Dziś już w końcu mogę sprzedać Wam kolejną dobrą nowinę! Hura! Yupi! Tralalala!!! Trójkowicze mają swoje domki. To jest niesamowita historia. Będę to wciąż powtarzać, nastawcie się na to. :)
Kochany Andrusik, cudowny kotek. Przylepka, rezolutność, sama mądrość i oddanie. |
Jak już wiecie, Andrusik vel Czaruś znalazł dom od razu, ponieważ Li , która przyczyniła się poniekąd do znalezienia trojaczków (KLIK), zakochała się w tym maluchu. Nie dała się nawet zniechęcić moim próbom wysondowania, czy aby ta miłość jest wystarczająco mocna… Umówiłyśmy się, że zawiozę małego do Krakowa, gdzie Li mieszka, kiedy tylko ona wróci z urlopu, a przy okazji poznamy się.
Który tam wlazł łobuziaczek? |
Aha! Wiadomo. Ancymon Andrus. |
Mówię ci, Baloniku, ale tam było klawo, brachu! |
Potem dałam ogłoszenie o pozostałych trojaczkach. Było to w poprzednią niedzielę i wiele osób znowu mi pomogło, rozgłaszając tę wieść na lewo i prawo, czyli na FB i na blogach. :) Bardzo za to jestem tym osobom wdzięczna. Jedną z nich była Kasia – Maskotka i to u niej (znowu, bo podobnie było z Panienką Wisią) na FB przeczytał to ogłoszenie pewien zapalony kociarz i z miejsca zakochał się w kociej parce: Mannie i Baronie. Miłość od pierwszego wejrzenia naprawdę istnieje!
Manna i Baron. |
Pan Tomek napisał do mnie od razu, już w poprzednią niedzielę.
Zamarłam, bo pytanie brzmiało:
Czy przywiezie mi je Pani do… Krakowa?
No i sami powiedzcie, czy to nie jest niesamowite!
Wszystkie kotki pojadą do Krakowa!
Niesamowite, prawda? Szok!
Andrusik i Mannia. |
Balonik. |
Trójkowicze - moje kochane krakowiaki. :) |
Zanim jednak podjęłam taką decyzję, szukałam rozpaczliwie kogoś, kto wykona tzw. wizytę przedadopcyjną (dlatego nie chwaliłam się Wam od razu). Kogoś w Krakowie. Pomagała mi w tym nawet Ori. Łatwo nie było, ale znalazły się dwie osoby, które mimo lęku i nerwów zgodziły się to zrobić! Ewo, Aniu, jesteście kochane, wróciłyście mi wiarę w ludzi. Potem jednak wpadłam na pomysł, że najlepszą osobą do tego zadania będzie Li, bo to i kociara z dziada pradziada (he he), i adwokat, więc odwagi i wygadania jej na pewno nie brakuje. :) Li zgodziła się natychmiast i mimo okropnego zmęczenia po długiej podróży poszła wczoraj do pana Tomka i przekonała się, że to kandydat wymarzony, idealny oraz posiada wymarzony, idealny dom z ogrodem na jednej ze spokojnych (wręcz ślepych) uliczek Krakowa. Dom jest na tej uliczce ostatni. Czy muszę coś dodawać? Tak. Muszę. TO JEST NIESAMOWITE.
Dwie doopki. |
Manna i Andrus, a na fotelu... |
Baron. :) |
Rufi jest trochę większy od Barona, co? |
Jedziemy dziś zawieźć koteczki. Będę płakać. Już płaczę. Kiedyś zrobię post o tym, jak boli mnie serce i ile to kosztuje. Boli mnie i MójCiOnego, który niesamowicie mi pomaga, wspiera mnie, a przede wszystkim jest już szalonym wielbicielem kociego rodu.
DZIĘKUJĘ RAZ JESZCZE ZA POMOC WSZYSTKIM.
Można zdjąć z blogów banerki. Zastąpcie je ogłoszeniem Abigail (KLIK). Teraz ona potrzebuje pomocy.
Trójkowicze znani już są ze swoich komputerowych umiejętności. |
Teraz udaje niewiniątko, ale wiadomo, co każda z tych szelm potrafi... (KLIK) |
Tak, tak! O tobie też mowa, Baroniku! |
Te i resztę zdjęć opublikowałam na FB (klik), mam ich tak dużo, szkoda, żeby kurzyły się w albumach. ;) Cieszcie się nimi, kto umie, może i chce. :)
Niesamowite!
PS. Zdjęcia można powiększyć, klikając na nie.
Masz na prawdę szczęśliwą rękę...:o)
OdpowiedzUsuńAaaa! Cieszę się straszliwie, że znów mogłam się chociaż w taki sposób pomóc znaleźć domek dla tych słodziaków! I cieszę się, że to co pan Tomek napisał "zakochalem sie w nich:)" nie było tylko takim internetowym pisaniem:)
OdpowiedzUsuńWszystkie koty, które trafiają do Ciebie to szczęściarze:)
Dziewczyny... nie uwierzycie jak mały jest świat ;-)))
UsuńPan Tomek to... mój znajomy fotograf z Krakowa ;-)))
Właśnie na Fb odkryłam, że to do niego trafiły Małe Szkraby ;-)))
To faktycznie, nie do uwierzenia! :)
UsuńBrawo! Tak się cieszę! To dobra wiadomość o poranku!Miłej niedzieli!
OdpowiedzUsuńJestes po prostu stworzona do tej misji brania do domu tymczaskow, masz niesamowicie szczesliwa reke do znajdowania im wszystkim nowych domow, najlepszych z najlepszych. Znow historia zatoczyla kolo, po wyprowadzeniu chorych i smutnych biedakow na ludzi, przyszedl czas rozstania, smutku okraszonego lzami, pustki w domu. Do nastepnego tymczaska.
OdpowiedzUsuńZnow skladam Ci holdy za swietna robote!
Budyniowy komentarz, ale co tam! Wspaniali z Was ludzie :***
OdpowiedzUsuńTrudno uniknąć banalnego komentarza, ale koty cudne, a Wy kochani. I tyle:) Dobrej niedzieli, mimo rozstaniowych smuteczków:)
OdpowiedzUsuńJa tam juz nie wierze w zadne cuda i niesamowitosci. Ty tak masz i juz!! co nie znajdziesz jakiejs sieroty to na mur domek sie znajdzie. Wypada tylko zazdraszczac takiej umiejetnosci!! :))))))
OdpowiedzUsuńCudna wiadomość, Anko:)
OdpowiedzUsuńI nie wierzę w przypadki, to Opatrzność
Wycałuj Trójkowiczów od Lulki :***
Niesamowite !!!!!! Bardzo się cieszę , ale wiedziałam że tak będzie - masz dobrą rękę. Już tyle kociaków uszczęśliwiłaś . Znalazłaś im dobrych ludzi - cudownie !!!! :))))))
OdpowiedzUsuńCzułam że nowy opiekun się nadaje. Szkoda że Kraków powita Cię deszczem (teraz mży)i chłodem. Gratuluję Li udanego wywiadu, a kociakom życzę cudownych dni w nowych domach. Wiem że serce Cię boli ale im tu będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę :) i podziwiam! Was! jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, że kolejne kociaki znalazły swoje kochające domki!!!!
OdpowiedzUsuńLi to niedługo nie będzie widać spoza kotów. Masz rację, to nieco niesamowite, że cała rodzinka trafia do jednego miasta. Anko- każda rodzina zastępcza przeżywa takie huśtawki emocjonalne,musisz się kobieto uodpornić, jeśli nadal masz to kontynuować. Musisz ograniczyć emocje do radości z faktu, że Twoi podopieczni znajdują dobre domy. W przeciwnym razie "odbije" Ci szajba i zaczniesz gromadzić koty we własnym domu, co grozi tym, że po jakimś dłuższym czasie będziesz musiała podejmować bolesne decyzje- wpierw o nie wzięciu kota a potem jeszcze trudniejsze. Bo każde schronisko ma określoną pojemność. Na naszym osiedlu już mieliśmy takie przypadki.Pewna litosierna miłośniczka zgromadziła tą metodą niemal 30 psów ( mieszkanie w bloku), które wpierw były tylko na przechowaniu, odkarmieniu, podleczeniu a potem oddawane w dobre ręce. Potem, gdy brakło chętnych pieski zostawały u niej- bo takie słodkie, kochane, śliczne itp., żal oddać. Po prostu łatwo wpaść w pułapkę własnych emocji - pamiętaj o tym.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Powiedziała, co wiedziała ciotka dobra rada.
UsuńJuż dawno tak żenującego komentarza tu nie było.
Anka każdego razu pokazuje nam, że to co robi, robi w sposób przemyślany i bardzo rozważny, a żadne z Jej domowników nie ucierpiało na tym.
Łatwo powiedzieć. Szkoda, że liczba porzuconych zwierząt przekracza liczbę tych, którzy chcą im pomóc. A takie rozstania są i będą, i radosne i smutne - wiadomo, normalna rzecz. Każdy, kto chociaż raz to przerobił, wie, o czym mówię.
OdpowiedzUsuńAnkoWrocławianko, szerokiej drogi dla Was i Koteczków!
To była odpowiedź dla anabell.
Usuń:))))))
OdpowiedzUsuńNiesamowite i piękne zarazem
OdpowiedzUsuńKraków - moje ukochane miasto!! Dobrze im tam będzie!!
Rozstania są w tym najgorsze... ale kiedyś już o tym pisałyśmy...
Przytulam serdecznie choć z daleka
A ja mam serdeczną prośbę o umieszczenie banerka od kociokwiku:
OdpowiedzUsuńhttp://kocio-kwik.blogspot.com/2013/08/szczawinka-i-jerzyk.html ,młode już tak długo czekają.Szczawinkę mam od 22 czerwca,Jerzyka od 22 lipca...Są zdrowe,zaszczepione i z talonem na sterylizację w jednej z katowickich lecznic.
Zrobione.
UsuńDziękuję,dziękuję,dziękuję!(Bijąc czołem)!
UsuńNiesamowite ! :-)))
OdpowiedzUsuńSame Krakowiaki :-) Tam też mieszka mama Gucia ,ale to już chyba mówiłam ;))
Brawo! Krakowiaczek ci ja - mam... trzeciego kota;))))
OdpowiedzUsuńGratulacje, szerokiej drogi i ekran odwrócony mnie rozwalił i nie mogę;)
Niesamowite historie u ciebie sie dzieja, a kociaki i pisiak cudowne, niektore z tych ujec zasluguja na najwyzsza nagrode! buziaki dobra kobieto! :)
OdpowiedzUsuńhmmm i mam jeszcze jeno pytanie. jak umiescic taki banerek , hmmm chcialabym pomoc, ale pojecia nie mam jak to sie robi, jestem taka nietechniczna...;
OdpowiedzUsuńAgnieszko, dokładnie tak jak wstawiłaś np. gogło Polski u siebie: bloger, układ, dodaj gadżet, dodaj zdjęcie - dodajesz banerek + link do posta i gotowe. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńKiedy czyta się takie historie wraca wiara w ludzką dobroć i okazuje się,że świat nie składa sie tylko z potworów.Cieszę się wraz z Tobą i trzymam kciuki za każde bezdomne kocie dziecko,oby znalazlo takiego protektora!
OdpowiedzUsuńAnko! jesteś niesamowitym magnesem na szczęście...kocie :*
OdpowiedzUsuńNie ma zbiegów okoliczności, nie ma też szczęścia które przychodzi znikąd. Kotki tak bardzo chciały być blisko siebie, że trafiły do jednego miasta. I kocie życzenia się spełniają:) Piękne zdjęcia jak zawsze:) P.s.mówiłam ostatnio o moim piesku, że też przydałoby mu się towarzystwo:) Musiałam go na jakiś czas zostawić rodzinie na okres mojego wyjazdu za granicę. I tak okazało się, że Zuzia - moja suczka będzie mieszkała niedługo z kotkiem - poczciwym i troszkę schorowanym Sasankiem, który też potrzebuje towarzystwa odkąd nie wrócił z dworu i nie został odnaleziony (nad czym bardzo ubolewam) jego kompan Picik. marzenia się spełniają:) pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńTo zawsze miłe wieści, kiedy Twoje koty znajdują domki :)
OdpowiedzUsuńp.s. mojej kici jeszcze nigdy nie udało się aż tak przestawić kompa, ale też lubi mi leżeć na komputerze i klawiaturze, więc często miewam wszędzie futerko. :)
UsuńGosiu normalnie wszelakich wmocji doswiadczam,czytajac Twoje posty. A to płaczę nad bezdusznoscią i bestialstwem rodu ludzkiego, to znow zachwycam sie takimi przypadkami, jak ten z trojkowiczami. Ale takie własnie jest zycie, raz sie cieszyc, raz płakac..oby tych smiejących chwil było znacznie więcej, czego Wam jak i psiakomi kociakom zyczę:)
OdpowiedzUsuńwmocje to oczywiscie emocje, nie bez wpływu na literowki...
Usuń...tylko się cieszyć z takiego obrotu sprawy, trzymam kciuki za Trójkę...
UsuńMam nadzieję, że podróż z koteczkami przebiegła szybko i sprawnie :) i wracacie pełni pozytywnych wrażeń, mimo smutków z powodu rozstania z łobuzami.
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Tobą i wszystkimi zwierzolubami :)
OdpowiedzUsuńwspaniała wiadomość :) cudownie! oby im się dobrze w tym Krakowie mieszkało :)
OdpowiedzUsuńI pojechały trzy kocie doopki do Krakowa... Niech im tam będzie tylko dobrze, skarbom wychuchanym przez Ciebie, przez Was, Gosiu. A przecież to Wasze chuchanie i troskę widziałam na własne gałki i wiem, co mówię.
OdpowiedzUsuńMocno Was uściskuję. :)
Jakie niesamowite są te Twoje adopcje :)! Podziwiam i gratuluję :)! Cudowne kociambry.
OdpowiedzUsuńgratuluję domku dla tymczasów ! masz szczęście Ty... albo one
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Oj! Tak! Uwielbiam te historie! Szczególnie, że zakończenia są taakie super!
OdpowiedzUsuńWspaniale, bardzo się cieszę razem z Wami :-) Powodzenia w nowym życiu trójkowicze!!!
OdpowiedzUsuńDwie doopki są rozczulające :-)
Aniu SZAPOBA!
OdpowiedzUsuń:)