Dla odmiany dziś coś kulinarnego.
Zajadamy się ostatnio tym prostym, przepysznym daniem, dającym niezliczone możliwości kombinacji smakowych; do tej pory wszystkie u mnie bardzo smaczne! To ryba na parze gotowana w sakwie zrobionej z papieru do pieczenia.
To nie jest przepis, to tylko inspiracja! Ryba powinna być z tych bardziej mięsistych i najlepiej bez ości.
Na zdjęciach mój wczorajszy obiad. Płat świeżego łososia z dodatkami, które znalazłam w lodówce. Robiłam wcześniej takie danie z innymi warzywami: ze szpinakiem, kalafiorem, cukinią, cebulą, kaparami,itp. Wszystko zależy od własnej inwencji.
Tym razem wysmarowałam rybę pastą z oliwek, ale wcześniej stosowałam z powodzeniem zielone i czerwone pesto lub po prostu zwykłe przyprawy.
Tym razem: łosoś, pasta z oliwek, pieczarka, cebula, papryka czerwona, pomidory suszone, koperek, cytryna, pieprz zielony, sól, pieprz. |
2. Obkładamy warzywami.
3. Solimy, pieprzymy.
4. Na wierzch kładziemy plasterki cytryny.
5. Zawijamy zgrabną torebeczkę.
6. Układamy ją na sitku garnka do gotowania na parze.
7. Gotujemy 20-30 minut.
8. Możemy w międzyczasie przygotować zielony, zdrowy deser. U mnie to: kiwi, sałata lodowa, sałata rzymska, koperek, szpinak, banan, ananas, kiełki.
9. Wcinamy to aromatyczne, dietetyczne danie ze smakiem.
Ja lubię! Polecam! Ciekawa jestem, czy znacie ten sposób.
Miłego dnia. :)
Mniam dla ryby i mniam dla zielonego koktajlu :) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńoooooo...chętnie bym zjadła:)))
OdpowiedzUsuńCoś mi ostatnio żadne ryby nie podchodzą, nawet mój dotąd ulubiony pstrąg wędzony. Ale to danie z pewnością jest w porządku, to tylko coś mnie się w organizmie poprzestawiało.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ja jem tylko ryby, więc dla mnie każdy prosty sposób ich przyrządzania jest na wagę złota, tym bardzie, że nie cierpię ich smażyć. Ten zapaszek w domu, fuj!
UsuńMiłego:)
Pierwsze widzę, ale wygląda super :D... :)
OdpowiedzUsuńI jest super!
UsuńGarnek do gotowania mam od dwuch tygodni i jeszcze go nie rozdziewiczyłam. Wszystko na zdrowy rozsądek wygląda bardzo fajnie ale... tak masakrycznie zdrowo a zdrowe jedzenie (wiem, że jest zdrowie i nawet potrafi być dobre) niestety na razie kojarzy mi się z brakiem smaku. Może dla tego, że Ci co nagle postanawiają zacząć gotować zdrowo robią to "źle". Bo zdrowo to nie od razu musi być bez grama soli, oleju i cukru. A tak to wygląda. Idę do takiej pro zdrowotnej na obiadek i dostaję na talerzu wióry bez smaku które mają być kurczakiem z makaronem. Powiem wam, jakaś równowaga powinna być. Współczuję mężom tych pań to tylko tak gotują, nic dziwnego że panowie brzuszek od McDonalda hodują jak podjadają na mieście bo w domu karma kota ładniej pachnie. No ale do pieczonego łososia się przekonałam, to może taki na parze będzie dobry - ale najpierw przećwiczę z dorszem.
OdpowiedzUsuńLuno, zapewniam Cię, że smaczność tego dnia zależy tylko i wyłącznie od przyprawienia, a jeśli użyjesz ziół i nie przesadzisz z solą to wartość dietetyczna będzie prawidłowa. To lekkie, smaczne i bardzo proste do zrobienia danie. Nie trzeba myć patelni, garnków, wyrzucasz papier do kosza i gotowe! :)
UsuńDorsza jedliśmy, też był smaczny. Musi być rozmrożony, bądź najlepiej świeży.
Namówiłaś mnie. Tylko muszę tego dorsza dorwać.
UsuńTego sposobu nie znamy. To znaczy teraz już znamy :)
OdpowiedzUsuńWykorzystujemy rękawy do pieczenia, zanurzone w wodzie i w ten sposób termicznie obrabiamy zawartość worka.
Takie sous vide, bez próżni ;)
A ja nie znam tego sposobu! Wydaje się bardzo ciekawy. Trzeba szczelnie zawiązać końcówki. Hmm, spróbuję!
UsuńNie trzeba, chyba, że obrabiasz całą karkówkę na raz. Wystarczy dwa końce zebrać u góry, nad powierzchnią wody.
UsuńWygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńMoja córka dużo gotuje na parze, czasem gotuję razem z nią, ale sposobu z papierem do pieczenia nie znałyśmy; rozumiem, że pozwala to zachować cały sos. Koniecznie muszę spróbować :)
To jest fanatyczny sposób. Można przyrządzać tak same warzywa i dania mięsne. Ilość kombinacji jest nieograniczona. Polecam pesto jako marynatę. Dobrze smakuje zarówno z czerwonym i zielonym. Dziś poszalałam i kupiłam halibuta świeżego. Będzie dokonały obiad!
UsuńNie znamy. Ale ładnie pachnie. I wygląda.
OdpowiedzUsuńRyba? Nieeeeee.Ale zrobię,bo mam w rodzinie rybożercę.
UsuńNaprawdę pachnie, w przeciwieństwie do zapachów powstałych po smażeniu ryby.
UsuńPysznie wygląda i pewnie tak smakuje :)
OdpowiedzUsuńZaglądam do Ciebie gdy mam wolną chwilkę i zawsze coś ciekawego znajduję.Bardzo podobają mi się dwie kotki,które wzięliście.Jesteście niesamowici :)
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie :)
I ja pozdrawiam :)
UsuńWygląda na baardzo aromatyczną ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis , idę poszukać garnek do gotowania na parze,
OdpowiedzUsuńbo coś ostatnio ciągle się natykam na taką włąśnie propozycję parową :-)))
:)
UsuńJa ryby na patelni w ogóle już nie smażę, zakupiłam sobie już dość dawno mały piekarnik halogenowy i w nim przygotowuję większość potraw. Wypróbowałam na ostatnią wigilię lososia z przepisu Elki (http://elkiblog.pl/index.php/swiateczne-tradycyjne-potrawy-u-nas-wspomnien-czar/), bomba! Przyrządzałam jeszcze kilka razy, może Ty też spróbujesz?
OdpowiedzUsuńJa rybę robię podobnie do Ciebie, z tym że wszystko zamiast do papierka ładuję do folii aluminiowej i do piekarnika. Nie dodaję już soli, mieszanki przypraw są wystarczające. Mieszanka ostrych przypraw z dodatkiem miodu na przykład, dla złagodzenia smaku. Nie trzeba soli. Odkąd mam piekarnik halogenowy nie gotuję już na parze, chyba że warzywa. Ale spróbuję patent z papierem :-)
Nie wiem jak wygląda taki halogenowy piekarnik, ale mnie się nie chce uruchamiać mojego na jeden, dwa kawałki ryby! Zanim się nagrzeje to mija parę minut, nie mówiąc o kosztach - mam piekarnik elektryczny.
UsuńMuszę sobie wyguglać taki halogenowy, choć nic nie kupię już i tak mam zagracenie totalne. :(
Do Elki zaraz idę patrzeć.
Który to przepis? Na ten szary sos??
UsuńJa robię dokładnie tak samo ,tylko w piekarniku.A dziś podawali taki przepis w tv ,tez na parze,z porami.Kombinacji jest wiele )
OdpowiedzUsuńPiekarnik dla tego jednego kawałka ryby? Wolę mój kochany garnuszek parowaruszek. :)
UsuńRyby mogłabym jeść na okrągło. I akurat w tym tygodniu tak właśnie mam. Aż do przejedzenia, jak sądzę:)).
OdpowiedzUsuńMuszę Twój przepis prędko wypróbować.
Ja też się nie mogę najeść, strasznie mi smakuje taka ryba. Polecam kapary lub/i zielony pieprz, dodaje to fajnego smaczku. :)
UsuńZnamy, znamy i robimy tak często pstrąga z fenkułem i cytryną.:)
OdpowiedzUsuńFenkuł - świetny pomysł!
UsuńOwielbiam ryby, no moze z wyjatkiem wegorza, ktorego sie troche brzydze. Nie probowalam jednak tak na parze, raczej smaze. Wiem, wiem, to niezdrowo, ale za to pysznie. :)))
OdpowiedzUsuńPysznie to jest tylko nad morzem! W domu nie smakuje tak samo, nie ma szans! :)
UsuńLubię ryby w każdej postaci. Niestety, najbardziej te smazone i chrupiace. Ale tak smakowicie piszesz o tej parowanej rybce, że zapamietam sobie i kiedy trafie w sklepie na jakąs fajną rybę, to tak ją przyrządze (ale na pieluszce nad garnkiem z parujacą wodą, bo nie mam specjalnego garnka do parowania!)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy Gosiu!:-))
Super sposób :))
UsuńOd czasu do czasu lubię .
OdpowiedzUsuńDziękuję,że ja nie wpadłam na to by w papierze na parze coś upichcić, zazwyczaj korzystam z piekarnika ,bo smażonych potraw unikamy :)
Tak jest łatwiej. :)
UsuńO jakie fajne :) My bardzo lubimy ło(so)sia - posypanego tylko pieprzem cytrynowym i upieczonego w piekarniku, do tego sałatka z sałaty lodowej, pomidorków koktajlowych, kiełków rzodkiewki (czy tam innych) i podprażonego słonecznika z sosem z oliwy i octu balsamicznego :) W sobotę popełnię bo dziecię na weekend do domu zawita i sobie zażyczyła.
OdpowiedzUsuńPychotka!!
UsuńNie znam, ale wygląda dietetycznie. Ja lubię rybkę smażoną, niestety. Ostatnio nie gotuję, ani weny, ani siły nie mam. Kupione w sobotę bataty na pieczone z ziołami w piekarniku leżą do dziś w kuchni...
OdpowiedzUsuńBiedna, wymęczona Mnemo :(
UsuńTak się napatrzyłam na te smakowitości, że aż sobie dziś taki dziurawy garnek kupiłam :-) i też spróbuję.
OdpowiedzUsuńCo za odpowiedzialność! Łoś jest najlepszy. Dziś robiłam halibuta, też był pyszny, ale dzięki przyprawom i dodatkom, bo samo mięso jest tak delikatne jak puszek, a nawet można powiedzieć mdłe. :) Zajadaliśmy się, całość wyszła doskonale. :)
UsuńNooo, dziś w Factory razem w garnkach przebierałyśmy coby siostrze pasował :) takiego "smaka" jej narobiłaś tym przepisem! ;)
OdpowiedzUsuńOby zasmakowało. :)
UsuńWygląda bardzo aptyecznie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń