Kochana Haniu, delikatna, wrażliwa Księżniczko, dobra Wróżko. Chcę Ci dzisiaj bardzo podziękować za to, co dla mnie zrobiłaś, a zrobiłaś wiele. Sprawiłaś na przykład, że zrobiło mi się ciepło na sercu, że wzruszyłam się ogromnie, aż do łez, i że do dziś uśmiecha mi się buzia na myśl o tym, jakie kochane dziewczynki żyją na świecie.
Dostałam paczkę z Bukowego Lasu; otworzyłam, nie wiedziałam, dlaczego, czym sobie na nią zasłużyłam, ale Twoja Babcia - Halszka, napisała mi o wszystkim:
Gosiu, parę słów wyjaśnienia - o zawartości paczuszki.
Nie ma dnia, by moje wnuki nie pytały o los Kayronka. Najbardziej zniknięciem Kajtusia przejmuje się Hania. Pewnego dnia spacerując po naszym bukowym lesie, Hania jak zwykle dopytywała, czy ciocia Gosia (tak Hania mówi na Ciebie, Gosiu) napisała coś o kotku i stwierdziła, że wie, dlaczego nie możesz znaleźć Kayronka.
Opowiedziała mi następującą historię: jest taka czarownica Matylda, która opiekuje się wszystkimi bezdomnymi i zagubionymi kotkami, trzeba ją poprosić, by poszukała. Musisz, babciu, zrobić taką czarownicę i wysłać tej cioci.
Tłumaczyłam jej, że nie potrafię zrobić czarownicy (robię na szydełku i drutach serwetki, zazdrostki, ale nie czarownice). A Franek na to: przecież znasz babki, które robią takie lalki i maskotki. No tak, znam. To idźmy do domu i napiszmy, może któraś zrobi dla nas taką czarownicę.
Pomyślałam o naszej blogowej koleżance, która potrafi tworzyć na szydełku cuda - JANECZCE - i prowadzi blog Janeczkowo. Janeczka zamówienie przyjęła, dodatkowo karteczkę zrobiła, i tak powstała Matylda.
Teraz wystarczy tylko wypowiedzieć zaczarowane słowa i czekać:
Czary-mary, miotła w ruch,
leć i szukaj kotka już.
Do paczuszki włożyłam małą buteleczkę naleweczki z owoców leśnych, by łatwiej to wszystko zrozumieć, a Franek dorzucił piłeczkę dla Tymczasków.
Gosiu, zrób sobie kawusię, wypij kieliszeczek nalewki i czaruj!!!
Pozdrowienia z bukowego lasu ślą Hania, Franek oraz babcia Halinka.
A teraz przedstawiam Wam wszystkim czarownicę Matyldę:
Matylda od dziś będzie mieszkała na parapecie mojego okna,
tuż przy miseczce Kajtusia.
Będzie miała dobry widok na ścieżkę i pierwsza wypatrzy,
gdy nasz zaginiony domownik będzie nią podążał, wracając do domu.
Kochana Haniu, powiem Ci coś w sekrecie. Ja wierzę, że nasz kotek jest u kogoś w domu i ten ktoś dba o niego, martwi się, czy czegoś mu nie potrzeba, karmi go, czesze i pozwala spać na łóżku. Przecież każdy, kto mógłby opiekować się tak pięknym i wspaniałym kotem, byłby szczęśliwy. Wierzę, że Kayronek przyzwyczaił się do nowego miejsca. Może nie ma w nim innych kotów, które tak bardzo go denerwują. Może panuje tam sam i niepodzielnie.
Ja wierzę, że on pewnego dnia po prostu wróci do domu, a do tego czasu przyjmie czyjąś gościnę. Nie płacz już, Haniu, teraz musimy dać czas Matyldzie, niech odprawia swoje czary-mary, niech wzywa naszego Księcia, aż wróci.
Bardzo Ci, dziękuję, kochana dziewczynko, i Twojemu bratu Frankowi też dziękuję, że podsunął Babci taki mądry pomysł. I Janeczce z Janeczkowa jestem wdzięczna za zrobienie Matyldy, a Babci Halince za to, że doprowadziła sprawę do końca i Matylda trafiła Za Moje Drzwi.
To teraz Matylda
czaruje:
Czary-mary, miotła w ruch,
leć i szukaj kotka już.
A Kayronek do domku zmierza:
A to jest właśnie śliczna Hania.
Czy to nie jest niezwykła dziewczynka, niezwykła cała rodzinka? Bardzo, bardzo Wam dziękuję!
To niezwykle, ze gdzies daleko mieszka mala dziewczynka ze swoim braciszkiem i babunia i wszyscy razem tak bardzo martwia sie losem zaginionego, nieznanego im kota Kayrona. Jak wielkie serca maja te male dzieci, jak wiele empatii na los obcego dla nich zwierzatka, ze wpadly na tak wspanialy pomysl, by pomoc mu wrocic do domu. Wszyscy wiemy, ze sam nie da rady, wiec wysylaja mu wrozke, ktora ma pokazac droge.
OdpowiedzUsuńA ja, stara baba, mam bardzo podmokle oczy, kiedy czytam, ze na swiecie sa jeszcze tak dobre dzieci, a nie tylko psotniki i paskudy. Babcia Halinka moze byc bardzo dumna ze swoich wnukow... ♥♥♥
Pięknie napisałaś, Aniu!
UsuńHalszka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że przyjdzie do mnie paczka, a dopiero potem mam przeczytać mail, który mi wyśle. Tak zrobiłam i dlatego niespodzianka była tym smakowitsza. Wspaniała to historia, będę ją wspominać zawsze.
Poryczalam sie, a musze leciec do pracy.....
OdpowiedzUsuńMoje oczy również się spociły.I ja dziękuję Hani i Frankowi za dobre serduszka i za czarownicę Matyldę,która przy pomocy swoich czarów pomoże wrócić Kayronowi do domu.Babciu Halinko na pewno jesteś dumna ze swoich wnucząt.:)))
OdpowiedzUsuńOd poniedziałku takie emocje nam serwujesz, Gosiu :)) Niesamowite są te dzieciaczki razem ze swoją Babcią :*******
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że to tylko ze mnie taka płaczka... a tu okazuje się, że to norma. Bardzo często myślę o Kayronie i bardzo chciałabym, żeby wrócił, albo żebyś przynajmniej miała pewność, że wszystko z nim w porządku. Mam nadzieję, że czarownica Matylda pomoże.
OdpowiedzUsuńPS. Bywam w Bukowym Lesie od czasu do czasu; cóż, jaka babcia, takie wnuki :) Bywam i w Janeczkowie (choć ostatnio trochę zaniedbałam większość blogów) i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to przemiłe, ciepłe miejsca, a Halszka i Janeczka to cudowne, zdolne babeczki.
Przyłączyłam się do grona płaczących, jak wspaniale wiedzieć, że daleko ktoś myśli o nas, troszczy się o los zaginionego kotka.
OdpowiedzUsuńCzarownica sympatyczna, na pewno postara się pomóc.
Są takie chwile, kiedy odzyskuję wiarę w ludzkość - i to jedna z tych własnie chwil. Wspaniała historia Ci się przydarzyła.
OdpowiedzUsuńno i makijaż se spłynął :)
OdpowiedzUsuńwrażliwość dziecka to to o co powinniśmy walczyć, by w nas nigdy nie wygasła
Babciu Halinko, ucałuj wnuczęta od kilkuset ciotek :****
Matylda ma moc, czuję to !!!
Gosiu :***
Oczka mi sie z emocji umyły...
OdpowiedzUsuńPiękna, basniowa wprost historia. Dzieci wierzą w baśnie. I my wierzmy, bo przecież dzieci w nas wiedzą więcej!:-))*
OdpowiedzUsuńCzarownica Matylda jest wspaniała i na pewno potrafi czarować , ale czary to bardzo skomplikowana sprawa , teraz trzeba czekać :)))))
OdpowiedzUsuńGosiu, ten komentarz udowadnia, że choć życie płynie dalej bardzo wiele osób, które Cię znają nie zapomniały o Kayronie. Nawet taki małe, cudowne dziewczynki. Nie tylko nie zapomniały, ale cały czas myślą co z nim. Cieszę się, że jest tyle wrażliwych osób. Ja również zaglądając na Twojego bloga, za każdym razem mam nadziejęna TEN post, że to właśnie dziś ten kochany kocurro wrócił. Czuję takie dziwne rozdarcie, tym bardziej, że przecież mamy taki sam zwierzyniec, tzn. miałyśmy, gdyż u Ciebie stan posiadania powiększył się o Stefcię Bąblińską. Nie wspomnę o Hokusie, gdyż ja od listopada 2013 roku też posiadam czarnego kota maine coona o imieniu Czaruś. Więc i tym miałyśmy podobny stan. Gosiu życzę Tobie, Hani, sobie i wszystkim czekającym na Kayronka, aby to czekanie wreszcie zostało nagrodzone. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńIko, bardzo proszę o aktualne zdjęcia Twojego zwierzyńca. I wierz mi, inna wersję Stefanii załatwimy ci raz dwa! :))
UsuńOj,oj. Muszę włłączyć resztki rozsądku :))
UsuńWiem, wiem, ale zdjęcia przyślij w wolnej chwili :)
UsuńNiezwykle wzruszająca historia.
OdpowiedzUsuńNie mogę powstrzymać łez.
Wierzę w moc Matyldy!:)
Haniu, Franku i Halkszo, jesteście wspaniali!!! :))) Ściskam Was serdecznie.
OdpowiedzUsuńA Matylda urocza. Niech działa!
Czary mary miotła w ruch ! Cudowna historia, cudowna niespodzianka, cudowna Hania z Frankiem i Babcią Halinką ! A ja się nie wyłamuję, i też oczywiście ryczę !
OdpowiedzUsuńNiezwykła historia. To niesamowite szczęście spotykać na swej drodze niesamowitych ludzi.
OdpowiedzUsuńps jakiś czas temu na fb przeprowadziłam akcję zbierania jedzenia dla kotów z Bogatki. Mam 108 znajomych. Trzy osoby udostępniły post, pozostałe osoby milczą. Nawet ci najbliżsi znajomi i przyjaciele. Nie potrafię o tym przestać myśleć. Spotykać dobrych ludzi to skarb
Grażyna, poprosiłam o dodanie Cię do znajomych. Może uda mi się pomóc.
UsuńBardzo się wzruszyłam i jednocześnie cieszę się, że na świecie są osoby takie jak Halina i Janeczka, i Ty!
OdpowiedzUsuńWierzę, że Kayron wróci do domku :)
No i poryczałam się jak gupia ;)
OdpowiedzUsuńDobrze że są takie cudowne wrażliwe dzieci i tacy mądrzy Duzi że ich słuchają :-))
Czary mary ...
Eeee tam nie czytam kto słyszał by w poniedziałek i tak słoneczny, tak się posmarkać ze wzruszenia. No kto?
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na półkę na regale z książkami a tam stoi czarownica na mietle lecąca i do niej skierowałam te słowa też. Trochę potrawa zanim się zrealizują.
Musze ja sfotografować koniecznie. Bo to czarownica niezwykła. Przybyła do mnie od ... Halinki, ciepłej kochanej kobiety. Halinka wysłała kilka takich czarownic do grupy kobiet, które kiedyś założyły wirtualną kawiarnię. Była prawie realna ta kawiarnia, jedna zawiesiła tam firaneczki ja stawiałam kwiatki na stolikach, był fotel a nawet kotek Tygrys jednej z kobiet, któraś tam rozpalała ogień w kominku. Prawie realna. :) Graficzka z naszych zdjęć zrobiła zdjęcie grupowe i umieściła nas pod wspólną kołderką. :)) Rozpierzchłyśmy się po świecie. Halinka w Irlandii z mężem, graficzka nie żyje. To już kilka lat jak nasza Madzia odeszła na raka. Inne kobiety są ale milczą, kawiarenka zamknięta. Takie tam wzruszone wspomnienia a wszystko przez czarownicę Matyldę. :)
Aaa kalendarze, chyba leżą w stosiku w przedpokoju. Stosik zostawił listonosz, bo się im skrzynka główna popsuła, by stosu ciężkiego nie targać ze sobą zostawił u nas i leżą czekają aż wróci i wyciągnie ze stosu moje upragnione kalendarze. :)
Elu, napisz jak juz dostaniesz, jestem ciekawa!
UsuńCudowna ta historia z kawiarnią prawie prawdziwą. :)
UsuńWzruszyłam się bardzo czytając tę historię. Jaka cudowna dziewczynka. Wyrośnie na dobrą kobietę:)
OdpowiedzUsuńSzczególnie do gustu przypadła mi owa baba jaga :-) Rewelacja!
OdpowiedzUsuńRodzina jak z baśni... Urocze!
OdpowiedzUsuńuściski
Są są już obejrzane i troskliwie schowane dla bliskich osób a jeden tylko dla mnie a tak się zastanawiam czy PK na pewno chcę podarować? :) Jeden mam jeszcze pomyśle. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie to dla mnie zaszczyt mieć takie bliskie z serca powstałe dzieło i rysunki i grafika i zdjęcia jestem wdzięczna bardzo.
:))))))) Elu, Pozwolisz, że skopiuję Twój komentarz pod post meldunkowy? :)
UsuńCo za historia! Pozdrawiam wspaniałą Hanię i jej rodzinę!
OdpowiedzUsuńMatyldo czyń swoją powinność, czaruj do skutku!
Blog Janeczki znam,to kobieta,która potrafi szydełkiem wyczarować cudeńka!
Aż zaniemówiłam z wrażenia! Ależ z tej Janeczki zdolna ...czarownica:)). Tak piękne rzeczy wyczarować potrafi...
OdpowiedzUsuńBukowy las jest na prawdę zaczarowany ♥
OdpowiedzUsuńcudnie, wzruszyłam się. jakie te dzieci wrażliwe, przepełnione dobrem....czarownica z bukowego lasu...
OdpowiedzUsuńniech się spełni , chlip, chlip.
Piękny prezent od wrażliwych ludzi... Aż miło, że są tacy.
OdpowiedzUsuńUściski!
Oh Gosiu, uśmiecham się przez łzy. Ja też ciągle czekam na Twój post o tym, że Kajtuś jest już w domu.
OdpowiedzUsuńja zaczynam od tytułu postu, licząc co dzień na słowa "Znalazł się " :/
UsuńViki, ja tak samo.
UsuńPiekna Hania o pięknym serduszku ;-)))
OdpowiedzUsuńWidzisz Gosianko...w tym wielkim swiecie nigdy nie bedziesz sama...
Usciskow moc zasylam
Dołączam i ja do grona z mokrymi oczami, to bardzo wzruszające... Myślę, że i Babcia Halinka i rodzice tych dzieci wychowali naprawdę wspaniałych ludzi. Z takich dzieciaków musi wyrosnąć coś fajnego, nie ma innej opcji!!! Serdecznie pozdrawiam całą trójkę i dziękuję im za troskę o Kayronka i za wzruszenia, których nam dostarczyli. Czarownica przesympatyczna, wierzę, że będzie skuteczna.
OdpowiedzUsuńMeldunek idę pisać tam gdzie trzeba.
nowy odcinek ? ;)
Usuńlecę tam gdzie trzeba ;P
Hania bardzo dziękuje za tak miły post. Dopiero teraz wróciła do domku z zajęć. Oglądamy kalendarze
OdpowiedzUsuńJeśli podobał jej się to jestem szczęśliwa, bo to post dla niej. :)
UsuńWspaniała historia, piękna czarownica i urocza dziewczynka! Ja ciągle trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńMatylda jest rewelacyjna :) i ma misję!
OdpowiedzUsuń