Wyjazd Gopi do jej domu stałego na wsi przesunął się
i zawozimy ją dopiero dziś na godzinę 12.
To powinien być dzień radości, a nie jest. To trudny czas.
Pewnie nie powinnam dopuszczać, aby te tymczasowe koty były u nas tak długo.
Pewnie MójCiOn ma rację, że istnieje granica, której nie można przekraczać,
bo to za bardzo boli.
Myślę, że na zdjęciach tego dobrze nie widać, ale Goplanka bardzo się zmieniła.
Można dostrzec to po jej futerku, które jest aksamitne i lśniące jak u foki.
Mięciutkie i delikatne w miejsce tej dziczej szczeciny, jaką miała wcześniej.
O zachowaniu nawet nie wspomnę, bo to całkiem inny kot.
Kot z odzyskanym życiem.
Z szansą na szczęście.
Czy tak będzie? To już w rękach pana Dariusza.
W nowym domku czekają na nią dwie sunie, kury, koguty, myszy
(te chyba niezbyt będą uszczęśliwione) i... niespodzianka!
Do pana Darka tydzień temu przybłąkała się mała czarna kotka!
Goplanka będzie miała koleżankę i partnerkę do zabawy.
To chyba dobrze, prawda?
Pożegnajcie się z nią razem z nami...
Zachwyćcie się, bo jest kim...
Gdzie jest kotek? |
Co za ogon! |
Wzmacniam się i pocieszam, czytając o Sercowej Panience Wisi.
Nigdy bym nie przypuszczała, że ona zaprzyjaźni się z najmłodszym członkiem rodziny Vi!
Szczerze, to obecność tak małego dziecka była dla mnie przeciwwskazaniem w tej adopcji!
Jak fajnie, że się pomyliłam. Wisia najbardziej kocha braciszka Vi.
Trzymajcie mocno kciuki, aby Goplanka równie dobrze trafiła.
Boli na pewno, każde rozstanie boli, ale pomyśl, jak jej tam będzie dobrze (mam taką nadzieję).
OdpowiedzUsuńPiękna ta Goplanka i te wielkie oczy na jednym zdjęciu.
A o Wiśce wspaniałe wiadomości.
Nie ma takiej opcji, zeby Twoje tymczaskinie znalazly optymalnego dla nich domu. Selekcja, jaka przeprowadzasz wsrod kandydatow na nowa rodzine, jest jeszcze ostrzejsza niz w przypadku adopcji dzieci. I dobrze! Niedopuszczalnym byloby, gdyby kotki mialy sie po raz kolejny rozczarowac ludzmi. Badz dobrej mysli, na pewno bedzie miala wspanialy dom i mala czarna siostrzyczke. Juz jestem ciekawa relacji.
OdpowiedzUsuńMasz dobrą rękę do kociej Służby...;o) Będzie dobrze...:o)
OdpowiedzUsuńAle pożegnania nie zazdroszczę...
Wisia w roli szopa - dobre! U nas się mówi tradycyjnie, czyli, że koty mieszą ciasto, ale to ugniatanie łapkami równie dobrze może się kojarzyć z praniem. :) Wieści o Wisience wspaniałe, Aniu, miejmy nadzieję, zaczarujmy swoimi dobrymi myślami, żeby i Gopi trafiła na swoje miejsce. Może pan Dariusz też da się namówić na relacje z przebiegu zadomawiania się czarnuszki w jego gospodarstwie...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Gopi. I za Was, żeby ten dzień nie był samym smutkiem z powodu jej pożegnania. Buziaki w nos dla Gopki.
PS. Jak to dobrze, że wyjeżdżacie do Casablanki i będziecie mieć dość zajęte myśli... Uściski.
to ja dla odmiany nie skomentuję tej pięknej relacji, ale przytulę Cię, moja Ty kochana kocia mamo:***
OdpowiedzUsuńMy też będziemy za nią tęsknić Aniu!!!
OdpowiedzUsuńU mnie na ugniatającego kotka mówi się, że "chlebek wyrabia".
OdpowiedzUsuńTen żal za oddawanym kotem, ta tęsknota i bolące serce są powodem, że nie mogłabym być DT. Ja nie potrafiłabym oddać żadnego kota, który zamieszkałby w moim domu dlatego podziwiam i bardzo ale to bardzo szanuję za wspaniałą działalność.
A ja truchleję właśnie bo Filonka właśnie jest pod nożem - już dłużej nie mogłam odkładać decyzji o sterylizacji, ale serce mnie aktualnie boli, choć wiem, że tak jest lepiej i w perspektywie dłuższego czasu to decyzja najlepsza z najlepszych.
Udanych wakacji życzę i baaaardzo zielonych łąk w Irlandii.
Niesamowite :*
OdpowiedzUsuń:))Piękna koć - niech jej się poszczęści. A Tobie - hehe, wesołego lotu!
OdpowiedzUsuńŚliczna jest Goplanka! U pana Darka też będzie miała dużo trawy do biegania i chowania się. Kciuki trzymam, a dla rozweselenia wrócę do komentarzy na temat spyrki. Czy znacie to powiedzenie w całości?
OdpowiedzUsuń"Nie dla psa kiełbasa, nie dla kota spyrka,
nie dla ciebie Nowak Kowalskiego córka."
Wstawiłam dwa najpopularniejsze polskie nazwiska, ale - oczywiście - można podstawiać dowolnie, w zależności od sytuacji; mój Tata zawsze tak robił:)
Ninka.
Nie znałam pełnej wersji powiedzenia. Dobre, Ninko! :) Pozdrówka.
UsuńBędzie jej dobrze w nowym domu. Boli, jak wyjeżdżają, oj boli. Ale podarowaliście jej nowe życie. A to cieszy. Pozdrawiam Ratowników i Wybawicieli. I super wakacji w Eire
OdpowiedzUsuńChyba jestem zbyt egzaltowana, bo czytajac taki wpis nie potwafie nie miec lez wzruszenia w oczach :) ??
OdpowiedzUsuńDobrze, ze zajeci jestescie wyjazdem (a kiedy to, bo zapomnialam?), bo TwojCiOn ma racje....
OdpowiedzUsuńa tak poza tym to pytam - ktora to sie przebrala za czarnego kota i zaczela sie podlizywac do Pana Darka na tyle, ze ja przygarnal??? Pamietac - miejsce na parapecie MOJE! ale tylko czesc parapetu bo nie jestem zachlanna :P, dziewczyny, godzina zero wybila pakujemy sie we walize Goplanki Pieknej Panienki i jedziem! tralalla. tralalla.
trzymam... :***
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno !!! U rąk i u nóg :-)))
OdpowiedzUsuńWisienka tez ma wspaniały domek ... super...
Wieści o Wisience- super. Ty jej wybrałaś rodzinę, a ona wybrała sobie kumpla. Widząc selekcję jaką przeprowadzasz, o Goplankę powinniśmy być spokojni. Mnie tylko ciekawi jak przyjmą ja psy i koleżanka kotka.
OdpowiedzUsuńTak przy okazji chciałam napisać o czymś, co wczoraj mną trzasnęło. Otóż pod jednym z artykułów na ten temat: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-krakow,50/prezes-podejrzana-o-znecanie-sie-nad-zwierzetami-zwolniona-z-aresztu,331309.html
znalazłam komentarz: Ludzie, co wy się tak podniecacie, to tylko zwierzęta. Kot, pies, to nie człowiek. One nic nie czują, kierują się instynktem, tak jak ćma lecąca do lampy.
Nie jest to dosłowny cytat, może pominęłam jakieś słowo, ale napisałam najdokładniej jak zapamiętałam.
Wszystko opada, nie tylko ręce.
Trzymam kciuki za Goplankę, oby jej się dobrze żyło wśród tych łąk i pól.
Joanna
To po prostu niektórzy ludzie "nic nie czują" .... oby jak najmniej takich zwierzaki spotykały na swojej drodze ....
UsuńOgon jest niesamowity! A pan Dariusz tak bardzo chciał czarnego kotka i ma dwa! Czyli jak bardzo się czegoś chce... :))))
OdpowiedzUsuńZachowanie Wisi też mnie zaskakuje! :) Kot ZaRzekowy od KS ucieka, a gdy ten tylko go dotnie to kocur z łapami na niego. O dziwo KS w ogóle się tym nie zraża i denerwuje się, gdy nie może wejść za kotem choćby pod stół. Na szczęście Maja rekompensuje wszystko ;))
Miłego weekendu Aniu :*
Ja lecę na działeczkę ze słońca korzystać :))
Czytając Cię, przywiązuję się do Twoich kotków, i mnie też robi się smutno...
OdpowiedzUsuńAle ogon niesamowity. Moja kotka robi taki jak się bawi w polowanie. Wtedy jeszcze udaje, że jest tygrysem, i wydaje odpowiednie dźwięki :)))
Witaj, Aniu, nie było mnie ostatnio za często, a tu ciągłe zmiany:)
OdpowiedzUsuńMusi Ci być trudno tak rozstawać się ze swoimi przygarniętymi zwierzakami...Współczuję i podziwiam jednocześnie...:))
Kciuki mocno zaciśnięte mam ale... wydaje mi się, że bez potrzeby... Twoja relacja z raju jasno dowodziły iż Goplanka trafi w miejsce z kocich snów ;-)))
OdpowiedzUsuńDobrze, że Wisia się zadomowiła i że jej nowy "personel" tak dobrze potrafi czytać w kocich myślach...
A z moich osobistych obserwacji wynika, że koty lgną do dzieci... tak jak np Venus do mojej chrześnicy
aaa.... a "nieprzyzwyczajanie się" jest chyba niemożliwe... i z tym pewnie byłoby mi najtrudniej się uporać gdybym była na Twoim miejscu.... Pewnie też to jest jeden z najważniejszych powodów dla których na nim nigdy nie będę...
UsuńUściski i buziaki zasyłam... Przypominam zdjęciu z pierwszego spotkania Goplanki z kurami ;-)))
Piękna kita:)A Tobie pocieszki zastępcza kocia mamo:) I miłego wyjazdu:)
OdpowiedzUsuńŚlicznotka! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze :) chociaż trudno się nie przyzwyczaić
OdpowiedzUsuńRozstania zawsze są trudne.Serdecznie pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńAnko, Twój mąż ma rację - z całą pewnością rozstanie jest trudne i dla Was i dla kota, z tego też względu powinien być skracany do niezbędnego minimum. Oczywiście często ten czas się wydłuża gdy któryś z kotów wymaga dłuższego leczenia. I z pewnością trudno się wtedy nie przywiązać do takiego odratowanego kotka. Sądzę, że Goplance będzie dobrze w nowym domu - ludzie, którzy decydują się wziąć do siebie takiego odratowanego kotka z całą pewnością zdają sobie sprawę, że to wielka odpowiedzialność a nie chwilowa zachcianka.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
P.S.
A jak remoncik w Twoim ogrodzie?
Gopi jest piękna- nie oddałabym jej. Mam wrażenie, że pokochała właśnie Was.
OdpowiedzUsuńNie będzie jej smutno, ma niewyraźna minę ?
Ta kotka jest tak sliczna, Anko, że bardzo ciężko byłoby mi się z nią rozstać!
OdpowiedzUsuńściskam
Też się przyzwyczaiłam do Goplanki, widać jak wypiękniała. Jestem pewna że będzie jej dobrze i pewnie nowa rodzina przyśle sprawozdanie z pierwszych dni pobytu. Życzę udanych wojaży.
OdpowiedzUsuńPs. U nas na ugniatanie łapkami mówiło się że kot "szyje buty".
Na pewno to będzie idealny dom... Ale nawet gdyby był najlepszy na świecie to i tak pękło by mi serce... Trzymaj się mocno!!! Pozdrawiam i przytulam :)!. Niech jej będzie dobrze :)!
OdpowiedzUsuń...oj boli takie rozstanie. Człowiek próbuje sobie tłumaczyć, że się nie przywiąże, że to tylko tymczasowe, a i tak później jest jak jest. Wszystkiego dobrego dla Goplanki na nowej drodze...
OdpowiedzUsuńWspaniale, strasznie się cieszę i przytulam Cię Aniu mocno, bo wiem, że Ci smutno, ale to taka radość przez łzy :-)
OdpowiedzUsuń