Wisienka będzie u nas jeszcze tylko niecały tydzień.
Nowi państwo wraz z Vi nie mogą się już pewnie doczekać, kiedy stanie się ona częścią ich rodzinki.
Jak my to przeżyjemy, tego nie wiem.
Wisia jest najcudowniejszym kotem, jakiego mieliśmy przyjemność gościć u siebie.
Jest przemiła, towarzyska, odważna, ciekawska i wciąż bardzo lubi się bawić.
Posiada też wspaniałą cechę - gadatliwość.
Wypiękniała niemal nie do poznania.
Biel jej futerka jest śnieżna, a czerń focza.
Pachnie czystością, a tulenie się do niej to wielka przyjemność.
Jest zdrowa, apetycznie krąglutka, taki Pączuszek.
Moją największą radością jest fakt, że chore oczko najwyraźniej dochodzi do siebie,
bowiem notujemy całe dni bez łzawienia.
Myślę, że zakrapianie trzeba będzie kontynuować,
ale widzę szansę na jego całkowite wyleczenie.
Moją porażką jest fakt, że nie udało mi się nauczyć jej obcinania pazurków.
Mam nadzieję, że nowemu personelowi się to uda.
MójCiOn jest absolutnie zakochany w koteczce, zresztą nie sposób jej nie kochać.
To ostatnie dni Wiśki u nas.
Nowy pan przywiózł jej już jakiś czas temu karmę (bardzo dobrą), którą będzie karmiona, żeby brzuszek kotki przyzwyczaił się do niej i żeby nie miała kłopotów w nowym domku.
Gdybyśmy nie byli tak bardzo pewni, że docelowa rodzina Panienki Wisienki jest idealna,
chyba byśmy jej nie oddali...
Stosunki pomiędzy wszystkimi czterema kotami układają się bardzo ciekawie.
Na szczycie piramidy rządzenia stoi Książę Kayron, który równo wszystkie kotki goni i ofukuje.
Potem jest Amisia, z niecierpliwością znosząca zaczepki Wiśki.
Ta ostatnia obrywa po głowie, czym wydaje się wcale nie przejmować.
Najwyraźniej w rewanżu Wisia odgrywa się na czarnej,
która chodzi za nią jak cień, próbując wkraść się w jej łaski.
Czarnulka wciąż jest bezimienna, bo próbuję się dowiedzieć, kim ona jest, jakie imię do niej pasuje,
a ona na razie pilnie strzeże tej tajemnicy. To dzikuska. Nie jest jej łatwo zaufać ludziom.
Pierwsze kontakty z naszymi rękami nastąpiły podczas jedzenia:
Wisia jest najcudowniejszym kotem, jakiego mieliśmy przyjemność gościć u siebie.
Jest przemiła, towarzyska, odważna, ciekawska i wciąż bardzo lubi się bawić.
Posiada też wspaniałą cechę - gadatliwość.
Wypiękniała niemal nie do poznania.
Biel jej futerka jest śnieżna, a czerń focza.
Pachnie czystością, a tulenie się do niej to wielka przyjemność.
Jest zdrowa, apetycznie krąglutka, taki Pączuszek.
Moją największą radością jest fakt, że chore oczko najwyraźniej dochodzi do siebie,
bowiem notujemy całe dni bez łzawienia.
Myślę, że zakrapianie trzeba będzie kontynuować,
ale widzę szansę na jego całkowite wyleczenie.
Moją porażką jest fakt, że nie udało mi się nauczyć jej obcinania pazurków.
Mam nadzieję, że nowemu personelowi się to uda.
MójCiOn jest absolutnie zakochany w koteczce, zresztą nie sposób jej nie kochać.
To ostatnie dni Wiśki u nas.
Nowy pan przywiózł jej już jakiś czas temu karmę (bardzo dobrą), którą będzie karmiona, żeby brzuszek kotki przyzwyczaił się do niej i żeby nie miała kłopotów w nowym domku.
Gdybyśmy nie byli tak bardzo pewni, że docelowa rodzina Panienki Wisienki jest idealna,
chyba byśmy jej nie oddali...
Stosunki pomiędzy wszystkimi czterema kotami układają się bardzo ciekawie.
Na szczycie piramidy rządzenia stoi Książę Kayron, który równo wszystkie kotki goni i ofukuje.
Potem jest Amisia, z niecierpliwością znosząca zaczepki Wiśki.
Ta ostatnia obrywa po głowie, czym wydaje się wcale nie przejmować.
Najwyraźniej w rewanżu Wisia odgrywa się na czarnej,
która chodzi za nią jak cień, próbując wkraść się w jej łaski.
Czarnulka wciąż jest bezimienna, bo próbuję się dowiedzieć, kim ona jest, jakie imię do niej pasuje,
a ona na razie pilnie strzeże tej tajemnicy. To dzikuska. Nie jest jej łatwo zaufać ludziom.
Pierwsze kontakty z naszymi rękami nastąpiły podczas jedzenia:
Jak na razie to najbardziej pasuje do niej imię Cień,
bo przemyka po domu bezszelestnie, pilnie obserwując wszystko, co się wokół niej dzieje.
Królowa Ciotka też lubi sobie poobserwować. :)
Ostatnie dni zdają się przełomowe dla czarnuszki.
Nastąpiło z jej strony wiele "przełamań".
bo przemyka po domu bezszelestnie, pilnie obserwując wszystko, co się wokół niej dzieje.
Królowa Ciotka też lubi sobie poobserwować. :)
Ostatnie dni zdają się przełomowe dla czarnuszki.
Nastąpiło z jej strony wiele "przełamań".
Pierwszy raz goniła za myszką na sznurku, pierwszy raz wskoczyła na łóżko,
pierwszy raz dała się pogłaskać.
Dzisiaj przechodziła już samą siebie, w zabawie zakasowała nawet Wisiulkę.
Widać gołym okiem, jak chęć bycia szczęśliwą czai się u niej tuż pod powierzchnią strachu
i za chwilę eksploduje, robiąc z niej kolejnego wesołego i zabawowego kota.
To kwestia dni.
Przyznam się jednak do brzydkiej myśli: ja jeszcze jej nie kocham...
Kocham Wisię. :)
Nowych państwa Wisi pragnę uspokoić.
Muszę trochę opłakać rozstanie z tą ważną dla mnie koteczką,
ale nie mam żadnych wątpliwości co do słuszności tego kroku i jestem im wdzięczna,
że zdecydowali się zapewnić jej dom.
To po prostu nie jest łatwe.
Mam już jednak, na szczęście, trochę doświadczenia.
Pamiętam, że kiedy oddawaliśmy Szuwarka/Gacka Kasi, czuliśmy się oboje z MójCiOnem jak zdrajcy. Wcale się nawet do siebie nie odzywaliśmy, każde zamknięte w swojej żałobie.
A on? On po przyjeździe do Kasi zaraz się bawił, tulił do niej, a potem wspaniale zaadaptował w nowym domu, wkrótce zaprzyjaźnił z Samem i Luckiem. Teraz patrzenie na ich wspólną komitywę jest dla mnie czystą radością, a w moim domu zrobiło się miejsce dla kolejnego biedaka.
Na deser dla tych, co lubią, filmik.
To kompilacja kilku scen z ostatnich dni, a dwie ostatnie są z wczoraj.
Miłego oglądania!
Czarnulka jak moja Jula, identyko:) Cudne te koty są:)
OdpowiedzUsuń...fajne kociaki, po Wisi widać Twoje dobre serducho...
OdpowiedzUsuń...koty zarąbiaste...
:))
Czas spędzony u Was bezcenny dla kociaków jest :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwyobrażasz sobie, co czują rodzice zastępczy, gdy przychodzi czas oddania dziecka? Wiem, na pewno to sobie wyobrażasz. Moja przyjaciółka tak ma co jakiś czas.
OdpowiedzUsuńdasz radę:)
Powiem Ci, że sobie tego nie wyorażam... Słuchałam kiedyś świetnej audycji w Trójce na ten temat.
UsuńJolu, jak to czytasz, to pomóż znaleźć link dla Klarki. Wiesz, ta audycja o "Benku"...
Zara poszukam. :)
UsuńProszę uprzejmie. :)
Usuńhttp://www.polskieradio.pl/9/1363/Artykul/734775,Kazde-uratowane-dziecko-sprawia-mi-ogromna-radosc
Dziękuję, polecę jeszcze jutro tę audycję, bo jest wyjątkowa. A odpowiedzi na komentarze, to nie zawsze są czytane...
Usuń:*
Dziękuję!;))
UsuńAle się świetnie bawią razem pod koniec filmiku, kiedyś tylko Wisia tak biegała za Tobą Aniu, a teraz 2 pantery obok siebie :-)))
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Wam ciężko, Wisia była u Was dość długo i skradła Wam serca. Zresztą nie tylko Wam, bo z pewnością wielu czytelników Twojego bloga będzie za nią bardzo tęsknić (ja też). Co do Czarnulki - ja też nie pokochałam Rysi od razu, lubiłam ją, a miłość przyszła z czasem :-) Nawet Gacków nie pokochałąm od samego początku, pamiętam jak mówiłam do Grześka, że bardzo je lubię, ale nie kocham ich tak jak Koci Pierwszej, a teraz to za Gacki dałabym się pokroić i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Tylko w Twoim przypadku lepiej byłoby się aż tak nie zakochiwać, dla własnego dobra, tylko łatwiej powiedzieć niż zrobić. Serdecznie pozdrawiam święta Anko od kotów :-)))
Bardzo mi poprawiłaś humor, Aniu. Raz, że wytrwałaś do końca filmu, a dwa, że moje uczucia są normalne i zrozumiałe. Ja mam wyrzut, że nie umiem pokochać czarnej :)
UsuńWiesz Anko, ja przez pierwsze dwa miesiące też nie kochałam Gacusia tak mocno jak Lucka. Oczywiście, że mnie zauroczył ten kiciuś, był kochany, wchodził na kolana, ale mnie całkowicie ignorował. Uwielbiałam go, ale to nie była miłośc. Przez dwa miesiące Gacek nie reagował absolutnie na moje wołania! Ignorował swoje imię i różne inne kicikici. Dla niego najważniejszy był Lucek. Oczywiście nie miałam do niego pretensji, bo najważniejsze, że się dobrze u mnie czuł. I nie miało znaczenia czy za moją sprawą czy za sprawą Lucka. Ale ja wiedziałam, że on też mnie jeszcze nie kocha. Tulił się, bo to był mały kotek, który potrzebuje dużo czułości. To się zmieniło po jakichś dwóch miesiącach. Ja dopiero wtedy poczułam, że Gacuś mnie pokochał i mogłam całkowicie mu odwzajemnić to uczucie:))) To wcale nie było takie hop siup.
UsuńNo i zgadzam się z Wilddzik, w Twoim przypadku lepiej byłoby się aż tak nie zakochiwać;))
Dzięki, że to napisałaś.
UsuńNie zakocham się!
Widać od razu, że Wasz dom, to dla tych kotków raj na ziemi, no, może przedsionek raju:) Super zdjęcia i filmik.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak iw przypadku innych podopiecznych, od czasu do czasu przemycisz jakieś wiadomości o Wisi:)
Ninka.
Oczywiście liczę w tym względzie na nowa rodzinę Wiśki!
Usuńto nie jest łatwy moment....ale tak sobie myślę,ile jeszcze szczęśliwców przejdzie przez wasz cudny dom....
OdpowiedzUsuńDoczekałam się takich słów od Ciebie! Hura! :) Pamiętam, jak na początku bardzo chciałaś aby każdy po kolei zostawał u mnie na stałe. :)
Usuńwłaśnie obejrzałam film z Młodym na kolanach, jest zachwycony Twoimi kociakami:)) na koniec pomachał im papa:)
OdpowiedzUsuńa Wisia taka towarzyska, ewidentnie szuka kontaktu:)) oraz cudne te Twoje zabawy i gonitwy:)
buziaki:*
i oczywiście w całej swej spostrzegawczości teraz dopiero zauważyłam ikonkę po lewej stronie:)))
Usuńdzięki Aniu:*
Ikonka jest od pierwszego dnia, kiedy to ogłosiłaś! Mam nadzieję, że trochę pomogła.
UsuńA co do Młodego, to już nie raz podejrzewałam, że prowadzę bloga dla dzieci :)
Pewnie! Grześ jest wielkim fanem:))
UsuńUwielbiam gadające koty - mój Rudzik taki jest :)
OdpowiedzUsuńMiłego Dnia :)
ja jakoś najbardziej jestem zauroczona pewnymi zgrabnymi nóżkami pomykającymi lekko jak piórko ;)))
OdpowiedzUsuńAniu, mi serce pęka, że ona nie będzie z Wami, ale rozumiem:/
Mam nadzieję, że czasem pojawią się jej zdjęcia u Ciebie :***
Viki, a jak twoja dieta? Bo moja leży i kwiczy, a do lekkości brakuje mi tonę :(
UsuńMnie też byłoby się trudno rozstać z Wisią. To cudowny i zabawny kotek. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIm dluzej jakis kicius jest z Wami tym trudniej potem kiciusia wydac...z Czarnulka tez tak bedzie, choc chwilo jest meblem :P Czy dreczy Cie czasem niecierpliwosc, zeby kotek JUZ znalazl dom, zanim zagniezdzi sie w sercu na dobre, bo za rogiem jest nastepna sierota, ktora koniecznie trzeba przygarnosc i z(re)socjalizowac?
OdpowiedzUsuńTu, w PL, mamy dochodzace koty i jak pierwsze malenstwo sie urodzilo i z mamusia mieszkalo na tarasie i bylismy tu prawie cale lato i kawal jesieni (z przerwami) i mama z dzieckiem mieszkala na tarasie w pudle , to ja histeryczna sie zrobilam przed wyjazdem JAK sobie kotki dadza rade. Daly ;)) i wlasnie tak sobei myslalam, ze moje osiedle domow kocich na tarasie mogloby sluzyc sierotom kocim, niekoniecznie kompletnie zdziczalym, ale zdaje sie zdalaczynnie i na wsi to nie takie latwe....
te podchody, zaczepki, pacanie po nosie - piekne! jak dzieciaki! a Krol Kotow tylko patrzy...patrzy :))))
Dobra zabawka dla kotkow jest tez taki pokazywacz na patyku z czerwonym swiatelkiem, takie, co sie tym pokazuje na ogromnej mapie albo czyms pokazywanym na duzym ekranie. za cholere nie wiem jaka dac temu nazwe
I czy masz juz komputerowa gre dla kotow??? Ogladanie np 5 kociatek siedzacych wokol i-Pada i grajacych grzecznie w gre to jest CUDO!!!
Może być wskaźnik laserowy, Opakowana :)
UsuńCzyste szaleństwo w wykonaniu kotów się wtedy dzieje, to fakt ;)
Pewnie, że to niełatwe, ale może choć możesz dać ogłoszenie do sieci, jak są małe kotki. To naprawdę działa! A ile daje satysfakcji, to widać , chyba po mnie :)
UsuńTej gry nie znam! Daj jakiś namiar :)Zaraz im kupię :)
Wskaźnik laserowy też jest na mojej liście zakupów. Lidio:)
UsuńA na naszego Myka laser nie działa nie da się go złapać w łapy, ani wziąść do pyska i poobgryzać
UsuńNie mam namiaru na kocia gre komputerowa, ogladam tylko jak kotki graja, na takim webcamie kocim. I nie zawsze kocinki graja..
UsuńTo musi być trudne- oddawać kochane zwierząto w inne ręce- a jednoczesnie to takie szlachetne...Przeciez wiesz, ze idą do dobrych rodzin i domów...ale mimo wszystko żal, serce rozrywa zal...rozumiem Cie Aniu:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
...chciałabym mieć takie problemy...
Rozumiem, że przeżywasz jakieś trudne chwile, ale byłabym ostrożna z tym osądzaniem, kto ma mniejsze problemy. Myślę, że byś się ze mną nie zamieniła. Oczywiście o tym na blogu nie ma. Powodzenia!
UsuńKolejność dziobania w stadzie obowiązuje ;)
OdpowiedzUsuńKoteczki wygladają pięknie, szkoda, że nie można ich przez ekran pogłaskać.
Czarnulka musi mieć ciężkie przeżycia za sobą, skoro jest nieufna, tak trudno okazać jej radość, polubić głaskanie ... jestem zła na mojego Amika, kiedy pogoni Gucia na drzewo, bardzo go lubię; chyba nie pozbędzie się tego nawyku gonitwy za kotem, ale potrafią przejść obok siebie po schodach bez zwracania zbytniej uwagi, i bądź tu mądry; też byłoby mi żal oddawać zwierzaka po jakimś czasie, rozumiem Twoje uczucia; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńMario, Amik zachowuje się całkiem jak nasza Lesia. W domu luzik, czasem zupełna obojętność, czasem jakieś podskubywanie zabawowe, w każdym razie poprawne kontakty ma z kotami. Ale kiedy je spotyka na dworze i one są co najmniej w... kłusie, to nie ma mocnych, musi je pogonić, cholera. Ale bez agresji. Leśna szuka sobie kumpli do zabawy, a nie rozumie, że nie może się w taki sam sposób bawić z kotami jak np. ze swoim kumplem Pudelsem.
UsuńJeszcze inaczej zachowuje się wobec sąsiedzkich kotów przechodzących po naszej posesji - te też oczywiście próbuje gonić, ale robi to już z większą zaciętością. Na szczęście również bez agresji, a jednak wyraźnie inaczej je traktuje niż nasze kotki.
Sporą pewnie rolę odgrywa w kontaktach psów z kotami charakter psa - Leśka (a pewnie i Amik) jest bardzo żywiołowa - to może trochę odstraszać kotki. Ale i tak wróżę Amikowi i Guciowi dobry układ międzygatunkowy z tendencją do sojuszu. :)
:))
Usuńfilmik ciekawy:))
OdpowiedzUsuńMówiłam już że Czarnulka jest jak Migusia, teraz widzę że nawet bardziej, bo Migusi się tez plamka zrobiła na brzuszku, w tym samym miejscu. Ale ona do twojej czarnulki to jeszcze szczureczek - malutkie to chudziutkie i z cieniutkim ogonkiem. Ale ma dopiero sześć miesięcy... A dla Amisi myślę że to dobrze mieć takie kotwory w pobliżu, jak sobie z nimi pobiega lub nawet tylko łapką machnie, to przecież kalorii troszkę spali i o linię łatwiej, co nie?
OdpowiedzUsuńNawet mi nie mów nic o linii Amisi, ani nawet mojej :(
UsuńAniu Kochana... serce nie sługa... Nie możesz mu powiedzieć dziś kochasz tą od jutra inną... Nie miej wyrzutów sumienia... już otworzyłaś serce dla nowej biduli... Teraz musicie obie dać sobie czas... a Nie kochać Wisi... przecież się nie da... tyle w niej radości i zadziorności... a ten jej cudny pyszczek...
OdpowiedzUsuńCzarnulka będzie równie radosnym kotkiem jak Wisia... zobaczysz... widać w niej tą wielką chęć bycia kochaną o której pisałaś ;-)))
Masz rację, niepotrzebnie mnie to gnębi :)
UsuńAnko, każdy z tych kotów zabiera Ci cząstkę Twych uczuć i to jest dobre i normalne.Kochasz zwierzaki a ze zwierzakami jest tak jak z własnymi dziećmi - teoretycznie kochane są jednakowe, ale zawsze jedno jest to najmilsze. Tak samo ze zwierzakami. Czarna kociczka jest bardzo urodna, ja bym ją nazwała Negri. Trochę mi przypomina Polę Negri, która naprawdę była ładną kobietą, tylko musiała mieć warunki do wyeksponowania swej urody.Amisia walczy po prostu o pozycję pierwszej damy w tym kocim światku- w końcu to "te inne" są zapewne w jej mniemaniu zwykłymi przybłędami- należy więc walczyć o swą pozycję, nie spoufalać się z nimi, pokazać kto tu rządzi.
OdpowiedzUsuńJeden z "naszych" dokarmianych kotków jest czarniutki, na piersi ma kilkanaście białych "piórek" tak samo na samym czubku ogonka. Jest bardzo śmiałym kotkiem, gdy nie jest zbyt głodny to nim dojdzie do miski przychodzi się poocierać o nogi. I ma zwyczaj odprowadzać mego męża do śmietnika i potem do domu.
Miłego, ;)
Pięknie napisałaś, Aniu :)
UsuńJak zawsze czytam, ogladam (nie zawsze komentuje) ale dzis musze napisac, ze podziwiam Was ogromnie. Jestescie niesamowici i dobrze, ze jestescie:)
OdpowiedzUsuńStar, a ja myślałam, że jak widzisz na zdjęciu kota, to zaraz zmykasz, czego absolutnie nie miałabym Ci za złe! A tu takie miłe słowa! Dzięki :)
Usuńczarnulka, to piękne imię - samo przyszło, niechaj tak się nazywa. Moje serce podbiła całkowicie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Cien, po naszemu Schatten, czy to nie piekne imie dla koteczki? Ona jest bardzo podobna do Miecki, ma nawet cos bialego na brzuszku jak ona. Dwie dzikuski podobne jak dwie krople wody. Jakis omen?
OdpowiedzUsuńPantero i pomyśl: nikt jej nie kocha...
Usuń:P
Jak to nikto?
UsuńA Wy?
A post czytałaś? Przecież napisałam, że nie kocham czarnej:(
Usuń:)
A ja Ci akurat nie wierze, bo nie ma zwierzecia, ktorego bys nie kochala.
UsuńCzyli nici z wzięcia Cię na litość... :((((((((
UsuńPoruszające są Twoje słowa, Aniu. Myślę, że umiem sobie wyobrazić, jak jest Wam ciężko rozstawać się z kotkami, bo za każdym razem i mnie jest żal, choć przecież niemożliwe jest, aby się wirtualnie przywiązać do nich tak jak Wy. A jednak. To zresztą Twoja zasługa, ponieważ piszesz o tych kotkach jak o najbliższych sobie istotach, pokazujesz je nam od początku do końca, te przełamania, przemiany, smutki, radości. To musi związywać emocjonalnie, zwłaszcza w przypadku takich płaczliwych typków jak ja. No więc na pewno znów będzie mi smutno. No i co z tego, że Wisienka będzie miała w nowym domu jak w raju. Ech! Dobrze, że zostaną u Ciebie zdjęcia i te wariackie filmiki.
OdpowiedzUsuńUściski, dobra kobieto. :)
PS. Oglądając filmik (na razie bez głosu), myślałam sobie, cytuję (z pamięci oczywiście): dom wariatów, normalny dom wariatów. :)
Dom wariatów :)) Musiałabyś widzieć jak MójCiOn obcałowuje Wisienkę, jak do niej gaworzy, jak ją hołubi.. To dopiero wariat:)
UsuńTakie płaczliwe typki, jak Ty, bardzo mnie, empatycznie, wspierają w tym co robię :)
Aniu droga, Ty jeszcze po prostu nie wiesz, że kochasz Czarnulkę bardzo bardzo. To kwestia Dni!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam całą ferajnę:))))
I ja tak myślę. Teraz jesteś skupiona na Wisi, bo zaraz sobie pójdzie, a wtedy... No, wiadomo. :)
UsuńI ja tam myślę :)
UsuńWłaśnie leżała na moim łóżku i zaświeciło na nią słońce: ona jest czekoladowa z całą pewnością! Może jednak zostanie Goplanką? Hmm...
Nie wiem, nie wiem...
No i to samo miałam napisać, ale zanim napisałam przejrzałam co kto tu nawypisywał dziś ;)
UsuńCzrnulkę pokochasz jak Wisienka ustąpi jej miejsca, bo ta to widzę na filmiku wręcz walczy o pierwszeństwo ;)))
A mi się dziecko z domu wyprowadziło... jakoś tak dziwnie...
OdpowiedzUsuńWisienka jest cudowna, na dodatek wiem, że gdyby jakimś cudem zabrakło mi kotów ;) to nie mam u Ciebie szans na adopcję. Ba! Nawet bym nie startowała! Nikt nie odda zwierzaka w gorsze warunki :)
Znów mnie zastanowiłaś Księciem... jest na szczycie w hierarchii? Ostatnio mi vet tłumaczył, że kocia hierarchia wygląda tak: pełnojajeczny, pełnojajnikowa, wysterylizowana i dopiero na końcu... kastrat. Co prawda u mnie same niepłodne ale by się zgadzało - Łapa rządzi chłopakami :)
Pozdrawiam
Olena
PS
A propos paszczy... cudowną rzecz przeczytałam: "moje BMI krzyczy, że jestem metr za niska!". I tego się trzymajmy, wystarczy podrosnąć ;))
Cudowna refleksja! Jestem metr za niska - kapitalne:)
UsuńOleno, kotom nie potrzeba pałaców, tylko ludzi z sercem. Oczywiście, że byś dostała ode mnie kota w ciemno, żeby nie powiedzieć w worku! :)
przepiękna jest czarna kotka... niedawno musieliśmy taką pożegnać....
OdpowiedzUsuńPopłaczemy sobie troszkę za Wisienką .....:-(
OdpowiedzUsuńNie martw się Aniu ... czarnulkę tez pokochasz, tym razem potrzeba więcej czasu po prostu ....
Filmik rewelacja, takie biegi z kotami to lepsze niż siłownia, basen itp :-)))
Wisia jest taka słodka :)
OdpowiedzUsuńA Amisia zachowuje się jak Bunia w stosunku do Filonki. Fukanko i warczenie to podstawa :)
filmik rulez!!! najlepsze bylo jak Wisia zrobila beczke, a potem to ganianie w przedpokoju:) trzymaja was w dobrej kondycji!!!:) Wisiutka to piekna kocinka :) A małą czarną nazwijcie Shadow ;)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się treścią, zdjęciami i już nic nowego nie napiszę. Cień mi się podoba, chociaż kojarzy z Ziemiomorzem.
OdpowiedzUsuńJuż tęsknię za Wisią. Mam nadzieję, że dowiemy się jak zaaklimatyzowała się w nowym domu. Aniu, mam pytanie. Jak udaje Ci się zachować w takim stanie kanapy./zdjęcie nr 1/ U mnie z wszystkiego co się da, koty próbują zrobić drapak.
OdpowiedzUsuńJoanna
U mnie też to wygląda nieciekawie z bliska. Z każdym kolejnym kotem coraz gorzej :(
UsuńTo tak jak z ludźmi, jednych lubi się bardziej innych mniej.
OdpowiedzUsuńDużo czasu minęło zanim pokochałam Małego.
Nawet myślałam żeby poszukać mu innego domu, bez kota, którego mógłby męczyć;)
Nadal Antek jest najcudowniejszy i najukochańszy, ale nie wyobrażam sobie żeby nie było Małego.
A najgorsze jest to, że mam ochotę na więcej i z zazdrością patrzę na scenki z Waszego domu:)
Wesoło jest z całą pewnością. Ciekawa jestem, czy się zdecydujesz :)
UsuńNa pewno nie w obecnych warunkach mieszkaniowych
Usuńw sąsiedztwie drogi i bez możliwości zabezpieczenia ogrodu,
ale w przyszłości(niedalekiej mam nadzieję) z pewnością tak:)
To cudownie :))
UsuńSuper filmik :-)))
OdpowiedzUsuńA ta czarnulka bardzo mi Mikeszka przypomina :-)
Wcale się nie dziwię że kochasz Wiśkę !
Aniu ja uwielbiam Twoje zwierzyńcowe filmiki! W pracy mimo zapierdzielu musiałam na szybko obejrzeć ;))
OdpowiedzUsuńI znów sprinterka się pojawiła :D
A link do trójkowej audycji wrzuć koniecznie w poście coby wszyscy mieli okazję posłuchać :)))
Buziaki!
Kotki biegające za sznurkiem i zabawką to mistrzostwo! :) Niesamowicie się to ogląda i z wielką wdzięcznością czyta...
OdpowiedzUsuńWisia jest taka fajna dzięki Wam. Już od dawna z wielką przyjemnością co rano zaglądam do ZaTwojeDrzwi i cała się uśmiecham na widok Twoich zwierząt, tego jak z nimi postępujesz i jak one postępują z Tobą:) Najbardziej lubię piątkowe komiksy, nie dałoby się częściej? I mam nadzieję, że Nowa już niedługo objawi światu swoją jasną naturę,
OdpowiedzUsuńMonika
O nie, nawet co tydzień, to termin dla mnie bardzo stresujący... Na ten piątek np. nic jeszcze nie mam :(
UsuńZachowanie czarnej koteczki bardzo przypomina mi moja Trusie. Też była taka niedotykalska. Uwielbiała wspólne zabawy, ale głaskania unikała. Każdy kontakt z dłonią człowieka kończyła długim, dokładnym myciem. Od początku spała na moim ramieniu, albo plecach. Tak było przez dwa, może trzy lata. Potem zrobiła się pieszczochą, namolną aż do znudzenia.
OdpowiedzUsuńTeraz podobnie zachowuje się Leya i wiem już, że i ona będzie upominać się o głaskanie.
Nie widziała, jak koty się razem bawią, a to niezły widok :)
OdpowiedzUsuńU mnie kicia bawi się z psinką, ale to nie to samo.
Filmik piękny!
A ten czarny kot też jest fajny, może Węgielek? :)
Od razu mi się przypomniały nasze słodziaki, i teraz mi smutno... Zmarły w grudniu, a ja nadal trzymam karmę w szafce. Zapominam już, jak to fajnie miętosić kota na kolanach, ale chyba jeszcze nie dojrzałam do nowego domownika. Trochę za dużo zostaje tych dziur w sercu :)
OdpowiedzUsuń