Nie to, że ze mnie dziewczyna jest, raczej już starszawa pani, ale zgadzam się z powyższym stwierdzeniem. Pokazuje to, że marzenia kobiet pozostają niezmienne przez całe życie. :)
Stosując się do teorii zasugerowanej mi przez Abigail, robię sobie przerwę w diecie raz w tygodniu. To podobno napędza metabolizm. Jak mnie znacie, to już wiecie, że u mnie przerwa to nie takie jakieś malutkie odstępstwo - zjedzenie kawałka czekoladki czy ciasteczka. U mnie przerwa to PRZERWA! Obiad w knajpce, a potem hulaj dusza, piekła nie ma, aż do wieczora!
Na obiedzie byliśmy w knajpce japońskiej. W ogóle Japonia jest ostatnimi czasy bardzo obecna w naszym życiu. Jeśli zdążę, bowiem dziś szykuje się dzień pełen wrażeń, to jutro o tym opowiem.
PS. Moje róże na Aparatkach: TU.
He he he, kazdy pretekst dobry, zeby sobie choc troche pofolgowac. A co tam! Raz sie zyje i nie mozna sie do niczego zmuszac ani postepowac masochostycznie (chyba, ze ktos bardzo lubi).
OdpowiedzUsuńOdkad zaczelam swoje FDH, chudne systematycznie, choc powoli, ale tak to juz byc powinno, zbyt drastyczne zrzucanie wagi jest szkodliwe.
Buziaczki
Zaintrygowalas mnie Pantero tym FDH i az musialam sobie wyguglac:) bo nie znalam tego skrotu. Okazuje sie, ze stosujemy te bardzo podobna metode;) Ja jem tylko wtedy kiedy jestem naprawde glodna, a nie dlatego, ze jedzenie jest dostepne:)) I dodatkowo jem tyle aby zabic glod ale nie czuc sie ciezko. Ta metoda schudlam juz 10kg co prawda zajelo mi to rok, ale przeciez nigdzie mi sie nie spieszy:)))
UsuńMoże i ja kiedyś dojrzeję do takiej mądrości. Jak na razie działam: wszystko albo nic. Głupio, ale cóż, taka jest na razie moja karma ;)
UsuńJa z dnia na dzien odrzucilam slodycze, dowalilam za to balastu w postaci otrebow, ziaren sezamu, siemienia lnianego i suszonych sliwek do jogurtu. Nigdy dzieki temu nie jestem glodna, za to trawienie mam ze ho ho ho!!!
UsuńNie waze sie czesciej niz raz w tygodniu, zeby nie stresowac sie niepotrzebnie dziennymi wahaniami wagi.
No i regularnie chodze na silownie, zeby mi nic nie wisialo, bo w moim wieku o to nietrudno. I zupelnie do niczego sie nie zmuszam.
O ile pamiętam to we Wrocku na rynku jest fajna japońska knajpka ...
OdpowiedzUsuńNa rynku nie kojarzę, ale obok jest kilka.
UsuńMoze to obok było ..............
UsuńAbsolutnie, w całej rozciągłości, zgadzam się z tym mottem!!
OdpowiedzUsuńKocham jeść! :D
Witaj, siostro! :)
UsuńTak, pogoda przepiękna. Od razu po wstaniu człeczyna czuje, że zyje:) i już nie ma tej ciemności:) jest super.
OdpowiedzUsuńI ja tak uważam, choć wieje dzisiaj i wciąż jest zimno, to ta jasność jest jakaś taka inna - wiosenna!
UsuńHmmm, właściwie kuchnia japońska to dla mnie zagadka. No niby wiem co to sushi, ale poza tym nic. Co jadłaś Aniu??? Ja też kocham jeść, szczególnie na mieście ;-)
OdpowiedzUsuńJutro na to odpowiem :)
UsuńJa też robię odstępstwo w niedzielę :)
OdpowiedzUsuńCzyli pozwalam sobie na małe pieczywko, ryż itp.
Ale nie aż tak ostro, jak Ty.
No to smacznego, ciekawe, co jedliście!
Mądra z Ciebie kobieta!
Usuńzatem miłego dnia i smacznego na cały dzionek.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Basiu, to było wczoraj, ale dziś zjem też smacznie, tylko dietetycznie. :)
UsuńJedzenie to jeszcze jedna moja pasja, ale żeby nie było...chodzi mi o konsumpcję, gotowanie to co innego(choć też sprawia mi przyjemność). Nawet jak jem zwykłą kanapkę czy parówkę to uwielbiam się delektować każdym kęsem, smakować go, rozkoszując się konsystencją, zapachem i formą podania, staram się ucztować przy każdym posiłku... Pasjami uwielbiam pieczywo, najróżniejsze. Z japońskiej kuchni znam tylko sushi. Bardzo lubię nowe smaki, zaskakujące i choć moje podróże kulinarne są dość ubogie to myślę, że kiedy gdzieś pojadę to najwięcej pieniędzy wydam na jedzenie :)
OdpowiedzUsuńAniu, pięknie to napisałaś! :)
UsuńNa japońskiej kuchni to raczej nie przytyjesz,więc możesz hulać do woli!
OdpowiedzUsuńA tytuł posta skojarzył mi się ze ,Słowem na niedzielę'...
Co do motta to nie mam traumy dotyczącej jedzenia.
Jem wszystko kontrolując tylko ilości.
Ważne jest słowo "raczej" :) Ja przytyje na każdej kuchni, tak już mam :(
UsuńPodziwiam i zazdraszczam ci twojego umiaru.
Oooo, japońskie nie tuczy:) I zdrowe:) Możesz sobie przerywać do woli:)
OdpowiedzUsuńByło, minęło i nie żałuję. :)
Usuńświęte słowa:))))
OdpowiedzUsuńWłaśnie!:)
UsuńPiękne motto,myślę,ze nie tylko na niedzielę.
OdpowiedzUsuńMarzenia,nie patrzą na lata towarzyszą nam ciągle i to jest piękne.
Miło,że odwiedziłaś mnie
Pozdrawiam słonecznie:)
I ja Cię pozdrawiam :)
UsuńNigdy nie miałam problemów z wagą, teraz, przez laktację i stresy ważę tyle ile w szkole średniej....;)
OdpowiedzUsuńAle z rozrzewnieniem wspominam czasy kiedy zjadałam mleko kondensowane w tubie, ciastka, paczkę chrupków a potem normalny obiad i...nic mi nie było. Teraz, te prawie 20 lat później, miałabym z tym problem :)
Także- też wolałabym nie przejmować się swoim apetytem :)
Tyle ile w liceum... To chyba chwilowo możesz sobie przejmowanie odpuścić. Ja po urodzeniu pierwszego dziecka byłam chuda jak patyk. Nosiłam rozmiar 34, byłam chudsza niż w liceum. To potem tak poszło...
UsuńAniu przerwij sobie koniecznie...tylko uważaj na sushi!!! można się robali najeść:(
OdpowiedzUsuńhttp://www.biomedical.pl/aktualnosci/sushi-nie-zawsze-dobrym-wyborem-dla-zdrowia-3242.html
...bardzo Cie przepraszam ale musiałam...
Matko bosku! Dobrze, że nie jadam tego regularnie.
UsuńJa juz dawno czytałam na ten temat i powiem Ci że mnie skutecznie odrzuciło... ale od innych pyszności nie:)
UsuńKierując się tym mottem pożarłam właśnie michę kaszy manny z sokiem malinowmy ;). Obiad będzie więc na kolację ;).
OdpowiedzUsuńPrzerwa jak najbardziej wskazana - Abi dobrze radzi :)
Buziaki :)
Od dwóch tygodni nie robię odstępstw. Pierwsze zamierzam popełnić w święta. A do tej pory ostry reżim. Musze być dla siebie takim straznikiem więziennym, bo znam siebie. Jak sobie pofolguję raz, to znowu sie zaczną rządy paszczy.
OdpowiedzUsuńMiłej reszty niedzieli zycze!:-))
Haha, no jaki prawdziwy obrazek :D Wierzę, że kiedyś wszystko będzie light :D
OdpowiedzUsuńOpowiedz koniecznie :)!... I bardzo się cieszę z domku dla Wisienki :)!
OdpowiedzUsuń:) Fajne! Miłego!
OdpowiedzUsuńTo jest zdrowe podejście do diety:>)
OdpowiedzUsuńHe, he, święte słowa, święte słowa... W sam raz na niedzielę. ;)
OdpowiedzUsuńDzień Dziecka trzeba sobie czasem zrobić :)
OdpowiedzUsuńTakie ciągłe bycie na diecie byłoby zbyt męczące dla psychiki; te przerwy to bardzo dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńU mnie przerwa jest sześć dni, siódmego dieta:)) Dlatego w nic się nie mieszczę.
OdpowiedzUsuńCiągle zastanawiam się, czy mam kompleksy z nadwagi i nijak nie potrafię dojść do jakichkolwiek wniosków. Owszem, chciałabym mieć mniej kilogramów, ale .... ja mam jedno życie i nie widzę potrzeby odmawiać sobie przyjemności. Na razie zdrowa jestem i waga nie jest problemem zdrowotnym. Owszem, muszę jeść, bo mam hipoglikemię i jak mi cukier spadnie, to mogę mieć poważne problemy:(
OdpowiedzUsuńNie obżeram się i na pewno teraz zacznę chudnąć, bo zaczyna się ogrodowy sezon:)
A motto jest jak najbardziej trafne i zawsze na czasie.
zgadzam się w 100 procentach z tym mottem! zwłaszcza ostatnio, gdy mnie trochę przybyło, a kocham jeść! :)
OdpowiedzUsuńMłodzieniec ze mnie, Anko, też nieco przechodzony (61), jednakże wg norm University of Harvard (160 cm/50 kg) jestem podobno nieźle rozwiniętym trzynastolatkiem... Moja dieta jest prosta: jem to, na co akurat mam ochotę! Niekiedy to tatar, innym razem... kremówki. Mój organizm, jak dotąd, jest nieomylny!
OdpowiedzUsuńuściski
...słońce i morze piękne ale jak wieje, brrrrrr...
OdpowiedzUsuńHa!Ha!:D
OdpowiedzUsuń