Jak tam? Gaśnice kupione? :)
Dziękuję za wczorajsze podzielenie się swoim doświadczeniem w komentarzach.
Niestety nie mogłam na nie odpisać, czego bardzo żałuję.
Dużo się dzieje.
Małe kotki czują się dobrze, nie martwię się już o nie.
Tylko Hokus wciąż jest przedmiotem mojej troski, bo muszę karmić go na siłę.
Dziś też Matylda wraca na wolność.
Mam też bardzo miłego gościa. :)
Dużo się dzieje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisała do mnie Maria i zrobiła mi post.
Dzięki! :))
Dziękuję za wczorajsze podzielenie się swoim doświadczeniem w komentarzach.
Niestety nie mogłam na nie odpisać, czego bardzo żałuję.
Dużo się dzieje.
Małe kotki czują się dobrze, nie martwię się już o nie.
Tylko Hokus wciąż jest przedmiotem mojej troski, bo muszę karmić go na siłę.
Dziś też Matylda wraca na wolność.
Mam też bardzo miłego gościa. :)
Dużo się dzieje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisała do mnie Maria i zrobiła mi post.
Dzięki! :))
Obiecałam fotoreportaż o kociaku i straży pożarnej.
Oto on.
Okna naszej kuchni wychodzą na podwórko-studnię.
Prostopadle do mojego okna znajdują się balkony niedawno wybudowanego bloku. Na
jednym z balkonów widziałam niedawno kota, który spacerował sobie poza barierką.
Zastanawiałam się, czy to się przypadkiem źle nie skończy. W piątek rano
mama woła z kuchni: kotek biega po balkonie. Poszłam zobaczyć i widzę, że on
biega nie po tym balkonie, co powinien, to znaczy piętro niżej. Okazało się, że
kociakowi w jakiś sposób udało się wylądować na balkonie piętro niżej, a nie
spaść na kostkę brukową. Niestety okazało się, że w mieszkaniu piętro niżej nie
ma nikogo. Kociulisko zaczęło się denerwować i domagać wpuszczenia do mieszkania,
w którym nikogo nie było. Drapał w drzwi balkonowe. Gdy to nie przyniosło
skutku, zaczął biegać po krawędzi balkonu i szukać innego rozwiązania. Cały czas
poczynania kociaka obserwowali jego zmartwieni właściciele i nie widząc innego
wyjścia, zadzwonili po straż pożarną, która przyjechała po godzinie w asyście
policji i uwolnili delikwenta. A jak to się odbyło, widać na zdjęciach.
Ciekawa jestem kilku rzeczy:
- czy właściciele zapłacili za tę akcję policji i straży,
- czy pomyślą o zabezpieczeniu balkonu.
Te same pytania nasunely mi sie, kiedy czytalam o serdecznej akcji sympatycznych strazakow. Cale szczescie, ze kocisko wyszlo z tego bez szwanku, moglo sie skonczyc tragicznie.
OdpowiedzUsuńKamien spadl mi z serca, kiedy rzeczytalam, ze trojaczki sa juz poza niebezpieczenstwem. Hokus jest juz starszy, wiec chyba da sobie rade, mam taka nadzieje.
Dokładnie o tym samym sobie pomyślałam, o kasie i zabezpieczeniu balkonu :))
OdpowiedzUsuńDobrze, że u maluchów kryzys minął i chyba dobrze, jak się dużo dzieje - w pozytywnym sensie, oczywiście :)
no cóż, chyba jednak ponieśli te koszty
OdpowiedzUsuńAniu, pozdrów GOŚCIA :)
strażacy to są porządni faceci!
OdpowiedzUsuńCieszę że bardzo że małe kociaki czują się dobrze.Hokus też będzie zdrowy bo kto jak nie Ty Aniu potrafi tego dokonać.Akcja strażaków super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dobrze, że mamy służby mundurowe....strażacy poważnie podchodzą do tego typu spraw.
OdpowiedzUsuńStrażacy są super !!!
OdpowiedzUsuńStrażacy są po to żeby pomagać a ten kot ewidentnie pomocy potrzebował a zabezpieczenie balkonu to już inna historia
OdpowiedzUsuńGdyby trafiło na mojego męża, pewnie by sam próbował wydostać kociaka. Parę lat temu zdejmował z drzewa syjamczyka sąsiadki, ma też za sobą inne akcje "na wysokości", bo wzywanie strażaków w takich sytuacjach wydaje mu się, hmmm.... swego rodzaju nadużyciem:) Sama jestem ciekawa, kiedy dojdzie do wniosku, że nie już powinien takich rzeczy robić... A swoją drogą - akcja super! Kochani strażacy!
OdpowiedzUsuńJa też od razu zadałam sobie pytanie, czy ci państwo zabezpieczą balkon i ile będzie ich ta akcja strażaków kosztowała.
A Hokusik niech zdrowieje jak najprędzej!
Pomyślałam o tym samym: kto zapłacił i czy właściciele pójdą po rozum do głowy. Ale jak dobrze, że kocie życie dla strażaków ma taką samą wartość jak dla nas!
OdpowiedzUsuńPS: Cieszę się maluchami i 3mam kciuki za Hokusa :-)
I ja się zastanawiałam nad kosztem takiej akcji i czy obciążany jest właściciel zwierzaka, do którego wezwano pomoc. I co, jeśli np. ktoś wezwie pomoc do jakiegoś obcego kota, którego widzi w tarapatach.
OdpowiedzUsuńNo i nad tym, czy to skłoni opiekunów kotka do zabezpieczenia balkonu.
Pozdrowienia dla Ściśle Tajnego Gościa. ;)
ciekawam, czy Ściśle Tajny Gość ma dzisiaj taki maraton jak Ty z Igorkiem ?
Usuń:)))
A w życiu! To tylko my tak dostaliśmy w kość. ;) ŚTG siedzi zapewne rozparty w fotelu i popija kawkę, głaszcząc koty, a Rufika mając za podnóżek. :D
Usuńno tak:(
Usuńsą na tym blogu równi i równiejsi, ech ...
:P
No, nareszcie ktoś się odważył powiedzieć to wprost.
UsuńEkhm, ciekawe, czy i Alucha się przyłączy do wywrotówek. ;)
wierzę w jej lojalność;)
Usuńswoją drogą i my się tam wybieramy, więc może lepiej nie podpadać Blogoviance? :P
No tak, teraz to się wszystkie rozjeżdżacie po Wrocku. A nie było jechać, gdy ja byłam? Byłaby taaaaka wielka pieczeń przy jednym ogniu. :)
UsuńDo Gosi: znaczy się pieczeń wegetariańska. :)
ale że co??? Ania jest wegetarianką ????
Usuńa ja tak lubię tatara, szaszłyki, kaczki, boczki, salcesony, zrazy zawijane, kurczaki faszerowane ... tzn, że już po mnie ???
No oczywiście! Zafsze jak coś siem dzieje to Aluchy nie ma :P ech.
UsuńPo pierwsze, poproszę o relację z wizyty ŚTG. Nie wiem kto to :(
Po drugie, za moimi koleżankami powtarzam, że są równi i równiejsi.
Po trzecie, chętnie poczytam o Anki wegetarianizmie. Słyszysz Anko?! :P
Po czwarte, Vikuś, ja Ciebie zapraszam na tatara! :D
A! Po piąte, akcja strażacka pierwsza klasa. Lubiem strażakuf :)
I proszę by mi tu ktoś odpisał :P. Nno!
UsuńAlutko, tu znajdziesz ekstarkt ze spotkania: http://bloganiam.blogspot.com/2013/09/dla-mnie-bomba.html
UsuńReszta musi poczekać.
I znów "mówisz, masz" :)))
UsuńPoczekamy :)
alucha, bardzo pięknie dziękuje, prędzej czy później zawitam:*
UsuńMnie też nurtuje pytanie ,kto zapłacil za akcję,niestety nie znam odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu widać ,że barierki balkonu z którego pochodzi kot są częściowo osłonięte .Właściciel balkonu uszczelnił je od dołu,ale góra jest otwarta i chyba taka zostanie.
Ja też przesyłam pozdrowienia dla ŚTG, ciekawe czy będziecie tak rajdować po Wrocławiu jak z Bardzo Jawnymi Gośćmi. Ale Ania (o przepraszam ;)), to chyba głównie przyjechała po wsparcie duchowe ,to wirtualnie przyłączam się do wspierania :)))))
Mario, następnym razem poproszę Ciebie o ułożenie planu wycieczki dla BJG. Ciekawe, czy będzie równie... maratoński. ;)
UsuńZ ochotą podejmę się tego zadania
UsuńCzy maratoński ....no cóż ,ja niepoprawny włóczykij mam coraz większe problemy z chodzeniem :( ,więc w trakcie tego maratonu trzeba by od czasu do czasu przysiąś ;)
Jak wybieram się na obchód Wrocławia zabieram ze sobą kijki, na początku ja "niosę" kijki potem kijki mnie "niosą" ;)
Kiedyś mieliśmy podobną sytuację z naszym kotem. Nagle usłyszeliśmy przeraźliwie miauczenie na belce ozdobnej pod szczytem dachu. Byliśmy ogromnie zdumieni jak on się tam dostał, no mowę nam odjęło. Jedynie mógł się wspiąć po świerku i zeskoczyć na dach a potem opuścić na belkę. Przeraziliśmy się ogromnie, do ziemi było ok 6 metrów, ani z dachu ani z okna nie można było sięgnąć kota. Na szczęście wpadliśmy na pomysł, wystawiliśmy drzwi z zawiasów, i wystawiliśmy z okna jako platformę, żeby zabezpieczyć kota przed upadkiem. Obyło się bez straży, bo desperat sam zeskoczył na drzwi. Potem wycięliśmy trochę gałęzi świerka, żeby znowu nie wpadł na taki "genialny" pomysł.
OdpowiedzUsuńZapomniałam napisać,że cieszę się ogromnie z maluchów powracających do zdrowia i trzymam kciuki za Hokusa:)))
UsuńCieszę się,że ta kocia przygoda dobrze się skończyła.Strażacy pomagają:)
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie dużo się dzieje trzymam kciuki,żeby wszystko się udało:)
Odpowiem Ci Gosiu - nie zapłacą i nie zabezpieczą balkonu. Bo po co? Kot to kot, co nie? Ostatnio będąc w Pl widziałam na własne oczy, na rynku w Opolu, w kamienicy na trzecim piętrze, śliczny rudy kotek stał w OTWARTYM na oścież oknie. Może nie wypadnie, może się boi, a może skoczy sobie za przelatującym motylkiem, kto wie? Głupota ludzka nie zna granic.
OdpowiedzUsuńPiękna akcja, ale właściciele powinni pomyśleć o siatce na swoim balkonie.
OdpowiedzUsuń...no właśnie takie same pytania mi się nasunęły jak większości, ale strażacy zuch chłopacy...
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam strażaków, to przeraziłam się,
OdpowiedzUsuńże znowu o jakimś pożarze dzisiaj będzie:0
Siedem światów z tymi kotami!
Niech się Hokus dzielnie trzyma i zdrowieje szybko.
Zastanawiam sie, czy Twoich czarnuszkow ktos nie probowal otruc. Hokusek jest starszy, pamieta i boi sie jesc.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Spis102
Kto zapłacił jakoś mniej mnie interesuje, natomiast to czy właściciele kota zabezpieczą balkon i owszem. Zupełnie nie rozumiem jak można swojego pupila tak narażać??!
OdpowiedzUsuńCzęsto przy śniadaniu, przez pół roku przeżywałam horror. W bloku przed moim oknem, na ÓSMYM piętrze, czarny kotek spacerował po zewnętrznym parapecie, kiedyś widziałam jak przeskoczył na sąsiedni balkon.
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest już siatka i kotka nie widać. Wolę nie myśleć co tych ludzi skłoniło do zabezpieczenia balkonu.
No Gosianko ,zapytam się jak swego czasu Opakowana :Dobrze się bawicie ,pamiętajcie dobrze się bawcie ;)
OdpowiedzUsuńBlogowa przyjaciółko za dzisiejsze zastępstwo ,to jakaś nagroda mi sie chyba należy .Tak mi się coś przypomina ze kieeeeedyś miałam obiecaną czaszkę Cipiptaszka .Przypominam sie więc twojej pamięci ;)
No oczywiście bawcie się dobrze :)
No, całe szczęście, że dobrze się to skończyło.
OdpowiedzUsuńAle czy ktoś przemówił im do rozsądku na temat zabezpieczenia balkonu?
Mam koleżankę, której koty nieskończoność razy wypadały z balkonu i raz sie jeden zawiesił w oknie. Nie wiem, jakim cudem nie doszło jeszcze do tragedii. Zawsze te koty znajduje jakimś cudem i zawsze wychodzą z tego cało. Były i podobne akcje ratowania, jak z tą strażą. Próbowałam ją przekonać do zabezpieczenia, jak tylko umiałam, ale bezskutecznie.
Kiedyś mój kot Idiota spadł z balkonu piętro niżej do staruszki, którą na równe nogi wyrwałam o 24.00 z łoża.więc potem był regularnie przywiązywany w szelkach na smyczy. No ciekawe czy zapłacili))
OdpowiedzUsuńoraz ociupinki są słodkie podobnie Hokus i mam nadzieję, że wyzdrowieją!. tak będzie!!trzymam kciuki
brak notki zaczyna mnie martwić
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że wszystko u Ciebie ok :***
O, właśnie! Mam nadzieję, że to tylko jakieś niezwykle absorbujące, ale "niegroźne" zajęcia.
UsuńWczoraj się nie odzywałaś ,dzisiaj milczysz. Hej, hej ,hej ,Gosianko co z tobą,odezwij sie !!!!!
UsuńJolkoM ,może ty jesteś wtajemniczona?
Kobietki drogie, myślę, że tyle mogę powiedzieć, bo widzę, że się martwicie. Gosia chyba nie będzie miała mi za złe. Ona sama musiała wyjechać, ale milczenie bardziej wynika ze zmartwienia. Trzymajmy kciuki za Hokusa.
Usuńoj, aż tak źle z kociakiem :(((
Usuńtrzymam mocno
Cary-mary, hokus-pokus hej ,hej Hokusiku otrząśnij się czeka na ciebie ŻYCIE.
UsuńHokusiku! Trzymaj się!!!
UsuńDobrze, że Straż przyjechała... z Hokusem na pewno się uda.Trzeba czasu.
OdpowiedzUsuń