A było to tak, że postanowienie miałam - wcale nie noworoczne - żeby w tym, czyli w tamtym, roku "uhonorować" kilka osób, które z rozlicznych przyczyn szczególnie zalazły w mą białą głowę. Realizacja tego postanowienia zajęła mi kilka miesięcy. Ale nie że było to AŻ TAKIE przedsięwzięcie, lecz dlatego, że taka to ze mnie Osobowość Przesadnie Długo Podejmująca Kroki Tudzież Działanie, w skrócie (ha, ha) OPeDePeKaTeDe (spytajcie Gochę, ile presji przyszło jej zużyć dla nakłonienia mnie, bym wreszcie coś tu nabazgrała).
Niemal pierwsza w kolejce do otrzymania hołdów od OPeDePeKaTeDe była Ewa, do której w grudniu wysłałam przesyłkę, co poskutkowało tym, że za kilka dni dostałam mejl, podczas czytania którego zwijałam się ze śmiechu, wyobrażając sobie scenki, które się rozegrały w lokalu mieszkalnym wyżej wzmiankowanej Ewy. Uprosiłam WWE, żeby pozwoliła się podzielić nimi z narodem, któren najprawdopodobniej nie samym chlebem żyjąc, namiastką igrzysk nie pogardzi, tem bardziej w karnawale. A zatem, narodzie, nie żałuj sobie, czytaj, co napisała, może i nazbyt entuzjastycznie, Ewa, ale jak tym entuzjazmem podbudowując ego moje nieco podupadłe z przyczyn różniastych! Czytaj, narodzie, a ja się będę napawać (mam nadzieję) życzliwą i uśmiechliwą narodu reakcją.
Cytuję:
JolkoM najmilejsza! Nie wiem, co rzec w pierwszych słowach mego listu. :) Zez zachwytu! Ależ mi niespodziankę cudną zrobiłaś!
Latam ci ja po mieszkaniu w amoku, bo do alergologa na wizytę się śpieszę. Latajo za mną w nie mniejszym amoku dwa maluchy: A., lat dwa i pół, i Be., lat cztery i pół, a tu nagle pukanie, więc pies też lata w amoku, bo pukajo! Kot w nerwach (z tego pukania i latania wszystkich w amoku) nawiał do swej budki. Otwieram drzwi, a we drzwiach obcy facet, a nie ojciec dzieciom, którego to się akurat nerwowo lada moment spodziewałam. A do tego jeszcze dochodzi historia z oczekiwaniem na kuriera z karmą z Zooplusa dla Kajci (którego przekierowałam na sąsiadkę niżej do odebrania - bo alergolog przecież).
No więc stoję z głupkowatym uśmiechem we drzwiach, patrząc na tego pana i mówię:
- To było otwarte na dole? Przecież miało mnie nie być w domu o piętnastej! Kim pan jest? Karma w takiej małej paczce?!
Oczy u faceta ewidentnie się powiększyły, a kształt zbliżył się do okrągłego. I odzywa się do mnie przytomnie w te słowa:
- Czy pani Ewa eL.?
Odpowiadam zgodnie z prawdą, że tak! On na to, że ma dla mnie paczkę z Wu.! Ja do niego, że nie zamawiałam niczego we Wu.
On do mnie:
- Od pani Jolanty eM.
I tu zaczęła do mnie dochodzić świadomość. Czułam fizycznie, jak mi się zwoje skręcają i rozkręcają wew mojej głowie.
I krzykłam:
- OJEEEEEJ, z Wu.!!! JOLKAM. KOCHANA!
Grzecznie podpisałam, przyjęłam, drzwi zamkłam, paczuszkę na stoliku postawiłam i stoję. I patrzę.
A maluchy:
- Babciu, babciu, to chyba od mikołaja! Otwieraj!
No i otworzyłam. I łzy jak groch pociekły mi z oczów!* Joluś kochana, dawno mnie nikt tak nie wzruszył. :) Poziomeczki i czereśnie stoją w kuchni na honorowym miejscu! A choineczka jest prześliczna, PRZEŚLICZNA! I też będzie honorową, główną dekoracją świąteczną! Życie jest piękne! (...)
Latam ci ja po mieszkaniu w amoku, bo do alergologa na wizytę się śpieszę. Latajo za mną w nie mniejszym amoku dwa maluchy: A., lat dwa i pół, i Be., lat cztery i pół, a tu nagle pukanie, więc pies też lata w amoku, bo pukajo! Kot w nerwach (z tego pukania i latania wszystkich w amoku) nawiał do swej budki. Otwieram drzwi, a we drzwiach obcy facet, a nie ojciec dzieciom, którego to się akurat nerwowo lada moment spodziewałam. A do tego jeszcze dochodzi historia z oczekiwaniem na kuriera z karmą z Zooplusa dla Kajci (którego przekierowałam na sąsiadkę niżej do odebrania - bo alergolog przecież).
No więc stoję z głupkowatym uśmiechem we drzwiach, patrząc na tego pana i mówię:
- To było otwarte na dole? Przecież miało mnie nie być w domu o piętnastej! Kim pan jest? Karma w takiej małej paczce?!
Oczy u faceta ewidentnie się powiększyły, a kształt zbliżył się do okrągłego. I odzywa się do mnie przytomnie w te słowa:
- Czy pani Ewa eL.?
Odpowiadam zgodnie z prawdą, że tak! On na to, że ma dla mnie paczkę z Wu.! Ja do niego, że nie zamawiałam niczego we Wu.
On do mnie:
- Od pani Jolanty eM.
I tu zaczęła do mnie dochodzić świadomość. Czułam fizycznie, jak mi się zwoje skręcają i rozkręcają wew mojej głowie.
I krzykłam:
- OJEEEEEJ, z Wu.!!! JOLKAM. KOCHANA!
Grzecznie podpisałam, przyjęłam, drzwi zamkłam, paczuszkę na stoliku postawiłam i stoję. I patrzę.
A maluchy:
- Babciu, babciu, to chyba od mikołaja! Otwieraj!
No i otworzyłam. I łzy jak groch pociekły mi z oczów!* Joluś kochana, dawno mnie nikt tak nie wzruszył. :) Poziomeczki i czereśnie stoją w kuchni na honorowym miejscu! A choineczka jest prześliczna, PRZEŚLICZNA! I też będzie honorową, główną dekoracją świąteczną! Życie jest piękne! (...)
Koniec cytatu.
* Pogrubienie moje.
I co, zazdrościcie? :P
Tak naprawdę to nie ma czego, gdyż nie wysłałam Ewie milijona ani nawet jego połowy, ale skądinąd wiem, jak to działa, gdy zapuka do drzwi pan listopaczkonosz i niespodziewanie wręczy choćby najmniejszą przesyłkę (nie wspominając o wielkiej pace ledwo mieszczącej się w drzwiach, co nie, Gocha?). Jeju, jakby kto człeka na sto koni wsadził. Ale żeby aż płakać! Jednakowoż z Ewą inaczej być nie może, bo to przecież TA Ewa, która zawsze płacze - płacze nawet gdy Gosia swoje tymczaski oddaje w najlepsze ręce. Oraz w tym podobnych okolicznościach sprzyjających, np. podczas oglądania, wyjątkowych co prawda, kalendarzy, jak to opisała pod TYM postem - koniecznie poszukajcie komcia Ewy, nie pożałujecie!
Ale co, że tak bez adekwatnego zdjęcia? W ogóle bez zdjęcia?! E, nie, zdjęć ci u mnie dostatek. Było o choince - niech będzie choinka.
I konik.
Albo więcej choinek.
I jeszcze więcej choinek.
I więcej konika.
I jeszcze ciut konika...
A na deser kocinka.
Uaaaaa! Pożeram!
Żartowałam...
I jeszcze Majtek udrapowany,
Majtek doparowany,
Majtek prawie zapakowany.
Komu przesyłkę Majteczną?!
Poniekąd z niebytu znów wyłoniłam się ja, JolkaM.
Niniejszym pozdrawiam! :)
Niniejszym pozdrawiam! :)
JolkoM, jesteś super dziewczyna!
OdpowiedzUsuńEkhm, wyłącznie przez grzeczność nie zaoponuję. ;)
UsuńJolka! To Ty jeszcze zyjesz? A juz stracilam wszelka nadzieje... :)))
OdpowiedzUsuńHa! Pudel!!!
UsuńŻyję, Aniu, owszem, ale co to za życie w taki mróz...
UsuńKto rano wstaje, ten się najprawdopodobniej nie wysypia, za to na pudlu się mości. ;)
Jolko M.! Mnie ucieszyłaś podobnie jak Ewę. Domniemywam, iż jesteś zakamuflowaną wrózką Dzwoneczkiem(Twa zgrabna i wiotka postać także by na to wskazywała!) i wsłuchujesz sie nocą w najtkliwsze marzenia ludności a potem szu, szu szu i lecisz z radosnymi nowinami, kopertkami, prezentami - magicznym dotykiem serdecznej pamięci i dobra.
OdpowiedzUsuńDziękuje wrózko kochana! I teraz poklaszczę sobie troszkę, żebys wiedziała, żebyś usłyszała, że wierzę we wrózki!:-))***
Olu, dziękuję za miłe słowa. :) Od rana się zastanawiałam, co to tak klaszcze od głębokiego południa... Teraz wiem!
UsuńPrzepraszam przy okazji, że jeszcze nie odpisałam na mejl. Już, już się wczoraj zabierałam, ale najpierw nieopatrznie przyznałam się Gosiance, że chyba coś napiszę, a potem już nie było odwrotu. Później miałam trochę do porobienia, a jeszcze później popsuła mi się poczta i do dziś jestem odcięta. :(
Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Cezarego. :)
Jolko, coś tam klaszcze za borem! Nie trać czasu na trefienie warkocza, to Olga klaszcze! W ten mróz!
Usuń:) Hana!
UsuńNajpierw się przestraszyłam, (ostatnio tak mam) ale im dalej w las...eee w tekst tym było mi radośniej. Przezornie odstawiłam kubek z herbatą i już mogłam przeczytać cytat i resztę.
OdpowiedzUsuńMiałam rację życząc sobie czytać Ciebie częściej. Wprawdzie sedno wpisu nie należy do Autorki, ale początek zrobiony. Życzę więc odkurzenia klawiatury i uraczenia nas częściej błyskotliwym wpisem, jedynym w swoim rodzaju.
Kot pożerający "straszny", choinka i konik na niej śliczne.
He, he, rozumiem wystrach Twój, Ewo, zwłaszcza że jeszcze ta Ewka w tytule, co mogłaś wziąć całkowicie do siebie. :)
UsuńPS. Wczoraj albo przedwczoraj zajrzałam do Twojej galerii i jestem zachwycona Twoimi pracami. Wybieram się nawet osobiście (choć jedynie wirtualnie) do Ciebie, żeby wyrazić się pod właściwym adresem, ale to tak daleko. ;) Ach, i jeszcze na Twój post o Przekroju trafiłam i się wzruszyłam. Rzadko do Ciebie zaglądam, bo mój konflikt z Panem Czasem nadal nie wygasł. Żałuję. A przecież ile czasu sam Kurnik pochłania; tam jednakowoż zbiera się cała śmietanka i można mieć tyle dobrego w jednym. Za co chwała PrezesKurom! :)
Ściskam Cię mocno!
♥
Dzięki za ciepłe słowa o blogu i galerii. Mam nadzieję, że kiedyś się dogadasz z Czasem i nie będzie Ci skąpił swojej obecności.
UsuńKurnik dobry na wszystko.
Pozdrawiam serdecznie.
Miło jest sprawić komuś radość, a szczególnie tym osobom, które ucieszą się :))
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie scenkę z domu Ewy, było na pewno wesoło ;) a zwierzaki różnie na dzwonek do drzwi reagują.
A ostatnio Pantera i Dora cieszyły się z ten ...tego .... wydalin swoich rekonwalescentek.
Kociambry cudne są :) Majtek sparowany - cud, mjut i orzeszki ;)
Fajne ozdoby na choince masz, Jolu :)
Ach, czytałam u Pantery i oglądałam skarb, który zapragnęła połknąć Kira, jeju! Nie dziwię się, że się po takich przygodach opiekun cieszy z dobrych jakościowo wydalin. ;)
UsuńOzdoby choinkowe - tak, mnie samej się podobają. A to tylko mały wycinek. ;)
Ja czytając mejl od Ewy, trochę jej nawet współczułam, że tak nie w porę przesyłka nadeszła, bo znam ból pośpiechu (jak każdy chyba), ale górę wziął jednak śmiech, a nie płacz. :)
A, jeszcze coś. Dziś rano prawie w głos się roześmiałam, bo gdy otworzyłam oczy, to dojrzałam Bonusa zaczepiającego odnóże Twe. To był strzał w dziesiątkę, żeby kalendarz tak zawiesić, by już od obudzenia mieć go w ócz zasięgu. :)
Pogłaski!
:)) To doskonały pomysł był, Jolu :)
UsuńA tak naprawdę to on po mnie szczególnie łazi, albo sobie poskacze, poszuka czegos na stoliku nocnym .... paskud nasz kochany♥
Pogłaskawszy :)
Dla takich cudnych chwil warto żyć, niechaj ich w nowym roku będzie wiele, więcej i jeszcze więcej.... Buziaki
OdpowiedzUsuńWzajemnie, DD, wszystkiego dobrego na cały rok! :)
UsuńNo najlepszy tekst o tej karmie;)) Może pan zjadł po drodze?;) Jolka M - jak miło być MIkołajem;)
OdpowiedzUsuńTak, i ten wyrzut w głosie Ewy, który sobie wyobraziłam. :D Pan listopaczkonosz to musiał już chyba nawet rozważać jakiś szybki odwrót z nieprzyjaznych progów Ewuni naszej przemiłej skądinąd wszak. ;)
UsuńJolkoM, fajnie że się czasem wyłonisz :)
OdpowiedzUsuńTrzym kciukasy, żebym wytrwała w postanowieniu, iżby częściej niż ostatnio. :)
UsuńOjej, jaka jestem zaszczycona ! I onieśmielona ;) I ucieszona :) Całą prawdę przedstawiaś :) ... Jolko, wszak jednak za dużo cęzury ! ... Słuchajcie dziewczynki i ewętualnie chłopczyki, Tam, gdzie na końcu JolkaM. wstawiła(...) - że cytatu nie dokończyła, w oryginale jest "jak się zna takich ludzi". Czyli powtórzę z pełno świadomościo i dobitnie : Życie jest piękne, jak się zna TAKICH LUDZI !
OdpowiedzUsuńJolkoM. ♥
Ewka, bo Ci wyślę Majtka następną razą! Nno! I do tego wydziedziczę. :P
UsuńI ja nie tak dawno wyjmuje karetczke, patrze , a tu Ewa;)))Gwiazdeczki wyslala, prosto z rak swoich i serca:) Dziekujeee Ci.
UsuńI Wam, ze jestescie:)
Kasiu :*
UsuńKasiu, bo to właśnie cała Ewa, cała ona! :)
UsuńNo, zupełnie przesadzasz z tym wydziedziczeniem ! A Majtka dawaj :)
OdpowiedzUsuńOj, czasem to chętnie bym go zapakowała i gdziesik odesłała, bandytę, drania i awanturnika... Uch! Chodzi właśnie wkurzon po domu, bo go nie wypuszczam na dwór - tam do zmroku wypas mają ptaszki. Widziałam, gdy się na chwilę wymknął, jak się przymierzał, zakapior jeden. :(
UsuńOt, Czajniczy pomiot, Jolko!
UsuńW całej rozciągłości, Hano. Zwłaszcza że ma chłop rozciąg chyba na jakieś pół metra. Hm, muszę zrobić pomiary...
UsuńJejku, jejku, toż to święto tego bloga! Warto było czekać... ech, ne chce mi się sprawdzać, ale dobrych kilka miesięcy! Śliczny i zgrabniutki pościk. Taki na dobry humor, ale najważniejsze, że nasza Ewa zostaje ujawniona światu. I ja dostałam od Cibie, Jolu cudną, smakowita paczuszkę, a i od Ewy piękny prezent, który wisi na choince.
OdpowiedzUsuńTailbio, jeśli poczta nie działa podejdź no do bloggera... Czeka tam na Cię niespodzianka.
Widziałam, Gosiu, widziałam, ale mam przecież to wcześniejsze konto, tyle że kompletnie nie umiem się tam odnaleźć, a nie chce mi się tego rozgryzać. :]
UsuńNapisałam do Ciebie stamtąd na ZMD. Zresztą pal licho samo konto, ale jego zawartość - mam tam różne skarby, w tym adresy. Adresy do LUDZI.
Ajaj, jak miło JolkęM czytać :-D Jak miło o Ewie czytać, takoż miło i Gosiankę czytać, żeby już o nikim nie zapomnieć. Mnie pan paczkonosz z Zooplusa nawiedził, jak mnie nie było. Wiadomo, że podwórko zabezpieczone przed wydobyciem się kotów więc i "wdobyć się" na podwórko nie jest łatwo. A nawet niemożliwie :-) Tymczasem pan elegancko zadzwonił, pozdrowił pięknie i radośnie mnie zawiadomił, że paczka już leży u mnie pod daszkiem. To dobre pięć metrów jest więc ja się troszkę spłoszyłam. Pan na to, że przecież wiem, że nic tam się potłuc nie może i żebym się nie martwiła. No to przestałam się martwić i nic się nie potłukło :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was bardzo bardzo.
Muszę się tego od Ciebie nauczyć, Ewo, żeby się nie martwić. I naprawdę nic się nie potłucze? Hm...
Usuń:*
Noooo wolałabym żeby nie rzucał paczką, ale był taki miły i przekonujący :-)
UsuńCo miałam zrobić ;-)
Jolu, miło Cię 'widzieć'! :)))
OdpowiedzUsuńDobrych dni w nowym roku, Jolu i Ewo :)
Dziękuję, Alu.
UsuńOglądałam chyba wczoraj lub może przed filmik z Heleną - jeju, jaka to już panna wyrosła urodziwa. Prawdziwa Helena! :D
Uściski i pogłaski! :)
Jolu, ten filmik jest sprzed roku ponad ;) choć od tamtego czasu się Helena nie zmieniła. No może parę gram jej przybyło, ale niewiele. Drobna z niej panienka :)
UsuńBuziaki!
Aluszko, nawzajem :) I dziękuję !
UsuńJeśli z radości- to płacz, Ewka, płacz ;) Jak i my wszystkie, czego życzę z Nowym Rokiem ;)
OdpowiedzUsuńWzajemnie, Mariolko! :)
UsuńI ja mam gwiazdeczki od Ewy i pyszności od Jolki, a nawet jednego pomrowa!
OdpowiedzUsuńEhkm, a niech Ci będzie na zdrowie! Pomrów w szczególności. ;)
UsuńNo to siem podłączę pod Hanę ;) Pyszności od Jolki prawie miałam bo poziomeczki już hmmm pożarte, ale soczek z białego bzu czeka na chwile niemocy :) No i śnieżynki, dla mnie to śnieżynki od Ewy też do mnie doleciały :)
OdpowiedzUsuńJolkoM dołączam się do klubu marzycieli o twoich postach ;)
Acha ciekawi mnie kiedy to ostatnio byłaś u mnie? hehehe Na imieniny trzeba by Ci jakąś zgrabniutką paczuszkę z Czasem ofiarować :)))
Z radością przyjmę przesyłkę z Czasem. Do tego może jeszcze być dołączony jakiś sprytny Czasu Organizator, bo u mnie to chyba i w braku tegoż tkwi problem. ;)
UsuńMary, tylko nie przeterminuj tego bezu. ;)
Uśmiałam się z tej scenki.Ozdoby ma choince piękne a koty cudne.Tak,tak czekamy na Twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńZrobię, co będę mogła - zwłaszcza gdy i Generała Gosianka przyciśnie mocniej. ;)
UsuńPS. Gosiu, z kotami to łatwa sprawa - w zasadzie wszystkie są cudne. :)
Moc drzemie w ZMD i w Kurniku , wiele dobrej energii i za to kocham te miejsca i tych ludzikow Dobrego Roku, kochane ❤
OdpowiedzUsuńWzajemnie, Sonic! Niech ten rok Ci sprzyja! :)
Usuń♥
Jak miło się to czyta :)
OdpowiedzUsuńEwa tak ma - uwielbiam czytać jej komcie (a cóż dopiero cały mejl!). Są zawsze po pierwsze na temat, po drugie - pełne ekspresji, po trzecie - humorystyczne. A do tego wszystkiego podlane łzami. ;)
UsuńJolko powodujesz swymi słowy moje rozpłynięcie się ! Zara bende ryczeć !
UsuńI ja, i ja! Uwielbiam komentarze Ewy!
UsuńTy też będziesz ryczeć?! :P
UsuńGratuluję bloga - pełen emocji i ciepła. Oby tak dalej:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, zwłaszcza w imieniu Blogerki Właściwej ZMD, czyli Gosi! :)
UsuńJolu, czesciej prosimy, czesciej:):):) Koty cudne:) Najlepszego w nowym roku:):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ago! Przy okazji także za piękne karteczki - Lublin mnie kusi podróżniczo. :)
UsuńWarto, bo coraz ladniejszy:):):)
UsuńJola, fajna opowieść :) a zdjęcia kotów sam mniut :) Majtek doparowany jak dla mnie prowadzi :)
OdpowiedzUsuńOpowieść zawdzięczamy Ewuni - to ona mnie natchła! :)
UsuńWiesz, Elu, Majtek to czy doparowany, czy odparowany, to w zasadzie zawsze prowadzi. Obwieś i oprych w jednym, czyli para. :]
To i ja muszę się przyznać, że wspomnienie lata i złotej jesieni zamknięte w finezyjnych słoikach,opatrzone w ceramiczne znaki jakości również do mnie wysłała do mnie Jola,robiąc mi nie lada niespodziankę. Tyle radości,że aż onieśmiela... Dziękuję Jolu raz jeszcze.:))
OdpowiedzUsuńZ rozczuleniem patrzę na te słoiczki- stoją w kredensie kuchennym na honorowym miejscu, wypinając dumnie swoją szklaną pierś.:) Delektowanie zawartością odkładam ciągle na później. Wiem, że oprócz smakowitych poziomek z kardamonem, jeżyn z różowym winem i cynamonem czy powideł z rumem jest jeszcze coś bardziej cennego - dobra myśl,pamięć, życzliwość. I to jest piękne..:)
Ach, nie sposób nie zauważyć pięknych ozdób choinkowych. A koty i te pojedynczo paczkowane i w parach naokiennych pełne wdzięku.Lubię u kociołków te zimowe futerka.:)
UsuńAlu Kochana, ja tu nie będę się z Tobą licytować, kto to niby zaczął to przesyłanie i niespodziankowanie. :)
UsuńŚciskam Cię bardzo mocno, głaszczę Miniaka i napominam delikatnie (Ciebie, nie Miniaka!), cobyś zbyt długo nie zwlekała z konsumpcją zawartości słoiczków. I nie bój się ich rozbrajać z ceramicznych znaków jakości (jakie urocze i trafne określenie!) - oby tylko były one potwierdzeniem jakości smaku rzeczywistego...
:***
Taka ona jest, ta Ewa! Płacze ze wzruszenia, ale to nie beksa żadna, a wulkan energii. Ma wspaniałe poczucie humoru. I kochany z niej Człowiek, wart najwspanialszych komplementów! Nie dość, że posiada piękną duszę, to i talenty liczne:)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia są bardzo ładne:)
Kalipso, zgadzam się z Tobą w pełni. Nawet w sprawie zdjęć, choć to nieskromne. ;) Ale cóż poradzę, że koty są cudowne. A i konikom niczego przeciez nie brakuje, nawet drewnianym. ;)
UsuńPozdrówka, Czytająca Blogi Nocą! :)
Ech! Wychynęłam wreszcie z długołikendowego noworocznego niebytu, doczytałam, co trzeba, ale mój umysł, nie całkiem jeszcze dobudzony, więc żadnego finezyjnego komentarza nie będzie:)))
OdpowiedzUsuńFajnie, że napisałaś, JolkoM, a to, co napisała Ewa wzruszyło mnie, chyba na zasadzie sprzężenia zwrotnego, i łezka mi się w oku zakręciła, choć ryczeć nie będę:)
I, Gosiu, fajna galeria kotów na drapakach w poprzednim poście:)))
No, już myślałam, czytając Twój komć, że i Ty się rozpłaczesz, Ninko. Załamka z Wami by była... Szczęście, że to tylko łezka. :)
UsuńPS. Dziękuję za zdjęcia szopki. Odezwę się do Ciebie mejlowo, ale na razie jak nie urok, to... praczka. ;)
Buziaki!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńGosiu!
OdpowiedzUsuńPodczytuję Twojego bloga od długiego czasu, ale dopiero teraz mam możliwość, żeby Ci pogratulować stworzenia tego wyjątkowego miejsca, które nie tylko jest mi bliskie tematyką, ale również jest pełne kultury, sympatii i ciepła. :) Oby tak dalej, oby jak najdłużej. :)
Pozdrawiam serdecznie!
A mnie też? ;) Bo ja Ciebie tak! :)
UsuńOczywiście Jolu! Tobie również ślę moc ciepłych pozdrowień :)
UsuńBardzo mi miło. :) Czy twój nick coś znaczy? :)
UsuńDwynwen to walijska patronka kochanków i chorych zwierząt, aczkolwiek przyjęcie przeze mnie takiego nicku wiąże się raczej z tym drugim znaczeniem, gdyż każde zwierzę, które do mnie dotychczas trafiało, zmagało lub nadal się zmaga, z różnymi chorobami ciała i duszy. :(
Usuńciekawe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńJolkoM, skąpisz nam siebie, ścibolisz, wydzielasz po trochu raz na ruski rok.. ale niech Ci będzie, skoro zaoszczędzoną na nas energię przemieniasz w tak piękne dary Twego serca i rąk.
OdpowiedzUsuń♥
Joasiu, wdzięczna Ci jestem za wyrozumiałość, moja Ty wym... No dobra, jedna z kilku, a może już nawet kilkunastu, wymarzonych do spotkania w realu dziewuszek. :)
Usuń:***
i vice wersal! ;) :*
UsuńOraz vice versace! :D
Usuńnie ma rady, trza zorganizować zlot, najlepiej u Rabarbary. ciekawe, co ona na to aktualnie :)
UsuńU Rabarbary byłoby cudownie! (ciekawe, co ona na to ewentualnie), ale toż to kawał drogi ode mła... Trzeba chyba gdzieś tak pośrodku. Wychodzi, że prawie u LaskiMarszałKury, he, he.
Usuńno tak, zapomniałam, że trza szukać miejsca bardziej centralnie :)
UsuńJolko, jedna rzecz mi nie daje spokoju (taa, chciałoby się..) - rozciąg Majtka. wymiar oraz definicję poproszę :)
OdpowiedzUsuńTo ja spróbuję go najpierw zmierzyć w rozciągu, a potem od razu podam definicję. :)
UsuńJolkoM, nie wytrącaj z rąk swych pióra i pisz, pisz częściej ( dosł. stukaj w klawiaturkę i publikuj, coś wystukała). Czyta się chętnie pod względem treści i formy, teksty takowe. Kot z gardzielą wydartą cudny, reszta też urzeka :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo, Joasiu. :)
UsuńKot z gardzielą rozdartą - urocze. Zważywszy że nazywa się Glizda, to urok co najmniej podwójny. ;)
Pogłaski dla Waszych skarbów. Wiem z przecieków, które jutro ujrzą światło dzienne, że ładnie się im układa. I git! :)