Takie tam różności, przeważnie z telefonu zgrane. Zamiast wyrzucić, pokażę je Wam, a co mi tam! One są też częścią historii ZMD. :)
|
Mały Szuszu. |
|
Wyznam Wam, że kotek dostał taaaakąąą propozycję, że aż drżę, żeby się udało!
Nie mogę zdradzać szczegółów, chyba że ta osoba, znana nam z blogowiska
(z wielkim sercem dla kotów!), sama zechce się ujawnić. :)) |
|
Jem śniadanko. |
|
Moja asysta. |
|
W drodze na zastrzyk. To już na szczęście za nami. |
|
Szu grzeczniutki jak aniołek. |
|
Mała retrospekcja. Cukiereczki za siatkowymi drzwiami by Hana. :) |
|
Kolejny posiłek w towarzystwie. |
|
Jedzenie w samotności jest niezdrowe! |
|
Szuszu dostosował się do zwyczajów nocnych.
Na koniec Mały Szu przyłapany na zabawie ze Stefką.
(Widziałam też, że bawi się z nim Amisia, szok!) |
A to nowe coś. Płeć jeszcze nieznana. Jakaś taka bieda znaleziona na działkach. Domowa kicia, milutka, pojawiła się kilka dni temu. Może się zgubiła? Może znajdzie się właściciel? Tak bardzo bym tego chciała!
Miłego dnia!
No paczpan, nawet taka Stefka sie w koncu przemogla i bawi sie z nowym. Krotko sie bawi, zeby sobie tam kto nie pomyslal, ze taka chetna. Tylko Miecka czymie sie mocno i tfarda jest jak granit! :(
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że Stefka jest bardzo chętna! To naprawdę kociak w skórze dziewięcioletniej kotki. Ona jest zawsze chętna do zabaw. Niestety coś te koty mają takiego, że najchętniej bawią się z człowiekiem! Stefa uwielbia ganianie po korytarzu za wędką, robimy sobie przebieżki wieczorne. :) Teraz Mały Szu jej wchodzi w paradę, ale mimo to próbuje z nim konkurować w biegach. Kochana to koteczka, skarb!
UsuńPrzeglądając bloga przyszłego personelu Szu zauważyłam, że jesteś tam częstym gościem. Możesz więc poświadczyć, że on trafi we wspaniałe ręce, a ja mam z głowy wszystkie przedadopcyjne formalności :))
Oby nowej też tak się trafiło. :)
A jaki to blog, bo calkiem nie wiem, chyba czegos nie doczytalam?
UsuńAaa, juz wiem! Pewnie, ze nie ma lepszego domu dla Twoich podopiecznych, a i relacje z dalszego zycia beda na wyciagniecie reki :)))
UsuńGdyby ktoś jeszcze nie umiał znaleźć to: http://kociemruczanki.blogspot.com/
UsuńAnia, dokładnie! Będą wieści i zdjęcia. Cudownie!
Ten kociak to każdego rozbroi. A jeśli chodzi o propozycję dla małego to się krępuj - ja się nie wstydzę, ja go pragnę.
OdpowiedzUsuń:))) Jeśli nie przeraża Cię spożywanie posiłków z asystą na ramieniu to znaczy, że faktycznie jesteś zakochana! Teraz ja się martwię, żeby ten mały huncwot spodobał ci się na żywo! Jego wychowanie trwa - z różnym skutkiem. :))
UsuńLuno, dziękuję i czekam na Was z niecierpliwością. :)
Jakbym w tej zabawie Czajnika z Grażynką widziała. On zawsze jest górą! Stefa też wymiękła!
UsuńJak ja się cieszę, że Szuszu trafi do Luny! Zapadł mi głęboko, ale chyba powinnam mieć tę koszulkę z Twoim napisem, dla pamięci:(
UsuńOj tam, wymiękła, za winkiel się tylko schowała, żeby małego zaatakować znienacka! Ona ma strategię!
UsuńHana, i ja się cieszę, nawet nie wiesz jak to lekko, kiedy wie się, że ukochany kotek idzie do sprawdzonego domu. Luna ostatnio tyle przeszła - widać z jaką miłością zajmuje się swoimi podopiecznymi. Życzę jej, aby Mały szu przyniósł jej samą radość.
UsuńA Ty się nie wymigasz, tylko szykuj się na kotka ZMD. Nie ma letko!
wspaniała wiadomość :))
UsuńElaja, nareszcie ktoś czuje to co ja!
UsuńSuper! :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Usuńto jest blog dobrych wiadomości :))
Usuńwspaniałe wieści, Luno :*
Kochana Gosiu, tyle wspaniałych słów tu pod moim adresem czytam, że aż się rumienię. Gdyby nie goście którzy bardzo rzadko do nas przybywają z racji pobytu na wyspach to już bym w sobotę się sama wpraszała bo jak mąż się zgodził to nie cofnie słowa. Ale pragnę by był ze mną, zatem jakoś się umówimy na przyszły tydzień. Już się nie mogę doczekać na tego małego brylantu. A asysta przy jedzeniu mi nie przeszkadza, Wychowałam trzy koty to i wychowam tego. Ściskam was wszystkich mocno.
UsuńNo to żałuj, Luna, bo właśnie wyjęłam z piekarnika sernik. :)
UsuńJejka LUNO - cudnie, aż się uśmiechnęłam gębą pełną, jak doczytałam!
UsuńDziękuję w jego imieniu :-) :-) :-) :-) :-)
Masz propozycję dla Szu? Niech się przyzna ten szczęściarz :) Ale fajnie
OdpowiedzUsuńAsia
Asiu, zobacz wyżej! :)
UsuńGosiu z wielką radoscią to czytam, JESTEŚ WSPANIAŁA! o kiciach nie wspomnę bo to oczywiste:)))
OdpowiedzUsuńWspaniała to jest Luna, że wypatrzyła tego wyrzutka i chce mu dać dom. :)
UsuńNieźle rozbrykane towarzystwo :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również. Lubisz koty?
UsuńBardziej psy, ale koty szanuję za ich niepowtarzalny charakter i swoje zdanie :)
UsuńTo się cieszę, bo tu u mnie jest bardzo kocio :)
UsuńNooo to się jeszcze miejsca dla starego kocura tez jeszcze nieco znajdzie :) :) :)
UsuńJasne, przyda nam się taki w naszym babińcu. :)
UsuńMiło popatrzeć na szczęśliwe kotki. A Hoki nadal obrażony?
OdpowiedzUsuńHoki, niestety unika małego, zaraz się obraża na jego widok, ucieka spać do pralni. :((
Usuń.piękna straż przyboczno śniadaniowa :) "bo jedzenie w samotności jest nie zdrowe" :)
OdpowiedzUsuńA jest? Każdy wie, że nie!
UsuńW poniedziałek były cudne wieści, na łikęd też :))) Uwielbiam taki stan ! A Szuszu - skarbek może skraść serce, oj może ! Myślę, że i Hoki by się złamał za chwilę :)
OdpowiedzUsuńTak, możliwe, ale boimy się o Hokiego, bo to kot nerkowy i stresy mu nie służą.
UsuńI ja lubię takie wieści, wierz mi! :))
Najlepsze są scenki przy kuchennym stole :))) a Amisia ma wówczas swoją miseczkę? :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Szu ma juz prawie dom ;)
Miseczkę? Amisia ma talerzyk! Z zastawy! Taki jak my, a w najgorszym przypadku je (ciiii) wprost ze stołu ;))))
UsuńPrzepraszam za moje faux pas! :D
UsuńMoże kiedyś będzie filmik? :P
Nie ma sprawy, pomyślę.
UsuńDziecię moje, zerknęło "w przechodzie" na fotki. To jest Wrocławianka - powiedziałam. Jaka podobna do swojego kota - odrzekło dziecię. To chyba komplement, jak mniemam:))).
OdpowiedzUsuńTo miłe, ale gdzie mi tam do tej piękności jaką jest Mały Szu, o Amisi nie wspominając. :))
Usuńjak pięknie, że to zakochana w kotach Luna:-)
OdpowiedzUsuńDziałkowa? pewnie, że kicia. Widać po twarzy.
Masz rację. Kicia. Bardzo milutka.
UsuńNo i niestety,skrzynka pusta.Idę jutro na pocztę zaciągnąć języka.Zakładam,że w jednym dniu wysłałaś obie przesyłki.Mogło być tak,że listonosz nie mógł zmieścić do skrzynki obu przesyłek/weszła ta z jednym kalendarzem/i albo zapomniał albo się zawieruszyło awizo na drugą.Się zapytam:)
OdpowiedzUsuńA już myślałam... Orko, zaciągnij języka, ale nie martw się, bo to się da naprawić!
UsuńHe, he, no to się niewiele pomyliłam, co???
OdpowiedzUsuńHehe, nie chciałam nic mówić, ale trafiłaś w samo sedno :))
UsuńO czarny kociak - cudny! :D A jaki towarzyski, trzymam kciuki za domek. :)
OdpowiedzUsuńA co to za piękne, małe rudości? :)
MAAAAM!!!Se czekały na poczcie.Zajrzałam do środka i som dwie Białe Kury!!!Oglądanie sobie zostawię na potem.Tera pójdę się odhaczyć,że mam:)))))))
OdpowiedzUsuńOrko, kamień z serca!!! :))
UsuńGosiu to cudowne, że kotki od Ciebie idą do wspaniałych właścicieli . Myślę jednak, że będą Ciebie pamiętały. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa nieszczęsna ani kalendarzy ciągle nie mam, ani sobotniej pociechy Zza Twoich Drzwi, co za los :-(
OdpowiedzUsuńHersylio, koniecznie idź w poniedziałek na pocztę i zapytaj czy jest do Ciebie przesyłka której gabaryty nie mieszczą się do skrzynki. Zobacz, że Orka w ten sposób swoją znalazła. Będę jeszcze o tym pisać jutro. Dziś mała przerwa, bo znowu musiałoby być o kotach. :)
UsuńScenki śliczne :))... Ciekawa jestem któż to wybrał Szuszu..
OdpowiedzUsuńAaa! Doczytałam :)! Bardzo się cieszę :D... :)
Usuń