Takie pytanie zadałam
Agnieszce, koleżance blogowiance, kiedy umawiałyśmy się na babskie spotkanie na mieście. Po ułamku sekundy przyszła odpowiedź: SUSHI! No jasne!
Spotkałyśmy się więc wczoraj, popytlowałyśmy, pipitoliłyśmy, posmuciły, pośmiały, pojadły, pospacerowały, popodziwiały piękny Wrocław i zmarnotrawiłyśmy trochę krwawicy na wonne olejki w Starej Mydlarni. Na koniec obdarowałyśmy same siebie kwiatami z kultowego placu Solnego, i odprężone, syte wrażeń wróciłyśmy do swoich żyć...
Nie mam ochoty wybierać zdjęć, daję je, jak leci, komu za dużo, niech z łaski swojej ogląda co drugie albo nawet co czwarte!
Lecimy!
|
Ulubiona japońska knajpka w mieście - czeka. |
|
Czeka sushimaster i jego stanowisko pracy. |
|
Poprosimy maki z tatarem z łososia, w tempurze! |
|
Już się robi! |
|
Świeżutkiego łososia pokroić drobniutko na kawałeczki, dodać tak samo drobno pokrojoną białą część pora, |
|
żółtko jaja przepiórczego, |
|
przyprawić chilli, solą, pieprzem i przyprawą pięć smaków (nie chińską),
dodać łyżkę majonezu z kroplą keczupu oraz sezamem (jeśli lubicie - ja bardzo!). |
|
W międzyczasie zajechała tempura: warzywa, owoce morza i ryby w chrupiącym cieście. |
|
Tatar z łosia dobrze wymieszać paluszkami. |
|
Nałożyć na przygotowany wcześniej płat prasowanych wodorostów i ryżu. |
|
(Na następnych kilku zdjęciach robią się inne maki.) |
|
Mak z tuńczykiem gotowy. |
|
Wracamy do naszego przepisu. |
|
Zawinąć zgrabny wałeczek, |
|
o tak! |
|
Obtoczyć w tempurze i smażyć krótko w głębokim tłuszczu. |
|
Pokroić na krążki. |
|
Udekorować odrobiną majonezu i pora. |
|
Położyć na łódeczce i... |
|
Złapać!
Trzeba mieć refleks, bo inaczej jest się skazanym na czekanie,
aż łódeczka wykona całe okrążenie! |
|
Pychota taka, że świat i jego wieczne, nieprzemijające problemy
przestaje istnieć, gdy się to wsunie do dzioba i zgryzie... Mniaaaaammmm! |
Zrobienie takich maków w wersji na lenia polega na zapomnieniu o wodorostach, dodaniu do tej wstępnej sałatki z łosia ugotowanego ryżu i wcinaniu ze smakiem, np. na kawałku papryki, innego warzywka czy chlebka.
|
A pan kucharz nie próżnuje. |
|
A panie plotkują... |
|
Czy my jadłyśmy lody?? Ależ skąd! My i lody?? Hahaha! |
|
Do widzenia, Sakano! |
|
Kolej na spacer po rynku. |
|
Takie atrakcje tylko u nas! Przyjeżdżajcie, panie! :) |
|
Agnieszko, |
|
mam Twoje zdjęcie rozwodowe, więc następnym razem bądź grzeczna, lepiej bądź grzeczna, bo... ;) |
Tu miały być cienie dwóch kobiet, ale jedna z okrzykiem na ustach "czy ty musisz wciąż robić te zdjęcia, rozmawiaj ze mną!" zwiała! Taka właśnie ona ci jest! Przy dwudziestym pierwszym robionym jej zdjęciu zaczyna się buntować, nie pozwalać, zadawać dziwne pytania, w rodzaju tego jak wyżej.
Zadaje też inne, nie mniej dziwne i zupełnie nieuzasadnione "czy koty nie destabilizują ci życia" (hahahaha! - dopisek mój), "czy ktoś ci już zwrócił uwagę, na to uwagę", "czy masz czas na coś innego", "czy ktoś ci o tym już mówił", "czy nie sądzisz, że to wpływa na twoje życie rodzinne" (hahahaha! - dopisek mój) itp, itd... :))
No i że te zdjęcia, że ja niby wciąż zdjęcia! Ale czy sama jest bez skazy?! O nie! Proszę bardzo, mam dowód. Ja zdjęcia, a ona w tym czasie notatki! I co, że niby notatki są w jakiś sposób bardziej nobilitujące od zdjęć?!
No dobra, żarty żartami, wcale tak nie było, to mi się tylko śniło, a my pogadałyśmy sobie i na smutno, i na wesoło, a ja odprężyłam się, oderwałam od trosk, pierwszy raz od dawna zapomniałam na chwilę, że kogoś mi brak... Agniecha jest ciekawą osobą, nie można się z nią nudzić, ma dobrą energię, zaraźliwy uśmiech, życzliwość i umiejętność słuchania, jakby co najmniej Japonką była! Kto czytał notki na Oswajaniu Drogi ten wie, że rozmowa po japońsku polega na niewchodzeniu sobie w słowo - to stanowczo lubię.
Dzięki, Aga, a październik, jak już mówiłyśmy, też jest nasz. :)
Miłego piątku (znowu piątek??) dla wszystkich!
Wcale nie o kotach, a bardzo symaptyczny post;) wzajemnie miłego piątku!
OdpowiedzUsuńno, jednak nie pierwsza :)
UsuńPierwsze czy nie, ważne, że jesteście! :)
Usuńpierwsza???
OdpowiedzUsuńszok:)
rozmarzyłam się, patrząc na mój Wrocław
mam nadzieję, na powrót i szlajanie się tam czasem z Tobą :***
No jasne!
UsuńFajnie, że choć trochę i na chwilkę się odprężyłaś i zapomniałaś o problemach :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia super - przypomniałam sobie nasz pobyt we Wrocławiu i zachwyt nad Starym Miastem, kamienicami, uliczkami .... i niebieskie tramwaje, kwiaciarki ...
Sushi kiedyś jadłam, raz, te Wasze wyglądają bardzo apetycznie ;)
Następnym razem, Lidka i my pójdziemy na sushi!
Usuńsałatka z łosia?:o
OdpowiedzUsuńNio :) Tak mówimy w domu, że np. łoś na obiad :)
Usuńtakim łosiom jak ja trzeba tłumaczyć bo się zaraz czepiają:D
UsuńNo i jedz tu czlowieku do Wrocka w odwiedziny do Goski! Trzeba sie pilnowac na kazdym kroku, bo pstryka. Trzeba uwazac na kazde slowo, bo kto wie, czy nie nagrywa przy okazji. A na koniec grozi, ze ma dowody i nie zawaha sie ich uzyc, jesli nie bedziesz grzeczny! Strach sie bac!!! :)))
OdpowiedzUsuńAle kiedy wpadne, to tylko na sokawke i lody, bo za surowymi rybami nie przepadam. :)))
Spytaj Jolkę, Igora, spytaj Brujitę, że też tak gadali o tych rybach, a potem tylko mlaskanie było słychać. Pychota, zapewniam :) Zmuszać jednak nie będę nikogo, sokawka i lody też są OK. Zapraszam nieustannie :)
UsuńAlez ja probowalam sushi i nie zachwycilo mnie, jak zreszta wiele innych modnych albo/i szlachetnych potraw. Mogiem isc na schabowego. :))) Ja mam proletariackie podniebienie.
UsuńMam takiego kolegę co tylko schabowe by jadł. Dogadalibyście się :))
UsuńZajrzałam , żeby zobaczyć gdzie wczoraj byłam;-) Tak, jeszcze pamiętam. Gosiu, ty babajago, sama mi kazałas robić notatki na potrzeby bloga!!!! I och, jak ja lubię się przytulać :-)
OdpowiedzUsuńHahaha! Wcale bo nie! Sama się zaoferowałaś, koleżanko :)) (jakoś ze mną się AŻ tak chętnie nie przytulałaś jak z tym panem) :))))))))))))))))))))
UsuńNo ba!
UsuńI ja to rozumiem! :))
UsuńTakie spotkania sa cudowne :) I dodaja skrzydel :)
OdpowiedzUsuńZdjecia wszystkie obejrzalam , bez omijania i z wielka przyjemnoscia :)
... zatesknilo mi sie za wroclawskim klimatem :)
Pozdrowienia serdeczne :)
Dziękuję i odpozdrawiam równie serdecznie :)
Usuńmnie tak za duzo zdjec nie zrobila... na szczescie, bo nie ma czemu, hrehreher
OdpowiedzUsuńale mialyscie fajnie....potrzebne bylo Wam to spotkanie, troche sie wtedy czlowiekowi oska swiata przesuwa...tak delikatnie i niepostrzezenie, ale przesuwa!
A Wroclaw jest najpiekniejszy na swiecie i juz.
jedzenia, oprocz tempury, omijam, bo to jednak nie moja bajka. a , nie powiem, probowalam polubic - jak sledzie.
Gosia - pamietaj kupowac sobie kwiaty! nie tylko na wielki dzwon czy spotkanie i nie dla ozdoby domu - dla siebie!!
Och, wtedy jeszcze nieśmiała byłam! Teraz jak przyjedziesz to...!! :))
UsuńWrocław naprawdę jest śliczny, stanowczo za rzadko w nim bywam. ;)
no mam nadzieje, ze mam przyczynek do odniesmielenia Ciebie :))))
Usuńja sie odgrazam, z eprzyjade w grudniu/poczatku stycznia, ale to dobry tydzien prawie bedzie potrzebny, bo rozstawnymi przyjaciolmi jezdze ;)
O to, to! Potwierdzam to o kwiatach. Na dół nie ma to jak świeże kfiatki w wazonie i wietrzenie domu. Mnie pomaga zawsze.
UsuńGosia - ta Twoja (=facebookowa) rada na depresje jest bezcenna!!!! bede trzymac sloik kiszonej kapuchy w spizarce ;)
UsuńBardzo dobrze, że się odprężyłaś. Zdjęcia obejrzałam wszystkie. Przypomniałam sobie mój pobyt we Wrocławiu dwa lata temu, był wtedy maj i było cudnie.
OdpowiedzUsuńMuszę to powtórzyć, bo zbyt mało widziałam.
Tego japońskiego specjału nigdy nie jadłam i jakoś nie mam ochoty...
Co ja z wami mam! Same niedowiarki! To jest przepyszne jedzenie, Ewo, spróbuj kiedyś w dobrej knajpce gdzie przygotowuje się dania ze świeżych składników. Pyszota!
UsuńAle ja wierzę, że to dobre, nawet córka mi zachwalała....tylko ta surowa rybka.
UsuńMoże dlatego, że kiedyś nie dosmażyłam kawałka i w środku był surowy i ohydny?
No nie same, uwielbiam sushi!
UsuńNareszcie jakaś swojska kobita!
UsuńU nasz na wsi trudno o sushi. Kiedy wreszcie przyletę do Wrocka to tam pójdziemy, co?
UsuńA ja nigdy we Wrocku nie byłam :( a ze zdjęć widzę, że to piękne miasto.
OdpowiedzUsuńAniu, warto przyjechać, warto zobaczyć. Spytaj Jolę!
UsuńNie kuś :)
UsuńOdpowiadam i podpowiadam: warto! :)
UsuńJa też byłam tylko pobieżnie kilka razy. A mam tak blisko...
UsuńTo kiedy? Niestety trzy następne weekendy mnie nie ma.... Potem jednak otwartość!
UsuńA ja najbliższe 3 tygodnie, może miesiąc i tak ma przechlapane. To szfystko pasuje. Pełna otwartość!
UsuńZnaczy "mam".
UsuńTak, Wrocław jest piękny. Ja następna, co to do surowej ryby nie mogę się przemóc. Ale warzywka w tempurze to jest to ! Fajne dwie babeczki, to i spotkanie fajne :)
OdpowiedzUsuńJak cudnie, wróćiły wspomnienia...;-)
OdpowiedzUsuńJakiż kawał drogi ode mnie ten piękny Wrocław... Fajne spotkanie, dobrze, że się trochę oderwałaś od codziennych trosk. Sushi próbowałam raz i miałam duży problem, bo wyczuwam w algach wyraźny smak tranu; nie wiem, być może trafiłam na takie algi, ale tran mnie odrzuca, choć w ogóle jestem bardzo zainteresowana japońskimi smakami.
OdpowiedzUsuńPS. Jednak jeszcze nawiążę do kocich tematów, czyli do wczorajszego posta. Choć imiona wybrane przez Jolkę bardzo mi się podobają, a moje propozycje przepadły (buuu...), to chcę powiedzieć, że nie bez powodu nawiązałam do Cynamonka; sreberka jakoś bardzo do niego podobne, nie wiem, czy tu przypadkiem ten sam tatuś nie namieszał :))))
Nieeee, to zupełnie inny rejon. Ciekawa jestem tego tatusia, bo mamusia jest srebrna cała. Cudne to kotki, jeszcze takiej maści nie widziałam.
UsuńTran w algach? Hmm, nie czułam...
Wrocław jest piękny po zmroku :)
OdpowiedzUsuńTęsknię za moim mieszkankiem na Ołbinie buuuu :-((((((((
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że tak dużo zdjęć, oglądając je można się było poczuć jakby się tam z Wami było.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia
Z ochotą pooglądałam wszystkie zdjęcia , przeczytałam wiadomo, że od A do Z . Świetne spotkanie. A Wrocław niby znam i sama robię zdjęcia le Twoje mnie zachwyciły :)Piękny nasz Wrocław a o zmroku uroczo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ale miałyście fajnie! Ale zazdraszczam! Ja też nigdy nie byłam we Wrocławiu a słyszę o nim od zawsze, że piękny. Wiele razy wybierałam się tam na turniej scrabblowy, ale jakoś nigdy do tego nie doszło. Może kiedyś i mnie się uda zobaczyć wrocławski rynek i inne atrakcje.
OdpowiedzUsuńJa też gram w skrabelki :))
UsuńBardzo ciekawie wygląda produkcja tych maków . Nigdy tych specjałów nie próbowałam , ponieważ składniki które wchodzą w ich skład nie są najlepsze dla mojej zdrowotności . Jednak najbardziej mi sie podobają łódeczki pływające wkoło bufetu :))))
OdpowiedzUsuńFajnie że znalazłaś czas i ochotę ,żeby się zrelaksować ,bo to bardzo ważne dla zdrowotności :)))
Bardzo jestem ciekawa odpowiedzi na te wszystkie pytania Agnieszki które przewinęły się w tekście :))))
Jakie składniki są niezdrowotne?? Wszystko świeżutkie, zdrowe przecież...
UsuńAaaa, te pytania! Ja tam nic nie wiem :)
Ja miałam na mysli moją zdrowotność ,nie wszystko dobrze trawię ,ni i nie przepadam za ryżem ;)))
UsuńJuż zapomniałam jaki piękny jest Wrocław.Sushi też niczego sobie :) ciekawe sprawozdanie,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak realistycznie ..tak znajomo (oprócz sushi) jakbym podążała krok za Wami .Super dziewczyny jesteście :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze piękne zdjęcia. Piękny Wrocław. Dobrze jest oderwać się od codziennych kłopotów i pożyć chwilą.
OdpowiedzUsuńKatarzyna3
Po niedzieli mam spotkać się z koleżanką. Będę musiała zastrzec sobie zakaz fotografowania. Takie latanie po mieście z aparatem może ze szczętem zepsuć każdy spacer i miłe spotkanie. Albo dokumentacja ( niech sobie będzie, ale nie przy tej okazji), albo delektowanie się rozmową i widokami. Nie da się dwa w jednym i już.
OdpowiedzUsuńSushi stanowczo nie dla mnie. Ten tatar i surowe żółtko! Albo na ten przykład łosoś. Nieeeeeee!
Kawa, niestety, również nie:))).
Erratko, ja świetnie to godzę, popatrz ile fajnych relacji już powstało dzięki temu. Ja tam nie wiem, ale Jola, Alucha, Maria, Opakowana, Ania M i wiele innych dziewczyn nie zgłaszało zastrzeżeń. Aga też się nie gniewa, przejaskrawiłam tak, żeby nudą nie wiało :)
UsuńPiękny ten Twój Wrocław. A miałam okazję być niedawno i w ostatniej chwili zrezygnowałam. Teraz żałuję. Fajnie tak na jakiś czas oderwać się od codziennych spraw. Piątek, ostatni dzień urlopu spędzonego w domu. Ale jak kiedyś ruszę w Polskę... :)
OdpowiedzUsuńJoannaK
Rusz, rusz!
UsuńJak byłam mała to nie lubiłam Wrocławia, może dlatego że rzeadko w nim "napawdę" bywałam. Teraz mi się podoba, nie tak jak Kraków ale... blisko mu.
OdpowiedzUsuńFajnie że się oderwałaś na ploty :-)
Kiedy byłaś?
UsuńFajowy miałyście dzień, dziewczyny! :) A jak patrzy się na Agnieszkę to właśnie tak ją się odbiera - pełna energii dziewczyna. :D
OdpowiedzUsuńSushi piękne, dopieszczone. Jadłabym :)))
Spokojnego weekendu! :*
Zjemy kiedyś razem?
UsuńKoniecznie! :D
Usuń42 i 42 zdjęcie bombowe!
UsuńKocham słoneczniki, fajny miałyście pomysł z tymi bukietami :))
boszzz, 41 i 42
UsuńA jeść to się dało? Jakoś sceptycznie podchodzę do tych dań ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczne jedzonko!
Usuń:) Miłego nawzajem! Dobrze jest tak się oderwać na chwilę.
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam ponownie zdjęcia, później komentarze i odczuwam pewien brak w ich treści:) Wobec tego stanu rzeczy proponuję mały konkurs: W CO UDAŁO SIĘ WTOPIĆ GOSIANCE, hę??? Tudzież w co prawie, prawie zamienić. Nie będzie się nam Gosia ukrywać, a innych wystawiać na ekspozycję;)
OdpowiedzUsuńNagrodą dla pierwszej spostrzegawczej osoby będzie wosk zapachowy Yankee Candle wprost ze Starej Mydlarni:) Rozwiązanie w komentarzach, a z adresem się domówimy:)
I tym oto sposobem stworzyłam precedens na Gosi blogu:)
Agnieszka
Oj tam, oj tam:))) Kapuś z ciebie :)))
UsuńJa po prostu przy tobie zgasłam i wtopiłam się w tło! Ale to nic dziwnego przy takiej Energi :)
(ale było fajnie wczoraj, mniaaaammm - i to nie dotyczy tylko jedzenia)
Wtopiła się w balony!
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że ze względu na porę nikt nie zobaczy tego konkursu! :)))))
UsuńDroga Hano, bingo! Proszę o adres na assneg@gmail.com. Wrażliwe dane zostaną wykorzystane jednorazowo w celu wysyłki nagrody i nie będą przechowywane na jakichkolwiek nośnikach;)
UsuńTak to własnie idealne określenie: paparazzi! Paparazzi mogli by się od niej uczyć. A.:)
Gdyby nie moje paparazztwo tamten spacer nie byłby uwieczniony..
Usuńhttp://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/09/spacer-z-agnieszka.html
Następnym razem aparatu nie wezmę. Będziesz żałować :P
Hura! tamtaramtam! Wygrałam!!!
UsuńHana, bardzo mi miło, gratuluję:)
UsuńGosiu, te zdjęcia to moja cenna pamiątka... Jak dziś pamiętam. Więc faktycznie, rób zdjęcia zawsze wszędzie, wszystkim i zawsze!!!
Prawie zamieniła się w paparazzo?
OdpowiedzUsuńZawsze była!
UsuńHrehrehre, ja tu jestem bez przerwy!
OdpowiedzUsuńAha! Czyli to ty odpowiadasz za statystykę. No i git!
UsuńPewnie. 6000 wejść to ja.
Usuńmiałem napisać że Panie tylko jedzom i plotkujom a tymczasem Ty żeś Anko taki podpis pod zdjęcie dała :) to napisze co innego że też chciałbym mieć taki sen co i Ty byś w nim tym śnie była Rufi i przepraszam cały ten Wasz tam pierdolnik :) może kiedścik i mnie się uda zasnąć takim snem :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię nieustająco Rafał
Hihihi.. Ze mną byś się nie dogadała w ten sposób bo ani kawa ani sushi i jeszcze jestem bezglutenowa. Za to za przeproszeniem mięsna.
OdpowiedzUsuńDokładnie w tej knajpie znienawidziłam sushi bo mnie Luby tam zabrał. :))))))
Fajne są pływające potrawy, ale odwiedziliśmy zaraz potem MC D :)
Za to inne chińskie dania jak najbardziej.
O.. Gdyby sushi mięso zawierało, albo chociaż wędzonego na ciepło łososia...
Nie do pojęcia dla mnie! :)))))))) Jak Zocha?
UsuńJak widziałaś na blogu..
UsuńMartwię się..
Z B I Ó R K AAA !!! QRNA !!!
OdpowiedzUsuńWcześnie dziś jesteś, kierowniczko :)
UsuńNo zeby zdazyc wszystkich zwolac. :)
UsuńCzego siem drzeee,przeca jestem:)
OdpowiedzUsuńObecna
OdpowiedzUsuńJoannaK
Też obecna. Julita
OdpowiedzUsuńJestem, Asia
OdpowiedzUsuńI ja jestem...:)
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńHanka
Czarujemy !
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńAgnieszka z Żyrardowa
Jestem A z L
OdpowiedzUsuńI ja
OdpowiedzUsuńK3
Jestem i ja.
OdpowiedzUsuńZiiiiiiiitttttttt!!!!!!!!!!!!!! Z poślizgiem, ale jestem!
OdpowiedzUsuńDziękuję za Waszą obecność. Jutro napiszę o nowych przepowiedniach.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Jezdem! Kajronek, gdzies Ty!!!!!!!,
OdpowiedzUsuńdziś jestem za późno :-(( pzepraszam
OdpowiedzUsuńjak ja lubię sushi
siostry mi mówiły, że Wrocław to przepiękne miasto i miały rację...
Byłam...:)
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazłam chwilę, żeby dokładnie obejrzeć wszystkie zdjęcia. Włącznie z wtopioną w balony Gosią (niestety nie zdążyłam na konkurs). Miłe wspomnienie miejsc znanych, jeszcze jak znanych ;) Zazdroszczę Wam trochę, dziewczęta. Ale co się odwlecze, to przecież w końcu nastąpi albo nastąpi znów. :)
OdpowiedzUsuńHrehrehre, bo ja Cię ubiegłam!
UsuńNo... Masz szczęście, że jesteś moją narzeczoną, a może nawet już żoną - życie tak szybko się toczy, że kto wie. Wszak mogło mi coś umknąć. ;)
Usuń:***
Bo tu tu ciągle siedzisz, Hanuś, nikt nie ma z Tobą szans, hrehrehre :))
UsuńGosiu ,jak zwykle myślami byłam z Wami :)
OdpowiedzUsuńKayronku ,wracaj kocinko do domku ...
p.s. ależ miło się ogląda zdjęcia z Wrocławia ,jak ja lubię to miasto :) tyle wspomnień ...i takich dobrych:) JustynaK
o dwudziestej czarowałam z dala od komputera.
OdpowiedzUsuńdzięki za obszerną i bardzo sympatyczną fotorelację ze spotkania z Agnieszką (sympatyczne osoby, to i relacja sympatyczna :)). wbrew opinii jednej z osób powyżej, nie wyobrażam sobie, żeby miało jej nie być. w ogóle nie wyobrażam sobie Ciebie, Gosianko, bez aparatu przyrośniętego do dłoni :)
a suszarnię tak apetycznie zaprezentowałaś, że na 100 % do niej wpadnę, jak będę we Wrocławiu :)
:))
UsuńTak, dobrze sie tak oderwać, pojeśc razem, popatrzec w oczy i rozumieć się we wszystkim z dobrą kolezanką.
OdpowiedzUsuńSushi jadłąm ostatnio cztery i pół roku temu na lotnisku w melbourne i do dzisiaj pamietam jego smak.
Gosiu, sniłas mi się dzisiaj! Wraz z jakąs długowłosą istota, krązyłaś po moim ogrodzie i z wielce zaaferowana miną czegos szukałaś. Otworzyłam okno i zawołałam Cię a Ty odrzekłaś, ze szukacie grzybów, w czasie, gdy ja spię! A nie chcąc mnie budzic krążcie po cichutku i juz dzieki temu krązeniu pełen kosz prawdziwków macie!
Potem weszłaś do mojego domu a u mnie był bałagan straszny! Wszystko zawalone tonami ciuchów, jakbym nimi handlowałą czy coś?
Znalazłaś sobie wśród nich jakieś poncho. Otuliłaś sie w nie i usmiechnełąś do mnie z zadowoleniem. Wtedy sie obudziłam!:-)))
Z długowłosą? To z Jolką! :)) Jola jest grzybiara więc i mnie pewnie na grzybne manowce sprowadziła i to my wałęsałyśmy się u ciebie porankiem kiedy jeszcze spałaś. :) Bardzo miła wizja :)
UsuńA poncho? Hmm, pewnie nawet do Twojej podświadomości dotarł mój krzyk przerażenia, że niedługo już tylko namioty na mnie będą pasować...
Ciekawa jestem czy to był miły sen... :))
Miło mi, że się ze mną podzieliłaś tym przeżyciem.
Miłego, ślicznego późnoletniego dnia! Ja lubię koniec lata.
Nie zdążyłam wczoraj wieczorem :( Przepraszam...
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam i na konkurs. Szkoda :)
Przesyłam duuużo buziaków :))))))))))))))))
Ja ci przeproszę!!! Wrrr!!! Co to ma być?! Przecież to nie obowiązek, Ninko kochana!
UsuńWłaśnie, Ninko, ten konkurs to jakiś... boczny był. Albo raczej wewnętrzny - wewnątrz komentarzy. Ale nic to, jeszcze się odegramy! :)
Usuńuwielbiam sushi!! ale jak Kayronek wróci, to przysięgam, nie tknę przez caluśki rok, nawet nie spojrzę! tylko niech wróci!!
OdpowiedzUsuńuściski, Gosiu!