środa, 19 marca 2014

M - jak Mali, Mrumru i miłość w wysokim C.

Dzień dobry!
Już tłumaczę się z tytułu.
Dlaczego M jak Mali?  Wiadomo.
Dlaczego M jak Mrumru, również jest jasne.
A co do tego ma M jak miłość? Bardzo dużo! To jej oczami spojrzała Mrumru na Mali.
Dlaczego w wysokim C?

Opowieść zaczyna się bowiem W pokoju na poddaszu*, więc wysoko, a mieszka tam oprócz M. C jak Cezary. :) Czarek był kocim jedynakiem, ale tylko do poprzedniej niedzieli, kiedy to Malusia pożegnała się ze swoją starą tożsamością, zrzuciła łatkę biednej, zaniedbanej, chorej, głodnej i bezpańskiej kotki podwórkowej, a przybrała szatę księżniczki. Wprawdzie ta szata musi się jeszcze uszyć do końca, ale jak na księżniczkę Mali przystało, już niedługo nasza gwiazda będzie odmieniona, bo w chwili, kiedy przekroczyłyśmy próg mieszkanka na poddaszu, ona zmieniła swoje życie. Taki awans marzyłby się każdemu! 

*Tak naprawdę to więcej niż jeden pokój.

A teraz opowieść:

W poprzednią niedzielę zawiozłam Mali do O. Czekała tam na mnie Mrumru. 


Jechałyśmy sobie z Mali w niedzielnej zawiei. Dziewczynka podczas podróży była cichutka, grzeczna jak aniołek.


Przez okno samochodu widziałam stare miasto w O. i zdaje się, że jest ono bardzo ładne.

Trochę błądziłam, ale już po chwili witałam się z czekającą na mnie pod domem przyszłą panią Malusi.
Dałam koteczce w posagu jej ukochane pudełeczko, z jej ukochaną poduszeczką, specjalnie niepraną, żeby mogła czuć się wśród swoich zapachów bezpiecznie. 
Mrumru zaraz znalazła Mali wspaniałe miejsce, wsunęłyśmy tam kartonik, zapoznałam dziewczynkę (tę kocią) z trasą do kuwety i obserwowałyśmy przebieg wydarzeń. 


Księżniczka zachowywała się bardzo dobrze. Owszem, była przestraszona, ale obyło się bez syczenia, bez popłochu. Siedziała w swoim pudełeczku spokojnie i obserwowała nas. 
Doczekała się pierwszej wizyty wspaniałego kota rezydenta - Cezarego. 


Tu należy się słówko wyjaśnienia, dlaczego nie nalegałam, żeby Mrumru koniecznie izolowała Mali od Czarka. Znam tę kotkę. Ona żyła już w moim kocim pokoju (też na poddaszu) z wieloma kotami tymczasowymi i zawsze z każdym dogadywała się dobrze. Nie było żadnych łapoczynów ani innych kłopotów, podejrzewam wręcz, że nie raz odbywała się tam zabawa na sto dwa! Niestety nie mogłam tego obserwować, bo Mali przy mnie uciekała do swojego pudełka. Wiedziałam więc, że sobie z Czarkiem poradzi; a ten kot to sama mądrość i oaza spokoju! Wypisz wymaluj Hokus! Takie samo mądre spojrzenie, takie samo czarne, lśniące futerko, wydaje się, że ten sam proludzki charakter.
Obserwowałyśmy z Mrumru całą sytuację gotowe do interwencji, ale było bardzo spokojnie.


Czarek z zainteresowaniem zaglądał do nowej siedziby Mali.


Ona była zbyt zdezorientowana, żeby protestować...


Z chęcią i mruczeniem (!!!) przyjmowała pieszczoty swojego nowego personelu.


Najbezpieczniej czuła się z mordką w misce z jedzonkiem. :)


Czaruś patrzył z ciekawością...


Przy zielonej herbacie i pysznym cieście od mamy przekazałam Mrumru całą wiedzę o Malusi, a ona zanotowała wszystko skrzętnie na karteczce. To wzbudza od razu zaufanie. To lubię! :)


Usłyszałam od Mrumru, że ona już od dawna myślała o takiej właśnie kotce jak Mali. Takiej, która potrzebuje pomocy, w jakiś sposób pokrzywdzonej przez los. To wyznanie mocno mnie wzruszyło i upewniło, że Malusia trafiła do właściwej osoby. Kiedy wracałam do domu i przekraczałam kanał Ulgi, naprawdę ją czułam...


Na moje oko Mali zachowywała się w nowym domu w pierwszych chwilach REWELACYJNIE, jak na nią oczywiście. 


A potem? Potem zaczęły spływać do mnie raporty:

Jak tylko wyszłaś Mali, wybiegła z pudełeczka i zrobiła obieg mieszkania. Po drodze najpierw wpadła na Czarka i ona nawarczała a potem jeszcze raz musiała koło niego przebiec, to on nawarczał. Ale jak podeszłam do pudełeczka, żeby ją pogłaskać, to Cezary też przyszedł i oba się dały miziać (muszę opanować głaskanie oburęczne). Potem Czarek sam prawie wlazł jej do pudełka i obyło się bez konfliktu. Teraz każde siedzi w swojej bazie obserwacyjnej, a ja robię obiad. :)

***

Kotki trochę na siebie zaczęły fukać, kiedy Mali wychodziła przemykać koło ścian. Zaczęła się też chować Czarkowi do kuwetki, więc postanowiłam na noc (jak mnie nie ma) rozdzielić towarzystwo (Cezary w końcu się spokojnie mógł załatwić chyba). Mali jeszcze nic nie zrobiła, ale może teraz, jak już trochę spokojniej i sama będzie, to się ośmieli. Zobaczymy, co zastanę rano.

***

Rano, jak wpuściłam Czarka do Mali, to ten jeszcze na nią warczał, ale po dłuższej chwili przestał w końcu i położył się na boku, a potem na pleckach, odsłaniając brzuszek. I od tej pory co jakiś czas do niej zagląda i przyłazi i chyba chce się już z nią bawić, ale Mali warczy jak tylko, ten przekroczy 30 cm odległości.

***

Raz zrobiła siku do swojej kuwety, raz zsiusiała się pod siebie, jak leżała na łóżku. Kupki brak. Czarek zachowuje się za to już całkowicie normalnie i chwilami chyba nawet o niej zapomina. Przy głaskaniu Mali mruczy, ale tylko, jak jest w swoim pudełeczku. Poza nim ucieka i warczy lub syczy. Większość dnia siedzi w swoim pudełku. Po południu drzemaliśmy wszyscy w jednym pokoju, Cezary ze mną na łóżku, Mali nadal uparcie u siebie.

***

Przed chwilą wytarmosiłam ją nieźle, bo nadstawiała łebek i aż się podniosła na łapki, tak się miziać chciała. :) W rękę się wtuliła cała :) i nawet wyszła zajrzeć do mnie i do koleżanki, jak piłyśmy przed chwilą herbatę w drugim pomieszczeniu. :). Cezarego nadal goni ;P A on tak bardzo chce się bawić. :)

***

Ranek... Choć może zacznę od nocy. :) W nocy Mali zrobiła i kupkę, i siku do kuwetki. No przynajmniej tak podejrzewam, że to jej siku. Obudziło mnie ciche przekopywanie żwirku - to na bank Mali. Bo potem obudziło mnie intensywne przekopywanie, i to już Czarek sprzątał po Mali ( i to aż do rana parę razy :P), on ma takie zboczenie zakopywania porządnie, nawet jedzenie próbuje zakopać, szorując łapką po ścianach koło miseczek. :P Mali jedzenie też próbował wczoraj zakopać (nie zjeść! tylko właśnie zakopać, głuptasek). Mali już nie siedzi wbita w ściankę pudełka, tylko wygląda i obserwuje, na noc przeniosła się do kuchni na drzewko. Zjadła śniadanko i leży w pudełeczku, patrząc w otwarte okno. Boże, jakie ona ma mądre oczka! Aż się dziwnie czuję, jak tak na mnie patrzy chwilami. :) Na razie nadal goni Cezarego.

***

I tu miały nastąpić fanfary, oklaski i radość, ale mimo tych dobrych wieści, mamy problem: Mali drugi raz nasiusiała na kocyk, leżąc na łóżku... 
U mnie nigdy jej się to nie zdarzyło. To tylko świadczy o tym, że kota nadal jest w wielkim stresie. Co robić? :(


PODPIS

54 komentarze:

  1. Nie mam pojęcia, co z tym podsikiwaniem zrobić. Pewnie ktoś miał taki problem, to liczę na to, że podpowie.
    A teraz idę poprawić makijaż, bo się wzruszyłam, i idę do pracy.
    Mrumru jesteś super :) Głaski Księżniczce i czarującemu Czarusiowi (ach te oczy !)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrumru, super z Ciebie dziewczyna! :))))
    W monopolowym tez mam problem. :)
    Nie wiem co zaradzić na stres Malusi. :( Widać jednak jej postępy, więc może trzeba czasu?
    Trzymam kciuki za spokój Malusi i i za wspólne zabawy z Czarkiem. :)
    Pozdrowienia dla Magdy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że wszystko się ułoży. Konkretnej rady nie umiem udzielić. Mogę tylko serdecznie pozdrowić nowy personel Malusi. A Czaruś jest czarujący.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w innym temacie, bo zgubiłam maila do GosiaAnkiW. Dziękuję Ci za zmobilizowanie mnie do wysterylizowania Koty! Zdążyłam w ostatniej chwili przed rujką - już zaczęło się zmieniać zachowanie Koty. Kto ma zwierzaki i umie je obserwować to wie o czym mówię. Tydzień minął od zabiegu - nic się nie dzieje, tyle że Kota w kubraczku chodzi i bardzo jej się to nie podoba. Z kocurami rzeczywiście mniej problemu ( bo wcześniej kocury czyściłąm) - parę dni i zagojone. Nie mam żadnych smrodów w domu ! Nawet jak Pan Kot zlał porządnie kotłownię czyli koci wcet nie było smrodu! U Koty trzeba chwilę poczekać no i bardziej obolała jest.Fakt - mam świetnego weta, to nie wet, tylko lekarz z prawdziwego zdarzenia ( diagnoza jaką pół-żartem postawił ludziowi na podstawie objawów okazała się słuszna po diagnostyce).Wszystkim wątpiącym służę radą, zresztą suki też mam wysterylizowane.Aha - suka po zabraniu jej szczeniaków do eksterminacji zaraz po urodzeniu cierpi potwornie. Nie dość, że szuka małych jak szalona to jeszcze pęka od mleka. Na szczęście z Kotą nie będę tego przeżywać.

    OdpowiedzUsuń
  5. W kwestii Twojego pytania- moim zdaniem kota 'znaczy teren' przed drugim kotem. Za chwilę on zrobi to to samo. Jezioro w łóżu murowane.Już to przerobiłam w analogicznej sytuacji. Co zrobić - wyrzucić koty z łóżka i zamknąć sypalnię.jeśli to niemożliwe zpsikać łozko swoim dezodorantem/perfumami. Można obie rzeczy zrobić. Myśląc językiem zwierzat - człek też musi oznaczyć swój teren, czyli zamknąć dostęp do niego. A koty same dojdą do porozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. z czasem przejdzie jej podsikiwanie... ot... musi się dobrze zaadoptować w nowym miejscu
    trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że Mali, tak jak piszesz, Gosiu, jest w stresie. To kłopot dla Magdy, że akurat tak reaguje... Nie wiem, co poradzić. Najlepiej byłoby jak najwięcej obserwować kotkę, ale pewnie to niemożliwe, bo praca, i inne sprawy... Jeśli nie ma możliwości odizolowania (lub Magda nie chce izolować Mali), to chyba warto w miejscu, gdzie kotka nasiusiała, podłożyć pod koc dużą folię, żeby przynajmniej łóżko czy kanapę uchronić. Czyszczenie takich miejsc to męka. :] Ja bym tak zrobiła i próbowała rozgryźć, w jakich sytuacjach TO się dzieje. Trudno tak na odległość decydować i doradzać. To trudny przypadek, trzeba cierpliwości i zrozumienia. Wierzę, że dziewczyny się uporają z tym.
    Magdo, serdecznie pozdrawiam i życzę szybkiego i dobrego rozwiązania problemu.
    Uściski. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze zapomniałam dodać, że Cezary jest pięknym kotem. Co za szlachetna uroda! I kiedy na niego patrzyłam na Twoich fotkach, Gosiu, to myślałam o Hokim. :)
      A Hokusowi - buziaki w nos. :)

      Usuń
  8. A ja myślę, że spokojnie poczekać.... Dać czas. Pod kocyk położyć folię. DUUUUUUŻO miziać, oswajać i kochać. Przejdzie :o)

    OdpowiedzUsuń
  9. to ja może wytłumacze dokładnie jak to wygląda - wątpie by było to znaczenie bo znaczyłaby równiez kilka innych strategicznych miejsc. Ona poprostu śpi i podczas snu popuszcza. Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie.

    P.s. i strasznie Was prosze... nie wychwalajcie tak bo w cale nie czuję się dobrze z czyms takim. Noi prośba do Gosi - pisz o Mali nie omnie... cenie sobie prywatność a tu nagle kompletnie ją straciłam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz usunę wszystko co zagraża twojej prywatności. Czekam na meij co to konkretnie jest...
      Przepraszam! Absolutnie nie chciałam Cię wprawić w zakłopotanie.

      Usuń
  10. Fajne wieści. Z wyjątkiem tego popuszczania. Jak to sie dzieje przez sen, to może być nie ze stresu, ale w konsekwencji sterylki (obym się myliła)... Radzę obserwację i onsltacje z wetem.
    Czaruś czarujący :)
    Gosiu! Jak Hoki?
    Opole jest piekne. A jakie naleśniki sa pyszne niedaleko Rynku. Dawno ich nie jadłam... Rzeka to Odra :)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jo-hanano, gdyby to była konsekwencja sterylki to nie zaczęło by się u Mrumru tylko już u mnie, a u mnie ona ANI RAZU nie załatwiła się poza kuwetą. Sterylka była w grudniu i myślę, że do tej pory taka komplikacja by się ujawniła...
      Z wetem była Mali konsultowana kilka razy w ciągu ostatniego miesiąca. Wyniki nerkowe ma super, była przeleczona antybiotykiem na skórę i na wszelkie inne możliwości. Nie mam pojęcia co się dzieje, ale na razie zwalam to na stres jednak...

      Z Hokim idzie ku dobremu. Napiszę wieczorem.

      Usuń
    2. Na pewno stres, Dziewczyny! Każda kociara to przerabiała przecież. Może zabezpieczyć łóżko np. ceratą z wierzchu, a na to kocyk dla mali? Przynajmniej w dzień? Póki nie wyluzuje bidusia.
      Bardzo czekam na wieści o Hokusie.

      Usuń
  11. Mrumru ani mrumru:)Należą Ci się pochwały za serce,po jakimś czasie miną tak jak pewnikiem moczenie Mali.Wszystkiego dobrego:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Może rozluźnia się wtedy, gdy głęboko zaśnie? To świadczy że dobrze jej w tym miejscu że ufa, tak myślę. Podkładaj pod kocyk folie ceratę? i dwa kocyki na wymianę, dopóki problem nie zniknie.
    Do mrumru a czemu nie lubisz chwalenia? Uważam że dobre słowa trzeba też umieć przyjmować, co wcale nie jest łatwe, więc i tego się należy nauczyć.:) Przyjmij z uśmiechem dobrą energię ciepłych słów a prywatność? Trudno ją stracić pisząc bloga rezygnuje się z prywatności bo i tak do ludzi sporo dochodzi informacji, sami o sobie piszemy. :)
    Cudownie mieć dwa kotki i dać opiekę ciepło domu i serca wszystkim domownikom rodzinnym :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. utrzymuję blog w takiej formie by nie tracić prywatności. Jest to Blog głównie artystyczny. i chciałabym by tak zostało.

      Usuń
    2. I absolutnie masz do tego prawo. Mam nadzieję, że teraz już wpis jest dla Ciebie do przyjęcia. Jeszcze raz przepraszam, w moim pojęciu nie przekroczyłam żadnych granic, jednak to Twoje granice, więc Ty decydujesz. :)

      Usuń
  13. Myślę, że tylko czas jest lekarstwem, chociaż zdaję sobie sprawę, że dla Mrumru nie jest to takie proste, jak ma łóżko zabrudzone. Też bym wypsikała jakimś dezodorantem..... Trzymam kciuki bardzo mocno. Pozdrawiam Mrumru i oba piękne koty :):) Gosiu, jak Hokusik???? Agnieszka z L

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Hokisiu postaram się zrobić wpis po południu.
      Dobrze się ma (ciiii, żeby nie zapeszyć)....

      Usuń
    2. A jednak nie zdążyłam... Może jutro...

      Usuń
  14. Czytam Twojego bloga bo kocham koty i wszystko dzieje się "za rogiem "niemal. Ale nie o tym chciałam, jest taka sztuczka podobno pomagająca zredukować stres u kota. Nie wiem czy działa ale warto spróbować. Chodzi o to zeby wykorzystać kocie feromony policzkowe. kiedy kot coś oznacza jako swoje to się ociera policzkiem,wiadomo i wtedy wydziela te swoje feromony i się lepiej czuje więc jest sposób na zebranie tych feromonów z kota. Bierze się czystą ale nie świeżo ubraną żeby nie waniała chemią materię bawełnianą i pociera kota jakby się głaskało tam gdzie ma te feromony, kilka razy z lewa i kilka z prawa a potem biegusiem nacierać elementy wyposażenia mieszkania żeby zapach jeszcze był. Brzmi może dziwnie ale jak się zastanowić to ma to sens. Tu trzeba by to powtarzać wiele razy bo wiele ma kot do zaznaczenia. A sika pod siebie bo pewnie są momenty kiedy nie panuje nad pęcherzem a leżenie we własnych odchodach to jej manifest strachy u stresu. Tak na prawdę nie wiemy do końca jakie sygnały przekazuje jej Cezary. Sądzę, że powinna byś w tej sytuacji postawiona druga kuweta i pudło z kicia powinno stać wysoko, żeby miała na wszystko baczenie, kot kiedy się czuje zagrożony szuka schronienia wyżej. Można tez rozładować napięcie między nimi wspólną zabawą, ale wątpię by kicia chciała sie bawić na razie, ale może warto spróbować zachęcić je po polowania na wędkę. Skupią się na ofierze a nie na sobie. Po czasie myślę że przyzwyczają się do swoich zapachów i ustalą kto jest kim i gdzie jego miejsce. Rozpisałam się. Pozdrawiam i całusy dla wszystkich kociaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest świetny sposób, na prawdę super! często radzę go stosować ludziom, którzy biorą ode mnie koty. Zawsze jednak mówiłam o podkładaniu pod miskę z jedzeniem takiej chusteczki, ale smarowanie strategicznych miejsc jest też genialnym pomysłem!
      Dzięki!
      Na moje oko Mali ma świetne miejsce na pudełko. Idealne.

      Usuń
    2. Nie wszystkie koty szukają schronienia wysoko.
      Mój wiecznie zestresowany Antek zawsze szuka kryjówki jak najniżej,
      najchętniej wykopałby sobie dołek pod łóżkiem.

      Usuń
    3. to umnie sie dobrze składa bo Czarek ma kryjówki wysoko a Mali po kątach

      Usuń
  15. Naszemu Dyziowi zdarzyło się parę razy nasiusiać na łóżko w sypialni.
    Było to spowodowane silnymi emocjami,
    z którymi chyba nie mógł sobie początkowo poradzić.
    Mali jest w nowym miejscu dopiero kilka dni,
    więc póki co nie pozostaje chyba nic innego,
    jak uzbroić się w cierpliwość.
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak ciepło na sercu, kiedy się takie rzeczy czyta! Mali należała do moich sercofaworytek wśród Twoich Podopoiecznych, jak zresztą większość kotów:-) Niestety, z przyczyn oczywistych nie mogłam siegnąc chciwą łapką po adopcję żadnego, ale gdyby tak pomarzyć, to moje serce nalezy do Szuwarka! Uściskuję

    OdpowiedzUsuń
  17. Mali się boi.
    Myślę, że trzeba postawić kuwetę bliżej niej, tak, aby nie musiała przechodzić przez obcy teren zwłaszcza pod ostrzałem oczu Cezarego. I najlepiej przez jakiś czas nie pozwolić Cezarowi kopać w Jej kuwecie. Być może trzeba kupić kuwetę krytą, albo inną, z której Cezary by nie korzystał (bo na przykład nie lubi), aby nie trzeba było w przyszłości izolować kuwety Mali i samej Mali.

    Koty mają różne sposoby zastraszania i chociaż trudno podejrzewać przyjacielskiego Czarka o to, to jednak zachowanie Mali (warczenie i sikanie do łóżka) świadczy o tym, że czuje się zastraszona.

    Zupełnie inne są relacje w dużej grupie, a zupełnie inne we dwójkę. Dokocenie rzadko przebiega bezpoleśnie, czasem tylko my, ludzie nie zauważamy jakim jest dla kota problemem... W przypadku Mali to widać bo sika.

    Poza tym kotka czuje się bezpiecznie mając swój zapach (moczu) przy sobie.
    Sikanie jest też wielką ulgą dla kota. Ona jest w wielkim stresie i to (sikanie) przynosi jej ulgę.
    Pomyśl proszę (mrumru) o KalmAid (działa od razu i jest bezpieczny dla kota), albo Feliwayu (jeżeli Kotce nie minie stres).

    I może Cezaremu należy znaleźć zajęcie dodatkowe? Więcej zabawy? A jeśli lubi chrupki lub smakołyki, można mu je chować w różnych miejscach, aby miał zajęcie w szukanie ich...

    Tyle moja wiedza behawiorystyczna związana ze studiami Coape...

    Pozdrawiam Was wszystkich, zwłaszcza mrumru, Mali i Czarka, ale Ciebie Gosiu też. Nie stresuj się i pozwól mrumru działać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. gdyby trzeba było coś więcej, to mail do mnie ma GosiAnka, mrumru - jeśli będziesz chciała to napisz.

      Usuń
    2. krytą kuwete ma czarek. póki co Mali ma swoja tymczasową (jest blisko niej ale z zachowanem minimum odległości od posłania, i ktoś w niej sika - nie jestem w stanie sprawdzić które z nich)ale nie ma szansy by na stałe miała osobna - brak miejsca - od razu uprzedziłam o tym stanie rzeczy.Nie ma tez mozliwości przypilnowania Czarka by w niej nie kopał, mieszkanie jest małe a ja pracuje, a Cezary ciekawski , Jego kuwetka jest co dzień pełna więc na pewno on z niej korzysta.

      Usuń
    3. KalmAid - to świetny pomysł, już działamy z mrumru w tej sprawie.

      Mali załatwiała się do kuwet (był dwie w pokoju) wspólnie z innymi tymczasami, wieloma, jakie przez ten czas przewinęły się przez nasz dom...

      To po prostu szok nowego miejsca i po tym sikaniu widać jak duży.
      Mam nadzieję, że mrumru skorzysta z Twojej wiedzy, Abigail, bo widać, że sporo wiesz. Dziękuję!

      Usuń
  18. Mali jest rzeczywiście w stresie, ale ja tu już widzę kto będzie KOTEM ALFA :-) Kot Alfa nie zakopuje głęboko swego urobku, niekiedy nawet wcale go nie zakopuje. Kot Alfa nie zakopuje jedzenia. Dobrze że czarnulek tak reaguje na nową siostrzyczkę, bo zazwyczaj to koty rezydenci mają problemy z nowym, nie odwrotnie.
    Gosiu, byłaś w moim mieście! Nawet wiem którędy jechałaś! A kanał nie jest rzeki Ulgi tylko nazywa się kanał Ulgi - jest to kanał przepływowy Odry, chroniący przed powodzią :-) A następnym razem jak będziesz, idź na naleśniki przy Zielonym Mostku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że mi powiedziałaś, bo dałam okropną plamę!

      Nie wyglądała mi Mali na kotkę Alfa....

      Usuń
  19. Widze, ze w naszym przypadku dokocenie przebieglo latwiej. Wprawdzie potrzebna byla ponad tygodniowa separacja, ale skonczylo sie na trzech kupach poza kuweta. Dziekuje losowi, ze byly to wlasnie kupy, siki kocie sa znacznie gorsze, zwlaszcza zapachowo. Moze jednak kociki powinny byc w poczatkowej fazie rozdzielone od siebie, zeby Mali nie czula sie zagrozona w nowym dla niej miejscu? Czarus jest wprawdzie znacznie bardziej goscinny od Miecki, ale Mali to przypadek szczegolny.
    Wiem tylko, ze suka naszych znajomych posikiwala przez sen, krotko mowiac, nie trzymala moczu wlasnie po sterylizacji i rowniez nie zdarzalo sie to jej stale, ale sporadycznie. Moze wlasnie w tym tkwi przyczyna? Nie ma tu znaczenia, ze wczesniej ta przypadlosc sie nie ujawnila. Tu mogl rowniez dodatkowo zadzialac stres zwiazany z przeprowadzka. Mysle, ze dobry wet moglby udzielic odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. od początku mówiłam że nie ma umnie możliwości by izolowac kotki :(

      Usuń
    2. A ja kierowałam się swoim doświadczeniem z domu, gdzie Mali miała kontakt z wieloma tymczasami i za każdym razem radziła sobie świetnie.
      Ona potrzebuje czasu, to dopiero trzeci dzień!

      Może jednak się zdarzyć, że dostała ze stresu zapalenia pęcherza, koty tak mają. Jeśli sikanie się powtórzy trzeba iść z nią do weta i ją przeleczyć. Takie rzeczy się zdarzają jak się ma zwierzęta w domu. Zrobiłam wszystko, aby oddać ją w najlepszej formie. Czasem jednak układa się inaczej niż byśmy chcieli...

      Usuń
  20. Mimo wielkiego szczęścia, że Mali ma swój domek to smutno mi się zrobiło, że taki problem powstał u Mrumnru. Jedynie co mogę doradzić to może wspomóc przez jakiś czas Mali farmakologicznie - kiedy Bunia była bardzo chora i różne rzeczy się działy wet dał mi ziołowy preparat dla kotów - stresnal. Pomógł mi wtedy a przy jednej Dzikości też go zastosowałam i pomógł. Może po konsultacji z wetem byłby to dobry pomysł???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomożemy ją Kalmem i zobaczymy. Będziemy w kontakcie z Mrumru.
      Nie masz pojęcia jak mnie to martwi, cały dzień mam zepsuty. :(((

      Usuń
    2. Z kalmem trzeba pamiętać, że działa dopiero po około tygodniu od zaczęcia podawania a stresnal działa od razu

      Usuń
    3. Naprawdę tak jest z KalmAid? Zaobserwowałam u Małego Kota, że działa od razu... Zresztą w takich, nagłych przypadkach weterynarz polecała podawać... Nic nie mówiła o działaniu z opóźnieniem... Ciekawe.

      Usuń
    4. Wiem tylko, że Kayronowi KalmAid pomógł, no i został już kupiony dla Malusi, jutro powinien u niej być, więc trzymajcie kciuki...

      Usuń
    5. Trzymamy, ale jakby co, może warto mieć w zapasie ten stresnal?

      Usuń
    6. A poza tym, to ja czuję, że Mali potrzebny jest czas :)

      Usuń
    7. Nie, Kalm działa od razu. Stosuję je u swojej kotki już prawie trzy lata. Z przerwami, i w sytuacjach, kiedy przewiduję stresowe sytuacje dla niej. Jest to rewelacyjny środek, i bezpieczny dla kotów.

      Usuń
    8. Oby zadziałał na Mali... Mam nadzieję, że od jutra już będzie mogła go zażywać.
      Ech, zamartwić się można na śmierć przez tych podopiecznych...

      Usuń
    9. Zadziała, tylko na początku trzeba 2 x dziennie przez parę dni. Oj, można się zamartwić, można.

      Usuń
  21. To na pewno minie. Malinka moich rodziców po sterylizacji parę razy zrobiła to samo. Gdy stres ustąpił, skończył się problem.
    Pozdrowienia i uściski dla wszystkich: kotków i ludzi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zliczę ile razy zdarzyło się to w moim domu. Koty przeważnie po razie, dwóch zaprzestawały tego procederu. Mali jest trudnym przypadkiem i Mrumru o tym wie.
      Ech, kłopoty, kłopoty...

      Usuń
  22. Mysle, ze po jakims czasie sytuacja sie unormuje. Czyli trzeba byc cierpliwym:-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie da się spokojnie czytać tego bloga bo emocje człowieka rozwalają ;) co do sikania - stres i możliwe że podrażnienie pęcherza (trzeba przebadać) żadnego pryskania ludzkimi pachnidłam to szkodliwe dla zwierzęcego nosa i drażniące ! KalmAid dobry ale rzeczywiście działa dopiero po kilku dniach jest też karma Kalmcośtam chyba z Royala którą można stosować dłużej. plus dużo spokoju i czułości oraz czas, zrobią swoje. kuweta oczywiście musi być póki co w miarę blisko. Mój Momo nadal mimo kastracji podlewa buty więc mamy podobny problem.

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękna relacja... jak zawsze zresztą....
    co ja bym zrobiła??
    wyprała koc i wszystko pod nim a później skropiła sokiem z cytryny - koty nie lubią tego zapachu... i dała Mali czas a "oswojenie"
    Uściski dla Dużych i Małych

    OdpowiedzUsuń
  25. jakie są dalsze losy Mali? bo że nie została w "pokoju na poddaszu' to się można domyślać po opisie tamtego bloga "ja i mój czarny kot"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mali nie dogadywała się z Cezarym i Magda znalazła jej dom u swojej koleżanki. Mali znała tę koleżankę już wcześniej i lubiła. Wyglada na to, że wszystko się ułożyło dobrze. Już chyba minął miesiąc w nowym domu.

      Usuń
    2. oby to już był jej dom na stałe, dosyć w życiu przeszła!
      pozdrów morze ode mnie i głaski Rufiemu przekaż :) czekam na zachody słońca na blogu

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...