Dzięki mojej czytelniczce, która jest bardzo przejęta zaginięciem Kayronka i bardzo mi kibicuje, dostałam namiary na pewnego bioenergoterapeutę, mającego zdolność głębszego widzenia spraw dla większości niedostępnych. Nie wiem, jak to działa, ale i ja miałam doświadczenia z tymi siłami.
Dawna moja znajoma potrafiła zajmować się takimi rzeczami. Zgubiłam kiedyś obrączkę. Nie mogłam jej znaleźć przez kilka miesięcy i wspomniałam o tym Aurelii. Ona na to, niemal od razu, że ta obrączka jest pod lewą nogą kredensu w salonie. Hahaha! Kredens nie ma nogi, stoi cały na podłodze! Podeszłam do kredensu, śmiejąc się i opowiadając o tym mężowi, dla pewności odsunęłam róg dywanu przy lewej stronie mebla i... ona tam była. Zagubiona obrączka pod rogiem dywanu! Od tej chwili wierzę chętniej.
Moja czytelniczka też ma niezwykłe doświadczenia, i to właśnie z tym panem, którego numer mi podała. Zadzwoniłam raz, ale okazało się, że muszę to zrobić o określonej godzinie - o 6. rano.
W piątek nastawiłam sobie budzik i zadzwoniłam.
Pan M. połączył się ze mną sobie znanymi metodami, no i zobaczył, używając mnie jak przekaźnika (chyba), co następuje:
(...) - tę część opublikuję za tydzień
- kot jest zamknięty i nie może wyjść i wrócić do domu
- kot jest zamknięty i nie może wyjść i wrócić do domu
- otrzymam wiadomość w przyszłym tygodniu
- będzie radość przez łzy
Dopytałam się, jak to się skończy i...
- jest szansa na szczęśliwe zakończenie.
Ta "usługa" była darmowa, jednorazowa. Po wszystkim byłam bardzo rozbita. Nadal boję się tej radości przez łzy. Co to może znaczyć... Tylko czas da odpowiedzi na te pytania. Przyszły tydzień nadchodzi. Nie wiem, co napisać jeszcze. Myślę, że nic nie muszę, rozumiecie wszystko.
PS. Do Waszych sugestii co do Janka ustosunkuję się w najbliższym czasie. Ja bym bardzo chciała mieć i tego kotka, ale... Jest sporo "ale".
rozmowa na gg przedwczoraj po 20:
OdpowiedzUsuńEwa
bo jaciągle widzę Ksiecia zamknietego, nie moge go wyprowadzic z mieszkania ciągle chodze na okrąglo i otwieram te cholerne drzwi, a tam następne. Ja już to mieszkanie znam jak wlasne , nie pasuje do żadnego ktore widziałam, wiec jest to wytwór mojej wyobraźni.
20:28
Ja
o rane
żeby tylko nie był zamknięty bezwiednie, bo z głodu padnie
jeżeli ma tam dobrze to po tygodniu się zaaklimatyzował
20:30
Ewa
tam są ludzie, ale ja ich tylko slysze, nie widziałam nikogo, ale rozmawiają za drzwiami, ja chyba mam obsesje drzwiową
20:33
Ewa
właśnie nie zaaklimatyzował się, ciagle jest smutny, i o dziwo chodzi na mną jesli otwieram drzwi.
Elu, usunęłam część wróżby. Tak może będzie lepiej.
Usuńa wcześniej to:
OdpowiedzUsuń14 sierpnia 2014
20:23
Ewa
Nie doprowadzilam Kajtusia do domu, nie moglam. Najpierw go dlugo szukalam, platal mi się jakis żółty blok, a wlaściwie jego róg, Wiedzialam, że to blok, ale widzialam tylko okno parterowe przy jego rogu. I bylam w jakimś mieszkaniu, tam był Kayron, ale nie mogliśmy wyjść. Otwieralam drzwi, a za nimi był nastepny pokój i znowu drzwi i znowu pokój. Nagle znalazlam sie na zewnątrz i zobaczylam w malym okienku łapkę kota przesadzoną przez kratę, wyciągal ją i chowal jakby zagarniał cos do siebie, albo kogos wolal. .... w tym momencie Bąbel wskoczyl mi na kolana, a Książe schowal łapkę i zrobil sie coraz mniejszy, jakby sie oddalał.
Dziwne to jakieś bylo
Elu, nie mogę tego nawet skomentować, bo to za wiele mnie kosztuje. Jakoś wytrzymam jeszcze tydzień.
UsuńDziękuję bardzo wszystkim za dzisiejsze spotkanie.
Gosiu, a czy w bliższej / dalszej okolicy nie macie tam jakiegoś domu starego (nie bloku) murowanego, drewnianego, gdzie byłaby piwnica, komórka albo komórka oddzielnie, na posesji?
UsuńJa bym jeszcze pochodziła w nocy przy blokach, zwracając uwagę na okna piwniczne i cicho nawołując.
Usuńja pare razy widzialam odrapany zielony o czesci blok, z ta zelazna bramka z boku. To nie musi byc blok tylko budynek, on jakby zielony od pasa, forma mi odrobinke przypominal ten stary dom wielomieszkaniowy na rogu Chelmonskiego, tuz za ogrodkami dzialkowymi (ktore ida od Orlowskiego), wiesz o ktory mi chodzi? znaczy to raczej nie TEN budynek, bo tamten mial zieleni jakies wokol, tylko nie wiem skad i dokad ta furtka zelazna.... ja blyski tego budynku miewam od poczatku godzin dwudziestych. ale sie nie upieram, bo musk i podswiadomosc i tak robia co chca....
UsuńKrycha, Ty wiesz, że na starym Biskupinie może być 100 takich domów. :((
UsuńNo wiem, wiem! I dlatego tez to mnei meczy, bo niby jawi mi sie jako cos, co znam, le mi ucieka :( i t anietypowa furtka z boku, jakby niczego w zasadzie nie otwierala, ale byla jak byk! z rawej kawalek tego budynku, furtka i krzew. i jakby furtka byla pomijana przez sciezke..absurdalnie dziwne...i furtka zupelnie niepodobna do Twojej.
UsuńNie mogło byc inaczej ... ktoś go zabrał !!!
OdpowiedzUsuńGosiu nadal jestem i czesto o Was, o Kayronku myślę, głównie czy mu sie krzywda nie dzieje...
Mam ogromna niesłabnacą nadzieję że sie znajdzie .
Trzymaj się .
A Janek jest wspaniałym miziastym koteczkiem musi trafic do kogos kto lubi tak zajmowac sie koteczkiem, a nie tyko "go mieć".
Pozdrawiam
Trzymam kciuki za przyszły tydzień.
OdpowiedzUsuńja go nie umiem zobaczyć, ale w myślach codziennie o 20 namawiam go, żeby wiał! że jest mądry, sprytny, że musi wykorzystać uchylone drzwi czy okno, bo Wy na niego czekacie
OdpowiedzUsuńTo mi się wpisuje w moje pierwsze odczucie na temat zniknięcia Kajtusia. Ono mnie nie opuszcza od początku. Pojawiło się przy pierwszej wizualizacji i nie chce zniknąć.
OdpowiedzUsuńMelduję się już na 20.00
JoannaK
Jezdem! :)))
OdpowiedzUsuńGosiu kochana będą to tylko łzy szczęscia bo Kayronek się znajdzie.Jeśli Janek nie znajdzie tego wymarzonego domku to z wielką radoscią go przygarnę do mojego domku w lesie.Całym sercem jestem z Wami.
OdpowiedzUsuń:*** Kochana jesteś!
UsuńJestem. Myślę nieustannie. Kajtuś MUSI wrocić, szczęśliwe zakończenie MUSI nastąpić. Julita
OdpowiedzUsuńjestem.
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńJestem,to wspólnie otwórzmy te drzwi.
OdpowiedzUsuńjestem, Gosiu :***
OdpowiedzUsuńJestem. Przeczytalsm i czekam.....A z L
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńHanka
Jestem.
OdpowiedzUsuńDziękuję wam, kochane.
OdpowiedzUsuńJestem..
OdpowiedzUsuńWierzę w niestandartowe podejście, niektórzy widzą więcej.
Trzymaj się Gosiu!
Wpadłam Gosiu i szepnę Ci, że dzisiejszy mój sen o Tobie jako grzybiarce w ponchu był miłym, ale bardzo zwariowanym choć ogromnie realistycznym snem - jak na sny przystało!
OdpowiedzUsuńDobrej nocy i miłych, spokojnych snów zycze Ci kochana!***
Ciut spóźniona ale tez jestem
OdpowiedzUsuńBoże, niech się Kajtuś znajdzie jak ta obrączka ...
OdpowiedzUsuńNiech już wróci do domku ...
Niech już jest z Gosią ...
Niech już jest na swoim oknie, tarasie, kanapie ...
Niech już jest ...
Nie wiem co o tym myśleć ,ale czekam razem z tobą :))))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Czy to minie 5 tygodni o których mówiła moja koleżanka? ....
OdpowiedzUsuńJestem może razem otworzymy te drzwi :)))
OdpowiedzUsuńZ małym poślizgiem ,ale jestem.
OdpowiedzUsuńJestem zawsze o 20:00 i będę aż do skutku.
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu wizualizuję, że Kajtuś w swoim zamknięciu pokazuje się komuś kto rozpozna go i zadzwoni do Was.
K3
Jestem. Mnie się też wydawało, że on jest zamknięty i w wizualizacjach namawiałam go, żeby szukał wyjścia... dziwne... ale nie mogłam się ostatnio uwolnić od tego obrazu...
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńAgnieszka z Żyrardowa
Przeczytałam dopiero teraz. Mnie się uczepiła ta ścieżka do domu. Zawsze Go na niej widzę.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze.
Też będę zawsze, aż do skutku. Marzę o tym by Kayronek się znalazł , to co Ty musisz czuć Gosiu...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki,
OdpowiedzUsuńRynek
:) ! ! !
OdpowiedzUsuńPowtórzę się tylko - nie mam słów, by opisać, jak bardzo współczuję. Niech już wraca Kayron... ;(
OdpowiedzUsuńGosiu, my sie wlasciwie nie znamy, sledze bardzo uwaznie Twojego bloga i pozwolilam sobie raz zagadac w sprawie depresji kubraczkowej. pisze szybciutko, zeby wspomniec, ze mi sie snilas. przyszlam do Ciebie do domu w zupelnie niewiadomej sprawie, a Ty na moj widok w ryk i powtarzalas w kolko, ze Kayron przed chwila wrocil i ze jest caly i zdrowy i z Wami. trzymam mocno kciuki za szczesliwe zakonczenie i zycze juz tylko takich lez szczescia!! pozdrawiam, Kasia
OdpowiedzUsuńJestem sceptyczna w kwestii wróżb. Mam tylko wiarę, że wróci.
OdpowiedzUsuńJa codziennie jestem z Wami o 20. tylko się nie wpisuję.
OdpowiedzUsuńMam ciągle w pamięci wypowiedź jednej z osób, zaraz po zaginięciu, że Kajtuś znajdzie się za 5 tygodni. Czy to nie będzie za tydzień właśnie?
Trzymam za to kciuki! Uściski przesyłam.
Gosiu, jestem z Tobą! Trzymam kciuki! Oby przyszła ta wiadomość! Oby była radość przez łzy! Chyba oszaleję ze szczęścia! Tysiące pozytywnych myśli przesyłam cały czas, cały, nawet jak tu nie piszę, to myślą jestem!
OdpowiedzUsuńRadość przez łzy to zrobi się potop. Zdecydowana większość będzie płakać razem z Tobą Gosianko-z radości:-).
OdpowiedzUsuńNie mogę być o 20, za to za każdym razem wizualizuję odpowiedni tytuł posta. W końcu go zobaczę naprawdę :-)
Ja nie wierzę w takie rzeczy ale całym sercem życzę aby w końcu wrócił do Ciebie,będę mocno zaciskać kciuki na tę intencję,
OdpowiedzUsuńCodziennie zaglądam, żeby sprawdzić czy coś się w sprawie Kajtka zmienia i czekam na ten radosny wpis, który musi się pojawić. Nie wyobrażam sobie Twojego cierpienia jest na pewno bardziej niszczący niż mój bol po stracie Luny - bo wiedziałam że odeszła za Tęczowy most. Ty masz tylko domysły i nadzieję. Mam pytanie - Co u Płatka? Jak mu tam w nowym domu, jak ze zdrowiem. Trzymaj się i walcz. Jesteś potrzebna tym wszystkim kocim duszom.
OdpowiedzUsuńRambo suuuper! Po prostu super!
UsuńI ja wspieram co dzień sprawę dobrą energią.życzę spokoju i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja trzymam kciuki, cały czas! Musi być dobrze!!!!
OdpowiedzUsuńCały czas podejrzewam kradzież na zamówienie. Ta radośc przez łzy - nie pozna Cię albo nie będzie chciał do Ciebie podejśc. Kiedyś musiałam przetrzymac w domu znalezionego charta afgańskiego.Zgłosiłam jego obecnośc w związku kynologicznym bo pies był rasowy. Za dwa dni zgłosił się właściciel- pies zupełnie nie okazywał radości ani zainteresowania jego osobą. Aż się wahałam czy psa wydac. Na szczęście pies miał małego tłuszczaka na klatce piersiowej,którego nie było widac, ale dawał się wymacac i facet mnie poprosił, bym sprawdziła, czy ma ten guzek. Miał, więc wydałam psa. Ale pies wcale nie palił się do wyjścia i temu facetowi wyraznie było głupio i przykro.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się.;)
Tu gdzie mieszkam, wyrażenie "radość przez łzy"oznacza zupełnie co innego.
UsuńTo ostateczna radość z wydarzenia, sprawy okupionej wcześniej łzami.
Boję się, że będzie chory, zabiedzony, stąd moja radość będzie przez łzy...
Usuń(...)Ja bym bardzo chciała mieć i tego kotka(...)
OdpowiedzUsuńMoże nie wróżę zawodowo, ale przeczucia mi sie spełniają...
Wiedziałam, że Janek do Ciebie wróci.
I moja myśl się sprawdza.
On jest znakiem. :)
Mam nadzieje, ze radosc zdominuje łzy, w koncu powiedziano, ze mozliwe jest szczesliwe zakonczenie. Wyobrazam sobie Twoje zdenerwowanie tym nadchodzacym tygodniem, z calej siły trzymam kciuki za powrot księcia do domku.Oby jak najpredzej:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuk a dokładniej to bardzo chcę by się znalazł i tylko tyle. Ciepłe myśli wysyłam i do Was waszego domu i do koteczka do niego i tu przyznaję się najcieplejsze. :)
OdpowiedzUsuńGosiu, nie wiem co napisać. Boję się i jednocześnie mam nadzieję. Jestem z Wami, cały czas, codziennie. Ta dobra energia od tych wszystkich osób, które Wam kibicują musi w końcu zadziałać!
OdpowiedzUsuńsmutne, ale wierze, ze bedzie dobrze, bo chce bardzo by tak bylo
OdpowiedzUsuńGosiu ja po prostu ciągle trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńW sumie to są dość dobre wieści i tego się trzymajmy. I otwierajmy te drzwi z całą mocą. Dobro jest silniejsze od zła.
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńJoannaK
Jestem! Kayron dawaj czadu i wracaj! Czy wiesz ile osób na ciebie czeka?
OdpowiedzUsuńi ja.
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńK3
Jestem. Kotuś, wszyscy czekają. Julita
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńJestem, Asia
OdpowiedzUsuńJestem. A z L
OdpowiedzUsuńJestem.Dawaj Kayron do domu,jesień nadchodzi...
OdpowiedzUsuńJestem i ja.
OdpowiedzUsuńJestem. eva.s.
OdpowiedzUsuńłzy już były, teraz pora na radość. I za to trzymam bardzo mocno kciuki
OdpowiedzUsuńzdążyłam i ja
OdpowiedzUsuńjestem,
OdpowiedzUsuńHanka
I ja jestem z Wami. I czekam. :(
OdpowiedzUsuńoj, zdążyłam .
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńWięc potwierdza się teoria o zamknięciu Kaya...
OdpowiedzUsuńJa wciąż wierzę że wróci. Takie przeczucie....
A Janek....
Może takie jego przeznaczenie aby został u Ciebie?
Los przez Kayrona skrzyżował wasze drogi. Postąpiłaś wbrew, Janek poszedł do kogoś innego i nagle wypadek... Wrócił....
Jesteś pewna że chcesz próbować nadal?
3 podejście?
A jeśli to on ma w jakiś sposób na przyprowadzić Kaya...?
Nie, nie wiem w jaki. Myśl.
Czasem nagłe myśli się sprawdzają...
Pozdrawiam i kibicuję wam nadal
Oliwia/ Ventrue1
Jestem ...
OdpowiedzUsuńJestem . Kayronku,wracaj do domku ...p.s. Właśnie dowiedziałam się że Miki -kociak malutki ok 12tygodniowy ,mało przyzwyczajony do nowego miejsca ,wrócił do domu (czyli do tegoż nowego miejsca ) po tygodniu . Jego psia przyjaciółka oszalała z radości :) wyobraź sobie jaka radość będzie u Was ,Gosiu ...:) JustynaK
OdpowiedzUsuńKajtuniu, wróć...
OdpowiedzUsuńpewnie wróci!
OdpowiedzUsuńMoże on pewnego dnia, oby już w tym tygodniu, zamiauczy pod drzwiami i wtedy z tej radości zwyczajnie się popłaczesz?????
OdpowiedzUsuńAQ my razem z Tobą....z radości......
Codziennie myślę o Kayronku.....