sobota, 11 lutego 2012

Rufi sam o sobie

Ostatni nasz zwierzak postanowił przedstawić się sam. :-)

Rufi podczas nagrywania swojej wypowiedzi. 

Cześć! Powiedzieć o sobie... OK! 


Otóż życie psa jest ciężkie. Przykłady? Proszę bardzo! Przykład pierwszy z brzegu: spacery. Muszę ich wyprowadzać aż trzy razy dziennie! I to świątek i piątek, deszcz czy upał! Nawet w takie mrozy mi nie odpuszczą! I żeby się dało wyprowadzać ich wszystkich naraz, to nie! Każde chce chodzić po kolei! Pan rano, Pani wieczorem, a w dzień Wrocławski lub Sarunia (Sarunię kocham ogromnie!). Ostatnio nawet muszę wychodzić z sąsiadką i jej synkiem Bartusiem, bo on tak to lubi! To już, uważam, jest szczyt wykorzystywania! I to jeszcze gdyby oni grzecznie szli, pomału, żeby szanujący się pies mógł spokojnie poczytać swoją prasę, posprawdzać, co nowego w terenie… Ale nie! Ciągle tylko muszę ich pilnować, lecieć za nimi, żeby się nie zgubili. No masakra!

A najgorszy jest Pan. Ten to nie idzie, tylko biegnie i gonię za nim 5 km! Przecież mógłby do domu nie trafić, gdyby nie ja. Ale czemu on tak biega? Może chory? Skąd mam wiedzieć! Mówią coś o maratonie. O makaronie, to bym rozumiał, no nie?

Albo np. Pani. Nigdy się już chyba nie nauczy, żeby siedzieć spokojnie w domu. Codziennie gdzieś lezie, a potem wraca i mówi "nareszcie w domku". No to daję jej wyraźnie do zrozumienia, żeby już nie wychodziła. Skaczę na nią, obśliniam, piszczę i śpiewam pieśni powitalne, żeby jej było miło i żeby zrozumiała, że MA SIEDZIEĆ W DOMU. I co? I wszystko na nic! Następnego dnia znowu lezie. Ech! No masakra! 

Albo np. taki Poznański. Niby tak mnie kocha, bawi się ze mną i głaszcze, ale jak wyjedzie, to go nie ma, i nie ma, i nie ma. I co ja mam o tym myśleć??? Idę czasem do Pani spytać o niego, a ta mówi: "Czego chcesz, piesku? Wody? A może głodny jesteś?", najwyraźniej nie chce o tym mówić, prawda? No to zjem coś, żeby jej nie było przykro. Ileż ja muszę dla nich robić! Masakra, prawda?

Jednak to wszystko mały pikuś w porównaniu do tego, co mam z tymi kotami. Ciągle je noszą na rękach! A mnie nie! Pytam ja się: czemu??? No czemu??? Kiedyś nosili i było dobrze, a teraz to be? Nic z tego nie rozumiem i ciągle chcę na rączki! O nie, tego nie odpuszczę! Przecież pamiętam. Oto dowód: 



Albo taka historyjka. Śpię sobie smacznie pewnego razu, a tu nagle jak mi coś nie wskoczy na głowę! A to oczywiście Kajtek goni tę głupiutką Amisię (co myśli, że nie widzę, jak mi wyżera z miski). No jasne że nie patrzą, gdzie ich niesie, tylko po psie! A co tam, kto by się z nim liczył! A już nie daj Boże Pani pościeli mi dywanik, żebym wysechł po spacerze - tylko wzrok odwrócę, a tu już jedno z drugim mi się wtrynia! Psa po spacerze udaje! Śmiechu warte! 
No tak, życie psa łatwe nie jest. Tak uważam i tej wersji będę się trzymał!

O innych sprawach napiszę następnym razem, bo są to sprawy tak ciężkie, że muszę zebrać się na odwagę, by o nich mówić. Nie to, żebym nie był odważny! Jestem nieustraszony niczym lew, są tylko dwie takie rzeczy, że nawet gdy mam je wymówić, to mam dreszcze.. Powiem więc bardzo cichutko: miotła i podłoga... Przerażające, prawda? Ale o tym później…
No to pa!


Rufi



9 komentarzy:

  1. Świetne ;-). Nasz kłapouszek :-).

    Poznański

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie się psina przedstawiła, upsss, przepraszam nasz LEW ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Rufi jesteś tak śliczny że... brak słów. Utrapienie masz z tą rodzinką bo te człeki takie niekumate są, że nic a nic psiego języka nie rozumieją:-)Zbierz się na odwagę i napisz coś więcej o tych dwóch strasznych rzeczach bo bardzo ciekawa jestem czym ci się naraziły:-)Powiem ci jednak w sekrecie, że nie masz najgorzej...Tobie na kocyk włażą koty a, że moja psina też za duża by ją na rękach nosić więc czasem ja sama włażę do niej na jej legowisko i gadam do niej głupoty hihi to taka moja dogoterapia:-) Buźka piękniaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zolinko, jak to miło, że ktoś czyta stare posty:)

      Usuń
    2. uwielbiam zwierzaki:-D jak zobaczyłam to piękne psisko musiałam poczytać...cudne masz futrzaki:-)poczytam więcej zaległych w wolnej chwili, bo fajnie piszesz i po to by popatrzeć na te śliczności:-)

      Usuń
  4. Ruficzku, nie wiedziałem, że masz tyle obowiązków. Ja przedwczoraj trafiłem do nowego domu. Jeszcze nie wiem, co mnie czeka, ale na razie jest OK.
    Na spacery wyprowadzam dwie starsze paniusie i sunię Pikunię. Na schodach przyspieszam celowo, żeby kobitki nie straciły formy. Pikunię to znoszą na rękach, a za mną lecą jak pershingi. Przecież ja im nigdzie nie ucieknę. Chcę tylko rozpoznać nowy teren. Jak wychodzę na spacer, to pani mnie upomina: "Żadnych bójek na podwórku, Maksiu, masz być grzeczny!"Dzisiaj na spacerze poznałem labradorkę Chelse. Jest wysoką, atrakcyjną blondynką (trochę przy kości). Wspiąłem się, objąłem łapkami jej tęgutką szyję, polizałem po oku. I wyobraź sobie, stary, że mnie nie odtrąciła. Nastawiła ucho i pysk, które czule wylizałem. Usłyszałem ciche westchnienie"Maksiu, wychodź częściej". Paparazzi zaczęli nam robić zdjcia. Zero intymności...
    Dobrze, że u mnie nie ma kotów. Pikunia w osobnym pokoju sobie śpi. Ale panie mają fajnego speady- kogutka i lubią się ze mną bawić. Bardzo cię lubię , Rufi. Dasz radę . Maksiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maksiu, pewnie, że dasz radę. Ja, Rufi, doświadczony pies, mówię ci, że trafiłeś do raju! Oby inni mieli też tyle szczęścia! :)

      Usuń
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...