Pies taki, że go prawie nie widać, ale naprawdę jest. Jest na tym filmie, nie traćcie nadziei. :)
(Ściszcie głos, bo głośno jest. Bosze, jak ja krzyczę na tego psa! )
Zazwyczaj, w 95 przypadkach na 100, Fisia reaguje jak na tym filmie. Te 5 procent to:
- gdy za bardzo zajmie się wąchaniem,
- gdy widzi psa i leci do niego się przywitać (nad czym ubolewam, bo nie boi się nawet dużych psów, oby się nie nacięła...),
- gdy znajdzie coś smacznego, lepiej nie myśleć co...
Grzeczna z niej pisuńka, nie mogę wyjść z zachwytu. Już ponad miesiąc jest za naszymi drzwiami, a ja każdego dnia dziękuję losowi za swoje szczęście. :)
To dobry czas, by przypomnieć wiersz Lucyny Abigail:
Ja i ty
JA
Chciałabym jak ty cieszyć się
całym swoim ciałem od czubka nosa
aż po koniec ogona wywijać piruety
witać kiedy wraca do domu
Chciałabym jak ty wyśpiewywać
mruczanki najpiękniejsze
zwinięta na kolanach człowieka
być czystym istnieniem
Chciałabym jak ty chłonąć wiatr
w szalonym galopie
przez łąki i pola przeskakiwać płoty
i wracać by się tulić do ręki
Chciałabym jak ty zaglądać
przez kratki piszczeniem wołać
mrużyć oczka i wąsami ruszać
gdy czekasz na śniadanie
TY
Nie trzymasz ludzi na łańcuchach
zmarzniętych głodnych i samotnych
nie porzucasz pobitych w lesie
nigdy nie stoisz z boku
Nie zamykasz okien w piwnicy
i nie nakładasz trutek do miseczek
nie rozmnażasz ludzi by zostawić
ich bezdomnych oraz ciężko chorych
Nie budujesz dla ludzi dwumetrowych boksów
nie nakładasz im pęt i wędzideł
nie każesz im biegać wokół placu
a seniorów nie odwozisz do rzeźni
Nie hodujesz ludzi dla ich rąk i ogonów
i nie karmisz ryżem z padliną
nie zamykasz w klatkach na życie
trwające trzydzieści centymetrów futra
Pierszam!
OdpowiedzUsuńZaraz ustosunkuję się do reszty!
Szok, jaka z ciebie szybka kura!!! Trzy minuty od publikacji posta!
UsuńSzybka jak Fika!
UsuńBrawo! Niełatwo dojść aż do takiej szybkości!
UsuńZapitalacz - lukstorpeda! Jak nagle wyłania się z niebytu i leeeeci! Ale Ty masz szczęście!
OdpowiedzUsuńCzy to są kałuże?
Aż muszę zobaczyć...
UsuńNieee, to taka droga betonowa w strzępach, że tak powiem. :)
UsuńA szczęście mam, przecież ten dziki pies mógł mieć milion problemów, a taki mądry i fajny. Szczęściara ze mnie. :)
UsuńPuszczam sobie w kółko - jest boska, kiedy tak wypada znikąd!
OdpowiedzUsuńPsinka ma długie nogi i pięknie biega. Fajny filmik, to faktycznie wygląda jakby się wyłaniała z drogi.
OdpowiedzUsuńMnie zachwyca jak ruszacie dalej i ona leci na tych długich nóżkach ale ogląda się przez ramię i ten ogonek szczęśliwy taki :)
OdpowiedzUsuńAle z niej fajna tuptalska.Tyle radości w niej.Moja też wraca na 95 procent.A te pięć to zapach z lasu, Sarenki lub lisa jak gdzieś jest niedaleko. Czasami pogna a ja czekam i wołam i wołam.Zawsze wraca a przecież to haski i może być różnie. Jedni państwo moją malamuta suczkę.Ostatnio jak ją puścili ze smyczy szukali ją dobę,Piesek się znalazł ale już chodzi tylko na smyczy.Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńJa jeszcze drżę, żeby nie pognała za czymś, albo w ucieczce przed czymś, ale puszczam ją, ona musi się wybiegać.
UsuńJak najlepsza amerykańska produkcja "Pies znikąd" :D Grzeczna Fika jest niesłychanie, bo to, że cudna wiedzą już wszyscy :) A propos cudna - jakie błotko fajne na moich rowerowych trasach ;) Ola L.
OdpowiedzUsuńNaprawdę błotko? Po tych wczorajszych marnych kapaniach z nieba? To cieszy, ale wciąż mam nadzieję na więcej. :)
UsuńChyba, że to fatamorgana:D
UsuńJest cudowna! Mądra, wesoła, przyjazna. A dzięki Tobie w dodatku znakomicie wychowana :)
OdpowiedzUsuńWzajemne wychowanie trwa, na pewno obie sprawujemy się coraz lepiej. :)
UsuńDajecie sobie nawzajem tyle miłości!
OdpowiedzUsuńAle mądralka z tej malutkiej strzały! Kochana psinusia! Naprawdę masz szczęście, Gosiu trafiwszy na tak bezproblemowego psa. A powody, dla których Fika czasem nie przychodzi doskonale rozumiem, bo z naszym Jacusiem jest podobnie.Wszak tyle jest ciekawych rzeczy na tym świecie, które nie moga poczekac. Najwazniejsze, że w koncu przychodzi.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że umiesz gwizdac, Gosiu! Ja musze w tej sprawie polegać albo na Cezarym albo na gwizdku od Hany!
Dobrego dnia!:-))*
Fikunia ma swoje za uszami, ale faktycznie nie nazwałabym tego problemami. To wszystko minie, np. sikanie na dywan i to, że wciąż w pewnych sytuacjach nie daje się złapać MCOnemu, a że te "pewne sytuacje" to zapinanie szelek i smyczy, to jest uciążliwe, bo ja muszę być w domu, a wręcz tylko ja mogę z nią wychodzić... Poza tym ideał!. A może jej tak bardzo nie chwalić? :)
UsuńGwizdanie się przydaje. Dobrego dnia, Olu.
Z nadpobudliwym i nadruchliwym Wałkiem poradziłam sobie w ten sposób: na widok obroży czy to z rurą, czy bez niej, dostawał szału z radości i wykonywał taniec św. Wita. On jest jak piskorz, zapięcie obroży było niemożliwe. Robię to w tzw. wiatrołapie - chodzi o to, aby było mało miejsca na miotanie się i ucieczkę. Brałam do ręki obrożę, Wałek się miotał, ja się prostowałam i stałam nieruchomo wpatrzona w dal (nie na psa!), bez słowa (to ważne!), kompletnie go ignorowałam, dopóki się nie uspokoił. I tak w kółko, przez jakiś czas. Nie pamiętam, jak długo to trwało, ale jakoś tak parę dni. Teraz czasem się jeszcze miotnie, ale powtarzam rytuał, a on wtedy siada na wycieraczce i czeka. Zapinam bez problemu. Ważny jest stoicki spokój, żadnych słów, ani gestów. Nic. Słup soli. Pies wtedy głupieje.
UsuńUwielbiam te metody, takie proste! :)
UsuńU Fiki jest trochę inny problem, bo ona czmycha przed ręką i nie można jej zapiąć na smycz - boi się jeszcze trochę czasem MCO, ale jest lepiej. Właśnie dzwonił, że udało mu się wyjść na spacer. :)
Jaki On dzielny!
UsuńAlbo cfany... W sumie to wygodne nie umieć wychodzić na spacer z psem. :))
UsuńEkhm, nie chciałam tego tak ująć:)
UsuńSuper, ale wcale Ci się nie dziwię, że się denerwujesz. Czy wiesz, że mój w ogóle nie chodził bez smyczy?
OdpowiedzUsuńGdy go kupowałam, to hodowca mnie uprzedził, że on musi być stale na smyczy. Oczywiście nie wierzyłam, ale gdy przez całe osiedle musiałam za nim kłusować - uwierzyłam.To podobno był super widok- wpierw biegł duży pies, za nim usiłując mu odgryzć łapy mój jamnik, a za nimi ja, wrzeszcząc "Flik, do nogi". Poza tym, gdy złapał jakiś zapach (np. nornicy lub i większego zwierzaka) to był głuchy i ślepy, tylko leciał za zapachem-po prostu myśliwski pies z niego był. Twoja ma szybkość po whippecie a towarzyskość po Jack
Russelu. Pomiziaj ślicznotkę ode mnie, proszę.
Kurczę, to uciążliwe trzymać psa ciagle na smyczy dlatego od początku priorytetem jest nauka przychodzenia. Na drugim miejscu chodzenie na luźnej smyczy.
UsuńPomiziana, dziękuje :)
Uwielbiam psy w biegu, a jeszcze takie z predyspozycjami to już w ogóle. Cieszę się, że tak z niej posłuszna dziewczynka. I na prawdę wspaniale do siebie pasujecie. Aż normalnie bym się z nią pobawiła. Tyle w niej miłości.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy by się pobawiła z Tobą. Ona jest taka mono... ludzka, tylko my się liczymy. :)
Usuń:))))
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że los was ze sobą połączył.
Miłość naprawdę czyni cuda, z kłębka strachu Fika przeobraziła się w eksplozję radości.:)
Rzeczywiście wrzeszczysz strasznie! Biedna piesa, jeszcze przez Ciebie nerwicy dostanie :))))))))))
OdpowiedzUsuń:))
Usuń95 przypadków na 100? - to absolutnie, nadzwyczajnie świetny wynik! Te pięć procent musi pozostać, żeby było wiadomo, że Fikunia zrobiona jest z psa, a nie z trocin i sztucznego futra.
OdpowiedzUsuńJeśli to coś smacznego, to to, co myślę - to daj Fikusi preparat "Dolvit Cayenne"
http://www.zooexpress.pl/go/_info/?id=7036
Daję jej żwacze wołowe - ponoć te tabletki są z nich robione. Myślisz, że nie wystarczy?
UsuńNie jest zrobiona z trocin sądząc po stanie dywanu... :)
To już się sama przekonasz, czy żwacze wystarczają. U Wrony sprawdziły się dopiero te tabletki. Ale oczywiście co jakiś czas trzeba powtarzać.
UsuńTo może jednak je kupię po prostu i będę dawać. Nie zaszkodzą, jak myślę, nawet podawane z żwaczami.
UsuńNo, rzczywiście Fikunia wylata nagle i niespodziewanie znikąd :) Ale fajnie, że tak ładnie wraca na wołanie :) Śliczna sarenka z turbodoładowaniem :)
OdpowiedzUsuńŚliczna sarenka z turbodoładowaniem - i mam tytuł kolejnego posta o Fice. :)
UsuńJa też nie wyobrażam sobie Luny na smyczy przez cały czas.Ten las ,woda pola to jej żywioł.I tak się męczy w takie lato .Na szczęście jak ją puszczam to tu same pustkowia do ulicy bardzo daleko.Ale jak by uciekła i chciała przyjść do domu to musi przejść ruchliwą główną ulicę.Na Biskupinie wpadła pod auto,chcąc sama dojśc do domu.Na szczęście była tylko potłuczona.Ale jak znika to strach o nią zawsze mi towarzyszy.Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńTen strach o psa jest czymś nieprzyjemnym. Teraz drżę o Fikę, oczy mam z tyłu głowy i najbezpieczniej czuję się gdy w zasięgu wzroku nie ma żadnych psów, To pewnie szybko nie minie. Przy Rufim też to przeżywaliśmy, bo chłopak lubił pójść w długą gdy był młody. Potem za to był kompletnie bezkonfliktowym psem, można było być spokojnym chodząc z nim na spacery.
UsuńWyobrażam sobie co przeżyłaś kiedy Luna wpadła pod auto...
Gosiu, może załóż sobie konto na googlu, nie będziesz musiała się wciąż podpisywać. :)
No straszne te krzyki ja chyba naprawdę zgłoszę to do jakiegoś TOZ-u albo cuś innego znajdę tutaj we Francji no przecież nie można się tak wydzierać na pieseczka!!! Przecież na to cudo nie wolno krzyczeć!!! Proszę przeprosić Figunię i na przeprosiny dać jej dodatkowy smakołyk!!! Pozdrawiam Wirginia
OdpowiedzUsuńPrzeproszona i dostała wspaniały smakołyk. Przez nią zaczęłam odwiedzać mięsne, mimo, że my mięsa nie jemy. To niemiłe, ale co się nie robi dla Fikuni.
UsuńMoże jeszcze nie zgłaszaj, bo jak mi ją odbiorą za te krzyki to umrę z tęsknoty. :)
Nie zgłoszę ale pamiętaj że nie wolno wyganiać pieseczka z łóżeczka oraz tak głośno na niego krzyczeć. Pozdrawiam Wirginia
UsuńMały Mopek też tak ganiał, ale zygzakiem, od psa do psa, a ja darłam paszczę. Po pogryzieniu mam lęk, puszczam luzem, tylko na Mazurach i to nie zawsze, choć już teraz jest posłuszny i wraca. Fikunia jak młoda Idianka, leciała jak strzała, w przeciwieństwie do starej Indianki, kttora to szczała jak leciała:)
OdpowiedzUsuńBucha cha cha! :))))))))))))))))
UsuńCzy pies, który pogryzł Mopka jakoś go ostrzegł czy zaatakował bez ostrzeżenia? Pisałaś już o tym, ale nie pamiętam...
Byliśmy na takim półwyspie nad jeziorem, tam był ten miejscowy pies. Mopek wtedy był luzem, on jest bardzo przyjacielski, chce się wąchać, boksować i nie boi się nawet wielkich psów, podleciał do tego psa, a ten od razu go w zęby, trzaskał nim, jak szmatką o ziemię. Narobiłam krzyku, wiec go puścił, a Mopk uciekł ze strachu do jeziora. Strasznie był obity, cały brzuszek siny, 3 dni spał na stojąco, i jeszcze bok podarty. Dobrze, że miał wtedy długą sierść. To była straszna trauma dla mnie i Mopka. Przed kilka dni się zachowywał, jakby rozum stracił, bez kontaktu, takie błędne oczy i inne dziwne objawy...dlatego prawie zawsze na smyczy i unikanie większych psów, których nie znam...
UsuńBoże, Mnemo, przeraziłaś mnie. To okropne, straszne przeżycie! :((
UsuńTak straszne, że każdy spacer to dla mnie do dziś stres, boję się, że nagle gdzieś z boku, z tyłu podleci jakiś pies puszczony luzem i napadnie na Mopka...nawet w lesie na Mazurach wydaje mi się, że też jakiś pies wypadnie zza drzew, tamten, co go pogryzł, często pojawiał się w lesie i to nawet w odległych od wsi miejscach. Pewnej zimy sam nie wrócił, nie wiadomo, co sie stało, może we wnyki wpadł? Takie maluszki, jak Mopek szans nie mają w starciu z dużym psem. Nawet bardzo pilnuję, jak jest na podwórku w Kaczorówce, żeby była zawsze zamknięta furka, żeby obce psy nie weszły...ehhhh, a jeszcze słyszę, że jestem pier.....ta na tle Mopka, co mnie bardzo złości, bo nie jestem per...ta, tylko już teraz bardzo zapobiegliwa i ostrożna, nie chcę, żeby znowu tak cierpial, jak wtedy lub co gorsze, życie stracił. Wierzę, że dopilnuje go na spacerach tylko Wu, a w sytuacjach wyjątkowych jeszcze teściowa, choć ma mnóstwo instrukcji na co uważać. Innym nie daję psa pod opiekę, nie potrafię. Po tym wypadku nie potrafię się przelamać i Mopek bawi się tylko z zaprzyjaźnionymi pieskami, tymi dużymi też, ale ja je znam. I też najczęściej nie spuszczam do zabaw ze smyczy. Wyjątkowo, jak w pobliżu nie ma innych psów, ktorych nie znam.
UsuńWcale ci się nie dziwię. Wcale. Przeżyłaś szok i masz normalną traumę. Ja miałam kiedyś wypadek motocyklowy. Potem bałam się przez kilka miesięcy przejść przez ulicę. Stałam na krawężniku, przymierzałam się, i... wracałam. To było okropne.
UsuńFika jest za odważna, też drżę o nią, bo jest malutka (ile waży Mop?), no i gładkowłosa. Skórkę na brzuszku ma jak niemowlę. Będę jeszcze bardziej uważać. Pod tym względem to lepiej mieć dużego psa :(
Mopek 7 - 8 kg w porywach. To duży york, tzw. taran:)
UsuńNa spacerach w lesie bywa, że się kłócimy, Wu mówi - puść go wolno, ja udaje, że nie słyszę, ale czasem mi tak piłuje, że puszczam i wtedy jest po spacerze, bo ja ciągle czuwam i mopkuję paszczą, jak tylko kilka metrów odejdzie dalej...a nie dajbuk zniknie za jakimś zakrętem...przed pogryzieniem tego nie miałam, nawet w mieście chodził ze mną na spacery luzem, nawet go nauczyłam czekać przy przejściu dla pieszych, aż przejadą samochody. Mówiłam "czekaj", a potem "idziemy" i fajnie reagował.
Jak zwykle w telefonie nie mogę nic obejrzeć, ale przecież jak jej nie widzę to też ją widzę. Tak sugestywnie opowiadacie :-D
OdpowiedzUsuńZaraz jak wyjdę z brodzika to włączę laptopa i zobaczę co tam znowu robisz złego mojej ulubionej sarence :-) I uprzedzam - będę komentować! :-)
Ojej, to już się bojam! :((
Usuńnoooo, może tym razem nic złego :-)))
Usuńśliczniutka ta twoja psineczka, jesteś zakochana prawie tak, jak ja w Felusi :-) prawie, powtarzam, bo tak jak ja to nikt nie jest zakochany...
No, i się rozczuliłam. Uwielbam psiurki!
OdpowiedzUsuńFaktycznie lata daleko. Zupełnie jak mój piesio :)))
OdpowiedzUsuńIstne pendolino,
OdpowiedzUsuńna razie (chyba) nie musisz się przejmować jej "miłością" do wszystkich psów dużych i małych, ona jest szczeniaczek i wszystkie o tym wiedzą a później jak podrośnie na całkiem dorosłą pannicę to tylko na niektóre suki będziesz musiała uważać bo nie każda lubi konkurencję ale to powinni Cię właściciele ostrzec i trzymać swoje psy na smyczy
Znam już ten wiersz Abi, ale niezmiennie budzi we mnie takie samo wzruszenie i dreszcze biegnące po plecach...
OdpowiedzUsuńDziękuję za przytoczenie tego wiersza... i za komentarz Ninki. Dla mnie też jest on ważny :).
OdpowiedzUsuńFikunia słodka :)... Pięknie się uczy... Kochany piesek :D
Co za sznupka przekochana :)
OdpowiedzUsuńAż musiałam zobaczyć co to ta sznupka. :) Fajne imię dla kota, muszę zapamiętać.
Usuńsznupka
3. [pieszczotliwie o dziecku, do dziecka]: Moja sznupka kochana zostaje dziś z babcią, bo mama musi iść do pracy. Inform. Sznupko uważaj, bo sie cała pobrudzisz w tej piaskownicy.
Hahahaha, a ja sznupka mówię mając na myśli pyszczek :)
OdpowiedzUsuńsznupa (język polski)[edytuj]
OdpowiedzUsuńO:
sznupa (1.1) psaznaczenia:
rzeczownik, rodzaj żeński
(1.1) reg. pozn. buzia, pyszczek
przykłady:
(1.1) Ten szczon to ma fajną sznupę.wyrazy pokrewne:rzecz. zdrobn. sznupka fczas. sznupać ndk.
tłumaczenia:
(1.1) zobacz listę tłumaczeń w haśle: buzia