Poznałyśmy się z Iwoną zaraz na początku naszego blogowania.
To już będzie z... cztery lata. Jak to zleciało!
Przez ten czas wciąż się na blogach odwiedzamy, czytamy, cenimy wzajemnie i dlatego,
kiedy Iwonka podczas swojego pobytu w Polsce dała się zaprosić do Wrocławia
i stanęła przed furtką naszego domu, poczułam się, jakbym witała dobrze mi znaną przyjaciółkę.
i stanęła przed furtką naszego domu, poczułam się, jakbym witała dobrze mi znaną przyjaciółkę.
Jednak znajomość wirtualna i to, co można zobaczyć na zdjęciach,
różni się zwykle choć trochę od wyobrażeń.
Więc...
Róża z mojego ogródka zakwitła i pachnie! |
Iwona stanęła w progu, a ja krzyknęłam: ale z ciebie dziewczyneczka! :)
Sami powiedzcie, że ta sportsmenka - kobieta, która potrafi przebiec/przejechać na rowerze/przespacerować niesamowite (naprawdę!) ilości kilometrów,
sportowo gra w badmintona oraz od niedawna jeździ na motocyklu, wygląda prześlicznie.
Zaczęłyśmy wizytę od uścisków, powitań i serniczka, a potem już nastąpił stały punkt programu:
spacer z FikiMiki w naszych pięknych okolicznościach przyrody.
Ślicznie się spisały chmury tego pierwszoczerwcowego, ciepłego dnia,
choć one nie miały prawa zaimponować Iwonie.
Szkocja - kraj zamieszkania Iwonki, słynie z cudownych, wielopiętrowych konstrukcji chmur.
Ech... Mam mnóstwo zdjęć od MCO, który był tam na rowerze, czas je odkurzyć.
Psie dziewczynki pokazały naszemu gościowi, jakie z nich papużki nierozłączki.
Udało mi się namówić Iwonę na sesję. Na pamiątkę, dla siebie, dla blogowych przyjaciół. :)
Moje tereny bardzo się jej podobały.
Czy kiedyś, zakładając bloga, sądziłam,
że będę spacerować po parku z koleżanką blogerką ze Szkocji?
I że będzie nam się tak dobrze rozmawiało?
Oprowadzając Iwonę po moim życiu, czułam się dobrze i bezpiecznie.
Mika jest u nas dopiero 6 tygodni, wciąż jeszcze bywa nieufna, ale nawet ona polubiła Iwonkę.
Z Fiką, jak widać, komitywa w najlepsze. Mają chyba nawet jakiś swój tajny język!
Kolejny rezydent domownik - Stefcia, nie ma już problemów z zaufaniem.
Ten, z racji mięciutkiego futerka, rozkoszny króliczek,
chętnie daje się miziać, a mruczy przy tym jak szalony!
Nieodłączoną częścią pobytu ZMD jest wizyta gdzie?
W kocim pokoju oczywiście!
Kubuś Antonio Bandzioras, Baśka i Witek wraz z mamą Szarcią pokazały Iwonie,
jak cieszą się z odwiedzin ludzi. To bardzo kochane, niesamowite, proludzkie kociaki!
Przyznam się bez bicia, że z gotowaniem mi okropnie nie po drodze...
Szczególnie że niedaleko domu mam cudowną restaurację, o której pisałam już kilkukrotnie.
Jedzenie jest tam tak pyszne, że kiedy tylko znajdę pretekst, zaraz tam kogoś zapraszam.
Byłam już tam z kilkoma koleżankami blogerkami. Za każdym razem - poezja!
Tak było i tym razem.
Ryba ze szparagami, z kaszą jęczmienną, sosem holenderskim - genialne danie.
Pierś z kaczki, młoda kapusta z koperkiem, buraczki z wanilią,
żel z malin i sos czekoladowy - to wszystko w jednym daniu!
A na deser... Ale nam się udało!
W restauracji zrobiono Dzień Dziecka i słusznie zakładając,
że wszyscy jesteśmy dziećmi, częstowano gości owocami w czekoladzie!
Fontannę czekoladową obsługiwało się samemu i można było brać, ile się chce. Hura! :)
A potem znowu koci pokój
i prezenty! Mam nowe pojemniki na herbatę - urocze. Już zagospodarowane.
I mam nowego ptaszka. Do kolekcji. Witaj w domu, ptaszynko!
Iwonie spodobały się kolczyki-sówki. Bardzo się cieszę. :)
Poruszyłyśmy tematy ważne i nieważne, poważne i niepoważne.
Było... To chyba widać na zdjęciach...
A potem się pożegnałyś i teraz Iwona...
Fruuuu - leci samolotem! :)
Dzięki, Iwonka, za ten dzień razem.
Może i my kiedyś polecimy do Edynburga i zapukamy do Twoich drzwi?
Już wiem, że takie rzeczy są nie tylko możliwe,
ale i często bardziej prawdopodobne, niż się wydaje.
Hura!!! Pierwsza
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że spotkanie było udane pod każdym względem :))
OdpowiedzUsuńSympatyczna, dziewczęca buzia i uroczy uśmiech. Pięknie obie wyglądacie na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Iwony i swoim :)
UsuńFajne, sympatyczne spotkanie. Dużo emocji i ciepła, jak zawsze u Ciebie Gosianko.
OdpowiedzUsuńFajna Dziewczyneczka z tej Iwonki :)
OdpowiedzUsuńOby takich dni jak najwięcej ! :)
Ale fajne spotkanie.....i sliczne prezenty, pojemniki cudo:):):)
OdpowiedzUsuńwspaniale :) to musi być niesamowite przeżycie spotkać się z kimś kogo się niby nie zna, a jednak zna bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńwielu takich spotkań życzę!
może i ja kiedyś będąc we Wroclove stanę przed ZDM? Kto wie... :) :)
Zapraszam, Kasiu!
UsuńPięknie :)!... Pozdrawiam Was obie :D.
OdpowiedzUsuńAle fajny dzień miałyście!
OdpowiedzUsuńIwonka wygląda bardzo radośnie i sympatycznie i jaka cierpliwa modelka! Miałaś z nią raj ;P
No i Mika jak zerka zza winkla na te kolczyki :)
Mistrzyni drugiego planu :)
UsuńIwona oraz róże - wszystko piękne!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę różę, bo ona pięknie pachnie. Tylko szkoda, że tak szybko przekwita...
UsuńSpotkania blogowe mają w sobie tyle pozytywnych emocji!
OdpowiedzUsuńW restauracji byliś razem :)
A dzisiaj byliś w na koncercie symfonicznym, ale z kim to na razie nie powiem ;)
Kurczę, mów mi tu zaraz! Ciekawa jestem! :)
UsuńA ja jutro się z Kimś spotykam i nie powiem z kim :))
UsuńMam nadzieję, że do spotkania dojdzie, że żadne kataklizmy nam nie przeszkodzą.
Ładnie udokumentowałyście swoje spotkanie :)
Druga mnie denerwuje! Z kim???
UsuńGosia,jak mi powiesz, dokąd Basia i Wiciu jedzie, to powiem Ci, z kim się jutro spotkam ;) a jak nie, to trzeba poczekać do jutra lub poniedziałku ;)
UsuńHe, he, cwaniara! :) Na razie nic z tego. Cała historia musi być!
Usuńnastępny fajny dzień :)
OdpowiedzUsuńGosiu, aż boję się zapytać, ale co z Hokusem???
Elu, spokojnie. Ma gorsze wyniki, ale nie ma dramatu. Płuczemy go, sprawdzamy. Zmieniam mu karmę. Musi się odbić!
UsuńAle się dzieje ostatnio! Fantastycznie się dzieje! A to dopiero początek! Lato zaczęło się nadzwyczaj obiecująco!
OdpowiedzUsuńSpotkanie goni spotkanie, a fajna historia fajną historię. I niech tak będzie!
UsuńTo samo chciałam napisać; spotkanie za spotkaniem, a lato (to do Hany:) właściwie się na dobre nie zaczęło. Naprawdę, fantastycznie się dzieje :)))
OdpowiedzUsuńDziekuję Gosiu za wpis. Ja wciąż nie wiem do czego się zabrać po powrocie, tyle rzeczy do zrobienia, ogród mi całkiem zarósł... A gdzie tam pomyśleć o poście!
OdpowiedzUsuńPowiem tylko że ten krótki pobyt za Twoimi drzwiami, poznanie TwójCiOnego i Innych Bliskich ludzkich i czterołapych było wisienką na torcie mojego dziesięciodniowego pobytu w Pl. Z niektórymi osobami mi po prostu klika, z innymi nie klika i już. Ech, muszę popełnić wpis, powiem więcej. A na razie - Gosiu, dziękuję!!! :-*
To dokładnie obrazuje moją tezę, że internety nie takie złe i wszystko można wykorzystać w dobrym celu. Dzięki blogom wielu dobrych ludzi się poznało i polubiło. I to jest piękne! :-D
OdpowiedzUsuńPotwierdzam pyszne dania w tej restauracji.Ja tam byłam wczoraj z koleżankami z pracy.Jadłyśmy FISCH PAY.[nie pamiętam czy tak się pisze]a jedna jadła właśnie tą kaczkę a druga wieprzowinę.Wszystko palce lizać.Byłam tam pierwszy raz i na pewno nie ostatni.Bardzo owocne to spotkanie z Iwonką.Super.
OdpowiedzUsuńFajnie jest spotkać kogoś ze świata wirtualnego w realu. Ostatnio miałem przyjemność poznania osoby, z którą znałem się tylko z wpisów dokonywanych na FB. Pozdrawiam piękny Wrocław.
OdpowiedzUsuńSuper spotkanie , piękne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńFajnie że narobiłaś Iwonce zdjęć ;-))