Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bąbel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bąbel. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 17 czerwca 2014

Neko Maneki - kotki powitalne :)

Ponieważ mam blog, nie zawaham się go wypełnić kotami! :) Proszę się przygotować na dużą dawkę emocji i kociego piękna. 

Uwaga, uwaga! Jolka Hojnie Obdarowana Przywilejem Wybierania Imienia wybrała:


Drodzy odwiedzający kąty Za Moimi Drzwiami (he, he, za moimi, słyszysz, Gosiu?),
bardzo dziękuję za zaangażowanie i gremialną pomoc w wybieraniu imienia dla koteczki. :)
 Spodziewałam się kilku życzliwych głosów, ale przecież nie liczyłam na taki odzew! 
Fajnie jest być sławną blogerką! 
Tere-fere, przyszłam na gotowe, przez Gosię uwite gniazdko, i cfaniakuję. ;)

Ale do brzegu, do brzegu...



Liczba głosów na poszczególne propozycje uplasowała na pierwszym miejscu Malwinę/Malwę, 
zaraz za nią usadowiła się Neko, następnie Figa i Markotka, Zafiria, Gertruda 
i jeden honorowy głosik (dziękuję, Ewo!) dostała Lwia Mięta. 
A i tak jeszcze kiedyś nazwę tak jakiegoś kotka, o!

Z tego liczenia zrobiło mi się rozdarcie wewnętrzne, bo jak miałam liczyć te głosy, 
które były zapisane w sposób zwielokrotniony? Jak przełożyć na liczbę siłę stanowczości? 
A niektóre osoby, które wybrały Neko, właśnie tak podkreślały swoją determinację. 
Żeby więc nie dać się rozedrzeć do końca, zdałam się na Majtka, a ten (lekką łapką) drogą eliminacji karteczek z imionami zdecydował, że zwycięża 

Malwina 

(a więc jednak demokracja górą). 
Ale żeby podkreślić, że i determinacja w życiu odgrywa ważną rolę, 
to na drugie Malwinka mieć będzie Neko. :)

Te osoby, których wybór przepadł w odmętach demokratycznej determinacji, 
proszę o nieronienie łez - następnym razem wygramy! ;)

Dziękuję! :)


Malwinka Neko

Skoro imię jednej panienki już znamy, to czas ochrzcić jej siostrzyczkę. :) 



Ona jest przecudowna! Prześliczna i wyjątkowa! Futerko Malwinki Neko jest krótsze i gęściejsze - jak u brytyjczyków, a u tej maleńkiej trikolorki - dłuższe i mięciutkie jak u świnki morskiej. :)
Czy uwierzycie, że te małe 3-4-tygodniowe istotki już mają swoje charakterki? To naprawdę zdumiewające! Szylkretka Malwina jest odważniejsza, spokojniejsza i bardziej figlarna niż siostra, która to już potrafi pokazać, co jej się podoba, a co nie. :) Np. podnoszenie na ręce podobało jej się na początku średnio, więc protestowała! :) Taka malizna! Teraz już zaczyna zasmakowywać w drapaniu po brzuszku.


Obie dziewczynki są ósmymi cudami świata i szczęśliwa osoba, która je dostanie w swe ramiona. Obie będą nauczone kontaktu z człowiekiem, wychuchane, wypieszczone, odkarmione, zadbane, raz zaszczepione, dwa razy odrobaczone - tyle ile można na ich wiek. 
Nie robię im reklamy, stwierdzam fakt. Zresztą reklamy robić nie muszę, zdradzę Wam, że Malwinka Nekusia ma już genialną propozycję adopcyjną i bardzo bym chciała, aby do tego cudownego domu trafiły obie panny, rozumiem jednak chętną dziewczynę, że to już dla niej za dużo. Ma już w domku trochę tego futrzastego towarzystwa. Razem 20 łap!

Ale do brzegu. Przedstawiam Państwu drugą kotkę, która otrzymuje imię... Kalina Maneki, co z japońskiego oznacza Kalina witająca. :) W ten sposób obie koteczki, które powitały mnie po powrocie z Japonii dostały japońskie drugie imiona. Też fajnie. :)

Oto Kalinka (zdjęcia można powiększyć kliknięciem):










Kalinka robi... siusiu. :)
Czy nie powinna jednak nazywać się Chopin?






Polecam Waszej uwadze i dobrym myślom również mamusię - przyjazną, kochaną, spokojną i oddaną kotkę. Wyjątkowe zwierzątko, takie do rany przyłożyć. Najlepszą mamę na świecie. 


PODPIS

Ponieważ mam blog, nie zawaham się go wypełnić filmami. Dla chętnych, dla takich, którzy kochają, którzy mają przyjemność w podglądaniu kociej rodzinki. Kilka króciutkich filmików - zapraszam! Można się rozpływać w zachwytach do woli. :) Śpieszącym się polecam ostatni (który nie chciał się wgrać w post, więc wgrałam go na FB). 







Ten jest naj. Chyba. Link do niego na fejsie: FILM (klik)

:)

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Ciężar odpowiedzialności, dziamdzia jego...


Zostałam doceniona. A zaraz potem uhonorowana, o czym szczegółowo tu (klik).

Pierwsze za pomoc w prowadzeniu kroniki z podróży życia.
Drugie zaś polega na tym, że nie mogąc wziąć tego cudownego koteczka jako wisienki na mój sześciokotny torcik, uzyskałam przynajmniej przywilej nazwania tego cudu natury.

Napisałam przywilej? Hm... Może gdyby Gosia nie obwieściła tego wszem wobec, tak właśnie bym na to patrzyła, ale skoro (hipotetycznie) jakieś tysiąc trzysta w porywach do tysiąca sześciuset osób ;) przewijających się przez te strony oczekuje teraz ode mnie imienia adekwatnego, a zapewne i niebanalnego, dla tej pięknej kociej panny, zrobiło mi się cokolwiek nieswojo. Bo jak temu sprostać!


W obliczu powyższego niezwłocznie poddałam swój organ mózgowy niemałej burzy, które to zjawisko akurat świetnie współgrało z niedawnymi upałami, i oto oznajmiam…

Ale zaraz, chwila! Czy rzecz nie dzieje się zbyt szybko? Czy nie potrzeba najpierw trochę napięcia, podniesienia emocji, rozbudzenia ciekawości, rozpalenia wyobraźni (tym razem już nie mojej)? ;)


Tu werble wzmacniające efekt napinania atmosfery - do wyobrażenia oczywiście. I oto propozycje, jakie (między innymi - bo wszystkich przecież nie zliczę, a cóż dopiero wymieniać!) przewinęły się przez moje zwoje:

Zafiria - nie pamiętam motywacji.


Figa - bo figa z makiem, gdyż kotek ten nie dla mnie. :(


Malwina, Malwa - bo kwiatem tym uroczym mi się zdaje, choć - dla ścisłości - nie znam jego odmian w tych barwach.


Lwia Mięta - bo maleństwo na jednym z pierwszych zdjęć przybrało dumną, królewską i odważną postawę, co tym bardziej uruchomiło u mnie zjawisko zwane czuciem mięty. Dodam, że skojarzenie z lwią paszczą pojawia się nie od czapy.


Gertruda  -  bo jakże miło piszą znawcy tematu o potencjalnej posiadaczce tego imienia na stronie zorientowanej.
A piszą tak: osobowość - ta, co posiada siłę; główne cechy - wola, aktywność, dynamizm, zdrowie; znak zodiaku - Strzelec (to mój!); roślina - tulipan (mój niemal ulubiony).


Neko - bo to po japońsku kot. Wiadomo. I po prostu. :) Ale jak mu dodać jeszcze Maneki, to powstanie... kot powitalny. A przecież to pierwsze koty tymczasowe, które "powitały" Gosię po powrocie z Japonii. :)
A więc Maneki Neko - no co, nieładnie? :)


W takim razie niech będzie...

Markotanna/Markotka - bo ona z twarzy jakby trochę markotna... I ten marmurek!


W głowie mej powstał zamęt i wszystkie pomysły zdają mi się nietrafione. Ciężar odpowiedzialności, dziamdzia jego...

Jak więc sprostać, jak uprościć... Otóż sprostywuje się w sposób prosty następujący:


się na blogowisku nawołuje o koło ratunkowe! 

Zatem uprzejmie odwiedzających się upraszcza o odniesienie się w komentarzach do powyższych (a nawet do poniższych) propozycji. W ten sposób ciężar odpowiedzialności za imię koteczki rozłoży się bardziej równomiernie (czytaj: humanitarnie). Aha, żeby nie było - nie muszę chyba dodawać, że to sobie pozostawiam prawo ostatecznej decyzji. Demokracja jest przereklamowana. ;)


To pisałam ja, JolkaM. :)

Z góry i z dołu dziękuję za współpracę. Czytającym i oglądającym życzę miłego poniedziałku. :)

A na koniec dla porządku oraz dla wygodnictwa zajmujących stanowisko w sprawie wymieniam jeszcze wszystkie imiona:

1. Zafiria
2. Figa
3. Malwina/Malwa
4. Lwia Mięta
5. Gertruda
6. Neko/Maneki Neko
7. Markotanna/Markotka

J.

Z ostatniej chwili - dla żądnych jeszcze większych wrażeń estetycznych, bo właśnie przejrzałam świeże fotki na Instagramie (klik) Gosi i najszczerzej polecam. :)

JolkaM


niedziela, 8 czerwca 2014

Razem 26 gramów :)

Dziękuję za wczorajszą akcję niezapeszania, i choć niektóre z Was pękły, bo żal im się zrobiło krytykowanych kociąt (że im na pewno smutno biedaczkom, hi, hi), to kociaki rozwijają się dobrze, przybierają na wadze, są spokojne i kochane (tfu, tfu, ja tego nie powiedziałam!).

Pomiar sprzed chwili (8.00).

Dziewojka marmurkowa przytyła od wczoraj 12 gramów. 
(ważyła 304, teraz 316).






Panieneczka w typie Bułeczki przybrała na wadze 14 gramów.
To dobrze, bo ona jest troszkę mniejsza i słabsza. 
(ważyła 272, teraz 286).

Może by jej imię szykować piekarnicze, skoro podobna do Bułki?
Może dzięki temu też znajdzie taki dobry, kochający domek, jak jej niemiecka koleżanka?
Jeszcze dziś nie jest czas na imiona, ale możecie zacząć myśleć. :)







Dziewczynki zrobiły się puchate, śliczne, mamusia w końcu mogła je dokładnie wymyć. Wydają się zdrowe, żadnego kichania ani innych niepokojących objawów nie stwierdziłam. Jedyny problem to pustki w kuwecie - brakuje do szczęścia, żeby mamusia pokazała mi, że wie, do czego ona służy.  

Zalecam na dziś umiarkowany optymizm, oszczędną ekscytację i wyważone uniesienie - żebyśmy jednak nie zaszkodziły i nie zapeszyły tych dobrych wieści! :)) Jeśli chodzi o koty, to wolę na zimne dmuchać. :)

Miłej niedzieli!


PODPIS

Wieczorne (godz. 22.00) ważenie dobrze wyważonych pannic:

+12 gramów od ósmej rano! 

+ 8 gramów od ósmej rano.

Rosną w oczach!
Kocica wie do czego służy kuweta, hura!

Czy ktoś ten wieczorny dopisek jeszcze przeczytał?

Dobranoc :)



sobota, 7 czerwca 2014

Fstrętne bzydale!

Miałam Was jeszcze potrzymać w niewiedzy, ale zmieniłam zdanie, bo ciężko utrzymać taaaaką tajemnicę! :)
Mam nowych gości! Kocią rodzinkę. Wczoraj przyjechała.
Marta (znana Wam z akcji w Miękini) i kolejna dobra dusza - Basia  przywiozły mi do domku ten cenny prezent. :) Dziewczyny uratowały kociakom życie, a kotka-matka też zawsze miała pod górkę. Teraz głównie wymaga odkarmienia i zadbania.

Przedstawiam blogowemu światu malutkie, dwu-trzytygodniowe życie. Cud natury. Arcydzieło. Bezcenny dar - i to dwa razy! A nawet trzy.



Dziewczynki, bo to szylkretki, zważyłam.



Będę kontrolować ich wagę często, bo drżę, aby mamusia nie przestała ich karmić... Na razie wydają się być w bardzo dobrej kondycji, ale doświadczona przez Zoyę (teraz Biankę) i jej macierzyństwo umieram ze strachu. 





Kotki-matki nie chcę stresować zdjęciami, więc na szybko, bez lampy, trzasnęłam tylko to:




Na koniec mam prośbę. Pamiętacie przecież historię Vitusia (np. TU i TU), bo któż mógłby zapomnieć... 
Zazwyczaj przesądna nie jestem, ale wiecie co? Nie piejmy nad nimi, że piękne, że słodkie, że cuda itp., itd. Wręcz przeciwnie. Przecież to paskudy małe! Sami zobaczcie, jakie mają nieatrakcyjne oczka (niebieskie, fuj!) i koszmarnie krótkie łapecki! A ten wyraz pysia?! Przecież upiorny jest!


Nie ma co zapeszać... Boję się po prostu po tamtym doświadczeniu. Jeszcze parę dni. Potem odetchniemy z ulgą. Mam nadzieję!


Fstrętne robacki, cio???

Miłego dnia. :))


PODPIS


Uwaga! Nowe pomiary z godziny 18:00 (poprzednie były robione przed 08.00)




Na razie wszystko dobrze, prawda? Nasze czary działają. :))


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...