Witajcie!
Skoro wszyscy już uczesani, a nawet ci, którzy nie chcieli skorzystać z fryzjera,
jakoś sobie z tym poradzili, wyruszamy!
Niezły tłumek! Wyobraźcie to sobie. :)
Naszym pierwszym celem jest schronisko Resciesa i okoliczne szlaki,
wraz z imponującym krzyżem na szczycie.
Do celu jedzie się nowo wybudowaną trasą kolejki szynowej.
Schemat na stacji pokazuje, gdzie aktualnie znajdują się wagoniki kolejki.
Wsiadamy, Mili Państwo, wsiadamy!
Wsiadamy, Mili Państwo, wsiadamy!
Na górze zaczyna się trasa. Niezbyt wymagająca.
Szeroka i wygodna - niemal jak autostrada. I jak urokliwa!
W sam raz dla naszej licznej grupy. :)
Szalona praczka, którą znamy z poprzednich wpisów, jest w swojej szczytowej formie.
Pierze, gotuje gary wody na krochmal i zasnuwa calutką dolinę
wraz z widokiem na szczyty w oddali.
Niech jej będzie, i tak jest bajecznie!
Widzę, że psy przyznają mi rację. Dzięki!
A oto i schronisko. Tak szybko?
Nawet nie zdążyliśmy jeszcze zgłodnieć po hotelowym śniadanku; idziemy więc dalej.
Koty nie ociągać się, proszę!
Na pobliskim szczycie z oparów chmur wyłania się kolejny cel naszej wędrówki.
Krzyż autorstwa tego samego rzeźbiarza, którego dzieło oglądaliśmy już na Secedzie, Josefa Bernardi. Ten jest jednak jeszcze bardziej przejmujący.
Jest olbrzymi, a postać Chrystusa złamana cierpieniem zapada mocno w serce.
Mnie zapadła. Rozdzierająca, realistyczna wizja ukrzyżowania.
Obłoki rozstępują się i figurę na krzyżu widać jeszcze z daleka.
Nasza trasa jest widowiskowa. Trzeba być odważnym jak MójCiOn,
żeby stanąć bez strachu na krawędzi urwiska. ;-)
Proszę pilnować króliczków, żeby nie spadły!
Żegnamy to miejsce i czarodziejskim sposobem przenosimy się teraz na przeciwną stronę doliny w rejon Alpe de Siusi. To górskie pastwisko - najwyżej położona hala w Europie.
Piękno i spokój tego miejsca zapiera dech w piersiach.
Jak na pastwisko przystało, spotykamy tam pasące się zwierzęta.
Nasze spisowe koniki i krówki zrobią tu sobie przerwę - poczekamy.
Pan po prawej, proszę się uśmiechnąć i nie marudzić:)
A w tym malowniczym strumyczku ślimaki, kaczki, rybki i bociany mogą się wykąpać.
Państwo A. się posuną, bo ślimak nie może przejść!
Że też ja muszę o to prosić, no naprawdę. ;)
Kwitną krokusy? Całe łany krokusów! Widzę, że podoba się to papugom, super. :)
(JolkaM w komentarzu poniżej zauważyła słusznie, że to nie krokusy, a zimowity - dziękuję Jolu, człowiek uczy się całe życie, ja osobiście robię to z przyjemnością. :-) )
(JolkaM w komentarzu poniżej zauważyła słusznie, że to nie krokusy, a zimowity - dziękuję Jolu, człowiek uczy się całe życie, ja osobiście robię to z przyjemnością. :-) )
Proszę wycieczki, można przysiąść na ławeczce...
... w towarzystwie majestatycznych szczytów.
Nie gadamy teraz, teraz się napawamy, ech...
Lub zbieramy kamyczki - przydadzą się jako dodatek do upominków z okazji Spisu,
(czy ktoś poznaje swój? ;-) )
Może uda nam się na koniec spotkać kolejnego konika rasy haflinger
(innego niż TU),
który wraz z mamą będzie towarzyszył nam w drodze,
i popieścić się z nim trochę, pobawić. Jaki on śliczny!
Ależ nie ma co być tak zazdrosnym, proszę kotów i psów. :)
Do widzenia, Dolomity! Do zobaczenia za rok.
Dziękuję za przemiłe towarzystwo. :-)
Wszystkie zwierzaki były grzeczne, wszyscy ludzie ładnie uczesani, aż miło. :-)
Wspaniała wycieczka - Muszka zagląda tęsknie;))
OdpowiedzUsuńUściski przesyłam;))
Muszka, jako ulubienica publiczności jest na przedzie!
UsuńMożna się zmeczyć od rana;D wspaniałe krajobrazy!!!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia.
To prawda, a po takim zmęczeniu można zasłużenie sobie pojeść:-)
UsuńSympatyczna wycieczka w odcinkach. Ooooo, tym razem w Dolomitach spotkaliście nie Marylę Rodowicz tylko dwie Mandaryny :) Gdzie następnym razem nas zabierzesz?
OdpowiedzUsuńJakkolwiek to brzmi, zabiorę Was do domu:-)
UsuńMandaryny były przesympatyczne! Towarzyskość tych koników jest zadziwiająca.
Piękne są jak widać Dolomity jesienią. Trochę zazdroszczę Ci tej wycieczki.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością razem z Wami powędrowałam i pooglądałam te różności, które pokazałaś.
Chociaż wokół mnie też same górki tylko chodzić, a i do Zakopanego mam nie daleko, tylko się wybrać, a z tym już trudniej.
Krzyż faktycznie ekspresyjny bardzo, w niezwykły sposób wyraża bezmiar bólu ukrzyżowanego Chrystusa.
Ekspresyjny, trafne określenie. Zrobił na mnie wielkie wrażenie.
UsuńJutro zakwasy, ale warto było :)))
OdpowiedzUsuńKamilo, wędrować z Tobą, to była przyjemność!
UsuńWiesz, czytając wyobraziłam sobie całą naszą grupę: rozgadani i roześmiani ludzie, a wkoło zwierzaki - biegające, kicające, pełzające i latające - co bardziej bojaźliwe na smyczach, a te poważne i dostojne idące przy nodze. Tu psy pędzą do strumyka napić się wody, a tam koty czają się w trawie lub za kamieniami na jakieś owady. I okrzyki podziwu na widok pięknych krajobrazów, i nagłą ciszę pod krzyżem...
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka!
A ten krzyż (abstrahując od jakichkolwiek odniesień religijnych) jest niesamowity! I jakże różny od powszechnie spotykanych , niemal sformalizowanych wizerunków Chrystusa.
Ninka.
Ja miałam takie samo wrażenie, i widziałam te ociągające się koty i króliczka, który niebezpiecznie zbliżył się krawędzi urwiska. Dziękuję za ten poranny, rodzinny spacer po Dolomitach :))
UsuńJa też miałam wiele wewnętrznego uśmiechu wyobrażając sobie naszą wycieczkę:-)
UsuńCałe szczęście,że to była kolejka szynowa bo inaczej zostały byśmy na spokojniejszych terenach,ale warto było ten mały strach pokonać coby napawać oczy taaakimi widokami:)))
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńWszystko pięknie, ale czy te... krokusy to przypadkiem nie są zimowity? Bo krokusy kwitną wiosną, a jesienią to właśnie takie niezwykle podobne do
OdpowiedzUsuńnich zimowity. Przy czym te ostatnie chyba tylko w jednym kolorze,
ewentualnie w innych odcieniach.
No to się namądrzyłam, a teraz czas na zachwyty i podziękowanie za zabranie do bajkowych miejsc. Bardzo się za to wszystko do Ciebie uśmiecham, Aniu. :)
JolkaM
Słusznie prawisz :)))
UsuńA te Zimowity są bardzo piękne, ale i bardzo trujące.
Trzeba więc uważać na papugi, żeby ich nie skubnęły:-)
UsuńDzięki Jolu, za zimowity.
No to ja zostałam z moim psem na tym ostatnim zdjęciu i zostaję tam na noc, w jednym z tych drewnianych domków :)), będziemy sobie kontemplować ... :))
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia, paaaaaa... :)))
Będzie Ci tam dobrze Magnolio, widziałam obok tych domków przygotowane do użycia kawałki drewna, miejsca na ognisko, stoły i krzesła. Myślę, że posuniecie się z Morelką, jak przyjdą tam nocować pasterze:-)
UsuńDziękuję za tę wycieczkę :*
OdpowiedzUsuńDzięki za miłą wycieczkę :D :D :D
OdpowiedzUsuńpozdro
Pozdro i dla Ciebie!:D
UsuńNajciekawsza wirtualna wycieczka, w jakiej mialam przyjemnosc uczestniczyc...
OdpowiedzUsuńBasieńko, Ty jesteś dla mnie zawsze megałaskawa!
UsuńTa wycieczka bez Ciebie bylaby jedna z wielu, bo choc zajmujaca i z przepieknymi widokami, bez Twojego gawedziarstwa bylaby nudna. Kira z Miecka zmeczone, ale szczesliwe po poznaniu tylu nowych kumpli, ja nadal nieruchoma z zachwytu, z rozdziawiona paszcza, otumaniona dolomickim swiezym powietrzem.
OdpowiedzUsuńA swoja droga, TwojCiOn jest dosc odwazny, niektore konie lubia gryzc, a ze zgryz maja, ze ho ho ho, a moze jeszcze wiecej, moga zlamac reke podczas pieszczot.
Buziak
On zna się na koniach, da radę!
UsuńPantero miło mi było w Twoim towarzystwie:-)
Oby więcej. Uwielbiam takie wycieczki. Krzyż mnie powalił... i jaki piękny widok na sam koniec. :)) Dzięki.
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie XXXElku:-)
UsuńOstatnie zdjęcie wręcz nierealne, cudowne, zazdroszczę ci że tam byłaś i wszystko to widziałaś. Zdaje mi się że mam kolejny plan urlopowy, jak tylko dzieci już nie będą chciały z nami nigdzie jeździć. A to już niedługo...
OdpowiedzUsuńPolecam Ci serdecznie!
UsuńTylko pozazdrościć takiej wycieczki! Cudna. Dzięki, iż chociaż przez chwilę mogłam w niej uczestniczyć
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za Twoje towarzystwo.
UsuńTrochę bolą nogi, fryzura się potargała, ale warto było!
OdpowiedzUsuńCudowne widoki a przewodnik pierwsza klasa!
Dziękuję w imieniu swoim i Futrzastych:)
Śmieję się do siebie z tej potarganej fryzury:-) Na co dzień wcale mnie to nie obchodzi;-))
UsuńKrzyż jest niesamowity! prawdziwy artysta z rzeźbiarza :)
OdpowiedzUsuńa konie tej maści są przepiękne!
Tak, zakochałam się w tych konikach>
UsuńEchhhhh Anko ....., no to wespół naładowaliśmy akumulatorki na te już zimne jesienne dni :)
OdpowiedzUsuńZimowity widziałam po raz pierwszy bardzo dawno.
Jest w Szczawnie Zdroju piękny park obok pijalni, alejkami wędruje się coraz to wyżej, by znaleźć się na polanie. W tym miejscu byłam w drugiej połowie września, i aż gębę rozdziawiłam !? - krokusy ? o rety, coś im się pory roku pokićkały, ale nie, bo to inaczej chyba zwany krokus wrześniowy, o czym dowiedziałam się od miejscowego zielarza :).
Czyli tak bardzo się nie pomyliłam? Też myślałam, że to krokusy, tym bardziej, że widziałam też inne kwiaty, które kojarzę z wiosną, stokrotki, fioletowe dzwoneczki...
UsuńA to wrześniowe krokusy! W październiku:D
Teraz to wujek "G" wiele podpowiada, ale lat dzieścia temu, to tylko wiedza namacalna i książka w papierowym i encyklopedycznym wydaniu dała odpowiedź na zamknięcie dzioba :)
UsuńAnko , po raz wtóry dziękuję wraz z moimi futrzakami za wędrówkę w Dolomitach.
U mnie(dolnośląskie-70 km od Wrocka :)) dziś wieczór bardzo wietrzny, zapowiada zmiany duże w aurze pogodowej, niespokojnie jest też w zachowaniu naszych futrzaków, łysych też.
Cóż, taka to już uroda Pani jesieni :)
Pozdrawiam autorkę bloga słonecznie , bo słoneczko jest zawsze, choć schowane pod zaźdrośnymi chmurami.
Czytającym macham łapką lewą i prawą ,i tą z przodu , i z tyłu , abyśmy z tej huśtawki pogodowej, mięciutko wylądowali w kolejnej porze roku.
Słyszałam coś o opadach śniegu... Całe moje jestestwo krzyczy NIEEE, ale rozsądek mówi "spokojnie, dasz radę";-)
UsuńDobranoc majko
Co za wyprawa! Cassandra jest zachwycona tylko Samira trochę się dąsa twierdząc, że jest dużo ładniejsza od jakiegoś tam konia... ;-)
OdpowiedzUsuńPrzekupimy Samirę głaskami i może da się udobruchać:-)
UsuńKrzyż rzeczywiście przejmujący. Podoba mi się bardzo - jeśli tak to można ująć.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że nie będziesz nas już chciała nigdzie zabrać, bo jakaś taka rozbisurmaniona ta grupa i się nadenerwowałaś tylko ;))
Alu, miałam z tego kupę radochy! samo wyobrażanie sobie tego (szczególnie Ciebie z tymi "sąsiadkami") powodowało uśmiech na mojej twarzy:-)
UsuńWezmę Was jeszcze nie raz!
Ależ Chrystus na krzyżu wygląda realistycznie...
OdpowiedzUsuńPiękne krajobrazy, ja mam wodę na co dzień :-)))
Fajnie, że już piszesz Krysiu! Cudownie!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKochani, i Wy na własnych nóziach z samej góry na sam dół? Niezła karawana z psami, kotami, papugą i co tam jeszcze drepce, fika i pełznie:) To ja poczekam aż spadnie śnieg. No dobra, żeby nie było, jako reprezentację Rodziny wysyłam Bertę, niech się wybiega ruda panna;)
UsuńAnuś, dzięki za wycieczkę!
Pozdrawiam! Aga
P.S.
Nie mogłam znieść tej literówki:) Poprawiłam i już.
Oj, Ciebie też zabrałam, widziałam, że bardzo ładnie maszerowałaś w tej karawanie:D
UsuńCo za wspaniale zdjecia ze wspanialej wycieczki !
OdpowiedzUsuńDziękuję Agni:-)
UsuńSuper pomysł na cudowną wycieczkę dla wszystkich, a i widoki cudowne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPonieważ uwielbiam góry. ta wycieczka była prawdziwą przyjemnością. A towarzystwo najwspanialsze.
OdpowiedzUsuńA krzyż? to prawdziwe arcydzieło sztuki sakralnej.
Pozdrawiam
Cudowna wycieczka Aniu, nie wiem co moje kotecki robiły ale śpią jak zabite :) Sylas nawet dziś focha nie strzelił ;)
OdpowiedzUsuńOlena
No proszę! Widać, że wycieczka podziałała terapeutycznie na fochowicza;-)
UsuńZobaczyłam tą wycieczkę jako żywą:) Ależ tam ładnie, Mopek byłby szczęśliwy mógłby biec i biec przed siebie na tych swoich krótkich nóżkach, on tak ma obiera azymut i nic więcej go nie interesuje:) No może przy tych konikach by stanął, lubi wszystkie zwierzaczki.
OdpowiedzUsuńTak jakbym tam byla...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Piękna wyprawa :)! Dziękuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wycieczki z Anką Wrocławianką ;-) Pozdrowienia i :*
OdpowiedzUsuńmy z kulawym Lolkiem kuśtyk, kuśtyk.. dopiero się przywlekliśmy.
OdpowiedzUsuńkrucafuks, ale tu piknie!!!
Lepiej późno, niż wcale! Witajcie i po górach z nami zapitalajcie:-))
Usuń(chyba jednak czas już iść spać;-))