Weekendowy wyjazd pozwolił mi zregenerować siły. Mimo że sytuacja nie zmieniła się (a raczej zmieniła na minus, bo Hokus zaczął kichać i bierze znowu antybiotyk), inaczej patrzę na kocie sprawy. MójCiOn jest za to wyczerpany psychicznie. Nie dziwię mu się. Kotki są u nas 10 dni, podczas których byliśmy z nimi wszystkimi 8 razy u weterynarza. Oczywiście raz dziennie, co daje 2 dni bez kłucia ich, mierzenia im gorączki i macania brzuszków, podczas którego płaczą. Boli samo patrzenie na ich stres.
Nic to, najważniejsze, aby w końcu wyzdrowiały. Jutro lub we wtorek Hokus będzie miał robione badanie krwi, które wszystko wyjaśni... Mocno trzymajcie kciuki. Liczę na cud i nie przyjmuję niczego innego do wiadomości.
Cieszę się, że Li sama, z własnej woli, zadeklarowała mi chęć zwrotu kosztów poniesionych na Andrusika, czyli Czarusia. W obecnej sytuacji bardzo mi się to przyda. Dziękuję, Li!
Wracam z postem jutro o 8 rano. Kasiu, szykuj sobie kawkę.
Dobrego wieczoru.
Buziaki i uściski dla WAS i koteczków :***
OdpowiedzUsuńUściski, Alu, dziękuję za mail. :)
UsuńNie tracmy nadziei, koteczki sa pod najlepsza opieka. Uda sie, bardzo w to wierze.
OdpowiedzUsuńWiara czarnej, jak one, pantery bardzo się kotkom przyda. :)
UsuńGosiu robisz tak wiele dla kociaczków, więc nie możesz tyle sił tracić na zamartwianie się. Ja myślę, ze im się wszystkim uda wyzdrowieć, bez Ciebie nie miałyby żadnych szans, a tak jest nadzieja.Troszkę więcej wiary:)) U mnie w bloku żyją koty piwniczne i są dwie panie, które je doglądają, karmią i leczą. W piwnicach mają kuwety i łądne domki do spania.Widziałam te kotki często z katarami, bo gile im u nosków wisiały i z oczętami zaropiałymi, ale po lekach zawsze im mijało i żyją sobie dalej. Mamy takiego jednego, czarnego,który ma koszyczek z podusią na kaloryferze na holu i tam sobie śpi. Fajnie to wygląda, a przechodzący ludzie zatrzymują się popatrzeć przy oknie. To taki nasz blokowy, wspólny kotek.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja wierzę, że dwie małe panienki wyzdrowieją, bardziej martwię się o tego pięciomiesięcznego kocurka, który ma nerki w ruinie.
UsuńFajnie wiedzieć, że są takie klatki i bloki, gdzie koty mogą żyć szczęśliwie z ludźmi.
Dziękuję, Mnemo!
Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Siły Wam życzę!
OdpowiedzUsuńaniu, tak więc zaklinam rzeczywistość, trzymam kciuki i co tam jeszcze:)
OdpowiedzUsuńmoje podwórkowe koty katar maja z przerwami, leczę je jak mogę.
twoje kociaki mają najlepszą opiekę na swiecie!
Ewo, dziękuję Ci bardzo, wiem, że mnie wspierasz. :)
UsuńGdyby to chodziło o katar... ech...
Jestem dobrej myśli . Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo dziękuję, Grażynko. :)
UsuńPomyśl, że dajesz kociakom ciepły dom, radość z zabawy, a przede wszystkim ulgę w cierpieniu i szansę na życie. To bardzo dużo.
OdpowiedzUsuńHano, wiem, wiem, jakoś mnie to jednak tym razem wyczerpało. Teoretycznie muszę liczyć się z możliwością takich smutnych wydarzeń, a jednak nie godzę się na to...
UsuńBo i nie ma na to zgody. Odchodzą zbyt szybko, to boli zawsze, niezależnie od tego, czy były z nami 16 dni, czy 16 lat. Boli tym bardziej, że to człowiek im zgotował taki los.
UsuńSił Tobie i MójCiTwojemu, a koteczkom szybko wracającego zdrówka.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję, może moje zaklęcie podziała...
Usuń:*
TwójCiOn to prawdziwy skarb, myślę, że łatwiej znosisz te trudy mając takie wsparcie.
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno i czule myślę o tych bidakach :***
To prawda, nie przestaje mnie zadziwiać.
UsuńBuziaki, Viki:***
Budyniowy wpis-trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńNie wiadomo,jak będzie,ale na pewno lepiej,niżby zostały gdzieś samotne i chorujące.Zawsze jest nadzieja.
Trzymaj, trzymaj, jeśli nie uzdrowi ich wszystkich tyle dobrej energii i ciepłych myśli płynących zewsząd, to ja już nie wiem co...
UsuńMam nadzieję, że te piękności wydobrzeją i będąpociechą dla opiekunów, trzymam kciuki, mocno!!!!
OdpowiedzUsuńOby, oby! Dziękuję, Kasiu.
UsuńNiech szkraby szybko zdrowieją:)
OdpowiedzUsuńMiśko, dzięki za maila. Buziaki!
UsuńLeczenie tych kocich biedaków napewno dużo kosztowało i jeszcze będzie kosztować .Może byś jakąś licytację zrobiła ,mogę dać jakąś swoją pracę w tym celu. Nie wiem jak to się organizuje i czy możesz coś takiego zrobić, ale jak by co ,to mogła bym dać na przykład tego kota z agatu ,chyba byli by chętni, którzy by go chcieli mnieć.
OdpowiedzUsuńNo i trzymam kciuki.
Mario, to niepierwsza propozycja jaką dostałam. Jesteście niesamowici. Jak na razie poradzę sobie, dziękuję bardzo! Nie dostałam jeszcze wyroku, czytaj: rachunku.
UsuńDziękuję za kciuki :)
Mogę zaoferować akwarelkę na leczenie. Trzymajcie się dzielnie. Hania:)
UsuńHaniu, jesteś bardzo kochana. Jeszcze tym razem poradzę sobie, ale kiedyś chętnie skorzystam. Dziękuję Ci z całego serca!
UsuńTrzymam kciuki bardzo mocno. A Wam obojgu życzę siły.
OdpowiedzUsuńPrzytul czarnuszki, pogłaszcz ode mnie, Gosiu.
Oczywiście, Joluś :)
UsuńNo to teraz Ty będziesz ta silniejsza z Was dwojga... Najważniejsze, że macie siebie nawzajem i swoje wsparcie... Bardzo mi tego brakuje, bo niby jest, ale... Może ja nie potrafię tego zobaczyć jak trzeba?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Hokusika. Musi być dobrze!!! Po prostu! Niech wyniki badań wskażą przyczynę i pozwolą znaleźć sposób na wyleczenie.
Nie zapominaj o sobie...!
Dziękuję Ci, kochana. Bardzo trzymam kciuki za dom dla Ajdo. :)
UsuńKilka postow temu napisalam Ci o mojej chorej na nerki kotce, o sposobach karmienia takiego kotka i o maslanych tabletkach. Chcialam Cie pocieszyc, ze nawet jesli Hokus jest chory na nerki to nie oznacza to jeszcze najgorszego. Najwazniejsze to dowiedziec sie jak bardzo jest na te nerki chory, czyli w ilu procentach sa one zniszczone. Podobno koci organizm potrafi sie w cudowny sposob dostosowac i zyc nawet jesli nerki pracuja w malym procencie. Nasza kotka dostaje kroplowke co 5-6 dni, podajemy ja sami. To nie jest trudne i o wiele tansze. Chcialam sie z Toba rowniez podzielic strona internetowa zalozona przez kobiete, ktora miala 3 kotki chore na nerki. Jak dla mnie, ta strona to kopalnia wiedzy na temat choroby nerek u kotow. Ta strona jest po angielsku, moze sie do czegos przyda www.felinecrf.org. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki. Bedzie dobrze, musi byc, tyle milosci nie moze pojsc na marne.
OdpowiedzUsuńTez Anka
Właśnie o tym rozmawialiśmy z mężem, że musimy nauczyć się sami robić kroplówki.
UsuńHokus ma bardzo wysoki mocznik, powyżej 300 - zabrakło skali (norma 82) i kreatyninę 7,44 (norma 1,8).
Dziękuję za namiary na tę stronę. Super. Zajrzę tam.
Dziękuję Ci, Aniu, za wsparcie.
Trzymam kciuki za wszystkie koteczki, a za Hokusika najmocniej. Nie można tracić wiary, życie potrafi zaskakiwać, na szczęście głównie pozytywnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Basiu.
UsuńWciąż myślę o Hokusiku - i o Was. No i trzymam kciuki z całej siły.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńMasz WIELKIE serce dla koteczków :) Trzymam kciuku za Hokusa, musi być zdrowy, z taką dawką miłości!
OdpowiedzUsuńGosiu, to samo przeżywalismy z Lunką ostatnio, przez cale zycie moich dzieci nie bylam z nimi tyle razy u lekarza, co w ciągu 2 tyg u weta z Luną. Juz mialysmy zaplanowaną wizyte w klinice w Bray, ale nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej rozdzki =a moze magicznego sianka, kroliczek wydobrzał. I teraz jest ok, broi, az milo popatrzec. Tak samo bedzie z kocietami. Potrzeba tylko cierpliwosci i wielkiej wiary. Bedzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że u Ciebie zdarzył się cud. :)
Usuńu Ciebie tez sie zdarzy, zobaczysz. Mocna wiara to nie przyjmowanie do wiadomosci innego stanu rzeczy, niz ten, w ktory wierzymy. A zatem, jak moze byc inaczej?
Usuń