Mam dziś dzień lenia, NIC nie robię, to zrobię nowy post na 20:00, na zlot, qrna, czarownic.
Kayronek spędził 9 lat w domu i zabezpieczonym ogrodzie. Na spacerki noszony był wokół domu na rękach. Uwielbiał to. Czekał pod furtką aż się go zabierze. Trzeba było stanąć na chwilę, aby mógł popatrzeć na świat, zanim się wróci do domu.
Z jednej strony domu (maj 2010):
I z drugiej (październik 2013):
Kociołku, wracaj już, bo ciężko jest nam bez ciebie!
jestem i czaruję powrót kayronka:)
OdpowiedzUsuńZ B I Ò R K AAA!!! Qrna!
OdpowiedzUsuńspóźniłaś się, hahahahah
OdpowiedzUsuńWcale sie nie spoznilam i bylabym pierwsza, ale zatrzymalam sie na przeczytanie posta. No! :)))
UsuńI ja jestem :) Grecja jest strasznie dołująca dla kochających zwierzęta... To czarujmy!
OdpowiedzUsuńWeszłam z rykiem... bo te zdjęcia:((((
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńNinka.
Hana, ja dziś ryczę już setny raz, taki mam dzień.
OdpowiedzUsuńJeśli Ci to pomaga, to rycz do woli:(
UsuńJestem
OdpowiedzUsuńJoannaK
te zdjęcia to po to, żebyśmy się poryczały...
OdpowiedzUsuńjestem,
OdpowiedzUsuńHanka
Kajtek.....
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńWracaj Kayron do domu,miej wzgląd na nasze nerwy.
Te zdjęcia po to, aby to się zdarzyło, aby scena z ostatniego stała się rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńTo widzę dziś: że MCO wnosi Kajusia na rękach do domu.
Niech się spełni. Amen.
OdpowiedzUsuńNiech tak się stanie!
OdpowiedzUsuńI tak napewno będzie !!!
OdpowiedzUsuńJuż, jestem, doleciałam! Kayronku mnóstwo dobrej energii kraży wokół Ciebie,żebyś mógł odnaleźć drogę do domu.Czekamy!
OdpowiedzUsuńJestem.Kayronek na spacer na rekach......niesamowite:):) a ja sie nie poryczalam, tylko usmiechnelam do tych zdjec i przekazuje megapozytywna energie, zeby juz wrocil.A z L
OdpowiedzUsuńWracaj Kajtusiu, wracaj!
OdpowiedzUsuńtak gosiu, masz rację. teraz i ja tak to widzę.
OdpowiedzUsuńechhh
OdpowiedzUsuńniech już wraca
♥♥♥
Czas się wkurzyć. Kayron!! Wracaj, ale już!!!
OdpowiedzUsuńDzisiaj to taki dzień do ryczenia.
OdpowiedzUsuńKajtuś!
K3
Wzdycham razem z Tobą Gosiu i szepcze, by biedna kocina wreszcie wróciłą do domu...Niech to wreszcie jakieś dobre duchy usłyszą i pomogą!
OdpowiedzUsuńzaglądałam tu wczesniej i mocno trzymam od początku kciuki. Nie odzywałam się, bo... moja koteczka też zniknęła i przeżywałam swoje zmartwienia. Żyjemy w zupelnie różnych światach- moje koty wychodzą, wokół mają tylko pola i łąki, a jednak mimo 9 lat takiego życia Matylda przepadła.Zwykłego wiejskiego buraska nawet nikt nie odróżni od innych burasków Mogłam tylko przemierzać kilometry i wołac, wołać... ostatnio juz zupełnie stracilam nadzieję a tu nagle niedawno w nocy -niereformowalny palacz z rodziny, wyszedł po północy na papierosa do ogrodu i woła: MATYLDA WRÓCIŁA!!! Nie było jej ponad 1,5 miesiąca. Wróciła chudsza, ale nawet nie była głodna. Wiem, to zupełnie inny świat, jednak szczerze życzę żeby i Wam przydarzył się cud. Mocno trzymam kciuki i wspieram ciepłymi myslami!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie jak musiałaś się cieszyć!
UsuńCudowne. I Wam też takiego cudu życzę.
UsuńA ja siedzę i ryczę jak bóbr :(((
OdpowiedzUsuńTak bardzo chcę Kajtka znowu zobaczyć na tarasie, na trawce, na kanapie, w Twoich objęciach Gosiu ....
Te piękne zdjęcia mnie rozwaliły ...
Kajtuś, do domu, ale już!!! :(
OdpowiedzUsuńDziękuję, Czarownice kochane, codziennie jest nas dużo, wciąż więcej, a nie mniej.
OdpowiedzUsuńJesteście naszą grupą wsparcia.
Dziękuję.
No i ja zaczaruję trochę. Zamykam oczy i "przywołuję" kota do domu we Wrocławiu:)
OdpowiedzUsuńCześć i czołem pourlopowo! Nie wiem czy wracam z nową energią, ale mam nadzieję, że tak. :)
OdpowiedzUsuńNiech się spełnią te obrazki! :)))
Kajtulek jak dzieciątko na rączkach. Rozczuliły mnie te zdjęcia...
Gosiu, ściskam Was! :*
Jestem, dziś fizycznie ciut póżniej, ale o 20 czarowałam.
OdpowiedzUsuńNo niech te dobre duchy - wzdycham za Olgą pomogą. Czas, już czas.
OdpowiedzUsuńZ poslizgiem ale tez jestem.
OdpowiedzUsuńDziękuję raz jeszcze. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńStrasznie to wszystko dziwne,że po tak szeroko zakrojonych poszukiwaniach,nagrodzie, nikt nie widział tak dużego i pięknego kota.Sił życzę.Joanna.
OdpowiedzUsuńTez jest to dla mnie baaardzo dziwne. 9 kg piekny wielki i charakterystyczny kot zapadl sie jak kamien w wode....A z L
UsuńBędę dzisiaj indywidualnie, nie mogłam dołączyć o zwykłej porze.( Wam się mogę przyznać, po babciowym dyżurze, przysnęłam) Te zdjęcia mi pomogą.
OdpowiedzUsuńKotku czas się znaleźć.
Ja tez oczywiscie jestem,nie pisalam wczesniej bo to byl czas na czarowanie a nie pisanie.
OdpowiedzUsuńKot! Do nogi!!! Łzy się leją przez ciebie, bałwanie jeden!
OdpowiedzUsuńz ust mi wyjmnelas!!!
UsuńCzarujemy...
OdpowiedzUsuńKayron wracaj!
OdpowiedzUsuńMyslę o tobie od rana do wieczora, a nawet w nocy. Mam 5 kotów i im powinnam poświecać moje myśli. ale ciągle boję się o ciebie. A we Wrocławiu pada od dwóch dni,,, Czy masz się gdzie schować, czy masz co jeść, czy nikt nie robi ci krzywdy??? Proszę wracaj do ciepłego i suchego domku. Bałwan jesteś, nie da się ukryć. JolkaK
Jestem codziennie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wzruszacze...
Czaruję o 20 ale nie zawsze w sieci. Kayronku wracaj!
OdpowiedzUsuńciekawy był świata za parkanem, może właśnie go zwiedza? może już za chwileczkę, już za momencik skończą się te wagary?!? Kajtek!!
OdpowiedzUsuńMusi wrócić!
OdpowiedzUsuń:) ja tylko nazewnictwa może bym cię czepnęła ;)
OdpowiedzUsuńbo czarownica, to ponoć ta od czarnej wiedzy.
lepiej niech tu się same Wiedźmy zlatują, czyli wiedż-ma = ta co wiedzę ma ;)