Dziś środa, więc zazwyczaj u mnie coś z kuchni, ale zrobię wyjątek,
bo ten post nie może czekać!
Emocje są za duże. Dobre, pozytywne emocje. :-))
Byliśmy wczoraj na stadionie na meczu! MójCiOn jakoś zdobył bilety i dzięki temu mogłam po raz pierwszy zobaczyć nasz nowiutki wrocławski stadion.
Po raz pierwszy byłam też na meczu piłki nożnej!
Niestety na mecze nie można wnosić lustrzanek, dlatego zdjęcia są z telefonu,
bardzo mizernej jakości.
Stadion, ze swoją świeżością, oszczędnością formy, ascetycznym, ale sprawiającym solidne wrażenie wyposażeniem, bardzo mi się spodobał.
Kiedy znalazłam się na trybunach, wysoko pod kopułą, przeżyłam atak lęku przestrzeni, tak pełno powietrza było wokół mnie. Czułam jak spadam wprost na murawę, w gardle mi wyschło i zaczęło bić szybko, w panice serce. Oznajmiłam MójCiJemu, że nie dam rady tu być, a potem pomyślałam sobie, że NIE, nie pozwolę na to, że właśnie chcę tu być, chcę zobaczyć to widowisko i nie dam się mojemu lękowi tego pozbawić. Podziałało! Z czasem wszystkie objawy minęły...
Mecz rozpoczął wspaniały pokaz w wykonaniu młodzieży. Coś takiego było w tym pokazie, w atmosferze stadionu, w tych skandowaniach, hałasie, powiewających szalikach i flagach, że okropnie mnie to wzruszyło, poczułam, jak ściska mi się gardło i łzy podchodzą do oczu.
Zaczęła się gra i pierwsze minuty były porywające, bo, jak wiadomo, padły dwie bramki dla Czechów. Stadion oszalał! Natychmiast zaczęłam kibicować Grekom. :-)
Kibiców z Czech było miażdżąco więcej. Cała prawa strona stadionu czerwieniła się i skandowała CZE-CHY, CZE-CHY!
Garstka Greków po początkowym oszołomieniu taką szybką porażką też robiła, co mogła.
Dużo przyglądałam się ludziom. Fajnie się bawili. Nie było w tym ani chamstwa, ani agresji. Panował nastrój życzliwości i zabawy.
Widziałam kilka kobiet z zapamiętaniem pstrykających zdjęcia. To pewnie blogerki - pomyślałam natychmiast. :-)
Ciekawostka: przed meczem toalety świeciły pustkami, a w czasie przerwy oczywiście do damskiej stała kolejka kobiet, ale do męskiej była dużo dłuższa! Dziwny widok! Zawsze jest tak, że do damskiej jest kolejka, a do męskiej panowie wchodzą bez problemu - na dolnym zdjęciu widać właśnie tłum kłębiących się panów.
Po meczu wszyscy mogli wyjść bez kłopotu, bez ścisku i stresu. Kolejka czekających na pasażerów autobusów ciągnęła się aż po horyzont! Miasto wspaniale się spisało!
Wystroiłam się w biało-czerwony strój i dobrze się w nim czułam w tej atmosferze i w tym zachwycie, w jakim trwałam.
Zachwycie nad stadionem, nad perfekcyjną organizacją imprezy, nad widowiskiem sportowym, nad kibicami i nad tym, że mogłam to przeżywać z bliskimi osobami. :-)
A w domu obejrzeliśmy jeszcze kolejny mecz. Fanem futbolu nie zostanę, ale potrafię docenić bramkę strzeloną przez Kubę Błaszczykowskiego - piękna i fenomenalna!!
A poza tym to już tak mam: Wrocław, stadion - jestem dumna!
Fajne przeżycie :)
OdpowiedzUsuńAniu, musiało być fantastycznie! Ja na meczach zawsze ryczę: hymn, flagi, doping, wzruszenie - nie mogę się opanować zwłaszcza, ze mam oczy na mokrym miejscu i duzo mi nie potrzeba ;-)
OdpowiedzUsuńA kolejki przed męskimi toaletami tłumaczę sobie hektolitrami wypitego wczesniej piwka :DDD
Dzieki za relację, fajnie to wszystko wygląda :-))
Racja:-) Oczy na mokrym miejscu - fajne:-)
UsuńZnajoma była w Gdańsku.
OdpowiedzUsuńMówi ,że fantastyczne wrażenie tak na żywo...
Aż Ci zazdroszcze - Ja oglądałam w domu - Polska - Rosja - wspaniały mecz. Zrobiłaś bardzo dobre zdjęcia - wspaniały stadion
OdpowiedzUsuńBo te nasze nowe, polskie stadiony są naprawdę ładne i nie mamy się czego wstydzić. A nasz narodowy, u mnie, jest naprawdę najpiękniejszy. Bywałam kiedyś na meczach piłkarskich, bywałam również na różnych ważnych imprezach sportowych na poprzedniku naszego stadionu narodowego. Nie ma porównania - ten jest śliczny, duuuży i bardzo funkcjonalny. A że z powodu meczu trochę w mieście było zamętu i utrudniona komunikacja i korki - no cóż, to są uroki życia w wielkim mieście. W Londynie jest ostatnio jeszcze gorzej.Powinniśmy się wreszcie nauczyć doceniać to co mamy, bo nie ma naprawdę powodu do kompleksów. Cieszę się, że przynajmniej zremisowaliśmy, nasi tym razem naprawdę dobrze grali.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
to jest wydarzenie - teraz już możesz mówić - byłam na meczu o mistrzostwo Europy, jest się czym chwalić, to niesamowite poczucie jedności w takich chwilach - mnie wzruszenie łapie za gardło przed tv a co dopiero w na żywo -zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńAle super przeżycie! :) To miałaś świetną zabawę!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Świetna fotorelacja.Ja nie byłam na stadionie nigdy.Może kiedyś zwiedzę.Jestem zbudowana ogólną atmosfera na meczach i oczywiście grą naszych wczoraj.
OdpowiedzUsuńTo był bardzo dobry mecz.
Aniu wzruszyłam się czytając Twoje wrażenia....chociaż też nie jestem fanką piłki wczoraj oglądałam naszych z zapartym tchem czekając na zwycięstwo, a po golu Błaszczykowskiego nawet psy się radowały:))
OdpowiedzUsuńSzczęściara ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem fanką futbolu i trochę Ci zazdroszczę. Oglądałam oba mecze w tv; mecz Polska - Rosja oglądała cała rodzina z "przyległościami" (chłopak córki), nawet mój mąż, choć zza ekranu laptopa; niesamowite emocje!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Feli i Meli ( z poprzedniego wpisu), na pewno się polubią i niedługo pokażesz nam zdjęcia z ich wspólnych zabaw.
Ninka.
Fanka futbolu! - jesteś pierwsza jaką spotkałam;-)
UsuńFANKĄ, ale nie maniaczką; lubię piłkę nożną w dobrym wydaniu, znam sporo drużyn i piłkarzy, zawsze kibicuję polskiej reprezentacji, bez względu na to, czy wygrywa, czy przegrywa. To tak jak z każdym innym zainteresowaniem, np. z tańcem lub książkami; uwielbiam czytanie, ale nie czytam każdego "gniota" tylko dlatego, że należy do kategorii "książka".
UsuńNinka.
Bardzo się cieszę, że przeżyłaś na żywo kapitalną atmosferę meczu.
OdpowiedzUsuńWszystkie relacje między ludzkie, hymn, radości i smutki...
Też jestem zachwycona naszymi stadionami. Zrobiliśmy fajną robotę.
Cieszy się teraz naszym Euro, wszystko jest tak fantastycznie przygotowane, dzięki wielu ludziom. Odwalili kawał dobrej roboty. Miasta fantastycznie przygotowani i na każdym kroku widać nasz polską gościnność.
Boję się myśleć co będzie jak skończy się EURO, znowu przewalanki, kłótnie opluwania...Niech taka chwila trwa jak najdłużej...
Serdecznie pozdrawiam
Widzę, że takich którzy kochają dobre wieści i to jak się udaje jest bardzo dużo;-)
UsuńWow, rewelacja, choć za piłką można nie przepadam, na stadionie emocje są zapewne bez porównania i chetnie bym się wybrała!!!
OdpowiedzUsuńAleż Ci zazdroszczę ! :)
OdpowiedzUsuńBramka Kuby to absolutne arcydzieło, widowiskowa i dająca wiarę w zwycięstwo :)
Zazdroszczę. Choć nie jestem maniakiem piłki nożnej, ale widowisko na takim stadionie, porywa chyba wszystkich i atmosfera udziela się też wszystkim. Ciekawe co będzie ze stadionem po Euro, czy oprócz meczów piłkarskich będą organizowane np. koncerty. W moim odczuciu największy błąd przy budowie tych stadionów, to taki, że nie zaplanowano np. bieżni dla lekkoatletów (sport to nie tylko piłka nożna).
OdpowiedzUsuńPiękny stadion, wspaniała impreza, pozostaje jeszcze mieć tylko nadzieję,że na równie piękny narodowy stadion w Warszawie za kilkanaście lat nie wrócą znowu Wietnamczycy;)Grą naszych jestem mile zaskoczona i kibicuję zapamiętale, zaniedbując równocześnie blogowisko:) Pozdrawiam więc biało- czerwono:)
OdpowiedzUsuńpiękny stadion, zazdroszczę oglądania meczu na żywo :)
OdpowiedzUsuńteż się wzruszam w takich sytuacjach, nie dziwię się Tobie :)
Na taki mecz na żywo to i ja bym z najbliższymi poszła! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że miałaś taką okazję, super zdjęcia!
pozdrowienia!
marzy mi się być na taki widowisku.
OdpowiedzUsuńoch marzy.
ach jo, ale krásný zážitek...
OdpowiedzUsuń:)))
ano, líbí se mi to:-) (użyłam tłumacza wujka Google, he he)
Usuńsuper! chcialabym kiedys cos takiego przezyc!
OdpowiedzUsuń18 czerwca Sołtys idzie na mecz Irlandia - Włochy!Już się cieszy...A my z Grześkiem z daleka będziemy kibicować;)
OdpowiedzUsuńpięknie jesteś dumna :)
OdpowiedzUsuńTak czesto z nami kobietami jest- nie oglądamy meczy, ale jak już , to całym sercem i duszą całą!
OdpowiedzUsuńBylam tylko raz na meczu, ale pilki siatkowej... Przyjaciolka ma corke, ktora gra w reprezentacji polskiej druzyny wiec musialam kibicowac no i bylam jedyna siostra zakonna w tlumie ludzi... Pilka nozna... oh! jak mozna patrzec na 24 mezczyzn i kilku jeszcze, ktorzy ganiaja za jedna pilka.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Aniu ależ Ci zazdroszczę tego meczu! I wcale się nie dziwię Twym emocjom! :) Ja na co dzień nie oglądam nożnej, ale mecze na takich imprezach wciągają bardzo. A w tym roku dodatkowo duma rozpiera ;). Tylko trzeba zamknąć uszy na malkontentów ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Stadion piękny, ale gdański najładniejszy :-) Pozdrowienia z Pomorza:)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszę tych emocji jakie towarzyszą kibicowaniu na żywo;-)
OdpowiedzUsuńKiedyś zwiedzę któryś z 4 stadionów, szkoda że nie mogę uczestniczyć w oglądaniu meczu.
W domu zaś kibicuję z moimi córkami i mocno trzymam kciuki za Naszych;-)
Zapraszam do mnie.
pozdrawiam