Pod niedawnym postem, gdzie dałam do zrozumienia, że ktoś się Malusią interesuje, napisała w komentarzu Hersylia:
Gosianko! Osobny post dla Malusi i Mrumru musi być, bo pewnie jest więcej takich osób jak ja, co nie zawsze przez wszystkie komentarze u Ciebie zdołają się przedrzeć. Dziś mi się udało, a inni w tej nieświadomości wielkiego szczęścia Malusi tkwią, zamiast się z nami cieszyć. Co za osoba z tej Mrumru, co za ludzie wielkiego serca po tym świecie chodzą!
I ja nie mogę uwierzyć! Co za ludzie wielkiego serca po tym świecie chodzą! Wyobraźcie sobie, że kiedy napisałam tu na blogu, że Malusia już szuka domu stałego, OD RAZU, natychmiast tego dnia znalazła się osoba, która o nią zaczęła pytać! Przecież ja sądziłam, że szukanie jej domu zajmie miesiące, a i to może nic nie dać. Bałam się, że ona już u mnie zostanie... Bałam się, bo tak jak już tu tłumaczyłam, mamy kłopot z Kajtkiem i każdy kolejny kot stały zamyka nam drogę do prowadzenia domu tymczasowego.
Ważne, że taka osoba się znalazła i już mogę Wam ją przedstawić. Jest nią nasza blogowa koleżanka Mrumru. Młoda kobieta. Z kotem. :) Napisała "Kurczę... jak tak o niej czytam, to nawet mam myśli, że może u mnie by się dało, że by się odnalazła... Od początku marzy mi się towarzysz dla Cezarego, ale jednocześnie taki kotek, co by mu nie przeszkadzało, jak wyjdę na 12 godzin do pracy..."
Malusia potrzebuje spokoju, więc nie będzie jej to przeszkadzać. Wręcz jest to pożądane. Ona u mnie nie wychodzi z otwartego pokoju na strychu. Zaledwie kilka razy odważyła się wyjść na schody i zaraz wracała. Zaczęłyśmy z Mrumru korespondencję, w której, szczerze mówiąc, trochę ją zniechęcałam. Chciałam, aby miała pełną świadomość, jakiego kota bierze, opisałam wszystko jak na spowiedzi. Że kotka jest nadal zalękniona, że wciąż boi się nawet mnie, że potrafi na mnie syczeć, kiedy się do niej zbliżam, że czasy świetności przed nią, choć wygląda już rewelacyjne w porównaniu z tym, co było u Basi, a nawet u mnie na początku. Że potrzebuje niezwykle cierpliwego opiekuna i wiele, wiele czasu...
Mrumru nie tylko się nie zniechęciła, ale zdecydowała się adoptować Malusię! Szczerze? Nie mogłam w to długo uwierzyć! Mrumru ma w domu kota Czarka, który jest spokojny i który na pewno tęskni za kocim towarzystwem. Malusia świetnie się dogaduje z innymi kotami, choć mogę się tego domyślać tylko po odgłosach zabawy, bo na mój widok kotka nadal sztywnieje ze strachu i zmyka do swojego pudełeczka.
Zależy mi, aby oddać kotkę zdrową i w jak najlepszej formie, więc już tydzień temu zabrałam ją na przegląd do mojej wetki. To był bardzo dobry pomysł. Kota miała pobraną krew, dostała smarowidło na nos (dlatego jest taki pomalowany), żeby wygoił się uparty strupek (to jest ciężkie do gojenia miejsce), dostała maść do uszek, bo coś za dużo w niej wydzieliny. Miałam jej też zmienić żywienie, bo chcąc jej dogodzić najlepszą wysokobiałkową karmą, zaszkodziłam jej i kotka ma minimalnie podwyższone wyniki nerkowe. Tak to jest, że jak kot głodował, to potem nie radzi sobie z dużą ilością białka. Wszystko powinno wrócić do normy w krótkim czasie. I jeśli tak się stanie (kontrola w następny piątek), Malusia już w przyszły bądź w jeszcze kolejny weekend zostanie kotem domowym, KOTEM ZE SWOIM DOMEM, ze swoją miseczką, ze swoją pańcią i ze swoim kolegą!
To, co przeszła ta koteczka, nadaje się na niejedną opowieść. Jeśli ktoś nie pamięta, a chciałby sobie poczytać, to historia Malusi jest tu: Mam marzenie największe na świecie.
Mrumru, nie wiem, jak mam Ci dziękować za Twoje serce! Jeśli uda Ci się przekonać Mali (tak Mrumru nazywa koteczkę w korespondencji ze mną), że ludzie są dobrzy, a ona może się odprężyć, to chyba wystawię Ci pomnik na środku miasta!
Chciałabym, marzę, że spełni się to, co napisała w komentarzu Megi:
Jest zupełnie jak moja Ineska, nawet uszy i wyraz oczu mają podobne.
I to prawda, trochę to trwało - pół roku od kulenia się za meblami, przez kartonik (dwa miesiące w pudle!) do pierwszego przytulenia i pogłaskania.
Teraz, po prawie roku, Inez jest najsłodszym i najwdzięczniejszym kotem w domu. Nie ma tak, żeby ją dotknąć, pogłaskać, a ona się fochnie, jak domowce z urodzenia. Dotykanie jest wręcz niebezpieczne, bo I. odpowiada wdzięcznym purrr?, a później przykleja się całą sobą (coś jak Myszka). Bawi się sama godzinami, jest niezwykle empatyczna wobec innych kotów (jak coś marudzą, to podchodzi do nich, barankuje i pyta, co się stało), niewybredna w jedzeniu, sama ogarnęła kuwetę (tylko obserwując inne koty, nigdy nie była domowa, a ma już sporo powyżej 5 lat!), wychodzi na dwór i wraca. Po prostu jest bardzo inteligentna i doświadczona, inaczej nie przeżyłaby tyle lat w trudnym świecie.
I tak samo będzie z Malusią. Bierzcie ją, to prawdziwy skarb, na razie ukryty. Dla kogoś, kto będzie miał ją z wzajemnością na wyłączność - albo jako kolejny, bezproblemowy kot.
Poza tym czarno-białe są najbardziej proludzkie. :-)
Dziewczyny! Hura! Malusia ma dom! Czy możecie w to uwierzyć!? Cieszcie się razem ze mną, razem z Basią - pierwszą opiekunką koteczki. Cieszmy się! :)
Hura!
I jeszcze takie małe pytanko dla mojej ciekawości tylko i wyłącznie: co wolicie na jutro, post o nowych obrazach, czy nowej koteczce-bułeczce?
To naprawdę wspaniała wiadomość :)) Za dużo osób zostało w akcję mentalnie wciągniętych, żeby miało się to nie udać.
OdpowiedzUsuńI jak tu nie twierdzić, że to pomaga!
UsuńBardzo się cieszę z powodu Malusi - ciągle się cieszę, bo zaczęłam już dawno, kiedy tylko się dowiedziałam.
OdpowiedzUsuńCo do jutrzejszego posta - nie głosuję! Chciałabym i jedno, i drugie!
Będzie, będzie. Wynik głosowania jest dla mnie bardzo ciekawy... :))
UsuńTo najwspanialsza wiadomość na poniedziałkowy poranek! :))))
OdpowiedzUsuńBrawo dla Mrumru za tak szybką decyzję! :D
Ja chcę o nowej koteczce, bo już się nie mogę doczekać... ;)
I wiem czemu. :)
UsuńOczywiście, że sie okazało, że mam oczy w mokrym miejscu, jak czytałam o Malusi i Mrumru. kibicuje tej koteczce bardzo mocno, i dokładam sie do pomnika dla Mrumru, jak sie wszystko uda:):):) Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to może trwać, ale chyba nikomu nigdzie się nie spieszy :) i myślę, że Mrumru jest absolutnie świadoma, że koteczka musi dostać dużo czasu na oswojenie.
OdpowiedzUsuńGłosowałam za świeżą bułeczką - koteczką, oczywiście nie wiem jak to się rozwinie w ciągu dnia, ale bardzo chętnie obejrzę też Wasze nowe dzieła, może to uda sie jakoś połączyć??? :) Agnieszka z Lublina
Wspaniała wiadomość :)
OdpowiedzUsuńo Malusi byłam na bieżąco bo przedzieram się z reguły przez komentarze, i bardzo się cieszę :) a tak poza tym to retoryczne pytania zadajesz, oczywiście na bułeczkę głosowałam, więc to pierwszy post jutro rano, a obrazów i wrażeń też jestem ciekawa, to może będzie pierwszy post jutro wieczorem? ;)
OdpowiedzUsuńO rany! To już dwa razy dziennie mam publikować? :)))
UsuńOba. Ciepełka mi trza Twojego obrazkowego :-). I kociego szczęśliwego losu. :-)
OdpowiedzUsuńTwoje życzenie zostanie spełnione, Edyto. :)
UsuńCudne wieści, piękny kotek :D... Ma w sobie zadatki na prawdziwego miziaka... :)
OdpowiedzUsuńhumor poprawiony, można brać się za poniedziałek:)
OdpowiedzUsuńbuziaki dla Mrumru :***
Nie wolno czytać takich postów siedząc w pracy, jak tu teraz poprawić makijaż, który rozmazał się od łez??? GosiAnko, czemu w mailu nie podlinkowałaś mi bloga Mrumru??? Moje niepokoje zmniejszyłyby się niemal do zera. Moje największe marzenie powoli się społnia, jestem kobietą szczęśliwą i pełną ufności na przyszłość.
OdpowiedzUsuńMrumru i kilka słów ode mnie - Malusia jest koteczką bardzo wrażliwą i empatyczną. Jeśli tylko Twoje serce otworzy się na Nią (nie głowa, a serce) to odpłaci Ci miłością w bardzo krótkim czasie. Ponieważ moje serce skradła od pierwszej chwili to już po tygodniu czy dwóch na mój widok mruczała i domagała się niekończących sie pieszczot. Nic nie było dla Niej tak ważne jak okazywane uczucie. Owszem czasem sobie na mnie syknęła ale nigdy nie doświadczyłam z jej strony cienia agresji. To wyjątkowy Kot o wielkim serduszku, który zasługuje na wszystko co najlepsze i odpłaci wszystkim co najlepsze może nas spotkać ze strony Kota.
Cieszę się, że Malusia znalazła dom i już nie czeka Jej niepweny i trudny byt na ulicy. Dziękuję!!!!!! Zarówno GosiAnce za przyjęcie Malusi na tymczas oraz trud włożony w socjalizację i opiekę i Mrumru za podjęcie się zadania pokochania Malusi.
Basiu, ona była dla Ciebie łaskawsza, bo na mnie wciąż syka. To zamiast dzień dobry. :) Mam nadzieję, że w spokoju i w mniejszym metrażu poczuje się lepiej niż u mnie, na szczęście Mrumru jest "tutejsza", więc wszystko będziemy wiedzieć na bieżąco. Dziewczyna musi robić posty o postępach naszej pupilki. :))
UsuńNo i zobacz, Basiu, co robi sama zmiana imienia. Mrumru nazywa ją Księżniczką Mali. To brzmi inaczej niż Malusia, która kojarzy mi się z bidulką.
UsuńKsiężniczka Mali! Będziemy obserwować tę transformację. :)
bo ona wyglada na taką delikatna jak księzniczka
UsuńMruzru doskonale ją odebrałaś - jest delikatna bardzo ale z drugiej strony o żelaznej woli (gdyby jej nie miała nie żyłaby dzisiaj, jeśli nie przeszłaby przez tęczowy most prowadząc bezdomne życie to przekroczyłaby go podczas pobytu u mnie) a imię bardzo mi się podoba, a znając zasadę, że dostosowujemy się do swojego imienia za miesiąc czy dwa nie poznamy Malusi na zdjęciach tak piękna i wytworna będzie. Mrumru jeszcze raz dziękuję (kurna znów makijaż rozmazuję).
UsuńGosiu myślę, że dla mnie była łaskawsza bo ja nie potrafiłam na początku ustawić w swojej głowie zapadki "nie przywiązuję się i nie pokocham" no i pokochałam niemal od pierwszego dnia. Jak tylko Mrumru ustawi właściwą zapadkę to Malusia - Księżniczka Mali bardzo szybko będzie łaskawa i tego całej trójce życzę!!!!
Obyś miała rację! Nastawimy dziewczynę, że tak będzie na pewno, a przecież nie wiemy... Obyś była dobrym prorokiem, Basiu. Ja teraz mocno trzymam kciuki, aby wyniki wróciły do normy, bo prawie w normie to jednak tylko "prawie", a prawie robi różnicę. Księżniczki jednak zazwyczaj po różnych burzach żyją długo i szczęśliwie, więc niech będzie i tak z naszą księżniczką.
UsuńKolejne super wieści!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Megi, że czarno-białe koty najfajniejsze :)
Gosiu! Nawet mając stado można dalej byc DT. Wiem cos o tym ;).
Uściski
A czytałaś to: http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/02/dlaczego-nie-chciaam-zatrzymac-modego.html ?
UsuńMuszę myśleć też o domownikach, oni powinni być nawet na pierwszym miejscu. :)
Cieszę się,że Mrumru nie uległa Twoim negatywnym opiniom o Malusi i jednak zdecydowała się dać jej dom:)))Oczywiście wiem,że te negatywy to robisz w dobrej wierze coby przyszły Personel nie był zaskoczony zachowaniem Malusi czy innego Twojego tymczasa:)
OdpowiedzUsuńA zagłosowałam na...świeżą bułeczkę:)
Świetna wiadomość;)))
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam że tak będzie :) Siedem życzeń Hokusika. Spełnionych !
OdpowiedzUsuńMrumru ależ szczęściara z Ciebie :)
Chcę bułeczkę. Obrazkami też się pochwalisz ;)
to ten... ja sie dzisiaj wyjątkowo nie będe wypowiadać może :P powiem tylko że Cezary swojej kanapy z akcji Purina nie chce więc może Malusia zechce się na niej wylegiwać w takim razie :)
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniałą osobą! Nie każdego by było stać na taki gest, każdy chce małego, pięknego koteczka, super dziewczyna z ciebie!
UsuńMaria
Mrumru - ja też mam koteczkę od GosiAnki odłowioną z działek 9 oczywiście nie mozna porównywać obu kotek), ale chciałam podzielić się z Tobą doświadczeniami, bo dakotka jest u nas dopiero półtora miesiąca, więc to wszystko dopiero się dzieje. Jest ogromna różnica w zachowaniu obu naszych kotek. Lolka (prawie dwa lata) - kotka od razu domowa, nigdy nie zaznała niepewności, nic złego - bardzo śmiała, chętna, gadająca do nas, widać w jej zachowaniu PEWNOŚĆ, i Dakotka - koteczka odłowiona na działkach, wszystkiego sie boi, jest niepewna, ucieka i chowa sie jak ktoś obcy przychodzi do domu, ale każdy dzień pokazuje, że sie przełamuje, zaczęła np. wychodzić na balkon (zabezpieczony), chociaż wcześniej tylko wygladałą za Lilką, ale największy hit - cały czas, właściwie od początku przytula się do nas, uwielbia mizianki, śpi przytulona do córki, jest niewyobrażalnym pieszczochem. Na pewno na początku nie będzie łatwo , ale dasz radę - trzymam za Ciebie kciuki.
UsuńGosiu, sorry, że tak rozpisałam sie na Twoim blogu :) Agnieszka z Lublina
Agnieszko, przecież jestem ci wdzięczna! Chciałabym aby więcej osób dodało Mrumru otuchy. :)
UsuńNa razie mrumru dostaniesz w posagu jej pudełeczko z poduszeczką, specjalnie niewypraną, "pachnącą" jej zapachami. Może kiedyś Mali zechce skorzystać z kanapy i wtedy należy ustanowić dzień wolny od pracy w celu upamiętnienia tego wydarzenia. :))
UsuńCezary będzie szczęśliwy że przestane za nim z aparatem biegac bo czasem ma taki dziwny wyraz pyszczka kiedy mówie "ooo! czekaj tak, nie ruszaj sie tylko wezme komórkę!" . Także na pewno będzie fotorelacja na bierząco :) .
UsuńSuper! :))
UsuńKochana kocinka. U Mrumru na pewno odklei brzuszek od podłoża. Podziwiam, sama nie wiem, czy sprostałabym takiemu wyzwaniu? Podziwiam, to za mało powiedziane.
OdpowiedzUsuńDałabyś radę! Z resztą przecież kiedyś weźmiesz ode mnie kota, co? Będziesz trendy? Przecież to modne, wygodne i obowiązkowe, hłe, hłe... :))
UsuńO to to! Jestem za tym, żeby Hana dobrze przyjrzała się nowej bułeczce. ;)
UsuńOna już musiała zwalczyć wielką chęć na to pieczywko :))
UsuńMówicie o TEJ bułeczce? O rany...
UsuńOch jak mi jej żal. Na każdym zdjęciu ona taka wylękniona, wystraszona, czujna do granic możliwości... Jak to dobrze że znajdzie domek-na-zawsze!
OdpowiedzUsuńI ja się bardzo cieszę Gosiu. Powodzenia Malusiu!!!
OdpowiedzUsuńhura, hura!
OdpowiedzUsuńWIEDZIAŁAM, że to się dobrze skończy.
To czemuś nie mówiła?!
UsuńA nie mowilam? (pisalam?).
OdpowiedzUsuńMasz szczesliwe rece i juz! :)))
Wspaniała wiadomość na początek tygodnia. Mrumru jesteś wielka :-)
OdpowiedzUsuńtak szczerze to mam 157...
UsuńMłoda kobieta. Z kotem - jak to brzmi! A jak zabrzmi teraz: młoda kobieta z dwoma kotami, w tym z Malusią. :)
OdpowiedzUsuńMrumru, jesteś kochana! Bardzo trzymam kciuki, żeby jak najszybciej udało Ci się z Mali "dogadać". Jestem pewna, że wcześniej czy później to nastąpi i przyniesie wiele satysfakcji i ciepła. A koteczkę uszczęśliwi.
Uściski, wspaniała młoda kobieto z... pięknym, dobrym sercem. :)
dla potencjalnego przyszłego partnera brzmi to "uciekac jak najdalej, szalona kociara" :P
Usuńco do dogadania - byleby sie z Czarkiem do gadali(domiauczali tudzież domruczeli) :) ja jestem tylko odkarmienia, czyszczenia kuwety, żucania piłki ewentualnie owcy ewentualnie małego głoda - z łaski pana Cezarego wolno mi tez nocować i pić herbatę.
:)) Czyli wszystko prawidłowo! :)
UsuńMalusiu, Mali, kochana, szczęścia życzę!
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się jakoś...
Takie radosne wieści. Ja bym chciała jedno i drugie: obrazy i kota, może być przez dwa dni.
OdpowiedzUsuńO, w sondzie to ja nie wypowiem bo chcę i jedno i drugie :). Ciekawa jestem obrazów bardzo ale i koteczki bułeczki też i jak to pogodzić jedno z drugim? :)
OdpowiedzUsuńMalusiu Tobie szczęścia i ciepła na cale długie lata. kochana koteczko. Dla Mrumru najpiękniejsze słowa jakie znam.
AniuGosiu ciepło pozdrawiam.
Jak tak patrzę na Malusię to myślę ile musiała bidulka wycierpieć. Dobrze, że wszystko co złe ma już za sobą. Podziwiam Mrumru i mam nadzieję, że Milusia szybko odmieni się w prawdziwą księżniczkę:)))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ten nieśmiały kotek będzie miał dom :)
OdpowiedzUsuńMimo, że rzadko sie odzywam, to jestem absolutnie na bieżaco i historię Malusi sledzę od początku na blogu Basi. To piękna kociczka i ciesze sie, ze będzie miała swój domek. oczywiście glosowałam na bułeczkę bom jest kociara, malarstwo to i owszem, ale ja tylko rozróżniam czy mi sie podoba czy nie :) Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńSpuchłam właśnie z dumy, bo się mnie tu cytuje i to przy takiej miłej okazji! Dzięki GosiAnko, to wielkie wyróżnienie. Mrumru, Księżniczce Mali i Cezaremu życzę, żeby im się cudownie poukładało. Będę wyglądać wieści o nich. Bułeczka mnie intryguje, ale i o stałych rezydentach przeczytałabym choćby słówko...
OdpowiedzUsuńWspaniałe wieści :))
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że Mali będzie miała domek:D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby jak najszybciej otworzyła serduszko przed Mrumru i Czarkiem!
Tylko gdzie Mrumru będzie spała, jak Czarek wpuści Mali do łóżka?;))