Mam nadzieję, że wszyscy dobrze zapamiętaliście wspaniały prezent, jaki otrzymała ode mnie JolkaM, gdy spotkaliś się nad morzem i maszerowaliś przez świt po plaży. Przypominam:
Zwróćcie uwagę na niezwykłe przypasowanie kolorystyczne tego wspaniałego podarunku, który, jak się to fajnie złożyło, został przeze mnie znaleziony właśnie wtedy, gdy Jolka założyła swoje ulubione dżinsiaki! Czyż mogła marzyć o tak kompatybilnym gadżecie? Od tamtej pory może zadawać szyku, nosząc ten nierozerwalny komplet razem: dżinsy i kamień od wrocławianki... Zupełnie nie rozumiem, dlaczego, jak mi napisała niedawno, jakoś już tych spodni nie zakłada... Hm... Niewdzięcznica i tyle!
Jolka to jest w ogóle cwana bestia! Musiała jakoś przewidzieć, że dostanie taki wypasiony prezent, bo już gdy była z wizytą we Wrocku, zaczęła się odwdzięczywać. To znaczy próbowała, no bo sami powiedzcie, czy miała szansę.
Zagrała też na melodię garderobianą. Prawie, prawie jej się udało; dostałam od niej coś unikatowego. Tadam! Oto to:
Jestem pewna, że Jola to czarodziejka. Jak inaczej mogła przewidzieć, że zakocham się w pewnym starym domu i że właśnie do niego ta sukienka będzie jak znalazł? Pasuje do ogrodu, do dachu z łupka, do białych ścian i brązowych okiennic... Jest cudowna (ale oczywiście gdzie jej tam do mojego prezentu!), normalnie ją kocham! Na razie wisi na zasadzie dekoracji w moim pokoju i uśmiecham się do niej każdego dnia.
W tej właśnie sukience, gdy zasiądę w moim pięknym nadmorskim ogrodzie, będę pić zieloną herbatę z japońskiej filiżanki - kolejnego prezentu od Joli. Kiedyś, kiedyś na pewno to nastąpi...
No a pozostałe podarunki? Reszta jest... monotematyczna. Ale jakże smakowicie odwdzięczywywała się (z wyprzedzeniem) Jola.
Sama zrobiła! Z gliny! |
To wszystko, co powyżej, to jest jeszcze nic! Prawdziwy atak odwdzięczywania nastąpił podczas naszego pobytu nad morzem.
Polecam Waszej uwadze szczególiki.
Czy już wiadomo, dlaczego Jola jest ciągle taka zajęta? Wciąż się wymawia brakiem czasu, postów malutko publikuje. Ona harować musi, by za dar mój niezwykły jakoś rachunki wyrównać! I co ja narobiłam! Powinnam wiedzieć, że tak wspaniałych prezentów nie powinno się nikomu dawać, bo potem osoba obdarowana z długu wdzięczności wyjść nie może i to, co powyżej, to są właśnie tego efekty.
Jolu, dziękuję, że tak się starałaś. Że Ci się nie udało, to wiesz... nie Twoja wina!
Wskakuj w dżinsiaki i zapomnijmy o sprawie.
Jolu, dziękuję, że tak się starałaś. Że Ci się nie udało, to wiesz... nie Twoja wina!
Wskakuj w dżinsiaki i zapomnijmy o sprawie.
Mowe mi odjelo.... To sa absolutne arcydziela sztuki garderobianej i gastronomicznej!!!!! )))) zdolniacha z tej Joli!!!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sukienkę, to z jej uczynieniem nie miałam nic wspólnego, chyba że jako wyjątkową w tym wypadku uznać zdolność do jej wypatrzenia. :)
UsuńA czy są to dzieła sztuki gastronomicznej, trzebaby ocenić po spróbowaniu. Z wyglądu niczegowate, rzeczywiście. Większość z tych "arcydzieł" zrobiłam, korzystając z przepisów ze strony Moje Twory Przetwory http://mojetworyprzetwory.blogspot.com/ - tam to dopiero jest co podziwiać! :)
Jolko chylę czoła! To jest coś pięknego! Jeśli moje lenistwo trochę zmaleje poproszę o przepis na te owocowe smakowitości i może też zaopatrzę piwnicę chociaż trochę.
OdpowiedzUsuńA Ty Gocha już nie wydziwiaj! Mało Ci za jeden, nie powiem, oryginalny prezent, ale żeby tak....
Przecież dżinsiki na pewno są w użyciu, tylko się zastanów jak Jolka może się odwdzięczać trzymając w ręce Twój prezent? Do zakręcenia słoika potrzebne są dwie. No chyba że chcesz żeby tylko w nich chodziła z kamieniem na szyi :-)))))
Dziękuję, Ewuniu. :)
UsuńStąd czerpię inspirację lub wręcz gotowe przepisy - niesamowita strona. :) http://mojetworyprzetwory.blogspot.com/
A co tam zaraz "nie wydziwiaj"! A właśnie, że se powydziwiam, widzicie jaki fajny pościk się z tego zrobił. :)
UsuńJolu! Żeby zadośćuczynić Gosiance opraw ten klejnot i załóż na szyję. Na solidnym łańcuchu, bo jeszcze zgubisz... niechcący :))))))))))) Potem zrób sobie zdjęcie, koniecznie w dżinsach, a klejnot zawieś na starym,solidnym, żeliwnym wieszaku - niech zdobi Twoją buduarową toaletkę :))))))))))))))
OdpowiedzUsuńTrzeba było tę sukienkę ozdobić jakimiś dopasowanymi morskimi skarbami o podobnym ciężarze, powiedzmy, gatunkowym, może Gosia by się poczuła usatysfakcjonowana :))))))))
PS. Na widok tych wszystkich smakołyków, aż mi ślinka pociekła, choć niedawno skończyłam śniadanie :)
Właśnie, Ninko, powinnam była dodać jakiś gustowny kamuszek z plaży. Albo zawieszkę z oszlifowanego przez wodę konara. ;) Ale nie przewidziałam, że Gocha może być taka przebiegła. :]
UsuńPowinnaś, powinnaś, a tak to widzisz co teraz masz! Robotę , niekończącą się robotę!
UsuńSię zgrałyśmy z Ewą2 :) Ona o szyi i ja o szyi; coś w tym musi być :))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńKurnikowe dusze podobne skojarzenia mają. :-)))
UsuńJolko, nie słuchaj ich ! Kamień na szyję ??? I co ???
UsuńI w drogę - na Wrocław!! :P
UsuńO, to, to! :))
UsuńŁał :) Jola jest niesamowita :)
OdpowiedzUsuńE tam, ja tylko odtwarzam, co inni wymyślą. Ale czasem nawet smacznie odtwarzam. :)
UsuńDziękuję, Kasiu.
Podglądam od jakiegoś czasu, ośmielam się pierwszy raz skomentować.
OdpowiedzUsuńSuper kamień, super koty, sama mam dużą słabość do jednego i do drugiego.
:) Jest nas takich więcej.
UsuńCześć, wisznio! Fajnie, że się odważyłaś. :)
UsuńTeż sobie pomyślałam jak ona ta Jolka ma mieć czas jak ona serduszka z papryki wycina i po co, aby ją później zjeść ? ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam dwa Jolkowe specjały, jeszcze nie zapoczęłam, czekam na listopadowe zapaści :))) A przypomniałam sobie, jeden to dla mojej mamy, podzielimy się :))) I serduszko, serduszko też mam. Muszę poszukać jakiś kamień żeby się odwdzięczyć :)))
No, masz szczęście, Mary, żeś jeszcze dzioba w słoje zimowe nie wetknęła. Znam takie osoby, co i owszem, już są po. ;)
UsuńUkłony dla Mamy! :)
Mario, przybij piątkę - celny koment. :))
UsuńZatkało mnie i chylę czoła przed takimi Dzefczynkami :)
OdpowiedzUsuńDzięks, Tupajo. :*
UsuńOesu, jakie cudenka! Ja co prawda do sloikowych przetworow miloscia jakas szczegolna nie palam, moze do ogorkow kiszonych (!), ale te sloiki to arcydziela! A sukienka... Ach... no po prostu zazdroszcze.
OdpowiedzUsuńA wiesz, jakie dobre wyszły te w zalewie octowej? Robiłam w ciemno, bez próbowania - tak zaufałam autorce (http://mojetworyprzetwory.blogspot.com/)! I kilka dni temu wreszcie spróbowałam, bo moje chłopaki sobie słoik zimowy! pod moją nieobecność w domu otworzyły. Pyszne! :)
UsuńChyba już dziś spróbuję w takiem razie. Mniam!
UsuńJa tez korzystam z tej samej strony w przyplywie uczuc dobrej woli, bo i tak potem te sloiki stojom i nikt ich nawet placem nie ruszy, az musze wyrzucic po trzech latach...
UsuńO matko ! A myślałam, że to ja robię milionpińcet przetworów ! Jolko, no no no ! I wszystkie takie wykwintne ! ... Jolko, ja też lubię sprezentowywać :)
OdpowiedzUsuńEwunia, zdjęcia są jeszcze sprzed okresu gruszkowego, teraz mogłabym dodać Gosi jeszcze te gruszki według Twoje przepisu. Są genialne. I powiem Ci, że resztką zalewy zalałam śliwki - też pyszne. Polecam. Tylko oczywiście krócej gotowałam. :)
UsuńRobiłam :) I japka też, ale rozgotowałam, i wyszła całkiem niechcąco pyszna galaretka :) Tylko w śliwkowej troszku skórka przeszkadzała :)
UsuńI brzoskwinie robiłam !
UsuńNo wiesz, ja myślałam, że Cię zaskoczę, podam świetny pomysł, a tymczasem Ty już różne opcje wypróbowałaś... Ech, życie! ;)
UsuńOOOOOjjjj, tak mię zatchło na widok delicyj, że z tego wszystkiego zapomnialam wyrazić zachwyt nad suknią niesamowicie piękną. ...Gosiu, widzę Cię w niej na ganku domku z dachem z łupka z filiżanką herbaty ! W kapeluszu z kwiatami !
OdpowiedzUsuńSukienka i motywy na niej idealnie pasują do Gochy. A teraz jeszcze ten dom z łupkiem doszedł... Musi się koniecznie spełnić! :)
UsuńChętnie poszukam jeszcze odpowiedniego kapelutka. :)
UsuńMusowo, do kąpletu z domem z łupkiem niezbędny !
UsuńWizualizujecie dziewczynki, bo mnie ciągnie nadal i rozsądek nie może się przebić... Niech już ktoś kupi ten dom!
UsuńBędę tam miała tak: https://www.facebook.com/santuarioigualdadinterespecie/videos/844459075621849/
Kunia tam nie ma.
UsuńNo właśnie, a gdzie kuń?
UsuńTo prawda, kamulec niezwykły ze względu na kolory. Ale dary za niego zapierają dech. Teraz rozumiem czemu chcesz nad morze.
OdpowiedzUsuńZuza, a Milenka już u Was ?
UsuńZuza, trafiłaś w samo sedno i bingo tarczy! Ale przejrzałaś Gochę. :D
UsuńPogłaski dla Milenki Lisiczki. :)
Ewa, no przecież, że u nich! http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2015/09/pies-z-pomykiem-na-gowie.html
UsuńBo mi się coś pofyrtało, że Milenka jeszcze za mała, i że Zuza czeka na zabranie jej !
UsuńDobrze kombinowałaś ewa, ten czas tak pędzi, że się nie nadąża. Milenka jest już u Zuzy... Ile to będzie? Ponad miesiąc. :)
UsuńMiesiąc i siedem dni. Odebrana 30 sierpnia z hodowli Double Vision TCI w Grodzisku Mazowieckim.
UsuńNo, rzeczywiście ! Normalnie nie zauważyłam, kiedy ten wrzesień preleciał !
UsuńOglądam, i oglądam, i podglądam :) I wypatrzyłam, i zmaupuję ! Najpierw, co wypatrzylam : na zdjęciu z sukienką załapała się Fiśka ! Całe szczęście, bo dzień bez Fiśki, dniem straconym ! A zmaupuję Jolko pomysł na opisanie przetworów, czyli gumeczki ! Bo do tej pory oblepiałam soiki bardziej lub mniej ozdobnymi karteczkami, a później się wściekam jak to zedrzeć trzeba ( nie cierpię wsadzać przetworow w słoiki z niepoodklejanymi nalepkami, szczególnie z tymi producenckimi)
OdpowiedzUsuńGumeczki sprawdzają się doskonale. Z pominięciem faktu, że czasem się kończą, jak się za bardzo rozbujać z temi słojmi. ;) W tym roku wyjątkowo się rozszalałam - korzystam z tego, że mam więcej czasu, jestem gospocha prawie że pełnom gembom. ;)
UsuńEwa domowej roboty nalepeczki genialnie trzymają się na mleko (zwykłą karteczkę malujesz pędzelkiem maczanym w mleku i sru na słoik). Schodzi od samej wody :)
UsuńDzięki Oleno :) Nie wiedziałam :)
UsuńJa karteczki przyklejam taśmą klejącą przezroczystą, ale wypróbuję metody na mleko :)
UsuńOjacieocieżflorek! Łaaaaaaa! Jestem zwalona z nóg i tak zostanę na resztę życia. Nawet nie wiedziałam, że ktoś takie cuda w słoiczkach zamyka! Jolka! Teraz masz przechlapane na całej linii - szfystkie będą chciały się z Tobą żenić! I kamieńmi będo obdarowywać!
OdpowiedzUsuńSe może wreście jako piwniczkę wykopię i wyłożę kamuszkami, żeby mieć gdzie trzymać słoiki - jeśli się jakieś po takiej reklamie i rozdawnictwie ostaną. ;)
UsuńJolko, ja mam piwniczkę do zapełnienia!
UsuńW "moim domu nad morzem" też jest piwniczka, buuuuuuu
UsuńNa wino !
UsuńA może i na trupa... ;)
UsuńNa skarby!
UsuńAha, Gocha, dodam jeszcze, że dziś akurat się wystroiłam do urzędu w rzeczone dżinsiaki. Ale, kurna, zapomniałam zabrać ze sobą kamuszek. Może to i dobrze, bo będąc już w urzędzie, dowiedziałam się, że ma dziś w miasteczku gościć sam prezydęt (nie poprawiać!), to nie wiem, czy wpuściliby mnie tam z takim ciężkim gadżetem. ;)
OdpowiedzUsuń:)) Myślisz, ze już w tym kraju modnie wyglądać nie można?? Kamień na pewno bardzo płakał, żeś go nie wzięła.
UsuńA sprawozdanie z urzędu gdzie??
No, przypatrzyłam się szczególikom. Powaliły mnie papryki w kształcie serc i kwiatków. Proste a efekt bombowy!
OdpowiedzUsuńKiecka fajna, też lubię etno klimaty. Poza tym na wzorze ma kury i koty, więc jakby firmowa była:)
Moim sposobem na etykietki jest wydrukowanie (wypisanie) treści i naklejenie z wierzchu szerszej, bezbarwnej taśmy pakowej. Odrywa się potem bez problemu i nie zostawia śladów.
Iza spróbuj metody przyklejania na mleko, jest genialna :)
UsuńA jak to działa?
UsuńBierzesz kartkę, jak ma być śliczna bardzo i ze szlaczkiem to możesz sobie wydrukować co tam chcesz na zwykłym papierze drukarkowym, wycinasz, smarujesz od spodniej strony zwykłym mlekiem i przyklejasz na słoik/butelkę. Trzyma się rewelacyjnie a żeby zmyć wystarczy trochę wody i słoik czysty :)
UsuńAle numer - takie proste! Bo ja też, tak jak Ewa, nie lubię, jak na słoiku zostaje stara etykietka. :] Niektórzy producenci to jakby specjalnie używają jakichś paskudnych klejów, które nijak się zmyć nie chcą. :]
UsuńA papryczki-ozdóbki podpatrzyłam i zakochałam się w nich dawno, dawno temu, gdy pracowałam w księgarni - jednej z koleżanek, od dawna tam pracującej, przynosiła pewna starsza pani, klientka, takie właśnie pięknie ozdobione słoje z ogórkami. Obiecałam sobie, że kiedyś też takie będę robić. I robię. To pracochłonne, rzeczywiście, ale dochodzę do coraz większej wprawy w tych wycinankach. Słoiki z tymi wszystkimi zielskami same w sobie wyglądają ślicznie, a gdy jeszcze się doda taki bonusik, to już w ogóle, co nie? :)
UsuńNo i proporcje składników zalewy są jak dla mnie idealne - mam je dzięki autorce bloga Moje Twory Przetwory. :)
Jolko mnie też te firmowe naklejki doprowadzają do obłędu, ile ja już druciaków, cifów i paznokci na słoikach straciłam! A w takim uświnionym niezmytą naklejką słoiku to i przetwory są dla mnie niezjadliwe ;))))
UsuńOlena, zwyklym olejem slonecznikowym albo rzepakowym potrakuj ten klej: na kawalek papieru (z recznika papierowego) nakap oleju i przylep na 10-20 minut na miejsce gdzie jest klej. Gdy klej troche zmieknie to tym papierem naolejonym sie ladnie sciera. Jak klej oporny to operacje powtarzac do skutku.
UsuńJestem pod wrazeniem sloiczkow!
O, i Echo wychynęło - warto było się napracować. Gdzie Ty się powłóczysz, Echo?
UsuńEcho muszę wypróbować, na to nie wpadłam :) Próbowałam majonezem (kiedyś majonez sprawdziłam jako usuwacz dziecięcych naklejek z mebli - skuteczny) ale ze słoików już tak ładnie nie schodziło (albo teraz robią inne majonezy, moja córa w niedzielę kończy 23 lata więc jej naklejanki usuwałam jakiś czas temu ;))
UsuńMam nadzieję, że chociaż sposobu na mleko nie znałaś i też się do czegoś przydałam :D
I tak oto Jolkowe odwdzięczanie zamieniło się w porady w kole gospodyń wiejskich ;)))))))))))
He, he, gospodynie miast i wsi, łączmy się. ;)
UsuńZgadza sie, majonez to tez duzo oleju. :)))). Olej jest b. dobrym rozpuszczalnikiem. Niestety spotkalam kleje, ktorym nic nie mozna :]]] ale a noz widelec.
UsuńJolu, placze sie tu i tam ale wiecej siedze cicho bo co sobie bede glos zdzierala, czekam na odpowiednie fale wzmacniajace efekt echa. Czesciej tylko saduje i wyciszam sie. ALE czytam, to nic nie kosztuje ze strony nerwa echa. Sle (odbijam i poteguje) pozdrowienia i dziekuje za entuzjazm w reakcji na Echo.
Oleno, ja nie znalam sposobu naklejania na mleko, zafundowalam sobie takie czarne ( inne kolory tez sa) nalepki, na ktorych sie pisze, potem sciera i od nowa pisze i raczej sie wsciekam jak mi sie odklejaja z jakiegos powodu. Ja jednak nie pasteryzuje sloiczkow, bo nie mam piwnicy na przetwory (tu sie nie podpiwnicza).
UsuńDo kola gospodyn wiejskich sie zapisuje. :)))) do miejskich tez. :D
Wlasnie doczytalam w komentarzach, ze to nie Jolcyne rekodzielo ta sukienka, a juz myslalam... ze Jolka taka zdolniacha. Ze te kotki sama haftowala i koronki heklowala i przyszywala WTEDY zrozumialabym brak czasu, a tak... Pinc sloikuf na krzyz i na posty czasu nie ma? Eee tam! :)))
OdpowiedzUsuńTaaak, Pantero, to jak nic woda na młyn Gosianki - teraz gotowa uznać, że rzeczywiście cała ta robota ze słoikami to pikuś i zechce mnie porządnie pogonić do tych postów. Już drżę!
UsuńDrżyj, drżyj... No właśnie; kiedy będzie Twój post? Może bć o morzu, coś tam robiłaś przecież. :)
UsuńWłaśnie, co ja tam robiłam? Nie pamiętam - przecież to było z trzy tygodnie temu, ja tak daleko pamięcią to nie teges... ;)
UsuńŁo matko! Poczytałam etykietki i z lekka mnie zatkało. Nic dziwnego, że Jola na nic czasu nie ma. Dom pełen zwierzaków, ogród. rodzina, a do tego zapełnianie słoików takimi pysznościami.Sukienka super.
OdpowiedzUsuńGośku, dobrze, ęe tylko jeden kamień dałaś- gdyby ich było więcej byłby kłopot ze schowaniem wszystkich odwdzięczników:)))))
Miłego, ;)
Jeju, gdybym wiedziała, że Gocha te etykietki na światło dzienne i sieciowe wystawi, to przynajmniej bym tak nie bazgrała. A tak to wstyd, kurna, jak (nie przymierzając i bez urazy) kura pazurem. ;)
UsuńJola jesteś mistrzynią asortymentu , mistrzynią ozdabiania przetworów ..ach te serca ach te kwiatki ..pozdrawiam ..
OdpowiedzUsuńSztuki przyozdabiania nauczyłam się, że tak powiem, zdalnie - podglądając i oczarowując się wytworami pewnej staruszki z dawnych lat. To było bardzo dawno temu, a ja do dziś pamiętam tę panią, choć znałam ją tylko z widzenia...
UsuńPodziwiam, podziwiam i zazdroszcze, no ja zdolnosci do przetworow nie mam zadnych, niestety.....Jolkowe wygladaja pysznie:):):) Sukienka fajna, a najladniejsza dla mnie jak zwykle Amisia:):):)
OdpowiedzUsuńHa! Wiedziałam, że Amisia Cię zachwyci. Ty, jako jej wielbicielka masz teraz swoje święto - przez cały październik Amisia króluje w kalendarzu. :)
UsuńA z przetworami to nie potrza żadnych zdolności - ja też ich nie mam - wystarczy robić wszystko zgodnie z przepisem. I już! :D
:)))))
OdpowiedzUsuńno i jak Was, Dziewczyny, nie kochać? no jak?!
Nijak! Kochać na potęgę musowo! :)
Usuń:*
No dobra, Jolka w dżinsiakach i z kamuszkiem foto ma, a gdzie foto Gosianki w kiecce?!
OdpowiedzUsuńJolko chyba powinnaś się cieszyć, że Gosianka nie wypatrzyła jakiegoś menhira w kolorze Twoich spodni ;))) Ale pomysł na sprezentowanie jej zawieszki z konara jest przedni ;)))
Zaraz idę popatrzeć na polecanego przetworowego bloga, bardzo mię ten temat interesi.
To jest fantastyczny blog, polecam bardzo mocno, choć od stycznia tego roku jakby trochę... uśpiony.
UsuńZa tym konarem na szyję muszę się koniecznie rozejrzeć. :D
Nie podoba sie? To wyrzuc na taki jeden s,mietnik, ktory Ci wskaze, jak bede!!! rhehreher
OdpowiedzUsuńGoska - sklep zakladaj!
Czy Jolka w ogole cokolwiek innego robi poza jakimis cudownymi przetworami?? ja chyba takiej ilosci sama dla siebie nie robie...no, moze poza 50 paroma sloikami marmelady oranzowej.
a sukienka idealnie pasuje do domu i filizanki.
p.s. Bylas ogladaac TEN dom??????????
p.p.s te wycinanki jarzynowe wymiataja!!
Wycinanki są na cześć pewnej staruszki, od której pomysł przechwyciłam. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie ma jej już na tym padole, ale w mojej pamięci ciągle trwa - za sprawą swoich ogórkowych arcydziełek, które przynosiła Basi... Ech, bardzo stare to czasy...
UsuńA teraz to chyba się pokładę, bo mnie jakieś przeziębienie chyba dopada. :]
PS. Prawda, że sukienka pasuje do Gosi idealnie? No i do domu... :)
Nie, Opakowana, nie byłam i nie będę. Tylko łzę ronię nad zdjęciem domu i czuję, że nie całkiem pochowałam to marzenie, bo jeszcze ziemia się rusza na grobie. Muszę zdaje się być bardziej do niego brutalna i łopatą go bez łeb!
UsuńBuuuuuuuuuu :(
Przynies lopate w piateczek, obaczymy co da sie zrobic....
UsuńPrzyjrzałam się szczegółom w słoiczkach a tam serce i kwiatek.Czapki z głów Jolciu przed Tobą.Ja przetwory dostaję od mojej siostry.Ale może kiedyś ja sama.......Słoiczki iście mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Gosiu. :)
UsuńUściski!
Prezenty fantastiko! Sukienka niezwykła ,szczególnie ta koronka w kotki i ptaszki:) Jolko masz dobre oko!
OdpowiedzUsuńNo, się mi trafiło jak ślepej kurze ziarenko. :)
UsuńZachwyciły mnie te kwiatki i serduszka w ogórkach, jaki fajny pomysł. Dlaczego kiecka wisi? Proszę o włożenie i zaprezentowanie na fotce, jak na obdarowanej leży!!!
OdpowiedzUsuńTaaa, niedoczekanie wasze. :( Stanowczo już pobiłam wszelkie rekordy baleronarstwa i żadnych zdjęć nie będzie. O!
UsuńEj no Gocha! Weź nie rób scen! ;)))
UsuńGosia, to może TCO sukienkę zaprezentuje? :P
UsuńZajrzałam i umrłam. Przetwory nawet zdalnie powodują ślinotok. Ale na widok sukienki - umarłam. Jolu kochana, gdzie taką zanabyć, no gdzie?
OdpowiedzUsuńAniu, obawiam się, że to kwestia olbrzymiego przypadku i jeśli pytasz o sklep, firmę, to nijak Ci nie pomogę. Ja ją wygmerałam na jakiejś wyprzedaży w takim naszym lokalnym Czaczu. Pani miała jakieś sukienki, niektóre właśnie w takim klimacie, ale tylko ta była tak wyrazista i tak pasująca. W dodatku najprawdopodobniej nówka, bo nie wyobrażam sobie, że jakaś pańcia ją nosiła, nie odciąwszy półmetrowej metki-wszywki, nawiasem mówiąc bardzo gustownej. :) Tak że pozostaje Ci tylko pertraktować z Gosią, może da Ci ponosić. :) Ale będę pamiętać o Tobie i zachwycie Twym i jeśli kiedyś gdzieś coś, to nie ma sprawy. :)
UsuńŚciskam Cię bardzo mocno, pozdrów S. i wygłaszcz kotunie i Rufusa. :)
Ciężko "wzdychłam". Niech no chociaż Gosia zaprezentuje się w tej sukni :) Jolu, Twój kamień też cudowny. Kamienie są piękne. I....mądre :) Odpozdrawiam Waszą gromadkę - i ludzką i czworonożną.
UsuńAniu, to jest chyba sukienka tej firmy: http://www.notthesame.com/home.php
UsuńCo prawda takiej samej nie znalazłam, ale niektóre propozycje całkiem, całkiem. :)
Jolu, Ty artystko! I nie zdziwiłoby mnie gdyby się okazało, że i tę sukienkę wyczarowałaś. I filiżankę ;))
OdpowiedzUsuńChylę czoła Twej pracy, no i... próbie odwdzięczenia się za dar Gosiankowy ;)
Taaa, he, he, moja mama mawiała "artystka ze spalonego teatru". ;)
UsuńBuźka! I w Helę, i wiesz w kogo jeszcze. :)
Gośka, ale się ubawiłam; w życiu nie podejrzewałam, że z Ciebie taki zgrywus;)
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńBiedna JolkaM do końca życia za taki wspaniały prezent się nie odwdzięczy.;))
Jolu, te kwiatki i serduszka... jestem pod wrażeniem!:)
Oj, tak, Konwalio, długo jeszcze będę musiała przy garach i słojach wystawać... Strach!
UsuńKwiatki i serduszka, fakt, czasochłonne, ale też z czasem nabiera się wprawy. A sam pomysł taki prosty. Jeśli mieć zdolnego pomocnika, to i bardziej skomplikowane ozdóbki można wprowadzić. Np. zgrabne rowerki dla zapalonych rowerzystów, samochodziki dla automobilistów, koniki dla koniarzy, kotki dla kociarzy itede itepe. Możliwości jest wiele! :)
A jakby te cudeńka wykrawać foremkami do małych pierniczków? :)
UsuńAle czy one mają dość ostre krawędzie, aby przeciąć twardą paprykę? Hm. Może są jakieś specjalne formy-nożyki do wykrawania takich ozdóbek. Mus się rozejrzeć po świecie, bo na pewno już ktoś na to wpadł. A jeśli nie, to może właśnie teraz, po przeczytaniu tego wpisu, produkuje takie wycinarki. ;)
UsuńJolko myślę, że metalowe spokojnie wytną paprykę. A cuda cudeńka są: http://www.aledobre.pl/80,Pieczenie_ciast_i_tortow/2-99,Foremki/?srt=4&pp=0
UsuńNo weź na przykład taką marchewkę z papryki w ogórki wrzuć: http://www.aledobre.pl/7244,Foremka_do_wykrawania_ciastek_w_ksztalcie_marchewki_Birkmann.html
Chyba sama sobie jakieś kupię na przyszły rok :)
Szczesciara jestes, ja tez chcialabym takie prezenty dostac! tylko Ci tego domu nad morzem do szczescia brakuje! pewnie kiedys bedziesz miala i dom i cuda jolkcyne...szczesciara bowiem z Ciebie wielka
OdpowiedzUsuńO to to, Grażyno, i trzeba trzymać kciuki za jeszcze większe szczęście Gosi, gdyż ponieważ że ona się własnym szczęściem umie dzielić, to ono i tak w świat pójdzie i namnoży się jeszcze bardziej, o! :)
Usuńjak widać wdzięczność Joli jest wieeeeeeeeeeeeeeelka i nie kończąca się chyba? ;)
OdpowiedzUsuńa raczej niekończąca się ;)
UsuńNiekończąca, mam jeszcze coś do pokazania. :)
Usuń:))) Ale się uśmiałam:) A na widok słoiczków dostałam ślinotoku i wielkich wzruszeń, bo to prawdziwa sztuka jest! Suknia śliczna!
OdpowiedzUsuń:)))
Usuń