To niestety mój przystanek na następny tydzień. Niby nic poważnego, a tydzień muszę poleżeć. Niby nic groźnego, a czeka mnie operacja w pełnej narkozie. W sumie to drobnostka, ale może goić się ponoć długo i dokuczliwie. Mimo wszystko nastawiłam się do tego życiowego doświadczenia bardzo pozytywnie. Ot, i tak w życiu bywa, że ląduje się w szpitalu. Dobrze, że to nic chronicznego, groźnego i nie skutkuje odnawianiem się ani komplikacjami. Dobrze, że tylko tydzień. Do przeżycia. Trzeba brać taki los i całować go w rękę z wdzięcznością. Nie mogę odmówić sobie jednak dzielenia się z Wami wrażeniami. To nałóg blogowania! Ciężko wyrwać się z jego szponów. Nie będę pisać, co mi jest i jaki to szpital, proszę mnie nie pytać. Tylko moje refleksje.
W piątek zostałam przyjęta na oddział. Od pierwszej chwili wpadłam w tryby szpitalnej maszyny. Pierwsza kolejka to osoby ze skierowaniami do przyjęcia na dany dzień. Idzie szybko, wszyscy są mili, sprawni, moje dane zostają spisane, wpisane, przepuszczone przez eWUŚ, dostaję skierowanie na badania krwi i po ich sprawnym zrobieniu mój nadgarstek zdobi stylowa obrączka. All inclusive jak nic! Dawać mi tu plażę, słońce i morze! Nic z tego. W zamian przebrana w szlafroczek mogę wędrować na swój oddział, gdzie dostaję łóżkowy przydział. Sala trzyosobowa, mała, skromna, malutkie okna trochę jak w więzieniu i tak zaczynam się czuć, bowiem na scenie pojawia się ONA…
Piguła. Szanuję pielęgniarki, mam z nimi do czynienia codziennie w pracy, wiem, jak ciężko bywa z pacjentami, nawet jeśli się pracuje tylko w przychodni. Pielęgniarki są moimi bardzo dobrymi koleżankami, jestem gotowa bronić ich do ostatniej kropli krwi, jeśli ktoś by chciał powiedzieć na nie złe słowo. Kto mnie zna, wie, że niełatwo mnie sprowokować do złych ocen, do narzekania (na blogu), do ostrego wyrażania swoich myśli, ale dla NIEJ zrobię wyjątek. Ta kobieta to idealny przykład osoby traktującej z góry innych ze względu na to, że chwilowo od niej zależą. W tej sytuacji - bo są chore i znalazły się w szpitalu.
Encyklopedyczny wręcz przykład typu bierno-agresywnego. Powinno się ją wystawić do oglądania w muzeum.
Nierówna, fosiasta, nigdy nie wiadomo, co cię od niej spotka. Raz jest miła, wydaje się być normalna, a za chwilę traktuje cię jak połączenie niepełnosprawnego umysłowo dziecka (debila po prostu) z natrętną muchą! Nie rozumie prostych pytań! Typowa metoda takich osób: pogłaskać po głowie i w pysk! Człowiek zaczyna się czuć jak u Monty Pythona. Ogłupiony.
Piguła zapytana o cokolwiek udaje, że pytania są dla niej niezrozumiałe. Powtarza swoje głupie odpowiedzi w kółko jak katarynka.
- Lekarz przyjdzie później.
- Ale…
- Lekarz przyjdzie później.
Nie rozumie też prostych odpowiedzi. Ocenia je, nic nie mówiąc, ale to po niej widać. Jej postawa jest wtedy pełna agresji, usztywniona, nienaturalna, pozbawiona miękkości i luzu. Jej oczy są wytrzeszczone. Maluje się w nich nagana i zdumienie nad twoją głupotą i kretynizmem, drogi pacjencie. Mówi jak nauczycielka w szkole w klasie pierwszej. Wolno i wyraźnie. Po kontakcie z nią czujesz się zbrukany, poniżony i bezradny, a przecież nic takiego nie zrobiła! Nie zwyzywała cię, nie walnęła w łeb literalnie, nie podniosła nawet głosu! Bierna agresja ma moc! Wystarczy tylko UDAWAĆ, że się nie rozumie, wystarczy tylko DAWAĆ DO ZROZUMIENIA, co się myśli o interlokutorze.
To nie moja wina, że życie tej pani układa się do dupy. Niech zrobi coś, aby to zmienić. Nie zniosę jednak takiego traktowania w sytuacji, kiedy potrzebuję jak nigdy wsparcia, życzliwości i miłej atmosfery, bo lęku i stresu mam w sobie już dość. Ona nie musi być miła ani mnie lubić, ona ma być kontaktowa. Jeśli tak traktuje pacjentkę, która nie wymaga żadnej większej opieki ani tłumaczeń, to co się dzieje z tymi naprawdę potrzebującymi? Dopiero się może na nich powyżywać!
Jest doskonały termin z Gombrowicza na takie zachowanie: UPUPIENIE - narzucanie jednostce roli kogoś podrzędnego, niedojrzałego.
Nie życzę sobie być upupiana! Nie życzę sobie być traktowana jak głupie dziecko, pomijając fakt, że zgodnie z moimi najgłębszymi przekonaniami dzieci należy traktować z największym szacunkiem! Kto ma wokół siebie osoby bierno-agresywne ten wie, że walka z nimi nie jest prosta. Kosztuje wiele nerwów i emocji, a przeważnie i tak jest skazana na przegraną. Najlepiej takie osoby odstrzelić ze swojego otoczenia, jeśli się da.
Ta piguła sprawiła, że zamiast cieszyć się z wypuszczenia na przepustkę na weekend, całą drogę do domu rozważałam w głowie, jak powinnam jej odpowiedzieć, jak się zachować. Ta cholera siedzi też w moich myślach przez cały czas, co, uważam, jest wskaźnikiem wysokiego progu zajścia mi za skórę.
Mogłam jej przecież wypalić z jakąś trafną, kładącą odpowiedzią, żeby jej w pięty poszło. Na przykład, kiedy przyszła powiedzieć mi, że ordynator wydał mi przepustkę na weekend, mogłam powiedzieć:
- No i widzi pani, teraz będzie już pani wiedziała, co odpowiedzieć pacjentce, jeśli ta zapyta, jak się odbywa wydawanie takiej przepustki. Nie będzie pani musiała wytrzeszczać oczu z wyrazem zdumienia. To proste! Ja jestem tu od 4 godzin i już to wiem, a pani pracuje pewnie latami i jest taka niekompetentna!
Wrr!
Jak się gada z takimi osobami? Jest jakaś skuteczna metoda?
Trochę się wypisałam, to może mi ulży.
Teraz biorę głęboki oddech i już mogę pisać dalej. Poza tym jest wszystko OK. Mam miłą towarzyszkę niedoli w pokoju i obie w poniedziałek będziemy z lekka ciachnięte. Jadłospis wygląda imponująco, ale zupka w piątek była raczej niezjadliwa. Woda z pieprzem w kolorze buraczkowym… To mi nie przeszkadza - liczyłabym na to, że trochę mnie ubędzie po tym szpitalu, bo przez ostatnie dwa tygodnie zajadałam stres przedszpitalny. Użyłam trybu przypuszczającego, bo wiem, że moja Mama nie da mi zginąć i będzie mi dostarczać różnych pychot, abym czasem nie straciła sił.
Mam nadzieję, że już od wtorku będę się w szpitalu głównie nudzić, odpoczywać, czytać, blogować, pisać i robić porządki ze zdjęciami, ale jak będzie - czas pokaże.
Za oknem zazielenia się kasztanowiec. Miły widok. |
Miłej niedzieli i trzymajcie się z daleka od toksycznych ludzi!
PS 1. Jeśli pani piguła miała zły dzień, jeśli to minie, to z największą przyjemnością wszystko odszczekam.
PS 2. Najmilszym gestem obdarzył mnie lekarz, który po ludzku, miło, uspokajająco uścisnął mi ramię. Tak mało trzeba, aby dodać komuś otuchy. Zwykły, prosty gest.
Aparatki: Panie z psem.
Aparatki: Panie z psem.
Trzymaj się ciepło, Anko! :-)
OdpowiedzUsuńGorąco dziękuję! :-)
UsuńAniu, wyrzuciłaś nam to co Cię boli, teraz jej i będzie Ci lżej :)
OdpowiedzUsuńJa się nauczyłam, że w obrębie szpitala mam takie same prawa jak personel i potrafię już ostro zareagować i "usadzić" takiego "nadboga" ;) Oni tam są dla nas i czasem trzeba im o tym dobitnie przypomnieć :)
Ściskam czule :)
To prawda, lżej mi! Usadzić - podoba mi się ta myśl.
Usuńz tych nerw nie napisałam tego co najważniejsze:/
UsuńAniu, zdrowiej!
Trzymam wszystkie kciuki, nawet te u stóp;)
No niestety, możliwe, że pani pielęgniarka reprezentuje ty nieszczęśliwo-sfrustrowany. Możliwe, że dawno temu poszła do szkoły pielęgniarek, bo nie miała pomysłu na życie i teraz nie ma innego wyjścia jak ciągnąc to do emerytury...
OdpowiedzUsuńNa takich ludzi nie ma lekarstwa, chyba, że długotrwała terapia. Ja tylko jeden sposób, jestem (przepraszam za wyrażenie) w dupę miła dla takich ludzi. To ich czasem zbija z tropu bycia niemiłym;))
Np.na odpowiedź: - Lekarz przyjdzie później.
powiedziałabym z najszczerszym możliwym uśmiechem: - Dziękuję pani za tę wyczerpującą odpowiedź. ;)
Złośliwości tu nie zadziałają, bo wtedy baba będzie jeszcze bardziej niemiła.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia:) Trzymam kciuki i uściski przesyłam:)
To bycie miłym wymaga mniejszego poziomu stresu, tak że jak już będę "po", to wtedy spróbuję. Co do reszty, to zgadzam się z Tobą.
UsuńDziękuję, Kasiu!
Trzymaj sie ANiu - nieprawdopodobne z ta pielegniarka. Orgmnie wspolczuje
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aniu! Dam sobie radę, musiałam się tylko wypisać ;-)
UsuńTrzyma się ciepło, babie się nie daj! Trzymam kciuki! Zawsze myślami z Tobą! Ściskam!
OdpowiedzUsuńKamilko, kochana jesteś, dziękuję!
UsuńPoddalas mi pomysl na nastepny post o traktowaniu pacjenta w tutejszych szpitalach. Zdarzylo mi sie byc kilkakrotnie, w tym raz na samym poczatku, kiedy nie radzilam sobie jeszcze jezykowo. Wczesniej bywalam w polskich szpitalach, wiec mam znakomite porownanie. Wprawdzie wtedy byla to sluzba zdrowia tamtego systemu, ale jak widze, niewiele sie w tej kwestii zmienilo.
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie, Anulka, zdrowiej szybciutko. I sprawozdawaj!
Bardzo jestem ciekawa tego posta! Dzięki, Panterko :-0
UsuńTrzymaj się ciepło. Jedzenie szpitalne zawsze mnie rozlużniało, jak chory ma po nim lepiej się poczuć...
OdpowiedzUsuńRozluźniało? Brzmi odchudzająco ;-)
UsuńAniu... czekam na dobre wieści, że już po wszystkim...
OdpowiedzUsuńco do pani pielęgniarki, chyba nie potrafię nic doradzić, ludzie tego pokroju irytują mnie niewiarygodnie... i tak trudno przejść ponad tym. cierpliwości życzę Ci zatem i mam nadzieję, że to był rzeczywiście tylko zły dzień...
trzymaj się dzielnie, ściskam mocno:*
Wieści będą. Dzięki wielkie, Alicjo!
UsuńWspółczuję,
OdpowiedzUsuńakurat jak teraz taka piękna pogoda...
Trzymaj się i zdrowiej szybko...
To tylko parę dni, dam radę! :-) Dzięki
Usuńco zrobić, takie zołzy wszędzie mogą się przytrafić niestety
OdpowiedzUsuń:*
Reszta pań jest miła i o tym będę myśleć!
Usuń
OdpowiedzUsuńAnka, albo zignoruj "panią", albo kopnij mocno w d* i powiedz: "oj, przepraszam, NIE CHCIAŁAM!":)
Jestem z Tobą sercem. Będzie dobrze.
elka
Dzięki, Elko, miło że się ujawniłaś ;-)
UsuńWracaj szybko i w pełnym zdrowiu:))) buziaki!
OdpowiedzUsuńTak jest! ;-)
UsuńAnko Kochana! Wracam, i co widzę??? Ciachnięta? Nie martw się, zdarza się każdemu... Podziwiam chirurgów i ich rzemiosło;) Mam nadzieję, że trafisz pod dobry "nóż" i sprawną rękę, oni w większości znakomitej są doskonali, nawet jeśli nie są mili (bo nie muszą), tną jak trzeba i to mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCo do pielęgniarek to te muszą być miłe, a są różne - jak w każdym zawodzie... Poza tym współczuję im kontaktów z marudnymi pacjentami. Gdy mój Szwagier leżał ostatnio w Posen, miał tak upierdliwego sąsiada w sali, a wszystkie pielęgniarki były dla niego tak miłe i zawsze uśmiechnięte że Szwagier nie mówił o nich inaczej, jak "te święte kobiety"... Po operacji np. specjalnie, o czym zwierzał się Szwagrowi, nie wstawał do toalety, choć już mógł, tylko... do łóżka robił, żeby go musiały myć itd. A one przychodziły, myły, uśmiechały się, złego słowa nie usłyszał... Choć pono w dyżurce wrzało!!!
Więc są i tacy pacjenci, a facet był koło 40-tki i całkiem pono "normalny";)
Więc może Twoja pielęgniarka tez ma jakiegoś takiego na oddziale;)
A może po prostu jest zołzą, co też się zdarza;)
Jestem z Tobą myślami, nie daj się i wykorzystaj ten czas na słodkie lenistwo;))) Całusy;)
Co do noża, to się nie martwię. To będą dobre ręce. Jedna piguła atmosfery nie czyni i po wypisaniu się już mi jest lżej. Zła byłam, że mi tak wlazła w głowę. Ja zamierzam żyć z wszystkimi w zgodzie, problemów nie stwarzać i spierniczać z tamtą jak tylko się da.;-)
UsuńDziękuję, Krecikowa!
Piguly w szpitalach na szczęście pracują na zmianach 12-sto godzinnych;) znaczy się - co druga jej zmiana będzie w nocy, a wtedy Ty sobie spij spokojnie:)
OdpowiedzUsuńZdrowka i mimo tego, że liczysz na to, że będzie czas, to życzę Ci, żeby minął jak najszybciej;)
Zdrowka!
Właśnie, może jutro jej nie będzie. Na to liczę. Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija, więc i ten tydzień szybko zleci :-)
UsuńTrzymaj się Anko, nic nie trwa wiecznie, szpital i jego "zawartość" też nie. Najłatwiej schudnąć wtedy, gdy masz operację na "zawartości jamy brzusznej" lub jesteś na chirurgii szczękowej.W obu przypadkach masz po prostu kłopoty z jedzeniem. Przy innych pobytach to raczej mała szansa- bo albo Cię podkarmiają "domowi", albo, jeśli jesteś choć trochę, chodząca jest w szpitalu bufet, którego głównym zadaniem jest dożywianie pacjentów.
OdpowiedzUsuńTeraz większość szpitali żywi w oparciu o cateringi i zdarza się, że jest to całkiem smaczne jedzenie.Gdy przed wielu, wielu laty leżałam w szpitalu MSWiA, to po niemal 3 tygodniach przybyłam na wadze- ale wtedy były 4 posiłki dziennie, na podwieczorek dawali kompot i ciasto drożdżowe, do wyboru zawsze były dwie zupy, a mięso podawane do obiadu nie składało się tylko i wyłącznie ze ścięgien, kości i żył, a gdy serwowali wątróbkę, zawsze było coś jeszcze jako zamiennik. Gdy leżałam tam 2 lata temu to nie zdążyłam osobiście przetestować kuchni- we wtorek mnie operowali, w piątek wypisali, a od poniedziałku do piątku nic nie jadłam - dzięki temu nabrałam linii. Pielęgniarki - jak w każdym zawodzie - są świetne i są wredne.U mnie cudowna była piel."opatrunkowa", delikatna
o pewnej ręce, tłumacząca co robi i dlaczego. Od czasu pobytu na położniczym oduczyłam się liczyć na
"ludzkie odruchy" i pielęgniarek i lekarzy. Wystarczy mi, gdy są kompetentni, to w końcu najważniejsze. Postaraj się nie stresować przed operacją- wtedy lepiej wszystko pójdzie- decyzję już podjęłaś, więc ją konsekwentnie realizuj. Podejrzewam, że wypiszą Cię szybciej, teraz wystarczy, że Cię spionizują, przejdziesz się po korytarzu... i adios.
Albo dostaniesz na zewnątrz szwy rozpuszczalne albo przyjedziesz na ich zdjęcie po 8 dniach. Powodzenia i mało bólu po .
Miłego,;))
P.S.
W razie bólu po operacji domagaj się środków p.bólowych - ból utrudnia gojenie się ran.
Miałam nadzieję, że dziś napiszesz, Aniu! Dziękuję Ci za te mądre słowa.
UsuńBuziaki :-)
Trzymaj się Aniu. Nie daj się pigule, ja taką miałam przy pierwszym porodzie, była nią położna, i przy drugim też, były nimi pielęgniarki, pozbawione serca dla pacjentów i noworodków.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci w miarę przyjemnego pobytu w szpitalu , a choróbsko niech idzie precz.)
Liczę na spokojny pobyt, oby tylko było już pojutrze!
UsuńDobrego nastroju życzę .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję Halszko kochana!
UsuńAniu - zdrowia!!! I wracaj szybko do domu.
OdpowiedzUsuńJak rozmawiać z takimi osobami? Najlepiej nie rozmawiać:) Omijać z daleka jeśli jest taka możliwość. Sprawy załatwiać z kimś innym, a jeśli się nie da to skłonić ją do zmiany perspektywy - by spojrzała na pacjenta po ludzku, ale to może być pracochłonne przy takim poziomie frustracji. Rozwiązaniem jest też znać swoje prawa i je egzekwować z odwołaniem się do przełożonych włącznie. Im wbrew pozorom zależy na pracy. Trudny choć częsty przypadek:(
Na zdjęciu zobaczyłam tabliczkę koło wejścia przy kuchni. Też się z z taka ostatnio spotkałam, i z taką Panią sfrustrowaną, która powiedziała, że wejście zabronione i nie można zagotować wody w kuchence oddziałowej, czajnik jest kupiony tylko dla pielęgniarek, a pacjenci nie mogą mieć własnych bo kto zapłaci za prąd. Mogą iść do automatu. Tylko, że to Oddział chirurgii ręki i ortopedii był. Ech, dużo pisać.
Uściski.
Tak właśnie myślałam, Agnieszko. Unikać, nie rozmawiać, odstrzelić. Tak zrobię, a najważniejsze abym nie traciła energii na rozmyślanie o niej.
UsuńCiekawe czy mogę w takim razie zabrać lampkę, bo skoro energię trzeba oszczędzać... A komputer? Kurcze, chciałam go mieć ze sobą już od wtorku. Muszę się dowiedzieć. Buziak :-)
Aniu, to wszystko powiedziała ta jedna Pani, później nie było już problemu ;) To było w nowym szpitalu AM.
UsuńPrzewinełam się przez kilka wrocławskich szpitali i jako pacjent i odwiedzający, Na onkologi miałyśmy prywatny czajnik,telewizor,ale to było już 10lat temu.Generalnie rzecz biorąc z rzeczami o dużej wartości materialnej trzeba bardzo uważać,kradną,Osoby z zewnątrz ,wchodzą na oddział w roli odwiedzających i wykorzystują okazję.W sytuacji ,gdy na sali będą osoby leżące ,wygląda to trochę lepiej,ale potrafią wykorzystać sytuację gdy chory zaśnie.Przepraszam za te przykre wieści,ale wydaje mi się że lepiej wiedzieć za dużo niż za mało ,aby przemyśleć jak się zabezpieczyć.
UsuńTakim osobą jak ta pilegniarka ,najlepiej całą sobą dać znać ,że nie trafiła na głupca,czyli głowa do góry i odpowiednie spojrzenie.
Pozdrawiam cieplutko i głowa do góry ,będzie dobrze ,musi być dobrze :):):):):)
Wiem że tak jest w szpitalach więc zobaczę czy odważę się mieć tu komp.
Usuń:)
Pewnie w poniedziałek będzie już po stresie, a wtedy odpoczywaj... :)
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś czeka wycięcie woreczka żółciowego, już raz miałam termin, ale nie poszłam.
Tak, w poniedziałek będzie już po najgorszym i wtedy oby do... domu ;-)
UsuńA może ja też nie pójdę... Jeszcze mogę zwiać. ;-)
UsuńNajlepiej nie odkładać,odfajkować i mieć z głowy :):)
UsuńCóż Aniu... skoro piszesz, że to nic poważnego, że to drobnostka i zabraniasz dopytywać... więc wierzyć Ci muszę na słowo... Niepokój jednak pozostanie do momentu aż nie napiszesz, że jesteś w domku i że to faktycznie nic poważnego nie było..
OdpowiedzUsuńDobrze, że choć weekend w domku spędzić możesz ;-)))
A Piguła... cóż... może to wypalenie zawodowe a może charakter... ale mam dziwne przeczucie, że to nie była kwestia złego jedynie dnia... Gdy moja babcia była w szpitalu, odkryłam, że one w większości traktują wszystkich jak wrogów.... potencjalne zagrożenie dodania im większej ilości obowiązków...
Będę jutro myślami przy Tobie... a teraz wirtualnie ale ściskam Cię mocno...
Napiszę już ze szpitala, mam zamiar mieć tam komputer, zobaczymy co z tego wyjdzie.
UsuńDziękuję Ci bardzo serdecznie!
Przede wszystkim życzę by wszystko co wiąże się z Twoim zdrowiem i pobytem w szpitalu poszło dobrze, sprawne, szybko i abyś mogła cieszyć się najlepszym zdrowiem.
OdpowiedzUsuńSzpitale znam (moja mama długo chorowała). Miałam okazję poznać wiele pielęgniarek, z niektórymi się przyjaźnię, na typ przedstawiony przez Ciebie nie miałam nieszczęścia trafić więc życzę aby ta piguła na czas Twego pobytu poszła sobie....na urlop :).
Raz kiedyś przez tydzień leżałam w szpitalu, ale tylko na badaniach i ten czas był dla mnie jak pobyt w sanatorium odchudzającym :). Jedzenie sprawiło, że zrzuciłam nadmiar tkanki tłuszczowej, nadmiar wolnego czasu, że nadrobiłam lekturę i zaległości w szydełkowaniu...też zawsze staram się dostrzec tę lepszą stronę medalu :)czego i Tobie jeszcze raz życzę
Ja dokładnie tak podchdzę do tego pobytu. Poczytam, wypocznę będzie co ma być.
UsuńDziękuję za życzenia :)
Wirtualne łapki na ramieniu też Ci się przydadzą? Jakby co - służę :)
OdpowiedzUsuńBiorę i dziękuję ;-)
UsuńAnka - trzymaj sie! oblozona jestes kasztanowcem, ksiazkami, komputerem.
OdpowiedzUsuńA pigula zawracajaca uwage, nerwy etc etc...hhhmmmm..ja jestem raptus z jezykiem typu "uwazaj, bo jak sie ugryziesz w jezyk to sie otrujesz"! (autentyczny cytat mamy s.p. dra Simona sprzed ilus tam ilus lat, baaardzo wielu). Moj slubny mnie nauczyl innego podejscia, bo wydrapywanie oczu pazurami malo daje. Wiec sie nauczylam metod roznych - Ty tez mozesz byc katarynka, ale moze to byc malo efektywne, mozesz ja ignorowac zupelnie, nie odzywac sie. Mozesz byc ultra wylewana, albo mozesz zapytac, gdzie sie sklada formalne zazalenia i jak juz sie wpierniczysz poza norme, albo ona wyjdzie w swojej opryskliwosci poza norme, to mozna wystosowac list zazaleniowy do kogos nie o oczko wyzej a o dwa. A w takim liscie to, ze moze miala zly dzien - kazdy ma, moze ma zly tydzien, kazdy miewa, moze ma problemy, o ktorych szpital nie wie. Moze sie zachowuje typowo a moze nie - niech zwroca uwage, zapytaja jej kolezanki czy jej zachowanie jest typowe. I jesli odpowiedz jest, ze tak, to Ty sobie zyczysz, zeby ona nie miala z Toba niczego do czynienia, bo Ci krew buzuje!
a tak poza tym, to pracuje glownie w sluzbie zdrowia i na palcach jednej reki moge wymienic nieusmiechniete, niemile pielegniarki czy lekarzy. Tu chyba nie ma tradycji patrzenia na pacjenta/klienta z gory i jak na przyglupa. Tu postrasznie zlozeniem formalnego zazalenia dziala cuda natychmiastowe.
Zerknelam na karte dan i uznalam, ze chyba kazdy by schudl, hreherher.
a juz jakby Ci sie strasznie nudzilo to wspanialem zjadaczem czasu sa te cholerne gry komputerowe, od ktorych uchowaj mnie Bogini...za duzo ostatnio czasu stracilam...
Właśnie ściągnęłam sobie kilka na telefon ;-) Masz jakąś fajną do polecenia?
UsuńBuziaki! Dzięki :-)
Bron bogini! ja grywam tylko w bezmyslne, co to trzeba ustawic trzy takie same cosie w rzedzie, czyli chyba gra dla kotow :P Wlasnie po raz kolejny skonczylam jedna glupowata gre (na ktora potrafie zasnac...) - chcesz??? rhehreher
UsuńNie, dzięki. Mam plan żeby trochę poczytać.
Usuń:)
Zdrowiej szybko kochana!!
OdpowiedzUsuń:* :* :*
Dziękuję!
UsuńTrzymam kciuki, by wszystko poszło jak z płatka. Dojdź szybko do formy i wracaj do domu i Bliskich. Będę o Tobie ciepło myślała:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZdrowiej szybko, Aniu, niech czas w szpitalu minie jak najszybciej i wracaj do domu.
OdpowiedzUsuńCo do wrednej piguły, to może ominie Cię przyjemność wątpliwa z obcowaniem z tym babskiem. W końcu ona sama tam na oddziale nie pracuje?
Wiele szpitali w Polsce to niestety siedlisko patologii. W moim mieście tak jest, mentalność większości personelu jest niezmienna od lat. Mam porównanie: lata 80-te i obecne. Rozdęte ego lekarzy, starych wyjadaczy i paru piguł ma się doskonale. No ale, to powiatowy szpital.
Spokojności i zdrowia jeszcze raz życzę :)
Będzie dobrze! Dziś jest przemila obsługa. Normalnie miód, cierpliwość i uśmiech :)
UsuńTo super :) I tego się trzymajmy przez najbliższy tydzień :)
UsuńBywałam już w szpitalach i powiem szczerze że z taka pigułą nie miałam do czynienia ;) Ale jeden lekarz już w szpitalu potraktował mnie per noga i to było bardzo przykre .
OdpowiedzUsuńBo to nie był "mój"lekarz tylko z tych co to na niedzielnym dyżurze . Poszłam bo chciałam do domu na własne żądanie . Nawet nie napiszę jak mnie potraktował . Ale po chwili przybiegł do mnie - przeprosił i dał wypis ;))
Trzymam kciuki za poniedziałek i szybki powrót do domku !
To musiało być bardzo przykre!
UsuńDziękuję za trzymanie kciuków :)
Dużo zdrówka życzę,ostatnio leżałam w szpitalu i panie pielęgniarki były bardzo miłe,pytały czy czegoś nie potrzebuję,za to pan doktor niekoniecznie zachowywał się jak lekarz,niestety są ludzie i ludziska.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDokładnie tak . Dziękuję :)
UsuńJa też tak kurna mam, jak ktoś mi wsiądzie do głowy to już tam siedzi i nie chce wyjść mimo, że się ogromnie staram. Zatruwa myśli, bo człowiek duma i pojąć nie może o co kaman!!! Rany nie zrobi a krew z człowieka wypije. Jedyne pocieszenie, że dla Ciebie to tylko parę dni, a ona musi się ze sobą męczyć całe życie!!!
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę:)))
Ha ha :)) trafne spostrzeżenie :) Już mi przeszło. Dam sobie z nią radę.
UsuńDziękuję :)
A ja tam kłade przysłowiową laske na takie osoby. Może i lepiej więc ze jestem malomowna i nie lubię sie spoufalac bo mam spokój. Chyba taka baba to wyczuwa ode mnie i traktuje to jak traktowanie z góry więc ja sie czuje "na górze" a baba "na dole". I niech mi spróbuje podskoczyc. Nie podskoczy bo jest na dole. Ha, wygralam.
OdpowiedzUsuńA te jadlospisy sie czyms roznia? A co jak ja herbaty z cukrem nie pije? Dieta w szpitalu super, ale moja córka miała jeszcze lepsza bo następnego ranka po operacji dali jej cztery pajdy suchego chleba i dwa ogromne plastry niesamowicie słonej szynki. Nie zjadla oczywiście ani grama bo gębą nie mogła ruszać. Ale zaraz wyszła do domu.
Anko, będzie dobrze, a może ci sie trafi rak jak mnie kiedy ucieklam spod noża bo kamień który utknął zdecydował sie urodzić pól godziny przed operacja? To nie to? I tak będzie dobrze, wytna, zaszyja, juz nie będzie bolało. No tylko troszkę :-)
Czymaj sie tam i nie daj zjeść tej babie. Będzie dobrze.
Nie trafi mi sie tak, niestety. Jestem już w szpitalu i nie ma odwrotu.
UsuńDziękuję :)
ja przez ostatnie półtora roku byłam w szpitalu bardzo często.
OdpowiedzUsuńi tylko raz trafiła mi się piguła - paskuda.
przeczekałam jeden dzień, dając jej szansę a potem nawtykałam ile wlezie.
pomogło. pani się zmieniła. nie jakiś wersal, ale prawie normalna.
wracaj do zdrowia!:)
Kto wie czy tak sie Mie skończy i u mnie.
UsuńDziękuję :)
Obawiam się, że takie baby są niereformowalne i nawet cięta riposta nie jest w stanie wywołać u takiej refleksji i właściwej korekty zachowania, więc szkoda energii na taką.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę i szybkiego powrotu do pełni formy!!!
Nie będę więc jej marnować! Dziękuję :)
UsuńO rety, pare dni mnie nie bylo a tu takie zmiany.
OdpowiedzUsuńPigule moze trzeba bylo troskliwie zapytac kiedy ostatni raz miala seks i poradzic, zeby korzystala czesciej bo to takie rozluzniajace:)
Pdzydalabyś siè tu aby trochę porządku z nią zrobić;)
UsuńTrzymam kciuki - nie daj się upupić. Uwielbiam zieleniące się kasztany!
OdpowiedzUsuńJa będę miała okazję codziennie przyglądać sie z okna jak rosną im listki :)
UsuńŻyczę Ci zdrówka i wszystkiego dobrego, obyś wyszło szybko i bezproblemowo! Szpital wydaje mi się znajomy. Cz operują tam tarczyce, a po oddziale chodzi Pan Doktor z wystającą z kieszeni maskotką Małego Głoda? Pomimo choroby, braku nowoczesności bardzo dobrze wspominam pobyt na Skłodowskiej - Curie. Pani Piguła może miała zły dzień ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńNie, to nie ten szpital. Będę się trzymać. Dzięki!
UsuńWszystkiego dobrego! Spokoju i odwagi!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Dzieki dobra kobieto!
UsuńZdrowiej szybko...! Mowia, ze nawet najdluzsza zmija ma swoj koniec! Wiec, wszystko przemija i niech nie zabraknie Tobie Wielkiej Pogody Ducha, bo w takim przybytku, jak szpital potrzeba jej bardzo duzo!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci iscie wiosenne
Judith
Słusznie. Pogoda ducha bardzo mi się przyda.
UsuńDziękuję :)
W poniedziałek będę myślami przy Tobie,trzymaj się i szybciutko wracaj do domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję :)
Usuńtrzymaj się:*
OdpowiedzUsuńTak jest! Dziękuję :)
Usuń...Aniu trzymaj się i nie daj się. Człowiek nie raz trafi na taką flance-pigułek, że nóż w kieszeni się otwiera, a wystarczyło podejść do tego po ludzku. Jeszcze raz trzymaj się i nie daj się enefzetowi, he he he...
OdpowiedzUsuńDziś jej nie ma i jest bardzo miło.
UsuńDziękuję :)
Wracaj szybko do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Beato:)
UsuńQrczaki jak ja nie lubie takich piguł...,ze tez one zawsze sie muszą napatoczyc...współczuje i ściskam....usmiechaj sie do niej głupowato...to ja na pewno zmyli:))))
OdpowiedzUsuńA ja dziś myślałam o Tobie, że przepadlaś :(
UsuńBuziaczki :)
wracaj szybciutko w pełni zdrowia :)
OdpowiedzUsuńPostaram się to uczynić :)
UsuńPrzykro mi Aniu, że dopadł Cię pobyt w szpitalu. Dużo zdrówka życzę i (choć jestem pewna, że tak będzie) 3mam kciuki żeby wszystko poszło jak najlepiej i jak najkrócej. Niestety w szpitalu jesteśmy na "łasce i niełasce" personelu, a to o czy piszesz doprowadza mnie zawsze do furii. Mocno Cię przytulam Aniu.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, Aniu :)
UsuńWracaj do zdrowia jak najszybciej i jak najmniej boleśnie. ;)
OdpowiedzUsuńA piguła to chyba jak z czasów PRL.
Jak z nich wyjęta. Dziękuję, Drui
UsuńSzpitale są najgorsze.. w takich momentach docenia się najważniejsze- zdrowie. Życzę dużo dużo zdrówka i szybkiego powrotu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za udany zabieg/operację i za dobre humory oraz życzliwość personelu, z którym się spotkasz. Optymizmu i zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńbardzo współczuję.... być pacjentem ciężko jest.... wracaj szybko
OdpowiedzUsuńAniu :*
OdpowiedzUsuńZdrowiej szybciutko i takimi pigułami się nie przejmuj, bo wiadomo - złość szkodzi ;)). I to samo przekaż to tej pielęgniarce ;)
Na różnych oddziałach już byłam i zawsze taka jedna wrednowata się trafić musi! Na szczęście cała reszta jest całkiem, a nawet bardzo przyjemna ;). I takich Ci życzę!
Buziaczki Aneczko i trzymam jutro kciuki :*:*:*
życzę Ci szybkiego powrotu do domu, będę trzymała kciuki za Cebie:))
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia i do blogowania jak najszybciej, bo bardzo lubię gościć za Twoimi drzwiami.
OdpowiedzUsuńZbyt wiele doświadczenia z pielęgniarkami nie mam. W szpitalu jeszcze nie byłam i nie wiem jakbym się zachowała, ale kiedy tato był w szpitalu i trafiła mu się taka pielęgniarka, usłyszała co o niej myślę. Jeśli chodzi o bliskich, wyłazi ze mnie lwica. O, miałam też przygodę z inną panią, która do taty zwracała się- niech się odwróci, niech zmierzy temperaturę. Raz zapytałam ją- niech mi powie gdzie i kiedy mogę zastać ordynatora. Zrobiła się purpurowa i od tego czasu tato był dla niej panem Józefem.
Ta pielęgniarka może miała zły dzień, a może tak jak wszędzie i w każdym zawodzie- są ludzie i ludziska.
Nie daj się, ot co.
Joanna
Aniu, pal licho pigułę! Nie trać na nią energii; teraz, kiedy nam się wygadałaś, nawet jeśli znów się na nią natkniesz, mam nadzieję, że odetniesz się od niej niewidzialnym kloszem, o który w dodatku ona się co najmniej lekko obije. Wracaj szybko do zdrowia i do nas. :)
OdpowiedzUsuńUściski.
Aniu. Szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę. Mar
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę. I tyle!
OdpowiedzUsuńNo są ludzie i klamki. I szpitale i szpitale. Miałam "okazję" być w dwóch różnych w przeciągu kilku miesięcy - w pierwszym z uporem maniaka wmawiali mi alkoholizm (bo wzięła i mi się trzustka zapaliła i to jeszcze ostro ;)), w drugim czułam się jak w jakimś Hiltonie. Piguły były zawsze ok, natomiast zastrzeżenia miałam co do niektórych lekarzy...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Anko!
Trzymaj się Anuś. Zdrowotności...
OdpowiedzUsuńależ zalazła Ci za skórę piguła...
No tak! Nie miała humoru a może już taka jeat, co krok tacy ludzie ale w szpitalu potrzebujemy wsparcia i trochę życzliwości. Wiele pielęgnoarek to miłe osoby więc może /mam nadzieję/ ta jest wyjątkiem. Dobrze, że lekarz miły. Powodzenia Aniu, trzymaj się...buziaki...
OdpowiedzUsuńJutro pójdziemy z Grzesiem prosić o wszystko, co dobre dla Ciebie;))
OdpowiedzUsuńZdrowia!!
Zdróweczka, zdróweczka i jeszcze raz zdróweczka. Będę trzymać kciuki!
OdpowiedzUsuńAgnieszka z Amisiowy Spis 102
Aniu szybkiego powrotu do zdrowia i do domu życzę :-)))
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu nie leżałam w szpitalu i nie wiem jak bym się zachowała wobec takiej pielęgniarki. Myślę, ze bym poszalała słownie :-)))
Powiem Ci że taka jest moja szefowa .... tak tak, wszyscy w pracy jesteśmy upupieni, ale w takiej sytuacji trzeba się nauczyć być "ponad to" aby nie zwariować.
Zdrowiej i miłego oglądania kasztanów ... zanim rozkwitną wróć o domu :-)))
Hm, no i jak to tak... Wracać nam tu natentychmiast, Anko! Poniedziałek jest, nowy dzień... No dobra, poczekamy, ale nie za długo. Zbieraj siły - ludzkość na Ciebie czeka. :)
OdpowiedzUsuńLudzkość i Zwierzackość !!
Usuń:)
Aniu- ♥ ♥ ♥
O to to! :)
UsuńTrzymaj się tam. i nie daj sobie w kaszę dmuchać, zwalcz Pigułe uśmiechem i dobrym słowem, szlak ją na miejsći trafi, zobaczysz :) aha no i wracaj do nas zdrowa i szczulejsza :)
OdpowiedzUsuńprzytulam Rafął vel lipton_ER
Po mojej prawie zwyczajowej sobotnio - niedzielnej przerwie komputerowej (komputer jest okupowany przez męża, który mało ,że pracuje na nim w pracy i w domu cały tydzień, to jeszcze MUSI w czasie weekendu), jestem, jak się okazuje, strasznie do tyłu! Napisałam @, ale też dopiero dziś. Myślę jednak o Tobie od piątkowego poranka, kiedy przeczytałam wiadomość od Ciebie. I staram się "wysyłać" dobrą energię.
OdpowiedzUsuńByłam w szpitalu parę lat temu, krótko, przez dwa dni i wszyscy byli mili i kompetentni - i pielęgniarki, i lekarze. Nawet, gdy zwracali mi uwagę, że pewne sprawy zaniedbałam, robili to bardzo delikatnie i kulturalnie. Ale przyznam, że na takie, jak opisana przez Ciebie, osoby reaguję bardzo podobnie, a na dodatek nie umiem zachować się w takiej sytuacji; szczerze mówiąc, zamiast gadać, wolałabym ją na przykład ugryźć.
Trzymaj się, kochana!
Ninka.
Zdrowia Aneczko Ci życzę. A jeśli Twoje jedyne złe doświadczenia szpitalne to jedna beznadziejna pielęgniarka, to i tak nieźle. Ściskam ciepło:)
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia! Myslami jestem z Toba !
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia i psychicznej odporności oraz siły! "Piguła" najwyraźniej jest faktycznie niezadowolona ze swojego życia, skoro jest tak niemiła, dlatego pozostaje jej również życzyć jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie i niech Ci ten szpitalny czas szybko minie!:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie moja kochana Wrocławianko:) Bywa, że i szpital jest przystankiem i nie ma na to rady. Od tego są doktory, żeby nas naprawiać, gdy się psujemy:)
OdpowiedzUsuńA korytarz szpitalny wydaje mi się znajomy. Zdaje się, że jakiś czas temu trafiałam tam na ortopedię, gdzie pan doktor robił mi zastzryki w naprawione kolano:)
PoZDRAWiam:)))
Anko, pomyśl o tym, jakby Cię tam w tym szpitalu "zemgliło od słodyczy", gdyby Piguła nie wprowadziła trochę zdrowej, wkurzającej atmosfery ;)
OdpowiedzUsuńZdrowiej sprawnie i dziarsko!
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńWracaj szybko!
Serdecznie pozdrawiam:)
W szpitalu nie może być za przyjemna, mają to chyba w regulaminie;/
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj zajrzałam a tu taka nowina. Trzymaj się, w każdym szpitalu takie piguły się zdarzają. Mam nadzieję ze szybko przyjdziesz do siebie, ja po operacji i narkozie spałam dużo i nie chciało mi się czytać. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńNie lubię szpitali,mam uczulenie,wchodzę i dostaje gorączkę wrrr
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Aniu
Też, Anko, należałem się w szpitalach, kiedy to chorobę wrzodową żołądka trzeba było koniecznie hospitalizować. Wskutek dożylnych injekcji roztworu atropiny jeszcze przed ukończeniem czterdziestki musiałem załozyc pierwsze okulary. Z pigułami sobie radziłem, udając albo twardziela, albo złośliwą mendę i... dopiekałem do bólu. O, dziwo, dzięki temu stałem się ulubieńcem siostrzyczek... Wracaj, Anko, migiem do zdrowia!
OdpowiedzUsuńuściski
Jesteś już po ciachaniu, więc życzę Ci szybkiego wygojenia się i bez komplikacji, co do pielęganirki, to jestem bardzo ciekawa. No wiesz, ja to jestem z tych upierdliwych... dałabym jej lekcję, którą zapamiętałaby na lata...
OdpowiedzUsuńAniu , bardzo delikatnie miziam, i omijam te ciachane miejsca, coby szybciutko poszły w niepamięć ;)
OdpowiedzUsuńMałe coś nieco o pigułach dodam też. Ta opisana przez Ciebie , może faktycznie ma jakieś problemy, ale to nie usprawiedliwia jej /ukhmm , takiego podejścia do pacjenta.
We wspomnieniach mam miłe rozczarowanie panią położną, o której krążyły niesamowite opinie , jaka to z niej zołza. Trafiłam z akcją porodową pierwszego dziecięcia na jej dyżur. Takiej fachowej i troskliwej opieki życzę każdej przyszłej mamie.
Pozdrówka i dużo zdrówka, bo WIOSNA już cudna !!!
Anko,
OdpowiedzUsuńTy po prostu się pakuj i wracaj w domowe pielesze!
O toksycznych ludzikach nie warto rozpamiętywać,bo już się nie zmienią...
I jak tam? "Już po wszystkiem?" Zdrowiej rączo i wracaj. Serdeczności :)
OdpowiedzUsuń