Zacznę od początku. We wtorek rano wstałam o piątej, bowiem Andrzej, mąż Agnieszki - Assneg (oboje oni tworzą... spontaniczną, życzliwą firmę KOTTRANS, świadczącą usługi kociego przewozu dla ZMD) wyruszał do stolicy o 6. rano. Wspaniale się złożyło, bo dzięki temu kocineczka wyrwana ze snu (moim zdaniem) nie miała szans bardzo zgłodnieć przed dotarciem na miejsce. A jak było, to się okaże.
U mnie w domu była z niej wielka radość. To kocia przylepa, która wtula się w łysego z największą radością. Skarb w czystej postaci. Wystarczy popatrzeć na te zdjęcia.
U Ewy Gucio zajmował się głównie czekaniem na swoją pannę.
Kiedy ja wracałam do domu, po odwiezieniu koteczki, wypiciu herbaty u Agi i przemiłej rozmowie (o 6. rano!) i podziwiałam wschód słońca, koteczka jechała do swojej nowej mamy z Andrzejem, który wobec jej lamentów w kontenerku uświadamiał ją co do konieczności zmian w życiu i ich nieuchronności. Można powiedzieć, że przygotował ją psychologicznie na to, co miało ją spotkać. :)
Polecam spotkania o bladym świcie. Moje z Agą będę wspominać jako odświeżające i przemiłe. |
Potem było już tylko pięknie i wzruszająco. Ewa bardzo o mnie dbała, pisała, przysyłała zdjęcia i tym dziś się z Wami dzielę. Chcę, abyście też poczuli tę radość. Post dla lubiących czytać. Kolejne SMS-y i mejle są oddzielone gwiazdkami.
Kota rzuciła się na jedzenie i jadła, jadła, i jadła. Wygląda, że ją głodziłam. :) |
***
Jaka śliczna. :-) Malutka w porównaniu z Guciem, ogląda gospodarstwo i je. Jakby z tydzień nie jadła. :-D
***
Płakała. Ale już wygłaskana nie płacze, zaczyna pomiaukiwać, jak tylko wyjdę z pokoju. Teraz najlepiej, żebym była w dwóch osobach. :O Gucio stoi spuszony pod drzwiami. A ona bardzo chce wyjść. Wchodzi na kolana i w ogóle jest cudowna, nic a nic nie przesadziłaś. :-) Maleńka i chudziutka.
***
Jej chyba Gucio nie przeszkadza. :-) To o niego mi chodzi. Jak da radę, do jutra posiedzi. A ja chętnie z nią.
***
Jest taka słodka, że się nie da opisać. Przygotuję potem mejl ze zdjęciami.
***
Skorzystała z kuwety. :-D
***
I znowu je! :-)
***
Niejadek, pewnie! :-) Może to ze stresu? Pewnie, że nie idę do pracy, wzięłam wolne na żądanie, a od jutra mam normalny urlop. Płacze i chce wyjść. :-(
***
:-( No. Powiem jej, że teraz ja robię za podusię.
***
Płacze i chce wyjść, jak mnie nie ma w pokoju. Jak jestem, to leży na mnie albo obok. Zaraz ci wyślę, zobacz, wszystko dobrze.
***
Jestem twoim dłużnikiem do końca życia. Nie płacz, już ją kocham. :-) Od pierwszego wejrzenia, jest delikatna jak mgiełka, wszystko prawda.
***
Jak najbardziej. Mam dziecko, które noszę na rękach. :-) Śpi sobie teraz, dużo stresu za nią, omal mi nie wyrwała kanapki, dałam jej jeszcze jeść, chyba jej nic nie będzie? Dużo też piła. Gucio już nie spuszony, waruje na korytarzu.
***
Nie. :-) Ja nasypałam jej tej karmy, co mi wysłałaś, jeszcze zanim kocia przyjechała. Może ona ją lubi po prostu? Bo w tym pojemniczku twoim jest jakaś inna. Niech je, chudzina, wyobrażam sobie, jak musiała wyglądać, gdy ją zabraliście.
***
Na gorąco, jeszcze bez Gucia. Jest taka przylepeczka. :-D Wchodzi na mnie po prostu i tulimy się, i już. Grzeczniutka. Chyba żaden przymiotnik o niej nie przejdzie bez zdrobnienia. W związku z tym syn zdecydował, że żadne z imion przygotowanych do tej pory do niej nie pasuje. Telimena miała być. :-D Też coś! Zrobiła siusiu i kupkę do kuwety. Jadła grzecznie. Ideał nie kot. No i jak dzieci przyszły, to syn powiedział, że już wie, o czym mówię, że taka delikatna jest. Bo WIDZIAŁ, jak miauczy. Ale nie słyszał. :-) Jutro dalsza część relacji.
***
Musieliśmy wyjść i zostawiliśmy ją na 4 godziny, ależ był płacz. Od razu się obie rzuciłyśmy na siebie i teraz obie jesteśmy szczęśliwe. :-D Wchodzi na mnie, wciska się w szyję, w buzię, znaczy twarz mi przytula, ugniata, wierci się, układa. <3 Rzuciła się do jedzenia i skorzystała z kuwety. Jakby tylko czekała z tym wszystkim, jak wrócę. Będę musiała pracę rzucić chyba albo brać ją ze sobą. :-)
***
Nie wiem, dlaczego ją wybrałam, dlaczego właśnie ona zwróciła do siebie moje serce. Twoje opisy jej urody i zachowania, wybacz, że to powiem, są zupełnie nieadekwatne. :-) Jest tysiąc razy śliczniejsza i kochana. I rozumiem, że może trochę się boi w nowym miejscu, ale rzuca się w moim kierunku, jakby też już mnie trochę lubiła. ;-) Dzisiaj po 18. otworzymy drzwi od pokoju. Wierzę, że poradzimy sobie z adaptacją, zresztą musimy, bo to moja kocia. Stworzona dla mnie.
***
Początek zrobiony, nie wiem jak wyszło, bo nie mam doświadczeń w tym względzie. Gucio na nią syczy i odchodzi. Ona początkowo zainteresowana jakby tylko nowym terenem po prostu go omijała. Chodzą za sobą po całym domu. Do łapoczynów nie doszło. Ja jestem napięta bardzo i zmęczona też, wiem, że czasu potrzeba, ale i tak się denerwuję. Wygląda, że Gucio się denerwuje bardziej, Ofelcia trochę mniej. A, bo Ofelią została! :-) Mnie się wydaje, że prędko Felunia z niej będzie. Ale Ofelcia do niej pasuje.
***
Ofelcia jest niesamowicie wręcz kochana, przytulaśna, cały czas się tuli. Z Guciem próbowały się nawet ganiać.
~~~~~
I to tyle na razie relacji od Ewy. Cóż mogę dodać. Tyle tu radości, że tylko się nią napawam. Ewo, dziękuję! I jeszcze raz chcę podziękować Andrzejowi, który zawożąc Ofelię, przyczynił się do tych przeżyć. Ech, życie, jakie jesteś piękne!
"Twoje opisy jej urody i zachowania, wybacz, że to powiem, są zupełnie nieadekwatne. :-) Jest tysiąc razy śliczniejsza i kochana." - a nie mówiłam, że oszukałam! :)
"Twoje opisy jej urody i zachowania, wybacz, że to powiem, są zupełnie nieadekwatne. :-) Jest tysiąc razy śliczniejsza i kochana." - a nie mówiłam, że oszukałam! :)
Ewo, jaki jest ciąg dalszy historii Ofelii w nowym domku? Jak z Guciem? Opowiadaj!

Edit: nowe zdjęcia:
To zdjęcie gdzie siedzą na parapecie i krześle - Ofelcia wskoczyła na parapet po głowie Gucia, trzeba było widzieć minę osłupiałą jego pyszczka. Bo ona wcześniej próbowała się koło niego położyć od strony kaloryfera, ależ on był zdziwiony :-D Ale się nie zerwał i nie uciekł.