Pewnego dnia uczeń zapytał Mistrza:
- Co sądzisz o sytuacji na świecie?
Mistrz się zamyślił, po czym odpowiedział:
- Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę zwierzęta. Jedno dzikie, nieokiełznane, pełne gniewu i złości, żalu... Drugie - przepełnione miłością, spokojem i przebaczeniem.
- Ale, Mistrzu, które zwycięży? - dopytywał uczeń.
- To, które karmię.
Pokarmię więc swoje zwierzę czymś spokojnym, pięknym i miłym, a że przy okazji nudnym, to trudno. Nudy i spokoju mi trzeba teraz najbardziej.
Obrazki z mojego weekendu. Wyjeżdżałam roztrzęsiona ponad rozsądek. Wróciłam wyluzowana, z przywróconym spojrzeniem na rzeczywistość.
Dziękuję ci, jesieni nadciągająca, dziękuję, piękna pogodo, dziękuję, bajeczny lesie. Dziękuję, gościńcu "Betlejem" w Krzeszowie. Wspaniałemu miejscu z przemiłą panią gospodynią, która rozpieszcza gości ponad miarę swoją genialną kuchnią. Dziękuję, Przyjaciele, z którymi spędziłam ten czas.
Wiem, wiem, palec boli, a trzeba przewijać i przewijać na dół, i końca nie ma, i wciąż kwiatki, grzybki, szczęśliwe pieski, ptaszki, las, widoczek, pole, niebo, drzewko takie i śmakie, i tak dalej, i tak dalej, ale...
Ja to lubię!
Moje zwierzę nakarmione, zadowolone, wyluzowane, szczęśliwe może iść w nowy dzień, a dopóki jest nowy dzień, jest nadzieja. I wszystko może się zdarzyć, i zła passa może minąć i zły los odwrócić. Może nawet zdarzy się, że przestanę się pocieszać słodkościami? Hmm, aż tak dobrze to dziś być nie będzie, ale od czego są poniedziałki?! Od poniedziałku! Na pewno już od poniedziałku! :))
Tak czy siak, tradycji tego bloga musi stać się zadość i
MIŁEGO DNIA
musi na końcu być. :)
Dobrego dnia Małgosiu :). Nasyciłam się razem z Tobą :)...
OdpowiedzUsuńGosianko,
OdpowiedzUsuńtak wyobrażam sobie raj...
Agnieszka z Żyrardowa
miejsce urocze! aż błogość spływa na człowieka :)
OdpowiedzUsuńczy to różowo fioletowe fuksje?? przepiękne!
Miłego dnia i dla Was :)
Tak, to fuksje. Bajeczne!
UsuńMiejsce piękne, dobrze zmienić klimat i karmić swoje dobre zwierzę:))
OdpowiedzUsuńSkorzystałam i ja przy okazji. Pięknie tam, życzę Ci aby tej "karmy" wystarczyło na długo.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, musi bo jesteś potrzebna.
jakie piekne miejsce z jakimi pieknymi pieskami. Od tego domu bucha spokojem (ladnie to brzmi, hrehrehre), nie wiem co ale ten spokoj najbardziej bucha na zdjeciach z profilu, gdzie dzikie wino jest chyba czy pwowoje i roze i las w tle...no i ta tajemnicza weranda pod daszkiem.. ani powiewu wiatru; niepotrzebny, tylko sikorka zagada.... powinnas tam na skierowanie lekarskie jechAC. Po co komu na przyklad terapia jak mozna jechac w takie miejsce.
OdpowiedzUsuńMilego dnia i Tobie i Twoim.
:) tak, pobyt w takim miejscu jest najlepszą terapią.
UsuńDopiero co słyszałam tę opowieść na kazaniu w niedzielę. :)
OdpowiedzUsuńJakbym chciała umieć karmić tylko tego dobrego wilka!
A widoki przecudowne. Bardzo takie lubię, przede wszystkim na żywo. Jak one uspokajają... :))))
Widać, że te psiaki są szczęśliwe - zwłaszcza kanapowiec :D
To sunia - znajdka. Szczęściara.
UsuńPiękne i kojące miejsce :)
OdpowiedzUsuńNiech zostanie w Tobie jak najdłużej, Gosiu.
Tobie również miłego dnia zyczę :)
Niezwykle sielskie obrazki, az by sie chcialo tam byc!
OdpowiedzUsuńDobrze, ze pojechalas! Po przezyciach ostatnich dni i tygodni nalezalo Ci sie, jak malo komu. Jak piszesz, przynioslo to oczekiwane skutki, wyciszenie, zresetowanie i usokojenie. Kazdy z nas powinien pojechac w takie miejsce, ktore zmyloby z ciala i duszy wszystkie brudy i troski. :)))
Ponieważ każdy nie może, to dzielę się tym na blogu, starczy i dla innych.
UsuńTrzymać zaraz zaczynam!
Ja też to lubię:)
OdpowiedzUsuńMiłego!
Ależ pięknie. Takie obrazki rzeczywiście wyciszają, dają ukojenie. Miłego dnia Gosiu :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia oddające klimat tego miejsca.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, Asia.
Jaki malowniczy może być nieporządek ,te pajęczyny na tym okienku wyglądają bardzo szlachetnie :))))
OdpowiedzUsuńPsiur w kurnikowej pozycji rozkoszny :)))
Właśnie takiego lasu brakuje mi w spacerowym zasięgu .
Zdjęcia znakomite, coraz lepsze .
Też od razu wpadł mi w oko psiulek w kurnikowej pozycji :) Ale że to dziewczynka, więc nie śfiństwem do góry leży !
UsuńOglądając zdjęcia z dzisiejszego posta, zwłaszcza te leśne, z sosnami i wrzosami, od razu pomyślałam o Tobie, Mario. :)
UsuńJa miałam weekend w takim pędzie, że przewijanie "grzybków" działa na mnie kojąco...;o)
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj! Karm wlasciwie, czesto w malych porcjach. Las ma moc. U mnie mowia, ze w lesie to tak jak w kosciele (jaki kosciol maja na mysli, nie wiem, ale pewnie taki ogolny).
OdpowiedzUsuńDobrze mówią, można poczuć istnienie mądrego stwórcy.
UsuńBiorę grzyba, sikorkę, pieski, las i zostaję. Piękne, piękne miejsce. Przepięknego tygodnia dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńBiorę wszystko, jak leci, dziękuję :o)
OdpowiedzUsuńTak Gosiu, Twoje zwierzę było już bardzo głodne ! Bardzo Ci tego trzeba było. I bardzo, bardzo się cieszę, że pomogło ! Piękne zatrzymane chwile zamglonych krajobrazów, łany cudnych mikrogrzybków, babie lato w begonii koszyczkowej, piesków, ptaszka, drzewek kfiatków :) Pięknie tam !
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Wrocławianko! Dzięki Tobie i ja nakarmiłam lepszą stronę duszy mojej... :)
OdpowiedzUsuńWidzę że Twoja dusza widzi dokładnie to co moja by sfotografowała :-) Sama wiem jak trudno jest przestać karmić złego wilka, i powiem w sekrecie że niewiele potrzebuje on żeby się nasycić, niestety, Dlatego dobrze że sobie przypomniałaś o tym drugim, i tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńWystarczy włączyć poranne wiadomości. :((
UsuńPiękne ,spokojne miejsce, też wyciszają mnie takie sielskie widoki:)
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia!
Nie wiem, czy to można nazwać "nudne". Ten piękny dom, te szczególiki, które zauważasz i fotografujesz, te krajobrazy - czasem jak u renesansowych mistrzów, tylko jakiejś Mony Lizy, albo innej damy na pierwszym planie brakuje - to wszystko jest niezwykłe i zajmujące. Nuda jest denerwująca. Człowiek, który się nudzi, nie jest szczęśliwy, a myślę, że Ty tam - na tyle, na ile mogłaś - byłaś.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nakarmiłaś swoje dobre zwierzę; dziewczyny mają rację, to złe karmi się dużo łatwiej.
karma dla oczu i duszy pożarta. dziękuję, Gosiu :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że mogłaś się choć na trochę oderwać i odpocząć.
a swoją drogą, co poznaję jakieś cudne miejsce do odpoczynku, to w 9 przypadkach na 10 jest ono na Dolnym Śląsku (ten dziesiąty to u Jolki). no już zaczynam być zazdrosna ;)
dodać jeszcze muszę (bo jak nie dodam, to mnie to będzie męczyć i męczyć), że kompletnie się nie zgadzam z wyrażonym powyżej poglądem, że złe karmi się łatwiej.
Hmmm... Szybciej się wściekasz, czy uspokajasz? Łatwiej się gniewasz, czy wybaczasz? Prędzej Ci się wymknie: " Ja cię uduszę!", czy "Nic się nie stało."? Jeśli te pierwsze możliwości, to złe zwierzę nakarmione. Nakarmione jeszcze na dodatek tym, co w telewizji, w prasie, wszechobecnym hałasem, tłokiem, stresami w pracy... ma to wszystko na wyciągnięcie ręki. O pożywienie dla dobrego zwierzęcia trzeba się bardziej postarać. Ja nie mówię, że to niemożliwe. Ale na ogół trudniejsze. I nie każdemu się chce - a nie mówię tu o sobie, bo nauczyłam się już dawno, jak i gdzie szukać. Mówię o tym, co obserwuję - nawet w moim najbliższym otoczeniu.
Usuńtak, niezwykle rzadko się gniewam, nie pamietam, kiedy ostatni raz mi się przytrafiło. szybciej się uspokajam niż wściekam, nigdy nie mówię "ja cię uduszę", czy cokolwiek innego w tym sensie, nie karmię się telewizją i, choć w to chyba nie wierzysz, dużo łatwiej mi karmić dobre zwierzę. również z pobudek egoistycznych :)
Usuńale teraz rozumiem, że miałaś na myśli tzw. ogół, tylko nie zapominajmy, że ten ogół składa się z nas :)
Ja mam jak Ninka, jednak staram się świadomie wybierać i rozumieć, że to ode mnie w dużej mierzy zależy jakie zwierzę karmię.Nie zawsze to się udaje, niestety.
UsuńAleż wierzę! Wierzę i podziwiam, bo choć się staram - jak Gosia - nie zawsze mi to wychodzi. Przez większość ludzi jestem uważana za osobę pogodną, cierpliwą i nastawioną pokojowo, a choć do takiego ideału dążę, to - jak wyżej. A takich jak Ty nie ma wielu.
Usuńsielskie widoki, takie wytchnienie dla oczu i duszy. i miejsce do nazbierania dobrej energii.
OdpowiedzUsuńGosiu, pozwolisz, że i ja poczęstuję się tą dobrą karmą. Na przystawkę poproszę sikorkę z grzybkami, na danie główne wezmę te pełne nostalgii krajobrazy razem z tajemniczą, dyskretnie osłoniętą dzikim winem werandą a deseru też nie będę sobie żałować - szczęśliwe zwierzaki w parze z subtelną begonią w moim ulubionym pomarańczowym kolorze.:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Gosiu za tę ucztę, tego mi było trzeba...
Gosiaczku, mnie potrzeba tego samego
OdpowiedzUsuńI dopóki gdzieś nie wyjadę, to się nie zresetuję :(((
Ale cieszę się, że Ty troszkę odpoczęłaś, należało Ci się
♥♥♥
I już są opieńki........
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce i zdjęcia :):) A piesek czarno brazowy identyczny jak mój Ginter :):):) A z L
OdpowiedzUsuńGosiu jak miło, że podzieliłaś się nazwą tego miejsca :) Już sobie poguglałam, to bardzo blisko Wieściszewic z kolorowymi jeziorkami - byłam tam jakieś 12 lat temu jak odwiedzałam moją córkę na kolonii w zamku Czocha :) Miejsce do zanotowania na liście miejsc do podładowania akumulatorków, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCzęsto nie zdajemy sobie sprawy jakie znaczenie dla naszej psychiki mają piękne miejsca, prawda?
OdpowiedzUsuńMiłego Gosiu i spokojnego wieczoru.
P.S.
wysłałam dopiero dzisiaj.
To co? Wolamy? Wzywamy? Sciagamy?
OdpowiedzUsuńZbióreczkaaa!!!
Aniu, czytałaś http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/09/ostatni-tydzien.html ?
UsuńKoniec naszych spotkań. Dziękuję za te co były. Pisałam o tym też wczoraj.
Idę zobaczyć co z Kirunią.
Niby czytalam, ale z przyzwyczajenia i rozpedu...
UsuńPiękne miejsca, dobrzy ludzie, szczęśliwe zwierzęta - tego potrzebuję zawsze, wszędzie i o każdej porze.
OdpowiedzUsuńKatarzyna3
Wołamy. Wzywamy. Melduję się!
OdpowiedzUsuńcii, Panterko, my tu.. incognito ;)
OdpowiedzUsuńJa bylam in koguto :)))
UsuńTyle piękna dookoła, wystarczy chcieć je zobaczyć. Niestety, zagonieni, zestresowani, zajęci codziennymi sprawami, rzadko to dostrzegamy. Choć ja mam wrażenie, że im jestem starsza, tym częściej rozglądam się dookoła i dostrzegam to, co kiedyś było mało ważne.
OdpowiedzUsuńJoannaK
Ciii,jak się tak przez kilkadziesiąt wieczorów staje do raportu kole godziny 20 to później chyba występuje odruch Pawłowa....;)
OdpowiedzUsuńZacne widoczki. Te piesorki, zwłaszcza ta na kanapce, te płonniki, begonie prześwietlone słońcem, te kolory! I w ogóle...
OdpowiedzUsuńAle modraszka to chyba przydomowa, co? ;)
Ach, Ty! Skąd wiesz??? :))
UsuńPoznałam tę sikorkę - to ta sama, która siedziała tam w lipcu. ;)
UsuńPstryknęłam ją po powrocie i dodałam do tej fotorelacji. :)
UsuńJest w sam raz - sikorka na świerku (czytaj: wisienka na torcie). :)
Usuńnie mogę wyjść z podziwu, jak ona na samym czubeńku gałązeczki siedzi :)
UsuńCieszę się, że odpoczęłaś...
OdpowiedzUsuńSzanowna Pani!
OdpowiedzUsuńPiszę pod wrażeniem tego jak pięknie Pani odchuchała zabiedzonego Rambo i jak szybko dzięki Pani znalazł dom. Odkąd wzięłam ze schroniska dwie kotki, sledzę losy tych, które musiałam tam zostawić z braku miejsca na więcej niż 2 (mały pokojo-kuchnio-korytarz). Jedną z nich, obecnie w najgorszej sytuacji, jest sześcioletnia MONIA, która siedzi za niewinność od marca (sic!). Była śliczna, krągła, biało-czarno plamiasta. Od trzech tygodni została przez tamtejszych wolontariuszy oznaczona jako przypadek bardzo pilny gdyż "przeraźliwie schudła." Teraz z jej profilu wynika, że wylądowała w izolatce ze względu na biegunkę. Obawiam się, że mogą to być jej ostatnie chwilę. Błagam Panią o pomoc dla niej! Niech Pani ją obejmie swoją czarodziejską opieką. Jeśli Pani nie może, liczę na to, że może zna Pani kogoś, kto się tego podejmie. Myślę, że jeśli pomoc jutro czyli w zasadzie już dziś rano nie nadejdzie, Monia umrze. Jej numer to 165/14. Byłabym bardzo wdzięczna za ratunek dla niej.
Zatroskana,
Maja P.
Pani Maju, widziałam Monię na stronie schroniska. Napisane jest o niej, że "Monia jest niezależna, ciekawska i energiczna. Wszędzie jej pełno. Jest zazdrosna o inne koty, musi mieć miłość człowieka na wyłączność, dlatego powinna trafić do domu w którym będzie jedynaczką.". Z Rambo to był impuls, a potem łut szczęścia nieprawdopodobny. Muszę liczyć się z tym, że taki kotek po przejściach i z trudnym charakterem dłużej u mnie pobędzie, dlatego to nie są łatwe decyzje. Na razie koci pokój i piwnica są zajęte przez lokatorów. Potem wyjeżdżam. Teraz po prostu nie mogę. Podam dalej...
UsuńPrzepraszam.
Dziękuję choć za "podanie dalej." Zawsze w takich bliskich śmierci przypadkach myślę, że wszystko już jedno czy będzie jedynaczką czy nie, bo tu już nie o komfort chodzi, tylko o ŻYCIE i to właśnie "tymczas" może dać. Co do ciekawskości i energii, to w jej stanie myśle, że trochę czasu by upłynęło nim znów te cechy się ujawnią, zważywszy, że będąc już wycieńczonym szkielecikiem dostała biegunki. Liczę na to, że jakiś dobry człowiek tę krótką korespondencję przeczyta, a także na Pani znajomości wśród innych, którzy koty ratują. Dziękuję raz jeszcze. M.
UsuńTak, jeśli chodzi o Monię to jej wszystko jedno, ale jeśli chodzi o moje zwierzęta to nie. Wprowadzenie takiego kota do domu to stres i napięcia dla wszystkich innych. Muszę o tym myśleć, choć nie wykluczam niczego.
UsuńPozdrawiam raz jeszcze.
Ma Pani rację co do swoich. Dziękuję
OdpowiedzUsuńMój Boże, niech ta kotka znajdzie dom, niech ręka Gosi i Pani, Pani Maju, będzie szczęśliwa...
OdpowiedzUsuńEch, proszę podawać dalej, bo nic się jeszcze dla MONI nie zmieniło. Maja
UsuńGosiu, jest jakaś szansa dla Moni?
OdpowiedzUsuń