Oba obrazy, które dziś zobaczycie, powstały jeszcze na kursie Vedic Art. Potrzebowałam czasu, aby móc je pokazać. Kosztowały mnie wiele emocji; tworząc je, byłam w transie, pochłonięta przez myśli i przez pracę. Przez przeżywanie. Przez docieranie do sedna, do miejsca w czasie, gdzie jestem. Uważam, że są doskonałe - i nie mam tu na myśli względów estetycznych. Produkt końcowy, że tak to brzydko nazwę, jest w Vedic miłym dodatkiem, skutkiem ubocznym, czymś, co powstaje przy okazji otwierania się na swoje emocje i otwierania na swoją kreatywność.
Ten niepozorny obrazek, który wpadł już w oko Ani M. (i wcale mnie to nie dziwi), to list. Napisany uczuciami list do bliskiej osoby, której już nie ma i nie będzie… To wyciągnięte na wierzch i przeżyte od nowa całe nasze wspólne życie, w pigułce godziny malowania, intensywnie i mocno. Przez łzy do uśmiechu, aż do szybkiego bicia serca bądź uspokojenia w wyciszeniu….
Są na nim uczucia: wzruszenie, tęsknota, wdzięczność, miłość, nienawiść, życzliwość, oburzenie, podziw, ból, gorycz, fascynacja, czułość, wstyd, żal, wolność, uzależnienie, zdumienie, refleksja, zadowolenie, duma, ufność, nadzieja, szok, rozczarowanie, bezpieczeństwo, uspokojenie, poczucie winy, zrozumienie, wybaczenie, skrucha, kruchość, lęk, wdzięczność, bezsilność, bezsilność, bezsilność…
I kiedy już nie było na płótnie wolnego miejsca, a ja myślałam, że pęknie mi serce, poszłam za głosem intuicji: zakręciłam tymi kropkami, by zawirowały wszystkie w tańcu życia, gdzie odwiecznie mieszają się i przeplatają. I tak aż do śmierci. Czy to wtedy przyszło pogodzenie?
Ten piękny koral w środku znalazł się przypadkiem, sięgnęłam po niego, nie myśląc, czy to coś znaczy. Dopiero teraz szykując ten post, przeczytałam:
Koral nazywany jest "kwiatem morza", ma działanie wyciszające zbyt rozbudzone emocje, działa harmonizująco i zapobiega zmęczeniu.
Korale poświęcano bogini Wenus, gdyż miały pobudzać uczucie miłości, zapewniając jednocześnie spokój i równowagę. Koral rozwija intuicję i wyobraźnię, sprzyja wizualizacji.
Ma działanie ochronne - strzeże przed złymi energiami.
Tak. Spokój i równowaga. To jest w efekcie końcowym na obrazku. To mój list do Ciebie, Tato. I dzięki temu spokojowi mogłam namalować kolejny obrazek.
To moje życie. Linia życia. Czytam ją w każdą stronę i zawsze pasuje. To niezwykłe, jak udało mi się tchnąć w niego to, co przeszłam. Idealnie oddaje… mnie. Bez komentarza, bo i jak...
Mam wrażenie, że we wszystkich Twoich obrazach dostrzegam cechy wspólne, choć nie wiem czy umiałabym je nazwać. Ale są Twoje.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że chciałaś się podzielić tym pierwszym...
A ten drugi... taki mógłby wisieć u mnie (gdybym miała miejsce i gdybym spotkała go gdzieś np. na ulicy, to zastanawiałabym się nad kupnem - a to u mnie bardzo wiele znaczy :) )
Pozdrawiam serdecznie
A gdybyś pokusiła się o ich nazwanie? Bardzo to dla mnie ciekawe. :)
UsuńPowiem ci, że to dla mnie wielka radość, że mógłby wisieć u Ciebie, Agaju.
Dam go na licytację dla Tymianków, więc szansę masz...
Nie wiem tylko czy przeżyje podróż.
...oba piękne...
OdpowiedzUsuńNiesamowita jest ta sztuka Vedic Art.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńAnko-Wrocławianko, czy można kupić tę Twoją Linię życia? Bardzo podobna ona do mojej. Tak mi się wydaje :) Pozdrawiam Anka-Gdańszczanka :)
OdpowiedzUsuńPonieważ podoba się kilu osobom, to może dać go na licytację do Pastelowego Kurnika na Tymianki? Sprzedać swoje życie w szlachetnym celu? Nie mam z tym problemu. :))))
Usuńhttp://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/p/dom-aukcyjny-tymianeks_11.html
oba obrazy przywołują we mnie obraz wszechświata
OdpowiedzUsuńpodobają mi się :)
:***
To mój wewnętrzny wszechświat...
UsuńA mnie niezmiennie, oprócz obrazów, podoba się sposób w jaki opisujesz swoje emocje podczas malowania. To piękne, że tak potrafisz.
OdpowiedzUsuńTylko wtedy ma to sens. Przecież ja nie potrafię malować. Warsztatu nie mam, mogę to robić tylko emocjami.
UsuńI dlatego są takie świeże i prawdziwe.
UsuńTwoja linia życia bardzo do mnie przemawia! świetnie Ci to wyszło, i burza emocji w pierwszym obrazie, i własna droga we wszechświecie na drugim :)
OdpowiedzUsuńSztuka mówi językiem zrozumiałym dla wszystkich - piękne to. Cieszę się bardzo, że tak to odbierasz, bo to znaczy, że maluję zrozumiale.
UsuńPiękne i wzruszające... Mam łzy w oczach patrząc na pierwszy obraz (choć i drugi jest pięknym autoportretem)...
OdpowiedzUsuńCzy czytałaś mój wiersz pod tytułem Ojciec... ;/... opublikowałam wczoraj, ale napisałam w lutym... Heh...
Ciekawe jak bardzo splatają się nitki różnych ludzi... Jak Twoje emocje i moje emocje i emocje tylu innych istnień wypełniają nasze wspólne pole (nie)świadomości - pewnie się w nim kotłują, albo delikatnie płyną, kołyszą się i wirują, docierają do czyjegoś środka i jak iskra rozpalają budzą...
Wiesz, naprawdę uważam, że ludzkość zmierza w stronę rozwoju, a nie upadku, jak chcą niektórzy... Być może tylko w dużej bliskości mnie tak się dzieje, ale chyba nie jest tak do końca... - przyszła mi do głowy pewna wizualizacja... Coś czuję, że i ja wykonam swój obraz (chociaż na komputerze)...
Dobrego dnia i dziękuję.
Kliknęłaś w podświetlony link? Miłość, nienawiść...
Usuń(na razie tyle, bom zajęta okrutnie)
Nie widziałam, że to link... :). Całusy :*.... nie przepracowuj się.
UsuńJak wiele mamy wspólnego... Nie tylko Ty i ja, ale my wszyscy, którzy byliśmy dziećmi i wciąż nimi jesteśmy. To się wydaje niewiele, ale ja sama wiem ile musiałam dojrzewać do takiego stanu ducha w którym będę w stanie tak namalować, że nienawiść i miłość idą zgodnie za rękę nie kłócąc się, tylko rozumiejąc...
UsuńA co do świata...
A co do świata, to muszę to przemyśleć, bo jednak przeraża mnie to w jaką stronę on idzie...
Usuńpiekny obraz ten niebieski skradł me serce :)
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że nie spodziewałam się tego. Jestem zaskoczona, że kilku osobom się podoba.
Usuńbardzo prywatne te obrazy, ale bardzo piękne
OdpowiedzUsuńTo prawda. Bardzo prywatne.
UsuńDziękuję.
Jak głęboko można wniknąć we własne emocje dzięki sztuce. To aż zaskakujące, przywodzi na myśl jakieś czary. Przekraczamy bariery, które sami sobie stawiamy... bez tej ręki - pędzla, pióra, dłuta - prowadzonej intuicją, byłoby chyba dużo trudniej. Piękne obrazy.
OdpowiedzUsuńDla mnie to też czary. Genialnie to ujęłaś.
UsuńPiękne, intymne, Twoje :-)
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! :))
UsuńKażdy sposób zajrzenia w głąb samego siebie jest dobry - liczy się przede wszystkim to co przeżywałaś malując i jakie skutki to Tobie przyniosło.Jeżeli taki sposób pomaga komuś otworzyć się a jednocześnie i zrozumieć samego siebie, to z pewnością warto to kontynuować. I myślę, że w zaciszu domowym możesz nadal prowadzić taką metodę medytacji, bez uczestniczenia w warsztatach.Drugoplanowa sprawa to efekt wizualny.
OdpowiedzUsuńMiłego Gosinko,;)
W zaciszu domowym mam z tym problem, ale się staram. Powstały kolejne, które na pewno pokażę.
UsuńI zgadzam się z tym co napisałaś, nawet sama to wciąż podkreślam. Liczy się przede wszystkim to co przeżywam malując, a jeśli kilka osób to odczuło wraz ze mną to już największa nagroda.
Emocje, wchodząc w nie, przetwarzając, przeżywając, uzdrawiamy siebie, swoje ciało, swoje życie..
OdpowiedzUsuńKażdy odbiera inaczej, piękno. Mnie porusza ten niebieski, w moim odbiorze jest w nim oddech morza i plaża. Coś z czym jestem mocno związana. Pierwszy kojarzy mi z Wszechświatem z galaktyką z głębią. Abi powyżej, napisała o splatających się nitkach, podobnie to widzę. Ludzie o podobnym sposobie odbioru, o podobnej wrażliwości serca, w tym samym nieomal czasie wysyłają owe nitki w świat. Ciepło wzajemnych relacji jest bezcenne.I tak jak Abi dodam jeszcze, uważam że ludzkość zmierza w stronę rozwoju. To już widać coraz bardziej.
Dobrego dnia dobrych myśli.
To są nas dwie :) O!
UsuńTo wielka radość dla mnie, że Cię porusza, Elu.
Usuńkoral to śmierć, to szkielet koralowca.
OdpowiedzUsuńNosić korale to jak zdobić się kościanymi ozdobami, pierwotne i zwycięskie.
Wciąż śmierć jest w centrum. Czy zwycięstwo nad nią?
Twoje linie to linia fal, przypływu i odpływu, wahania emocji, życia na krawędzi.
Ja tak to czytam.
Korale to śmierć. Śmieć jest w środku. Mój Tato nie żyje. To list do Niego. Nie ma zwycięstwa bądź porażki. Być nie może.
UsuńŻycie na krawędzi, fale - bliska mi interpretacja. Czytasz to, że tak powiem jak z nut. :)
miałam na myśli: oswojenie śmierci. Postawienie jej w centrum bez strachu. Zwycięstwo w tym sensie.
UsuńBorderline- nie w sensie klinicznym, tylko etymologicznym- to ty:-)
No mam nadzieję, że nie w sensie klinicznym. :))
UsuńHmm, bardzo mi pasuje ta interpretacja dotycząca korala w centrum.
Patrzę na te Twoje obrazy i patrzę i przypomniałaś mi, że ja kiedyś też bardzo lubiłam malować. Od dawna tego nie robię. Znów dopiero przypominam sobie, czym jest marzenie... :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na Twojej drodze i dziękuję za natchnienia na mojej :)!
Ależ proszę! Częstuj się natchnieniami jak cukierkami o najulubieńszym smaku. :)
Usuńnawet bez czytania Twojego przejmującego komentarza do tych obrazów nie da się przejść obok nich obojętnie.
OdpowiedzUsuńporuszają czułe struny.
:****
UsuńJa jestem poruszona ich odbiorem.
Gosi one żyją , jest w nich magia, bardzo mi się podobają, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJeśli jest w nich magia to cudownie!
UsuńCoraz bardziej dojrzale sa Twoje prace, widac, ze oswoilas sie z materialem na tyle, zeby skupic sie wylacznie na emocjach. Zupelnie zanikla ta poczatkowa niepewnosc, niesmialosc, jakby obawa w zetknieciu z niezapisana biala powierzchnia.
OdpowiedzUsuńWidac determinacje, smialosc i zdecydowanie. Widac tresc, ktora chcialas przekazac. Idz, Gosiu, dalej ta droga, rozwijaj skrzydla i uzewnetrzniaj uczucia. Jedni czania to przez prowadzenie blogow, inni posilkuja sie poezja, a Twoim przeznaczeniem zdaje sie byc plotno.
Obrazy naprawde robia wrazenie! Mnie akurat kolo ucha lata, czy ktos konczyl nauki sztuki malarskiej, bo albo cos do mnie przemawia, albo wprost naprzeciwko. Twoje prace zmuszaja mnie do zawieszenia na nich wzroku. I nie jest to zdawkowo-grzecznosciowy komplement z mojej strony. Gdyby do mnie nie przemawialy, pewnie faktycznie napisalabym cos zdawkowego, ze ladne i tyle. Znasz mnie juz chyba dostatecznie dobrze, zeby uwierzyc.
Ale bloga pisać nadal mogiem? :)
UsuńDziękuję, doceniam i oczywiście wiem, że nie kadzisz i jesteś szczera, tym bardziej mi miło na Twoją opinię. :)
No, jak musisz, to mozesz ;)
UsuńZreszta, skad bysmy buleczki braki, gdyby nie Twoj blog???
brali, qrna! :)))
Usuńjak będziesz tyle brać to braknie ;P
Usuńod razu jak przeczytalam slowo "list" to WIEDZIALAM do kogo. za to do mnie przemowily kolory i energia!
OdpowiedzUsuńA linia Zycia jest dokladnie jak linia zycia :))) wyzywaj sie dalej , bo ciekawe rzeczy Ci wychodza i tez jest cos wspolnego w obrazach, ale tez nie wiem co.... reka pewnie i juz! styl, czyli co Ci w duszy piszczy.
Jak odkryjesz co to takiego to mi zaraz powiedz! :)
UsuńTo ciekawe, że wyszczególniłaś w poście słowa miłość i nienawiść. Moim zdaniem one zawsze idą w parze, choć czasami ciężko jest się z tym pogodzić, ale mam wrażenie, że doskonale o tym wiesz:)
OdpowiedzUsuńPierwszy obraz zapiera dech w piersiach.. zresztą co ja gadam, drugi także:) ciężko nazwać kawałek siebie zostawiony na płótnie, ale faktycznie do pierwszego pasuje "mój wszechświat", a drugi nazwałabym "lazurowe wybrzeże mej duszy" :)
Zdolniacha z Ciebie, ale masz rację, że obraz to efekt końcowy, a to co działo się po drodze na zawsze (nawet jak sprzedaż obraz) zostanie Twoje:)
pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że i Ty kochasz perfumy Pani Wiosny:)
Izabelo, podkreśliłam miłość i nienawiść, bo to link, który prowadzi do wiersza... Zobacz! Wszystkie emocje, które wymieniłam są równoważne, wszystkie one składają się na bliska relację z drugim człowiekiem.
UsuńOgromnie mi miło, że te obrazki tak bardzo ci się podobają. Buziaki!
Dziękuję, że mi napisałaś, że to link bo faktycznie nie pomyślałam o tym, jakoś mi to umknęło:) wiersz u Abi przepiękny:)
Usuńpozdrawiam:)
Mnie się pierwszy obraz podoba. Nigdy nie próbuję interpretować obrazów.
OdpowiedzUsuńOdbieram obraz dosłownie.Przemawia do mnie lub nie.
Lubię koloryzm, bo kocham kolor i operowanie kolorem.
Twój obraz pulsuje...energią- mnóstwem emocji, szarpie serce.
Przy drugim obrazie uspakajam się i niech tak już pozostanie...
Dzisiaj i ja myślałam o moim Tacie- za kilka dni minie już 15 lat jego nieobecności.
Były emocje w jego ulubionych kwiatach- narcyzy teraz właśnie kwitną.... Budzą we mnie wspomnienia- one są , a jego już nie ma.
Mój tato też bardzo kochał kwiaty. Każdą chwilę poświęcał na krzątanie się po ogrodzie. To był jego konik. Ciężko jest nawet to wspominać bez emocji...
UsuńPozdrowienia Zofijanno.
Ten różowy jest najpiękniejszy ze wszystkich i na pewno nie piekarnik:-)
OdpowiedzUsuńTymianki dziękują za dwa cudne obrazki podarowane na aukcję kurnikową. Naprawdę cudne, nie kadzę. Szybko doskonalisz warsztat, może zbyt dlugo talent chowałaś?
No! Na pewno nie piekarnik. :)
UsuńTe obrazki powstały w drugim dniu kursu, więc na fali uniesienia z radości, że to odkryłam. :)
Warsztatu nie mam i powinnam go szkolić, jak radzi mi Hana. :))
Mam nadzieję, że nie będę musiała sama kupić tych obrazków. :))
w sensie, że nie znajda się chętni na te "dzieła". :)
UsuńA wiesz, to ciekawy patent! Niech każdy twórca kupi wlasne dzieło i bedzie 100 procent sukcesu! Kto wie, może przejdę do historii sztuki jako ta, która promowała wczesną twórczość Hany i Gosianki na aukcjach charytatywnych, bo potem juz ugrzęźniecie w tych galeriach londyńskich i nowojorskich na amen!
UsuńCzytając o emocjach jakie towarzyszą twojej twórczości ,dochodzę do wniosku ,że ja bym tak nie potrafiła , przede wszystkim nie potrafię mówić ani pisać o emocjach .
OdpowiedzUsuńDo mnie też bardzo przemawia linia twojego życia :)))
Bo to wcale nie trzeba mówić ani pisać. ja lubię to robić, umiem, więc nie ma z tym kłopotu, choć, żeby powstał dzisiejszy post musiało minąć sporo czasu, aż te emocje zblakły. Wcześniej jakaś uwaga mogłaby mnie zaboleć, bo były zbyt świeże. Teraz już są oswojone, przepracowane i zostawione w przeszłości.
UsuńJestem pewna, że byłabyś w tym świetna, jesteś w końcu niezwykle kreatywną osobą. :)
Wczoraj zapatrzyłam sie wieczorem na Twoje obrazy. Szczególnie ten pierwszy coś bolesnego we mnie poruszył. Jakąs mysl, która spycham najgłębiej, choć powinna byc wystawiona na działanie słońca i nareszcie nie boleć tak bardzo.Nie mogłam nic napisac i nadal nie wiem, czy dobrze, iż pisze, bo są rzeczy ktre samym najlzejszym dotknieciem, wspomnieniem szarpią jakas strunę za mocno.
OdpowiedzUsuńTy wystawiłaś swoją najgłębszą myśl na słońce. Zmierzyłaś sie z nią w niezwykłym transie malowania. Ja jeszcze muszę poczekać aż nabiorę dojrzałosci czy odwagi.
Wzdycham sobie i znowu patrzę na te Twoje Gosiu czerwono-rózowe i zielone koła...Na kłebiące się uczucia - wszystko wokół najwazniejszego koralika!***
Wiem, że nie łatwo to skomentować, ale dziękuję, że to zrobiłaś. To wiele dla mnie znaczy, że nie tylko ja czuję w tych obrazach większą głębię niż widać to na pierwszy rzut oka. :*
Usuń