Nie mam dobrych wieści. Pani Małgorzata zabrała dziś Walentego na badania. Zobowiązała się do tego, bo czuje się odpowiedzialna za tego kocurka, który ją wybrał. Niestety... Testy wykazały, że kot ma FIV. Jest to odpowiednik ludzkiego HIV-a. Wirus nabytego niedoboru immunologicznego kotów. Zmora weterynarzy, choroba, na którą nie ma szczepionki, nie ma też lekarstwa. Dobrze odżywiony, otoczony dobrą opieką kot może żyć wiele lat, ale Walenty do takich nie należy. To chudy biedak, zaniedbany i porzucony. To, co wzięłam za ropę, to mogą być powiększone węzły chłonne, albo, co by było dla niego najlepsze, powiększone mięśnie żuchwy, które tak mogą wyglądać u niekastrowanych kocurów.
Oczywiście ten kochany kot nie może u mnie zostać. FIV jest chorobą zakaźną. On jest w tej chwili w osobnym pokoju, za zamkniętymi drzwiami. Na szczęście zawsze zakładam rękawiczki jednorazowe do kuwet i zawsze myję dokładnie ręce płynem antybakteryjnym, takim szpitalnym. Hokus i Stefa nie wchodzą na strych, gdzie jest koci pokój, ale... Ale on nie może tu zostać. W domu bez kotów mógłby normalnie żyć. Ludzie ani psy, ani inne niż koty zwierzęta nie muszą się go obawiać.
Nie wiem, co będzie. Nie wiem.
Stworzyłam ogłoszenie, które pewnie niedługo obiegnie wszystkie fora, ale czy to coś da?
Żal mi go. To taki kochany kotek.
Nie żałujcie mnie.
Ja i tak mam szczęście, że po czterech latach dopiero stykam się z tą chorobą.
To on jest biedny. To on jest chory. To on szuka domu.
Chory na FIV Walenty szuka swojej Walentyny na resztę swoich dni.
Walenty ma około 7 lat. Sam poprosił o pomoc, gdy głodny i chory błąkał się po ulicach Wrocławia. Wszedł za swoją wybawicielką do windy, a potem do mieszkania. Potem trafił do domu tymczasowego. Przy badaniach testy pokazały, że niestety ma tę nieuleczalną chorobę. Nie może tu zostać ze względu na inne koty. FIV jest zupełnie niegroźny dla ludzi i innych niż koty zwierząt.
Walenty jest w tej chwili w trakcie leczenia, ma infekcję górnych dróg oddechowych. Kocurek pilnie szuka domu bez innych kotów, gdzie mógłby dożyć do końca swoich dni w cieple i sytości. Nikt nie wie, ile jeszcze ma czasu. Może kilka miesięcy, może kilka lat. Otoczone opieką koty z FIV mogą żyć normalnie i szczęśliwie bardzo długo. Już po kilku dniach leczenia wygląda o niebo lepiej. Sierść mu błyszczy, oczy nie łzawią.
Walenty jest niezwykłym kotem. Bardzo miłym, cierpliwym, spokojnym, towarzyskim. Wita mnie, biegnąc do mnie i zaraz zaczyna mruczeć. Serce się kraje, że taki los go spotkał. Kot łasi się do rąk, ociera o nogi, zachowuje się od pierwszych chwil w nowym domu, jakby tam mieszkał od zawsze. Psa się nie boi, ignoruje go.
Czy znajdzie się na tym świecie dobra dusza, która go przytuli i zapewni mu dobry los?
Różne cuda się zdarzają, to niech zdarzy się jeszcze i ten jeden. Bardzo prosimy.
Walenty szuka swojej Walentyny w całej Polsce. Dojedzie.
Jakieś pytania? Chętnie odpowiemy.
Jeszcze tego nie udostępniajcie. Fundacja Koci Zakątek w osobie pani Kasi obiecała pomóc we wszystkim. Dam znać, gdy przyjdzie czas.
Jejku...
Proszę, zapiszcie się do tego wydarzenia i udostępniajcie. To będzie wielka sprawa gdy on znajdzie dom! Bądźcie częścią tego cudu, proszęęęęęęę, buuuuuu
https://www.facebook.com/events/544226832419085/
biedaku....
OdpowiedzUsuń:(... dobrze, że się szybko wyjaśniło. Wierzę, że znajdzie dom :)!...
OdpowiedzUsuńOptymistka z Ciebie! Ja nie wierzę. :(
UsuńGosiu Ty nie wierzysz? Znajdzie dom, może nie tak szybko jak małe słodkie kociaki ale znajdzie! Biedak. ..
UsuńZnajdzie!
UsuńBiedny Walenty. Wierzę, że znajdzie dom, należy mu się na resztę dni. On nawet zabawnie wygląda z tymi "polikami" chomika.
OdpowiedzUsuńTo musialby byc kociarz bez kotow, a o takiego nielatwo. Ktos, kto na kotach malo sie zna, bedzie mial opory przed przygarnieciem chorego stworzenia, bo to wydatki itd. Oj, bedzie ciezko.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :*
W wydatkach pomoże fundacja Koci Zakątek, ale sama wiem, że to musiałby być cud...
UsuńA może pisarz jakiś go przygarnie? :)
UsuńA czemu akurat pisarz?
UsuńGosiu, to literówka: psiarz. Też się przez chwilę zastanawiałam...
UsuńBidulek. Trzymam kciuki, żeby znalazł się dobry dom.
OdpowiedzUsuńBiedactwo kochane,potrzeba mu mądrej i kochającej osoby,która zapewni mu dobre warunki do życia. Tak bardzo mi go żal.
OdpowiedzUsuńOesuu, nieszczescia chodza parami, trojkami:(:( Biedny kotek:( Mam nadzieje, ze nie wypuscilas go wczesniej na pokoje:(:( Trzymam kciuki, zeby jednak ktos go przygarnal:)
OdpowiedzUsuńNie, zrobiłam tak jak napisałam. Siedzi za zamkniętymi drzwiami. Nigdy w pierwszych dniach nie wypuszczam kotów na dom, szczególnie gdy są chore, a Walenty ma koci katar.
UsuńEch, brak mi optymizmu co do niego...
Jasny gwint!:(
OdpowiedzUsuńDokładnie! I rukwa mać!
Usuń:( biduraszek. Trzymam kciuki, żeby go ktoś pokochał....
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze komentarzy,a pomyślałam tak jak Pantera.Kociarz baz kotów.My prawie wszyscy tu na blogu mamy koty.Czarujmy.
OdpowiedzUsuńGosiu z J.,dobrze myślicie Dziewczyny, to na pewno będzie kociarz bez kotów...,ale z sercem na dłoni.Ten KTOŚ ma duże doświadczenie i wiedzę n/t opieki i chorób wszelakich, bo przez wiele lat zmagał się z ciężką chorobą swojego futrzastego przyjaciela. I może właśnie dlatego, ku pamięci ukochanego staruszka, da dom i miłość Wincentemu? Niech tak się stanie. Czarujmy,zaklinajmy,trzymajmy kciuki..,najlepiej wszystko naraz!
Usuń:-( może się uda coś znaleźć. Na pewno.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki..... A nóż widelec znajdzie się kotolubny bez kotów.....
OdpowiedzUsuńGosiu, tak pięknie o Waleczku napisałaś... Niech Twoje słowa zapadną mocno w serce komuś odpowiedniemu. I niech już nie zazna spokoju, dopóki go nie zabierze do siebie i nie uratuje. Na pewno jest gdzieś taki ktoś, odważny, kochający, mądry i odpowiedzialny. Tylko niech usłyszy, przeczyta, znajdzie tego potrzebującego koteczka...
OdpowiedzUsuń♥♥
Gosiu Tobie życzę wiary. Jeszcze za wcześnie żeby zwątpić. Wysyłam dobrą energię do Ciebie, abyś dobrze zniosła ten czas i do Walentego, aby nie czuł się niechciany. Będę czarowała i zaklinała, aby znalazł się dobry człowiek dla niego. Niech nabiera sił i wzmacnia się. :*
OdpowiedzUsuńJa go bardzo chcę, lubię, ukradł mi serce, tym bardziej martwię się nim. :(
UsuńMoże dobry Ktoś co ma już chorego na FIV kotka,to też jakaś opcja...Oby ,bardzo fajny ,mądry Walenty zasługuje na dobre,spokojne życie.Tak mi go żal.
OdpowiedzUsuńO, tak! Tak też może być!
UsuńHmmm. A może trzeba odszukać taką osobę po archiwum ogłoszeń. Przecież są ludzie, którzy wiedzą na co się decydują i świadomie chcą dać zwierzęciu specjalną opiekę. Nawet są hospicja -prywatne przecież. Są dobrzy ludzie. Wierzę w to jak rzadko, bo ja raczej z tych czarnowidzacych a jednak teraz czuję spokój i skupienie :)
UsuńPoczekajmy jeszcze na wyniki. Resztę wyników. Będą jutro.
UsuńFajnie, że tyle osób jest dobrej myśli. :)
Ninko pisz szybciorem czarujący wiersz! Może zdziała cuda!
OdpowiedzUsuń:) Słuszna słuszność!
UsuńTeż miałam spytać o wierszyk dla Walentego. Cóż, sytuacja trudna ale przecież nie beznadziejna, tym bardziej, ze sam Walenty bardzo ładnie współpracuje i oczarowuje. Będę szukać, pytać.
UsuńNo właśnie. Też miałam przywołać Ninkę. Ninkaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBidulek:((((((( Miejmy nadzieje, ze znajdzie sie dobra duszyczka ktora przygarnie Walentego.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby Walenty znalazł swoją Walentyne. Musi być dobrze!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolina z Tolą i Stasiem
bardzo mi przykro, Gosiu.
OdpowiedzUsuńbierzemy się ostro do roboty i czarujemy, żeby się znalazł doświadczony opiekun, który przejmie opiekę nad Walentym. mam nadzieję, że chłopak da radę i że jeszcze sporo przed nim.
na 99% te pućki to taka kocurza uroda, teraz sie dosc rzadko widuje takie starsze kocury, ktore mialy czas je sobie rozbudowac ( a sluza jako ochrona przy okładaniu sie nawzajem po pyskach ;) ) i nawet co mlodsi weci szukaja tam ropnia. takie starsze kocury sa tez z reguly chude i nastroszone (stres, nielatwo byc macho, zwlaszcza jak sie zaczyna starzec)i takie twarde w dotyku, roznia sie od domowych kotecków. takze chlopak wcale nie musi byc wyniszczony. niedobrze, ze FIVek ale takie tez znajduja domy, powodzenia
OdpowiedzUsuńNo, dobra! Już, już! Zara cosik wymyślę, dopiero co przeczytałam ten post!
OdpowiedzUsuńBiedny Walenty, będę czarować.
O! Zajęłam się czym innym i nie opublikowałam tego komentarza. Przez ten czas czarowałam wierszyk i byłam u Pantery, ale proszę, macie:))) Walenty, powodzenia!
Miau! Na imię mam Walenty!
Zwykle jestem uśmiechnięty,
a i teraz, choć los gnębi,
mruczę głośno z serca głębi,
bo chcę, by ktoś mnie pokochał,
chociaż jestem chory... trochę.
A więc daję ogłoszenie:
„Kot, Walenty, w dobrej cenie,
za dom oraz miskę strawy
będzie chętny do zabawy,
pieszczot, mruczenia i spania;
szuka pani albo pana,
co mu ofiaruje serce
i zbuduje wspólne szczęście.”
Ninko, jesteś najlepsza! Po prostu. :)
Usuń:***
O tak, wierszyk jest przecudny, tylko że choroba jest bezlitosna. :(
UsuńNinko, Twój wierszyk JUŻ działa!
Usuńhttps://www.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami/photos/gm.1717509198484281/901878926597115/?type=3&theater
UsuńSliczny wiersz Ninko!
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do czarowania.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest gdzieś ktoś, kto chce dać dom i miłość Walentemu!
Trzymam kciuki!
Kochani, jest źle. Wyniki potwierdziły, że kot ma chore nerki. Normy wielokrotnie przekroczone. Ma też anemię wynikającą z FIV. Dziś Walenty odmówił jedzenia... Jest po prostu zatruty mocznikiem. Źle się czuje. Ma zawalony nos, nie może oddychać, swędzą go uszy, może też ma zapalenie uszu.
OdpowiedzUsuńStraszne mi przykro, że przekazuję takie wieści.
Rzeczywiście wieści bardzo złe... Ale nie daj się czarnym myślom, Gosiu, czasem tak bywa, nie mamy na to wpływu...
UsuńA już miałam napisać, że FIV to nie wyrok, że w dobrych warunkach i przy fachowej opiece kot może żyć długo w dobrej formie, nawet kilkanaście lat. A teraz czytam, że Wincenty ma chore nerki,prawdopodobnie zatrucie mocznikiem, anemię...To prawda, nie jest dobrze, ale nie beznadziejnie.
UsuńGosianko, bądźmy dobrej myśli. Wincenty ma teraz dom z opieką weterynaryjną non stop, to dla niego wielka szansa.
Musi mu się udać. Musi!!!
Musi! Właśnie pojechał. https://www.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami/photos/gm.1717531301815404/901918376593170/?type=3&theater
UsuńTrzymaj się, kotku! Nie daj się choróbsku!
UsuńGosiu,Ty też się trzymaj. Wiem, co przeżywasz...,ale my tu jesteśmy wszyscy z Tobą, dobre myśli ślemy i wierzymy, że będzie dobrze.
♥
Kurcze kiepsko .Ja mam kota ktory ma fiv od urodzenia a ma juz cztery lata i odpukac czuje sie dobrze.Jest normalnym kocurem.A Walenty no coz najgorsze te nerki :( -Dorota
OdpowiedzUsuńNiestety, wiem, jak wygląda choroba nerek u kota... Tym razem chyba zbyt szybko napisałam wierszyk i nie bardzo pasuje...
OdpowiedzUsuńNinko, los bywa przewrotny i bezlitosny i nasze, choćby najlepsze, intencje miewa w tyle...
UsuńJolu, jednak nie aż tak bardzo przewrotny tym razem. I dziękuję za uznanie:)
UsuńTrzymaj się Gosiu. Jakkolwiek będzie - dla Walentego dobrze, że ma ciepło i opiekę. Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńElla-5
A jednak zdarzył się mały cud. W tej trudnej sytuacji Walenty znalazł nowy dom tymczasowy z najbardziej odpowiednim personelem: lekarzem weterynarii!!
OdpowiedzUsuńKotek będzie umieszczony na jakiś czas w klinice, tam się będą o niego walczyć, a potem zamieszka z panią doktor.
Oczywiście nie wiadomo co to da, na ile przedłuży mu życie, ale jest to dla niego szansa.
Jestem bardzo wdzięczna fundacji Koci Zakątek, że tak pięknie się zajęła sprawą Walentynka Groszka. To dla niego wielka szansa.
Super :-)
UsuńMa szczęście w tym całym pechu. Fajny kiciuś, oby mu się jeszcze poprawiło. Grunt że ma opiekę. Spotkał tylu dobrych Ludziów.
UsuńJuż go nie będą tak stresować przejazdy do lecznicy, no i lekarska opieka na miejscu, niemal całodobowo - najlepsze wyjście. Może pani doktor wywalczy dla niego jeszcze jakiś czas życia. Oby jak najlepszego w tej sytuacji, w tym stanie.
UsuńJak ty to pięknie umiesz ująć, moja Talibio kochana! Nawet dziś ci wybaczę, że kiedyś wyszłaś cichaczem za Hanę. :)
Usuń:)
UsuńCieszę się, że Cię ujęło moje ujęcie. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że zaczęłaś się znów uśmiechać. :)
Uśmiechajmy się dla Groszka Walentego, niech mu będą ku pomocy nasze dobre myśli.
:**
Dzień dobry. Cieszę się bardzo, że Walenty znalazł dom tymczasowy, w dodatku z fachowym personelem. :) Mam pytanie, czy Walenty miał powtórzony test na FIV ? Ten pierwszy test czasem daje wynik fałszywie pozytywny, zwłaszcza gdy kot ma też inne choroby.
UsuńJa mam pod opieką na DT trzy koty FIV+, jeden z nich trafił do mnie w ciężkim stanie. Obecnie wszystkie są zdrowe, nie licząc FIV.
Choroba jest bardzo mało zaraźliwa, wirus poza organizmem kota ginie po paru minutach. Żeby inne koty się zaraziły, musiały by się pogryźć z Walentym do krwi, bez kontaktu fizycznego między kotami nie ma możliwości zarażenia.
Opieka nad kotem tylko z FIV jest w zasadzie taka sama, jak nad kotem zdrowym, leków na to nie ma więc leków się nie podaje. Poza tym standardowo, odrobaczenie, szczepienia, badania kontrolne raz na pół roku.
Koty z FIV też znajdują domy, choć trwa to zazwyczaj długo. Proszę pogłaskać Walentego ode mmie.
To pocieszające. Dziękuję. A czy wiesz jak długo najlepiej zrobić przerwę przed przyjęciem kolejnych kotów?
Usuń(ten komentarz wpadł do spamu, dobrze, że go odnalazłam)
Tak jak pisałem, wirus poza organizmem kota ginie prawie od razu. Nie trzeba więc odczekiwać, jak np. przy panleukopenii. Poniżej wrzucę link do opisu choroby:
Usuńhttp://www.vetopedia.pl/article66-1-Koci_Aids_%28FAIDS_FIV%29.html
UsuńObawiam się, że to faza przewlekła. :(
UsuńNie ma tam tego czego szukam. Bałabym się jednak od razu wpuścić tu koty.
Pożyczę lampę bakteriobójczą, wypiorę, odkażę co można, poczekam kilak dni dla pewności.
Koty, u których testy są pozytywne i potwierdzone ponownie, nie powinny być wypuszczane. Warto często myć i wyparzać wspólne kuwety. Wirus FIV jest dezaktywowany przez popularne i łatwo dostępne środki dezynfekcyjne (alkohol, substancje uwalniające chlor). W temperaturze 60°C ginie w ciągu kilku minut. Także z tego powodu nawet długotrwały kontakt kota, będącego nosicielem, ze zdrowymi kotami, nie musi skutkować zakażeniem.
Usuńhttps://www.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami/photos/gm.1717508535151014/901876373264037/?type=3&theater
OdpowiedzUsuńNa tę chwilę to wspaniała wiadomość,bo ma tak potrzebną opiekę lekarską przy sobie. Ta p.doktor to musi być fajna babka!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kocurku !
OdpowiedzUsuńprzecież to jest w tej chwili najlepsze rozwiązanie dla Walentego!
OdpowiedzUsuńw kwestii czarowania już mnie nic nie zdziwi ;)
Bardzo się cieszę! Jednak podziałało, trochę inaczej, niż pragnęłam, ale jednak:)))))))
OdpowiedzUsuńMiałam nie komentować, ale nie mogę. Pewnie ma to związek z wydarzeniem które opisałam na blogu, jestem kosmicznie przygnębiona po prostu. Jest mi tego pięknego tak bardzo szkoda, tak szkoda że ronię co chwila łezkę albo dwie. Tak, oczywiście, to szczęście w nieszczęściu, ale mnie się od razu przypomina kot który dawno, dawno temu, przyszedł za mną pod moje mieszkanie. Też niby dziki, podwórkowy, ale ufny i towarzyski. Nie mogłam mu pomóc. wtedy nie umiałam. Też był chory, zmarł bardzo szybko. Po prostu szukał opieki na ostatnie chwile swojego życia a ja mu jej nie zapewniłam. Mam do dzisiaj wyrzuty sumienia, choć nie wiem czy powinnam. Żal, żal, żal...
OdpowiedzUsuńTen kot żyjąc w dobrych warunkach będzie żył jak każdy inny kot, to zdanie mi się wryło po przeczytaniu komentarzy oraz to że wirus ginie poza organizmem kota bardzo szybko. Wierzę że ma on szansę na dobry kochający dom i człowieka do kompletu i tylko Gosia z pomocą dobrych wróżek mu go znajdzie! Kochane trzymamy kciuki wszyscy. Szanownemu W. Ślę moc dobrej energii
OdpowiedzUsuńNinko,wiersz jak zwykle,bardzo trafny.
OdpowiedzUsuńWiadomości o Walentym takie jak pogoda za oknem,albo pochmurnie i pada albo świeci słońce.Myślę,że wyjdzie z tego na prostą.Tego mu życzę-jak wszyscy.
GosiAnko,przecież Klub Kota Jasna 8-Krysia,też miała koty z tą chorobą i one dosyć długo u niej żyły.
Orko, kiedy zacznie się faza aktywna choroby to trudno kotu wyjść z tego. Nie ma odporności, nie reaguje na leczenie. Kot może bardzo długo żyć, ale kiedy zaczną się kłopoty ciężko mu z nich wyjść. Nie wiem jak jest z Walentym, ale nie wygląda to dobrze. Na szczęście z taką opieką, jaka ma mieć ma wielką szansę.
UsuńWierszyk Ninki piękny - jak zawsze!
OdpowiedzUsuńOby Walenty miał siłę wyjść z choróbska i jeszcze się dobrym życiem pocieszyć. Ale i tak już wygrał sporo, bo zewsząd otacza go miłość, dobro i czułość. Sądzę, że ma teraz poczucie bezpieczeństwa - a to bardzo ważne!
Oj, obawiam się, że w tej klinice nie czuje się komfortowo, ale nie ma innego wyjścia, musi tam być, bo to dla niego jedyna szansa. To przekochany kot, strasznie mi go żal. Popatrzył mi w oczy i od razu ukradł mi serce...
UsuńGosiu, czy wiadomo coś o Walentym? Bo mi chodzi po głowie. Pewnie dlatego, że to kot specjalnej troski.
Usuńhttps://www.facebook.com/events/544226832419085/permalink/547798318728603/
Usuńhttps://www.facebook.com/events/544226832419085/permalink/547800235395078/
Zdrowieje! :))
To super!
UsuńNa strony wejść nie mogę, bo nie mam fb, a każą się logować. Ale nie szkodzi, ważne, że idzie ku lepszemu :)
Kopiuję:
UsuńWalenty-Groszek z dnia na dzień ma się lepiej.
Oryginały wyników z 26.02 umieścimy w najbliższych dniach, najważniejsze że wszystkie parametry w tym nerkowe ulegają poprawie!!Wyniki z 26.02:
Kreatynina - 1,50mg/dl
Mocznik - 152 mg/dl
Razem z Walentym-Groszkiem pozdrawiamy weekendowo i prosimy o pomoc w pokryciu kosztów leczenia. Niestety koszty nie będą małe ale opłacało się zawalczyć o chłopaka!
Przez najbliższe 1-1,5 tyg. kiciuś będzie jeszcze musiał pozostać w szpitaliku aż jego stan w pełni ustabilizuje się i ustawimy jego leczenie.
Prosimy o wpłaty na konto:
Getin Noble Bank SA
03 1560 0013 2386 1997 7656 0001
Kod BIC (SWIFT): GBGCPLPK
IBAN: PL 03 1560 0013 2386 1997 7656 0001
z dopiskiem "dla Groszka"
Liczy się każdy grosz dla Groszka!
Pięknie dziękujemy....mrau:)
Dzięki :)
UsuńJa też dziękuję i cieszę się, że lepiej u Groszka:)
UsuńGosiu, wiem, że wolałabyś ludzi i dom specjalnie dla niego. Ale ma cieplutko, nie tuła się i komfort życia zupełnie inny niż przedtem. To wszystko co można zrobić. To bardzo wiele. Nie martw się :-* Ninko, dzięki za wierszyk.
OdpowiedzUsuń