poniedziałek, 3 czerwca 2013

Akcja wet!

Dzień dobry! 
Kto ma zwierzaki, ten raz na jakiś czas zapewne spotyka się z weterynarzem, 
wszak to tałatajstwo wciąż czegoś potrzebuje: a to szczepienia, a to odrobaczenia, 
a to znowu zabezpieczenia przeciwko pchłom i kleszczom. 
Dla moich podopiecznych taki dzień, uznawany przez nie za sądny, 
nadszedł w poprzednią środę. 
Przyjechała do nich moja wetka i Goplanka poszła na pierwszy ogień. 
Już chwilę wcześniej, przed przybyciem Edyty, uziemiłam kotę w transporterze. 
To samo zrobiłam z Amisią, a Kayrona zamknęłam w łazience. 
Wszystko po to, żeby potem nie musieć szukać ich po całym domu i ogrodzie, 
bowiem na widok lekarza cieszy się tylko... Rufi. ;) 


Na stole w kuchni rozłożyłam kocyk w bardzo adekwatne wzory 
i Goplanka została zniewolona przy pomocy ręcznika, następnie brutalnie ukłuta i... 


nakarmiona środkiem na odrobaczenie.
Szczęśliwa, że już po wszystkim, pognała jak strzała do pokoju. 


Przyszła kolej na Księcia. Z wyglądu lew z niego, ale w sercu zając, więc spiął się okrutnie.
Po zabiegach czmychnął z prędkością światła do ogrodu i nie widziałam go aż do wieczora!


Zabiegów doczekała się Królowa Ciotka! Była dzielna, zniosła te tortury koncertowo, po czym również zmyła się z pola widzenia i nie wyściubiła nosa, aż ten potwór - Edyta - wyszła z domu. ;-)


Wszystkim tym operacjom przyglądał się z niecierpliwością i wielką zazdrością Rufuś. 
Przecież on by chciał, aby to przy nim robić te wszystkie zabiegi!
Niechby nawet szczepienia! On to kocha! 
On kocha swoją wetkę, nie odstępuje jej na krok i może służyć za wzorcowy model pacjenta!
Róbcie mi to, co im - mówią jego oczy. - Ja tego pragnę!
Cały szczęśliwy i wielce na tym skupiony podczas zabiegów nawet nie drgnął! 


Pozostało tylko wpisać wszystko w książeczkę
i akcja wet zakończyła się pełnym sukcesem!

Życzę wszystkim miłego tygodnia.


PS. Kaprysia się znalazła! Kto jeszcze nie słuchał piosenki dla niej, zapraszam!


PODPIS

52 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Cześć Miśko :-)) Rufi uwielbia wszelkie zabiegi i zamieszanie wokół siebie :)

      Usuń
    2. i przynajmniej tutaj jest absolutnym dystyngowanym Królem, nie to co te rozpieszczone kocie towarzystwo;)

      Usuń
  2. O Ty Zbrodniarko !! Tak się znęcać nad zwierzaczkami !! :o)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie akcja wet na ten tydzień zaplanowana :) Miłego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały zwierzyniec hurtem , super:)Lesio niestety nie kocha naszego pana doktora, oj nie kocha:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ...wow jak szybki i sprawnie przebiegła akcja wet. Kiedy zobaczyłem kocyk, to zacząłem się śmiać bo przypomniał mi się tekst u Pantery Jak zaaplikować kotu tabletkę. I wiesz co, tekst z życia wzięty. Koty szaleją i uciekają, a pies jak zwykle potulnie z uśmiechem na pysku poddaje się tym wszystkim zabiegom...

    OdpowiedzUsuń
  6. Przynajmniej nie musisz wlec towarzystwa przez pół miasta, może przy akompaniamencie rozdartych pyszczorów ;)
    Rufi jest niesamowity - pod każdym względem. Niby pierdoła, ale wychodzi na to, że prawdziwy bohater i król stada :))

    Miłego dla Ciebie i wszystkich czytająco - komentujacych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Songo ostatnio często musiał odwiedzać weterynarza, ale z niego jednak jest dobra dusza; chociaż wrzeszczy, wyrywa się, nawet próbuje gryźć, to po wszystkim podchodzi do weta, pozwala się pogłaskać, a czasem się i połasi. Nam też nie ma za złe, że zabieramy go w takie okropne miejsce.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  8. My jeszcze pół roku do szczepień.Teraz za to akcja kleszcz:/wrrr

    OdpowiedzUsuń
  9. Co za pies :-)
    Rufi jest niesamowity, a mój Maks to histeryk do n-tej potęgi...
    Kotom się nie dziwię, co za pomysły ,żeby wroga sprowadzać do domu :-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak sobie Pani zażyczyła - tak też uczyniłam...
    Lubię do Ciebie zaglądać więc wieczorny post jest miłym prezentem... Inna rzez, że nie zawsze mam czas ale później nadrabiam zaległości ;-)))
    Co do weterynarza... My też mamy Cudowną Panią Sylwię ale chyba tylko ja uważam ją za... cudowną... Venus, posiadając nadprzyrodzone zdolności czytania w moich myślach, w dniu przeznaczonym na wizytę u weterynarza kamufluje się już od samego rana... Nie potrzebuje w ten dzień, jeść, pić, bawić się a nawet do toalety ;-))) Poszukiwania kota w całkiem małym mieszkanku trwają czasami nawet godzinę ;-))) Najciekawsze, że zawsze potrafi znaleźć nową kryjówkę
    Rufuś to prawdziwy bohater... n ale o tym wiemy przecież nie od dziś ;-)))
    Miłego dzionka

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie że to pokazałaś, pomoże mi

    OdpowiedzUsuń
  12. Rufi musi świecić przykładem - imponować odwagą i mądrością.
    Masz wygodę z domowymi wizytami. W pierwszej chwili pomyślałam, czy koty nie zaczną wątpić, że to bezpieczny dom, a potem zreflektowałam się. Dobra Pani nie zawiozła ich w straszne miejsce kaźni, to zły człowiek podstępem wdarł się do domu, ale dzięki dyplomacji Rufiego, szybko go opuścił. Rufi jest wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ładnie zniosły te wizyte Twoje zwierzaczki. Nasza Lunka miała gorzej, tydzien temu miała narkoze, była osłabiona chorobą i zaistniało ryzyko, ze sie nie wybudzi. Ale dała rade. Karmilismy ją strzykawką jakąs zieloną breją, ktorej nienawidziła, do tego szczepionki przez dwa dni. Na szczescie juz po wszystkim i wlasnie sobie buszuje w ogrodzie. Ale co bysmy poczeli bez weterynarza...

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzień dobry, cześć i czołem.
    Najbardziej podoba mi się Amisia na dwóch łapach i kocyk :)))
    Poza tym to leje jak z cebra, rower samotnie został w domu i chce mi się spać.
    Za to wczoraj najadłam się cytrynowego sernika :)
    A Anka co chwilę zmienia swoje zdjęcia profilowe :)))

    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he, zmieniam i na żadnym nie cchę być jakoś inna. Wciąż ta sama :(

      U mnie też leje i zmarzłam na placyku an kość ;(

      Usuń
  15. Macie fantastyczną sytuację z wetem, który szczepi w domu. My musimy dosyć daleko jezdzic, bo ci okoliczni są raczej od koni:)
    Poza tym kocham Krayona, ale to już wiesz:)))
    Rysiek również jako jedyny znany mi zwierz z radością leci do weta.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja tez doprowadzilam do szczepienia calego zwierzynca jednego dnia, tak jest dla mnie wygodniej, a zwierzyniec ma towarzystwo w niedoli. Jednej troche przedluzylam, drugiej skrocilam i teraz chodza obie naraz. Weta mam na drugim koncu miasta, kiedys mieszkalam blisko niego, teraz to wyprawa.
    Moje obie panny dzielnie znosza klucie, choc zachwycone nie sa, a Miecka nie ma gdzie uciec, wiec chowa sie do torby transportowej i trzeba ja stamtad wyciagac sposobem.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja zawsze wkładam kotowate do transportera i wio- do Jawora, do weta garipowego.
    Tablety na robale kupujemy bez zwierzęcej asysty; potem tylko do żarełka gotowanego i przeczyszczanie jelit ;)
    Księciuniu jest boski! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Biedne i dzielne zwierzątka - nie wiem, jak Ty im mogłaś taki dzionek urządzić! Widok Goplanki, która daje susa do pokoju, mówi wszystko. ;) No i ten adekwatny wzorek na pomarańczowym kocyku!
    A Rufi, cóż, w tym domu on nie takie doświadczenia już zbierał. ;)



    OdpowiedzUsuń
  19. Dzielne masz zwierzaki i domowego wet'a fiu fiu ...
    Ja to na raty muszę jeździć do ... tzn na dwie raty :-))

    OdpowiedzUsuń
  20. Dzielne zwierzaki ;))
    Ostatnie szczepienia też tak u nas wyglądały :-)
    Ale z Guciem na drugi dzień jednak jechałam do weta ,bo miał reakcję alergiczną na szczepionkę :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak nie bardzo kumam o co chodzi z tymi postami wieczornymi..., ale dwa posty dziennie u ciebie oznaczają, że jak przeoczę jakiś dzień, to dwa posty na raz przeoczę... ;/... Fajnie taki wet przychodzący do domu :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o to, że od jakiegoś tygodnia publikuję dodatkowy wieczorny post. Najpierw była seria "wnętrze koloru", a teraz to już się bawię w różne "serie" :)) Mam po prostu mnóstwo fajnych zdjęci. Cofnij się trochę to zobaczysz o co mi chodzi.
      Nie chciałabym was wkurzyć i zamęczyć, dlatego pytam, ale widzę, że ta ankieta jest do kitu, bo głosy nikną i zmieniają się. Bez sensu. Jak tak dalej pójdzie, to ją usunę.

      Usuń
    2. Masz dużo fajnych zdjęć i cieszy cię umieszczanie ich na blogu,to w czym problem,przecież to twój blog.Jeżeli niektórzy uznają że to nadmiar to nie będą oglądać. Ja oglądam i czytam nie zawsze komentuję ,bo do komentowania muszę mieć wene,a tej nieraz brak.
      Ja wiem za co dziękuje.
      I zycze nam żeby jak najszybciej zaświeciło słońce.

      Usuń
    3. No to działaj. Maria Nowicka ma rację, ktoś nie zobaczy jego problem. Twój blog, Twój dom, a jak śpiewał Kazik: "mój dom to moja twierdza... " ;)... :D. Gąsieniczka z posta wyżej prześliczna!

      Usuń
    4. Pewnie masz rację. Tak zrobię. :)

      Usuń
  22. Odrobaczam sama, choć u weta kiedy koty zestresowane, odbywało się to spokojniej. Natomiast z naszym psem, tak jak z Rufim, żadnego problemu, ani w domu, ani u weta. Nie mogliśmy się nadziwić, wet też, kiedy pojechaliśmy na kontrolę operowanej łapy. Miał w niej pręty widoczne pod skórą, przeszedł tam biedak swoje, a on po otwarciu drzwi samochodu mało nie wyrwał mi smyczą ręki ze stawu. Gnał do lecznicy jakby tam smakołyki rozdawali.
    A tak w ogóle to do doopki jest. Leje, a jak jest trochę lepiej, to tylko pada. Koty z żalem w oczach patrzą na balkon, pies przychodzi ze spaceru mokry, a dziś wrócił galopkiem bo grzmiało. Kwiaty na balkonie wołają o słońce, a mnie jakoś ta pogoda odpowiada, bo zgodna z nastrojem. :(
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale piękne masz sierściuchy :) Żaden z moich psiaków weta nie kocha, a Aronek to jeszcze dobrze nie wszedł, a już wychodzi. Dobry pomysł z domową wizytą :)Pozdrowienia od mojej bandy!

    OdpowiedzUsuń
  24. Rufiego to powinno się sklonować!! cudna pociecha z niego :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale dzielny Ruficzek! Dałby przykład mojej Kocie...chociaz ona w sumie tez u weta się nie rusza...za strachu:D

    OdpowiedzUsuń
  26. komentarze znikają? hmm, dziwne ... wróciłam jeszcze zapytać, czy Goplanka już Was pożegnała? dziś miała jechać do nowego domu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znikają? Nie zauważyłam...
      Niestety plany uległy zmianie. Nie wiem jeszcze na jakie, więc nie będę nic więcej pisać.

      Usuń
    2. Oj, ja też pomyślałam, że pewnie jutro będzie relacja z Goplankowego wyjazdu. Jednak po cichutku miałam nadzieję, że może pogoda pokrzyżowała plany i Czarnulka jeszcze jest u Ani. :)
      Joanna

      Usuń
    3. ok, to cierpliwie czekam na wieści! a z tym znikaniem to może coś w moim kompie, bo były, później kilku nie było, teraz znów są wszystkie

      Usuń
  27. Rufi powinien grać w jakiś spotach reklamowych i zachęcać inne zwierzęta do zaprzyjaźnienia się z weterynarzem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. nigdy nie miałam zaprzyjaźnionego weterynarza, moje psy uciekały jak tylko zobaczyły w którym kierunku idziemy....a mój jamniczek ukochany dostał zapaści podczas usuwania zęba. taki bohater!

    OdpowiedzUsuń
  29. Rufi jest niesamowity!! Do Mary i Piętka tez zapraszam weterynarza,ale jego wizyty nie są mile widziane.Jeśli wcześniej nie przygotuję tego towarzystwa do wizyty,to Piętka poszukuje w ogrodzie,a Mara tak się schowa w domu,że trudno ją wyciągnąć np z szafy.Zawsze rozpoznają.że to samochód weta zatrzymał się kolo nas....?
    Coś z Twoją ankietą się dzieje,bo nie mogłam zagłosować..
    Zapraszam do mnie,są już wyniki Candy.

    OdpowiedzUsuń
  30. o matko.... i mnie to czeka niebawem..... jak ja tego nie lubię....

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocyk masz piękny Aniu :-) Mina Goplanki i Księcia - identyczna moja Kocia ;-) Gacek podobny do Amisi, a Rufi najukochańszy to skarb jakiego nie znam :-)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...