Pierwsza:
Trwa remont. Panowie z ekipy tapetują pokój syna. Jest to tapeta winylowa o strukturze płótna, do malowania. Wchodzę, żeby zobaczyć postępy. Widzę, że na środku reprezentacyjnej ściany, takiej, która nie będzie niczym zasłonięta, jest skaza w tapecie: jeden bok się pruje. Ściana jest już ukończona. Przyglądam się tej skazie i mówię „Ale tu jest coś nie tak, zobaczcie, przecież to jest poprute i wygląda okropnie”. Panowie nie przerywają pracy, jeden miesza klej w wiadrze, drugi odmierza następną ryzę. Nie patrzą na mnie. „Przecież to najważniejsza ściana - mówię. - Będzie to widać”. Żadnej reakcji. Zaczynam wygładzać prujące się nitki paznokciem i układać je w miarę równo, daje się to robić, bo klej jest jeszcze mokry. „Może nie będzie tego widać, jak się to pomaluje” – pocieszam samą siebie, jednak bez przekonania, bo jak farba ma udawać wzór płótna na ścianie?
Panowie milczą i każdy jest zajęty swoją czynnością. Idę zrobić im kawę.
Druga:
Jestem w sklepie i kupuję taką obruso-ceratkę na stół w kuchni. Wybrałam już wzór i proszę ekspedientkę o przycięcie mi odpowiedniego kawałka z beli. W ostatniej chwili zauważam, że ceratka się siepie, z brzegu wisi kilka nitek. „Czy ona nie będzie się strzępić? – pytam ekspedientkę. – Przecież nie ma tego jak obrębiać, zresztą nie o to mi chodzi”. Ekspedientka odwrócona tyłem nic nie dopowiada, jakby nie słyszała (może nie usłyszała?), tylko zaczyna rozwijać materiał z beli. „Jakoś to będzie - mówię szybko. – Może nie będzie tak źle…”. Ekspedientka przeciąga nożykiem po ceracie i odcina zamówiony przeze mnie kawałek.
Jestem w sklepie i kupuję taką obruso-ceratkę na stół w kuchni. Wybrałam już wzór i proszę ekspedientkę o przycięcie mi odpowiedniego kawałka z beli. W ostatniej chwili zauważam, że ceratka się siepie, z brzegu wisi kilka nitek. „Czy ona nie będzie się strzępić? – pytam ekspedientkę. – Przecież nie ma tego jak obrębiać, zresztą nie o to mi chodzi”. Ekspedientka odwrócona tyłem nic nie dopowiada, jakby nie słyszała (może nie usłyszała?), tylko zaczyna rozwijać materiał z beli. „Jakoś to będzie - mówię szybko. – Może nie będzie tak źle…”. Ekspedientka przeciąga nożykiem po ceracie i odcina zamówiony przeze mnie kawałek.
Myślicie, że koło siedmdziesiątki nie będę już taką "miłą, ciepłą kluchą", tylko stanę się bardziej asertywna? Jest nadzieja?
(Tapeta została poprawiona po moim wyjściu - przyszedł szef i kazał wymienić,
ceratko-obrus niestety się pruje.)
(Tapeta została poprawiona po moim wyjściu - przyszedł szef i kazał wymienić,
ceratko-obrus niestety się pruje.)
ANIU...JA NA TEN PRZYKŁAD NIE CHODZE PO URZĘDACH ....BO MAM TAK JAK TY...NO QRCZE WALCZĘ ...ALE JAKOS TAK MARNIE MI TO IDZIE:))
OdpowiedzUsuńPisałam już, że my jesteśmy jak siostry syjamskie?
Usuń:-)
Aniu, marne szanse na zmianę, będziesz bardziej łagodna, hihihi
OdpowiedzUsuńOj, nie! Będę starą, heterastą babą, co nie da sobie w kaszę dmuchać!
UsuńU mnie to zależy od dnia. Czasami jestem milutka i nic nie mówię ale czasami ....... lepiej nie mówić :)
OdpowiedzUsuńTa postawa również nie jest mi obca:-)
UsuńAniu kochana! Tak to jest ze wszystkimi fachowcami. Niestety.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jestem tej tapety, czekam na efekty i zdjęcia;)
Co do asertywności hmmm
moim zdaniem niestety nie. To wszystko jest kwestią charakteru.
Wiem po sobie. Chociaż zdarzają się sytuacje, kiedy ktoś mnie wyprowadzi z równowagi.
Ostatnio w markecie pakowałam zakupy, jeszcze nie spakowałam połowy a pani zaczęła kasować kolejną osobę (zawsze tak robią, prawda? Dlatego ja najpierw pakuje, potem płacę). Pytam grzecznie czy może poczekać chwilkę aż skończę pakowanie "Nie bo nie mam czasu" burknęła.
We mnie się zagotowało. Powiedziałam jej parę słów, ona zaczęła się tłumaczyć, że tego od niej wymagają bla bla bla i dalej kasowała.
Robiłaś kiedyś takie zakupy za granicą? Tam najpierw pomogą ci spakować torby, później kasują kolejnego klienta. Dlatego nie lubię zakupów w sieciowych, dużych marketach!
Wrrrr rozpisałam się.
Mam nadzieję jednak, że w ważniejszych sytuacjach pozostaniesz asertywna,
bo nazbyt miłą osobę bardzo łatwo wykorzystać niestety...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Miłego dnia:)
Też tego nie znoszę w marketach i bywam tam niezwykle rzadko. I tak jak Ty wzięłam się na sposób - najpierw pakuję :). Robię tak i w almie i w biedronce! Jeszcze nikt nie zamarudził ;)
UsuńPozdrawiam
Świetnie sobie radzicie dziewczyny! Obserwowałam, jak to wygląda w Holandii i była taka sytuacja, że ktoś już kasowany przypomniał sobie, że czegoś zapomniał i poszedł po to. Zrobił to spokojnie i z uśmiechem i cała kolejka stała spokojnie i z uśmiechem, aż wrócił. Może i u nas kiedyś tak będzie.
UsuńW ważniejszych sytuacjach jestem asertywniejsza;-)
Zalezy co tu chcesz WMPani przeczytać...:) Jeśli pociechę, to naturalnie, oczywista oczywistość, że stanie się podług życzenia... Jeśli zaś prawdę, to... hmmmm... może ja pomilczę lepiej...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Riposta godna mędrca:-)
UsuńZ robotnikami radzę sobie świetnie. Z ekspedientkami też.
OdpowiedzUsuńUrzędnicy to już inna para kaloszy...Oni nie milczą, to oni są bezczelnie asertywni :-)
Pozdrawiam
Ciekawy termin: bezczelnie asertywni. Kompetentni? Biurokratyczni? Co masz na myśli?
UsuńPozdrowienia!
młodaś jeszcze, przejdzie Ci :)
OdpowiedzUsuńW sumie prawda:P
UsuńJa chyba nie dałabym sobie wcisnąć prującej się ceraty... Powiedziałabym, że jest zniszczona i jej nie kupię... chyba bym tak zrobiła... ale nie jestem pewna...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
W sumie, to ja też tak nie miewam, tym razem miałam jakieś zaćmienie, tyle się nawybierałam, miałam kłopot z decyzją, a tu taka przeszkoda...
UsuńAniu, i poszłam zrobić Panom kawę:))) Pani się nie martwi, będzie Pani zadowoloona! Pewnie to znasz? Bo ja tak. A teraz nie robię już fachowcom kawy i płacę po wykonanej pracy.
OdpowiedzUsuńPewnie, że jest nadzieja na zmianę. Zauważasz już problem:)
Pozdrawiam!
Prawda? Zauważyłam i źle się z tym czułam - jak zrobiona na szaro. Oczywiście, że teraz już będę zwracać na to uwagę, bo w sumie, już nie zdarza mi się to często: to był taki podwójny przypadek, raz, za razem i tym bardziej go zapamiętam.
UsuńMiłego popołudnia! Czy w Twoim lasku jest zimniej?
Moj lasek do konca tygodnia to Pole Mokotowskie. Wczorajj o polnocy bylo 28 stopni C i ogladalam Rzez w letnim kinie pod chmurka. Cudnie bylo.
UsuńNo wyobrażam sobie! Ja w tym czasie goniłam za komarem w moim pokoju:)
Usuńmarsz na kurs asertywności! A możliwe, że będę miała niedługo fajny konkurs, do wygrania warsztaty z psychologiem;)
OdpowiedzUsuńKlarko, dziękuję! Zdziwiłabyś się, jakbyś wiedziała ile już tego mam za sobą, ale w sumie nie znasz stanu początkowego, to skąd masz wiedzieć, jaka jest zmiana:-) Jest dobrze, mimo takich drobnych potknięć!
UsuńEch tak jak wszystkiego trzeba się nauczyć jednak trochę wymagać od innych ...Ale to trzeba zrobić raz i drugi ...powiedzieć i wymusić reakcję...
OdpowiedzUsuńMasz rację. Tym razem miałam jakiś zanik instynktu dbania o swój interes. Po dzisiejszej lekcji, jaką mi tu wszystkie dajecie, to już na pewno się nie dam nikomu:)
UsuńNo żesz... zapomniałam dodać ,że śliczne są te 2 zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty...
Fajnie, że zauważyłaś. Mnie też się podoba!
UsuńNo, ja bym jednak nie odpuściła... Nie daj się kochana ;)! I walcz o swoje.
OdpowiedzUsuńTak jest! Melduję, że zadanie przyjęte do wykonania:)
UsuńA czy takiej do malowania nie da się potem podważyc pazurkiem i zerwać? Bo w tym celuje nasz młodszy i zastanawiam się czy farba na wierzchu coś daje poza dowolnością we wzorze i kolorze ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że szef ludź i naprostował panów...
Hmm, zależy chyba od zdolności młodego, bo ja próbowałam przed chwilą i łatwo to nie pójdzie, ale znając młodych, to nie gwarantuję:-)
UsuńAniu, wystarczy tylko trochę nad tym popracować.
OdpowiedzUsuńWiem z doświadczenia;)
Warto też pamiętać, że asertywność,
to nie bycie bezczelnym czy agresywnym w stosunku do innych,
tylko dążenie do uzyskania określonego przez siebie celu
Masz prawo do wyrażania własnych emocji i posiadania własnego zdania.
Musisz tylko uwierzyć, że jeżeli powiesz komuś NIE, świat się nie zawali:)
Naprawdę się nie zawali! Sprawdziłam!:)
Bardzo słuszna uwaga. Pół życia nie mogłam tego pojąć, że sama się pakuję w coraz większy kanał nie dbając o swój interes. Teraz wbrew dzisiejszemu postowi, nie jest ze mną tak źle. To takie dwa potknięcie, ale skoro je widzę i wyłapuję i mam do nich jednoznaczny stosunek, to znaczy, że jest nadzieja, że to były dwa ostatnie;-)
UsuńSkąd ja to znam...najchętniej nieraz bym przepraszała że żyję...
OdpowiedzUsuńAle kawy bym juz takim fachowcom nie zrobiła;))
Jak pomyślę, ile czasu zmarnowałam przepraszając, że żyję, to aż mnie skręca. Pracuj nad tym Justynko, bo Mania się uczy od Ciebie:-)
Usuńja do rany przyłóż jestem ... dopóki mi ktoś nie podpadnie ;) a asertywność doskonalę z wiekiem - ostatnio np. panowie fachowcy musieli zrywać na balkonie 6 m kw terakoty i układać ponownie, bo po skosie im poszła, a oni nie widzieli żadnego problemu ;)
OdpowiedzUsuńO, ja też doskonalę z wiekiem! Koło 80 tki będę już niemal doskonała, he he
UsuńA tak serio, to czuję się, mimo wszystko, dużo mądrzejsza niż kiedyś.
:-)
Popieram "Konwalie w kuchni"! Wiek nie ma tu nic do rzeczy, chociaż może nie tak do końca... ja asertywności nauczyłam się dość późno, ale wynikło to również ze wzrostu poczucia własnej wartości, co nie miało wiele wspólnego z moim wiekiem, raczej z zupełnie innymi sprawami. Wcześniej ratowałam się unikaniem trudnych sytuacji i milczącym "oślim uporem".
OdpowiedzUsuńNinka.
Oczywiście, że poczucie własnej wartości ma tu wiele do rzeczy. Ja też dopiero od niedawna, wbrew pozorom, bo te zdarzenia, to "wypadek przy pracy", odnoszę na tym polu sukcesy:-)
UsuńĆwicz asertywność i to jak najprędzej. Poza tym zle zaczęłaś dyskusję - gdy uważasz,że coś jest zle to musisz wpierw przerwać panom robolom pracę i dopiero wtedy wygłosić "expose". Czyli: wchodzisz, widzisz, że coś jest spietruszone i głośno mówisz - stop panowie, proszę tu spojrzeć, ten kawałek tapety jest rozdarty, więc proszę to wymienić, bo ja takiej roboty nie odbiorę od Was. I tylko musisz to wyegzekwować. A w sklepie - też trzeba zastopować i nie pytaj się co ona na ten temat myśli, tylko trzeba się zapytać dlaczego to się strzępi i po prostu zrezygnować, jeśli Cię odpowiedz nie zadowoli.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
P.S.
Robolami nazywam wszystkich, co zle wykonują swoją pracę.
Zgadzam się z Anabell, najpierw potrenuj to, żeby Cię zaczęli dostrzegać, mów głośniej, albo odbierz jednemu z panów jego narzędzie.
UsuńJa akurat zwracanie na mnie uwagi mam przetrenowane dzięki częstym wystąpieniom przed większą grupą ludzi podczas tłumaczenia, więc się wyćwiczyłam, ale też się na początku bałam zwracać uwagę w swoich sprawach. To trzeba wytrenować, Anabell ma rację, a i teksty najpierw można sobie napisać, żeby powiedzieć wszystko, co się zamierza.
Pozdrowienia!
Teraz to ja już wiem, jakby to zrobiła! tak źle się czułam, taka zlekceważona, że już 100 razy w myślach wymyślałam inne załatwienie tej sprawy:-)
UsuńTy Iw z robotnikami masz ostatnio dużo wspólnego, to już specjalistka jesteś;-)
Malymi kroczkami mozna samemu nauczyc sie asertywnosci- wiem po sobie..:-) Jeszcze jakis czas temu bylo podobnie jak u Ciebie- ludziska doslownie mi na glowe wlazili! Po roku intensywnych studiow podrecznikow psychologicznych, cwiczen praktycznych, jest znacznie lepiej..i spokojniej:-) Powodzenia Aniu, dasz rade!
OdpowiedzUsuńOczywiście! Nie boję się tego. Jestem na takim etapie, że dam radę wszystkiemu:)
UsuńDuzo zalezy od tonu glosu jakim mowisz. Serio. Jezeli mowisz cicho, jakbys przepraszala za to ze zyjesz, to rozne bezczelne typy beda to wykorzystywac. Staraj sie mowic troche glosniej. i upewnij sie ze osoba d ktorej mowisz Cie slucha. Zwroc jej uwage na siebie glosniejszym 'przepraszam'.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to pomoze, ale probowac zawsze warto.
I tego mozna sie nauczyc, przynajmniej w niewielkim zakresie, nawet bez kursu. Zacznij wierzyc w siebie - jak zalatwiasz wazna sprawe i wiesz ze moga byc klopoty, to badz pewna swoich racji i staraj sie myslec, ze wiesz lepiej niz Twoj rozmowca.
Tak, tak, masz rację, tym bardziej, że potrafię coś komuś tak powiedzieć, że ucinam wszelkie dyskusje. Tymi razami mnie zamurowało, jakieś zaćmienie, czy co...
UsuńSkoro wymagasz od siebie to trzeba też wymagać od innych.Nie zawsze to się podoba osobą którym zwracasz uwagę ale nie można odpuszczać bo inaczej będziesz zawsze coś poprawiać lub odkładać bo niby nowe ale już nie nowe.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Podoba mi się Twoje pierwsze zdanie. Bardzo słuszne.
Usuń:-)
Aniu z Ciebie bardzo dobra dusza jest po prostu! Tylko wiesz sama, że czasem trzeba powiedzieć NIE - ta umiejętność ogromnie się przydaje :).
OdpowiedzUsuńZe zdwojoną mocą przekonałam się o tym podczas moich aktualnych perypetii mieszkaniowo - remontowych. W wielu sytuacjach muszę być tak stanowcza, że to przechodzi ludzkie pojęcie :).
A odrobina egoizmu myślę, że wyjdzie nam na dobre ;))
To trzymam kciuki Alu również za Twoją asertywność;-)Uda nam się:-))
UsuńPamiętam taką sytuację sprzed dwóch lat, przy okazji montowania kuchni na wymiar. Weszłam do kuchni w momencie, gdy panowie fachowcy zajmowali się montowaniem frontu przy zmywarce. Patrzę na front a on zamiast jednej wymiarowej płyty, przecięty wzdłuż i imituje mi podwójne drzwiczki. Pytam się dlaczego? Panowie na to, że z powodu iż wysokość kuchni nie wymiarowa, nie dało się inaczej(całość z blatami roboczymi wyższa ok 10 cm od standardu). Panowie fachowcy, więc pewnie tak musi być. Zgrzytnęłam zębami i chociaż świadoma, że przy omawianiu projektu, wszystko ponoć było wykonalne wyszłam potulnie z kuchni. Jednak na drugi dzień, pijąc kawę w czyściutkiej kuchni, z nowymi meblami zdecydowałam, że tak być nie może. Telefon do szefa. Kilka moich zdań w temacie i... za dwa dni miałam piękny cały jeden front. Montowali go Ci sami "fachowcy". Teraz wiem, że trzeba zawsze mówić stanowczo o swoich wątpliwościach. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i ślę miziaki da futerek oraz głaski dla sierściuszka :))
Pouczająca historia! Myślę, że każda taka sytuacja, kiedy wstawimy się za własną korzyścią, przynosi pozytywny efekt.
UsuńDziękuję za pozdrowienia i miziaki:-)
O matko, oni chyba przez skórę czują, że mogą sobie na to pozwolić.
OdpowiedzUsuńPrzydałabym się tam, popędziłabym im kota... Ale przecież nie będę nawet w charakterze Anioła Stróża Twojego osobistego nad Tobą krążyła i podpowiadała:
- Proszę w tej chwili zdjąć ten kawałek tapety i położyć to tak, żeby nie było widać dziury. Jeśli Panowie tego nie zrobią, nie macie co liczyć na zapłatę! Aha, a na kawę proszę nie liczyć, dopóki to nie będzie zrobione tak, że ja to zaakceptuję.
- Dziękuję Pani. A teraz bardzo proszę o ukrojenie mi fragmentu, który się nie siapie, bo tego nie wezmę a i Pani powinna to oddać na odpady. Ewentualnie mogę wziąć za darmo lub jeśli otrzymam duży rabat za ten kawałek.
Spokojnie, ale dobitnie :)
Kiedyś trenowałam w lustrze, potem w środkach komunikacji miejskiej.
Pomaga na obcych ludziach.
Czy jest nadzieja ... hm, to zależy tylko od Ciebie :)
Powodzenia!
Teraz już rozniosłabym ich w pył;-))))
UsuńWierzę, że masz wielką wprawę, więc możesz być moim Aniołem Stróżem:-)
Dziękuję!
I dobrze, że byś rozniosła, bo to szczyt ... szczytów! :)
UsuńMożna zrobić tak, że za każdym razem myślisz, co by taki Anioł Stróż w Twoim imieniu powiedział, a potem myk - zamieniasz się z nim miejscami i mówisz! Tak jakby w obronie kogoś, kto jest pod Twoją pieczą :)
Pomaga!
Powodzenia :)
Anka,
OdpowiedzUsuńprzyjedź do mnie, nauczę Ciebie kilku słów, zaczynają się na p., k.,ch.,...
Poćwiczymy "na sucho", i potem będzie jak znalazł.
Czasem niestety nie można inaczej.
pozdrawiam
ela
Dzięki za propozycję! Znam te słowa i coraz częściej używam, he he
UsuńKiedyś będzie o jedną ceratkę za dużo, dostanie się komuś wtedy za wszystko, za całokształt:) Czasami trzeba postawić na swoim, bo ludzie błędnie mylą uprzejmość z naiwnością, niestety.
OdpowiedzUsuńZ innej mańki taraz, bo czasami nie nadążam z komentarzami: zauważyłam, że masz prawie identyczny plafon w sypialni, jak my, co mnie niezmiernie cieszy. Mam też nadzieję, że pokażesz kiedyś kredens (biblioteczka?)- na zdjęciach widać tylko kawalątek:)
Wytarmoś swoje najpiękniejsze czterołape futra!!!
O, właśnie! Teraz jestem tak nastawiona na takie sytuacje, żeby się nie dać, że komuś dostanie się podwójnie:-)
UsuńA skąd Ty masz taki plafon? Bo mój jest poniemiecki. Lubię go, jak wszystkie rzeczy, które odziedziczyłam po Babci.
Kredens pokażę, nie ma sprawy. Może przy okazji pokazania jak mi wyszło z dekoracja ściany.
Futra dziękują.
Plafon mam dokładnie z tego samego żródła:))) W całym mieszkaniu mam berety, bo je uwielbiam.
UsuńCzekam, czekam! Uwielbiam meble z duszą, kiedyś opiszę naszą przeprawę z dekoratorem, który powiedział, że chyba oszałeliśmy, bo chcemy w salonie kredens:)))
Pozdrawiam:)
Wiesz, to nie jest plafon. To jest taki abażur, który wisi na sznurkach. Zobaczysz sama:-)
UsuńSłówko do iw-nowej....
OdpowiedzUsuńKochana, a co z Twoimi sąsiadami???
TAK z nimi gadasz jak tu Ance radzisz?
Powiedziałaś im chociaż raz, że jak w dalszym ciągu będą "umilać" Ci życie, to Twoje hamulce puszczą i pokażesz im, co znaczy cierpliwość doprowadzona do granic?
Mam sąsiadów podobnych do Twoich, a reaguję dokładnie jak Anka.
A te wszystkie słowa na p., k.i ch to sobie czasem pod nosem mruczę:)))))
bądźcie zdrowi
ela
Oj przypadków takich to mogę mnożyć i mnożyć. Malowanie, gipsowanie, sprzątanie, plakaty, broszury. Najgorzej to jak się trafi na "FACHOWCA", ale nauczyłem się zwracać uwagę. W domu remont - płacę więc wymagam. W pracy - nie będę za kogoś odwalał roboty. Na początku były zgrzyty, ale teraz każdy wie jakie materiały przynosić. :)
OdpowiedzUsuńO to chodzi! Ludzie z czasem się uczą i przestają wykorzystywać człowieka. Ale najpierw trzeba zawalczyć o swoje:-)
UsuńAniu, szkoda twoich nerwów.
OdpowiedzUsuńCzy będą zmiany ? Przypuszczam, że nie,tacy już jesteśmy.
Takie jak Twoje przypadki, można mnożyć w nieskończoność...
Słonecznie pozdrawiam
Ja Kochana Łucjo widzę problem, więc poradzę sobie z nim, lepiej lub gorzej:-) Pozdrawiam Cię również!
UsuńAz mi sie cisnienie podnioslo, chyba pojde zrobic kawe...
OdpowiedzUsuńTo kawę? Raczej melisę sobie zaparz:-)))
UsuńNiestety komuna mentalna w głowach "fachowców" ale też wiele ekspedientek nadal pozostała (o urzędniczkach to już szkoda gadać). Ja w takich przypadkach głośno zwracam uwagę: "Halo, nie wiedziałem, że się przemalowałem na niewidzialno!", albo "Raz! Dwa! Trzy! Próba mikrofonu! Czy mnie teraz k... dobrze słychać?! Witam Panią bardzo ozięble!"
OdpowiedzUsuńSzczególnie to "k..." mi sie podoba! Wyobrażam sobie siebie, że ja tak do nich! he he, ale by mieli miny, taka kulturalna pani... he he
Usuń"K..." - chodziło mi o "kultywator" oczywiście :)
UsuńPoza komuną mentalną, o której pisałem, wydaje mi się, że problem o którym tu rozmawiamy tkwi niestety w nas samych. To my nauczyliśmy tych ludzi takiego nas traktowania. Wychodzimy od razu z taką postawą przepraszającą, że w ogóle ośmieliliśmy się przeszkodzić, zapytać o coś, załatwić, wyjaśnić a szczytem bezczelności z naszej strony jest, że domagamy się uwagi, czy respektowania naszych praw/żądań. Tak jest wszędzie, w sklepie, w urzędzie, u lekarza. Na miłość bóstw wszelakich, dajemy sobą pomiatać, bo boimy się, że zostaniemy źle obsłużeni, że nie załatwimy sprawy, że ktoś nam coś spartoli. Młodsze pokolenia chyba są bardziej przebojowe, potrafią zadbać o swoje interesy, są bardziej roszczeniowi. Asertywność piękna rzecz, ale dawać sobą pomiatać... nie wiem, taka kumulacja frustracji, być może niskiej samooceny, może doprowadzić do wybuchu. Jak w filmie "Upadek" z Michaelem Douglasem... (Tak, czasem marzę o dostęp do bejsbola, broni maszynowej lub bazuki)
W nas samych. To prawda. Nie będę zmieniać innych, ale mogę zmienić siebie. Może mi się jeszcze czasem beknie "miłą, ciepłą kluchą", ale nie sądzę, aby ona długo jeszcze pożyła:)
UsuńA o tej broni to nawet tak nie żartuj!
nie wiem, ale z obserwacji mogę powiedzieć, że asertywność maleje wraz z wiekiem. Ja jestem asertywna do bólu, wiec prawdopodobnie na starość będę asertywna poprawnie:)
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzeżenie:-) Ja widzę po rodzicach i innych starszych ludziach, że tak w istocie może być, choć to zależy od poczucia własnej wartości tych ludzi. Osoby niepewne, są coraz niepewniejsze, itp, ale jeśli ktoś jest pozytywnie dojrzałym człowiekiem, to mu to nie grozi, to raczej mądrość, że wie kiedy ustąpić.;-)
Usuńa ja myślę, że z mądrości też to może wynikać, ale z moich doświadczeń obserwacyjnych wnioskuję, iż starsze osoby często jakby nie do końca wierzą w siebie, nie chcą się nikomu 'narażać', przyjmują postawę 'przepraszam, że żyję', są jakby zagubione i zgadzają się na wszystko mimo, że ta zgoda im ciąży. Mówię o osobach, które umiały o swoje walczyć, pracowały z ludźmi i dla ludzi, nie bały się ludzkich reakcji. Potrafiły mówić 'NIE', gdy tego wymagała sytuacja. Dlatego uważam, że z wiekiem ewoluujemy tak, że wolimy, by naszą asertywność przejął ktoś młodszy od nas i bliski nam. Oczywiście nie jest to reguła:)
UsuńSama nie wiem, czy to dobrze, czy źle, jeśli masz rację. Przez pół życia przepraszałam, że żyję, więc liczę na to że, będzie mi się pod tym względem żyło lepiej. Już mi się żyje, o niebo lepiej.
UsuńNie chciałabym też stać się dla swoich dzieci takim ciężarem, że będą musiały dbać o mój interes. Chcę, że żyły swoim życiem. Pozdrawiam:)
Otóż to, i ja jestem z tych, którzy chcą decydować za siebie, nie prosić o pomoc innych, nie absorbować swoją osobą, ale, sama wiem po sobie, że niemal siłą wymuszam na mamie, by pozwoliła mi coś załatwić, bo widzę, jak bardzo każda sprawę przeżywa, wręcz spala się. Z jednej strony broni się przed moja pomocą, ale z drugiej widzę jaką ulgę jej przynoszę.
Usuńo widzę moderowanie komentarzy?
UsuńJutro wyjaśni się dlaczego:) Zrobiłam już dziś, żeby nie zapomnieć!
UsuńJa z kolei widzę, jak wielkim obciążeniem jest dla dziecka, kiedy musi być rodzicem, dla swoich rodziców.
UsuńTo temat rzeka! Pozdrawiam:)
Moderacja... upsss... czyżby z powodu moich "K..ultywatorów" i innych wyrazów na "p" czy "ch", których czasem nadużywam, takich jak chomąto, chabeta, pogrzebacz czy paprykarz...
UsuńModeracja jest ze względem na jutrzejszy post, a nie wiem, jak ustawić moderowanie tylko dla jednego postu, to musiałam ustawić dla wszystkich:(
UsuńZ fachowcami to najlepiej nie mieć nic wspólnego :( A co do asertywności, to masz dwa wyjścia, albo zaczniesz wymagać, albo uznasz, że nie warto tracić energii na pierdoły i źle położona tapeta na głównej ścianie zupełnie Ci nie przeszkadza. Ja osobiście czasem z uporem maniaka wymagam a czasem odpuszczam i stosuję zasadę "polubić" niedoróbki. Tym sposobem od roku mam rozgrzebany przedpokój, bo odpuściłam fachowcom, którzy porzucili robotę :( Liczę, że sama w czasie wakacji wykończę co mogę i będzie jak sama to zrobię.
OdpowiedzUsuńWszystko to słuszna, słuszność, jak to mówią:) A że miałam już tak serdecznie dość fachowców w domu, to odpuściłabym im wszystko, tylko, żeby ich nie oglądać, choć uczciwie mówiąc, nie było tak źle. Po prostu leniwa jestem i cenię sobie wygodne życie. Ot co! Z tego wszystkiego sama muszę, tak, jak Ty dokonać kilku poprawek. Farba stoi na schodach od miesiąca:(
UsuńPrzed następnym remontem ściągnij mnie do pomocy (może być tą pierwszą klasą ;) ). Jak skończyłam z malarzami, którzy robili mieszkanie rodziców, to uciekli zostawiając połowę sprzętu. Później zadzwonili do mojego taty pytać się, kiedy mogą przyjść zabrać, żeby mnie nie było... :D uważam to, za swój osobisty sukces ;)
OdpowiedzUsuńŻeby nie było - zaczęłam z nimi po dobroci, nawet im pizzę kupiłam. A że próbowali przeforsować fuszerkę... włączył się "Hulk mode" jak to określa mój mąż ;)
Słusznie uważasz: to jest Twój osobisty sukces:)))
UsuńPo tym wyznaniu urosłaś na moją osobista idolkę!
Zbieram już na bilet dla Ciebie!
Proszę o opis "Hulk mode"!
Moderacja jest ze względem na jutrzejszy post, a nie wiem, jak ustawić moderowanie tylko dla jednego postu, to musiałam ustawić dla wszystkich:(
Oj, musisz zmienić idola i to szybko!
UsuńHulk mode jest nie do opisania... włączyć świadomie też go bardzo nie potrafię... po prostu pewne sytuacje same dokonują transformacji, a to co się później dzieje... no, powiedzmy, że zmieniam kolor włosów, fryzurę i zakładam kolorowe soczewki dla niepoznaki ;) no dobra, żartuję, ale mam dwa tryby "wisi mi to, nie będę tracić energii" i "jak $$%*&#& ty $%!$^%$^! taki $#%^$^! z $^@$^ tego ^$^! teraz po mojemu nie zrobisz, to ..." ;) pracuję nad elementem pośrednim..
Ha! tak łatwo się nie wywiniesz Moja Droga! Oczekuję postu o wcieleniu Hulk mode, ze szczegółami i najlepiej z dokładną dokumentacją zdjęciową, he he:-)))))O skutkach i efektach:)
UsuńEch, jakbyś to zastosowała na jakimś milionerze, co ich tam masz na pęczki, żeby sypnął groszem na Dom Tymianka...(tak mi się skojarzyło, bo dużo $ jest w Twojej wypowiedzi, hehe:-)
O nie,nie,nie! Nie z kaprysiami takie numery;) Z wiekiem co prawda złagodniałam, ale bez przesady;) Może dlatego,że kieruję ludźmi, bo jak by mnie nie słuchali, to dopiero by było;)A co tam sobie pod nosem szemrzą, to już inna sprawa;) Wtedy ja udaję,że nie słyszę;)
OdpowiedzUsuńTupanie noga nie jest trudne:) Popróbuj:)
Tak jest Pani Generał Kaprysiu! Nikt nie jest w stanie nie zastosować się do Pani zaleceń!;-))To kierowanie ludźmi sprawia, że aż tu dociera moc Pani woli!
UsuńTup, tup, tup! Ładnie?
:))))
Jak poćwiczysz, to może Ci się uda:)
OdpowiedzUsuńPo dzisiejszej lekcji to pestka. Już dziś mi się udało:)
UsuńJa myślę, że wcześniej się zmienisz :)
OdpowiedzUsuńA z tymi od taper tak jest, wiem coś o tym.
Dziękuuję Zbyszku, za Twój komentarz. I ja myślę, że to było ostatni raz!
UsuńDziękuję Ci za szybką odpowiedź.. :) Jeśli chodzi o ten pomysł to miałam na myśli robienie komiksów bo to świetne urozmaicenie BLOGa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem asertywna i mam oto do siebie pretensje ale po fakcie.
OdpowiedzUsuńTo oznacza, że jest dla nas nadzieja, skoro nie ma w nas zgody na takie zachowanie. Pozdrawiam serdecznie:)
Usuń