Ostatni nasz zwierzak postanowił przedstawić się sam. :-)
Rufi podczas nagrywania swojej wypowiedzi. |
Cześć! Powiedzieć o sobie... OK!
Otóż życie psa jest ciężkie. Przykłady? Proszę bardzo! Przykład pierwszy z brzegu: spacery. Muszę ich wyprowadzać aż trzy razy dziennie! I to świątek i piątek, deszcz czy upał! Nawet w takie mrozy mi nie odpuszczą! I żeby się dało wyprowadzać ich wszystkich naraz, to nie! Każde chce chodzić po kolei! Pan rano, Pani wieczorem, a w dzień Wrocławski lub Sarunia (Sarunię kocham ogromnie!). Ostatnio nawet muszę wychodzić z sąsiadką i jej synkiem Bartusiem, bo on tak to lubi! To już, uważam, jest szczyt wykorzystywania! I to jeszcze gdyby oni grzecznie szli, pomału, żeby szanujący się pies mógł spokojnie poczytać swoją prasę, posprawdzać, co nowego w terenie… Ale nie! Ciągle tylko muszę ich pilnować, lecieć za nimi, żeby się nie zgubili. No masakra!
A najgorszy jest Pan. Ten to nie idzie, tylko biegnie i gonię za nim 5 km! Przecież mógłby do domu nie trafić, gdyby nie ja. Ale czemu on tak biega? Może chory? Skąd mam wiedzieć! Mówią coś o maratonie. O makaronie, to bym rozumiał, no nie?
Albo np. Pani. Nigdy się już chyba nie nauczy, żeby siedzieć spokojnie w domu. Codziennie gdzieś lezie, a potem wraca i mówi "nareszcie w domku". No to daję jej wyraźnie do zrozumienia, żeby już nie wychodziła. Skaczę na nią, obśliniam, piszczę i śpiewam pieśni powitalne, żeby jej było miło i żeby zrozumiała, że MA SIEDZIEĆ W DOMU. I co? I wszystko na nic! Następnego dnia znowu lezie. Ech! No masakra!
Albo np. taki Poznański. Niby tak mnie kocha, bawi się ze mną i głaszcze, ale jak wyjedzie, to go nie ma, i nie ma, i nie ma. I co ja mam o tym myśleć??? Idę czasem do Pani spytać o niego, a ta mówi: "Czego chcesz, piesku? Wody? A może głodny jesteś?", najwyraźniej nie chce o tym mówić, prawda? No to zjem coś, żeby jej nie było przykro. Ileż ja muszę dla nich robić! Masakra, prawda?
Jednak to wszystko mały pikuś w porównaniu do tego, co mam z tymi kotami. Ciągle je noszą na rękach! A mnie nie! Pytam ja się: czemu??? No czemu??? Kiedyś nosili i było dobrze, a teraz to be? Nic z tego nie rozumiem i ciągle chcę na rączki! O nie, tego nie odpuszczę! Przecież pamiętam. Oto dowód:
Albo taka historyjka. Śpię sobie smacznie pewnego razu, a tu nagle jak mi coś nie wskoczy na głowę! A to oczywiście Kajtek goni tę głupiutką Amisię (co myśli, że nie widzę, jak mi wyżera z miski). No jasne że nie patrzą, gdzie ich niesie, tylko po psie! A co tam, kto by się z nim liczył! A już nie daj Boże Pani pościeli mi dywanik, żebym wysechł po spacerze - tylko wzrok odwrócę, a tu już jedno z drugim mi się wtrynia! Psa po spacerze udaje! Śmiechu warte!
No tak, życie psa łatwe nie jest. Tak uważam i tej wersji będę się trzymał!
O innych sprawach napiszę następnym razem, bo są to sprawy tak ciężkie, że muszę zebrać się na odwagę, by o nich mówić. Nie to, żebym nie był odważny! Jestem nieustraszony niczym lew, są tylko dwie takie rzeczy, że nawet gdy mam je wymówić, to mam dreszcze.. Powiem więc bardzo cichutko: miotła i podłoga... Przerażające, prawda? Ale o tym później…
No to pa!
No to pa!
Rufi
Pewnie jest bardzo sympatyczny :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne ;-). Nasz kłapouszek :-).
OdpowiedzUsuńPoznański
Pięknie się psina przedstawiła, upsss, przepraszam nasz LEW ;-)))
OdpowiedzUsuńRufi jesteś tak śliczny że... brak słów. Utrapienie masz z tą rodzinką bo te człeki takie niekumate są, że nic a nic psiego języka nie rozumieją:-)Zbierz się na odwagę i napisz coś więcej o tych dwóch strasznych rzeczach bo bardzo ciekawa jestem czym ci się naraziły:-)Powiem ci jednak w sekrecie, że nie masz najgorzej...Tobie na kocyk włażą koty a, że moja psina też za duża by ją na rękach nosić więc czasem ja sama włażę do niej na jej legowisko i gadam do niej głupoty hihi to taka moja dogoterapia:-) Buźka piękniaku.
OdpowiedzUsuńZolinko, jak to miło, że ktoś czyta stare posty:)
Usuńuwielbiam zwierzaki:-D jak zobaczyłam to piękne psisko musiałam poczytać...cudne masz futrzaki:-)poczytam więcej zaległych w wolnej chwili, bo fajnie piszesz i po to by popatrzeć na te śliczności:-)
Usuńkochany Ruficzek :)
UsuńRuficzku, nie wiedziałem, że masz tyle obowiązków. Ja przedwczoraj trafiłem do nowego domu. Jeszcze nie wiem, co mnie czeka, ale na razie jest OK.
OdpowiedzUsuńNa spacery wyprowadzam dwie starsze paniusie i sunię Pikunię. Na schodach przyspieszam celowo, żeby kobitki nie straciły formy. Pikunię to znoszą na rękach, a za mną lecą jak pershingi. Przecież ja im nigdzie nie ucieknę. Chcę tylko rozpoznać nowy teren. Jak wychodzę na spacer, to pani mnie upomina: "Żadnych bójek na podwórku, Maksiu, masz być grzeczny!"Dzisiaj na spacerze poznałem labradorkę Chelse. Jest wysoką, atrakcyjną blondynką (trochę przy kości). Wspiąłem się, objąłem łapkami jej tęgutką szyję, polizałem po oku. I wyobraź sobie, stary, że mnie nie odtrąciła. Nastawiła ucho i pysk, które czule wylizałem. Usłyszałem ciche westchnienie"Maksiu, wychodź częściej". Paparazzi zaczęli nam robić zdjcia. Zero intymności...
Dobrze, że u mnie nie ma kotów. Pikunia w osobnym pokoju sobie śpi. Ale panie mają fajnego speady- kogutka i lubią się ze mną bawić. Bardzo cię lubię , Rufi. Dasz radę . Maksiu
Maksiu, pewnie, że dasz radę. Ja, Rufi, doświadczony pies, mówię ci, że trafiłeś do raju! Oby inni mieli też tyle szczęścia! :)
Usuń