić na kurs? Ja mam te zajęcia w Ustce. Trafiłam tam absolutnie przypadkowo i raczej z żartu się to wzięło. I trochę z ciekawości. :) Męczę się czasem okropnie, bo jestem antytalent, ale lubię to - jestem jakaś masochistka chyba. ;)
UsuńKociaczkom zdrowia! Pogłaszczywuję. :)
Jeju, a gdzie są wszyscy? Pierogi/pierniki lepią? Bo ja to byłam wew robocie wew błocie. Chyba już się nikomu gadać nie chce o talibce językowej... Albo może strach coś napisać, bo jeszcze się przyczepi i wytknie jakieś przecinki. ;)
OdpowiedzUsuńA teraz gadam do Ciebie, Gocha: ani mi nie pisnęłaś, żeś ptaszka poturbowała i co ja teraz widzę nagle, taki utentegowany ogonek. Ale nic to, nie pękam, jako przykazujesz, bo to wystarczy jakaś Kropelka albo inny Gluś Super i tpaszek (Igor tak mówił, gdy był mały) będzie jak nowy.
A żeś Ty już pożrała (nie poprawiać!) te ogóry, to ja nie wiem, jak tak można. Następnoroczne przetwory opatrzę stosowną etykietką, np. taką: Najlepiej spożyć po 28 grudnia/10 stycznia/16 lutego itp. Albo taką: Spożycie przed 12 stycznia grozi praczką. :P
Joluś , toż mnie pióro z ręki wypadło a strach mnie taki obleciał ,że ledwo trafiam w klawiaturę, bo przecież mam do Ciebie napisać własnoręcznie.Muszę to przemyśleć , bo u mnie nieraz szybsze litery na papierze niż myślenie. Gosiu dziękuję za ostrzeżenie. Krystyna
UsuńSzfystko pożarliśmy co nie jest słodkie. To jeszcze czeka, ale ogórków żal... Buuuuuuuuuu!
UsuńNie pisnęłam, bo szykowałam się do posta. Nawet był ukryty tytuł w roboczych. :P
Oesu, Krysiu Kochana, jeju! Ja wiedziałam, że tak będzie...
UsuńGocha, odwołuj to wszystko o moim RZEKOMYM talibstwie językowym, teraz nikt się do mnie już nie odezwie! Ale się porobiło!
Muszę chyba jakąś odezwę wystosować: Ludzie, nie bójta siem! Ja ludzka baba jezdem, wiele wybaczam, zwłaszcza tym, których cenię lub kocham. :)
Aha, więc to tak! Słodkie to Wam nie smakuje, tak? Foch!
UsuńOj, odwoływać nie będę, ale potwierdzam, że mi wybaczasz wszystkie błędziory, a jest ich niemało. :)
UsuńSłodkie jeszcze jest, ale nie ma strachu, że zostanie, nie fochaj!
Jolko, nie boj, toż wszyscy znają Twoje serce gołębie. A talibstwo językowe trzeba hołubić, doceniać, żeby do szczętu poprawnej polszczyzny nie zapomnieć. W tych internetach to takie kwiatki się widzi, że moje zęby same wylatają. Nie rozumiem, jak można, nie chodzi mi bynajmniej (chociaż także) o mięsem rzucanie, ale o potworne błędy od których mózg się lasuje. Ja rozumiem, że w ogromnym poście można coś tam niechcący zasadzić, przecinek ominąć, ale jeśli zdanie ma trzy wyrazy i w tym trzy błędy, no to proszę państwa. I nie jest to zdanie o grzegrzółce :-D
Usuńwybaczcie, poniosło mnie
idę zakupować jedzenie na banerku
Ależ śliczna cukiernica ! Jolko, artystkom jesteś, a się zaklinałaś, że nie umiesz ! Ogonek koniecznie należy przykleić, bo jakżeż to tak. ptaszeczek bez ogonka ?
OdpowiedzUsuńHe, he, artystka ze mnie akurat! Moja mama mawiała "artystka ze spalonego teatru" - i to by się chyba zgadzało. ;)
UsuńPrzepiękne!!! I topidełko i łódeczka!
OdpowiedzUsuńDzięki, Aniu. Łódeczka rzeczywiście jest bardzo ładna. Topidełko, powiedzmy, nie najgorsze. ;) Ale jak na mnie, to w zasadzie się zgadzam: przepiękne. :D
UsuńUtka Igora podoba mi sie najbardziej. Nie popsuj jej, psujo! :)))
OdpowiedzUsuńWłaśnie, właśnie, Pantero, słusznie Gochę Psujkę przestrzegasz. Niech się ma na baczności. Jak sobie przypomnę, jak my tę utkę zabezpieczaliśmy na czas podróży do Wrocka, jeju...
UsuńPrawdziwe poidełko będzie najwyraźniej następną razą ;)))
OdpowiedzUsuńA topidełko bardzo się mnie podoba, takie klasyczne w formie, przypomina mi gliniane garnki na płotach ....
Jak najbardziej, Lidko, nawiązanie słusznie dostrzegłaś. :)
UsuńE tam, JolkoM, jaki antytalent? Się nie przyznawaj, bo po topidełku tego nie widać. Dizajnerskie jest. Gosianko, ogonek przyklejony?
OdpowiedzUsuńOtóż to, dizajnerskie. ;) Jakiego pokraka by się nie zrobiło, zawsze można zrzucić jego... urodę na jak najbardziej zamierzony i przemyślany dizajn. :D
Usuńzdolna bestyja z Joli, też wiem coś o tym :))
OdpowiedzUsuńa ja wpadłam zameldować, że właśnie zrobiłam swoje pierwsze zakupy w zooplusie, oczywiście przez wiadomy banerek! mają już na koncie 101,36 zł, w razie czego upominaj się! zdradziłam mojego zaprzyjaźnionego lokalnego dostawcę, ale czego się nie robi dla dobra sprawy ;)
No to 3.33 wpadnie tymczaskom. :) Dzięki, Ela, doceniam! :***
UsuńElu, bestyja - tak, czy zdolna? Tu zdania są podzielone. ;)
UsuńJolu, to topidelko jest piękne! Chciałabym być tak obdarowana jakimś talerzykiem albo miseczka...które na blifa by się przydały... ach, rozmarzylam się, ale bardzo spodobało mi się Twoje dzieło:)
OdpowiedzUsuńkurcze, no
Usuńteż się rozmarzyłam :)
Jolko, Ty się pochwal tutaj swoimi pracami, bo pewnie masz ich wiele :)
Gosianko, a Ty najsamprzód pownnaś skleić tentegesa, a potem pisać, bo nam teraz Jolka pewnie opłakuje tentegesa!
Jeju, Alutko, gdybyś objaśniła, co to jest ten tajemniczy blif, to może ja bym się i przymierzyła, a tak to ani-ani... Nie kumam. :(
UsuńAle za dobre słowo dziękuję w ciemno. ;)
Sonic, nie ma się czym chwalić. Takie tam ceramidełka. Ale frajda jest - nawet gdy coś jest choć w 50 procentach zbliżone do zamysłu. ;)
UsuńAha, i wcale nie opłakuję tentegsa - i już wybaczyłam tej psui. Oczywiście musi ptaku ogonek ślicznie przykleić i okazać zabliźnione rany jego, o!
Topidełko super, Jolko-kokietko :))) Ptaszorek jak żywy, ogonek, co się odtentegował, się przytenteguje i znów będzie cudnie. A łódeczka rewelka! Szkoda, że nie widziałyście figurek do szopki, które ulepiłam z masy solnej. Dostałam kiedyś Jezuska w żłóbku zrobionego przez tatę mojej znajomej, taki odlew gipsowy. Zrobiłam więc do niego szopkę, i ulepiłam Marię i Józefa, bo co będzie dziecko samo leżało :) To dopiero były maszkarony! A właściwie są, bo jeszcze ich nie wyrzuciłam :)))
OdpowiedzUsuńHa! W pewnym sensie pierwsza - dziś jeszcze nikt nie zaglądał :))))))
UsuńNinko, poka szopkę, poka!
UsuńSamego ptaszorka lepiłam chyba z godzinę. Gdy patrzę, jak moja koleżanka robi takiego, tylko sto razy ładniejszego, w trzy minuty, to popadam we frustrację. Ale ona ma zdolne bardzo łapki i robi to profesjonalnie - z masy solnej, z gliny, ślicznie je maluje i ma fajne pomysły. Ach, być jak Iwona, zwana Ptachem! :)
A łódeczka Igora to i owszem, cacuszko. Powiem mu, ile ma fanek. ;)
No i rzeczywiście pierwszaś - gratuluję! :)
UsuńŁadnej niedzieli - u nas deszcz, a chwilami deszcz ze śniegiem, a jeszcze innymi chwilami - sam śnieg. Już nawet jest trochę biało. Ale do świąt się raczej nie utrzyma; trza dalej zaklinać. ;)
U nas też 10 minut temu zaczął padać gęsty mokry śnieg i też jest prawie biało :) Zaklinam z Tobą :)
UsuńCzekajcie, jeszcze tylko coś napiszę, co mi się nasunęło.
OdpowiedzUsuńStraszebnie u nas wieje, okropnie po prostu. Jak będzie tak wiało z południa jak do tej pory, to jak się rano obudzę, mogę stwierdzić rzecz wielce ciekawą. Wiecie? Że całą Warszawę przepchnęło na północ i teraz jestem nad morzem, jak zawsze chciałam.
JolkoM, będę koło Ciebie :-D :-D
To na którą szykować śniadanie, Ewo? :D
UsuńOj, nie żeby od razu szykować. Kawa i pobiegnę się z morzem przywitać. Ty w tym czasie zdążysz słoiki pootwierać ;-)
OdpowiedzUsuńTajest! :)
Usuńnikt się tak pięknie nie odwdzięczowywuje jak JolkaM!!
OdpowiedzUsuńtopidełko z ptaszkiem utentegowanym czy nie - marzenie! jak Ty, Jolko, takie rzeczy wymemłowywujesz od niechcenia, to memłaj, kochana, memłaj ile wlezie!
a łódeczka wpłynięta na suchy przestwór? śliczności! niedaleko pada Śliwka od jabłoni, czy jakoś tak..
Talibio, mam pytanie. idę je zadać.
o, zamknięte.
UsuńJuż otworzyłam - dla ciebie! :)
Usuń:*
Usuńbanerek kliknięty:D
OdpowiedzUsuń