Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Goplanka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Goplanka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 czerwca 2013

Tak było wczoraj

Jeszcze w domu.
W drodze





Zuzka.

Gopi.
Grzeczna i kochana Goplanka. Zero prychania na psy...

Zuzia.

Zuzia.

Zuzia.

Zuzia.



Leci manna z nieba? Czy to łzy?

Idę się pakować.
Do zobaczenia w budyniowym świecie za tydzień.
Trzymajcie się!

PODPIS

sobota, 8 czerwca 2013

Goplanka Pożegnanka

Wyjazd Gopi do jej domu stałego na wsi przesunął się
i zawozimy ją dopiero dziś na godzinę 12. 
To powinien być dzień radości, a nie jest. To trudny czas. 
Pewnie nie powinnam dopuszczać, aby te tymczasowe koty były u nas tak długo. 
Pewnie MójCiOn ma rację, że istnieje granica, której nie można przekraczać,
bo to za bardzo boli.
Myślę, że na zdjęciach tego dobrze nie widać, ale Goplanka bardzo się zmieniła. 
Można dostrzec to po jej futerku, które jest aksamitne i lśniące jak u foki.
Mięciutkie i delikatne w miejsce tej dziczej szczeciny, jaką miała wcześniej.
O zachowaniu nawet nie wspomnę, bo to całkiem inny kot.
Kot z odzyskanym życiem.
Z szansą na szczęście.
Czy tak będzie? To już w rękach pana Dariusza.
W nowym domku czekają na nią dwie sunie, kury, koguty, myszy 
(te chyba niezbyt będą uszczęśliwione) i... niespodzianka!
Do pana Darka tydzień temu przybłąkała się mała czarna kotka!
Goplanka będzie miała koleżankę i partnerkę do zabawy.
To chyba dobrze, prawda?
Pożegnajcie się z nią razem z nami...
Zachwyćcie się, bo jest kim...

Gdzie jest kotek?






Co za ogon!



Wzmacniam się i pocieszam, czytając o Sercowej Panience Wisi. 
Nigdy bym nie przypuszczała, że ona zaprzyjaźni się z najmłodszym członkiem rodziny Vi! 
Szczerze, to obecność tak małego dziecka była dla mnie przeciwwskazaniem w tej adopcji! 
Jak fajnie, że się pomyliłam. Wisia najbardziej kocha braciszka Vi.




Trzymajcie mocno kciuki, aby Goplanka równie dobrze trafiła.

PODPIS

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Akcja wet!

Dzień dobry! 
Kto ma zwierzaki, ten raz na jakiś czas zapewne spotyka się z weterynarzem, 
wszak to tałatajstwo wciąż czegoś potrzebuje: a to szczepienia, a to odrobaczenia, 
a to znowu zabezpieczenia przeciwko pchłom i kleszczom. 
Dla moich podopiecznych taki dzień, uznawany przez nie za sądny, 
nadszedł w poprzednią środę. 
Przyjechała do nich moja wetka i Goplanka poszła na pierwszy ogień. 
Już chwilę wcześniej, przed przybyciem Edyty, uziemiłam kotę w transporterze. 
To samo zrobiłam z Amisią, a Kayrona zamknęłam w łazience. 
Wszystko po to, żeby potem nie musieć szukać ich po całym domu i ogrodzie, 
bowiem na widok lekarza cieszy się tylko... Rufi. ;) 


Na stole w kuchni rozłożyłam kocyk w bardzo adekwatne wzory 
i Goplanka została zniewolona przy pomocy ręcznika, następnie brutalnie ukłuta i... 


nakarmiona środkiem na odrobaczenie.
Szczęśliwa, że już po wszystkim, pognała jak strzała do pokoju. 


Przyszła kolej na Księcia. Z wyglądu lew z niego, ale w sercu zając, więc spiął się okrutnie.
Po zabiegach czmychnął z prędkością światła do ogrodu i nie widziałam go aż do wieczora!


Zabiegów doczekała się Królowa Ciotka! Była dzielna, zniosła te tortury koncertowo, po czym również zmyła się z pola widzenia i nie wyściubiła nosa, aż ten potwór - Edyta - wyszła z domu. ;-)


Wszystkim tym operacjom przyglądał się z niecierpliwością i wielką zazdrością Rufuś. 
Przecież on by chciał, aby to przy nim robić te wszystkie zabiegi!
Niechby nawet szczepienia! On to kocha! 
On kocha swoją wetkę, nie odstępuje jej na krok i może służyć za wzorcowy model pacjenta!
Róbcie mi to, co im - mówią jego oczy. - Ja tego pragnę!
Cały szczęśliwy i wielce na tym skupiony podczas zabiegów nawet nie drgnął! 


Pozostało tylko wpisać wszystko w książeczkę
i akcja wet zakończyła się pełnym sukcesem!

Życzę wszystkim miłego tygodnia.


PS. Kaprysia się znalazła! Kto jeszcze nie słuchał piosenki dla niej, zapraszam!


PODPIS
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...