Pamiętacie Młodego? Kotka, którym zajęła się Kasia-Brujita? Młody znalazł dom we Wrocławiu, do którego przywieźliśmy go z Wałbrzycha.
Młody nie ma szczęścia. Wrócił z adopcji w poniedziałek. Niestety starsza, 11-letnia kotka rezydentka nie mogła pogodzić się z jego obecnością. Zaczęła być agresywna nawet dla swojej pani, zaczęła załatwiać się poza kuwetą. Pani nie wytrzymała i kotka nam przywiozła. Do tego zobowiązuje nas umowa adopcyjna, że jeśli coś pójdzie nie tak, kot ma zostać oddany tylko i wyłącznie do domu tymczasowego, z którego był wzięty. I całe szczęście.
Młody wrócił całkiem rozbity emocjonalnie, rozedrgany, pomieszany, niewiedzący, co ze sobą zrobić. Przez dwa dni chodził i bezustannie warczał pod nosem. Nie agresywnie, bo jednocześnie bawił się i łasił, ale tak, jak myślę, zachowywałby się wkurzony, zły człowiek na skraju załamania psychicznego. Jak dziecko z domu dziecka, które jest niegrzeczne, bo czuje, że nikt go nie chce.
Chodził tak i warczał, skarżył się i roznosiła go energia. Szalał za wędką bez końca, jakby wiedział, że w wysiłku fizycznym część złości zgubi. Mądre zwierzątko. Przyglądała mu się ze stoickim spokojem bajkowa para przecudnych młodzieńców.
Musicie mi wybaczyć, ale nie przyjęły się wybrane w sondzie imiona. Naprawdę się starałam, ale do tych spokojnych, zrównoważonych kotów nie pasują, notabene świetne, imiona Figo i Fago... To musiałyby być zabawowe, figlarne kociaki, a nie te poetyckie, zamyślone miśki. W ogłoszeniu występują więc jako Romeo i Julian. I tak przyszły personel zmieni im te imiona...
Julian - Julek - Julciu |
Romeo - Romek - Romciu |
Hoki przyglądał się szaleństwom Młodego z właściwym sobie ostatnio dystansem i wyższością kota rezydenta.
Ponieważ bajkowe chłopaki były umówione na odjajecznienie na środę, to załapał się i Młody.
Nieciekawe chwile były przed nimi, wiem... Mocno to przeżyłam. Dobrze, że MójCiOn zawiózł i przywiózł całe towarzystwo od weta.
A potem było już tylko trzymanie za łapkę, wspieranie. To wzruszające, jak ten kocurek się do mnie tulił.
Jako jedyny wymiotował po narkozie, ale już następnego dnia cała trójca zachowywała się tak, jakby nic poprzedniego dnia się nie działo.
Dziś Młody czuje się już dobrze, przestał warczeć, kiedy przychodzę do kociego pokoju , leci do mnie, cieszy się, mruczy, łasi i jest najukochańszym kotkiem na świecie. Ukradł mi serce. Wzrusza mnie jego los, uwodzi jego charakter. To wymarzony kotek, odważny, przylepny, mądry, musi tylko mieć zapewniony ruch, zabawę, towarzystwo. Biedak znów szuka domu. Znajdziemy mu tym razem taki już na zawsze - forever home.
I tak to praktycznie cały tydzień minął u mnie na blogu na kocich sprawach. Mam kilka fajnych tematów w zanadrzu, może w przyszłym tygodniu się uda, w końcu nigdzie się nie śpieszymy, prawda? :)
Kochani, niedługo podsumuję akcję dla kociaków z Miękini. Dziś powiem tylko, że brak mi słów na wyrażenie podziwu dla Was i wdzięczności za Was. To, że zgromadziłam wokół siebie TAKICH LUDZI jak Wy, to moje największe osiągnięcie. Jestem dumna, że Was znam.
Dziś MójCiOn będzie kursował tam i z powrotem, Miękinia - Wrocław, bo trzeba leczyć, kastrować, badać. Nawet psinka jedzie dziś z nim i Martą do weta.
Miłej soboty!
czyżbym była pierwsza? spędziłam noc w piwnicy z kotką umówiona na 10 do wet na sterylizację, którą dokarmiamy w Parku Radziwiłłowskim w Białej Podlaskiej. Dzikuska okazała się kotką nieschodzącą z kolan, ugniatającą i wtulającą w człowieka. Kolejny cud. Biedny Młody musiało mu być ciężko, ale w Twoich ramionach szybko zapomniał. Widok trzech transporterów z zawartością imponujący:-)agnieszka z białej
OdpowiedzUsuńAgnieszko, to się często zdarza, potem wypuścić taką kotkę to rzecz nie do zrobienia. Myślisz, że ona ma szansę na adopcję? Gdybyś potrzebowała porady jak napisać ogłoszenie, itp, to służę pomocą.
UsuńPozdrawiam Cię gorąco!
Kotka ma się dobrze, to prawdziwa piękność, szylkretka z zielonymi oczami. Dwie rodziny zastanawiają się. Będzie u mnie do czasu aż wydobrzeje. Wiesz, chyba nie nadaję się na dom tymczasowy, bo już ją kocham.... Ślicznie dziękuję za propozycję pomocy:-) również pozdrawiam agnieszka
UsuńAneczko trzymam za młodego kciuki:)) będzie dobrze!!! musi!!!
OdpowiedzUsuńMusi, Qrko
UsuńBywa i tak:(
OdpowiedzUsuńWażne, ze wrócił do Was czyli w bezpieczne miejsce
Odpoczywajcie,. Aniu z TwoimCiOnym, bo jak widać mieliście pracowity tydzień
:***
To prawda, bardzo. Dziś też MójCiOn pracuje. Cały dzień będzie zajęty wożeniem w te i nazad kotów z Miękini.
Usuń:**
Figo i Fago to fajne imiona, ale mi one też nie pasowały do kociaków
UsuńJulian i Romeo pasuja jak ulał, zwłaszcza Julek jest prawdziwym Julkiem
:)
I wygląda na to, że Julkiem pozostanie. :)
UsuńI dobrze. Ty je znasz, to wiesz lepiej. Mnie Czajnik znów nie do końca pasuje, ale już rozumie, to i pewnie tak zostanie. W końcu Czajnikowi jest raczej wszystko jedno. Miałam psa Julka. Był przekochany...
UsuńCzuję ulgę wiedząc, że Młody Wąsiaty (Mustasz?) jest z Wami.
Biedny Młody... Powrót z adopcji to chyba jedna z gorszych rzeczy. Prawie tak samo traumatyczna jak wyrzucenie z domu. Ale wiem, że masz szczęsliwą rękę i teraz już na pewno znajdzie właściwy dom!
OdpowiedzUsuńMiśki to chyba są pomieszane z brytyjczykami. Mają takie okrągłe pyśki i ten ich spokój, i oglądanie świata z dystansem... :))
Gosiu, Ty tak opisujesz te wszystkie koty, że ja od razu mam ochotę je przygarnąć! Dobrze, że mam odrobinę zdrowego rozsądku ;)))
Jesteś, Kasiu. :)) Młody wywabił Cię z jaskini. :) Jego historia jest wzruszająca, to prawda. Dobrze, że to taki kot, który szybko się aklimatyzuje. Jest wyjątkowy. Miśki np. są nadal dzikuskami, a ten tak kocha człowieka, że by go na moment nawet nie opuszczał. Ech, żeby znalazł dobry domek!
UsuńŻyczę Młodemu tego wymarzonego domku.Miłego dnia
OdpowiedzUsuńDziękuję, pięknie, Halinko. :)
UsuńMłody jest pięknym kocurkiem ;) szkoda, że tak się potoczyły losy z jego adopcją jednak wierzę, ze znajdzie się dla Niego cudowny dom z kochającymi dwunogami, którzy będą rozpieszczać i się z Nim bawić :)
OdpowiedzUsuńdobrego weekendu Wam wszystkim życzę :)
Jest smukły, cudownie zbudowany, no i kreski przy oczach! To wspaniały kot, tylko brać i kochać!
UsuńWzajemnie :)
Czasem tak bywa, ze mimo najlepszych checi, dokocenie nie wychodzi, rezydenci nie dopuszczaja nowego lokatora do miodu. Wielka szkoda!
OdpowiedzUsuńNie trace jednak nadziei, ze Mlody znajdzie godny dom i nie bedzie przepedzany przez zasiedziale koty, moze nawet bedzie jedynakiem...
Życzę mu towarzystwa młodej kotki, takiej ja Venus, z którą świetnie się dogadywał. Dogaduje się też z każdym innym kotem w moim domu.
UsuńDość normalne zjawisko, że stary domownik nie toleruje nowego gościa.Ma Młody pecha.Te koty z Miękinii to dość typowy obrazek, gdy dobre serce przyćmiewa całkowicie trzezwość umysłu.
OdpowiedzUsuńMając nawet najczulsze serce dla zwierząt każdy musi pamiętać, że opieka nad nimi kosztuje, bo to nie tylko jedzenie ale i konieczna jest opieka weterynaryjna.U na wiele lecznic ma podpisaną umowę z miastem na różne bezpłatne zabiegi.Osoby dokarmiające stale koty są też wciągnięte na "miejską listę" i ich nazwiska figurują w lecznicach, które darmo przeprowadzają zabiegi.Poza tym dostają też jakieś puszki z karmą dla kotów. I jeszcze jedno - zwierzę, tak samo jak człowiek potrzebuje pewną określoną przestrzeń do życia i zgromadzenie kilkunastu kotów na małej przestrzeni jest nie pomocą ale dręczeniem zwierzęcia.Piszę o tym nie dla Ciebie, bo Ty o tym wszystkim już wiesz, to przestroga dla innych, by pomagali w sposób rozważny.
Miłego, ;)
Dzięki Ci, Aniu, że to napisałaś. Wszyscy myślą o "dobrym sercu" taki pań, a przecież ja również uważam, że "zwierzę, tak samo jak człowiek potrzebuje pewną określoną przestrzeń do życia i zgromadzenie kilkunastu kotów na małej przestrzeni jest nie pomocą ale dręczeniem zwierzęcia".
UsuńSmutne. Niestety tak też często się zdarza - naczytałam się o podobnych na FB . Życzę mu żeby szybko znalazł domek. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i buziaki!
UsuńSzkoda, że tak się z Młodym stało, ale bywa, niestety. Widocznie gdzieś czeka na niego jeszcze lepszy dom :)
OdpowiedzUsuńMiśki - rudaski rozczulają mnie tymi swoimi minami i spokojem na pyszczkach :) A Hokus - cóż, może dorasta i poważnieje ;)?
Masz rację, Lidio, choć własnie w tej chwili szaleje z Młodym, musiał się tylko przekonać. :)
UsuńSzkoda, ze biedny kociak musial przez to przejsc, ale i tak dobrze, ze dalej ma szanse, nie wloczy sie bezpanski gdzies po ulicach, glodny i chory...Trzymam mocno kciuki za nowy, stały domek dla Młodego:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, Basiu.
UsuńSmutno mi:((( jedyna pociecha,że nie wylądował na ulicy,miłego"łykendu"dla Was...
OdpowiedzUsuńOj, mi też smutno, ale wieści z nowego domu nie były dobre, więc dobrze, że stało się właśnie tak.
UsuńBolusia "odjajeczniłam" wczoraj. Ależ był zdezorientowany! Ale dziś już jest pierwszy do miski:)
OdpowiedzUsuńU mnie Masza nie zaakceptowała żądnego kocura, w zgodzie żyje tylko z Saszą- kotką, która przyszła rok po niej. Robi mi w związku z tym co jakiś czas paskudne numery- wszystko w ramach protestu.
Ale jakoś udaje się rozstawić koty po kątach, nie wyobrażam sobie pozbycia się któregokolwiek z nich. A że neurotyzm Maszy na tym cierpi, to trudno:)
Ściskam Was mocno!
Dobrze, że Boluś ma to za sobą. Ja zawsze okropnie przeżywam te zabiegi, tak jak i choroby futrzaków.
UsuńNo cóż, nie każdy ma takie podejście, ale w tym wypadku myślę, że dobrze się stało.
Neurotyzm! Właśnie tego słowa szukałam na określenie zachowania Kayrona.
Pozdrowienia dla kociej bandy!
Znowu gonie wlasny ogon i cos mi z Miekinia minelo....zaraz polece szukac, tzn jak juz porobie to, co MUSZE...
OdpowiedzUsuńja tam nic nie chce mowic, ale patrzac na te dzisiejsze zdjecia........i to jest najprawdziwsza prawda prosto z serca i z ro\umem nie ma niczego wspolnego...wszystkie 3 nowe koty wygladaja jak WASZE koty. Ja wiem, ze to jest zakocenie do dziurek od nosa i wogle, ale dopiero na koncu , jak doszlam do forever home, to az mna trzasnelo, ze to nie o SWOICH kotach piszesz, tylko o kotkach, ktorym dom masz znalezc...moze jednak bys zatrzymala. Moze az ktos obejrzy blog i zawola - ja koniecznie musze miec TEGO KOTA (czy wtedy to juz by bylo za pozno dla ludzi czyli Was)? Naprawde wszystkie 3 nowe kotki wygladaja, zachwouja sie, etc etc, jak stali rezydenci i nie moge sie tego odczucia w ogole pozbyc. Moze i namawiam do szalenstwa, ale wlazlo to mi do glowy i duszy. Po raz pierwszy, a tyle juz kotkow przysposobilas do nowych domkow...Moze to tak napisalas o Romciu i Julku, ze sa spokojne itepe, bo to mi bardzo pasuje do WAS, a za co Mlody - nie wiem, ale tez pasuje i to bardzo. I do H. i do A. i K. O Ruficzku nie wspomne, bo zaloze sie, ze on kazdego nowego kota przyjmuje juz z cierpliwoscia i pewnie rezygnacja, ALE sie godzi! I na pewni cichcem sie cieszy, ze ma kolegow, bez wzgledu jak zwariowani sie trafia.
Chlopski filozof, tak z sobotniego rana
Krysiu, stanowisz podręcznikowy przykład kobiecego myślenia pod wpływem emocji. :))
UsuńCzy ja dobrze rozumiem? Namawiasz mnie do zatrzymania tej AŻ trójki kocurków? O rany! :) One są w jednym wieku, dałyby nam nieźle popalić. :)
Nie ma żadnego powodu, aby miały u mnie zostać. Są młode, zdrowe, śliczne i znajdą swoje domy, a ja zajmę się kolejnymi. Gdybym je zatrzymała to byłby koniec naszej działalności, bo to i koszta, i miejsce, no i neurotyczny Kayron by tego nie przeżył. Dla niego Hokus to już prawdziwa tragedia.
Są wspaniałe, rozumiem, jednak nie dla mnie.
Buziaki :)
no popatrz...a mi bardzo pasuja Wam, ale dziwne...ja pomijam rzeczywiscie praktyczne strony (a to mi sie nader rzadko zdarza...) Kobiece myslenie pod wplywem Twojego pisania a przde wszystkim zdjec, jak bum cyk cyk! Kayron chyba ma was wszystkich juz kompletnie dosyc i tak i tak ;)
Usuńjeden, jedyny - mój ukochany blog :)
OdpowiedzUsuńNo ja wymiękam, Ty se, Gocha, ten komentarz wydrukuj i na ścianę! :)
UsuńAnonimowy - pozdrawiam Cię bardzo ciepło. :)
Wydrukowałabym, jakbym poznała imię tego anonima. Da się zrobić? :))
UsuńMiło mi oczywiście bardzo. Dziękuję. :)
Jak nie znajdziesz tego domu, to wybudujesz...:o) Twój potencjał jest ogromny...;o)
OdpowiedzUsuńAaaa! Ten też wydrukuj! :D
UsuńNie żebym miała coś do innych, ale te takie zwięzłe, a tyle mówiące! :)
Też idę coś napisać od siebie, ale tak, żeby nie podpaść pod wydziedziczenie. ;)
Uściski, Gordyjko!
Jejku, wolałabym, aby znalazł się dobry domek, którego nie musiałabym jednak budować. Przeceniacie mnie, dziewczyny.
UsuńTrzymam kciuki za dobry i ten jedyny domek dla koteczka !
OdpowiedzUsuńDobrze że już odjajczone i że dwa misie mają jednak słodsze imiona ;))
Tamte za nic nie chciały się do nich przylepić :((
UsuńNo i proszę! Można? Można! Rufi wreszcie sam na swoim kocyku! Wystarczy tylko nagromadzić tymczasów, zrobić w domu wielkie poruszenie (czyt. małą rewolucję) i pies może się swobodnie wylegiwać na swoim posłaniu. :D
OdpowiedzUsuńMłody jest cudowny, przypomina mi trochę Majtka. I Majtek też się tak przytulał po jajeczkowym zabiegu. Prędko też doszedł do siebie, nadzwyczaj prędko. :)
Też myślę, że Modemu potrzebny jest dom z młodym kotkiem (kotką), u nas młodziak właśnie najlepiej dogaduje się ze Śliwką i Bazylem, najmłodszymi w towarzystwie i chętnymi do zabawy. A z resztą to albo się przeganiają, albo unikają. Miejsca jest dużo, więc mogą sobie schodzić z drogi - choć nie zawsze to robią, i wtedy są gonitwy, oj są! I wióry lecą. ;)
Buziaki Wam, kochani kociwariaci. :)
Rufi był bardzo przerażony, wierz mi. :) On to przeżywa, te koty, najbardziej, jak się go boją, a on się tak stara, biedaczek... :)
UsuńMłody jest fantastycznym kotem, zależy mi ogromnie na właściwym domu dla niego!
Buziaki, no i buzkai. :)
Biedny Młody! Ale dobrze, że pani wykazła sie rozsądkiem i nie czekała do zaognienia sytuacji. Niestey często tak bywa, że jak rezydent przez kilka czy kilkanaście lat był sam, to nie zaakceptuje "intruza". Dlatego zawsze namawiam osoby które adoptuja (szczególnie jak duzo sa poza domem) żeby brali 2 koty od razu. Potem ewentualne dokacanie idzie już sprawniej :)
OdpowiedzUsuńRude chłopaki sa bosskie! Naprawdę mi żal, że nie mam jak ich przytulić, ale... 16 mi wystarczy hi,hi :)
Uściski
Oj, tak, Jo -hanah! Wystarczy Ci z pewnością, nawet nie patrz na rude! :)
UsuńRuch u Ciebie , niczym na taśmie produkcyjnej- tyle spraw do załatwienia, ciągle w ruchu i zmienności. Podziwiam Twój zapał, cierpliwość i zdolności organizacyjne.
OdpowiedzUsuńKotka szkoda. Miałam podobny przypadek- tylko Pani kotka nie chciała, bo był dla Niej agresywny. To i dobrze, Pani wkrótce zmarła. Kotka niestety zabił już u nas samochód......
Szkoda....smutny miał los...., ale nie mógł usiedzieć w miejscu.
Ojej, jaki smutny los... :(
UsuńJulian jest identyczny jak mój Blondyn.....tylko Blondyn na wredniejszy charakter niż twój Misio. To widać :o) Cudne chłopaki, żeby nie moja gromadka już by u mnie były :o) Rozum i serce....
OdpowiedzUsuńUdostępniam ich na fejsie, tyle mogę.
Młody da radę, koty to twardziele....za chwilę nie ogarniesz 4 szalejących młodzików:o) Będzie się działo!
Dokładnie, za chwilę nie ogarnę 4 szalejących młodzików! Dobrze, że trzej z nich już bezjajeczni, to może nie będzie tak źle. :)
UsuńStrasznie smutno mi się zrobiło, jak przeczytałam, że Młody wrócił z adopcji... Jednak mimo wszystko dobrze, że wrócił, skoro tam w domu spotkał się z niechęcią rezydentki. Wierzę, że znajdzie dobry dom w końcu, ale powroty tak samo jak rozstania są smutne :( Musiał być zdruzgotany psychicznie... :( Teraz trzeba mu domu prawdziwego na zawsze, za który trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że już nim dobrze, bo już bałam się, że się całkiem zmienił. Jednak to nadal bardzo miły kotek. :)
UsuńNieudane dokocenie to wielka przykrość, przerabiałam i zawsze z wielkim podziwem i zazdrością czytam o sukcesach innych na tym polu. Znałam dwie kocice nienawidzące się całe wspólne życie, a podwładni kochający obie panny nie byli w stanie ich rozdzielić. Czy to loteria, czy jednak są przesłanki do tego, żeby spodziewać się powodzenia lub fiaska takiego przedsięwzięcia?
OdpowiedzUsuńAnko, wczorajsza adoracja łapy Rufiego w wykonaniu Hokusa i Twoje opracowanie kotmiksu mistrzowskie :o)
Dziękuję!
UsuńA Romeo i Julian to najfajniejsze imiona!
OdpowiedzUsuńFajnie, że mnie popierasz, bo nie było mi łatwo je nadać, bo całym sondowym poruszeniu. :)
Usuńja też, ja też popieram :) wybrałaś dla nich imiona najlepsze z możliwych :)
Usuńjakbym mogła, to bym całą tróję zabrała, serce się do nich rwie! niestety :( wierzę, że już gdzieś czekają na nich najlepsze domy, nie może być inaczej
OdpowiedzUsuńElu, bierz chociaż jednego! :)))
Usuńna Młodego od początku brata namawiamy z bratową, ale się broni :( mają bardzo podobnego z umaszczenia 1,5 rocznego kota, jak bracia wyglądają! swojego na drodze znaleźli, nie umiał sam jeść więc go wykarmili smoczkiem, a psa też mają "z odzysku"! jak się trafiły, to już się pogodził, ale świadomie na następnego nie może się zdecydować :(
UsuńMłody jest fantastyczny. Nie wiem jak można go nie kochać, to kotek, który leci się witać, mruczy i wtula się w moją szyję. Od początku nie boi się nowych ludzi, zawsze jest chętny do zabawy. Już się wyciszył, wyluzował. To super kot, pod warunkiem, że będzie miał towarzystwo, zajęcie, zabawę, żeby się nie nudził. Młodzian potrzebuje się wyszaleć. :)
UsuńJeszcze jest do wzięcia... :)
Eluuuu... ja go nawet do Was dowiozę... (w lutym o ile Gosia wytrzyma z nim tak długo) sama osobiście...
UsuńDajcie mu dobry domek...
a ja gosiu mogę tylko udostępnić na fb. i przykro mi, jak wszystkim
OdpowiedzUsuńTo bardzo dużo, Ewo!
UsuńBo też Figo i Fago nie były dla nich odpowiednie, Miały być Karmel i Kajmak:-))!
OdpowiedzUsuńTeż by bardzo pasowało, bez dwóch zdań!
Usuńz kotami jak z ludźmi - wywieziesz do doktora, wytnie to i owo - a potem - normalnie do rany przyłóż :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCałe szczęście ze wrócił do Ciebie ...
OdpowiedzUsuńZawsze to sie może zupenie inaczej skończyć.
Wdzięczny, cieplutki kotek ... z całego serca życze kochającego domku.
Nie wiem Aniu jak Ty znajdujesz jeszcze czas na pracę, dom itp itd ... i kociaki ;-)
Julek i Romek - wspaniale brzmi i oby tak zostało :-)))
Całe szczęście. I ja się cieszę!
UsuńEch, Młody skradacz serc.
OdpowiedzUsuńSama bym go chciała, ale z moją kicią byłoby ciężko.
To tylko myśl o nim ciepło, Aniu, to też jest ważne. :)
UsuńTa właśnie robię. I nie tylko o nim :)
UsuńA jednak Romcio i Juluś! Huraaa!
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie masz co robić, Gosiu, mam nadzieję że szybko kociaki znajdą rodziny na zawsze, zresztą - Tobie się nie odmawia, prawda ;-)
Jakie masz ładne zdjęcie!
UsuńWidzę, że jest wielu zwolenników tych imion, to kto w takim razie glosował na Figo i Fago??!!
Obyś była dobrym prorokiem, bo nie wiem, czy ktoś dostrzeże zalety Młodego, mimo, że to najlepszy kot pod słońcem!
Tak sobie myślę, że te dokocenia, które nie udają się to wynik braku wiedzy jak to prawidłowo zrobić.
OdpowiedzUsuńZbytnio uogólniłam, ale myślę, że większość nie udaje się z tego powodu i z braku cierpliwości, bo to proces.
Przecież od adpotowanego dziecka nikt nie wymaga żeby z dnia na dzień się przystosowało, a tu dochodzi zupełnie odmienna od ludzkiej psychika.
Może przydałby się taki spisany krótki poradnik dawany z umową adopcyjną?
Masz absolutną rację. Zawsze wiele na ten temat mówię, podaję linki, instruuję. Tym razem błąd został popełniony, na samym początku. Młody jest tak towarzyski i bezstresowy, że został wypuszczony od razu na pokoje. Błąd. Trudno, może mu wyjdzie na lepsze...
UsuńMów wszystkim chętnym, a mającym już zwierzaki, jakie skuteczne są siatkowe drzwi gdziekolwiek, choćby i do łazienki, o ile można sobie na to pozwolić. W niczym nie przeszkadzają - jedne otwierają się na zewnątrz, drugie do środka. Wystarczy 5 listew i trochę plastikowej, najtańszej siatki. Nowy zwierzak np. w łazience, a stary funkcjonuje normalnie. Zwierzaki widzą się, czują, oswajają się ze sobą, ale sobie nie zagrażają. Wystarczy kilka dni! U mnie trwało to jakieś 2 czy 3 tygodnie, a sytuacja nie była prosta. Pies rezydent (zazdrośnik), pies, który jest "świeży" (też zazdrośnik), kotka rezydentka o bardzo trudnym charakterze i 4-miesięczny (teraz) kociak. Ten ostatni rezydował właśnie za siatkowymi drzwiami. Udało się. Teraz panuje komitywa prawie pełna, tylko kotka-rezydentka trzyma się nieco na uboczu, ale tak było zawsze. Z kociakiem się bawi, psy toleruje.
UsuńMam na myśli taką zebraną skondensowaną informację w jednej kartce co, jak i dlaczego.
UsuńWiem, że informacji jest mnóstwo w necie, ale naprawdę trzeba chcieć żeby je wszystkie przeczytać, zrozumieć wagę poszczególnych kroków zarówno dla kociaka jak i dla rezydenta i zastosować.
Tematem kocim się interesuję, bo psychika kocia jest bardzo interesująca, ale sama na świeżo przerabiałam pierwsze dokocenie i miałam mnóstwo wątpliwości i naprawdę bałam się o małego zwłaszcza, i pytałam znajomych kociarzy i czytałam i szukałam żeby się upewnić i nie popełnić błędu.
Widzę, jak znajomi biorą zwierzęta i nie chcą sobie zawracać głowy jakimiś wymaganiami, bo nie mają czasu i po prostu nie chcą. Zwierzak dla nich to już dodatkowy obowiązek a tu jakieś wymysły, że siatka, że odpowiednie jedzenie i traktowanie.
Mnie szlag trafia bo im tłumaczę co i jak a oni nie słuchają....
I tak samo może być w tych przypadkach, Ty mówisz i tłumaczysz, oni puszczają mimo uszu i robią jak uważają za stosowne bo nie wiedzą dlaczego?
Może z nudów przynajmniej by przeczytali tą kartkę czy przez przypadek?
Dziewczyny, to są doskonałe pomysły! W końcu druga strona umowy adopcyjnej jest pusta,
UsuńMoże któraś z Was to zredaguje?
Postaram sie, chwile to potrwa :)
Usuńkurcze... zawsze mi tak ciężko bo nie mogę póki co przygarnąć żadnego jeszcze jednego kociaka :( na dom adopcyjny z moim trybem pracy też się nie nadaję :(
OdpowiedzUsuńco do imion to akurat głosowałam za Remkiem i Julkiem :)
Hura!! Cieszę się, że i Ty jesteś za tymi imionami. :)
UsuńTak przyznaję sie ! To ja głosowałam na Figo i Fago , ale Romeo i Julian też fajnie , a ty njlepiej wiesz jakie pasują najbardziej :). A i tak w nowych domach ,dostaja nowe imiona :)
OdpowiedzUsuńSzkoda Młodego ,niech mu się szcześci :)
Figo Fago to powinny być takie trzpioty, rozrabiaki, a one nawet bawią się na leżąco. :)
UsuńŻal mi Młodego: Mam jednak nadzieję, że tym razem trafi do domu, w którym spędzi całe swoje życie. Kochany i akceptowany.
OdpowiedzUsuńMuszę się do czegoś przyznać – o b- s-e-s-y-j-n-i-e chodzą mi po głowie te dwa misiowate rudaski. Już sama się zastanawiam, czy rozum posłałam na dłuższy urlop czy też rzuciły na mnie urok z Twoich zdjęć Anko Wrocławianko!
Wchodzę do Ciebie i n-a t-y-c-h-m-i-a-s-t szukam zdjęć z tymi cudami.
Jeszcze mogę jeść, spać już nie bardzo… Objawy podobne do zakochania.
Niech one szybko znajdą swój domek z personelem do dyspozycji całą dobę i z domem z ogródkiem. Wtedy pogodzę się z tym, że u mnie by tego nie miały.
One są takie cudne, refleksyjno-nostalgiczne miodowe misie.:)
O, ja nieszczęśliwa...
Alu, jakby ci to powiedzieć, aby Cię nie zabić...
UsuńJuż możesz o nich nie myśleć, one nie dla Ciebie były...
Może kiedyś jakieś inne, kto wie?
:)
Boję się, czy złamałam Ci serce...
Ala przeżyje bo nie ma innego wyjścia, a ja się cieszę ogromnie :) jeszcze tylko Młodemu uśmiech losu potrzebny
UsuńChyba dobrze się stało, tak przynajmniej mówi mi rozum.
UsuńPrzyznać jednak muszę, że „wzięło mnie” jak pensjonarkę…:)
Najważniejsze, że już mają „zaklepany” domek .
Uściski…:)))
Aniu/Gosiu a ja mam dla Ciebie dobro wiadomość. Frania polubiła Kilera i w domu zapanował spokój. Zrobiłam tak jak mi radziłaś.
OdpowiedzUsuńOd wczoraj razem się bawią, chcą jeść z jednej miseczki. Kamień z serca mi spadł
Ps. Masz bardzo miły głos
Coś wspaniałego! Uwielbiam takie dobre wieści. :)
UsuńMnie też miło się rozmawiało. :)
idę poryczeć w poduszkę...
OdpowiedzUsuńKotek jest cudowny, ja już go kocham, nie martw się, naprawdę nie możesz nic zrobić, bidulko...
Usuń...Połówka stwierdziła, że z Młodym mamy coś wspólnego - przesiadywanie przed kompem... :))
OdpowiedzUsuń:)) Raźniej by Wam było razem.:)
UsuńBiedaczek, mam sentyment do takich biało-czarnych kotów. Oby teraz znalazł się właściwy domek.
OdpowiedzUsuńHokus nam poważnieje? Znaczy się - dorasta. Romek i Julek bardziej pasują do rudo-białych misiów :-)
Aniu, tu też napiszę ( sorki że się powtarzam ) zerknij proszę może to jakaś szansa aby twoje marzenie o domu dla Młodego się spełniło :o))
OdpowiedzUsuńtakim Forever Home:
http://retrodom.blogspot.com/2014/01/kocie-mamy-help-me.html
Trzymam kciuki
Ania