Przeżyłam wczoraj magiczne chwile. Położyłam się po południu na sofie, wzięłam do siebie moją sunię, a ona dosłownie zamarła ze szczęścia, ułożyła się na mnie jak kotek i jak kotek zaczęła... mruczeć. :) Właściwie to absolutnie rozbrajająco postękiwać z rozkoszy. Miziałam ją po aksamitnych uszkach, po gładkich boczkach, ciepłym brzuszku i wdychałam jej subtelny, unikalny, słodki zapach. Fikunia przysnęła i trwałyśmy tak ze sobą szczęśliwe i spełnione. Odnalezione. Ogromnie ją kocham.
Dziś wieczorem minie tydzień Fikuni w naszym domu. W jej domu. Nie do wiary, jak szybko się w nim odnalazła! Dziś jest wesołą, zrównoważoną, grzeczną, oddaną i niezwykle mądrą psinką. Uczy się wszystkiego bardzo szybko. Jej dzienniczek błyskawicznie wypełnia się szóstkami. :))
Nie szczeka już na ludzi, którzy wchodzą do domu wprowadzani przeze mnie. Jest wtedy cichutko, marszczy czółko i obserwuje sytuację. Poza tym, jeśli zaniepokoi ją jakiś hałas, to daje o tym znać. Super. Wie już, że kocie miski są nie dla niej, pozwala rezydentom spokojnie jeść, czekając na swoją kolej. Wie, że ciotka Stefania nie życzy sobie bliższych z nią kontaktów, więc obchodzi ją z daleka. Wie, że ciocia Amisia jest łaskawa, więc próbuje ją obdarzać pocałunkami i bawić się z nią. Wie, że wujaszek Hokus fajnie śmiga po krzakach, ale że nie podoba mu się, żeby go dłużej gonić. Jestem dobrej myśli. Dziś Fiśka, Hokus i Amisia pomagały mi wspólnie sprzątać i robić pranie. Bosko wyglądają w takim stadzie. :)
Co mnie zadziwia i wprawia w absolutny zachwyt, to to, że Fikunia załatwia się na podkłady dla niemowląt! Położyłam jeden przy kuwetach, które mam w piwnicy i ona grzecznie schodzi tam po schodach, siusia na podkładzik, po czym wraca. To naprawdę niesamowite! Za wyjątkiem jednej czy dwóch kup na dywanie i paru mokrych plam w pierwszym dniu sunia wcale nie brudzi w domu! Geniusz!! Nie odkryła jeszcze, że spacery są dla psa po to, aby załatwił tam swoje potrzeby.
Bo Fika chodzi już na spacerki do parku. Na smyczy zachowywać się nie umie, ale skąd ma umieć. Nauczymy się pomału. Najważniejsze, że wydaje się pozytywnie nastawiona do psów. Z kilkoma z nich zaliczyła już buziaki zapoznawcze. Reaguje na kolegów w oddali, ale nie zauważyłam, aby strasznie chciała do nich biec.
Ma trochę respektu przed dużymi osobnikami, ale nie piszczy, nie panikuje zbytnio, choć pewne sytuacje to dla niej za dużo... Wczoraj przeżyłam dramatyczne chwile. Do Fiki w dużym pędzie podbiegł pies. Wielki, czarny, dodatkowo z potężnym patolem w pysku. Piesek był nieagresywny, rozbawiony, ale mała przestraszyła się, skoczyła w pobliski krzak, śmig i... uwolniła się z szelek!! Przez głowę ściągnęła je w sekundę, zanim zdążyłam zareagować.
Bosze, jak ja się przeraziłam, że jej nie złapię! Malutka jest jeszcze płochliwa, nawet w domu nie zawsze udaje mi się ją pogłaskać wtedy, kiedy mam na to ochotę. Umie kręcić się, uskakiwać, tak lawirować, przeważnie kręcąc dupką z radością, że zaczyna się zabawa w berka. Co dopiero na dworze! Podstępem, podkarmiając ją smaczkami, niemal kładąc się na ziemi, złapałam ją końcami palców za bródkę, aż pisnęła z bólu, ale ja wiedziałam, że nie mogę puścić! Uff, złapałam ją, ale teraz siedzę i szukam bezpiecznych szelek. Nie mam pojęcia, jak uwolniła się z tych, które ma. Wydaje się to niemożliwe, ale ta mała jest jak kot...
Każdego dnia ta psia istotka zaskakuje mnie na plus. Wzięłam, a dokładniej wzięliśmy, pieska ze schroniska w ciemno (jako "dzikiego psa", he, he), a dostaliśmy pakiet cech i słodyczy, o jakim tylko moglibyśmy śnić! Odkrywanie jej indywidualnej natury, unikatowego charakteru to wspaniała przygoda, no i oczywiście jaka jest, jaka by się nie okazała w przyszłości, nic już nie zmieni mojej, a wkrótce (wiem, że tak będzie) naszej miłości to tego cudnego stworzenia. Ona jest już członkiem naszej rodziny na dobre i na złe.
Teraz ja piszę, a ona leży w budeczce i chrapie. :))
Obiecałam i dodaję. :)
Tak jestem teraz witana po powrocie do domku:
Nie martwcie się, że się ślizga. Już jutro na to miejsce wróci wyprany dywan. Sama nie mogę się doczekać.
Fiśka na dobranoc. :)
To cudownie, że spisuje się na szóstkę. Patrząc na Twoje zdjęcie, widzę też siebie i moją Pepę. bo ona się podobnie zachowuje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTzn.? Leży na Tobie przytulona? I ja pozdrawiam, Gigo. :)
UsuńCudna, dobra i kochana. Na dodatek wierna będzie aż do śmierci.
OdpowiedzUsuń:))) To jest więcej niż pewne. :)
UsuńAmen!
UsuńJaka ona kochana. Jakie ma szczęście, że trafiła do domku - no i Wy macie szczęście, że trafiliście akurat na nią :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite jak szybko się z Wami zsocjalizowała. Naszej psinie zajęło to duuuuuuużo więcej czasu.
Mam taką sugestię, żeby zabrać już jej podkłady - bo inaczej będzie jej ciężko przyzwyczaić się do załatwiania potrzeb na zewnątrz.
PS. Terier jak nic :)
Pozdrawiam
Estera
Estero, a ile to zajęło Waszej psince? Napisz cos o tym. Jakie były problemy?
UsuńA co do tych podkładów to zastanawiam się, bo jaka to wygoda, gdyby piesek umiał z nich korzystać awaryjnie! Nie wiem czy to jest możliwe, ale byłoby super wiedzieć, że sobie poradzi gdy zajdzie taka potrzeba.
A czy terier zobacz na filmiku, który się wgrywa. :)
UsuńAcha, jeśli chodzi o szelki to z takiego typu (nazywają się guardy) trudniej jest się pieskowi wyswobodzić : http://www.ohmypet.pl/OhMyDog/Produkt/szelki-guardy,khj/twoj-projekt-szelki-guardy,piah
OdpowiedzUsuńPopatrzę potem na te wszystkie propozycje. Dzięki.
UsuńCo może dobre podejście i mądre do "dzikiego" psa :)) To super wieści :))
OdpowiedzUsuńZ tym uwolnieniem się z szelek, to faktycznie dramatycznie, ale moze kup jej takie dla kota? Fika nie jest chyba większa od Bonusa, on ma zapinane na szyi i pod brzuszkiem za łapkami, zresztą wiesz, jakie to :))
Z tych się pewnie nie uwolni, spryciulka.
Wiesz, Lidka, kot potrafi uwolnić się z każdych szelek - tak mówią. :) Nie chcę, żeby ją szelki czy obroża cisnęły w szyję, bo ona się wtedy dusi. Jeszcze nie umie się zachowywać na smyczy.
UsuńWłasnie czytam i nie wierzę ;) Ale wszystko jest możliwe, masz teraz Gosiu zadanie bojowe z wyborem nowych szelek :)
UsuńPo prostu kup dla niej mniejsze szelki- te są za lużne. i dlatego z nich wyszła. A może jednak lepiej sprawdziłaby się w jej przypadku normalna obróżka. Dobrze byłoby gdybyś mogla jej wszystko w sklepie przymierzyć niż potem biegać do sklepu by wymieniać. No ale w jej przypadku to trzeba by to robić z asystą, żeby w trakcie przymiarek nie dała nogi. W końcu delikatniejsze od niej psy noszą obróżki.
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, ze Fikunia tak szybko się cywilizuje i taka jest kochana.
Miłego, ;)
Nie chodzi, Aniu, o delikatność, tylko o tylko, że ona ma małą główkę w stosunku do szyi i każda obroża daje się ściągnąć przez głowę bez problemu, a przecież jej nie uduszę spinając ją mocniej.
UsuńKiedyś będzie nosiła obróżkę. Teraz jeszcze nie.
Ona jest bardzo kochana, zobacz filmik, który właśnie wgrałam. :)
ojejku, ona jest cudna! jaki piękny taniec odstawia! Jeszcze trochę a będziesz żałowała, że nie możesz jej wziąć ze sobą do pracy;) bardzo udana i słodka psina.
UsuńGłaski ode mnie;)
Aż mi skora ścierpła jak przeczytałam o uwolnieniu z szelek. Co by było gdyby się jeszcze bardziej przestraszyła?
OdpowiedzUsuńSpryciula jedna! Tak milo czytać, że jest coraz lepiej, o postępach na szóstki.
Oby tak dalej, bo znalazła szczęśliwy dom i wspaniałych ludzi.
Oby tak dalej, Ewo. Już dziś nastąpił przełom jeśli chodzi o Hokusa. Chodzili blisko siebie w zgodzie, Hokus dawał radę, nie uciekał. Mam nadzieję, że to początek wielkiej przyjaźni. Jak z Rufim.
UsuńO matko. Coś chyba ze mną nie tak. Zamiast się cieszyć, smutno mi na myśl o tych, które nie mają tyle szczęścia:(
OdpowiedzUsuńTwój post powinien zostać wydrukowany na wielkim plakacie i powinien wisieć w każdym schronie w widocznym miejscu. I w ogóle wszędzie. Na tablicy ogłoszeń w mojej wsi też!
Hana, ja często myślę o takiej jednej o której też myślałam dość intensywnie zanim uwiodły mnie oczy Fiki. Nie to, że tamte oczy nie uwodziły... Ciężko je zapomnieć.
UsuńPani Gosiu a ja mam pytanie z zupełnie innej beczki. W zasadzie to znam na nie odpowiedź ale muszę wtrącić swoje trzy grosze. Na blogu Pani Oli poparła Pani rozmnażanie jej suczki. Wiem, że to dlatego, że ten tekst był wzruszający i tak pięknie napisany. Ale ponieważ Pani to mój autorytet (tak! tak! podziwiam Panią i szanuję od początku tego bloga) muszę zainterweniować. Bo jeśli Pani jest autorytetem i dla innych? A przecież w głębi swego serca wiem, że mimo miłości nieskończonej do Stefci, Amisi, Fikuni czy Hokusa Pani ich nie rozmnoży. Że będzie Pani ich szczęście inaczej postrzegać. Że nie macierzyństwo tu jest najważniejsze ale pełna micha, własne stado i poczucie bezpieczeństwa. Doskonale Pani wie, że pies to nie człowiek dlatego nie ufa Pani Fikuni 100%. Dlatego wierzę, że Pani sprostuje swoją wypowiedź. Kto jak nie Pani wie najlepiej jak bardzo potrzebna jest sterylizacja i kastracja? Jeśli nie będziemy mówić tego głośno dajemy zielone światło zachowaniom, które są niebezpieczne, zwłaszcza, że publicznie opisane na blogu, który czyta sporo osób. Tak mi się wydaje, że tym wszystkim Bezdomniakom się to po prostu należy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! Marta
Zwyczajem blogowym mówmy sobie na "ty", Marto. Myślę, że moja odpowiedź cię zawiedzie, bo mimo, że całym sercem jestem za sterylizacją i kastracją, czyli za ograniczeniem bezdomności, a każde słowo, które napisałaś to moja prawda, to uznałam, że nie mam wpływu na innych, dorosłych ludzi, no i cenię z całej duszy Jaworów i jest tak jak napisałam u nich. Chciałabym, aby świat zaludniali tacy jak oni ludzie. Nie będę tu rozstrząsać ich decyzji, Ola wszystko wytłumaczyła i mnie to ostatecznie przekonało. Rozumiem ją, tak w sercu rozumiem. Przyznam ci się, że marzy mi się bycie bardziej elastyczną w wielu sprawach. Uważam, że często sami działacze na rzecz zwierząt wiele krzywdy im robią swoją nieustępliwością. Nie sądzisz?
UsuńNie lubię, nie czuję się autorytetem, zawsze mogę się mylić, kategoryczne sądy to nie moja bajka - przynajmniej się staram (bo jak widziałaś moja natura często mnie ponosi). Zawsze podkreślam, że liczą się bardziej czyny niż wojowanie (ale nie zawsze mi to wychodzi). Można by jeszcze wiele na ten temat, ale już nie chcę.
Masz rację: ja jestem przeciwko, ja nie rozmnożę swoich i tymczasowych zwierząt, i tylko za to mogę brać odpowiedzialność.
Pozdrawiam cię, rozumiem twoje obawy, dziękuję za dobre słowa.
Zobacz, Marto, jedyny komentarz na nie, kulturalny, merytoryczny i logiczny, spotkał się nawet z potępieniem. Myślę o tej sprawie i jestem pewna, że kto rozumie w czym rzecz nie zasugeruje się tym przykładem, a ci którzy potrzebują jakiegoś pretekstu znajdą go, jak nie tu, to gdzie indziej.
UsuńDziękuję za odpowiedź Gosianko :) Ty masz po prostu zbyt dobre serce :) A tu czasem trzeba być nieustępliwym, nieelastycznym bo gra idzie o dużą sprawę. Kategoryczne sądy nigdy nie są dobre ale pomyśl czy można rozważać twierdzenia typu: nie wolno zabijać, nie wolno kraść, krzywdzić. Nie wolno rozmnażać zwierząt w kraju, w którym jest tak wiele w ich kwestii do zrobienia - ja to traktuję jako podobny dogmat do tych wcześniej wymienionych. Prawo w Polsce jeśli chodzi o zwierzęta jest bardzo kulawe i trudno go zmienić, wiem bo jakoś tam próbowałam z garstką ludzi. Dopóki nie nadejdą lepsze czasy dla zwierząt w Polsce nie wolno nam się zgadzać na ich bezkarne rozmnażanie. Nawet przez tak wspaniałych ludzi jak Państwo Jaworowie - bo to nie oni poniosą koszty swojej decyzji ale właśnie zwierzęta. Bo co z resztą rozmnożonych psów, które urodzą kolejne i kolejne? Pozdrawiam serdecznie! Marta
UsuńDla piesków szelki to pikuś. Łatwo potrafią się z nich uwalniać. Kiedy chcą, rzecz jasna. Przekonałam się o tym przy okazji opieki nad sunią mojego brata. Ze strachu przed szczekającymi (za ogrodzeniem) psami wyskoczyła na ulicę wprost pomiędzy pędzące TIR-y. Raz - dwa uwolniwszy się z bezpiecznej, jak się zdawało, uprzęży.
OdpowiedzUsuńBogu dzięki udało mi się ją pojmać, chociaż obie mogłyśmy to przypłacić życiem:). Uff!
No to faktycznie! Ale historia! Zdaje się, że ciężko z bezpiecznymi uprzężami, a może nawet takie superbezpieczne nie istnieją. Dobrze, że ją złapałaś. :)
UsuńTaka Fiśka otwiera serca na oścież! Czekałam na to zdjęcie i się doczekałam.
OdpowiedzUsuńMaksiu przed kastracją też mi się wypiął z szelek, kiedy pod elektrociepłownią sto metrów dalej poczuł sunię z cieczką. Tak samo go łapałam i niosłam wierzgającego do domu na rękach, bo nie sposób go było już w nie zapiąć. Teraz jak Pikunia ma cieczkę, to ona go prosi o uwagę, a Maksik adoruje ją bardzo spokojnie.
Ciekawe, czy Fisia już miała pierwszą cieczkę w schronisku?
I.
Myślę, że nie, ale więcej będę wiedzieć gdy pójdę z nią do weta. Na razie dałam jej spokój, i jeszcze z tydzień dam.
UsuńSpodziewam się, że nie miała, więc ta atrakcja przede mną. Pierwszą rujkę suczka musi mieć. To ważne dla jej dróg moczowych i pęcherza. Pierwszą, a może i drugą, zobaczymy.
Koniecznie jej takie coś spraw: http://www.zooplus.pl/shop/koty/transportery_obroze_kota/szelki_dla_kota/475895
OdpowiedzUsuńpies i kot da w tym radę, sa tez mniejsze rozmiary tansze
Wymiary:
Szelki: duży rozmiar
obwód talii: 36 - 54 cm
obwód szyi: 25 - 32 cm
długość pleców: 13 cm
http://www.zooplus.pl/shop/koty/transportery_obroze_kota/szelki_dla_kota/474899
Wymiary:
szelki: rozmiar uniwersalny
obwód talii: 24 - 42 cm
obwód szyi: 16 - 22 cm
długość pleców: 13 cm
W tych paskowych to nawet koty u mnie umieją się uwalniać, a jak jest taka kamizelka kuloodporna kotoodporna/psioodporna to sobie moga fikac do woli i nic z tego :) Rzepy są silne :)
UsuńTylko trzeba pieska zmierzyc :)
Dzięki. Oglądnę potem i zdecyduję. Szkoda mi, bo te szeleczki co ma sa fajne. Będę zaraz mogła handlować szelkami jak tak dalej pójdzie. :((
UsuńFiśka ma 40 cm pod paszkami, a 18 w szyjce. Malutka. :)
UsuńTo tym lepiej bo w rozmiar uniwersalny się zmieści a tu jesy wybór czerwonych! :D No i możesz dodać napis "Lady" :D
UsuńModniacha będzie, nie ma co :)
PS. Obejrzyj zdjęcia, poza rzepami są dodatkowe zabezpieczenia na takie wciski jak przy plecakach turystycznych, że w razie co jest jeszcze trzymanie
Usuńhttp://www.zooplus.pl/shop/koty/transportery_obroze_kota/szelki_dla_kota/474899
Myślę... :))
UsuńZnowu zmieniłaś świat Gosiu. Dla jednej psinki to bardzo dużo. Chciałabym cudownym sposobem móc sprawić więcej Wrocławianek, więcej MójciOnych, więcej ludzi o dobrych sercach. Wpadłam w melancholię a tu cieszyć się trzeba. A w ogóle to ja wiem, czemu Fikunia taka cudowna. Bo dobro powraca i dlatego dostałaś dobrego pieska! I tym optymistycznym akcentem kończę :-*
OdpowiedzUsuńEwo, jeśli to prawda, to warto było się starać i przeżyć wszystko co złe. :)
UsuńBuziaki,, kochana. :)
Twoje relacje o Fikusi to plastry miodu na moją duszę :)
OdpowiedzUsuńPS. I znowu: Wronka też w swych u nas początkach uwolniła się z szelek i tak samo w panice ją łapałam. Okazało się, że zwykła obroża na szyję jest pewniejsza.
Damo, a powiedz mi jeszcze, skoro nasze historie są takie podobne, jak szybko Twój mąż pokochał Wronkę?
UsuńObroża nie jest pewna w jej wypadku, bo Fika ma małą główkę, a szyję grubą w stosunku do niej. Każdą obroże można zdjąć przez głowę, chyba że zapnę b. mocno, ale wtedy dusi się.
Jak szybko pokochałeś Wronkę? - zapytałam mojego męża, a on zdumiał się i popatrzył na mnie dość podejrzliwie. Opowiedziałam o Tobie i Fikusi i zaczęliśmy się zastanawiać. No i nie wiemy. Jakoś to tak niepostrzeżenie przyszło i kiedy się stało - nie wiadomo. Ale przypominam sobie, że bardzo szybko Wronka zaczęła przybiegać, gdy mój mąż kładł się do łóżka - wskakiwała wtedy, ustawiała się wzdłuż jego boku, wtulała mu pysk między głowę i ramię i trwała tak w bezruchu długą chwilę, po czym przytulona układała się obok. Ten obyczaj trwa do dziś dnia i od początku ważny jest dla nich obojga. Myślę, że gdy Wronka wtuliła mojemu mężowi między głowę a ramię ten swój czarny łeb, to była pierwsza manifestacja ich wzajemnej miłości.
UsuńBądź spokojna, ani się obejrzysz, jak Twój mąż Fikunię pokocha. Czasami aż zazdrosna troszkę będziesz ;)
Nie jestem pewna, czy mu dam ja dotknąć! Czy wiesz jak ją nazwał w mejlu do mnie??? Brzydactwo! Phi!
UsuńNo, a martwię się trochę, bo Fika wciąż nie może zaakceptować Wrocławskiego. Tzn., już go poznaje, ale nie ma nawet cienia tej radości takiej jak do mnie. Z drugiej strony on nie zabiega o to, więc pewnie martwię się na zapas. Jak to ja. :)
UsuńDzięki, Damo. Wymiziaj Wronkę. :)
Oczywiście, że się martwisz na zapas. Wiem dobrze, bo sama tak mam (które to już podobieństwo?).
UsuńTwój mąż na pewno Fikunię pokocha, bo jej NIE DA się nie kochać.
Fiśka - czyli prawdziwa historia o prawdziwej miłości (Początek) :)
OdpowiedzUsuńOby trwała, bo samą mnie uwodzi. :)
UsuńBezpieczniejszy model szelek,to takie dwie obroże połączone,z tych V wystarczy że pies się cofnie wyciągając jednocześnie łapki.
OdpowiedzUsuńNa początku zwykle stosuję szelki i obrożę. Spinam je ze sobą.
No i adresatka plus tel dodatkowo wypisany na odwrocie obróżki.
Tak ja te co pokazywała Estera?
Usuńhttp://alejka.pl/szelki-dla-psa-red-dingo-pawprints-red-rozmiar-m-obwod-klatki-piers-40-67-cm.html
Usuńwzięłam pierwsze lepsze z Googla,takie na szyjkę i pod brzuszek i żeby dwa łączniki były.
https://animalia.pl/ferplast-daytona-szelki-dla-psa-niebieskie-medium-53-61cm/szczegoly/5895/
takie nazwałam v
U mnie się nie sprawdziły a u krótkołapych to pięć minut i wolność.Wystarczy że ukucną i dadzą do tyłu.
http://alezwierz.pl/trixie-szelki-easy-walk-l-45-65-duplikat-1.html
UsuńTakie mam od prawie dwudziestu lat i bardzo polecam do nauki chodzenia i dla psów które holują.
A może jednak zostawić tę co mam, nową w końcu, i dołożyć obróżkę taką:
UsuńPółzaciskowa konstrukcja jest niezwykle wygodna: obrożę zakłada się i zdejmuje przez głowę - nie trzeba niczego zapinać ani przepinać. Kiedy pies biega swobodnie lub idzie na luźnej smyczy, obroża nie opina jego szyi, natomiast przy napiętej smyczy skraca się tylko do obwodu szyi zwierzęcia, nie sprawiając mu bólu. To doskonałe rozwiązanie dla psów, które potrafią wyciągnąć głowę z tradycyjnych obroży na klamrę.
Np. tu: http://www.ohmypet.pl/OhMyDog/Produkt/obroze-polzaciskowe,kha/twoj-projekt-obroza-polzaciskowa-z-neoprenem,pbdeg
Zawsze to podwójne zabezpieczenie,czasami też przy silniejszych ,większych psach warto niezależnie do obroży i szelek przypiąć dwie smycze.Nie wygląda to pewnie super pięknie ale nie o to chodzi.
UsuńMnie kiedyś po prostu pękł karabińczyk,gdyby nie druga smycz,to by było niebezpiecznie.
cieszę się że jesteście szczęśliwe ...że się znalazłyście... wspaniale się czyta takie historie :) ♥
OdpowiedzUsuńBo to historie miłosne. Buziaki, młoda mamo. :))
UsuńMoje koty wydostają sie z szelek z obróżką, tak więc nie są bezpieczne, najbardziej przekonują mnie takie jak pokazała Drevni Kocurek.
OdpowiedzUsuńTylko uchwyt wydaje mi się w nich słaby.
UsuńTe są ponoć nie do zdarcia i bezpieczne: http://www.zooplus.pl/shop/psy/smycz_obroza_dla_psa/szelki_dla_psa/rozne/476998
Szkoda mi tych co mam, bo lekkie, łatwo się zapinają... Ale może będą na potem, jak piesek się oswoi.
Macie czas dla siebie,co też jest przecież bardzo ważne w takich początkach z nowym zwierzątkiem. Fiska:)) Ach,takei przytulasy są najpiekniejsze.
OdpowiedzUsuńTak, prawda. Mamy czas, aż za dużo we dwie, nie wiem czy to się da potem naprawić.
UsuńTe psie powitania - głowa idzie w jedną, a poopą w drugą stronę,a wszystko takie sprężyste. Ale masz przylepkę !
OdpowiedzUsuńMarysia
;)) Kiedy się tak cieszy wygląda najsłodziej, ale to rezolutny piesek. Nie wiem czy nie będzie postrachem osiedla, bo wron to na pewno. :)
UsuńCudna Fika. I cuuuuudne powitanie. Oglądałam z pięć razy pod rzad, z wielkim uśmiechem na twarzy, i zaraz znów obejrzę.
OdpowiedzUsuńMiłego oglądania. Zosia widziała?
UsuńGosiu, u mnie nie ma żadnej Zosi :)) Coś musiało Ci się pomylić. Uściski (Julita)
UsuńJulitko, wybacz. Z Justyną mi się pomyliłaś, a ona ma córeczkę Zosię, ktora chetnie ogłada tu u mnie zwierzątka. :)
UsuńOglądalyśmy ,oglądałyśmy obie ,Gosiu:)! choć absolutną miłością Zochy są oczywiście "kotaki ";) buziaki,JustynaK
UsuńMogę ogłosić konkurs - ile razy, raz po razie, obejrzałam ten filmik? Nie zgadnie nikt, bo nikt do tylu liczyć nie umie! Oglądałabym do tej pory, ale się wystraszyłam, że się Fikusi w końcu ogon urwie.
OdpowiedzUsuń:)) Jej ogon musi jej wystarczyć na całe życie, więc dobrze zrobiłaś.
UsuńFika Tancereczka! Co za psina! A że taka cieniutka jest, to się wydaje, że się zaraz przełamie. ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś muszę sfilmować taniec Lesi, bo też jest wart ochów i achów. :)
Wiesz, t dobry pomysł. Niejaka JolkaM, moja współbloginka daaaawno nic nie publikowała. :(((
UsuńMałgosiu ogromne się
OdpowiedzUsuńJak oglądnęłam filmik , od razu przypomniał mi się mój Kudełek jak tańczy kiedy wracam z pracy
Może też nagrasz filmik? :)
UsuńJak wielka radość,taka jaką tylko pieski potrafią okazać.:)
OdpowiedzUsuńTak, dlatego tak tęskniłam za psem. Między innymi.
UsuńCzuję płynącą od Ciebie miłość do tego psiaka, odrosły Ci skrzydła. Bardzo się cieszę.
OdpowiedzUsuńTo prawda, czuję, że żyję. :)
UsuńAch! Ona macha całą sobą, nie tylko ogonkiem :)))
OdpowiedzUsuńOna cała jest radością w takich chwilach. :)
Usuńo rany, z tym wypięciem z szelek to zgroza!! współczuję nerwów! ale te powitanie :) baletnica z niej pierwsza klasa :)) wzrusza
OdpowiedzUsuńMoja miłość, moja baletniczka. :))
UsuńPowitanie wspaniałe, cud, że sobie doopinki nie urwie.
OdpowiedzUsuńWarto było zajrzeć.
:)) Fajnie, że wpadłaś znowu, Ewo. :) I jeszcze jest zdjęcie na dobranoc. Też milutkie. :)
UsuńJa też nie zliczę ile razy oglądałam filmik, a za każdym razem radość psinki mi się udziela i wzruszenie ogarnia, że takie jesteście obie szczęśliwe. Trwaj chwilo!
OdpowiedzUsuńTrwaj! Dziękuję, Herylio. :)
UsuńGosiu... znaczy się masz przyjaciółkę... taką od serca...
OdpowiedzUsuńśliczna sunieczka
Mam! Teraz się martwię, żebym jej nie zepsuła za bardzo. Psucie jej jest takie słodkie i łatwe. :))
UsuńJaka ona kochana, wspaniała sunia, filmik z rumbą świetny, moja Norka tak tańczy:)) Gosiu pozdrawiam Was serdecznie:)
OdpowiedzUsuńI ja cię pozdrawiam, Kasiu. :) Fajnie, że jesteś. :)
UsuńGosianko, to jest niewiarygodne jak Ona byla spragniona przytulania i milosci.
OdpowiedzUsuńTo nie ta sama zalekniona Psinka ktora przywiozlas do domu.
Bardzo, bardzo sie ciesze, jest przeurocza:)
Nie ta sama. Po tamtej niemal nie ma śladu. To rezolutna panienka. Da sobie radę ze wszystkim. :)
UsuńAleż ona słodka..
OdpowiedzUsuńAleż kochana....
Niech MCO też tak powie jak najszybciej... :)))
UsuńTo zdjęcie to i na dziędobry jest super ! Boszszsz, jaka ona słodka. Nie dziwię się wcale, żeś się w niej zakochała bez pamięci ! Inaczej się nie da. Koniczek kochany :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Ewuś, koniczek najzgrabniejszy na świecie. :)
UsuńGosieńko, ogladam ten filmik z tanczącą Fikunia i napatrzec sie nie moge, jakze ona jest wdzieczna, czuła, pełna szczęścia. To cudowny, bardzo chwytajacy za serce widok. Cieszę sie Waszym szczęściem. Bardzo!:-))
OdpowiedzUsuńI dziękuję, mysle, że wiesz ca co!***
Olu, Fikunia jest taka tylko dla mnie. Chyba będzie psem, który obdarza względami tylko "swoich" . Martwię się, żeby nieobecność MójCiOnego nie zaważyła na ich relacji.
UsuńA co do reszty, to znasz moje zdanie, ja Twoje. I niech tak zostanie.
Idę z Fikunią na spacerek. Straszne są te spacerki na razie. Ona chce dyktować gdzie mamy iść, więc kręcimy się w kółko. :))
Czysta słodycz :)
OdpowiedzUsuń