Mój Tato został pochowany w swoim
rodzinnym mieście, w Ziębicach. Byłam tam wcześniej, aby organizować pogrzeb.
Potem wieczorami siedziałam na swoim własnym blogu i czytałam sto razy tę samą
notkę, z której wynikało wciąż i wciąż, że to jest prawda. Stało się. To nie
sen.
Zaciekawiło mnie w pewnym momencie,
kto jeszcze jest tam ze mną. Mam zainstalowane statystyki whos.amung.us.
Siedział ze mną ktoś z Ziębic.
To przecież nic takiego dziwnego, pomyślałam
sobie. W końcu Ziębice to takie samo miasto jak każde inne. Zaczęłam jednak
zwracać na to uwagę i zaglądać tam kilka razy dziennie. Za każdym razem na moim
blogu siedział ktoś z Ziębic.
Tak naprawdę przejęłam się tym w dzień po
pogrzebie. Patrzę na statystyki on-line rano: Ziębice, za chwilę
- Ziębice, za godzinę - Ziębice, za dwie... To już przestało być takie
normalne.
Przyjrzałam się temu uważniej i wtedy zauważyłam, że... to ja byłam z
Ziębic wg tej statystyki! Wchodzę sobie np. do "pierwszego pokoju", a
statystyka siup, pokazuje: Ziębice "pokój pierwszy", potem do
"kuchni" i już Ziębice siedzą w "kuchni"...
Bez wątpienia
to ja jestem tak odbierana, mimo że przecież fizycznie jestem we Wrocławiu!
Kiedy to odkryłam, poczułam się cudownie. Nie do końca wiem, czemu. Mogę tylko
przypuszczać.
Zawołałam moich chłopaków i podekscytowana pokazywałam im te
czary. Ja na jakiś post, Ziębice na ten post, i znowu, i znowu. Przy dłuższym
bezruchu Ziębice same wskakiwały na "spis powszechny zwierzaków", co
było jeszcze bardziej cudowne. Było mi z tym dobrze. Czułam... nadzieję? Szybko
biło mi serce.
Moi mężczyźni są realistami. "Musiałaś się jakoś zaczepić
do sieci, kiedy byłaś w Ziębicach. Korzystałaś z internetu przez telefon?"
No tak, korzystałam. "Wyloguj się z telefonu i z komputera, zresetuj i
zobaczysz, że to przejdzie".
Zrobiłam tak. Przeszło. Jaka szkoda! Jaka
wielka szkoda. Czemu zrobiłam to tak pochopnie... Nie było już Ziębic w moich
statystykach. Poczułam, jakby mi ktoś obciążył plecy toną kamieni.
I wtedy postanowiłam natychmiast
jechać do schroniska po kota. Może mnie uratuje, a ja jego, proszę...
Cdn.