Kochani, co roku robię podsumowanie, niech więc i teraz tak się stanie, choć w tej chwili mam jedno w głowie: Harrisonek! Chłopak pojechał do nowego domku właśnie dziś. Łatwo będzie zapamiętać tę datę.
Ten dom jest wspaniały, jestem pewna. Ciepły i odpowiedzialny. Nasz Dżąsik ukochany będzie miał do towarzystwa uroczą Polę - suczkę pięcioletnią w typie Fikuni, adoptowaną z wrocławskiego schroniska, kota-znajdę z reklamówki, kanarka na jednej nóżce, cudowną dziewczynkę Justynkę, jej starszą siostrę oraz rodziców. Pełnia szczęścia polega na tym, że pani Ania gotuje swojej suni, a Harremu takie jedzenie służy! Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, bo bałam się, czy znajdę kogoś takiego!
Dżąsik wrósł w nasz dom, był niekłopotliwy, grzeczny, pogodny i zgodny. Fika i Mika go zaakceptowały, a nawet pod koniec polubiły.
Ale cóż... Skoro znalazł się dom idealny, to musieliśmy go oddać, by zrobić miejsce kolejnym psim biedom. Tylko boli, boli serce...
Takim go będę pamiętać. Ten kochany, poczciwy wzrok...
No to teraz krótkie, symboliczne wręcz, podsumowanie roku - część pierwsza. Tak wiele się działo, że nie da się tego zmieścić w blogowym wpisie.
1. To wciąż boli. W styczniu odeszła nasza kosmitka, którą mieliśmy zaszczyt gościć w naszych progach. Amisia - ten cud nad cudy, nasza delikatność i plaster na całe zło. Odeszła, a ja wciąż płaczę na jej widok.
Nie zdarzy się cud. (klik)
Smutno. (klik)
Co mi opowiedziała Marcysia. (klik)
To było jakieś zrządzenie dobrych duchów, bo Mika pasuje do Fiki jak rękawiczka do pary!
Mikunia jest psem lękliwym, delikatnym i gdyby nie praca naszej terapeutki Fikuni, byłoby z nią dużo gorzej. To nieprawdopodobne, jak Fika dodaje odwagi swojej przybranej siostrze, jak opiekuje się nią. To cud, że one się odnalazły w wielkim świecie!
3. Lipiec to bardzo niedobry czas w kocich sprawach. Okazało się, że kocia mama - Rózia (teraz Tosia) ma kocią białaczkę... Zanim oswoiłam ten temat, wylałam wiele łez. Kiedy wzięłam się w garść i zrobiłam, dzięki Waszemu wsparciu, testy wszystkim dzieciom Rózi oraz też tym jej dokooptowanym, okazało się, że chore są jeszcze dwie dziewczynki: Ptysia i Szarlotka. Ptysiunia już miała objawy...
Kotki dzięki Wam - moim czytelnikom i przyjaciołom - przeszły bardzo drogą kurację interferonem, a potem zdarzył się kolejny cud, jakich Za Moimi Drzwiami pełno: Ptysiunia wyzdrowiała, a Rózia z Szarlotką zostały adoptowane przez kochaną Agnieszkę z Krakowa! To naprawdę niezwykłe, przecież trzeba być wyjątkowym człowiekiem, decydując się na chore koty. Na szczęście wszystkie mają się dobrze i są bardzo kochane przez swoją "mamę".
U nas została Ptysiunia i jest to skarbek, dar z niebios, kochane stworzonko umilające nam każdy dzień. Drżymy o nią, ale trzeba być dobrej myśli.
Ptysia - Amisia... Myślę o tym często. Tak, ten dobry duch Ami zrobiła miejsce chorej Ptysiuni. Myślcie, co chcecie, może zwariowałam.
Ptyśka grzeje doopkę na kratce, pod którą jest grzejnik. :)
___________________________________________________________________
Tu zrobię przerwę, by w następnym wpisie wrócić do podsumowania, a teraz jeszcze kilka ostatnich zdjęć Harrisonka/Dżąsika/Harrego.
____________________________________________________________________
Widzicie, jaki to kochany pieseł?? |
Jeszcze bardzo chudy, mimo miesiąca tuczenia przeze mnie. |
Pasują do siebie, kochane, dobre istoty. |
Ten dobry, miły, oddany i kochający pies przeszedł w życiu piekło. Był kiedyś kochany, a potem za sprawą jakiegoś złego losu zaginął, uciekł, został wyrzucony, oddany - tego się nie dowiemy. W każdym razie zagłodzony, słaby, ledwo trzymający się na nogach szkielet trafił najpierw pod skrzydła Asi ze Strzelińskiego Forum dla zwierząt, a stamtąd do mnie - na moje szczęście!
(Teraz będzie treść osobista, pozwólcie, że zwrócę się do Dżąsa: kochany, dziękuję ci, że byłeś u mnie i obdarowałeś mnie tak dobrymi uczuciami, jak miłość, zaufanie, wdzięczność i radość. Kocham cię.)
Harrison znalazł domek cudowny. Justynka obiecała, że będzie o niego dbała i pieściła go, aby był szczęśliwy i szczęśliwszy każdego dnia. Skoro Justynka obiecała, to tak będzie!
Część nowej rodzinki Harry'ego: Pani Ania z Justynką i Pola. |
Zobaczcie, jak Polka patrzy na Dżąsika! Oby go pokochała! |
Justynka ze swoim podopiecznym. |
Jak dobrze, że go wypatrzyłaś, mamusiu! - takie słowa usłyszałam z ust tej młodej zwierzolubki. ;) |
Justynka i Ptysia. |
Najnowsze zdjęcie ze stałego domu Dżąsika! :) Będzie dobrze!!
Twój dom, to dom cudów. Muszą takie być na świecie. czarodziejskie, dobre miejsca. Jedno z nich Ty stworzyłaś.
OdpowiedzUsuńAch, niech trwa! Niech Ania M. ma rację!
UsuńBędzie dobrze !
OdpowiedzUsuńGosiu, piękne podsumowanie wszystkich cudów w ZMD :) No nie wszystkich, tylko części ;)
Oby ten nowy rok był rokiem kolejnych cudów!
♥
Dżąsik ma piękne oczyska:) A nowe opiekunki już widać, że go pokochały.
Tylko mi Ciebie żal, wiem, że Ci serducho cierpi po każdym rozstaniu.
Boli, cierpi, ale zagoi się pod wpływem dobrych wieści, wiem to!
Usuńno i Ptysia Amisia... pamiętam, że dawno już o tym pisałaś :) Tak, Amisia jest dobrym Duszkiem ZMD ♥
OdpowiedzUsuńGosiu, nie zwariowałaś, ja od początku wiedziałam że Amisia odeszła bo wiedziała co was czeka i że białaski będą potrzebowały dużo dobrej energii
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się,nie da sie czytać i wspominać bez emocji.
OdpowiedzUsuń^-^
OdpowiedzUsuń=* *=
'
Dobro ,miłość ,energia dzięki za to co w życiu najważniejsze .
Ewa
Ach Gosiu, wspominam wraz z Tobą a po policzkach płyną łzy wzruszenia. Tak wiele wydarzyło się w tym roku w Twym domu i życiu, tak wiele emocji i sił na pewno Cię to kosztowało. Niech ten Nowy Rok obfituje w same piękne chwile, niech los obdarzy Cię nimi hojnie. Gosiu, jesteś pięknym Człowiekiem i przywracasz mi wiarę w nasz gatunek, dziękuję Ci za to. PS Dżąsik i w moje serce się wkradł a Ty znalazłaś Mu cudny dom. Niech żyje w nim długo i szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńA ja się wzruszam słuchając tak cudownych słów o mnie! Dziękuję!
UsuńDżąsik kochany, tak bardzo przypomina mi Wałka! Czy pozostanie Dżąsikiem?
OdpowiedzUsuńZdaje się, że tak! Trochę Harrym, trochę Dżąsem. :)
UsuńPS. Nie mogę się nasycić zdjęciem całej trójeczki pod drzwiami♥
OdpowiedzUsuńMasz w sobie te moc, jestes po prostu stworzona do znajdywania najlepszych domow swoim tymczasom. Bez pospiechu, z wielka rozwaga i starannoscia.Podziw!
OdpowiedzUsuńDziękuję! To odpowiedzialność, bo za moje błędy płacą zwierzaki.
UsuńWspomnienia wracają, i oczy mokre. Tak, to prawda, Twój dom, to dom cudów... Dżąsikowi, co me serce skradł wszystkiego najlepszego w nowym domku.
OdpowiedzUsuńW Tobie Gosiu jest magia. Przyciągasz do siebie te biedy, ale przyciągasz też dobrych ludzi, którzy rozkochują się w tych wychuchanych przez Ciebie zwierzaczkach.
OdpowiedzUsuńGosiu, Amisia - Ptysia i słowa Pana Klimka...on wróci, być może w innym futerku. Tak też jest u mnie, chociaż futerko to samo.
Gosiu, nie było mnie długo, nie mogło być... lecz mam nadzieję, że uwierzysz, gdy powiem, że tak bardzo często myślałam o Tobie, Twoim Pachnącym Dobrocią i Miłością Domu, o Twoich Zwierzętach... Przeczytałam podsumowanie... Łzy... I radość... Na zmianę. Pozdrawiam Cię serdecznie...
OdpowiedzUsuńWitaj, po przerwie!
UsuńKocham to miejsce, kocham Cię Małgosiu całym swoim skołatanym sercem :)
OdpowiedzUsuńTyle dobra, tyle miłości, tyle troski dla tych biednych i porzuconych ...
Dziękuję!
UsuńPrzez dwa dni nie zajrzałam do komputera i proszę, trzy posty do nadrobienia:))) Ale nie narzekam, o nie! Ja się cieszę, że mam tyle do przeczytania, do wspominania, do wzruszania się, do radości i do smutku też (Amisia ♥).
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że Cię, Gosiu, kiedyś znalazłam w przepastnych odmętach internetu:)
No i dobrego, spokojnego roku:)
UsuńNinko, ja też jestem szczęśliwa, że cię znam!
UsuńAno dzieje się ZTD, ale jakżeby miałoby być inaczej?
OdpowiedzUsuńSamych dobrych zdarzeń życzę na nowy rok :)
I cieszę się, że Dżąsik znalazł taki fajny dom :) Inaczej być nie mogło, zresztą.
I na koniec się wzruszyłam... ach!
OdpowiedzUsuńZ każdą nową psiokocią bidą serce mi się ściska, czy znów zdarzy się cud. I ten cud się zdarza!
OdpowiedzUsuńA osobny cud, że trafiłam na ten blog, chyba za pośrednictwem Damy, Hany i Łatki, która okazała się Fretą Garbo, i poszerzyłam swój świat o tylu cudownych ludzi, którzy tu bywają ;)
Galia Anonimia
Mnie też się ściska z każdą psią biedą czy się uda, martwię się, czaruję...
Usuńa mnie łzy jak groch lecą ...
OdpowiedzUsuńElu, kochana!
UsuńOj ja też mam oczy na mokrym miejscu... Dzięki Gosi w naszym domu znalazła się Daisy. Powoli zapełnia pustkę po 16 letniej Rudej, która umarła 20 maja. Dziękuję Ci Gosiu w imieniu swoim, mojego męża, który jest bohaterem Daisy, Milki nerwuski, która w towarzystwie Daisy śpi coraz spokojniej. A także w imieniu kota Banderasa, który już przestał się Daisy bać, a pewnie niedługo zacznie się przy niej układać na legowisku. A Daisy jest coraz spokojniejsza, choć jeszcze jakiś smuteczek czai jej się w oczkach, ale jest z nami dopiero od 12 grudnia, to jeszcze bardzo krótko. Pozdrawiam Cię Gosiu, podziwiam i przytulam. Dużo siły Ci życzę, bo pełna jesteś miłości, ale aby ją przekazywać dalej, to musisz mieć moc :)
OdpowiedzUsuńMęża, który jest bohaterem Daisy? Co to znaczy? :)
UsuńDziękuję ci pięknie!
A co jeśli Amisia to Ptysia? Może tak być i dlatego wyzdrowiała i jest waszym słoneczkiem małym łobuziakiem radosnym. ♥
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci kochana na Nowy Rok wszystkiego co najlepsze, aby Los Ci sprzyjał i Twoje WIELKIE serce pomagalo tym wspaniałym istotom jak do tej pory . Z wyrazami szacunku !
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci kochana na Nowy Rok wszystkiego co najlepsze, aby Los Ci sprzyjał i Twoje WIELKIE serce pomagalo tym wspaniałym istotom jak do tej pory . Z wyrazami szacunku !
OdpowiedzUsuńGosiu, przeczytałam z ogromnym wzruszeniem i, jak zwykle, podziwem dla Ciebie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńNiech 2017 obfituje w jak najwięcej pozytywnych zdarzeń, niech zdarza się jak najwięcej cudów, a dobra energia niech nie opuszcza tego miejsca nawet na chwilę!:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Czytam regularnie (i blog, i fb), ale odzywam się pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńGosiu (pozwolę się tak zwrócić), jesteś wspaniałą osobą. Bardzo empatyczną, szczerze kochającą zwierzęta. Życzę Ci wszystkiego NAJLEPSZEGO w Nowym Roku, kocim i psim bidom życzę, żeby trafiły właśnie na Ciebie :) a sobie życzę, żeby na świecie było więcej takich ludzi, jak Ty.
Świat byłby zdecydowanie lepszy.
Pozdrawiam,
Edyta
Edyta, cieszę się, że się odezwałaś. :)
UsuńGosiu, wielu dobrych dni w 2017 roku. Chciałabym napisać, żebyś miała coraz mniej tymczasowych domowników, ale to niemożliwe w naszym świecie, więc życzę tym bidom, żeby miały szczęście trafić do Ciebie.
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia ze stryszku.
Gosiu, nie dość, że ratujesz rzesze zwierzaków, to dostarczasz nam wielu wzruszeń.
OdpowiedzUsuńZ nieustajacym podziwem zyczenia, aby ten rok byl pelen tylko wspanialych wydazen.
OdpowiedzUsuńGosiu,podziwiam Twoją cierpliwość w szukaniu odpowiednich domów swoim tymczaskom,a także konsekwencję z jaką realizujesz swoje projekty.Życzę Ci, żeby wszystko co najlepsze towarzyszyło Tobie każdego dnia.Marysia
OdpowiedzUsuńP.s.
Lucek i Pucek mają się dobrze, w tym tygodniu Bernadeta zostawi im drzwi sypialni otwarte, żeby zaczęli zwiedzać dom :)
Długo im to schodzi... Nadal nazywają się jak u mnie? Zdjęcia miałam dostać, buuuuuu
UsuńMałgosiu
OdpowiedzUsuńNiedawno trafiłam na Twój blog i jestem
Tobą zafascynowana .Robisz tyle dobrego dla tego 4-nożnego biduleństwa
Chwała Ci za to , bo wiem ja to jest ciężko .
Podziwiam,że tak potrafisz zdobyć domek dla tych szczęściarzy, bo tak jest , jak już trafili do Ciebie.to niesamowici szczęściarze. Też mam zbieraninkę małą niezczęścia, które w taki czy inny sposób mnie znalazło , a przy okazji i ciepły dom.
Zadziwia mnie jedno ,że jak jedno moje dziecko odchodzi za tęczowy most, to zaraz , jakby wieści poszły w świat, pojawia się następna biduleńka. W przyrodzie nie ma pustki :D
Gosiu podziwiam , gratuluję za skuteczność działań.
To niezwykłe, ale one sobie jakoś to załatwiają. :)
UsuńPani Gosiu byliś, będziem - dziękujem <3
OdpowiedzUsuńBylam i poczytałam ��
OdpowiedzUsuńA ktoś ty? :)
UsuńTo był rok Ptysi - Amisi...♥
OdpowiedzUsuńA wszystkie tymczaski, ich wzruszające historie, też będziemy wspominać i z radością czytać wieści z ich nowych domów.
PS. Gosianko, gdzie podział się baner do zooplusa? Mus zrobić zakupy.
Kasn, kochana, jest na miejscu! Takie długi tym razem. :) Są dwa: na szpalcie po prawej na samej górze i po lewej, trochę niżej.
UsuńZapraszam na zakupy! :)
Już jest:)
UsuńNie wiem co się dzieje, ale baner był widoczny tylko przez chwilę, tuż po wysłaniu komentarza. Od wczoraj widoczny jest tylko napis - "Kupując przez ten baner...", ale to miejsce jest nieaktywne.
UsuńGosiu, ktoś już kiedyś tu powiedział, że przywracasz wiarę w człowieczeństwo i ja za Nim to powtórzę i się pod tym podpiszę. Dziękuję, że jesteś. :)))
OdpowiedzUsuńaAle się cieszę,że Dżąsik ma dom.I najlepszy znalazłaś.Rufi i Amisia,jak na nich patrzę czuję ukłucie w sercu.
OdpowiedzUsuńGosiu czytamy bloga i FB. Blog oprócz tego, że jest super jest również do poczytania tam gdzie zapory sieciowe blokują dostęp do FB (FB dopiero w domku wieczorem :( ).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
M&M od Megany
Cieszę się Gosiu, że jesteś. Ty i MCOn i Wasz dom pełen ciepła i miłości. Tylu zwierzakom już pomogłaś. Wzruszenie ściska mi gardło. Ja nie mogę spokojnie patrzeć na Rufika. Rufik i Amisia. Wiem, że opiekują się Twoimi zwierzyńcem. Cieszą się pewnie, że Ptyśka dobrze się czuje i że Harrisonek ma dom. Tak jak my się cieszymy :-) :-*
OdpowiedzUsuńBoże, daj mi kiedyś dom z wielkim ogrodem; nie dla mojej pazerności, ale właśnie dlatego, bym mogła zaopiekować się całą masą psów (obecnie mam dwa, ale gorąco wierzę, że będzie ich 10 razy więcej). Pełna podziwu dla wielkości serca, zapraszam również do mnie: www.blacklady.blogujaca.pl, łączę pozdrowienia, Justyna
OdpowiedzUsuńPoplakalam troszke, Amisia byla kotem, w ktorym sie zakochalam, dzieki ktoremu trafilam ZMD, dzieki ktoremu mam ukochana Dakotke.......zawsze bede o niej pamietac....Ptysia mnie zadziwia, kotek tak chory, tak odzyskal energie, zdjecia Ptyski sa cudowne:):):)
OdpowiedzUsuńMnie do czytania tego blogu zaprosił Rufi, choć przebywał juz za Tęczowym Mostem. Amisia to niezapomniana kotka. Królowa z elektryzujacym spojrzeniem. Ptysia tez potrafi spojrzeniem chwytać za serce. Radosci za Twoimi Drzwiami życzę.
OdpowiedzUsuńPiękna wiadomość na Nowy Rok :)!...
OdpowiedzUsuń