Skoro już przy Neapolu jestem za sprawą wczorajszego postu, to pozwolę sobie na chwilę wspomnień.
Prawie dokładnie rok temu byliśmy na wybrzeżu Amalfi w okolicach Neapolu na wspaniałych, niezapomnianych wakacjach.
Niezapomnianych i wspaniałych za sprawą włoskiej kuchni, która nie ma sobie równych i za sprawą zapierających dech w piersiach widoków.
Jak to jest, że słońce wydobywa z tych zapleśniałych, pokrytych mchem murów najpiękniejsze kolory, ciepło i piękno, podczas gdy u nas zapleśniały mur jest tylko zapleśniałym murem?
Jedliśmy wiele pysznych potraw. W kuchni włoskiej fascynuje mnie zawsze prostota. Genialne połączenie zaledwie kilku składników.
Kilku, ale za to najwyższej jakości. Takiej sałatki caprese, jaką jadłam wtedy, nigdy nie zapomnę. Moja dzisiejsza to tylko fotograficzna zabawa spowodowana nostalgią za tamtym niedościgłym ideałem.
Wszystko w niej było doskonałe: mozzarella di bufala, śnieżnobiała, błyszcząca, wilgotna, miękka, delikatna, lekko gumowata, pomidory o smaku prawdziwych działkowych pomidorów, których próżno szukać w sklepach, prawdziwa oliwa z oliwek, proste, świeże dodatki.
I zaraz obok plaża i ten widok.
Na zdjęciu poniżej jest właśnie mój ideał, do którego wzdycham. Czyż to nie wygląda bajecznie? A ten obrus? Ta zastawa, sztućce...
Jeśli istnieje raj, to musi tam być jak we włoskiej knajpce na wybrzeżu Amalfi.
Mój ukochany koci inspektor ma inne zdanie. Dla niej raj jest tu i teraz. Szczęściara!
uwielbiam caprese.
OdpowiedzUsuńjest idealna na letnie dni.
ten smak, aromat świeżych pomidorów i ziół...
Widzę, że z córką klikamy prawie w tym samym czasie. I my lubimy włoskie klimaty i smakołyki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niebo :)
OdpowiedzUsuńOch, z naszych zapleśniałych murów też da się wydobyć nieco piękna przy odrobinie dobrej woli;)Ale co by nie mówić to morskie zdjęcie urzekające, a caprese i włoską kuchnię uwielbiam:)Wspaniały urlop:) Pozdrawiam ze znowu zimnej Warszawy:(
OdpowiedzUsuńWidać brak mi tej dobrej woli;-) Tam słońce coś robi ze wzrokiem, czaruje, oszukuje... a u nas... obnaża.
UsuńNo, dobrze, może czasem coś da się z nich wydobyć;-)
Aniu moje marzenie to wakacje we Włoszech....hihihihi...całe spędzę na jedzeniu:)))))))głaski dla mojej pupilki:)))
OdpowiedzUsuńTo jaki rozmiar planujesz po powrocie? (A wiesz, że tam się nie tyje?? Ja nie utyłam. No, dobrze, może ciut. Ok, może nawet ciut więcej niż ciut. Kogo ja chcę oszukać??? Niech to licho!)
UsuńWspaniał wyprawa, dziękuje że mogłam być tam z tobą oczami wyobraźni;))) miłego dnia!!
OdpowiedzUsuńŚliczne te Twoje zdjęcia ...
OdpowiedzUsuńPotrafisz popatrzeć innym okiem na otoczenie.
Dziękuję za zamieszczenie informacji o Tofiku...
Gdy przychodzi lato - to jest główne danie na moim stole - nauczyłam sie tego i innych przysmaków od mojego szwagra - jego ulubione danie to makaron polany oliwą i ciut parmezanu - często wyjeżdzałam na wakacje do siostry ( teraz już nie - mam za dużo zwierząt) do Wenecji i nad morze do Jesolo
OdpowiedzUsuńOj, trudno mi się z tym pogodzić, że zwierzaki uniemożliwiają Ci wyjazd, którego każdy przecież potrzebuje od czasu do czasu. A Twoje córki? Koleżanki?
UsuńMimo wszystko życzę Ci tego!
Piękne wspomnienia i widoki:)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię w stu procentach!
Nigdy nie zapomnę pewnej Trattori, do której trafiliśmy
przypadkiem, pierwszego dnia pobytu w Neapolu
i zostaliśmy stałymi gośćmi już do końca:)
Cóż to była za rozkosz dla podniebienia!
Mimo usilnych starań, nie udało mi się odtworzyć tych dań,
właśnie z powodu braku doskonałych składników.
To i ja Cię rozumiem w 100%;-)))
UsuńMoje klimaty:) Tyle wspomnień mi się uruchamia po obejrzeniu tych zdjęć. Caprese, mmmm... pycha!
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo Ci dziękuję za codzienną dawkę pogody, ciepła a i nie raz za wycieczkę kulinarną:) Masz niezwykły dar obserwacji.
Ślę pozdrowienia o zapachu piwonii:)
Pozdrowienia o zapachu piwonii! Jakie to piękne sformułowanie!
UsuńCudne wspomnienia masz Aniu.
OdpowiedzUsuńJuż nawet nie zazdroszczę, gdyż i tak takich mieć nie będę .Natomiast moja siostra 18 lat młodsza, która mieszka w Niemczech takimi mnie raczy , w tym roku tez się wybierają do Włoch.
Ja pozostanę przy naszych polskich daniach i to tradycyjnych , ale sałatki takie kocham i chociaż nie na włoski styl j przyrządzam je, gdyż oboje z mężem uwielbiamy takie jedzenie.
Załączam pozdrowienia z prześwietlonego dzisiaj słońcem Czchowa nad Dunajcem.))))
Dlaczego mieć nie będziesz? Dzisiaj świat się skurczył, wszystko jest łatwiejsze, bliższe, a Włochy nie są daleko, można też tanio (lecieliśmy za grosze), a warto-) Mimo wszystko życzę Ci tego;-)
Usuńwygląda pysznie! Włochy- piękny kraj ;) a ten widok wspaniały!
OdpowiedzUsuńmysle, ze wiele jest pięknych miejsc na ziemi, często wydaja nam sie jeszcze piękniejsze, gdy wiązą sie z nimi jakies cudowne wspomnienia. Ja tez mam takie swoje zakątki, ktore są dla mnie najpiękniejsze na swiecie i choc pewnie tam juz nie wroce to poejrzewam, ze znajda sie nowe...sliczny post, Aniu- jak zwykle zresztą.
OdpowiedzUsuńBasieńko, Twoje słowa to miód na moje serce;-)
Usuńcudowne widoki, masz rację z tym murem, zawsze marzy mi się taki włoski dom, tu tynk odpada, tam tynk odpada, a jednak jest pięknie :), u nas powiedzieliby, że obskurny i do remontu :), pewnie dlatego mieszkam w takim dwustuletnim, patrze na niego innymi oczami :)
OdpowiedzUsuńAle pięknie tam było, chociaż na weekend bym się wyrwała z mojej rzeczywistości... pysznie, pięknie, wakacyjnie;) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, nigdy mnie jeszcze w tak odległe krainy nie wywiało...
OdpowiedzUsuńU mnie zmiany, nowy adres :)
Cudowne widoki, a taką sałatkę to sam bym zjadł :)
OdpowiedzUsuńo rany widoki zapieraja dech w piersiach ......... cudne fotki:)
OdpowiedzUsuńJasne,że wszystko tam smakuje nadzwyczajnie.
OdpowiedzUsuńTo sprawa okoliczności,klimatu i słońca.
A ja mam tak,że zawsze nowa podróż i nowe miejsca wydaja mi się rajem.
Potem to wszystko nabiera nieco realniejszych kształtów.
Ale wspaniale jest mieć takie wspomnienia!
W pięknej scenerii wszystko smakuje inaczej, słońce, powietrze, atmosfera miejsca powodują, że nawet zwykłe pomidory z mozarellą są poezją smaku. Piękne miejsce pokazałaś. W Neapolu byłam tylko raz w latach siedemdziesiątych i tak dokładnych wspomnień niestety nie mam, więc z przyjemnością patrzę na Twoje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jeśli tak, to coś jeszcze przygotuję. Mam piękne wspomnienia i piękne zdjęcia;-))
Usuńz włoskiej kuchni najbardziej lubię ... schabowego z kapustą i ziemniakami, więc doskonale rozumiem Amisię ;) a tak serio we Włoszech najlepiej wchodziły mi makarony i ... wino :)
OdpowiedzUsuńAch...i ja tam byłem...:)
OdpowiedzUsuńMasz racje, to jest pyszne!!!
OdpowiedzUsuńA propos... bardzo smaczna pizza jest podawana prosto z pieca w knajpce Amalfi na ul. Więziennej. Polecam. Kiedyś od kelnera dostałyśmy z kumpelkami likier z mango robiony przez właściciela BOSKI SMAK! Jak byłam w zeszłym roku na wybrzezu odnalazłam likiery domowej roboty z tamtejszych owoców i od tamtej pory żadne inne mi nie smakują. Słońce, w którym dojrzewają włoskie owoce czuć nawet w nalewkach :)
OdpowiedzUsuńOch, wierzę, wierzę! Dieta. Dieta. brrrrrrrrr buuuuuuuuu
UsuńPodobne widoki mam jeszcze pod powiekami :-).
OdpowiedzUsuńI jeszcze chciałam się hurtem usprawiedliwić - czytam zawsze, gadam trochę mniej, ale zaglądam regularnie. Bo lubię.
Jest mi niezwykle miło. Piszę codziennie, więc rozumiem, że trudno nadążyć z komentowaniem. Nie przejmuj się! Fajnie, jak czasem się odezwiesz;-)
UsuńWiem o czym marzysz ale Twoja wersja jest też bardzo apetyczna.Ja tę sałatkę uwielbiam i generalnie kuchnia włoska i francuska to te które najbardziej preferuję i powiem ci ,że bardzo tęsknię za czasami choć nie tak odległymi kiedy mieliśmy swoją restaurację z włoskim i francuskim jedzeniem.Najbardziej kochałam kiedy przyjeżdżali do nas kucharze z Włoch czy Francji aby szkolić naszych kucharzy.Wtedy to było apetycznie cuda robili takie proste domowe a można było jeść i pić wino i tak w kółko:)Jak na razie odpoczywam od gastronomi,ludzi i wszystkiego z tym fachem związanego.Może kiedyś jeszcze coś małego poprowadzimy ale na pewno już będę sama tam stała i rządziła bo nie ma nic gorszego jak być uzależnionym od szefów kuchni.Kiedyś dzieci były małe więc nie miałam za dużego pola do popisu ale powoli się to zmienia więc może jeszcze kiedyś któż to wie...Ale zdjęcia piękne aż by się chciało teraz siedzieć choćby na tym kamieniu u brzegu morza i cieszyć swoje oczy tymi widokami:)
OdpowiedzUsuńMasz za sobą fascynujące doświadczenie! To musiało byś inspirujące, patrzeć na włoskich kucharzy przy pracy i przy... jedzeniu;-) Oni potrafią cieszyć się życiem!
Usuńale super!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A Amisia patrzy, patrzy i myśli: po co Łysa spaprała ser zielona posypką o mocnym zapachu i tym czerwonymi kawałkami????
OdpowiedzUsuńA ja przekładam sobie plastry mozarelli plastrami pomidorów (polskich, malinowych), dookoła rozkładam listki bazylii i oliwki- czarne, lub zielone nadziewane migdałami. I to najczęściej jem na śniadanie.No niestety - widoków pieszczących oczy brak.
Miłego, ;)
Pychotkę sobie robisz i to często? Super pomysł na śniadanie, ja o tym wciąż zapominam.
UsuńPozdrowienia
Bo do tego chlebek niepotrzebny. Często to robię, uwielbiam mozarellę. Bazylię i oliwki też.
UsuńMiłego, ;)
Twój wpis przywołał i moje wspomnienia z południa Europy :) tęsknię do następnego wyjazdu. jest tak jak opisałaś i widoki nieziemskie i potrawy proste, naturalne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się zdanie "układam wszystko w fantazyjny sposób" :D. Boskie. Właśnie zjadłam w pracy pomidory z mozzarellą :) i dobrze, że nie czytam tego posta na głodniaka ;).
OdpowiedzUsuńAha, by sałatka była prawie taka jak ideał to polecam malutkie mozzarellki.
Amisia patrzy i myśli gdzie jest mięsko albo rybka ;)
Hey!
OdpowiedzUsuńpomidorki+świeża mozzarellka+ocet balsamiczny+ bazyliowe listki + chrupiąca bagietka to rodzinka ,którą bardzo kocham :)
pozdrawiam
Świeże produkty, piękny krajobraz i sałatka caprese - brzmi jak marzenie :)
OdpowiedzUsuń