Dziś znów danie wykonane przez naszych przyjaciół z Holandii
(niestety oni wracają już niedługo do Polski na stałe i skończą się nam
wspaniałe wyjazdy do ich pięknego domu położonego obok rezerwatu ptaków). Dla
miłośników wołowiny jest to propozycja na solidne, syte danie. Bardzo smaczne.
I znowu jedliśmy je tylko z sałatką, więc nie tuczące. Moi znajomi tak właśnie
się stołują i chudną.To informacja dla tych, którzy znów wytkną mi, że indeksy
glikemiczne nie takie. ;-)
Przepis Gordona Ramseya „Szef kuchni po godzinach”
Dla 4 osób:
4 cienkie plastry wołowiny (ok. 200 g i gr. ok. 1,5 cm)
2 łyżki oliwy z oliwek
kawałek masła
1,5 łyżki mąki pszennej
400 ml bulionu wołowego
50 ml ketchupu, lub sosu pomidorowego (użyliśmy sosu do
steków A1)
1 łyżka octu
Farsz:
2 łyżki oliwy z oliwek
1 średnia cebula, drobno posiekana
1 łodyga selera naciowego, drobno posiekana
200 gr. mielonego mięsa wołowego
50 g bułki tartej
listki z kilku gałązek tymianku
garść posiekanej pietruszki
1 duże jajo do połączenia składników
Zacznij od przygotowania farszu. Rozgrzej na patelni oliwę z oliwek i 4-6 min smaż cebulę i seler, aż zmiękną, ale nie zarumienią się. Ostudź.
W tym czasie rozbij plastry wołowiny tłuczkiem lub
rozwałkuj, wkładając je pomiędzy dwa arkusze folii. Staraj się nie podziurawić
mięsa.
Gdy cebula oraz seler ostygną, wymieszaj je z mięsem
mielonym, posiekanymi ziołami oraz jajkiem. Delikatnie dopraw solą i pieprzem. Wilgotnymi dłońmi podziel mieszankę na 4
części i uformuj z każdej wałeczek. Połóż farsz na brzegach roztłuczonych
kotletów i zwiń kształtny walec. Zabezpiecz go przed rozwinięciem nicią lub
szpatułkami. Owiń w folię i schładzaj w lodówce przez pół godziny, by mięso
stało się bardziej zwarte.
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Podsmaż zrazy na patelni
na brązowo i przełóż do naczynia do pieczenia. Na tę samą patelnię włóż masło,
nieustannie mieszając, dodaj mąkę, potem sos pomidorowy, ocet, wlej bulion i
mieszaj, aż całość lekko zgęstnieje. Polej zrazy.
Piecz przykryte przez godzinę, potem jeszcze pół bez
przykrycia, obracając w połowie pieczenia na drugą stronę. Wołowina powinna być
miękka, a sos gęsty.
Pokrój na grube plastry, polej sosem i gotowe.
Autor poleca podawać je z puree ziemniaczanym i fasolką
szparagową.
Amisi tam nie było, więc nie miał kto testować. Zagraniczny rudo-biały kolega jakoś, holender, odmówił współpracy. Może się nie zrozumieliśmy...
Amisi tam nie było, więc nie miał kto testować. Zagraniczny rudo-biały kolega jakoś, holender, odmówił współpracy. Może się nie zrozumieliśmy...
Bardzo lubię te holenderskie buciki.Mam takie ,tylko z drewna,kolorowe.
OdpowiedzUsuńA danie wspaniałe!
Nie przejmuj się jakimiś indeksami.Ja też tak najczęściej jadam.
Miłej niedzieli!
Ależ to smakowicie wygląda i pewnie tak smakuje:))
OdpowiedzUsuńNA MNIE INDEKSY N IE DZIAŁAJĄ..PIJĘ WODĘ I GRUBNĘ..HIHIHI....MNIAM MNIAM...GŁODNAMMMMMMMMMMMMMM!!!!...ALE PIĘKNY TEN NIEWSPÓŁPRACUJĄCY TESTER ZAGRANICZNY:)))
OdpowiedzUsuńTo tak jak na mnie! Miło, że jest nas dwie;-)
UsuńBędę na jednym blogu już tam na drugim to już stary blog i zadecydowałam mieć jeden i pilnować go:))
OdpowiedzUsuńhttp://agatuszka.blogspot.com/
Łomatko, ale mi smaku narobiłaś z samego rana.
OdpowiedzUsuńA ja nie mam składników na te cuda :)
Postaram się przekazać Córci, ona będzie wiedziała, jak to danie przyrządzić!
pozdrowienia :)
Och ale pychota - chociaz na piękne zdjęcia sobie popatrze
OdpowiedzUsuńKiciulek miodzio, na jedzonko nie patrzę,bo mam silne postanowienie;)
OdpowiedzUsuńTo zależy w jakim języku miauczałaś :D... ;)
OdpowiedzUsuńfajny przepis - lubie nowe smaki - pewnie tez kiedys wyprobuje :) pozdrawiam pa
OdpowiedzUsuńDanie pyszne, idealne na taki chłodny i mokry dzień jak dziś u mnie.
OdpowiedzUsuńHolender wygląda zupełnie jak mój pierwszy kot:)!
Miłego dnia!
Często jem w ten sposób : kawał soczystego mięsa i lekka sałatka. Zdecydowanie jestem na tak, do tego pyszne przyrządzona wołowina, którą uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńmmm wygląda wspaniale apetycznie!
OdpowiedzUsuńa ja jeszcze nigdy nie robiłam zrazów... są takie klasyczne pozycje kulinarne, które ciągle czekają na swój dzień:)
OdpowiedzUsuńZNowu nie dla mnie potrawa :(
OdpowiedzUsuńTak. To wina bariery językowej :D
Dla Ciebie jest obcojęzyczny kotek;-)
UsuńBardzo smakowicie to wygląda,niestety wołowina nie jest moją mocna stroną;( pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńWyglądają apetycznie ;)
OdpowiedzUsuńmięcho i sałatka, tez tak chudłam :)))
OdpowiedzUsuńA co jest na pierwszym zdjęciu!!! zaintrygowało mnie :P
To porcelanowe, tradycyjne holenderskie chodaki;-)
UsuńPozdrawiam;-)
Pyszniaste, z dobrą surówką najbardziej lubię :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci się, że gdybym miała tyle czasu to wszystko przygotowywać, to pewnie bym zrezygnowała. Od pewnego czasu skracam pichcenie do niezbędnego minimum. Poza tym moja druga połowa ma ograniczenia dietetyczne,ja niestety też i u mnie dotyczy to właśnie "surowizny". W sumie nie mam co jeść , no i fajnie, przez zimę nie dorzuciłam sobie ani w kg ani w objętości.
OdpowiedzUsuńA kiciuś chyba był mocno nieufny.
Miłego, ;)
A ja czasem lubię sobie pogotować. To mnie odpręża i sprawia mi satysfakcje. Co do kilogramów, lepiej nie mówić;-(
UsuńPozdrawiam;-)
Uwielbiam konkretne mięsko i do tego dużooo zielonego;) Pyszne zdjęcia;)
OdpowiedzUsuńA znajomi jak wrócą,... coś jedno się kończy, nowe się zacznie, ciekawe gdzie i jakie teraz Was będą czekały odwiedziny;)
Już wiem, że będzie to Warszawa - też dobrze;-)
UsuńPozdrawiam;-)
Warszawa, super, tylko lepiej do niej dolecieć niż dojechać z Wrocławia ;)
Usuńdanie pyszne pod warunkiem, że bez selera.
OdpowiedzUsuńChyba mnie zainspirowałaś:)
szkoda Aniu ,ze świnka nie miała aparatu...no i bloga....mogłybyśmy u niej podziwiać piękne zdjęcia jak skaczesz przez ten plot:)))hihihihi Zakochałam się w tym chłopie...dziwny jakowyś:))chwała mu za to!!!
OdpowiedzUsuńQrencjo, pozwolę sobie przekopiować Twój komentarz na właściwe miejsce, czyli pod dzisiejszy post;-)
UsuńNie , nie takich wpisów wieczorami kaprysie powinny unikać. Ze ślinienia się nocą przed monitorem prosta droga do lodówki;)Niewspółpracujący jednakowoż szalenie urokliwy:)
OdpowiedzUsuńMoże Kolega nie rozumiał po polsku? :)
OdpowiedzUsuńAniu coraz więcej smacznych inspiracji u Ciebie.
Lubię to! :)