Witajcie!
Siedzę sobie wczoraj spokojnie przy herbatce i ciasteczku, z góry dobiega muzyka, to Wrocławski jak zwykle coś przygrywa, czas płynie leniwie, jak to w niedzielne popołudnie i nagle poraża mnie myśl! Blednę i łapię się za głowę! Przecież zaprosiłam Was na wycieczkę po Dolomitach, zatrzymaliśmy się w fajnym hotelu, chodziliśmy po górach i po knajpach, a potem... zapomniałam o Was! Przecież Wy tam wciąż jeszcze siedzicie! Przecież nikt jeszcze stamtąd nie wrócił! Przecież ja z torbami pójdę! Mam nadzieję, że choć parę nocy przenocowała Was Mag...Ja (która mieszka w sumie niedaleko), bo rachunek za hotel położy mnie finansowo! Dodatkowo zaczynaliśmy w składzie 72 zwierzolubne rodziny, a potem kolejne dojeżdżały i dojeżdżały i zrobiło się nas już 92 rodziny. To znaczy, że trzeba doliczyć jakieś, bo nie liczyłam dokładnie, 250 zwierzaków. Moi drodzy, wczasy się skończyły. Pakować się proszę i to biegusiem! Wracamy! Nie zapomnijcie futrzaków! Sprawdźcie dobrze pod łóżkami, czy nie schował się tam jakiś chomiczek, czy ślimaczek, bo o krowach i koniach to chyba nie zapomnicie? :-)
Czeka nas 1000 kilometrów drogi. Autostradami. To zaczynamy:
(7:30) Ostatni rzut okiem z hotelowego balkonu na miasteczko zasnute chmurami,
prysznic, śniadanko, pakowanko
prysznic, śniadanko, pakowanko
(9:00) i pojedziemy malowniczą, krętą drogą wśród gór, w kierunku autostrady,
z której zjedziemy dopiero we Wrocku.
(9:15) W tak górzystym terenie musi być pełno tuneli.
(9:30) Fajnie jest po sezonie, można jechać niemal pustą drogą.
(9:25) Żegnajcie, bajkowe zamki na skałach!
(9:50) Czas pobrać bilet i łapać się za portfel. Autostrady we Włoszech są płatne.
(9:51) Podziwiam odwagę tej kobiety! Sama na autostradzie, na motorze...
(9:56) Widoki wciąż są piękne.
(9:58) Góry i chmury to bardzo udany duet.
(10:06) Nie ma dużego ruchu, to dobrze, bo dzięki temu nasza wycieczka może spokojnie jechać! Jest nas przecież co niemiara :)
(10:07) Wiele wysiłku i kasy wymagało wybudowanie tej drogi. Co rusz tunele, wiadukty.
(11:00) No proszę! Rodak:) Częsty widok.
(11:46) Musiałam się zdrzemnąć , bo nagle jesteśmy w Niemczech,
widać to dobrze po pierwszych ostrzeżeniach przed korkami.
(12:02) Robi się też ciasno, ciężarówka za ciężarówką...
(12:03) Wiadomo. Monachium. Tu zawsze są korki.
(12:30) Za to potem: luz. Aż miło.
(14:17) Przyzwyczaiłam się już do tuneli, ale kiedyś każdy przejazd przez nie
kosztował mnie sporo nerwów.
(15:18) Zakręty na autostradzie nie są pewnie wskazane dla bezpieczeństwa,
ale za to jak poprawiają malowniczość trasy!
(15:33) Kraina wiatraków? To muszą być okolice Drezna.
(16:05) Musimy tu przyjechać, za każdym razem to sobie obiecuję
kiedy tamtędy jadę, a potem... zapominam.
(16:18) Tak, zgadza się. Görlitz.
(16:35) Czas nakarmić bestię
(16:38) i swoje brzuchy :)
(16:39) Tylko szybka kanapka i gorąca kawa.
(17:10) Zmęczenie daje już o sobie znać, dodatkowo zaczęło padać.
(17:12) Jeszcze tylko 255 kilometrów i już w domku! :)
(17:31) Do Bautzen też postanawiam wrócić. Wiem, że warto.
(18:25) Hura! Nie zabłądziliśmy! Jesteśmy na dobrej trasie :)
(18:59) Witaj, Wrocławiu!
(19:06) Jak miło Cię widzieć!
(19:16) I was, wszystkie znajome ulice i światła.
(19:26) A ciebie, piesku, najbardziej! :)
Niniejszym ogłaszam, że nasza wspólna wycieczka dobiegła końca! :)
Uff ;)))
Mam nadzieję, że Szanowna Wycieczka jest zadowolniona:-)
Następnym razem też Was ze sobą zabiorę.
PS 1. Panie i Panowie z przyjemnością ogłaszam że mamy nowych zwierzolubnych:
91. Ala ma... kota:-) Przepięknego!
92. Amisza ma... ach, czego Ona nie ma i nie miała:) Amisza jest otoczona przez zwierzaki!
PS 2. W nawiązaniu do ostatniego mojego postu o paleniu liści, jeśli kogoś to interesuje, może znaleźć informacje dlaczego nie należy tego robić, na blogu Megi Moher. Zachęcam.
Super że nas odebrałaś :)) Miłego tygodnia!
OdpowiedzUsuńNo proszę, 5 minut i 1000km za nami:)
OdpowiedzUsuńTakie górskie widoczki potrafią umilić każdą podróż:)
Pozdrawiam!
Ufff, nareszcie w domu ;)
OdpowiedzUsuńLidka
Kurde, a już liczyłem na dłuższy pobyt. Ot przypomniało się... :))
OdpowiedzUsuńKorki na niemieckich autostradach już dały mi raz do wiwatu. Raz staliśmy ze dwie godziny, bo był wypadek. W drodze powrotnej też staliśmy 1,5 godz., bo były prace drogowe. Jedyną pociechą był stojący obok nas sportowy kabriolet mercedes, którego kierowca dostawał wyrażnie drgawek od tego czekania. Czasem, wracając ze Szwajcarii omijaliśmy autostrady, jadąc do Monachium bocznymi drogami a nawet drogą prywatną , która była płatna. Po Monachium poruszałam się głównie metrem, w końcu mają tego dobra aż siedem linii. I przejazd nawet autostradą przez Monachium jest dość karkołomną (dla mnie) sztuką.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
O, dla mnie też!:)
UsuńW Twoim towarzystwie (i reszty zwierzolubnych) nawet tak długa podróż...jak mgnienie oka;))
OdpowiedzUsuńPIKNIE było;):D
Bardzo lubię podróżować :) Nie ważny (chwilowo) jest cel, sama podróż mnie cieszy. Poza nasze granice samochodem pierwszy raz wybrałam się w 2007 r. - Grecja. Jak zobaczyłam drogi i autostrady za granicą - zatkało mnie. Ale najbardziej mnie zatkało jak 2 lata temu pojechaliśmy do Chorwacji... i każdemu, kto lubi tunele polecam :)
OdpowiedzUsuńOlena
Rozumiem, że Ty lubisz?:)
UsuńJa w ogóle porypana jestem - tunele lubię, wind się boję :)
UsuńO.
A ja się ostatnio zastanawiałam co z moim życiem jest nie tak... a ja w Dolomitach siedziałam cały czas!
OdpowiedzUsuńUfff, teraz jestem tam gdzie powinnam ;)
Nie ma to jak w domu, ale wycieczka była wspaniała, dzięki :)
OdpowiedzUsuńHm, ja bym tam jeszcze posiedziała... Zaczaję się chyba z moją bandą pod łóżkiem. :)
OdpowiedzUsuńBuźka, dobrego tygodnia, Aniu. :)
JolkaM
Wielkie to łóżko musiałoby być;-)
UsuńPrzy tak pięknych widokach i w takim miłym towarzystwie podróż mija bardzo szybko:) Bardzo lubię wyglądać przez okno podczas podróży i nawet na znanej mi dobrze trasie do Warszawy nigdy się nie nudzę. No i już się cieszę na następną wycieczkę.
OdpowiedzUsuńNinka.
ale teraz wszyscy ci się zwalili na chatę...
OdpowiedzUsuńrazem z krowami i ślimaczkami.
chyba musisz ich szybko dokądś wyprawić!
:-))) Świetna wizja:)
UsuńPrawdziwie autostradowy post.
OdpowiedzUsuńDobrze,że nas zabrałaś z powrotem, bo przecież trzeba przygotować coś na święta!
Lubię góry i górskie widoki...:-)
OdpowiedzUsuńNo to jesteśmy już w domu :P Fajnie było, ale się skończyło :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo przyjemna podróż :)
OdpowiedzUsuńFajne są wyjazdy i wycieczki, ale i fajne są powroty do domku:))
OdpowiedzUsuńA moja koleżanka dokarmia od jakiegoś czasu z 10 bezdomnych kotków, które chyba nie miauczą po włosku, może ktoś zapomniał, albo mu uciekły?
O nie, to na pewno nikt z naszych. Zwierzolubni nie zapominają swoich zwierząt:)
UsuńNo fajnie, że o nas sobie przypomniałaś ;)
OdpowiedzUsuńNie tak od razu w domu jesteśmy. Jeszcze zatrzymujemy sie u Ciebie. Odpoczywamy, pijemy kawkę i wsuwamy coś dobrego. A potem idziemy spać, bo my do domu mamy jeszcze ho ho, na Lubelszczyznę. Rano wstajemy wypoczęci i nareszcie jedziemy do domu :)))
Ale będzie u mnie gwarno! Wyobrażasz to sobie? Tylko gdzie ja położę spać te wszystkie zwierzaki?;)
UsuńNa szczęście koty mają świetny zmysł orientacji i wbudowanego GPSa. Jakoś się doczłapaliśmy do domu. Miała być wycieczka a wyszła z tego... piesza pielgrzymka :)
OdpowiedzUsuńNo tak, z Wrocławia, do Przemyśla jest kawał drogi. Za to kondycję macie doskonałą po takiej zaprawie:)
UsuńJa wysiadlam po drodze i z Monachium udalam sie na polnoc. A wszystko po tych zakorkowanych autostradach. Bo tam, gdzie sa platne, wiele osob woli je omijac i poruszac sie bocznymi drogami, a tutaj... Wszystko gratis, wiec kto zyw, wybiera latwiejsza droge. A Niemcy staly sie dodatkowo krajem stricte tranzytowym miedzy wschodnia i zachodnia Europa. Czasem dojechanie gdzies graniczy z cudem.
OdpowiedzUsuńWycieczka byla wspaniala, sporo zobaczylismy, no i przez Twoje niedopatrzenie, moglismy wypoczac w Dolomitach odrobine dluzej niz zakladal plan.
Dzie-ku-je-my!!!
Panterko już czekam na kolejną, z Wami jest klawo:)
UsuńALE nas przegonilas!!! Ufff, a tak bylo cicho i spokojnie, hrehrehrh, ale w domku tez dobrze:))
OdpowiedzUsuńSzybciutko poszlo, goraca kawa pomogla i gotowi jestesmy do nastepnej podrozy.
OdpowiedzUsuńJestem od lat zakochana w autostradach! Pewnie to glupie ale uwielbiam te siec przecinajacych sie drog, mosty, tunele, objazdy i polaczenia, rozjazdy to jak magia dla mnie.
OdpowiedzUsuńHmm, miłość nie wybiera!;)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wycieczkę
:*
Bardzo ładne drogi. Puste. Takie kaprysie lubią najbardziej:)
OdpowiedzUsuńswietna podroz:)))) kiedy pierwszy raz wyjechalam na niemiecka autostrade od razu mialam stluczke.... no poczatki sa trudne ....
OdpowiedzUsuńOjej! Nie zazdroszczę!
UsuńJazda z moją córką: "mamo, jedź na górze, nie chcę na dole - tak jedź, żeby zawsze na górze!" - coś w tym jest;) Wszystkim kierowcom życzę, żeby zawsze byli tylko na górze;)
OdpowiedzUsuń:-) Generalnie lepiej być górą:)
UsuńBardzo dziękuję. Podróż była bezpieczna, miła i co najważniejsze bardzo szybka. Lubię tamtejsze Autostrady i szybką jazdę. I tamtejsze tunele.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
ja do tej pory nie przepadam za tunelami...
OdpowiedzUsuńNie ma tu mojego komentarza??? Jak to jest możliwe, Anko?? ;)))
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam ten wpis! I wiesz co? Ja nie wiem czy to dobrze, że wspominasz "co było rok temu". :((( Przecież to CHWILĘ temu było, a nie rok! Ech ten czas....
Buziaki :)
Dokładnie! Pamiętam jak pracowałam nad tym postem. Ba! Pamiętam jak jechaliśmy tymi autostradami jakby to wczoraj było!
UsuńEch :(