Dzień bry!
Kiedy w poniedziałek pisałam o planach dotyczących postów, sądziłam, że uwinę się z tym raz dwa. Tymczasem dziś sobota, tematy się mnożą, podczas gdy czas raczej nie ma tej właściwości, no i porobiły mi się zaległości.
Obiecywałam opowieść o kotce matce złapanej na Gaju, która po wielu tygodniach łapanki w końcu została uziemiona i trafiła ZMD na sterylkę.
Kota piękna! Uwielbiam takie umaszczenie. Cudne wielkie oczy, zgrabna i bardzo, bardzo dzika.
Kotka z tych, dla których pobyt w domu, w klatce to wyjątkowa tragedia. Pechowo okazało się, że mamuśka ma jeszcze resztki mleczka, siostra Cynamona musiała wciąż, mimo że ma już z pięć miesięcy, doić mamę. Kotce z laktacją nie można robić zabiegu. Grozi to tym, że laktacja nigdy już jej nie opuści. To bardzo ważne i jestem oburzona, że niektórzy tak postępują.
Kotka musiała u mnie zostać aż tydzień i brać leki. To było dla niej okropne. Biedna płakała po nocach, mnie serce pękało z żalu, jednak musiałyśmy wytrwać. Ta gajowianka jest bardzo płodna, a trudno zagospodarować i uratować dwa mioty rocznie. Trzeba pamiętać, że mieszka ona na wielkim miejskim osiedlu, gdzie żyją różni ludzie, niestety ci pseudo też.
Jedni pochylają się nad losem żyjących tam kotów, karmią, zapewniają im ciepłe piwnice, a inni robią straszne rzeczy, aby tylko przeciw, aby zaszkodzić.
Dotrwałyśmy do dnia zabiegu, przeszedł on sprawnie i wypuściłam kotunię w kociarni, którą mam w pokoju na strychu. To była kwatera syna Poznańskiego, gdzie kiedyś zbudowaliśmy mu łóżko piętrowe, mające pod spodem garderobę. To okazało się poronionym pomysłem, bo niewygodne było z wielu względów. Np. podczas choroby dziecka - jak do niego zaglądać?
Kotka w pokoju, mając o wiele więcej przestrzeni niż w klatce, wcale się nie uspokoiła. Wciąż płakała po nocach i dlatego postanowiłam wypuścić ją wcześniej niż zwykle. Tylko jak ją złapać? Jak złapać totalnie dziką, dorosłą kotkę w sporym pokoju, gdzie jest mnóstwo zakamarków? Nawet gdyby udało się ją zapędzić w jakiś kozi róg, to ona może być bardzo groźna. Zresztą szarpanie się z kotą po zabiegu może skończyć się tragicznie dla jej rany.
Hmm...
Wezwałam na pomoc znaną Wam Najlepszą Łapaczkę Kotów na Świecie - Kasię, a ona zarządziła zorganizowanie pułapki.
W tym celu przygotowałyśmy misterną kompozycję. Do rogu, za drabinkę pod piętrowym łóżkiem, wsadziłyśmy klatkę łapkę, a resztę zabezpieczyłyśmy różnymi pierdółkami. Ukoronowaniem tych działań była taka pułapka jak na zdjęciach, a wisienką na torcie pluszowy msś w rogu! :))
Strasznie bałyśmy się, że kotka ucieknie na górę i wtedy akcję trzeba będzie odwołać, bo nie można było dopuścić, aby skakała z takiej wysokości w popłochu.
Uff.
Uzbrojone w rękawice, w grube polary, stanęłyśmy na posterunku. Ja z miotłą, aby wywabić kotę spod łóżka, a Kasia z kocem do zasłaniania jej drogi ucieczki.
Wsadziłam miotłę pod łóżko, kota wyskoczyła jak z procy, zawahała się sekundę i...
wpadła wprost do pułapki! Drzwiczki klatki-łapki opadły, a my zdumione i zaskoczone tak szybkim obrotem spraw nawet nie zdążyłyśmy się ruszyć!
Akcja szykowania pułapki, przemyśliwania jej trwała z 15 minut, a potem wystarczyła sekunda, aby kotka została schwytana. Zawiozłam ją szybko do jej piwnicy, pod opiekę karmicielki i wiem, że jest z nią dobrze, że jest już szczęśliwa, bo na swoich śmieciach.
Dziękuję, Kasiu, razem jesteśmy the best! :)
Miłej soboty, mili czytacze, a ja wracam do pracy nad kalendarzem. :)
Bardzo fajnie, że udało się złapać koteczkę i ją wysterylizować. U nas też koteczki są po sterylkach kilka lat i bardzo dobrze się mają. Niestety takich dzikusów nie da się udomowić, by polubiły ciepło czterech ścian.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Z tą kłopot byłby na pewno.
UsuńJa cieszę się ze złapania dwukrotnie, i z tego na sterylkę i z tego żeby ją oddać z powrotem.
Pozdrawiam również :)
W rzeczy samej sprytu Wam nie brak, kociolapki. :)))
OdpowiedzUsuńWszystko dobre, co sie dobrze konczy, kicia jest na starych smieciach, znow wolna, ale bez mozliwosci powolywania na swiat dowej biedy.
Brawo, dziewczyny! :***
Przez skromność nie zaprzeczymy :))
UsuńDwa tygodnie temu zawiozłam 2 koteczki ze wsi na sterylkę i jedna jest prawie taka jak ta. czekam aż wydobrzeją żeby odwieźć je do domu. Z dzikunami nie ma żartów potrafią być niebezpieczne.a na moim osiedlu znowu wysyp młodziaków z lata,neverendingstory :( pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńTa moja niestety głośno płakała i to było nie do zniesienia, tak bardzo było mi jej żal.
UsuńRobisz dobrą robotę, Anais, pozdrawiam również. :)
To, że się natychmiast złapala, to świadczy o genialnym, misternie przygotowanym planie taktycznym :) Wszystko przewidziałyście ! Wszyściuteńko ! Też uwielbiam to szylkretowe umaszczenie typu hiena. Pewnie dlatego, że Frania też hienowata :) A kotka jest prześliczna, z tą czarną pysiulką :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Ewo! Misterny plan. Genialny. To Kasia ma dryg do łapania kotów :)
UsuńOby sobie w spokoju pożyła na swoich starych śmieciach, śliczna dzikuska.
OdpowiedzUsuńOby! Ma świetną wyżerkę i ciepłą piwnicę. Niech jej się powodzi, ślicznej kici. :)
UsuńŚliczna kotka :):) Ale macie pomysły, dziewczyny, najbardziej uśmiałam się z miotły i misia :):) A z L
OdpowiedzUsuńA gdybyś nas widziała jak jesteśmy zabezpieczone! Szczuplutka Kasia owinięta polarem, w którym zmieściła byś ie 100 razy i rękawicach do łokcia. Ja w podwójnych rękawiczkach. :))
UsuńA ona czmych do klatki!
Ta kotka jest piekna, jestescie super, ale macie niezwykle pomysly dziewczyny,pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:))
UsuńNie próżnujesz, jak widać! Szkoda, że ona taka dzika, mogłaby mieć prawdziwy dom:(
OdpowiedzUsuńSkończyłam ostatni rysunek! Huraaa!!! Dałyśmy radę!!!
No, czekaj, czekaj! Jeszcze huk roboty, ale faktycznie najtrudniejsze za nami. :)) Ja też polubiłam tę pracę :)
Usuńszkoda kici, że dzika
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, bo jest śliczna. Niestety jest skazana na życie w piwnicy w bloku. Dobrze, że przynajmniej nie będzie już rodzić.
UsuńSzkoda piękna kotka dom i opieka głaskanie i ciepło nie dla tej ślicznej kotki.
OdpowiedzUsuńAle ona nie ma źle, Elu, ma trzy razy dziennie jedzonko i ciepłą piwnicę zawsze z otwartym wejściem. Nie ma źle.
UsuńJa takie szylkretowe cudo mam w domu
OdpowiedzUsuńhttp://1.bp.blogspot.com/-jnVjE23FQaE/UJ_iTSsB0XI/AAAAAAAAAfo/r5QqDNIU6n8/s1600/listopad14.jpg
Ojej, jaka podobna do mojej Frani !
UsuńPrzepiękna kicia, mam do takich słabość. :)
UsuńŚlicznota. Dobrze, że wszystko się udało. Jesteście bardzo pomysłowe.
OdpowiedzUsuń:)) Buziaki, Ewo!
UsuńSuper, że akcja się udała :) Koteczka piękna, ale niech będzie szczęśliwa na swoim terenie :) Najważniejsze, że już nie będzie wydawać na świat kolejnych miotów.
OdpowiedzUsuńdiabełek :)
OdpowiedzUsuńAle piękna kota !!!! Dzikusek.
OdpowiedzUsuńU siebie "na swoich smieciach" będzie jej najlepiej .... oby w zdrowiu ...
Ten kot uwielbia prawdziwą wolność,to jego cały makrokosmos. Cierpiałby niewolę w "czterech ścianach".
OdpowiedzUsuńmalgorzata.
Oj, tak.
OdpowiedzUsuńSuper, że się Wam udało.
Boże..przypomniało mi się jak szukaliśmy po całym mieście takiej klatki aby złapać Koksika...niestety nie udało się nam...czasem myślę,że gdyby przeszedł zabieg..może by do dziś żył..ale z was wspaniałe babeczki!!
OdpowiedzUsuńPiękna kota i super że już nie będzie musiała rodzić niechcianych dzieci :-))
OdpowiedzUsuńkota prześliczna :) a akcja niesamowita :) dobrze, że zakończyła się powodzeniem i kicia jest już na swoich śmieciach cała i szczęśliwa. A do tego nie będzie powielała bezdomności.
OdpowiedzUsuńBrawo! :):)
Kasia jest the best :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że kotka trafiła do Ciebie Kobieto o Wielkim Sercu :)