Witam serdecznie, czy możesz mi powiedzieć, czy ta dzikawa czarna kotka (...)* jest jeszcze w schronisku? Czy można ją adoptować? Skąd się tam wzięła?
Pozdrawiam serdecznie
AW
Dzień dobry, (...)* jest nadal w schronisku. Zachęcam bardzo mocno do Jej adopcji, gdyż z każdym dniem coraz bardziej dziczeje. Będzie potrzebować dużo czasu i cierpliwości, ale jestem pewna, że z czasem stanie się fajnym kotkiem. Została przywieziona z interwencji.
Pozdrawiam serdecznie
KB
*celowo usunęłam schroniskowe imię.
Kiedy prosiłam Was o pomoc w znalezieniu Panience Wisi domu, coś Wam obiecałam. Dotrzymałam słowa! Dziś ja pokazuję, a Wy piszecie opowieść w oparciu o obrazki. Co się wydarzyło w niedzielę?
Stan kotów w schronisku po naszej wizycie:
- przybył jeden przyniesiony przez kogoś
- ubył jeden
Stan w naszym domu: + 1.
Miłego dnia!
PS. Lećcie do Alutki. Coś wspaniałego! Dla mnie bomba, kto nie wziął udziału, ten trąba! :))
Jesteś niesamowita :))) Widać, że w schronisku było dramatycznie, ale kota nie miała szans z Twoją determinacją ;)
OdpowiedzUsuńTo teraz będziemy kibicować kolejnej biedzie, którą z pewnością wyprowadzisz na ludzi, to znaczy na koty/kotki? Nieważne. Ważne, że jest już u Ciebie :)
Razem pisałyśmy :-)))
Usuń:)) a podczas pisania się zastanawiałam, ile osób jednocześnie klepie w klawiaturę :))
UsuńHe, he, a ile to razy ja się zastanawiam, nie mogąc załadować strony lub otworzyć okna nowego komentarza, ile osób próbuje to robić w tej samej chwili. :)
UsuńOczy jak latarnie ...
OdpowiedzUsuńDobrze,że coraz więcej normalnych schronisk.
Pamiętam okropne warunki kiedyś...
Z Twoim talentem dasz radę z tą kotką...
Jesteś niesamowita :-)
Schronisko we Wrocławiu jest pierwsza klasa trzeba przyznać, co nie zmienia faktu, że zwierzęta tak są biedne, bo niczyje. Szczególnie koty dziczeją, zamykają się w sobie i później tracą szansę na adopcję...
UsuńTrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPięknie :)! Oby szybko się oswoiła i szybko znalazła nowy domek... :).
OdpowiedzUsuńCudna czarnuszka:)Jak zawsze trzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńAniu, chyba założę Twój fanklub :-)))) Super!!!
OdpowiedzUsuńZnowu kotek trafił w najlepsze, czyli Twoje ręce. Już Ty o niego Aniu właściwie zadbasz i znajdziesz mu we właściwym czasie dobry, przyjazny dom. Do Ciebie zwierza i ludziska lgną, to co sie dziwić, ze co i rusz nowy nabytek w Twym domu sie pojawia.
OdpowiedzUsuńSerdeczny usmiech zasyłam!:-))
Postaram się, Olgo. Dziękuję:)
UsuńTrzymam kciuki za Czarnulkę!
OdpowiedzUsuńA znowu płaczę... nie wiem, czy to przez diete?
OdpowiedzUsuńZalecam Ci jednego czarnego kota na poprawę nastroju:))
UsuńJednego czarnego już mam:)))
Usuń:))
UsuńAle, ale, co dwa czarnuszki, to nie jeden. Nie wspominając o ogonie koteczki, który od biedy można by liczyć jako trzeciego kota. ;)
UsuńWidzisz, Jolu, że nikt nie zwrócił uwagi na ten ogon!
UsuńZwrócił ,zwrócił ,tylko nie wie czy to natura ,czy strach ;))
Usuń:)) W sumie sama nie wiem, bo widziałam go tylko na tym zdjęciu :( Siedzi z podkulonym ogonkiem w kącie.
Usuń...fajne latarenki, trzymam kciuki za kolejnego kociaka... :))
OdpowiedzUsuńAle te kotki mają z Tobą dobrze!
OdpowiedzUsuńKotka ma szczęście trafiła do Ciebie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie,a za oknem zima
Podziwiam Cię Anko:) Za kocią misyjność. Za rozsądek. I za konsekwencję. Dobry i mądry z Ciebie człowieczek.
OdpowiedzUsuńOjtam, ojtam!
UsuńNie takie ojtam, bo pomagać, a pomagać mądrze i odpowiedzialnie, to wielka różnica.
UsuńZauważyłam tak jak Jasna że dobre warunki w tym schronisku - wiadomo że nie tak jak w domu ,ale przynajmniej czysto, fajne miejsca do spania i drapaki. Czarnulka bardzo wystraszona - będziesz miała dużo pracy z nią - trzeba czasu. Ja jak wziełam Rudzika z ulicy zachowywał się identycznie a teraz jest super. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńTak, to straszny dzikus, a dodatkową atrakcję stanowi fakt, że udaje że nie wie do czego służy kuweta... :)
UsuńKolejna bida trafiła pod najlepsze możliwe skrzydła! :*
OdpowiedzUsuńi jest cała czarniuteńka??? Zawsze mi się podobały czarnulki, choć teraz chyba bardziej rudzielce mnie przekonują ;)
Coś widzę, że nie wszystkie kociaki chcą iść do adopcji ;)
Podoba mi się Twój PS - dzięki ;))
Jak to nie wszystkie? Obawiam się że nie zrozumiałam Twej myśli, Alutko :(
UsuńTo było z drobnym przekąsem o kotku, który uciekł pod sufit. Wiem, że ze strachu, wiem.
UsuńRozumiem :)
UsuńWidac ze kotka baaaardzo chciala isc do ludzi :-) Biedna czarnulka. A schronisko super wypas, podoba mi sie.
OdpowiedzUsuńCzarny kotek chyba się boi ludzi i nie bardzo się chciał sie dać złapać. Wierzę w to, że w Twoim domu stanie się normalnym milusińskim kotem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniale! Kolejny dzikus dostał szansę. Wiem, że to przybijające, że kolejny kot trafił do schroniska w między czasie ale nie ma co się załamywać. Dobrze, że bilans wyszedł tym razem na zero i nie przybyło kolejnej garści marcowego miotu.
OdpowiedzUsuńSystematyczna pomoc procentuje, edukacja też procentuje dlatego dzięki Ci Anko, że tak wytrwale pomagasz i opowiadasz o kolejnych kocich adopcjach. Wierzę, że nie raz natchniesz jakiegoś dobrego człowieka do bycia domkiem tymczasowym :) Wytrwale Ci kibicuję!
Zapraszam na kiermasz "Książeczka dla koteczka" już w ten weekend :)
Ciepło pozdrawiam
Myślę, że będę. Czy można jeszcze przynieść ze sobą książki?
UsuńCzarnulka wygrała los na loterii:)
OdpowiedzUsuńMam ochotę przytulić tę bidulę, co pod sufit uciekła.
Dobrze, że znalazła domek :)
OdpowiedzUsuńWarunki rzeczywiście "spoko"- powinno być normą, ale nas polska rzeczywistość przyzwyczaiła do bidulów...
Ogladając zdjęcia z tego schroniska pomyślałam, że to kocie sanatorium. Wiem, zdjęcia nigdy nie oddaja rzeczywistości. Jednak gdybyś zobaczyła kociarnię w schronisku w Rudzie Śląskiej, to powiedziałabyś, że to obóz koncentracyjny. Koty mogą sobie wychodzić... poza schronisko. Więc nawet taki biedak, którego ktoś przywiezie, za chwilę może wybrać wolnośc. Kiedy zabierałam stamtąd wychudzoną, małą Mysię, na pytanie od kiedy tu jest, wolontariusz zajrzał jej pod ogon i stwierdził- chyba niedługo, bo jeszcze nie ma sraczki. Na zewnątrz, pod bramą schroniska biegaja koty i każdy chciał nam wejść na ręce, a njlepiej od razu do samochodu. Może i o tym pisałam. Ja tam pojechałam szukać kotki, którą ktoś dzień wcześniej tam zawiózł. Nie znalazłam jej. Dlatego prywiozłam Mysię, a najchętniej zabrałabym je wszystkie. Tak było ponad dwa lata temu. Czy coś się zmieniło, nie wiem. Ja już tam nie pojadę.
OdpowiedzUsuńJoanna
Wstrząsające przeżycie. Pomyśleć, że kiedy byłam pierwszy raz w schronisku wrocławskim, to też to źle odebrałam, byłam jednak w kwarantannie, gdzie koty siedzą w klatkach.
UsuńOgólnie koty mają tam dobre warunki, a jednak nie ma o czym mówić, że nie jest im tam najlepiej. Dziczeją, lżejsze przypadki (Wisia, które miała chroniczne różne przykre dolegliwości) nie są leczone, a po za tym mają tak mało bodźców...
Widzę po Wiśce, jak ona odżyła! To radość w najczystszej postaci, a jak do nas trafiła była kupką trzęsącego się przerażenia i nieszczęścia :)
Pewnie, że nawet najlepsze schronisko to nie dom. A jak już trafia do Twojego domu, to jak do Wersalu. Jednak ja tamtym schroniskiem byłam wstrząśnięta. Powiem Ci, że jeśli dobrze pamiętam, widziałam tam na półkach jakieś dwa brudne koce, jeden koszyk-budkę i jakieś jedno legowisko. Moja Myśka też by tam nie przeżyła. Koci katar, pół kilo wagi i brak siły do walki o jedzenie z dorosłymi kotami. Żadnej kwarantanny tam nie ma. Każdy kot trafia od razu do kociarni, która miała wielkość jakieś 3x3m, jedno okno i wyjście /dziurę/ pod sufitem. Chciał kot na wolność- proszę bardzo.
UsuńJoanna
Wstrząsające. Może zmieniło się na lepsze?
UsuńNa stronie piszą, że nie maja kotów do adopcji...
Usuńhttp://www.chorzow.schronisko.com/adopcja/adopcja.php#
Aniu, to nie to schronisko. To- http://www.fauna.rsl.pl/inde.php? w Rudzie Śląskiej
UsuńWłaśnie przeczytałam, że " właściciele odebrali 22 psy i jednego kota ". Właściciele mieli wyjątkowe szczęście. Ja wywiezionej tam kotki już na drugi dzień nie znalazłam.
Biedna kicia :(
UsuńŚpij dobrze!
Co się wydarzyło w niedzielę, hm... Przez chwilę myślałam, że polowanie na motyle w pokoju kotów. :)
OdpowiedzUsuńA skoro to jednak nie motyle, to, nie rozwijając zanadto opowieści o Waszej niedzieli, zasugeruję ewentualny jej tytuł: Nie miała baba kłopotu... ;)
Czy macie jeszcze w domu jakiś niezasiedlony przez rezydentów tudzież tymczasy zakątek, tfu!, chciałam powiedzieć zakotek? :)
Uściski i pogłaski.
Jeszcze kilka mamy, ale nie mów nikomu w szczególności żadnym kotom! :)
UsuńZapowiada się interesująco :-))
OdpowiedzUsuńNiełatwe wyzwanie ;)
Nie mogę się doczekać lepszych fot samej kici . Kciuki za oswajanie !
ja też nie moge sie doczekać, aż ją zobaczę w całej okazałości. Na razie siedzi po szafkami :(
UsuńNiezwykly i niebanalny pomysl na blogowa zabawe.
OdpowiedzUsuńWe wpisach zawarlyscie kawal historii i wiele emocji.
Tak sie zaczytalam w sukienkach, ze bez sensu umiescilam komentarz pod relacja ze schroniska.
UsuńKocisko raczej bardzo nie chcialo opuszczac to miejsce.
:) zdziwiłam się właśnie twoim komentarzem .:)
UsuńKocisko pewnie by chciało, ale o tym nie wie. :)
Schroniska dla zwierząt , to przerażające miejsca...
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach widać, że wrocławskie ma przyzwoite warunki..ale i tak pierwsze zdjęcie skojarzyło mi się z więzieniem.
Kiciula przeżyła potężny stres...ale na pewno doceni tą przeprowadzkę :)
Dla mnie nawet widok tych kotów w pokoju, gdzie mają przecież czysto, kafelki, legowiska, drapak, jest przykry. One siedzą i patrzą na drzwi.
UsuńNawet super warunki nie zastąpią ciepłego domu :( Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie od niedawna- to ile już dzięki Tobie znalazło dom ?
OdpowiedzUsuńZosiu, zobacz tutaj> jeśli masz ochotę.:)
UsuńPewna Anka Wrocławiankakłopotu nie miała więc se kota ze schroniska szybko przgruchała :) o masz i wiersza popełniłem :)
OdpowiedzUsuńRafał ve lipton_ER
Wiersz pierwsza klasa :)
Usuńmiło, ze sie podoba
Usuńer
Gratuluję decyzji :)
OdpowiedzUsuńaniu ja ju od patrzenie sie zdenerwowałam...trzeba miec stalowe nerwy ,aby złapać takiego kociaka....gratuluje:))
OdpowiedzUsuń