Jestem osobą otwartą na różnorodność duchowych przeżyć. Uważam, że duchowy aspekt życia człowieka jest równie ważny jak materialny. Rozumiem ludzi wierzących. Lubię psychologię, fascynuje mnie poznawanie mechanizmów działających w ludzkim ego.
W tym wszystkim wierzę też w sny. Nie w ich proroczą moc, ale w ich rolę komunikacji między umysłem a duszą (jakkolwiek ją rozumieć). Uważam, że są ważne. To taki sygnał od podświadomości. Jeśli nauczyć się je odczytywać, otworzyć się na nie, można bardzo sobie w życiu pomóc, poznając, co nas dotyka, porusza, czego nam brakuje, co nas napawa lękiem. Często bowiem na jawie umiemy się świetnie zakłamywać.
Tak jak napisałam wyżej, nie wierzę w ich proroczą moc, a jednak miałam dreszcze na całym ciele, gdy czytałam poniższy list od zaprzyjaźnionej czytelniczki. Najpierw pomyślałam jak ona, że to pewnie nadmiar emocji na moim blogu tak na nią wpłynął, że jest tak mocno związana i tak głęboko przeżywa nasze rodzinne historie, że wracają one do niej we śnie.
Ale potem, w miarę upływu czasu jej sen, jego opis zaczął do mnie wracać, intrygować mnie coraz usilniej i zaczęłam myśleć, że...
A oto, co śniło się X. (pozostanie anonimowa na potrzeby tego posta). Przeczytajcie, proszę:
Gosiu,
na wstępie zacznę się tłumaczyć z czegoś, co mnie trudno zrozumieć, a Tobie pewnie tym bardziej.
Muszę to zrobić, muszę to napisać i nie robię tego z własnej woli. Zmusza mnie do tego Rufi.
Przepraszam, że o nim wspominam, ale tak jest.
Przepraszam, że o nim wspominam, ale tak jest.
Od razu mówię, że jako osoba niewierząca nie powinnam mieć takich snów jak mam, nie powinnam się nimi przejmować, ale... do rzeczy.
Tydzień temu w nocy ze środy na czwartek przyśnił mi się Rufi.
Ja wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jest już za TM.
On wszedł przez drzwi, ja byłam w zupełnie mi obcym miejscu, nie mam pojęcia, co tam robiłam. Pamiętam tylko, że leżałam, bo bardzo źle się czułam.
Rufi zaczął szczekać i ciągnąć mnie za rękę. Zmusił mnie, żebym wstała.
Jeszcze tylko powiem, że rozumiałam, co On do mnie szczeka.
Wstałam więc i ledwo żywa, ale ponaglana przez psa, szłam.
On jakby wiedział, że ja szybko nie mogę chodzić, dostosował się do mnie i, choć był zniecierpliwiony, to odbiegał i czekał. Potem byliśmy na jakimś dużym peronie, pewnie w dużym mieście, jechaliśmy pociągiem, chyba bardzo długo (we śnie nie ma pojęcia czasu). Wreszcie wysiedliśmy.
Rufi szczeknął, a ja zrozumiałam, że jesteśmy na miejscu, znaczy w mieście, do którego On chciał dojechać. Od razu mówię - nie wiem, jakie to było miasto, ale wydawało mi się duże. Jazda autobusem nie wiem dokąd - to Rufi prowadził. Potem jakiś czas na piechotę, ledwo żyłam, ale czułam, że to ważne.
I doprowadził mnie na miejsce, i zobaczyłam okno. Światło zaświecone, firanki rozsunięte, w pokoju jacyś ludzie i kot.
Rufi zaczął szczekać jak opętany, a ja zrozumiałam, na jakiego kota patrzę...
Pies szczekał, ale tylko ja go słyszałam. Zrozumiałam, że widzimy Kayrona.
Nogi się pode mną ugięły, a Rufi stanął na dwóch łapach i lizał mnie po twarzy.
Zrozumiałam, że to zaufanie. Potem szczeknął raz, zabrzmiało jak komenda.
Zapytałam, co mam zrobić.
Znowu szczekanie, tym razem zrozumiałam "powiedz jej, że tu jest Kayron".
Tylko gdzie? Tego nie wiedzieliśmy.
Nie wiedziałam nawet, czy to blok, czy dom, widziałam jedynie okno.
I to: powiedz jej, powiedz jej, powiedz jej.
Obudziłam się i choć trudno mi opisać, co czułam w czasie snu, po obudzeniu byłam spokojna.
Przemyślałam, doszłam do wniosku, że pewnie za dużo o Rufim i Kayronie myślę i moja podświadomość płata mi figle.
Ale przez wszystkie kolejne noce Rufi pojawia się w moich snach i szczeka: powiedz jej!
Gosiu, nie gniewaj się, nigdy nie rozmawiałam ze zwierzętami, nigdy we śnie nie robiłam tego, co chciały.
Nie zamierzałam tego pisać, jak wspomniałam na początku.
Ale muszę, przepraszam, jeśli zrobiłam nie tak. Musiałam.
I długo zastanawiałam się, czy to zrobić.
Pozdrawiam Cię.
X.
Oczywiście ja rozumiem, że trudno Wam interpretować sen, który tak bardzo osobiście dotyczy mnie. A może nie jest trudno? Spróbujecie? Przecież wielu z Was jest również związanych z tym blogiem, z naszymi zwierzętami, wielu z Was mocno dotknęły nasze domowe tragedie: zaginięcie Kayronka i śmierć Ruficzka.
Pytanie brzmi: Co chce powiedzieć mi Rufi? Gdzie jest Kayron? Odważycie się? Śmiało, proszę.
Ja odczytałam ten sen dla siebie. Myślę, że znam odpowiedzi na te pytania. Jestem wdzięczna X., że do mnie napisała. Ciekawa jestem Waszych interpretacji. Swoją napiszę w komentarzu wieczorem. Ktoś coś?
Dzień dobry Gosiu! Ja też wierzę w sny, choć co do wielu spraw jestem sceptycznie nastawiona. Ale sny wiele razy w życiu cos mi podpowiedziały. Jakąś furtke w mózgu otworzyły. Pocieszyły. Dały mozliwosc zerknięcia tam, gdzie na jawie zerknąc sie nie dało.
OdpowiedzUsuńPo smierci mojej ukochanej, osiemnastoletniej suczki Muszki (pisałam Ci o niej kiedys, gdy składałam aplikację do rodziny zwierzolubnych) bardzo cierpiałam. Przez dwa tygodnie chodziłam zapłakana, nieprzytomna, półżywa.A przecież świat sie toczył dalej i musiałam w nim uczestniczyć, zadbać o sprawy bytowe, o moją córkę...
I wtedy miałam sen, który mnie odblokował i pozwolił ruszyc dalej. Dał pocieszenie i zrozumienie.
Przyśniła mi się moja Muszka - młoda, radosna, śmiejąca sie do mnie tak, jak dawniej i tańcząca w podskokach na naszej ulubionej łące, która była jeszcze piekniejsza niż w rzeczywistosci, jeszcze bardziej pachnąca i bezkresna. Razem tam byłysmy.Śmiałam sie i płakałam ze szczęścia.A potem połozyłysmy sie na mięciutkiej trawie. Ona popatrzyła mi głęboko w oczy i bezgłośnie powiedziała - nie płacz już mamusiu!
Wtedy obudziłam się. Przy mnie budziła sie właśnie moja mała córcia. Popatrzyła na moją zapłakaną twarz i powiedziała: nie płacz mamusiu...
Od tej pory, mineło wiele wiele lat. I nadal tęsknie za Muszką, bo wiezi miedzy nami były tak głebokie, jak z żadnym potem psem. Ale juz mam w duszy spokój, gdy o niej myslę. Ona jest szczęsliwa i gdzieś tam czeka, na łące...
Ja wiem, że to co napisałam powyżej jest banalne, naiwne a może mało wiarygodne. Napisać jednak musiałam tak, jak Twoja czytelniczka Gosiu.
A wracajac do Twojego pytania - jak zinterpretować ten sen Twojej czytelbiczki, to przesłanie?
Moim zdaniem Kayron jest szczęsliwy w tym domu, w którym jest. Czy to dom rzeczywisie istniejacy? Czy to dom za tęczowym mostem? Nie wiem...Rufik kocha Cię i chce bys była spokojna o los ukochanego kotka, byś już sie nie miotała.
Gosiu!Ściskam Cię serdecznie o bladym poranku i ciepłe mysli zasyłam!*♥
Pamiętam jak pięknie napisałaś o Maszce, nawet próbowałam to znaleźć na blogu, ale nie umiem w powodzi moich postów. :) Taki sen, jaki maiłaś o niej musiał Cię bardzo wyciszyć. To takie wspaniały ostatni prezent od Twojej sunieczki.
UsuńRufi kochał mnie ponad wszystko. Byłam jego najukochańszym człowiekiem. Gdybym personifikowała zwierzęta to jestem pewna, że chciałby abym była spokojna.
Dziękuję za Twoją opowieść. Serdecznie pozdrowienia dla Ciebie!
Nie muszę pisać nic więcej, bo przede mną Olga to tak pięknie ujęła
OdpowiedzUsuń:**
:**
UsuńSny to zupelnie nie moja bajka. Po smierci babci tak bardzo chcialam, zeby do mnie przyszla, zeby dala znac, ze nade mna czuwa, ze pomoze mi w sytuacjach trudnych. Nigdy mi sie nie przysnila, a kochala mnie za zycia ponad wszystko. Mysle wiec, ze gdyby z tymi snami bylo cos na rzeczy, na pewno by mnie niejednokrotnie odwiedzala i pomagala.
OdpowiedzUsuńNie dawalabym specjalnie znaczenia snom, sa one jedynie odzwierciedleniem i przerabianiem rzeczywistosci. W ostatnim czasie w naszym zyciu sporo bylo Kyrona i Rufiego. Wszyscy zamartwialismy sie zaginieciem kota i krotka choc szybko postepujaca choroba psa, ktora tak tragicznie sie zakonczyla. Co bardziej empatyczne jednostki plakaly w domowym zaciszu, przejmowaly sie i bardzo wspolczuly, czesto przywolujac wlasne tragiczne wspomnienia.
Kilka dni temu bylam u znajomych i przez okno przygladalam sie psu ich sasiadow, wypisz-wymaluj Rufi. Nigdy wczesniej nie myslalam o Twoim Rufim patrzac na tamtego, a "znam" go z widzenia juz kilka lat. Dopiero teraz, bo Ruficzek nie chce mi wyjsc z glowy.
Mysle wiec, ze sen X jest jedynie nastepstwem, czyms w rodzaju nieprzerobionej traumy po jego naglej smierci. Bowiem nawet, jesli swiadomie o nim stale nie myslimy, to jednak co wrazliwsze osoby maja ten szok gleboko w podswiadomosci. Nie chce tu nikogo urazic, podawac w watpliwosc przekonania o wlasnej duchowosci czy wiary w zycie pozagrobowe ludzi i zwierzat. Ale na logike, dlaczego Rufi mialby przychodzic we snie do calkiem obcej osoby, zamiast do Ciebie?
Ten moj pragmatyzm... Wybaczcie Wy, ktorzy wierzycie.
Jestem pewna, że jest jak mówisz, że ten sen jest następstwem przeżyć z tego bloga. Ja wiem, że wiele osób naprawdę mocno przeżyło to co się stało. Rufi miał przecież wielu zdeklarowanych przyjaciół i to nic dziwnego, patrząc choćby na jego stosunek do kotów tymczasowych.
UsuńMnie się nie śni, ale widzę go w innych psach, które nagle mnie wszystkie kochają, podbiegają się witać, liżą po rękach... Teraz już mniej, ale w pierwszych dniach po jego odejściu to był jakiś atak obcych psów.
Nawet na starym szlabanie znalazłam Rufiego ze rdzy... To to zdjęcie, które dziś jest na blogu. Dla mnie to Rufi, pewnie Rufi ze snu.
Nie mamy ci co wybaczać, ale uważam, że w tym nie może być logiki. Logika zabija magię i zamyka wiele drzwi. Na taki sen patrzę sercem.
Miłego dnia, Aniu.
Kurcze, nie wiem... Mogę podpisać się i pod Olgą i pod Panterą. Chyba myślę, że gdyby Rufi chciał przekazać coś Tobie to przyśniłby się Tobie lub komuś kogo znał. A z drugiej strony bardzo chciałabym żeby to był jakiś znak w sprawie Kayronka.
OdpowiedzUsuńDla mnie sny są odzwierciedleniem naszej świadomości i podświadomości. Raczej naszej, nie innych ludzi.
:*
Oczywiście, że naszej. Może ważniejsze jest dla mnie to, co poczułam gdy pozwoliłam temu snowi działać, gdy dopuściłam go do serca czyli do swoich emocji.
UsuńDzięki Alutka.
Kayron jest bezpieczny i szczęśliwy w jakimś domu, gdziekolwiek by on nie był - tak mi się wydaje :)
OdpowiedzUsuńMnie też. :)
UsuńNigdy moje sny nie były ani prorocze, ani cokolwiek wyjaśniające, czasem zaledwie odzwierciedlały lub potęgowały moje realne obawy... Chociaż na przykład moja babcia miewała typowe prorocze sny.
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie potrafię odgadnąć, co Rufi chciał przekazać. Wydaje mi się, że chodzi o to, że Kayrona nie ma za Tęczowym mostem, że jest gdzieś tutaj i żyje - ale czy chce powiedzieć, żebyś była już spokojna o jego los i go nie szukała, czy raczej żebyś szukała dalej, bo na pewno go znajdziesz, bo on gdzieś tu, może nawet blisko Ciebie jest - nie mam pojęcia, jest to dla mnie niejasne "zakryte". Jakbym nie miała dostępu do tej informacji. I wydaje mi się, że tylko Ty, znając sen i osobę, możesz coś więcej wywnioskować.
Starałam się wczuć w ten sen, czytałam kilka razy... i tylko tyle udało mi się zrozumieć.
A mnie często śni się coś pozornie głupiego, ale jak się na to otworzę i wsłucham w siebie to okazuje się, że jest w tym dużo z moich problemów. Tak miałam po śmierci Taty. Sen niezwykle mi pomógł. Sprowadził mnie na ziemię. Uspokoił, przypomniał i to to, co było nie zawsze dobre...
UsuńDziękuję, Ninko.
Strasznie jestem ciekawa czy X znowu śnił się ten sen. Czy teraz gdy mi już napisała i spełniła prośbę Ruficzka zaznała spokoju.
Całkiem niedawno mnie też przyśniła się historia, która dotyczyła całkiem innej Rodziny i wcale nie była związana z moją osobą. Długo się zastanawiałam, czy powinna zareagować? Ten sen długo nie dawał mi spokoju i w końcu się decydowałam. Okazało się, że informacje ze snu były prawdziwe, a decyzja Osoby której sen dotyczył bardzo trudne do podjęcia. Dlaczego właśnie mnie się to przyśniło? Może dlatego, że mogłam zareagować i realnie, a nieemocjonalnie spojrzeć na problem? Tak pewnie jest też u Was. Może chodzi o ukojenie? :(
OdpowiedzUsuńKamilo, dziękuję ci za potwierdzenie, że takie rzeczy się zdarzają. Ten sen jest dla mnie ważny, to chyba samo w sobie coś znaczy.
Usuńo nie! za TM się spotkali?? "powiedz jej, że tu jest Kayron" :( to pierwsze, co pomyślałam podczas czytania ...
OdpowiedzUsuńwiem, że mogą być inne interpretacje i chcę wierzyć, że te okno po naszej wciąż jest stronie!
Sama nie wiem gdzie jest właściwa... Po śmierci Rufiego nie męczy mnie zastanawianie się co się z nim dzieje, czy cierpi, czy jest głodny, czy mu zimno, czy jest kochany... Jestem smutna, ale spokojna, bo mam pewność, że zrobiliśmy dobrze.
UsuńA jeśli chodzi o Kayronka to.... :(((((((((((
Nie spotkali się za TM.
UsuńKayron żyje i ma się dobrze, jest wręcz uwielbiany tam, gdzie się teraz znajduje.
Pozwoliłam sobie wykreślić horoskop na pytanie "Czy kot Gosi żyje?" - odpowiedź jest taka, jak napisałam.
Kayron żyje i ma się dobrze, jest wręcz uwielbiany tam, gdzie się teraz znajduje....
UsuńNie uwierzysz, ale rozmawialiśmy z MCO, że gdyby się znalazł i okazało się, że ma dobrze gdzie jest to zostawilibyśmy go tam.
Sny to dziedzina której jeszcze nie poznaliśmy nawet w procencie i nie poznamy być może nigdy. Dla mnie są osobistym drogowskazem i trzecim okiem. Pokazują mi w jakiś psycholediczny sposób to czego nie widzę świadomi. Nie wierzę w ich moc przepowiadania zdarzeń ale wierzę że ostrzegają bo moja nieświadomośc widzi więcej od świadomości. Mówią mi o moim organizmie, pomagają rozwiązać zmartwienia jak komputer tworząc setki interpretacji rozwiązań jakiś problemów. To co pamiętam ze snów to ułamek tego ile ich mam. Każdy śni ale niewielu pamięta i wie że ma sny. To taka osobnicza wrażliwość.
OdpowiedzUsuńDla mnie ten sen jest dwojaki.
Pierwsza myśl, że dom do którego przyprowadził X Rufik to miejsce gdzie odpoczywają Twoi bliscy i był tam Keyron (znaczy niestety że odszedł od nas) i Rufik jak go spotkał to w swej miłości postanowił powiadomić że on tu jest. Znalazł osobę będącą akurat na fali, w częstotliwości czy jak to nazwać która ma do Ciebie dostęp.
Inna myśl, że Kayron wcale nie musiał przekroczyć TM. Że w swojej bezcielesnej postaci pies go szybko znalazl i przekazał info bo czuł Twoją ogromną tęsknotę.
A na pewno znajdą się tu i tacy (bo zawsze się znajdują ) co napiszą że to wszystko ściema i nikomu się nic nie śniło tylko se ot tak napisał. Na nich nie ma rady.
Trzymaj się ciepło i Uściskaj Balbinkę oraz wszystkie kociaki domowe.
p.s.
Zbieram się powoli do napisania o Antku.
Marysiu, z przyjemnością przeczytam o Antku, przekochanym przytulaku - rozrabiaku.
UsuńIdealnie zdefiniowałaś rolę snów. Ja sny uwielbiam i zawsze staram się z nich coś wycisnąć dla siebie. Niestety większości nie pamiętam, ale jak mogą być poruszające świadczy list, który dostałam od X,
Twoja interpretacja bardzo do mnie przemawia. Dziękuję.
Małgosiu, myślę, że nie ma co wnikać dlaczego Rufi nie przyśnił się Tobie... W snach, wierze zazwyczaj nie ma logiki. Wydaje mi się, że najważniejsze jest przesłanie ze snu czytelniczki: Kayron gdzieś jest, jest z rodziną, jest mu dobrze ( nie wiemy gdzie, ale jest dobrze, ma opiekę ). Pomyślałam sobie nawet, że śmierć Rufiego miała sens, misję.
OdpowiedzUsuńAch, nie! Wszystko się we mnie buntuje przeciwko takiej misji. :( Jeśli jednak tak musiało się stać to przesłanie snu jest dla mnie bardzo dobre.
UsuńPozdrawiam cię serdecznie.
myślę, że empatyczna X śni o tobie i twoich zwierzakach, projektując w swój sen to, o czym myśli (podobnie jak ja) że jest prawdą- że Kayron znalazł dom, osoba, która go ukradła, nie miała "złych zamiarów" (oczywiście dyskusyjne) i stał się jej domowym kotem. Albo jest u osoby, która go kupiła od złodzieja, niekoniecznie mając świadomość, że kot ma rodzinę. W każdym razie Kayron ma dobry dom i nie należy się o niego martwić, to "Rufi" (X) chce "powiedzieć ci", bo martwi się o ciebie (X się martwi).
OdpowiedzUsuńOczywiście nie musi tak być, że Kaj ma dobry dom, że nie zginął. Ale skoro nie wiemy, lepiej nie wyobrażać sobie najgorszego, i tak samo się wyobraża.
Ściskam.
"Rufi" (X) chce "powiedzieć ci", bo martwi się o ciebie (X się martwi). - pewnie tak, ale ja pozwalam sobie na czucie więcej, na pewną dozę wiary, że X jest tylko przekaźnikiem tej wiadomości.
UsuńMoże gdyby Rufi przyśnił się mnie to zamiast iść za nim rozpaczałabym tylko, ze go już nie ma. Może bym go nie słuchała? A co mi szkodzi dopuścić takie myślenie...
co ci szkodzi, pewnie że tak:-) trzymaj się.
UsuńSny...są takie, które pamiętam, takie które ulatują zaraz po przebudzeniu. Wiem jedno, bardzo często są odzwierciedleniem moich nastrojów, kłopotów, głębokich przeżyć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie należy ich traktować dosłownie, jednak jeśli ich treść może przynieść ukojenie...dlaczego nie? Bardzo bym chciała żeby Kayron się znalazł, ale nie odważę się interpretować tego snu.
Przytulam mocno.
Ewo, i ja przytulam. I też myślę "dlaczego nie?"...
Usuńteż opiszę kiedyś swoje sny i choć w nie nie wierzę - wiem, ile w nich emocji. Nie odpowiem na pytanie-bo to bardzo osobisty sen, ale cieszę się że znów mogę tu komentować. Uściski :)
OdpowiedzUsuńZaskakujesz mnie, ale skoro się cieszysz to jest mi miło. Pozdrawiam.
UsuńGośku, tak mało wiemy o snach! Ciągle są badane i nadal nie wiadomo, czy to co się śni jest jakąś wiadomością "od kogoś", czy tylko interpretacją wydarzeń, które nas zaprzątają. Wiadomo tylko, że w czasie snu mózg robi "porządki", szufladkuje to co do niego dotarło w czasie bezsennym.Mnie się Flik śnił kilka razy i zawsze wtedy był na moich rękach i to był cudny sen.
OdpowiedzUsuńCo do interpretacji- od samego początku podejrzewałam, że Kayron został ukradziony i być może jest nawet niedaleko od Waszego domu. Dlatego Ci pisałam o pielęgniarce środowiskowej byś postarała się z nią o rozmowę i jej pokazała zdjęcie Kayrona. Ale równie dobrze mogłaby być to osoba z MOPS- taka co odpłatnie pomaga osobom starszym. Bo ciągle jakoś mam wrażenie, że Kayron miał rozjaśnić życie kogoś starego, uwięzionego w domu. Ta otwarta furtka Waszego ogrodu też za tym przemawia - Kayron nie był małym kotkiem - trzeba go pewnie było wynieść oburącz, bo był sporym kotem i pewnie niezbyt zadowolonym z tego, że się go nagle wzięło, więc zabrakło ręki na zamknięcie furtki.
Gosia, jest tyle dziwnych rzeczy, ale o pewnej dziwnej sprawie właśnie po odejściu Flika za TM napiszę ci maila dziś wieczorem.
Miłego, ;)
Aniu, mam stały kontakt z pielęgniarkami środowiskowymi, a i listonosze byli w swoim czasie mocno zaangażowani. Po Kayronku ślad zaginął, choć jeszcze wczoraj miałam zgłoszenie. Niestety...
UsuńCzekam na list, Aniu. Dziękuję.
Myślę, że niezależnie od tego, czy Kayron jest TU czy TAM, jest spokojny i żadna krzywda mu się nie dzieje. Ale jest gdzieś daleko i myślę, że nie wróci, bo stamtąd gdzie jest, sam wrócić nie może.
OdpowiedzUsuńProsto, odważnie i pocieszająco. Jestem za.
UsuńNiesamowita historia. Sny to dziwna rzecz, ja mam często tak pokręcone, że nawet nie umiem ich odtworzyć, o interpretacji mowy nie ma ;)
OdpowiedzUsuńTeż przyszło mi na myśl, że Kayron żyje i jest u kogoś.
Teraz muszę chyba męczyć X, aby dośniła gdzie...
UsuńPiękny ten sen, ja rozumiem go jako przesłanie, że Kayron jest gdzieś szcześliwy. Gdzie? Trudno mi to powiedzieć, gdzie jest to okno, gdzie są ci ludzie... to co czuję po przeczytaniu listu X to spokój i miłość jakaotacza Kayronka.
OdpowiedzUsuń:)) Buzia mi się cieszy po Twoim komentarzu, Loono.
UsuńChciałabym wierzyć, że to jakiś znak, byś mogła żyć spokojniej!
OdpowiedzUsuńTrudno jest uwierzyć, trudno zaufać swoim uczuciom, a one mówią mi, żeby uwierzyć.
UsuńCzytałam Twój post rano, bo nie mogłam spać, co mi się nie zdarza raczej. Myślę nad nim do tej pory. Jasnym jest, że wszyscy tu przeżywamy tragedie razem z Tobą, bo po co inaczej wchodzilibyśmy na tego bloga. Jedni bardziej, inni mniej, wszyscy też mamy przeważnie za sobą jakieś osobiste doświadczenia utraty i to też rzutuje na nasz sposób postrzegania. Ja myślę, że nie ma co dywagować dlaczego? Dlaczego nie Tobie się śniło, dlaczego komuś? Z moich doświadczeń wynika, że tyle jest rzeczy o których nie wiemy nic zupełnie i trzeba je przyjmować z marszu, to znaczy wierzyć albo nie. Fajnie, że do Ciebie napisała ta osoba, zależy jej i przejmuje się. Po coś jej się to śniło. Jeśli w czymś Ci pomoże, to świetnie. Mam nadzieję, od dawna ją mam, że Kayronowi nie jest źle tam, gdzie jest. Żyje i ma się dobrze. I tego się trzymajmy. A Rufi, Rufi był tak dobrym zwierzęciem, że z jego strony nic mnie nie zdziwi :-)
OdpowiedzUsuńuściski Gosiu
:)) Ewuniu, bardzo dziękuję. Pięknie napisałaś.
UsuńMożna być niewierzącym a jednak być dociekliwym, ciekawym, nie odrzucać zdecydowanie "tam nic nie ma", bo wtedy drzwi się zatrzaskują i nie ma kontaktu. Pani X widocznie ma furtkę uchyloną i przez nią trafił do niej Rufi, znalazłszy osobę z którą mógł nawiązać kontakt, której myśli nie tworzyły zamkniętej na głucho bramy. Sny to wrota umysłu, gdzie poprzez symbole umysł przemawia do świadomości. A sny są różne bywają i prorocze.
OdpowiedzUsuńChcę się podzielić nie swoim snem i swoim. Jeden przyśnił się osobie niewierzącej, ale nieodrzucającej, po śmierci brata który został zamordowany przez swoją żonę i jej kochanka, brata bardzo kochanego, (35 lat) któremu ciągle pomagała, po jakimś czasie -Z, myślała przed snem "mieliśmy umowę kto pierwszy pójdzie tam przyjdzie i opowie". Tej nocy miała sen, była przy grobie brata, stanął obok niej obcy mężczyzna i powiedział: "nie każdy może przyjść kiedy zechce". Bo to nie jest tak że człowiek chory TU nagle zdrowieje TAM świadomość zapisuje w umyśle stan i trzyma się go kurczowo. Więc i TAM są szpitale, gdzie świadomość budzi się z choroby, budzi się ze śmierci ciała. Miałam sen - jadę windą, wysoko wysoko, jest ze mną nasz Haski, nagle winda staje i pies wybiega z niej, lecąc szybko po schodach na dół a ja za nim wołając go gromko. :) I tak nie dojechałam dzięki niemu już dwa razy do "nieba". :)
Sen pani X mówi o tym że Kayronek jest tu, Rufi ma (bo ma!! nie miał) bliski kontakt z Tobą i z Kayronkiem wie że się martwisz o kota i znalazł możliwość poprzez kogoś, by Ciebie o tym poinformować. Tylko tyle, teraz wiesz że Kayron żyje a gdzie? Rufi tego nie wie, nie zna nazw miast, trzeba się samemu dowiedzieć, jeśli chcesz odzyskać Kayronka możliwe że jest we Wrocławiu. Albo we śnie zapytać o miasto ulicę i dom, wtedy otrzyma się odpowiedź. Chcąc mieć kontakt z osobą która zmarła, trzeba się samemu pofatygować do niej jest to możliwe albo poprzez lekko zniekształcony przez myśli sen, albo podróż tam, oczywiście nie w ciele, ale świadomie, ale tu trzeba umieć opuszczać ciało. Bywa że zdarza się spontaniczna podróż ale rzadko. No napisałam a napisałam. Dobrego Gosiu uśmiechnij się Rufi żyje i ma się dobrze TAM i dalej Cię kocha.
Sny potrafią być niesamowite. Widać to po tych, który opowiedziałaś. Twój piesek uratował ci życie, czekało Cie niebo wprawdzie, ale lepiej tu jeszcze pobądź. :)
Usuń"Rufi ma (bo ma!! nie miał) bliski kontakt z Tobą i z Kayronkiem " - Elka, dziękuję. Sama nie wiem co czuję w związku z tym. Chyba jednak pozwolę mojemu pieskowi odejść i będę mówić i myśleć "był". Mówić i myśleć z miłością.
Ten sen ma pozytywne przesłanie - Kayron ma opiekę, jest szczęśliwy. Warto w to uwierzyć:) Myślę, że tak jest.
OdpowiedzUsuńPozytywne przesłanie. Na pewno.
UsuńJestem osobą, która twierdzi, że nie mam snów proroczych, przewidujących, czy jakichś tam niezwykłych. Spotkało mnie jednak w życiu kilka zdarzeń, które pozwalają mi sądzić, że jest coś ponad to co namacalne. Zabawa, w młodości, w seans spirytystyczny, który prowadziła koleżanka u której w domu robi się to i wierzy w kontakt z „tamtą stroną”. Odpowiedzi na moje pytania, które wymyślałam tak, aby NIKT z obecnych nie znał na nie odpowiedzi i wcale nie oczywiste… Po usłyszanych odpowiedziach, z wrażenia dostałam dreszczy , a potem szczękałam z nerwów zębami -nie mogłam tego opanować. Nigdy więcej nie uczestniczyłam w takiej „zabawie” i świadomie nigdy nie będę w niej uczestniczyć.
OdpowiedzUsuńParę lat temu zmarła w marcu moja mama. Gdy odchodziła to mówiła, żebyśmy się nie bali, bo ona nie będzie nas straszyć (ot taki czarny humor). A tu w czerwcu śni mi się mama w moim mieszkaniu – idzie w moją stronę, ładnie wygląda i przeszczęśliwa uśmiecha się. Mówię do niej „mamo, przecież ty nie żyjesz” na to ona macha trochę zniecierpliwiona ręką i mówi „ to nie ważne…” i tryska z niej radość.
Obudziłam się, a ponieważ był to jedyny sen z mamą zapamiętałam go ze szczegółami i zanotowałam sobie datę.
Parę tygodni później dowiedziałam się, że był to dzień w którym ogłosili wyniki matur. I zdał maturę Andrzej, ukochany, pierworodny wnuk mojej mamy, dzieciak słabo uczący się, na którego zdaną maturę jego rodzice nie liczyli. I jestem pewna, że tam po drugiej stronie była to dla niej taka radość, że musiała się z kimś podzielić, i nawet to ,że nie żyje nie miało znaczenia….
Dlatego myślę, że X jest wyjątkowo wrażliwa na kontakt z „tamtą stroną” i Rufi przez Nią znalazł kontakt z Tobą. To co Ci przekazał, jest może nie jasne, ale tak pasuje do psiej psychiki: „ Jest Kayron i znalazłem go. Powiedz jej…”. I jedno jest pewne - Kayron został zlokalizowany i ma swojego Psiego Anioła Stróż. Powiedz jej! (w domyśle –niech się już nie martwi…)
A niedowiarki i sceptycy, no cóż, całe setki lat ludzie wierzyli, że ziemia jest płaska, a tu niespodzianka…
Agnieszka z Żyrardowa
Łzy mi pociekły... Piękna jest twoja interpretacja.
UsuńAgnieszko, niesamowite jest to co napisałaś.
UsuńJakby nie interpretowac, to wzruszajaca historia. A Kayron ma sie dobrze.
OdpowiedzUsuńSciskam Gosiu.
Choćby to jaka mam przyjaciółkę w X jest wzruszające.
UsuńMyślę, że to okno nie jest za TM. Jest w naszym świecie, daleko (tylko daleko od kogo?), bo trzeba jechać pociągiem i autobusem. Sądzę, że Za Tęczowym Mostem można przemieścić się prościej :)
OdpowiedzUsuńTak, czy tak, Kayron ma opiekę ...
Niesamowite, że Rufi wiedział, Gosiu, że tęsknisz za Kayronem, że zadbał o Ciebie.
Jak widzisz, odczytałam sen X. całkiem realnie. Ale trafiło do mnie to co napisałaś - że kochał Cię ponad wszystko...
Ella-5
Kochał, zawsze śpiewał swoje pieśni najgłośniej dla mnie, ale i Poznańskiego, który jest zaklinaczem zwierząt witał podobnie. :((
UsuńMyślę, że Rufi chce Ci powiedzieć, że Kajtusiowi nie dzieje się krzywda. Tego się bałaś najbardziej, prawda? Że jest głodny, zmarznięty, bez opieki. Ja niestety bardzo boję się snów, od wielu lat mam sny przepowiadające złe wydarzenia: choroby, wypadki, śmierci. Po przedostatnim, który opowiedziałam mojemu bratu, a jest on facetem twardo stąpającym po ziemi, brat stwierdził: zaczynam się ciebie bać. Nie zadzwoniłam do niego, nie opowiedziałam ostatniego snu, kiedy śniło mi się, że spotka go coś złego, nie uprzedziłam żeby na siebie uważał, bałam się, że mnie wyśmieje. Właściwie nie wiem czy to by coś dało, czy mógł tego uniknąć gdybym zadzwoniła.Wypadek, szpital, a teraz bardzo długa rehabilitacja brata są już faktem. Trochę mam do siebie żal.
OdpowiedzUsuńJoanna Katowice
Hmm, czyli jednak trzeba słuchać swojej intuicji. X posłuchała i chwała jej za to, bo jej sen jest dla mnie ważny.
UsuńPrzykro mi, Joasiu. Myślę, że nic by to nie zmieniło, ale Ty poczułabyś się lepiej.
Buziaki wielkie.
Piękny sen, aż się popłakałam... Piękne przesłanie od Rufiego :D.
OdpowiedzUsuńMnie się też zaszkliły oczy, ale potem spłynął na mnie spokój.
UsuńMiałam kilka razy w życiu sen "proroczy". Po prostu, przyśniło mi się coś a potem się spełniło. Może to było wynikiem oczekiwania na coś, w tych przypadkach jednak nie mogę mówić o zbiegu okoliczności, ciężko mi nawet obwiniać podświadomość bo chociaż czegoś oczekiwałam to jednak sny pokazały mi to coś jako zupełnie inne niż oczekiwałam i tak właśnie było.
OdpowiedzUsuńNajczęściej interpretuje się sny jako symbole i dla mnie to jest OK, przynajmniej człowiek uspokaja własne sumienie, najczęściej nie zdajemy sobie jednak sprawy z prawdziwej ukrytej symboliki snów. Zastanawiające jest że nie wszystkie sny traktujemy tak samo. Niektóre są tylko oczyszczeniem z nadmiaru emocji, wyrzuceniem przez mózg wszystkich niepotrzebnych obrazów, ale są też takie sny po których odczuwamy niepokój lub nadzieję. Ten sen o Ruficzku to jeden z takich, niosących ukojenie. Ale że przyśnił się czytelniczce? Niemniej jednak, przeczytałam z zaciekawieniem.
To pokazuje na pewno jak bardzo przeżyła śmierć Rufiego ta czytelniczka.
UsuńA co do twojego komentarza, Iwonko, to ja myślę, że łatwiej jest machnąć ręką i uznać sen za bzdury niż dać mu szansę. Niestety zazwyczaj nie pamiętam co mi się śni, ale kilka razy po analizie swojego snu poczułam niemal objawienie i zrozumienie, a kilka razy też wielką ulgę.
Sen X zalicza się do tych ostatnich, niezależnie w którym świecie jest to szczęśliwe okno.
Zryczałam się potężnie, na interpretację się nie porwę. Jestem raczej racjonalna i sceptyczna w takich sprawach, ale ten sen to nadzieja i spokój.
OdpowiedzUsuńZaśpiewałabym ci "Rycz, mała, rycz, płacz, maleńka, płacz.", ale samej mi nie jest za wesoło, choć spokojnie. Niech ci się udzieli ten spokój wynikający z pewności słusznej decyzji, Hanuś.
UsuńJa też jestem racjonalna i sceptyczna , ale paradoksalnie wierzę w zjawiska tzw. paranormalne. Sama nie mam takich snów. Ale myślę, że ten sen jest znakiem. Ja zinterpretowałam go w ten sposób, by szukać dalej, że Kayronek gdzieś sobie żyje, a kochający Rufiś go znalazł. Chciałabym Gosiu by tak było i żeby się odnalazł. Ale może rację ma część osób, która sen interpretuje inaczej, że Kayronek żyje bezpieczenie, otoczony miłością, a Ty masz się nie martwić. To prawda, że są rzeczy na niebie i ziemi, które nie śniy się nawet filozofom.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że opublikowałam ten sen. Niemal wszyscy odczytują go tak samo; jako ukojenie i nadzieję, że Kajtuś jest szczęśliwy.
UsuńŻe sny prorocze istnieją, to wiem z autopsji. Miałam ich trochę w życiu - i stety, i niestety.
OdpowiedzUsuńMoże napiszę o snach z Elą, moją nieżyjącą od osiemnastu lat przyjaciółką.
Przez te lata śniła mi się dokładnie pięć razy.
Pierwszy sen, około tygodnia po pogrzebie, taki neutralny, czarno-biały. Paliła papierosa, jak tu, na ziemi, i powiedziała "ty się tam niczym nie przejmuj, to wszystko jest tutaj tak mało ważne". I zniknęła.
W następnych snach, jak teraz widzę, dwa razy informowała o dobrym zakończeniu albo uprzedzała o czymś złym. Ostatni raz śniła się trzy lata temu, przed śmiercią Taty. Skąd wiem, że były to sny albo na dobro, albo na zło? Gdy po operacji mój mąż był w stanie krytycznym, Ela ukazała się na chwilę, uśmiechnięta, w czerwonej sukni. Czerwień - krew, życie. Wydźwięk snu po prostu.
Co mogę powiedzieć, jeśli chodzi o sen, o którym napisałaś, Gosiu. Że nie wiadomo. W tej chwili nie wiemy, czy jest prawdą to, o czym informuje. Ale jest to sen dający nadzieję... Spełnienia której życzę Ci z całego serca.
Musiałaś być bardzo związana ze swoją przyjaciółką.
UsuńDziękuję, Sowo, za Twoją opowieść.
Wierzę, że sny są interpretacją naszych pragnień,często tych, które skrywamy nawet przed sobą samym, ale również obaw i trosk. Ciężko rozróżnić, kiedy są przesłaniem, a kiedy tylko odzwierciedleniem natrętnych myśli. Czasem okazują się pocieszeniem i dają nadzieję, dlatego warto się nimi dzielić.
OdpowiedzUsuńCiężko to rozróżnić, choć ponoć można nauczyć się śnić na zamówienie! Miałam nawet kiedyś wziąć udział w takim warsztacie psychologicznym. Może jeszcze wezmę. :)
UsuńRufi przekazał Tobie wiadomość o Kayronie przez X.Tak jak ktoś wyżej napisał;Kayron nie mieszka za TM bo Rufi musiał z X podróżować.Czemu nie przekazał tej wiadomości Tobie?Może nie chciał potęgować Twojej tęsknoty za jego odejściem?:)W latach 90 rozpadło się moje życie,tak bardzo mnie ten fakt zabolał,że sama chciałam się ewakuować na Drugą Stronę.Mój Tato zmarł w czasie mojego życiowego kataklizmu.Przyśnił mi się dwa razy ale wspomnę właśnie ten pierwszy sen.Jestem w swoim mieszkaniu.Słyszę pukanie do drzwi.Otwieram.W progu stoi Tato.Musiał to być słoneczny i ciepły dzień bo Tato był w koszuli z podwiniętymi rękawami i trzymał ręce w kieszeniach niebieskawych spodni/miał takowe/.Był młodszy i zdrowy,uśmiechnięty całą buzią.Ja też się uśmiecham ale myślę:przecież Tato nie żyje!Ale jak już jest tutaj to zapytam jak zakończą się moje problemy!Wchodzimy do pokoju,Tata ogląda moje kwiaty na oknach/miałam ich bardzo dużo/.Pyta jak mi one rosną.Jest słonecznie,radośnie,ciepło.Ja opowiadam o kwiatach i pytam Taty:jak tu już do mnie przyszedłeś to powiedz mi jak to wszystko się skończy.Tato z uśmiechem nie schodzącym z twarzy odpowiada:nie martw się.Co ma być to będzie.Obudziłam się rano z lekkim sercem co mi się wtedy nie zdarzyło od dawna.Mimo,że problem czasowo jeszcze trochę istniał ja już ze spokojem do niego podchodziłam.Skończyło się tak jak Tato powiedział:)
OdpowiedzUsuńBądź dobrej i spokojnej myśli:)
Może nie chciał potęgować Twojej tęsknoty za jego odejściem? - ta koncepcja jest kusząca...
UsuńWiesz, Orko, ja ci zazdroszczę tego snu z Tatą. Co ma być to będzie. Oby człowiek miał w sobie zawsze tyle spokoju...
Dziękuję ci i pozdrawiam.
Gosiu, jak też przeczytałam Twój tekst rano. Wyryczałam się tak, że jeszcze mnie dławi. I mam kocioł w głowie. Bo ja z tych twardo stąpających po ziemi... ale mając "swoje lata"nie do końca już teraz do wszystkiego podchodzę pragmatycznie. Pewnych rzeczy, zdarzeń, nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Jeszcze jakieś dziesięć lat temu być może uśmiechnęłabym się pod nosem, czytając inerpretację swego snu przex X. Mówiabym, że to mózg przetwarza codzienne sprawy z jawy. Dziś nie miałabym odwagi tak mówić, ponieważ osobiście takich rzeczy/snów doświadczyłam. I ich interpretacja nie była potrzebna. Wszystko w nich jest tak oczywiste, zaskakujące. Ostatnio przed snem poprosiłam Mamę, żeby do mnie we śnie przyszła, bo dość dawno mi się nie śniła. I przyśniła mi się. I była uśmiechnięta, i mówiła, żebym głupotami się nie przejmowała. I patrzyła na mnie szczęśliwymi, spokojnymi oczami. I w tych snach, porozumiewamy się bez słów. Tak, jakbym czytała jej myśli, a Ona moje.
OdpowiedzUsuńO innych snach, które napewno były bardzo ważne kiedyś Ci opowiem. Dziś wiem, że w tej materii wcale nie jestem taka pewna tego, czego byłam pewna parę lat temu. Każdy trzeźwo myślący człowiek, nie powinien być niczego pewien na sto procent. Niewyjaśnione - to po prostu nasza niewiedza.
A Rufi tak bardzo Cię kochał, widział, jak cierpisz z powodu tej sytuacji z Kayronkiem, że bardzo zależało mu na tym, by Ci powiedzieć, że On wie, że Kajtkowi jest dobrze, żebyś wreszcie poczuła spokój w sercu, że z Kajtkowi nie dzieje się krzywda. Kochany Ruficzek ! I będę to powtarzać : dusza Ruficzka jest większa od Niego :)
Ja myślę, Ewo, że nigdzie nie dałoby się tak o tym pogadać jak tutaj. Nie dość, że nikt się ie śmieje to jeszcze każdy zostawia margines na prawdopodobieństwo takiej historii.
UsuńJakie mądre rzeczy mówią nam rodzice w czasie snu! Tobie mama, żebyś się głupotami nie martwiła, Orce wyżej, że co ma być to będzie... Takie proste prawdy, najprawdziwsze z prawdziwych. Gwarantujące szczęście. Wyższa szkoła życia.
Kochani, ponieważ ta historia ma ciąg dalszy będzie o niej post jutro. Szkoda mi ją zgubić wśród komentarzy, poza tym muszę sobie z tym pobyć.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za dzisiaj. Za ten wspaniały odzew.
Staram się nie interpretować snów, nie przypisywać ich szczególnych znaczeń. Choć czasami się też nad nimi zastanawiam.Często się nam śni to o czym myślimy, świadomie lub nie. Kiedyś, w trudnych dla mnie chwilach, miałam sen, że zamiatam taras taka miotłą z brzozowych witek. Robiłam to agresywnie i stanowczo. W tym śnie, tak, jak Rufi "mówił" X, mnie ta szczotka i cała czynność zamiatania "mówiła", że wymiatam z życia coś przykrego, coś, co chciałam, żeby odeszło, żeby mnie nie dręczyło. I tak się stało. Pamiętam, że po obudzeniu pomyślałam sobie, "to koniec, to już minęło i nie wróci". Sen X ma moim zdaniem pozytywne przesłanie, Kayron, gdzie by teraz nie był, jest mu tam dobrze. Wolałabym jednak, żeby to był jakiś ziemski dom i żebyś jeszcze mogła go zobaczyć:)
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze odczucie: Kayron jest szczęśliwy i dobrze mu tam, gdzie jest.
OdpowiedzUsuńRufi skorzystał z mocy, które otrzymał w swoim nowym świecie i chciał Cię uspokoić, żebyś odzyskała ten swój spokój od nowa i żyła dalej, już z mniejszym bólem.
Ściskam