Chcę opisać jeszcze raz możliwie jak najdokładniej, jak jego adaptacja wyglądała u mnie, żeby wiadomo było, czego się spodziewać - wiem, że kilka osób już się poważnie zastanawia nad powiększeniem swojej rodziny o tego kochanego kotka.
Domyślacie się już, że Janek jednak szuka domu. Mimo tego, że nie będzie to proste, muszę ze wszystkich sił walczyć z chęcią przygarnięcia na stałe kolejnego kota, choćby nawet był to Janek z jego historią. Wciąż powtarzam sobie, że to nie jest Kayronek, a jemu będzie bardzo trudno pogodzić się z obecnością kolejnego kocura w domu, gdy wróci.
Jeśli zdecydowałabym, że Janko zostaje (pomijam, że oczywiście nie mogę tego robić sama tylko z mężem i synami), to stałoby się dla mnie jasne, że nie nadaję się do pomagania kotom poprzez prowadzenie domu tymczasowego. W ubiegłym roku zdecydowaliśmy o przygarnięciu Hokusa, w tym - Stefy, jeśli tak dalej pójdzie, to zanim się obejrzymy, zakocimy się na amen. Każdy nowy kot w domu to przecież oprócz kosztów i obowiązków także nowy układ osobowościowy mający wpływ na wprowadzanie tymczasów na pokoje. To nie jest proste.
Janka nie powinnam zatrzymywać również dlatego, że on raz dwa znajdzie dobry dom. Ja mam nawet marzenia na ten temat, ale muszę poczekać, może, a nóż widelec…
O Janku, informacje dla nowego domu:
- Kiedy Janek został złapany, wyglądał na wpół zdziczałego.
- Był kompletnie przerażony.
- Pierwsze dwa dni spędził za pralką w pralni.
- Wyciągałam go stamtąd najpierw w rękawicach (narciarskich), a potem gołymi rękami, poddawał się, ale to wrażliwy kot – bardzo się bał, okropnie.
- Kiedy go wyciągałam, poddawał się głaskaniu, ale potem zaczynał płakać, miauczeć, chodzić nerwowo i wyraźnie szukać drogi wyjścia. Chciał się wydostać.
- Wzięłam go potem na górę do kociego pokoju, gdzie spędził jeden dzień i noc z Cynamonem.
- Również tam miauczał, szukał drogi ucieczki.
- Wypuściłam go na dom, myśląc sobie, że będzie mu lepiej na dużej przestrzeni. Schował się za szafkami w kuchni i wychodził, by miauczeć i szukać drogi wyjścia. To wtedy poważnie myślałam, że tego nie wytrzymam, było mi go strasznie żal i myślałam, czy go nie wypuścić.
- Potem zaczął ze mną spać w nocy, tulić się, ocierać pyszczkiem o moje policzki i brodę, wtulać się we mnie, ale też kilka razy na noc budził mnie, płacząc. To były trudne dni i przerywane noce.
- Mniej więcej po upływie półtora tygodnia wyraźnie się wyciszył, wszystko mu się odmieniło. Wydaje się, że zaakceptował życie w domu w stu procentach. Mimo że inne koty wychodzą i on to widzi, nie interesują go drzwi na taras ani okna. Jest spokojny, cichutki, miły, ociera się o nogi, daje główkę do głaskania. Wzięty na ręce zaraz się tuli. Śpi calutką noc przy mnie, choć dziś mnie zdradził i poszedł spać do Roberta. Na początku bał się go (MCO nie było kilka dni w domu), potrzebował dwóch dni, aby go całkowicie zaakceptować. Wciąż jeszcze zdarza się, że przestraszy go nagły ruch czy dźwięk, ale to zupełnie inny kotek. Nawet apetytu dostał, a ponieważ jest bardzo chudy (waży ok 3,5 kilo), cieszę się z tego i wciąż napełniam mu miseczkę. W stosunku do innych kotów cały czas był i jest spokojny, choć raz, kiedy leżał na mnie i mruczał, nasyczał na Stefkę, która przyszła się koło mnie położyć. Ona się tym nie przejęła i potem spały w niewielkiej odległości.
- Teraz wszystkie koty jedzą zgodnie blisko siebie, mijają się bez konfliktów i ogólnie panuje niesamowity spokój w kocim towarzystwie. Aż miło.
- Rufiego bał się trochę na początku, choć nie panicznie. Po prostu ostrożnie koło niego przechodził. Teraz już robi to o wiele śmielej, choć jeszcze buziaka mu nie dał, jak to wiele innych tymczasków przed nim czyniło. Widać to kwestia czasu.
- Wydaje się, że nieudana pierwsza adopcja pozostała na szczęście bez wpływu na jego stopień oswojenia. Kot bez wątpienia przeszedł stres, ale kiedy znalazł się u nas, natychmiast wrócił do równowagi.
Ogólnie oceniam, że Janek jest kotkiem bojaźliwym, subtelnym i ostrożnym. Trzeba uważać, aby być wobec niego cierpliwym, cichym, nie narażać go na stresy, a wszystko będzie dobrze. Trzeba pozwolić mu przełamywać się i odważać w jego tempie. To nic trudnego dla znającej się trochę na kotach, myślącej osoby.
To wielki pieszczoch i już widać, jak kocha być z człowiekiem i ile mu od siebie da. Te wieczorne i poranne seanse pieszczot to coś niesamowitego. Czy mu to zostanie? Oby!
Oczywiście należy zdawać sobie sprawę, że kiedy Janek nabierze pewności siebie, kiedy już odnajdzie się w nowym domu, jego prawdziwy charakter dopiero się ujawni. Możemy tylko wnioskować z tego, co jest teraz. Przeważnie można dużo z tego wyczytać. Nowy dom musi nastawić się na takie zachowania, jak opisałam, choć powinny one trwać o wiele krócej, bo on już sporo się nauczył. Na pewno jednak będzie Jankiem Muzykantem, będzie miauczał, będzie szukał drogi wyjścia, aż się uspokoi.
Jestem za tym, aby kotek miał możliwość wychodzenia w spokojnej okolicy, nawet założyłam mu czip, by znowu nie zaginął, ale myślę, że nowy dom musi go przetrzymać nawet przez zimę, aż całkiem się przywiąże do miejsca i do ludzi. Nowy opiekun musi być cierpliwy (u mnie po dwóch tygodniach jest już super!), spokojny, mądry i uważny, by kotek nie uciekł.
Takich ludzi szuka Janek, takich szukam dla niego. Myślę, że tu, Za Moimi Drzwiami, o takich nietrudno.
Kotek ma ok. 5 lat (lekarz określił 4-6), jest wykastrowany, odpchlony, odrobaczony, zaszczepiony (jeszcze raz trzeba), ma zrobione testy na kocie choroby zakaźne fiv/felv (ujemne), wyleczony z zapalenia dziąseł, ma usunięty kamień (stąd to zapalenie było), ma założony czip, je wszystko, choć nie żarłocznie, raczej jak ptaszek, załatwia się idealnie do kuwety, chętnie drapie drapak, jest spokojny, bojaźliwy, spragniony miłości, kochany, piękny. Cóż jeszcze… Wystarczy.
Jeśli ktoś myśli o nim poważnie, proszę o kontakt mejlowy, mam jeszcze coś do dodania, a jeszcze więcej informacji jest na końcu posta Janek.
Mam nawet ochotę i skoro tak, to tak zrobię, na końcu dać Wam możliwość wyboru - zabawienie się w bycie mną. Decydujecie, czy mam kończyć z tą działalnością i zatrzymać Janka, czy oddać go w dobre ręce i działać dalej. Co byście zrobili na moim miejscu. Załóżmy, że trzeciego wyjścia nie ma, bo choć jest oczywiście, nie biorę go pod uwagę. Ja wiem co mam zrobić.
Glos w sondzie nie podlega dyskusji, choc moze serce podpowiada inaczej. Janek powinien znalezc sie w nowym domu (Halszka?), a Ty musisz dalej pelnic swoja misje, bo jestes do tego stworzona. Za duzo jest kociego nieszczescia wokolo, zebys zamykala dom tymczasowy. Ale przede wszystkim argument o dwoch kocurach w domu, kiedy wroci Kajtek ( a ze wroci, nie mam watpliwosci! ), przemawia za tym, zeby Jasiek jednak opuscil Wasz goscinny dom.
OdpowiedzUsuńProwadzac taka dzialalnosc, trzeba przestac kierowac sie sercem i wlaczyc calkowicie rozum.
Dobrego dnia i owocnych poszukiwan rodziny dla Jasienka! :))
No, nieslychane, znow jestem najpierwsza! :)))
UsuńTa sonda to ma być taka symulacja dla tych z moich czytelników, którzy kierowani sercem nalegają bym Janka zatrzymała. Gdyby byli na moim miejscu to co by zrobili? Chciałabym pokazać, że nie są to proste decyzje. Ja nie mam wątpliwości, choć koszty emocjonalne poniosę, ponosić będę i z tym muszę się liczyć. Nie umiałabym prowadzić tego bez serca. Chyba nikt by nie umiał. Tak skarb twój gzie serce twoje, Ktoś pozbawiony miłości do zwierząt, empatii i troski nie robiłby tego, bo po co.
UsuńBędę szukać Jasieńkowi najlepszego domku, może teraz się uda.
Gosia, jeżeli taka była Twoja intencja, to cofam swój komentarz... Dodam tylko, że nikt, nigdy nie był na Twoim miejscu i nie będzie i teraz to ja zupełnie nie rozumiem, po co ta sonda jest i czemu na prawdę ma służyć... ale nie muszę tego wiedzieć... Mocne kciuki - cieszę się, że wiesz czego chcesz i co jest dla Ciebie istotne :)!. Powodzenia.
UsuńZagosowałam !!!! Janku wspanialego domku zyczę :-)
OdpowiedzUsuńChyba depczę Panterze po ogonie ale też i zgadzam się z Jej komentarzem.Janek na pewno znajdzie sobie bardzo dobry dom-zasłużył sobie też na taki.Wielka stratą dla kocich nieszczęśników było by przerwanie przez Ciebie,Was,prowadzenia domu dla tychże.
OdpowiedzUsuńDomyślam się, z jakim bólem oddasz Janka.
OdpowiedzUsuńAle gdybyś miała przestać być matką kocich niebożątek, to Janek nie byłby szczęśliwy, wszak on sam takim biedactwem był.
Znajdź mu tylko ludzi mądrych i odpowiedzialnych.
I niezmiennych w swojej dobroci...
zagłosowałam-a Janeczek na pewno znajdzie cudny domek:)))))
OdpowiedzUsuńJa swoje zdanie wyraziłam już wcześniej, dodam tylko, że u mnie serce zgadza się z rozumem i każe mi popierać prowadzenie domu tymczasowego, bo co by było z tymi wszystkimi kocimi nieszczęściami, którym tak bardzo pomagasz? Ale wtedy pisząc, że nie sądzę, by Janek miał zostać u Ciebie, mówiłam o moim przeczuciu w stosunku do niego. Rozum odezwał się, kiedy pomyślałam, jak mógłby zareagować Kayron.
OdpowiedzUsuńPS. A co to znaczy: "mają wolne"? Czytanie Twoich postów nie jest jakąś tam harówką, od której trzeba sobie robić wolne, tylko przyjemnością! :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Zagłosowałam tak jak wszyscy.
OdpowiedzUsuńJa myślę takimi kategoriami, że Janek jest pięknym kotem a takim łatwiej znaleźć dom. Tak samo moja kocia ze złamaną łapką znajdzie szybko dom, chociaż nie ukrywam, że chodzą mi po głowie różne myśli... ;)
Ale co ja zrobię w sytuacji kiedy znajdę jakiegoś kota i nie będę miała komu go "wcisnąć" jako tymczasa? Teraz, od biedy mógłby mieszkać u mnie w jednym pokoju, ale jak będę miała więcej zwierzaków nie będzie to już możliwe.
Gosiu, ty dobrze wiesz co masz robić. I tak nie wytrzymałabyś bez pomagania kotom!!! :D
Janek znajdzie dobry dom, jak wiele innych Twoich podopiecznych. Serce mi mówi, że chętnie byś go zatrzymała, ale nie możesz zakończyć działalności. Robisz tyle dobrego, szkoda by było.
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie z ostatnim zdaniem NInki.
Myślę, że nie będę oryginalna twierdząc że znajdując Jankowi nowy dobry dom spełnisz co najmniej dwa wspaniałe uczynki. Uszczęśliwisz jakichś ludzi takim wspaniałym kotem i nadal będziesz ratować inne kocie bidy. Zatem sonda chyba będzie tylko potwierdzeniem tego co myślę, że w głębi ducha wiesz sama. Uściski dla wszystkich futer i powodzenia w wyborze najlepszego domu.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zagłosowałam, jak większość. Myślę Gosiu, że nie mogłabyś nie prowadzić domu dla Tymczasków, serce by Ci się do nich wyrywało.
OdpowiedzUsuńTakich kochanych kotków miałaś już sporo, zostały Ci wspomnienia, zdjęcia, a one znalazły szczęśliwe domy, co nie byłoby możliwe, gdyby nie Ty i Twoja działalność.
Gosiu masz powołanie do tego zadania, jaki jest pomaganie kocim nieszczęściom. Rób to dalej ponieważ jest to Dar. Ile trzeba mieć cierpliwości, aby zajmować takimi przerażonymi, nieraz dzikimi kotkami, a Ty robisz to tak umiejętnie. A co do wpisów, to otwierając komputer zaczynam od Twojewgo bloga:)))
OdpowiedzUsuńGosiu,to że prowadzicie idealny dom Tymczasowy,że dzięki Tobie i Wam mnóstwo biednych kotków żyje jest oczywistym i godnym wszelkich peanów.
OdpowiedzUsuńJednak myślę, że wszystko zależy od twoich odczuć,to wielkie wyzwanie i ciężka praca, nie każdy potrafiłby sprostać ,to też odbija się na zdrowiu psychicznym,jeśli poczujesz,ze nie dajesz już rady,ze Cię to przerasta,zrezygnujesz.
Serce Ci to podpowie ale i rozsądek. Zrozumiem każdą Twoją decyzję, chociaż wiadomo,że dla dobra uratowanych kotów wybieram opcję drugą.
Podziwiam Cię i podziwiać będę za Twoją mądrość i wielkie serce.
Jestem za nowym domkiem dla Janka, a Ciebie, a właściwie Was podziwiam za prowadzenie DT, w końcu to ciężka praca a rozstawać się z kotkami też jest trudno. Lubię zacząć dzień od Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia
Ani tak ani tak.
OdpowiedzUsuńZrób sobie urlop od kociego życia i bycia i wtedy zadecyduj.
Chyba jesteś na rozdrożu...
Tak czasami bywa przy prowadzeniu DT.
Następuje zmęczenie materiału i materiał musi dać sobie wolne.
Prowadzenie DT to trudne decyzje, człowiek się spala.
Nie do każdego kota człowiek się przywiązuje.
W moim życiu były też koty , które wydarłam z serca i oddałam,
a teraz z perspektywy czasu bym ich nie oddała.
Poczekaj z ostatecznymi decyzjami.
Czas przyniesie rozwiązanie.
Nie głosowałam...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa też nie zagłosuję! Żadna sonda nie odpowie Ci na to pytanie. Uważam, że doszłaś do momentu gdy musisz trochę pomyśleć o sobie, zajrzeć w głąb siebie i tam odnaleźć Gosię, jej siły i dopiero odpowiedzieć sobie sama.... Tak to jest jeśli człowiek przyjmie na siebie zbyt dużo, a Ty Gosia tych kocich nieszczęść naoglądałaś się bardzo dużo. Pomimo, że to co robisz jest bardzo chwalebne uważam, że nie mam prawa zobowiązywać Cię swoim głosem w sondzie do tego abyś kontynuowała swą misję. Byłabym trochę egoistką tak robiąc...
OdpowiedzUsuńŻadna odpowiedz nie jest dobra,mimo to głosowałam za znalezieniem koteczkowi domu. Robisz mnóstwo dobrego. wierzę,że wszystkie "Twoje" koty są szczęśliwe w domach, które im wybrałaś.
OdpowiedzUsuńTo, że zastanawiasz się nad wstrzymaniem działalności DT, znaczy, że jesteś zmęczona... Przydałby Ci się urlop. Chwila przerwy. Podziwiam Twoją działalnością, ale im dłużej się jej przyglądam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ja bym tak nie mogła...
OdpowiedzUsuńZagłosowałam w grupie mniej licznej :). Tak impulsywnie trochę, intuicyjnie. Na pewno zrobisz tak, jak będzie najlepiej, ale jak pisałam już pod innym postem: zrób to co Ty czujesz, nie to czego chcą inni...
Całusy przesyłam :***
Mądrze powiedziane "zrób to co czujesz a nie czego chcą inni" ....
UsuńJa zagłosowałam jak większość, ale uważam że jednak powinnaś odpocząć. To zmęczenie materiału przebija z wszystkich Twoich ostatnich postów Gosiu. Przecież były takie czasy Za Twoimi Drzwiami kiedy byłaś spokojna, szczęśliwa, udzielałaś się artystycznie, poszukiwałaś... I do tego wróć, po prostu urlop sobie zrób od tej drugiej ciężkiej pracy jaką jest DT. A potem wrócisz, szczęęliwa i wypoczęta... Buziaki!
OdpowiedzUsuńJa bardzo dobrze rozumiem, że stoisz teraz na rozdrożu. Zawsze z wielkim podziwem obserwowałam Waszą "kocią" działalność. Lecz od pewnego czasu wyczuwałam jakby coś na kształt kryzysu. Wprawdzie nie odważyłabym się tego wyartykułować, jednak skoro sama to zrobiłaś...
OdpowiedzUsuńInnymi słowy, jeśli już zostaliśmy wywołani do tablicy, to powiem: ZAKOŃCZ TO.
Zakończ zanim się wypalisz. Na wszystko jest odpowiedni czas i on już się wypełnił.
Wyobrażam sobie, że jeszcze na pewno sporadycznie zaopiekujesz się jakimś pilnie potrzebującym kotkiem. Lecz taką intensywną działalność, jak do tej pory, chyba powinnaś już mieć za sobą.
Bierz Janka i bądźcie wszyscy szczęśliwi. Ament!
Masz rację, jestem w pewnego rodzaju kryzysie, ale nie demonizujmy go. Dam radę, a kryzys minie. Ament!
UsuńNie mogę, nie chcę, nie mam prawa głosować. Wiem, ile kocich istot uszczęśliwiłaś, ale nikt, kto sam nie robi tego, co Ty, nie wie, jak bardzo to jest wyczerpujące psychicznie i emocjonalnie. Podziwiam Cię, Gosiu. Julita
OdpowiedzUsuńNo dobrze, odpowiem zbiorczo, bo nie będę się powtarzać. Zaszło nieporozumienie! Ja napisałam jasno, jakie jest moje stanowisko i że wiem co powinnam zrobić. Ta sonda to nie jest pytanie Was o zdanie, to danie Wam możliwości postawienia się w mojej sytuacji. Pokazanie jakie są opcje i jak niełatwo jest wybrać.
OdpowiedzUsuńJa, mimo, że jestem teraz zmęczona psychicznie (a ma na to wpływ głównie zaginięcie Kajtusia, które każdego by pozbawiło psychicznych sił oraz nieudana adopcja Jaśka) chciałabym po krótkiej przerwie robić to dalej.
Superwizora juz masz:-)
Usuń:)
UsuńDzięki, Aga:))
UsuńBardzo dobrze Cię zrozumiałam.Chciałam nawet duuuużo wcześniej napisać swoje"odczytanie"Twojego tekstu ale się powstrzymałam bo myślałam/po komentarzach/że to jednak ja coś źle odbieram:)
UsuńPantera podsumowala wystarczająco, nic do dodania nie mam..
OdpowiedzUsuńja rzadko ostatnio komentuję,choć jestem zawsze. powinnaś zrobić sobie urlop, jesteś zmęczona przede wszystkim psychicznie a gdy wróci kayron to jemu będziesz musiała dać najwięcej czasu i serca.
OdpowiedzUsuńtak myślę.
Niesamowity z niego przytulas :))) Jak dzieciątko z Tobą śpi. :)
OdpowiedzUsuńNiech no szybko znajdzie stałych i wspaniałych Łysych.
A zdjęcie przy miseczkach bombowe. :D
:*
Cóż, jestem w mniejszości. Ale i tak (jak zwykle zresztą) swoje wiem:))).
OdpowiedzUsuńTo oczywiste, że jesteś wyczerpana psychicznie zaginięciem Kaja, stąd zabawa z głosowaniem.
Na razie nie chcesz decydować. I wcale nie musisz. Postąpisz tak, jak w swoim czasie uznasz za stosowne.
Ważne, byś nie czuła się "zobowiązana", ani poddana naciskom przez tych, którzy Twoje dotychczasowe oddanie sprawie uważają za normę.
Errato, ja zdecydowałam. Na dziś jestem przekonana, że Janek musi znaleźć swój dom, który nie będzie moim domem. Oczywiście zawsze daję sobie prawo do zmiany zdania :))
UsuńA ja się nie umiem postawić na Twoim miejscu, Gosiu... I nie umiałabym zdecydować jako Ty. Nie da się chyba. Wpuściłaś nas w maliny, przebiegła Ty! :)
OdpowiedzUsuńO jednym jestem przekonana - że potrzebujesz odprężenia i głębokiego oddechu. Najlepiej morskim powietrzem. ;)
:***
PS. Jasiek jest wspaniałym kotkiem. :)
Ależ mnie rozbawił lot Stefki przy tunelu! :)
UsuńJanek jest piękny i paradoksalnie uroda może mu zaszkodzić. Jeśli ktoś zakocha się w jego ślicznym pyszczku nie bacząc na trudy i konsekwencje.
OdpowiedzUsuńGosiu, przecież Ty już wiesz, co robić:)
Dokładnie. Dlatego napisałam ten tekst. Jest w nim sporo o trudach. Na razie na mailu pustka, telefon milczy...
UsuńZaglosowalam za nowym domkiem, bo wiem jakie sa klopoty z Kayronem i tymczaskami, a absolutnie wierze, ze Kay wroci. A Janek jak trafi do nowego, dobrego domu, a taki mu przeciez wybierzesz, tez bedzie szczesliwy. A z L
OdpowiedzUsuńDzięki, Aga.
UsuńSerce mówi, żeby został u Ciebie, tak by było dla niego najlepiej. Ale dobrze wiesz, że to najprostsza droga do "kociej pułapki". Janek nie jest ostatnim wyjątkowym kotem, który właśnie u Was miałby raj na ziemi. Poza tym powiem z perspektywy człowieka, który emocjonalnie kompletnie nie nadaje się na DT, dlatego wspieram kocią fundację jedynie finansowo: tacy ludzie jak WY są potrzebni kotom, kolejne kociaki potrzebują miejsca, gdzie będą po traumach dochodziły do siebie....
OdpowiedzUsuń"Kocia pułapka" - świetne określenie, Elu.
UsuńDziś rano, jak codziennie, zajrzałam za Twoje drzwi w nadziei na tę najszczęśliwszą informację.
OdpowiedzUsuńDługo myślałam nad tym, co napisałaś i ani nie zagłosowałam, ani nie wymysliłam dla Ciebie żadnej mądrej porady. Ale od długiego już czasu mam swoją wersję tego, co się stało z Kayronem:
Kayron dziwny miał status, bo nie był kotem wychodzącym, ale nie był też niewychodzący. W odróżnieniu od innych kotów wyłącznie „domowych”, miał duży ogród i duże pole do obserwacji tego, co poza ogrodem. Dlatego nagłe znalezienie się po drugiej stronie płotu nie przeraziło go tak, jakby przeraziło kota, który nagle znalazł się poza bezpiecznym mieszkaniem. Zauważył niedomkniętą furtkę i wybrał się na zwiedzanie okolicy. Wszystko go ciekawiło i zaszedł naprawdę bardzo daleko. A może i przestraszyło go coś i pognał przed siebie, stracił głowę i nie umiał znaleźć powrotnej drogi? Może schował się gdzieś, by przeczekać to złe, co go przestraszyło? Pewnie długo siedział w ukryciu aż głód go wygnał z kryjówki.
Niemożliwe, żeby tak piękny kot nie zwrócił niczyjej uwagi. Pewnie przyuważył go ktoś wrażliwy nie tylko na urodę, ale również empatyczny i chętny do pomocy. I z pewnością Kayron, zgubiony, głodny i wystraszony – chętnie dał się złapać i zaopiekować.
Wiem, że ogłoszenia zamieszczałaś wszędzie, gdzie się działo, ale jest jednak możliwe, że opiekun Kajtusia ne natknął się na żadne z nich. A prawdopodobne również, że sam nie szukał zbyt gorliwie ogłoszeń o zagubionym kocie, bo sam już zapałał do niego miłością.
Zakończenia tej historii mam trzy. Pierwsze, to że obecny opiekun Kayrona natknie się na ogłoszenie i się odezwie. Drugie, że Kayron, kiedy już wypocznie i poczuje się pewnie, wyruszy któregoś dnia w drogę i sam wróci do Ciebie. Trzecie, że w swym nowym domu spędzi długie i szczęśliwe lata, a za Twoje drzwi zaglądać będzie w swych dobrych wspomnieniach.
Co do Janka, nie powiem, żebyś go nie oddawała. Ale na Twoim miejscu bym się nie śpieszyła. I nie widziałabym nic złego w tym, gdyby został.
Przepraszam, że się tak strasznie rozpisałam.
Wszystkie trzy zakończenia są dobre. Ważne, żeby kotu nie działa się krzywda. Dziękuję, Damokier. Trzymaj kciuki, niech będzie jak napisałaś.
UsuńDzisiaj czytałam na miau.pl o zaginionym 10 sierpnia burym kocurku w Siemianowicach Śląskich.
UsuńMinął miesiąc i dzisiaj 9.09.br., Tygrysio odnalazł się 100 metrów od swojego domu, w przydomowym ogródku cudownych ludzi, gdzie przesiedział ten cały miesiąc. Ludzie ci zauważyli ogłoszenie na drzewie i zadzwonili, nie będąc pewnymi, że jest to kot z ogłoszenia. Okazało się, że to poszukiwany od miesiąca Tygrysio, który już jest w swoim domku :)))
Wierzę mocno, że ktoś, kto widzi Kayrona codziennie, zauważy ogłoszenie i zachowa się tak, jak ci wspaniali ludzie w Siemianowicach .
Agata
Wczoraj było coś takiego na grupie Koty na FB. Wciąż ktoś mi opowiada takie rzeczy. Strasznie mi się tylko dłuży to czekanie...
UsuńCudnie, że Tygrysio się znalazł. 100 metrów od domu?? szok.
Nie da się w 100% wejść w czyjeś buty, więc gdybanie co bym zrobiła na Twoim miejscu jest bez sensu. Ja wiem co bym zrobiła na moim miejscu. Poza tym Ty i tak wiesz co chcesz zrobić, więc głosowanie też nie ma znaczenia, prawda? Oby Janek znalazł cudowny dom. Mam nadzieję, że kolejny adoptujący nie zrezygnuje z niego, bo to by już było dla niego zbyt wiele. Gosiu, odetchnij, a potem rób co Ci serce dyktuje.
OdpowiedzUsuńJoannaK
Też bym tego chciała, aby już był w swoim dobrym domu. Znajdę mu taki. Spoko.
UsuńGosiu, bo moim zdaniem, to jest tak, że oprócz serca trzeba mieć rozum, i zdrowy rozsądek. Ba, powiem więcej, trzeba być naprawdę bardzo dobrze zorganizowanym człowiekiem, mającym również świadomość ponoszonych kosztów. I to nie tylko tych finansowych. W innym przypadku żadne działanie nie miałoby najmniejszego sensu, a niekiedy byłoby nawet szkodliwe. Napisać "zostaw u siebie" to tylko słowa. Owszem emocjonalne, i osoby je piszące pełne są dobrych intencji,nie mają nic złego na myśli,ale cóż one niosą oprócz tego, że jeszcze bardziej rozdzierają Ci serce. Myśl sobie, że każdy taki komentarz, to trochę szpilka prosto w Twoje serce. Myślę, że stanięcie twarzą w twarz z takim problemem, i próba zmierzenia się z nim osobiście, pokazałaby na ile faktycznie każdego stać. W każdym aspekcie sprawy. I jakie to trudne. Może się niektórym narażę, tym, co teraz powiem, ale uważam, że czasem trzeba wczuć się w drugą osobę, i pomyśleć, czy swoim stwierdzeniem, czy radą nie sprawię komuś bólu. Zaznaczam, że nie oceniam takich rad źle, myślę tylko, że ich dawanie jest czasem podyktowane brakiem przanalizowania sytuacji, i ociupnkę brakiem empatii.
OdpowiedzUsuńMiało być : MYŚLĘ sobie, że każdy taki komentarz, to trochę szpilka....
UsuńEwo, nie martw się, mam dystans i rozumiem intencje, dobre przecież, życzliwe, komentujących. Lubię ich za to, że mają serce i kierują się nim.
UsuńDam radę!
Dziś wpisałam się za tym, by w obliczu tak postawionej sprawy - albo, albo - Gosia poszukała Jankowi innego domku.
UsuńAle wcześniej kilka razy namawiałam, żeby Jasia zatrzymała.
Dlaczego namawiałam?
(Odpowiadam tu na ww. zarzut - wiem, że nie do mnie personalnie - niewczuwania się w drugą osobę).
Otóż dlatego prosiłam Gosię, żeby Jej dom był domem Jasia, że właśnie kierowała mną empatia...
Troska o Gosię.
I dlatego swego zdania nie zmieniłam.
.
Dodam tylko, że czytam i widzę (tak, widzę ze zdjęć), iż Janek dla Gosi jest kotem szczególnym...
UsuńNie wiem, Gosiu, czy tak to czujesz, ale takie są moje spostrzeżenia.
Jest szczególnym, to prawda. Chciałabym się potem tak cieszyć jak z wieści o Rambo. Ech...
UsuńJanek znajdzie swoj najlepszy na swiecie dom i kochajacy personel, a my tymczasem wolamy i sciagamy myslami do domu jego stalego rezydenta. A wiec:
OdpowiedzUsuńZ B I Ó R K AAAAA !!! Q R N A !!!
Działamy !
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńJoannaK
Jestem, jestem
OdpowiedzUsuńK3
Jestem.
OdpowiedzUsuńJulita
jestem
OdpowiedzUsuńHanka
Obecna.
OdpowiedzUsuńI ja.
OdpowiedzUsuńJestem. Gosiu czy Ty masz jakies nowe zgloszenia o Kayu, czy nic sie nie dzieje ?A z L
OdpowiedzUsuńW niedzielę dzwoniła pani, ale chodziło o kota sąsiadki, który już wychodzi. Nic więcej. :(
UsuńDzieki :(A z L
UsuńJestem, czaruję.
OdpowiedzUsuńKajtek, ale już do domu!
OdpowiedzUsuńObecna, Asia
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńJeszcze pomyślałam,że może w najbliższej okolicy Wrocławia umiescić ogłoszenia? Na tablicach informacyjnych ,przy przystankach?
Jestem.
OdpowiedzUsuńTradycyjne gorące podziękowania za wtorkową zbiórkę :)
OdpowiedzUsuńPrzy mojej sytuacji materialnej nie mogę sobie pozwolic na więcej niż jednego zwierzaka w domu , adopcja Janka więc odpada :)))) Pomimo to z przyjemnością o nim poczytałam i życzę mu żeby jak najszybciej znalazł odpowiedni i odpowiedzialny dom ,a w nim takowyż ludzi .
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądacie na ostatnim zdjęciu :tygrys i pantera :))))
Stefa jak wicher przelatujące przez dżinsowe gacie wymiata ;)))
Kajtek na pewno wróci do domu :))))
Mario, piątka! Ja też przeczytałam - mimo mojej szóstki kociej, dwójki psiej oraz dochodzącego Malina, a więc zdecydowanie bez wolnych mocy adopcyjnych. Ech!
UsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło. :)
Janek skradł mi serducho ..
OdpowiedzUsuńkolejka się pewnie już ustawiła a Ty dobrze wybierzesz..
Janek znajdzie dobry domek, a na Ciebie czekają inne tymczaski, bo potrzebują Cię bardzo. I tak zagłosowałam!!!
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała Janka, ale ja teraz nie mogę, nie mogę, nie mogę............
No i to mnie boli, że Ty nie możesz :((( Ale nie możesz, wiem.
Usuńze spoznieniem czytalam, czytalam i....zmienialam zdanie - ma zostac, ma isc, ma zostac, ma isc, nie dolecialam do, zdaje sie juz zakonczonej ankiety, i...jak juz dolecialam, to odetchnelam z niejaka ulga, ze wiekszosc mysli tak jak ja.
OdpowiedzUsuńUwazam, ze lepiej DLA CIEBIE jesli Janek znajdzie znowu dom, a ze znajdzie naprawde dobry, to w to wierze mocno.
Nadajesz sie do prowadzeniu tymczasu, a Janek ZAWSZE by Ci sie kojarzyl melancholijnie i wspomnieniowo i emocjonalnie, poza tym rzeczywiscie stress dla Kayrona jak wroci. Ale tez zawsze bedzie mial bardzo specjalne miejscse w Twoim sercu, choc moze na dnie tego serca jest jakis okruch mysli - dlaczego nie jest Kayronem, dlaczego nie byl Kayronem wtedy na dachu....we mnie to (niestety) siedzi lzy do oczu napuszcza....
Odwaze sie tez powiedziec, ze Janek to moze taki punkt zwrotny w tymczasach - wszystkie nastepne tymczasy beda traktowane jako tymczasy, bo |Twoje emocje ogolnokocie doszly juz, a moze nawet przeszly, pewien zenit, i teraz tymczasy mozesz traktowac wlasnie jak tymczasy, choc z tym samym wkladem SERCA. Jako miszczu uplatania najprostszych mysli, uwazam, ze moje mysli napisalam jasno i kąkretnie ;).
Nie bylam wczoraj o 20tej, czas mi sie pomieszal, jak sie zorientowalam to juz byla 20.30 i mi sie przypomnialo i, cholera, znowu ten zielony od pasa, niski (ze 2-3 pietra) budyneczek z krzakami i ta przedziwna brama...
p.s. moze kiedys znowu ktoras z sierot podbije Twoje serce na tyle, by zostac, ale z piatej strony, masz ten szczegolny luksus sukcesow z poldzikimi, potwornie zaniedbanymi kotami - oswajasz je, doprowadzasz do pionu kociego, koty daja sie poglasakac, zaczynaja wlaczac motorek, przyjda na pomizianie, przyjda na koldre, ufaja. TO jest w sumie zwyklym zjadaczom chleba dane raz, moze dwa....Tobie - bardzo czesto.
Krysiu, aj law ju! :)))))))))))
Usuńaj du ju tu :)
Usuńups! za malo :)
Usuńjuz sie poprawiam
:))))))))))))))))))))))))))))
No cóż ja jestem przykładem kogoś kto musiał zakończyć tymczasowanie - w tej chwili pięć z naszych sześciu kotów to tymczasy, które zostały z nami. Z różnych powodów. Ale efekt jest taki, że mamy o jednego kota więcej niż było nasze maksimum. No i już nie będziemy tymczasować /ale może to i lepiej bo jakoś nie bardzo się do tego nadawałam/
OdpowiedzUsuńTy jesteś wspaniałym domem tymczasowym wiec życzę Ci aby Janek znalazł taki dom abyś oddała go z "lekkim sercem". Nie da się wyobrazić misku emocji, który musisz przeżywać w związku z Jankiem i Kayronem. Wierzę jednak, że droga którą wybierzesz będzie tą właściwą i tą najlepszą dla Ciebie i kotów.
Dzięki, Efko. Twój głos jest bardzo cenny.
UsuńA podobno znalazł dom, to co, ktoś się rozmyślił? Ja mogę wziąć, ale jestem z innego miasta i mam jednego niepełnosprawnego kota. A.
OdpowiedzUsuńProszę o dokładne przeczytanie tego posta i kontakt ze mną. Jakie masz warunki? Gdzie mieszkasz?
Usuńanka.wroclawianka@op.pl
Jestem za DT , spóźniona deczko ;)
OdpowiedzUsuńJanek super kotek , niech znajdzie super domek !
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNa to coś powyżej odpowiem w osobnym poście, teraz usunę, bo nie chcę (ze względu na duży stopień mijania się z prawdą) aby tu było.
Usuń