Opowiem Wam dziś o Yasserku, kocie, dla którego całkiem straciłam już głowę. Pojawił się u mnie niezaplanowany i miał zostać tylko na chwilę za sprawą mojej nowej kociej pomocnicy Kasi, która zjawiła się w mym życiu (dzięki blogowi), zamieszała, zakręciła i nagle tak się stało, że mam w tej chwili w domu 4 (słownie: cztery) koty tymczasowe! Sama w to nie wierzę! Ale po kolei.
Zgodziłam się przyjąć pod swój dach dziką kotkę i jej dwoje dzieci. Kotka miała zostać wysterylizowana i po rekonwalescencji odwieziona na swój dziki teren, natomiast maluszki miałam oswoić i szukać dla nich domu.
Stało się jednak tak, że kiedy Kasia wraz z inną wolontariuszką próbowała odłowić kocią rodzinkę, obok klatki-łapki zaczął pałętać się czarny kocurek i tak bardzo swoją towarzyskością przeszkadzał, że aby go unieszkodliwić, Kasia zamknęła go do transporterka. Skoro go jednak zamknęła, to pomyślała sobie, że przy okazji zawiezie go do weta i wykastruje. Spytała mnie, czy przyjmę go na jeden dzień. Zgodziłam się, tym bardziej że kocia rodzinka pozostała tego dnia nieuchwytna.
Kotek przyjechał po zabiegu oszołomiony i wystraszony, następnego dnia jednak zaczął swoje czary. Okazał się milutkim, przecudnej urody kocurkiem. Odważnym i niezwykle wprost kontaktowym. Wybitnie inteligentnym. To nie do uwierzenia, jak on szybko się uczy, jak potrafi odczytać, czego się od niego chce, jak dzielnie przełamuje strach, jak garnie się do człowieka. A przecież to dziki kot! Miał po dobie wrócić do swojej piwnicy, ale, jak się można już domyślić, nie sposób było go wypuścić…
Został, a ja, mimo że mam już w domu te zaplanowane śliczne maluszki i kotkę Parkitkę, to świata poza nim nie widzę. Zachwycam się jego zjawiskową urodą. On jest jak kot ze starożytnego Egiptu. Wysoki, gibki, szczupły, o długich nogach i bardzo długim ogonie. O smukłym pyszczku, wielkich uszach i ruchach arabskiego szejka. Odziany w futerko tak gładkie, jak najszlachetniejszy aksamit. Wcale nie przesadzam. Ktoś, kto pokocha tego kota, a on odwzajemni tę miłość, będzie szczęściarzem. Ręczę za to.
Kotek jest zdrowy, wykastrowany, odpchlony, odrobaczony, umie bezbłędnie korzystać z kuwety. Ma ok. 10 miesięcy. Robi piorunujące postępy w oswajaniu się. Prawdziwa gratka dla kogoś, kto szuka przyjaciela. Jeśli możecie, to udostępnijcie ten post na FB. Cudownie by było, aby od razu przywiązał się do właściwego, stałego opiekuna. Yasser sam sobie wybrał imię: to łatwo przystosowujący się kot z arabskiej baśni...
Kontakt do mnie: anka.wroclawianka@op.pl
Dziękuję z góry. Jeśli, w co nie wierzę, ta facebookowa akcja nie przyniesie rezultatu, to poproszę Was o banerki i monity na blogach, a zresztą kto chce pomóc znaleźć mu domek i ma jakiś pomysł, jak można to zrobić, proszony jest o włączenie się w akcję - będę niezwykle wdzięczna.
„Nie zmienisz świata, ratując jedno zwierzę, ale dla jednego zwierzęcia zmieni się cały świat.”
Miłego dnia!
Już opublikowałam na swoim fb :)
OdpowiedzUsuńJest cudny, oczy niesamowite :). Sama bym się poważnie zastanowiła nad nim, gdyby nie wiadomo co ;))
Ty uważaj, bo zaraz nie starczy miejsca dla Ciebie w Waszym domu ;))
Miłej środy! :*
Yasser już na pokojach, jak widzę :)) Znudziło mu się najwyraźniej życie na dziko, że dał się wpakować do transporterka. Jest piękny i ma taki mądry pyszczek :)
OdpowiedzUsuńAch, sama bym go wzięła, ale G nie chce na razie trzeciego kotka :-( A ja właśnie czuję, że nadszedł czas.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, jeśli akcja fejsbukowa nie przyniesie rezultatu - dołączę się do banerkowania. Ściskam Cię mocno Aniu, głaski dla całego (licznego) zwierzyńca i powodzenia!
Publikuję na stronie FB sklepu i prywatnej! Trzymam kciuki aby znalazł się nowy właściciel!
OdpowiedzUsuńJuż udostępniłam. Faktycznie - kot jest cudnej urody :)
OdpowiedzUsuńPiękny kot :)! Świetna akcja... :)
OdpowiedzUsuńKotek rzeczywiście jest nieprzeciętnej urody! Udostępniłam gdzie się dało i trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekę kiedy nam zaprezentujesz maluchy :)
Jaki sliczny czarnulek, gdyby nie dzieliła nas taka odległosc juz bym tam po niego była. Jest idealny:)
OdpowiedzUsuńJest piękny!!! Mam nadzieję, że szybko znajdzie dom!
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie wkleić zdjęcie Yassera z linkiem do tego postu na moim blogu :)
UsuńŚwietny pomysł! Dzięki ;-))
UsuńPiękny kot! Poproszę Dorotę, żeby wrzuciła do siebie na fb.
OdpowiedzUsuńNinka.
Gdybym ja na niego trafila, to pewnie nazwalanym go Zorro :)
OdpowiedzUsuńJest rzeczywiscie czarujacy :)
Mądry kociak, wie w czyje łapki trzeba trafić aby odmienić swoje biedne życie na luksusowe :)
OdpowiedzUsuńNiezwykłej urody kocurek. Hipnotyzujący. Zabraniam sobie na niego patrzeć. :]
OdpowiedzUsuńCudny. A ja nie mogę mieć kota....
OdpowiedzUsuń...piękne kocurro...
OdpowiedzUsuńZ całą stanowczością stwierdzam że czarne jest piękne :-)
OdpowiedzUsuńudostępniłam na fb. jaki on jest piękny. przypomina mi mojego młodego filipa...
OdpowiedzUsuńFantastyczny kot, w czerni prezentuje się bardzo dystyngowanie, piękne zdjęcia:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękny jest,mam nadzieję że ktoś go pokocha.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJesuuu, jaki on piekny! Gotowa jestem nawet przyznac, ze ladniejszy od Miecki. Juz jest na fb.
OdpowiedzUsuńDlaczego ten moj chlop taki narowisty? :(
Jaki dostojny ....
OdpowiedzUsuńi jak tu się nie zakochać! wiem, wiem.. kochliwa jestem, ale za to stała w uczuciach:)
OdpowiedzUsuńgorąco Wam kibicuję, żeby nowe, wpaniałe Tymczasy znalazły równie wspaniałe domy.
czy Parkosia ma się lepiej?
Pięęęęękny!
OdpowiedzUsuńJa nie czekam- dałam banerek na mój blog :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny!
OdpowiedzUsuńściskam
Zakochałam się. Prawdziwa kocia piękność!
OdpowiedzUsuńPowodzenia Yasserku...:)
OdpowiedzUsuńUdostępnione. Przypomina mi moją Mrunię, choć widać że to chłopak:)
OdpowiedzUsuńPiękny:)
Kiciuś naprawdę piękny! Taki Rademenes;) Ja jestem niefejsbukowa, ale mój mąż wstawił na FC link do Twojego posta. Może znajdzie się ktoś, kto przygarnie Stworzonko:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSiedzi na FB:) Miałam kiedyś takiego czarnego kotka, Bonifacy mu było:)
OdpowiedzUsuńJest na FB.
OdpowiedzUsuńCiekawe...
Zawsze, kiedy czytam o kucurkach (lub ich kastratach) myślę o Iwanie. Moim pierwszym kocie, niezapomnianym, a straconym tak wcześnie. I ciekawam, czy kiedyś się taki powtórzy w moim życiu...
Z drugiej strony...
Kamax by mnie chyba zabił za 3 kota....:D
Kolejny facet na drodze Yasserka do szczęścia :((
Usuń:)
Ależ ma błyszczącą sierść!
OdpowiedzUsuń:) Koci kot:) Makawity taki jakiś:)
OdpowiedzUsuńMam prawie identycznego, też ma 10 miesięcy i nazywa się Ariel - po hebrajsku Ari znaczy lew ... wzięłabym go zaraz, ale mam pod opieką 4 kotki - trzy domowe i jeden podwórkowy, udostępnię na moim profilu :) .. hmm jeśli już to on bardziej przypomina gorącego beduina niż leniwego szejka ;)
OdpowiedzUsuńSzejk kojarzy mi się z kimś luksusowym, wypielęgnowanym w drogich szatach.. :)
UsuńTroszeczkę żałuję że Zocha taka jędza dla kotów:/
OdpowiedzUsuńJakby tę Zochę przekupić.... ;)
UsuńCudowny ! :)
OdpowiedzUsuńoczywiście udostępnię posta na moim profilu
sama bym go wzięła ale mój mężczyzna by mnie zabił za kolejnego kota w domu ;)
powodzenia ! :)
pozdrawiamy Ja&Nitka ;)
Ach ci faceci! :((
Usuńznalazłem w zimę na budowie taką bidulkę-darmozjada, Bazyli bo tak ma na imię, miał troszkę szczęścia dziś waż prawie 6kg i nie został zjedzony przez lisa który szabrował nam kanapki. Koty to wspaniałe zwierzęta, szkoda że nie mogę przygarnąć i tego Arystokraty ale niestety nie mam odpowiednich warunków. Mam nadzieje ze szybko znajdzie dom!!!! pozdrawiam wszystkich miłośników tych cudownych stworzeń!!!
OdpowiedzUsuńCudo ! :))
OdpowiedzUsuń