Obiekt kontrolowany: kot czworga imion - Młody Szczęściarz Filemon Laki
Organ kontrolujący: jednoosobowa brygada szybkiego reagowania na północnej rubieży – JolkaM
Data kontroli: 10.03.2014 r.
Miejsce kontroli: Białogard
To tyle formalności, teraz po ludzku. ;)
Odwiedziłam Młodego, aktualnie zwanego:
- Filemonem - oficjalnie i z pomysłu panny Hanny, czyli wnuczki pani Ali
- Szczęściarzem - z pomysłu personelu głównego, czyli pani Ali
- Lakim - z wygody.
Wszyscy kociarze wiedzą, a niekociarze wreszcie poznają tę niezbędną do życia regułę, że jedno imię dla kota to zdecydowanie za mało.
Odwiedziłam więc i osobiście poznałam Lakiego. I jego pazurki. Oraz ząbki. Obawiałam się, że wyczuwszy obcą jednostkę ludzką, schowa się w rogu kanapy, gdzie ma swoją kryjówkę na takie okoliczności. Byłam jednak na tyle przebiegła, że zabrałam ze sobą myszkę na sznurku i przy jej pomocy zarzuciłam na Lakiego przynętę. Złapał się na nią natychmiast, bo to kot jest bardzo rozrywkowy i nieustająco gotowy do zabawy. Choć podobno czasem też zasypia. Cóż z tego, skoro budzi się już o piątej i nie wystarcza mu to, że on już nie śpi. Nie spać ma także personel! Personel ma być przytomny i gotowy do zabawy. No to pobudka!
Między innymi w związku z powyższym personel Lakiego nieco "przemeblował" mieszkanie: kamyki-budziki, które kotek o nieludzkiej porze zrzucał z parapetu, zostały z niego eksmitowane. Także wielka donica, w której próbował gmerać, została wystylizowana (czytaj: owinięta od góry tkaniną), a roślinka, którą sobie ulubił konsumpcyjnie, wylądowała pod sufitem, gdzie nie wolno mu wskakiwać (z ostatniej chwili: ten zakaz został jednak złamany), podobnie jak wdrapywać się po wielkim fikusie. Dorodne drzewko szczęścia (nomen omen) mimo ponadrywanych listków szczęśliwie trzyma się jeszcze całkiem dobrze.
Laki na kanapie w pokoju upodobał sobie do dziennego wypoczynku ulubione miejsce pana Ala - to imię... robocze, bo nie pamiętam imienia męża pani Ali ;) i podobnie też sypia, czyli po mężowskiej stronie.
Szczęściarz bardzo skrupulatnie obwąchał moje spodnie.
A tutaj (zwrotnie?) wciera swoje feromony w pasek mojej walizki. ;)
Istnieje możliwość, że moje sierściaki przesłały Lakiemu jakąś ściśle tajną informację lub instrukcję, którą usiłował odczytać między bieganiem za myszką i bieganiem po schodach. Schody to jego ulubione miejsce zabawy. Bardzo często nawołuje tam panią Alę, która bawi się z tym kociakiem jak z dzieckiem. Laki lubi się na schodach chować, zaskakiwać personel znienacka, zaczepiać łapką.
Młody jest bardziej nawet rozrywkowy niż nasz Majtek. W wielu momentach bardzo mi go przypominał. A skoro przypominał mi Majtka, to i Czajnika Hany, wiadomo! Ciekawe, czy one nie są w jakiś sposób powiązane, te wesołe, rezolutne czarno-białe krówki...
Istnieje możliwość, że moje sierściaki przesłały Lakiemu jakąś ściśle tajną informację lub instrukcję, którą usiłował odczytać między bieganiem za myszką i bieganiem po schodach. Schody to jego ulubione miejsce zabawy. Bardzo często nawołuje tam panią Alę, która bawi się z tym kociakiem jak z dzieckiem. Laki lubi się na schodach chować, zaskakiwać personel znienacka, zaczepiać łapką.
Młody jest bardziej nawet rozrywkowy niż nasz Majtek. W wielu momentach bardzo mi go przypominał. A skoro przypominał mi Majtka, to i Czajnika Hany, wiadomo! Ciekawe, czy one nie są w jakiś sposób powiązane, te wesołe, rezolutne czarno-białe krówki...
Czajnik i Grażynka, która prawdopodobnie patrzy na niego z politowaniem. ;) Całkiem jak Śliwa na Majtka. |
Majtek na... obskoku drzewostanu i podczas kontroli jakości pakowania przesyłki, którą ostatecznie zatwierdził. :) |
Laki zaaklimatyzował się w nowym domu i podczas kontroli wciąż dawał mi to do zrozumienia, zalegając sobie luzacko, obchodząc z dumą kąty albo znikając w jakichś swoich zakamarkach i znienacka się z nich wyłaniając.
To bardzo żywy kotek, niemal cały czas w ruchu. Mój aparat nie nadążał - na co drugim zdjęciu w kadrze mieścił się tylko zadek Młodego, kawałek łapki, ucho albo ogonek. :]
To bardzo żywy kotek, niemal cały czas w ruchu. Mój aparat nie nadążał - na co drugim zdjęciu w kadrze mieścił się tylko zadek Młodego, kawałek łapki, ucho albo ogonek. :]
Kilka ujęć jednak się udało, choć efekt nieco zepsuły ustawienia aparatu, na które z wrażenia (i z powodu w ostatnim czasie galopującej ślepoty) nie zwróciłam w porę uwagi - proszę o wybaczenie.
Cóż, wygląda na to, że wędrówka tego kotka, rozpoczęta na Pogórzu Zachodniosudeckim, czyli w Wałbrzychu, prowadząca przez Nizinę Śląską (Wrocław), a nawet przez Pojezierze Wielkopolskie (nocleg w Poznaniu), zakończy się na Równinie Białogardzkiej. :)
Dziękuję za uwagę. :)
POSTSCRIPTUM
Fajna relacja :)))) A ile zdjęć!!!
OdpowiedzUsuńWidać, że Lakiemu tam dobrze jest, zadomowił sie na całego i broi na potęgę, owinąwszy sobie personel wokół łapki ;)
Właśnie, wokół łapki. :)
UsuńFajna opowieść:):) Laki śliczny i widać, że w końcu dotarł do swojej przystani:):) Wszystkiego najlepszego dla kociaczków personelu :):): Patrzy z politowaniem jak ..... Lolka na szalejącą i zaczepiająca Dakotę codziennie...... :):):) A z L
OdpowiedzUsuńMiało być dla kociaczków i personelu..... :) A z L
UsuńBo starszyzna tak ma, że patrzy na młodzież jakby trochę z góry. Weźmy takiego zblazowanego Bonifacego łypiącego na Filemona (tego z dobranocki). :)
UsuńAle zdjęć!:))
OdpowiedzUsuńJak Gzubek wstanie pooglądamy raz jeszcze;)))
cudna mordka;)
Misiu, bardzo mocno uściskaj Gzubka od... kociej ciotki. :)
UsuńJakie cudne wieści :).
OdpowiedzUsuńPaodusie ma czarniutkie jak nasz Kolibek :)
Uściski
Noo, te czarniutkie paluszki-podeszwy są urocze. Wiem, bo Majtek ma takie. :)
UsuńJo-hanah, i ja uściskuję. :***
Niezły agent ze Szczęściarza. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. :)
UsuńKotek ma energii tyle, z e moznaby go, wiesz, no, wtyczke i generowac energie! Czy on tam rzadzi?
OdpowiedzUsuńtak czy siak na zadowolonego z zycia wyglada. :))
Zgadza się, wyglądał mi na pełnego energii i zadowolonego. A rządzi chyba, owszem, ale wespół z panią Alą. ;)
UsuńO jacie, jaki to koci wariat :D... :)... , ale że figurek nie postrąca goniąc po schodach? Szok :)!...
OdpowiedzUsuńUcałowania dla Was i dla Pani Ali!
Abi, pani Ala ma mnóstwo kocich figurek, setki chyba, nie tylko na schodach. Ale też ma podejście do nich takie, że, jeśli coś spadnie, a nawet się potłucze, to trudno... :)
UsuńInna rzecz, że Laki się wśród nich naprawdę zgrabnie porusza - przy mnie niczego nie strącił, a gościłam się, to jest kontrolowałam, chyba jakieś dwie godziny.
Na parapecie okienka na schodach ma np. wygospodarowany placek do siedzenia, sadowi się tam i obserwuje świat. :)
:)... to mądre kocisko :D...! :), Urwis też jest taki delikatny :)...
UsuńJolka, Ty jak już zrobisz posta to jacieniemogę ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna relacja, Laki to prawdziwy Szczęściarz:)
buziaki:***
Dziękuję, Viki. Dla takich czytających robić post to sama przyjemność. :)
Usuń:***
...to jest relacja nie ma co, aż chce się oglądać...
OdpowiedzUsuńO, i następny miły czytający. Albo chociaż oglądający. :D I dlatego dużo zdjęć. :)
UsuńŚwietny reportaż
OdpowiedzUsuńDziękuję, Agajo. :)
UsuńMam nadzieję, że zajrzy pani Ala i potwierdzi, czy reportaż odzwierciedla rzeczywistość...
Super wieści, widać że Laki vel Szczęściarz ma farta oby im się dobrze wiodło długie lata. No i podczytałam że Hoki już bez kaftana ;) teraz musi wrócić do formy !
OdpowiedzUsuńO to to! Oby im się wiodło. :)
UsuńRelacja rewelacyjna. JolkaM ma talent!!!
OdpowiedzUsuńHaniu, bardzo mi miło, dziękuję. Ale przy tak wdzięcznym temacie, jak ten uroczy kotek, nie było to takie trudne. A jeszcze przy współpracy pani Ali! :)
UsuńNo dobrze, oklaski dla wszystkich!!!
UsuńZnalazł swoje miejsce na Ziemi - jak to szczęściarz :):):):):)
OdpowiedzUsuńNo nie! Jak to! Bez wierszyka, Ninko?!
UsuńWier-szyk, wier-szyk! :D
Wierszyk?!?!?!
UsuńO, rany! Niech Ci będzie:
Pojechała Jola
kontrolować Alę,
Ale ta kontrola
nie potrzebna wcale;
Bo Filemon, koci chwat
zawojuje cały świat!
No, i znów się pospieszyłam; "bo" małą literą :)
UsuńNinko, jak zwykle cudnie!! :))
UsuńDzięki, ale jeszcze "ale" małą literą i "nie potrzebna"; miałam na myśli: "nie jest (nie była) potrzebna", ale tak mi to jakoś dziwnie wygląda... Jolu?
UsuńSłuszne są Twoje niepokoje, Ninko - niepotrzebna łącznie. :) Oddzielnie byłoby, gdyby następowało potem zaprzeczenie, np. w takim naprędce skleconym zdaniu: Dyskusja była nie potrzebna, ale wręcz odwrotnie - zupełnie zbędna.
UsuńOczywiście nie mówimy tu o naszej "dyskusji" językowej. :)
Uściski, czujna Ninko-poetko. :)
Jak tam miałoby mu być żle skoro z pania Ali taka kociara . W jej domu to koty chyba są wszędzie :)
OdpowiedzUsuńPani Alu czy pani je liczy ,ile ich jest ?
A ty Jola jako fotoreporter w terenie ,super się spisałaś .:)))
Hoki na razie jeszcze bez hopsasów :))
Dzięki, droga Mario. :)
UsuńCzęściowo odpowiem na Twoje pytanie - w domu pani Ali koty są wszędzie. :)
Świetny raport z terenu,widać radość i szczęście Szczęściarza:))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla personelu i głaski dla kotków.
:)
UsuńA ja pozdrawiam Ciebie, Lucy.
Przeprowadza działania zaczepne w pozycji przypodłogowej :DDD
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu, że te wszystkie kocie figurki ocalały podczas przemeblowania;)
Jolu, ja myślę, że GosiAnka powinna Cię mianować Organem Kontrolującym na stałe
i wysłać w świat w celu przygotowywania raportów, bo robisz to genialnie!:))
Dziękuję, Magdo. :)
UsuńTy GosiAnce lepiej nie podsuwaj takich pomysłów - musiałabym nabyć miniautobus z zapleczem socjalnym dla mojej gromadki. Bez nich nigdzie się nie ruszam! ;)
Raport dokładny i uśmiechnięty, warto obejrzeć i oduśmiechnąć się i do Lakiego i do raportującej i do personelu obsługującego i do wszystkich. :))
OdpowiedzUsuńCo też sumiennie czynię. :)
To i ja sumiennie, Elko, specjalnie do Ciebie. :)
UsuńJolkoM, z ust mi to wyjęłaś! Czajnik! Toż to Czajnik, nie żaden Młody vel Laki! Wszystko się zgadza: pobudka o piątej rano, pościągane serwetki, oberwane firanki i zasłony, a nawet karnisz ze ściany...Dzisiaj opanował nową umiejętność: wskakiwanie ślizgiem, z rozpędu pod kołdrę i atak na nogi! Nie znasz dnia, ni godziny:)
OdpowiedzUsuńJakim cudem u Pani Ali stoi jeszcze na schodach imponująca kolekcja kotów??? U mnie nie takie rzeczy poleciały ZEWSZĄD! Ale wykorzystam natychmiast pomysł ze stylizacją donicy - że też na to nie wpadłam. Zgadza się nawet botanicznie - fikus:-)
Jeśli Młody jest w połowie chociaż podobny do Czajnika, to Pani Ala musi go kochać na zabój.
Widocznie czarno-białe tak mają!
Hano, ja się dziś natknęłam u Gosi na takie portretowe zdjęcia Czajnika, że on tam całkiem z twarzy jak Młody Laki wygląda! To z twarzy, ale charakterki też mają podobne, choć o tym to pewnie pani Ala mogłaby powiedzieć więcej. Sądząc jednak z tych niepozrzucanych setek kocich figurek, dochodzę do wniosku, że Laki jest bardziej skoordynowany z otoczeniem niż Czajniczek. ;)
UsuńJolu, sprawiłaś mi wielką radość tym postem. To lek na moje złamane po tym cudnym kocie serce. Widzę ile miłości daje mu nowa rodzina i nie mogę już się smucić. Oglądać te wszystkie zdjęcia to balsam na mą duszę. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńLaki jest przepiękny! Jego pańcia też powinna się nazywać Laki - Szczęściara. :)
Bardzo chętnie oddałabym Ci na stałe taki obowiązek. Fajna fucha, co? :)
A nie mówiłam!;)
UsuńHe, he, wyżej już napisałam: miniautobus z zapleczem socjalnym dla sześciu kotów i dwóch psów, kilka miesięcy na zrobienie prawa jazdy na taki pojazd, i ruszam w trasę. A, no i stała gaża, bo pracę będę musiała porzucić. ;)
UsuńJolka, trzymam Cie za slowo! Masz nawigacje, czy mam wydrukowac Ci opis trasy?
UsuńBulczyk to chociaz dobrze do zdjec pozuje. :)))
Za porzucenie pracy to chyba Ty mi będziesz musiała zapłacić - z wdzięczności. :)
UsuńTaka robota to cud - miód! Biorąc pod uwagę, że kotów było w tamtym roku dwadzieścia kilka to narobić byś się nie narobiła. Za to ile przygód byś miała podróżując z takim towarzystwem! W dzienniku by mówili o Tobie. :)
No i świat byś zwiedziła... :)
Na takie kontrole chyba jeździsz z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Aniu!
Ja - tak. :)
UsuńJolu, pięknie skontrolowałaś, obfotografowałaś i nam tu wszystko opisałaś! :D
OdpowiedzUsuńI jak ładnie dobrałaś kolory ramek do poszczególnych kolaży (kolażów?). :)
Ciekawa jestem czy te figurki, które są na schodach dają radę Lakiemu? :D
Kolory, bo też chciałam, żeby było wiosennie. :)
UsuńNa schodach to jest tylko mała cząstka zbiorów pani Ali, Alutko. Wszystkie razem to może i dałyby Lakiemu radę. ;)
się napisałam i... wcięło...
OdpowiedzUsuńwięc napiszę tym razem krótko, że piękną fotorelację przygotowałaś Jolu... a mnie się łezka w oku zakręciła... ze szczęścia i tęsknoty równocześnie...
Młodemu teraz już Filemonowi taki dom się należał... Dom pełen miłości i przestrzeni
Niech jemu i Personelowi się szczęści
O tak, Kasiu, jemu się należy dobry dom i kochający ludzie. Ale bo też i umie się on przebić do ludzkiej duszy, huncwot kochany. Nie jest może przytulakiem, ale ten jego psotny, łobuzerski charakterek jest ujmujący. :)
UsuńCzajnik to dwoista natura. I obwieś i przytulak. Z przewagą obwiesia. Bez przerwy kombinuje, coś turla, podrzuca, zaczepia Grażynkę, wspina się gdzie się da i gdzie się nie da, maltretuje jedyny kwiatek, jaki się ostał - fikus, strąca sobie ręczniki i się w nie zawija (uwielbia to), zaczaja się np. za drzwiami i napada tego, kto akurat się nawinie, po zasłonach wchodzi na karnisz, a stamtąd skacze na kanapę - najlepiej, aby ktoś na niej siedział. No i demolka o piątej rano:)
UsuńAle ma takie momenty, ale takie, że aż, normalnie...
miniautobus z zapleczem to dobry pomysł. ciekawe kto w niego zainwestuje?
OdpowiedzUsuńz moich obserwacji wynika, ze krówki to wyjątkowe koty. one po prostu nie umieją usiedzieć w miejscu. zawsze czegoś szukają, coś obwąchują, sprawdzają, szaleją, i załatwiają mnóstwo ważnych spraw. to kochane koty.
a ty jolu jesteś wspaniałą gawędziarką. pozdrawiam duże ilości ludzi i kotów. a może odwrotnie?
I ja pozdrawiam Ciebie, Ewo, i Twoją gromadkę. :)
UsuńZ tymi czarno-białymi charakterkami chyba masz rację - nasz Majtek jest niemal ciągle w ruchu, chodzi, węszy, kombinuje, wciąga do zabawy inne koty, owadom nie daruje, psa zaczepia, na wszystko ma oko. A w szczególności na pozostawione bez kontroli kąski. :)
Ciekawa relacja, dobrze się czytało i oglądało. Talent reporterski bez dwóch zdań, wyrazy uznania.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ewo, ale to głównie zasługa "obiektu kontrolowanego". :D
UsuńPozdrówka! :)
Pełnia szczęścia :-))))
OdpowiedzUsuńCzy Pani Ala ma tez inne kotki /nie figurki/ ?
Ma jedną kotkę, ale trwają jeszcze prace nad jej udomowieniem. Na razie mieszka w piwnicy i ogrodzie. :)
UsuńFaktycznie szczęściarz z niego! Trafił do wspaniałego domku. Dziękuję Jolu za wieści - przeczytałam i pooglądałam fotki z prawdziwą przyjemnością :-) Baw się dobrze czarno-biały Filemonku!!!
OdpowiedzUsuńCzarno-biały Lakimonek. :)
UsuńBuziaki, Aniu! :)
Wiadomości z Krainy Cudowności ..zarówno mi jak i Lakiemu reportaż z wizyty{ bo czy można nazwać przyjazd tak przesympatycznej Joli wizytacją} bardzo się spodobał..co do kotki Tosi to gdy mąż ją rano wypuszcza z kotłowni to ona galopuje na balkon po pnączach i siadając na parapecie swą pięknooką twarzyczką kusi Lakiego ...my otwieramy okno i Laki jednym susem jest też na balkonie ,zabawy w gonionego przenoszą się z balkonu do mieszkania i na odwrót..w piątek rzecz niesłychana Laki wybrał się do kotłowni i wrócił niczym górnik przodowy ..mąż stwierdził -do prania .. szybciutko kochana Kociara szampon dostarczyła na którym co by kotom nie przynosił ujmy odklejono naklejkę z psami a namalowano ręcznie koty{widzicie jak w Krainie Cudowności dbamy o kocią godność}..Laki zanim poddał się tej zgoła niewinnej operacji postrącał ręczniki do wody ale pokornie pozwolił się wypłukać ..skończyło się na tym że moim osobistym ręcznikiem został osuszony ..ale efekt przeszedł wszelkie oczekiwania ...mył się i mył i puszył i puszył i zrobił się puchaty i mięciutki i tam gdzie białe to bielutki ...na razie kończę bo ciutko się zmęczyłam ...kiciamy i łapciamy.
OdpowiedzUsuń:D
UsuńCzasem nasz białas Mietek potrafi przyjść taki unurzany - prawdopodobnie po inspekcji szopy z węglem. Ale my mu pozwalamy doczyścić się samemu, bez kąpieli, bo tej to nie zdzierżyłby chyba. Co innego Śliwka, ta jest wodolubna. :)
PS. Kto wie, czy ten przebiegłus Lakus nie usmarował się tak celowo, żeby po przeprowadzeniu dywersji na ręczniki dostąpić zaszczytu bycia wysuszonym osobistym ręcznikiem pańci. ;) He, he, nie chcę nic mówić, ale następny w kolejce może być ręcznik pana Ala. :D
Pozdrawiam całe domostwo. :)
Pani Alu, dobrze, że Pani się odezwała. :)) Te wiadomości z krainy Cudowności to dla mnie najlepsza lektura na trudne dni!
UsuńDziękuję za opiekę nad Lakim i za wielkie serce do niego. :)) Proszę go ode mnie pogłaskać i powiedzieć mu, że wciąż czasem za nim tęsknię :)
Pani Małgosiu tu znowu my ..co do schodów to Laki sam wprowadził zabawę " w schody "mamając" ze schodów ,.."szukaj mnie " i to głośno ,zapewne zapamiętał to i przeniósł na swój teren...worek na donicy to element dekoracyjny wymuszony bo i takie bywają ..fikus dzięki podpowiedzi Joli przestał interesować Lakiego jako kuweta przedtem nawet kawałki drzewa potrafił postrącać nie dodaję tam innych elementów typu kwiatki aby nie zwracał znowu uwagi..kotów -figurki- już dawno nie liczę stwierdziłam że to nie ważne wszak nie ilość jest ważna....Laki żyje z nimi w zgodzie poza małym wypadkiem ...chciał wskoczyć na meblościankę obwąchać kolesiów ale nie zauważył że Pan domu odsunął fotel z którego się skakało i trafił gdzie nie trzeba zgarniając innego za sobą ..tak to kot stracił głowę i został kotem bez głowy..na zdjęciach została niezauważona myszka niebieska przywieziona w prezencie dla Lakiego przez Jolę ...Laki uważa że stolik okrągły i przynależna mu serweta to jego wigwam..uwielbiam jak targa tam swoje trofea ...a jak cudne są galopady z kawałkiem mięsiwa, istny zdobywca..pozdrawiamy kiciamy i łapciamy..
OdpowiedzUsuńWspaniale się czyta te opisy!
UsuńKot bez głowy, he he :))
Fajny ma Vigwam, u mnie też taki jest i koty często z niego korzystają :)