I ja, i Jola, miałyśmy tremę przed naszym spotkaniem. Nic dziwnego, jesteśmy zwykłymi kobietami, bez żadnych cech nadprzyrodzonych, żadnych zapędów anielskich, jak niektórzy chcą nas widzieć. Jola obawiała się, że będziemy rozczarowani, bo nie wszystko wygląda tak pięknie jak na FB. Kiedy powiedziałam to MójCiOnemu, bardzo się zdziwił: to może być jeszcze piękniej?
Nie trzeba, aby było piękniej. Teraz, w czerwcu jest tam na Pogórzu Makowskim cudownie, ale nie to jest najważniejsze. Jest prawdziwie tak, jak Jola jest prawdziwa i nikogo nie udaje. Jest zwykłą niezwykłą dziewczyną ze wspaniałą cechą: umie słuchać. To takie rzadkie! Umie słuchać i zapamiętuje to, co usłyszała! Miło się z nią rozmawia. Zadaje pytania, aby lepiej zrozumieć. Dopytuje, bo ciekawi ją, co druga osoba ma do powiedzenia.
Poza tym, to prozaiczne przy poprzedniej cesze, cudownie gotuje - potrawy są proste i smaczne jak u mamy. Ogórkowa, pomidorowa, barszcz, pieczarkowa, naleśniki ze szpinakiem i fetą, fasolka szparagowa z młodymi ziemniaczkami i jajkiem sadzonym, makaron z sosem brokułowym, łazanki z kapustą (boskie!) i inne dania pasujące do agroturystyki, bardzo smaczne i świeże. Dla nas były wegetariańskie. :)
Jola, to jest ważne, ma wielkie serce do zwierząt. Nie kupuje rasowych psów i kotów, przygarnia te wyrzucone i biedne. Nawet konie uratowane z rzeźni znalazły u niej schronienie. Ileż to pracy, aby trzymać taką trójkę, powiedzmy to jasno, darmozjadów!
Jola poświęca swoje życie dla zwierząt, obsługując je każdego dnia. Bo je kocha. Powiem szczerze, nie byłabym w stanie tak ciężko pracować.
Jesteśmy oboje z MCO pewni, że wrócimy do Jolinkowa, bowiem od kiedy tylko wyjechaliśmy, już tęsknimy! Czuliśmy się jakbyśmy się znali z Jolą od zawsze.
Nie muszę więcej piać nad wspaniałością tego miejsca. Zdjęcia przemówią - wystarczy.
Kliknięcie powiększa je. Warto!
|
Absolutnie szczęśliwy dzieciak - w swoim życiu zaznał tylko dobra.
Miało go nie być na świecie, a jego mama miała zginąć w rzeźni, nosząc go w brzuchu. |
|
Pączek na wieczornej sesji pieszczot. Patrzy na nas Słoninka - kochana psia staruszka. |
|
Kolacja dla kur podana! |
|
Luzaczek i Lily - jego mama. |
|
Jak dobrze po nocy wyjść na pastwisko! |
|
Co tu pisać... Zazdrośćcie! |
|
Fika, Mika i Bekon pilnują wypuszczania kóz z koziarni. |
|
Lutek - kozioł rezydent - uwielbia pieszczoty! |
|
Fascynacja Fiki. Piękny! |
|
Fika i Mika nie odpuściły żadnej wizyty w koziarni |
|
i na pastwisku. |
|
Luzak. Bandzior |
|
i łobuziak! |
|
Nie wiadomo kogo głaskać, rąk za mało! |
|
Moja ulubienica z mamą. Cudowna kózka, wesoła i przyjazna jak piesek. |
|
:) |
|
Nie trzeba wychodzić z ogrodu, aby napawać się widokami. |
|
Po deszczu. Góry parują. |
|
Waldek pomaga Joli w pracy. |
Dla mnie to raj, bo są zwierzęta, które można głaskać i przytulać. Wszystkie zaświadczają swoim zachowaniem, że jest im dobrze, że kochają ludzi. Jola każde z nich pieści, tuli, przemawia i martwi się o nie jak o dzieci. Bo to są jej dzieci.
Kiedy przyjechaliśmy, było wszystko dobrze; zwierzaki były zdrowe. Niestety około środy zaczęły się problemy. Młode kózki chodziły z czarnymi od biegunki tyłkami. Najbardziej chora była maleńka Okruszek. Jeszcze na dodatek zraniła się w nóżkę. Jola zaglądała do niej i do innych co chwilę, zamartwiając się. No i w końcu trzeba było wezwać weta i podawać leki. Choroba kózek pozbawiła ten sielski krajobraz beztroski. Pokazała, że to nie sielanka, a normalne życie z jego wzlotami i upadkami, z jego okresami spokoju i niepokoju.
|
Zapada zmierzch. |
|
Dziewczyny były w Jolinkowie bardzo szczęśliwe! |
|
Fika i Mika nie narzekały na brak spacerów, |
|
a my widoków. |
|
Na pierwszym planie ostrewki - stelaże do suszenia siana. |
|
Kocham czerwiec. |
|
Spotkana na spacerze, też milutka, niebojąca się. |
|
Bekon i Słonina. :) |
|
Fiona. |
|
Na piecu; Pączek, Mufinka i Filemon. |
|
Cowieczorna przyjemność, mniam! Jola też uwielbia lody! |
|
Waldek po deszczu. |
|
Filemon. |
|
Pączek. |
Ciąg dalszy nastąpi. Wieczorem, bo od jutra muszę (i chcę) pisać o moich nowych tymczaskach. Co za galeria cudowności! Zapraszam!
Zauwazylam w Jolinkowie wielkie bogactwo przepieknych serwet, serwetek i koronkowych ozdobek czego-sie-da. Czyzby Jola w wolnych chwilach (he he, wolnych chwilach!) zajmowala sie rekodzielnictwem? Te cudenka tworza specyficzny klimat Jolinkowa, ocieplaja juz i tak cieple domostwo. Piekne!
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że nie zapytałam? Gapa ze mnie, natomiast szczerze wątpię, że Jola sama to wydziergała. Myślę, że to zdobyczne jak spora część wyposażenia. :)
UsuńJest tam przepięknie.Podziwiam Jolę.Niesamowita kobieta.
OdpowiedzUsuńFajna, równa babeczka z niej. :)
UsuńNapawam się pięknem i spokojem, które emanują z tych Jolinowych zdjęć.
OdpowiedzUsuńCzęstuj się, Julito!
UsuńWspaniali ludzie, zwierzęta oraz piękne domostwo i okolice.
OdpowiedzUsuńNiestety u nas już nie stawia się ostrewek, słomę i siano się baluje lub kostkuje. Ale i słoma dziś nie ta co wcześniej. Kiedyś zboża były wysokie, pozwalało to wiązać snopki. Teraz siła ma iść w kłos, bo dużo ziarna to kasa.
Czy ktoś widział jeszcze gdzieś snopki?
Tam jest pełno snopków na ostrewkach. Cudny widok!
UsuńObiecuję sobie zagościć w tym raju. Piękne miejsce stworzyła Jola, ciepełko bije z każdego kąta.
OdpowiedzUsuńFajnie wybrać dobry czas; jesień jest super, wiosna i wczesne lato. Teraz było idealnie!
UsuńPodziwiam Jolę i jej dzieło - bo przecież ona stworzyła Jolinkowo:) Bardzo podoba mi się zdjęcie 31., bo pokazuje urodę i wdzięk domu, i 41., bo przypomina mi się, jak nasz piesek, Kleks, cały się chował w takich wysokich trawach i żeby coś zobaczyć, wyskakiwał w górę wysoko, ponad trawy, na wszystkich czterech łapach jak na sprężynach:)))
OdpowiedzUsuńA w poprzednim poście, te maluchy z kurą to indyczęta?
Jolinka-kocinka śliczna i ogon faktyczne ma długaśny :)))
I jeszcze chlebek - wręcz poczułam jego zapach i "zobaczyłam" moją ciocię wyrabiająca ciasto chlebowe w drewnianej dzieży...
W poprzednim poście jest gospodarstwo tych ludzi od których wzięłyśmy kotkę Jolinkę. Te małe to zielononóżki, które wychowuje "zwykła" kura.
UsuńAch! To ubarwienie mnie zmyliło i to, że moja ciocia czasem podkładała kwokom indycze jajka i potem kury wodziły małe indyki:)
UsuńJestem pełna podziwu dla Joli i jej ciężkiej pracy. Nie umiałabym... Choć pewnie sami nie wiemy na ile nas stać, ile możemy zdziałać. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to miejsce to raj! Piękny mieliscie wypoczynek :)
Nie wiem, Alu czy mąka chlebowa pszenna tym 650 da radę temu przepisowi? Nie dostałam tu innej. :(
UsuńJa się w Joli i w Jolinkowie zakochałam.
OdpowiedzUsuńNo i Kara ma adoratora... Masz blisko, tylko jeździć. :)
UsuńJeździć, jeść i tyć :P
UsuńFaktycznie, po powiększeniu widać więcej szczegółów, m.in. Waldka asystującemu Joli przy pracy ;) cwaniaczek jeden :)))
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, życie na wsi, to nie sielanka, opiewana wielokrotnie przez poetyckich mieszczuchów ... a tym pewnie trudniejsze, kiedy ma się dużo serca i empatii dla zwierząt, tak, jak Jola. Wtedy ich krzywda boli, a los na sercu do końca życia leży.
Mieliście naprawdę niesamowity wyjazd :))
Tylko te ekhmmm .... papierochy .... ciekawe, czyje one ;)))
No, dobra, pytania nie było ;)
Joli te papierochy. Też nie mogłam patrzeć na to jak pali. W dodatku zostałam ZMUSZONA do ich zakupu, że niby po drodze mogę wpaść do sklepu... :)
UsuńOj tam, co sie czepiacie palaczy? Jola, podobnie jak ja, gdyby nie palila, bylaby chodzacym idealem, a takich nie ma. :)))
UsuńUderz w stół, hrehrehre ...
UsuńŻeby nie palacze to kraj całkowicie by popadł w ruinę!:P:)
UsuńAle idzie dobra zmiana ! Ponoć cichaczem akcyza na fajki wzrosła o 50 gr. Skądeś trzeba uciułać na 500+ !
UsuńPantera ma rację. Jola musi mieć wady, bo nikt nie jest idealny. I już!
UsuńLi - też wzdragałabym się przed takimi zakupami ;)
UsuńI wiedziałam, że Pantera odezwie się gromko w obronie palaczy hahah ...;)))
Ja też, ja też! Odezwę się w obronie palaczy :-) Sama nie palę ale... chciałabym :-D
UsuńDajcie Joli spokój, pewnie, ideałów nie ma. Tam tyle świeżego powietrza, nawdycha się kobita i tak.
Kurczę, afera papierosowa się zrobiła. To niech będzie, że papierosy kupiłam z przyjemnością, bo były dla Joli:)
UsuńNo własnie :(
UsuńPrzepiękne zdjęcia i cudowne miejsce!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co nowego u tymczasków :)
Niecierpliwie czekam na jutrzejszy post!
Nie wiem czy zdążę, a jest co opisywać!
UsuńJuż to pisałam, napiszę jeszcze raz. Piękne: miejsce i dom, okolice i widoki, zwierzaki, zdjęcia i UKŁON GŁĘBOKI I PODZIW DLA JOLI! Podziwiam tę Kobietę. Ogarnąć to wszystko....
OdpowiedzUsuńGdybym miała 10 lat mniej pojechałabym tam z przyjemnością.
A co ci wiek przeszkadza? Nie musisz przecież chodzić w góry. Leżaczek, książeczka, głaskanie kur... :)
UsuńTe mordki w miseczkach :))) (trzy ostatnie zdjęcia) Wszystkie zwierzaczki szczęśliwie i z ufnością patrzące. I Jola wtulająca się z miłością do wszystkich swoich futrzastych ! Patrząc na zdjęcia, w zasadzie można nic nie mówić. Piękne, pełne dobra miejsce ! Wielki szacunek i podziw dla Joli. Jakżeż się w niej, i w Jej raju nie zakochać. Jolu, niech Ci się szczęści, i niech wszelkie choróbska i inne plagi omijają Twój raj ♥
OdpowiedzUsuńEwo! I ja też tak pomyślałam: tu nie trzeba żadnych komentarzy, bo zdjęcia mówią same za siebie:)
UsuńPodpisuję się pod tym apelem, Ewo: Jolu, niech Ci się szczęści, i niech wszelkie choróbska i inne plagi omijają Twój raj ♥
UsuńDziś Okruszynka czuje się lepiej. Jola całą noc, co 2 godziny poiła ją glukozą, pomogło, ale jeszcze trzeba trzymac kciuki.
A ja zauważyłam niebieski płotek. Wygląda na to, że fajne Dziewczyny, mają niebieskie płotki. ;)
OdpowiedzUsuńA mnie oprócz domków i płotków niebieskich zachwyciły wszędobylskie, piękne i subtelne, malutkie niezapominajki, malowane w różnych miejscach :)
UsuńSpostrzegawcza jesteś! Ja nie widziałam. (
UsuńPięknie,pięknie,pięknie...
OdpowiedzUsuńA czy kozunie tyż łapą kleszcze?a co to za kóz/pci męskiej?:)/z takimi przecudnymi rogami?
Pod zdjęciem jest link i tam jest wszystko!
UsuńKozy łapią kleszcze.
Ale ze mnie gapolinda!Waldka zauważyłam ale wpatrzona w rogi,nic nie widziałam:(
UsuńDzięki:)
"Gapolinda" bardzo mi się podoba:))
UsuńDziewczyny, wieczorem odpowiem na pytania!
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do ochów i achów nad wszystkim i głęboki ukłon dla Joli, wcale się nie dziwię Gosia, że będziecie tam wracać :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny tak pięknie pisały a mnie się tylko cisnęło na usta "o Jezu!! Jak tam pięknie!"
OdpowiedzUsuńTe kozy, takie fajniutkie, te koronki nawet na metalowych kankach. Bajka. Trudno to opisać. Spokój, miłość, piękna przyroda. To wszystko wymaga od Joli niesamowicie dużo pracy. Tym bardziej - szacunek.
A mówta co chceta. Palę, nie zamierzam się z tego tłumaczyć. Palę. Nie jestem idealna i nigdy się za taką nie uważałam. Palę i palić będę.
OdpowiedzUsuńJak ja Cię rozumiem...:)
UsuńJa też. Chociaż nie palę już coś ze 20 lat ale tak strasznie mi się chce. Jestem palacz niepalący :-(
UsuńLi kochana nikt Cię nie ZMUSZAŁ :)zawsze człowiekowi przypną łatkę, albo pali, albo gruba, albo chuda. A ja Wam powiem, dajcie żyć, po prostu. Niech każdy z nas żyje i decyduje o sobie. Dajcie żyć, bo ja mam w nosie "co ludzie powiedzą". Dawno z tego wyrosłam.
OdpowiedzUsuńJak to nikt mnie nie zmuszał? A groźba pozbawienia obiadu? ;-)
UsuńNo fakt, obiad. A ja i tak będę palićććććććććććććć
UsuńJolu, jesli poczułaś się obrażona moimi słowami, to Cię bardzo przepraszam. Nie to było moją intencją, rzecz jasna.
UsuńRozśmieszył mnie po prostu kontrast pomiędzy pięknymi widokami, Twoim ładnym domem, a prozaicznymi fajkami. Ot, co.
Ale już nie będę nikogo w takim układzie narażać na moje spaczone poczucie humoru.
Ja się nigdy nie obrażam :)))) po prostu jestem...i kocham, szukam, cały czas szukam. Mimo wszystko. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńRany! Mam nadzieję, że to wszystko żarty i przekomarzanie.
UsuńJa paliłam 25 lat, paliłam namiętnie. Potem przyszedł czas i rzuciłam. Teraz jestem wolna, ale jeszcze pamiętam jakie to było przyjemne (choć nie cały czas).
Przeczytałam wszystkie komentarze i wszystkie są żartobliwe, miłe, więc spoko. Luzik ;)
Teraz zamiast "Luzik" mówi się "Luzak", Gosiu :D
UsuńTja, odwieczny spór, w którym każda strona ma swoje racje:)
Chłop mój też 25 lat palił, jeszcze po naszym ślubie parę lat - więc wiedziały gały ;)
Usuń5 lat już nie pali, przyszedł moment, że rzucił z dnia na dzień.
Tak, jest, szefowo! Mówi się LUZAK! :***
OdpowiedzUsuńBo my fajne dziewczyny jezdesmy, chociaz papierochy palimy:))))
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze naleweczki lubie, i nie pogardze jak czestuja hihihi.
Piekne mieliscie wakacje w Jolinkowie Gosiu, zdjecia cudne!
Żarty Gosiu :)))) żarciki po prostu, Ty wiesz że ja się nie dam :)))))
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce - piękne w każdym wymiarze - to widać z każdego zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń