Kto lubi długie posty?
Zapraszam. :)
(Opisana akcja działa się już ponad tydzień temu, 26.08.2013)
Oglądając te zdjęcia, wyobraźcie sobie centrum miasta,
Zapraszam. :)
(Opisana akcja działa się już ponad tydzień temu, 26.08.2013)
Oglądając te zdjęcia, wyobraźcie sobie centrum miasta,
uliczkę w pobliżu pasażu handlowego, stare kamienice na tej uliczce,
obok sklep monopolowy całodobowy i duży ruch samochodowo-pieszy.
W takim miejscu pewna czarna kota koci się co roku.
Może dla niej, a może nie, ktoś wybił dziurę w piwnicznym oknie
i przez nie widać zawalone do granic wyobraźni pomieszczenie oraz deskę,
dzięki której kotka może do piwnicy wejść.
Dostałam informację od pewnej miłej dziewczyny, która wie, czym się zajmuję,
o koczujących tam kotkach. Zaraz powiedziałam o tym Kasi,
mojej od niedawna wspaniałej pomocnicy i dobremu duchowi.
o koczujących tam kotkach. Zaraz powiedziałam o tym Kasi,
mojej od niedawna wspaniałej pomocnicy i dobremu duchowi.
Pojechałyśmy zobaczyć, jak się sprawy mają.
Pojechałyśmy niezależnie, ale spotkałyśmy się na miejscu.
Pojechałyśmy niezależnie, ale spotkałyśmy się na miejscu.
To też symboliczne. :)
Kotki z mamą siedziały pod schodkami.
Pierwszą zauważyłam szylkretową kociczkę.
Pierwszą zauważyłam szylkretową kociczkę.
No cudo, panie, cudo!
Uroda drugiego kotka, który się ujawnił, zaparła mi dech w piersiach.
Przepiękny czarnuszek, puszysty jak maine coon! Ojej, jaki cudowny!!
Koteczki brykały, ale na każdy gwałtowny ruch czmychały do swojej piwnicy.
Przyszła je karmić samozwańcza opiekunka.
Wkoło stało dużo misek pełnych jedzenia,
ktoś nawet dał im materiałową budkę.
ktoś nawet dał im materiałową budkę.
Ta starsza pani doskonale rozumie, że to nie jest bezpieczne miejsce
dla tych niezwykłych kociąt. Dla żadnych by nie było....
dla tych niezwykłych kociąt. Dla żadnych by nie było....
Widzicie go? :) |
Czarnuszek wystawił główkę ciekawy, co będzie na obiadek i w tym momencie
do akcji wkroczyła Kasia.
Maleńkie arcydzieło natury zaglądało z lękiem, co to też tam szmera po kracie,
a Kasia kusiła go trawką
(info dla Megi: wiem, że to babka zwyczajna, ale trawka lepiej brzmi),
(info dla Megi: wiem, że to babka zwyczajna, ale trawka lepiej brzmi),
i zachęcała,
i wabiła, aż...
maleńki stracił czujność
i...
W tym momencie jego los zmienił się diametralnie,
bowiem od tej chwili kociak będzie miał dom.
bowiem od tej chwili kociak będzie miał dom.
Kasia zajęła się wabieniem kociczki.
Poszło równie sprawnie!
Malutka podzieliła los siostry (bo to czarne to, jak się okazało, dziewczyna)
i szybko znalazła się razem z nią w kontenerze.
i szybko znalazła się razem z nią w kontenerze.
Wtedy zaczęły dziać się cuda. Wezwana przez sąsiadkę pojawiła się kolejna sąsiadka, która, jak się okazało, nosiła się już z zamiarem wyłapania kociąt i zajęcia się nimi, ale nie umiała tego zrobić. Teraz zadeklarowała chęć otoczenia ich opieką i znalezienia im domu - najlepiej razem. U pani Agnieszki pomaganie kotom jest rodzinne, bo jej mama zajmuje się tym od lat i ma niezwykły talent w szukaniu im domów (muszą być z ogrodem!). Kociaki nie mogły trafić w lepsze ręce niż ręce jej córki. Powiem szczerze, że z zazdrości, że ja ich mieć nie będę, aż mnie skręcało, ale przecież miałam w domu jeszcze trójkowiczów, więc powinnam się cieszyć, że ktoś mnie wyręczył, ech... Wciąż, mimo że od tej akcji minął już ponad tydzień, nie mogę odżałować, że te kociaki nie są u mnie, buuuuuuuuuuuuuuuu!
I żeby było jeszcze ciekawiej, ulicą przechodzili właśnie młodzi ludzie, którzy wcześniej wzięli trzeciego dzieciaka z miotu czarnej kotki. Szli z nim do lekarza. Dzięki temu mogłyśmy zobaczyć też to niezwykłej urody kocie dziecko. Kotek ten ma dłuższe futerko, pędzelki na uszach i jest zjawiskowy. No, cudo, panie, cudo!
Po całej akcji, umówione na to, że Kasia będzie łapała kocią mamę, której okropnie było nam żal, poszłyśmy sobie nad Odrę na spacer i jak przystało na dwie blogerki, pstrykałyśmy zdjęcie za zdjęciem. A zachodziło właśnie słońce...
Powiem Ci, że jak na zdjęciu pojawił się czarny kociak to też mi zaparło dech w piersi taki jest zjawiskowy! Pozostałym kociaczkom też niczego nie brakuje:) Ale jak się okazało, że ktoś już je wziął do siebie też poczułam rozczarowanie, że już ich więcej nie zobaczę;)
OdpowiedzUsuńKurczę, ilość zwierzaków, które potrzebują pomocy jest porażająca...
Ojeju, jakie puchate cudeńka!
OdpowiedzUsuńJak wspaniale, że tak ekspresowo znalazły opiekę :)))
Jakbyś wzięła te koty to byłaby radiowa dwójeczka :P. Zapewne nic straconego Anko ;)
A Kasia jakie ma piękne włosy! :))
jakie piękne:))))))))))))zabrałabym je od razu!!!!i nie oddała nikomu:))))ale co mamcią?????
OdpowiedzUsuńPowiem tylko: cdn...
Usuń:)
To ja do Ciebie, Anko, przychodzę, by poczęstować Cię smaczną kawką ze spienionym mleczkiem
OdpowiedzUsuń(''')>
no chyba że wolisz bez
\_/=
Należy Ci się chwila oddechu:)
Czarnuszek prześliczny, prawdziwy mejnkunek :)
I cudowne, jak zwykle, zakończenie historii:*
Kawusię z mleczkiem poproszę. Trzeba się czasem porozpieszczać. Dzięki :)
UsuńWidać te kotki nie były Tobie pisane w sensie opiekowania się nimi, bo jednak dane Ci było je zobaczyć, pogłaskać pewnie i sfotografować.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kocia mama też zostanie złapana i uszczęśliwi kogoś swoją obecnością.
A zdjęcia nad Odrą - same budyniowe :)
Śliczności. Wcale się nie dziwię że Ci markotno było. Czarny wygląda jak mój, kiedy był mały. Zawsze okropnie żałuję że nie mogę wziąć drugiego.
OdpowiedzUsuńPiękne kociaki, super post, fantastyczne zdjęcia:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak mi się miło zrobiło po przeczytaniu Twojego posta! Zawsze czuje ogromną ulgę, kiedy wiem, że zwierzęta są już bezpieczne. Kocięta są prześliczne!
OdpowiedzUsuńA co do kociej mamy - żywię taką samą nadzieję jak Lidia:)
Jakie cudowne istotki :-) Cieszę się że nic złego już się im nie stanie i jestem pewna że już wkrótce będą się cieszyć nowym, ciepłym domem...
OdpowiedzUsuńAkcja jak kryminał!
OdpowiedzUsuńprzez chwilę poczułam się wspaniale.. dziękuję kochana za moment oderwania od własnych problemów. Te cudne zdjęcia, wspaniała i pozytywna historia.. przez moment kompletnie mnie pochłonęła.
OdpowiedzUsuńDziękuję :***
No nie, jak mogłaś odpuścić te arcydziełka!!!Teraz się będę denerwować o mamusię, ale takie babkołapaczki jak Wy na pewno sobie poradzą!
OdpowiedzUsuńAle cudeńka, niesamowite zbiegi okoliczności Ci towarzyszą Aniu - czarodziejko :-) Czekam na ciąg dalszy z mamusią w roli głównej, bo jak Cię znam Aniu, to będzie ciąg dalszy, prawda? Ściskam Cię mocno :-)
OdpowiedzUsuńNo to teraz kocią mamę trzeba wyłapać i co najmniej wysterylizować, niech się więcej nie męczy bidula.
OdpowiedzUsuńKotki śliczne a Ty masz piękne włosy, wiesz o tym?
OdpowiedzUsuńTo nie ja jestem na zdjęciach. A szkoda, fakt!
UsuńCuda? Czy to były cuda ,niesądze .Wydaje mi sie że w ludziach jest dużo dobrej woli ,a brakuje im kogoś, w tym wypadku was żeby nimi pokierować.Brakuje im także często wiedzy jak potem prawidłowo opiekować się zwierzętami .Nie bez znaczenie jest także miejsce w którym odbywała się akcja. Ludzie którzy mają niewiele ,często potrafią się tym dzielić i latwiej im to przychodzi niż tym co mają wiele.
OdpowiedzUsuńAktualnie przypominam sobie powieść W.Myśliwskiego"Kamień na kamieniu" .Kto chce zrozumieć mentalność rdzennych mieszkańców wsi, ich stosunku do zwierząt i co ich tak ukształtowało,powinni ją koniecznie przeczytać .Poza tym warto bo jest wspaniale napisana.
Warto zapamiętać. Dzięki
UsuńTakie piękne kociaczki, o wyjątkowym umaszczeniu i puchate, z długą sierścią - aż dziwne że do tej pory ukrywały się w piwnicy. Całe szczęście że już mają swoje domki! Oby więcej takich szczęśliwych historii :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne, dech zapiera, rzeczywiście!!!
OdpowiedzUsuńJejku, czarnulka jest przepiękna :):):)
OdpowiedzUsuńKociaczki cudowne, mam nadzieję, że mamcię uda się prędko złapać i również dla niej znaleźć domowy kącik. :)
OdpowiedzUsuń...ale akcja i jakie piękne kociaki, widoki cud-miód...
OdpowiedzUsuńA co z kocią mamą?
OdpowiedzUsuńPowtórzę, to co powiedziałam Qrce:
UsuńPowiem tylko: cdn...
:)
Niebieskie oczy czarnulki powalily mnie na kolana, szkoda, ze z czasem zmienia barwe, moglyby takie pozostac. Tak bardzo chcialabym sie dokocic, widzac te biedne pieknosci. Co by tu zrobic, zeby slubnego przekonac?
OdpowiedzUsuńNiektore zwierzaki maja od poczatku zycia wiele szczescia, zreszta z taka uroda to nie dziwota.
A jak tam u Ciebie? Nie za pusto w domu po wybyciu wesolej trojeczki?
Pusto. Wymarły dom. Nie do uwierzenia!
UsuńPewnie kocia mama już złapana? ;)
OdpowiedzUsuńKotki śliczne, zreszto jak wszystkie małe koteczki.
Akcja przeprowadzona jak widać perfekcyjnie.
OdpowiedzUsuńI Wy tak na trawkę, babkę, żeście je wyłapały? Aż się wierzyć nie chce.
Kociaki naprawdę urocze i fajnie, że takie ciekawskie. Mam nadzieję, że ich mama nie zostanie sama w tej piwnicy.
Piękna akcja " na babkę",maluchy chciały już do ludzi.Dobrze,ze są już bezpieczne i nic złego im się nie przydarzy.Kociaki cudo....:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia nad Odrą oczywiście kaczucha i pomarańczowe niebo.
Pozdrawiam
Absolutnie cudowny fotoreportarz. zupelnie i calkowicie ;) no i potwierdza sie - gdzie nie popatrzysz to kociny domki znajduja. nad Odra OCZYWISCIE pieknie .
OdpowiedzUsuńpees. czekamy na wpis o mamusi...
Małe czarnidełko to kopia mojego Henry'ego... Serce mi pęka, że nie mogę go zabrać:(
OdpowiedzUsuńTo kociczka i nazywa się Gapcia - bo taka jest gapowata (uroczo, oczywiście). :)
UsuńCzekam na c.d. Nóżkami przebieram.
OdpowiedzUsuńTen ostatni kociak ma ciekawe umaszczenie futerka.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się opowieść o dobrych ludziach i bezbronnych zwierzętach. Mnie jednak uwiodły zdjęcia. Jakie boskie.
Pozdrawiam
Popisowa akcja, jak w Bondzie:)) Kotki śliczne, ten czarny szczególnie przypadł mi do gustu. I kolejny miły akcent, nie w worku w Odrze wylądowąły tylko w ręce dobrych ludzi.
OdpowiedzUsuńKociaki cudownej urody, chwytające za serce PRAWIE tak mocno jak Filonka ;)
OdpowiedzUsuńNiezłe z Was agentki od precyzyjnej roboty. Kociaki śliczne. Ja też mam szczęście, bo choć moje koteczki wysterylizowane, co roku mam kocie dzieci. Dwa tygodnie temu znaleźliśmy u nas na posesji 3 maleństwa kocie około 2 tygodniowe. Koteczka trikolor i dwóch chłopców - biało-rudy i burasek. Już zawładnęły domem. Kocie szaleństwo. Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg akcji
OdpowiedzUsuńAle akcja;))) Pięknie sobie poczynacie, a ostatnie zdjęcie - majstersztyk;)))
OdpowiedzUsuńJak jestem psowata bardziej, tak mnie to rodzeństwo uwiodło, że hej...!
OdpowiedzUsuńOto jak przy pomocy babki zwyczajnej dwie babki nadzwyczajne koteczki ułapiły i do domów wyprowadziły. :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie: czy Kasi na włosy to się kolor nieboskłonu tak pięknie położył, czy ma ona te swoje hery w kolorze takim przeuroczym w środku dnia, jako i może jeszcze o poranku? ;)
Kobietki kochane przecudnej urody wewnętrzno-zewnętrznej, jak to dobrze, że Wy takie fajne rzeczy wyprawiacie w tem Wrocławiu. O czarną kotkę nie pytam, bo przecie przecieki jakieś tam posiadam. ;)
Ależ to pierwsze zdanie jest doskonałe na tytuł długiej opowieści! Wystarczy pominąć "oto":) Można by zacząć np. tak: "Dawno, a może całkiem niedawno, daleko, a może całkiem blisko, żyły sobie trzy kotki. Były jeszcze całkiem malutkie bo kilka tygodni wcześniej urodziły się w starej zagraconej piwnicy..." No i potem można ciągnąc dalej w takiej trochę bajkowej konwencji:):):)
UsuńNinka.
Oj! Trzeba by tylko w trzeciej linijce pominąć drugie "całkiem"!
UsuńCzyli tak:
UsuńJak przy pomocy babki zwyczajnej dwie babki nadzwyczajne koteczki ułapiły i do domów wyprowadziły.
Dawno, a może całkiem niedawno, daleko, a może całkiem blisko, żyły sobie trzy kotki. Były jeszcze malutkie bo kilka tygodni wcześniej urodziły się w starej zagraconej piwnicy...
Następnym razem może napiszę w ten deseń. Fajny pomysł. :)
Ależ niesamowite nieprzypadki :)! Aż miło poczytać :D... I co z mamą?
OdpowiedzUsuńMaluszki urocze i teraz tylko mamusia...
OdpowiedzUsuńprzyznam bez bicia, że długich nie lubię, ale dobrnęłam do końca:))
OdpowiedzUsuńIvo, jestem z Ciebie dumna!
Usuń;)
jaka historia! :) a czarna kociczka przepiękna :))
OdpowiedzUsuńAż taki długaśny to on nie był :) Ale warto było do końca dobrnąć. Kociaki niezwykłej urody!
OdpowiedzUsuńa ja tu przyszłam dowiedzieć się, jak się łapie koty na babkę, biednegłodnemaleństwa, na piaskową czy na drożdżową?
OdpowiedzUsuńa tu na babkę- trafffkę;-)))))
czeba było na kocimientke;-p
Witam :) właśnie przeglądałam Pani bloga i natknełam się na zdjęcie mojego kociaka Albercika:) Kotek jest cudny i urwisowaty :) nadal staramy się go oswoić... skorzystaliśmy również z poleconego weterynarza. Dziękujemy :)
OdpowiedzUsuń:)) Nie wiedziałaś, że Albercik jest gwiazdą medialną? :)
UsuńJestem ogromnie ciekawa jak on wygląda w całości. Masz jakieś zdjęcia? Jeśli tak, to poproszę o choć jedno na maila. :)
Modelka z niego na razie żadna :D ale kilka zdjęć wyszło :D Zdjęcia wysłałam na maila. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń