środa, 13 sierpnia 2014

Wizualizacja dla Kayrona - godzina 20.00. Bądźcie!

Lucyna - Abi przygotowała dwie wersje wizualizacji. Oboje z R. uznaliśmy, że wersja B jest bardziej na miejscu, choć ciężko jest odpowiedzieć na pytanie, do czego bardziej jest przywiązany Kayronek.

Ten tekst dam na początku i na końcu posta. Spotykamy się o 20.00 i robimy wg zaleceń. Mam nadzieję, że to dobra pora, że będzie nas dużo.

Wersja B – jeżeli Kayron bardziej przywiązany jest do domu:
należy przygotować zdjęcia Kayrona, a także wejścia do ogrodu, ścieżki, drzwi do domu, a także ulubionych miejsc wewnątrz domu (legowisko, ukochany parapet itd.)

1. Niech wszyscy biorący w tym udział przyjrzą się dokładnie zdjęciom Kayrona i postarają się zapamiętać jego „twarz”.

2. Usiądźcie wygodnie, w spokoju, obydwoma stopami dotykając podłoża; ręce połóżcie swobodnie na kolanach. Zamknijcie oczy, wykonajcie kilka równych oddechów.

3. Wyobraźcie sobie pasmo energii/światła/ciepła/miłości (co kto woli) płynące od Was w kierunku Kota. Zobaczcie, jak ta energia otula Kayrona i Was.

4. Spróbujcie przesłać Kayronowi zawartą w obrazach informację o czekających w domu ludziach, pełnej misce, cieple, ukochanym legowisku, zabawie, z możliwie najlepszym wizerunkiem ludzi i domu. Skupcie się na wizerunku pełnej miseczki, spokoju, ciepła, bezpiecznego miejsca do spania.

Potem prześlijcie mu obraz drogi do domu, obszaru tuż za furtką, furtki, ścieżki do domu, drzwi do domu. Poprowadźcie w myślach Kayrona do domu... Wyobraźcie sobie, jak Kayron przechodzi przez furtkę i ścieżką idzie pod drzwi domu, one się otwierają, a on wchodzi i znajduje się w błogim cieple, spokoju, bezpieczny; jak podchodzi do miseczki i je swój posiłek.

5. Powoli i spokojnie odłączcie się od kota i domu, zostawiając ich razem w kuli energii/światła. Pozostańcie przez chwilę w tej samej pozycji, nie otwierając oczu.

Najświeższe zdjęcia Kayronka:





Ulubione miejsce na tarasie.

Ulubione miejsce do spania.


Ulubione miejsce na blacie w kuchni.

Miejsce jedzenia, z dala od innych kotów, które jedzą na podłodze.
W tle widać blok, gdzie z drugiej strony go widziano rankiem po zaginięciu. 
Ta furtka była uchylona, niech tędy wróci...

Tą dróżką...


Tu też lubi siedzieć i denerwować swoim spokojem psy. 
Na trawniku lubi leżeć. 
Ulubione miejsce do spania w krzaczkach w ogrodzie.
Tam, gdzie ten różowy kolor, tam go widział pan z okna naprzeciwko tego miejsca. 
To kochana buzia naszego Księcia. 

1. Niech wszyscy biorący w tym udział przyjrzą się dokładnie zdjęciom Kayrona i postarają się zapamiętać jego „twarz”.

2. Usiądźcie wygodnie, w spokoju, obydwoma stopami dotykając podłoża; ręce połóżcie swobodnie na kolanach. Zamknijcie oczy, wykonajcie kilka równych oddechów.

3. Wyobraźcie sobie pasmo energii/światła/ciepła/miłości (co kto woli) płynące od Was w kierunku Kota. Zobaczcie, jak ta energia otula Kayrona i Was.

4. Spróbujcie przesłać Kayronowi zawartą w obrazach informację o czekających w domu ludziach, pełnej misce, cieple, ukochanym legowisku, zabawie, z możliwie najlepszym wizerunkiem ludzi i domu. Skupcie się na wizerunku pełnej miseczki, spokoju, ciepła, bezpiecznego miejsca do spania.

Potem prześlijcie mu obraz drogi do domu, obszaru tuż za furtką, furtki, ścieżki do domu, drzwi do domu. Poprowadźcie w myślach Kayrona do domu... Wyobraźcie sobie, jak Kayron przechodzi przez furtkę i ścieżką idzie pod drzwi domu, one się otwierają, a on wchodzi i znajduje się w błogim cieple, spokoju, bezpieczny; jak podchodzi do miseczki i je swój posiłek.

5. Powoli i spokojnie odłączcie się od kota i domu, zostawiając ich razem w kuli energii/światła. Pozostańcie przez chwilę w tej samej pozycji, nie otwierając oczu.


Godzina 20:00. Zobaczymy, co z tego wyniknie...

Nie wierzę w takie rzeczy zazwyczaj, ale teraz nawet duszę diabłu mogę sprzedać. Niech bierze!


PODPIS

Tymi drzwiami... Domek czeka na ciebie, koteczku.

Nowe wieści. 21:30.

Wróciłam ze zwiadu. Wrzucałam kolejne ulotki, no i miałam dwa telefony z wiadomościami. Dzisiaj o 6:20 sąsiadkę po przekątnej, też z szeregówki, jakieś 400 m ode mnie, obudziło szczekanie psa. Wyleciała z domu i zobaczyła, jak wielki kot cały nastroszony stoi naprzeciwko psa - haskiego. Pies miał zadrapanie na nosie! Kot uciekł na drzewo i siedział tam z pół godziny. Potem zniknął... 

Przed siódmą rano widziano go przy śmietniku, kolejne 400 m dalej od tego poprzedniego miejsca, ale znowu jakby w promieniu 400 metrów ode mnie. Muszę zrobić mapę. 

Czekamy na posiłki z Poznania i ruszamy na łowy. Wygląda na to, że nie jest zamknięty, tylko grasuje po osiedlu. Nie do pojęcia dla mnie. :(((

Zebrane do kupy informacje od dzwoniących. 

(usunęłam mapę)

Przesadziłam z tymi 400 metrami. To są o wiele mniejsze odległości. Między czerwoną a zieloną strzałką jest ok. 120 metrów...

czerwona strzałka - dom
zielona strzałka - widziano go tu w poranek po zaginięciu 12.08 o godzinie 6:15
fioletowa strzałka - widziano go 13.08 (dzisiaj) ok. 6:20
różowa strzałka - widziano go 13.08 (dzisiaj) ok. 7:00
żółta strzałka - widziano go 13.08 (dzisiaj) ok. 17:00 - od razu pan zadzwonił, ale nie znaleźliśmy go...

145 komentarzy:

  1. No to do 20,a teraz pędzę z Owczarką na spacer.Będzie dobrze!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Godzina 19 u mnie. Czyli juz niedługo. Będę. Mozesz na mnie liczyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bym chciała przeczytać, że Kayron się znalazł. Jestem na urlopie, ale wciąż sprawdzam czy nie ma nowych dobrych wiadomości. Udostępniłam, wierzę, że już niedługo będziesz mogła wykręcić mu jedną reką ogon za to włóczęgostwo, a drugą mocno przytulić. Znajdzie się !

    OdpowiedzUsuń
  4. będę, chociaż mam niedobór wyobraźni, ale spróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bede, trzeba wierzyc.A z L

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodam jeszcze drzwi do domu, niech trafi....

    OdpowiedzUsuń
  7. O 20.00 będę z Wami!!! Mam nadzieję, że to pomoże!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zwierzęta są Tajemnicą.
    Może więc Kayron jakoś to poczuje.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Gosiu, o ile dobrze zrozumiałam, w sąsiedztwie jest kot podobny do Kayrona, który chadza sobie luzem, a różni się tym, że ma białe łapki. kiedy przekazywałam tę informację znajomym, zwrócili mi uwagę, że dobrze by było dopisać na facebooku, że Kayron nie ma białych łapek. jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, ograniczy ilość błędnych telefonów.

    OdpowiedzUsuń
  10. będę, gosiu.
    ewa z mazur

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem co to znaczy, jak kot zaginie.. Mi już pare zaginęło :(, niektóre wracają po tygodniu, dwóch, a nawet miesiącu.. Jestem całym sercem z Kayronem!! Na pewno wroci! Musi!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też będę, chociaż jestem teraz daleko od Wrocka Marysia

    OdpowiedzUsuń
  13. Juz za chwileczkę... Jeszcze 4 minuty...

    OdpowiedzUsuń
  14. Gosiu mam podobne podejście do tych spraw jak Ty... ale na pewno nic mnie to nie kosztuje a w tym wypadku mocno wierzę, że pomoże! A jest to jedyne możliwe działanie na odległość, Kayronku pokażę Ci drogę do domu!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję Wam, kochani. Teraz idę go poszukać.

    OdpowiedzUsuń
  16. To nie było trudne... A zaraz potem zrobiłam to samo dla Tigusia... Niech obaj wrócą do domu...

    OdpowiedzUsuń
  17. Zrobione.Wracaj kotku bo wariujemy wszyscy z niepokoju..,A z L

    OdpowiedzUsuń
  18. Odpowiedzi
    1. Alu kochana, gdzie Ty się podziewasz... Tęsknimy za Tobą. A ja przechowuję jeszcze kilka pierniczków. :)
      Bardzo mocno Cię przytulam.

      Usuń
    2. Zajrzyj czasem, Alu, odezwij się do nas. Mnie często przychodzisz na myśl z tego swojego daleka... Że też ten Rzeszów na takim końcu świata!

      Usuń
    3. Jolu, bywam u Was każdego dnia.Masz rację, wracam powoli ze swojego daleka...
      Uściski dla Was obu.:))

      Usuń
    4. Najważniejsze, że wracasz, i że zaglądasz do nas. Możesz się nie odzywać, siedzieć cicho, ale bądź z nami. :)

      Usuń
  19. Gosiu, bardzo sie staralam, bo moja energia miala spory dystans do pokonania. Mysle, mam nadzieje, ze dotarla.
    Teraz juz czekam na dobre wiesci.

    OdpowiedzUsuń
  20. Byłam i wyobrażałam sobie wszystko co trzeba było.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam nadzieję, że pomogło; zajęło mi to około pięciu minut, mam nadzieję, że nie za krótko. nie mam dużego doświadczenia w wizualizowaniu, szczególnie wspólnym.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  22. Prowadzilam Kajtusia jak moglam.Niech sie stanie!! - Dorota.

    OdpowiedzUsuń
  23. Aniu... Gosiu... napisałam teraz krótkiego mailika... przeczytaj

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak dla pewności - dwa razy.
    K3

    OdpowiedzUsuń
  25. Trzymamy kciuki za powrót Księcia.
    Jacek i Bożena.

    OdpowiedzUsuń
  26. próbuję, gosiu, coraz lepiejto wszystko widze
    ewa z mazur

    OdpowiedzUsuń
  27. siedziałam w pracy za biurkiem, w ciszy i skupieniu i autentycznie widziałam Twoją ścieżkę i furtkę i Kayronka idącego do domu i to miejsce na tarasie które lubi. Dalej je widzę i widzę go jak tam siedzi...

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeju, ilu tu się zebrało kochanych ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  29. To było wykańczające 15 minut, ale było warto. Kayron się odnajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Spóźniłam się , ale nie wiedziałam ...:( Ale będę myśleć i wyobrażać sobie że wraca !

    OdpowiedzUsuń
  31. Weterynarz mi przerwał... ale w fazie, gdy kotek był już w domu.
    :***

    OdpowiedzUsuń
  32. gosia, czy za tymi blokami, bliżej lub dalej są jakieś wykopy, rozkopy, wyburzenia, zapadłości terenu? coś się buduje, albo rozwala? są jakieś dziury?
    ewa z mazur

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie ma. Zaraz dopiszę czego się jeszcze dowiedziałam.

      Usuń
  33. Byłam myślami i w modlitwie - po mojemu, ale wierzę, że pomoże!!!

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja również się przyłączyłem :) Oczywiście o czasie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Kajtus sie znajdzie wiem to. Wiesz przeciez, ze Kajtula to moja milosc na odleglosc, dlatego tez jest u nas Henry. Nawet nie musialam duzo patrzec na zdjecia, zeby widziec jego kochane pyszczydlo...
    Mam przeczucie, ze ktos go trzyma w domu czekajac na nagrode, ale jest zdrowy i caly. My tutaj wszyscy bardzo trzymamy kciuki za was!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Byliśmy o 20-stej z Wami. Marta i Maciek

    OdpowiedzUsuń
  37. Jestem z Wami... całą swoją wewnętrzną siłą...

    OdpowiedzUsuń
  38. Jestem. Maleńki wracaj do domu.

    OdpowiedzUsuń
  39. Byłam, jeszcze tu wracam i patrzę na jego urodziwą mordkę i opowiedziałam znajomym, niech też się wysilą.
    Wracaj Książę

    OdpowiedzUsuń
  40. Wrocławianka z Grunwaldzkiej też nie może myśleć o niczym innym jak o szczęśliwym powrocie kotka .Pada deszcz może Kajtkowi obrzydnie już zwiedzanie okolicy .Zaglądam tu co chwilę z nadzieją na dobre wiadomości .Jestem całym sercem z Tobą .Pozdrawiam Ewa z 5 kotami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie: pada, boje się, że jeszcze bardziej się zaszyje. Co za głuptas! :(((((

      Usuń
  41. jestem i patrzę na tę mordeczkę księciunia. wiem, czuję to, że troche się boi. cierpliwości mały. odważysz się.
    ewa z mazur

    OdpowiedzUsuń
  42. Kayronku, znajdź bezpieczną drogę do domu!

    OdpowiedzUsuń
  43. Jesteście wspaniali!!! A ja byłam poza domem i zwyczajnie się spóźniłam, bo nie wiedziałam :(... Ale wierzę, że się uda! Myślami i tak jestem przy Was, zrobię wizualizację później przed snem....

    OdpowiedzUsuń
  44. Gosia, ja obrazów nie umiem czarować, ale myśli serdeczne i słowa przez kilka minut mu przesyłałam, może usłyszał?? za to moja Ewa mi napisała: "Pierwszy raz to robilam, przeszkadzał mi jakiś murek betonowy ok pół metra wysoki i krzaki. Nie moglam zobaczyc Księcia, dopiero za tym murkiem zobaczylam go i zaczelam prowadzic do domu, ale on szedł bardzo niechętnie.Nie widzialam go na wprost tylko byl z mojej prawej strony, szedl jakos bokiem, jakbym patrzyla na niego tylko prawym okiem. dopiero na schodkach domu przyspieszyl. w domu zajrzal do swojej miseczki i polożyl się na dywanie obok Rufiego. Wyszłam, zamknęłam drzwi za sobą, zamknęlam furtke i zobaczylam Ksiecia na tarasie. Trwalo to 7 minut i bylo jak oglądany film, ktorego nie znam i nie mam wplywu na jego bieg. ..... " - Gosia, masz gdzieś tam taki murek może??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo tu takich murków, ale najbliższy w moim ogrodzie przy garażu. Idę zobaczyć.

      Usuń
    2. podobnie i ja widziałam. trudno to nazwać równym murkiem, ale jakieś trudne przeszkody...
      ewa z mazur

      Usuń
    3. Nie ma :( Będę patrzeć na murki...

      Usuń
  45. Ma rację Jola. Ile tu kochanych ludzi się zebrało!

    OdpowiedzUsuń
  46. Gosiu ,byłam z Wami i tak jak napisałaś: zaprowadziłam Kajtusia do domku i zostawiłam go spokojnie ,pochylonego nad miseczką, na parapecie. Kayronku -znasz już drogę ,nie bój się ,wróć.. JustynaK

    OdpowiedzUsuń
  47. Gosia, a czy bierzesz pod uwagę, że on nie chce wrócić?
    Jak jest tam na osiedlu, ktoś dokarmia koty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic o tym nie wiem. na działkach jest jeden kocur dokarmiany przez panią.
      Na osiedlu były dwa dzikie koty, ale zostały otrute :(

      Usuń
    2. Myślisz, ze to jest możliwe, że on nie chce wrócić?

      Usuń
    3. Czyli, że nie ma co jeść... Więc są większe szanse, że wróci...

      Usuń
    4. Tak jak kass poniżej... Znam (z literatury, ale za to z mądrej) przypadki, że koty odchodzą bo tak wybierają... Jednak, jeśli Kayron nie będzie miał jedzenie i bezpiecznego schronienia to albo wróci, albo pójdzie dalej... Oby to pierwsze.

      Usuń
  48. Aniu ja tez byłam i wciąż jestem z Wami, jeno komputer mi siada i nie mogłam wcześniej zaznaczyć swojej obecności... na pewno wróci, wierze w to. Jestem z Wami!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez myslałam o tym czy on nie czuje zagrożenia z powodu wciąż nowych kociaków jakie przygarniasz... wiem że tak może byc bo moja przyjaciółka miała taką sytuacje domu...:(

      Usuń
    2. Koty mojej znajomej (a ma ich 5) od czasu kiedy zaczęły pojawiać się inne koty (odławiane z okolicy, potem szukamy domów) stały się chyba zazdrosne, jeden z kotów po prostu sobie poszedł... wszyscy myśleli że wieczorem wróci - jak to zwykle bywało, a tu kot przepadł. Znaleźliśmy go kilka ulic dalej po tygodniu poszukiwań, i byliśmy zdziwieni że mimo tego, że poznał swoją panią, żałośnie miauczał, nie bardzo chciał do nas podejść, w końcu jakimś cudem udało się go złapać i zanieść do domu... nasz weterynarz stwierdził że to rodzaj buntu:(

      Usuń
    3. Myślę, że to jest nadinterpretacja tego zdarzenia,tzn. że z poczucia zagrożenia oddalil się z domu, czy też na "złość niech mnie szukają". Kayron wykorzystał uchyloną furtkę i wyszedł. Może pogonił za innym kotem, który mu wszedł na jego teren???

      Usuń
    4. A ja myślę że tak mogło być...

      Usuń
    5. Naprawdę trudno mi w to uwierzyć, mimo, że faktycznie Kayron ciężko znosi tymczasy (dlatego je izoluję jak najdłużej się da od reszty domu)...

      Usuń
    6. Znasz Kayrona najlepiej...
      Jednak wzięłabym i ten wariant pod uwagę i na jedno poszukiwanie wysłała tylko Poznańskiego?... Jeżeli się obraził to najprawdopodobniej na Ciebie.

      Usuń
    7. Dopóki nie ma Poznańskiego idę na obchód tego obszaru...

      Usuń
    8. Zgadzam się, że to nadinterpretacja, że kot się obraził i sobie poszedł. Jackson Galaxy, wybitny znawca kociej natury twierdzi, że przypisujemy kotom ludzkie cechy zupełnie bezpodstawnie. Wytłuszczonym drukiem napisał w książce- Trzymaj się z dala od kociego mózgu.
      Gosiu, mam ogromną nadzieję, że Kayron się znajdzie. Inaczej być nie może. Jutro rano znów tu będę.
      Joanna

      Usuń
    9. Joanna, jeszcze jedna nasza zawieruszona duszyczka...
      Uściski, Joasiu.

      Usuń
    10. Jolu, dziękuję. Jestem i byłam, ale... To nie czas, teraz tylko Kayron. Do "zobaczenia" dziś o 20.00.
      Wyobrażam sobie co Gosia przeżywa. Mój kot zniknął tylko na 20 minut, a ja- palaczka /fuj/ przeleciałam 6 pięter w górę i w dół dwa razy. Nawet nie wiem czy miałam zadyszkę.
      Joanna

      Usuń
    11. Oj, Joanno, miałam nadzieję, że wrócisz do tego wpisu i przeczytasz, że tu się o nikim nie zapomina. :)


      :**

      Usuń
  49. I ja"doprowadziłam"Kayrona do miseczki na parapecie:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Skoro grasuje jak dziki kocur to żyje a to jest najwazniejsze!***

    OdpowiedzUsuń
  51. 400 metrów dokoła to straszliwie duży obszar, mnóstwo kryjówek, akcja z ulotkami jak widać daje rezultat, kciuki mocne nadal!

    OdpowiedzUsuń
  52. Gosianko w takim razie patrz też w górę, na drzewa, może siedzi wysoko, na jakiejś gałęzi????

    OdpowiedzUsuń
  53. Kurcze, szkoda, że ta pani nie zadzwoniła do Ciebie o tej 6 rano... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko czy to na pewno był Kajtek, czy nie ten drugi, sąsiedzki z białymi łapkami?

      Usuń
    2. Na pewno nie miał białych łapek.

      Usuń
    3. No to git! Tylko niech się aż tak nie stawia piesom, i niech zachowa spokój - jak na stanowisku za swoim płotem. A najlepiej to niech już tam wraca.

      Usuń
  54. Jestem, wizualizowałam i mam nadzieję, że uda się Go odnaleść w promieniu bliższym jak 400 metrów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stanowczo nie mam wyczucia odległości. To wszystko dzieje się w odległości 100-150 metrów od domu...

      Usuń
    2. No, to już lepiej, bo się trochę przejęłam, że to bardzo daleko...

      Usuń
  55. Właśnie przeczytałam (wysłałam Ci Gosiu maila z książką) w "Jak rozmawiać z kotem":

    "Jeżeli kot udzielił pomocnych informacji i wiemy, w jakim rejonie
    przebywa, bliski mu człowiek może wyznaczyć drogę do domu kroplami
    swojego moczu. Koty mają doskonale rozwinięty zmysł węchu i potrafią
    wyczuć zapach „swojego" człowieka ze znacznej odległości. Zapach jest
    szczególnie ważny, ponieważ działa też uspokajająco i dodaje kotu otuchy,
    dzięki czemu może skuteczniej wykorzystać podstawowe instynkty
    w odszukiwaniu drogi do domu. Czasem jednak kot bywa zbyt zniechęcony,
    by wracać. Wtedy zostaje na swoim nowym terytorium i tam zakłada
    dom."

    Pamiętaj o tym, może to głupio brzmi, ale kto wie, czy nie zadziała...? Jeśli nie będzie deszczu, może i ty wyznacz mu w taki nietypowy sposób drogę do domu... Najtrudniej ustalić skąd zacząć, żeby za dużo nie zostawić śladu, by w kółko nie chodził...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie jest głupie w tym wypadku... Dzięki.

      Usuń
    2. No to może idąc tym tropem zabrać ze sobą Amisię na smyczy? Może ją poczuje i wyjdzie?

      Usuń
    3. Mały Kot nigdy nie wychodził na Urwisa... ;/... Widział go pewnie, ale miał to gdzieś...;)

      Usuń
    4. No właśnie, myślimy w swych podpowiedziach po ludzku, a to przecież jest kot!! Chodzi własnymi ścieżkami.........Amisia może na niego nie zadziałać....

      Usuń
    5. Abigail, mogłabyś powiedzieć co to za książka, tytuł i autor ?

      Usuń
    6. Jak rozmawiać z kotem, Sonya Fitzpatrick - mogę przesłać Ci pdf-, jeśli mi prześlesz swój e-mil (abigail090@gmail.com)

      Usuń
  56. Gosiu, nasłuchujcie też gdzie ptaki krzyk podnoszą, będą się czuć zagrożone jego obecnością! mojego uciekiniera sroka namierzyła i tak na niego krzyczała, że sąsiadka wyjrzała sprawdzić, dlaczego tak wrzeszczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo tam gdzie słychać wrzaski bijących się kotów. Pewno po okolicy, szczególnie nocą krążą jakieś bezdomne i wychodzące koty, często wtedy dochodzi do pojedynków. Sama w nocy słyszę wrzaski kotów, które się pewno biją.

      Usuń
    2. I jeszcze mi przyszło do głowy, żeby rozwiesić ogłoszenie w okolicznych gabinetach weterynaryjnych. Może, jeśli ktoś go znalazł, albo znajdzie będzie chciał aby obejrzał go weterynarz???

      Usuń
  57. Na logikę, jak zawęziłaś terytorium to rańcem okolo szóstej ten teren dobrze by obsadzić ludźmi. A Abi pomyśl wyżej jest ciekawy..

    OdpowiedzUsuń
  58. A gdy szukacie nocą, może warto wziąć laserek czerwony i trochę poświecić? A nuż się Kayron złapie...

    OdpowiedzUsuń
  59. Wysłałam Ci maila z odpowiedzią znajomej astrolog. Najważniejsze z niej, że jest bezpieczny... Są też wskazówki gdzie szukać.

    OdpowiedzUsuń
  60. Oj,nie było mnie o tej porze w domu i nie wiedziałam o wizualizacji, ale cały dzien mysle ,opowiadam o Kayronku, na swój sposób naprowadzam go na ściezkę do domu.
    Trop jest,to najważniejsze, żyje,i jakoś sobie radzi,po tym co opisałaś mam wrażenie,że szuka drogi do domu, To przebywanie wśród domków (fioletowa strzałka) to jakby znak,ze próbuje dotrzeć,ale mylą mu się drogi.
    Czekam na dobre wieści.Niech nasze myśli doprowadzą Was do koteczka, lub niech on sam odnajdzie drogę do swojego domu!

    OdpowiedzUsuń
  61. Koleżnka wpadła tez na pomysł,że może zawiadomic ekostraż,czy fundację zajmującą sie kotkami,moze udałoby się przy ich pomocy wraz z systemem pulapek na koty zaczaic się na Kayrona.

    OdpowiedzUsuń
  62. Czytm wszystkie komentarze....mimo moich dwoch kotek, moje doswiadczenie jest male, ale zawsze czytalam,slyszalam, ze koty wracaja... mam ogromna nadzieje, ze tak bedzie...caly czas zagladam i czekam.Agnieszka z Lublina

    OdpowiedzUsuń
  63. Krąży w okolicy, wróci, wreszcie zatęskni za kochanymi ludźmi i nawet tymi niekochanymi tymczasami, mówię Wam!

    OdpowiedzUsuń
  64. Z mapy wynika, że jest coraz bliżej domu.........

    OdpowiedzUsuń
  65. Mam podobne odczucie, że jest coraz bliżej domu. Strzałki na to wskazują.

    OdpowiedzUsuń
  66. A moze wlasnie dlatego, ze nigdy wczesniej nie wychodzil, nagle zapragnal poznac swiat za ogrodzeniem i spodobalo mu sie, ze moze sobie polazic? W takim przypadku glod powinien go sprowadzic z powrotem. Dobrze, ze jest widywany, to znaczy, ze nic mu nie jest i wszystko traktuje jako zajmujaca wycieczke krajoznawcza. Oby mu sie nie spodobalo!

    OdpowiedzUsuń
  67. Chyba mi ulżyło, jak zobaczyłam te strzałki. Jak są sygnały, ze jest widziany, to oznacza, że nikt go nie zabrał i nie przetrzymuje.

    Nie znam charakteru i osobowości Kayronka, ale nie pasuje mi do MC wersja, ze źle mu było w domu i poszedł w świat.....

    OdpowiedzUsuń
  68. Myślę tak jak Pantera.Zawita o jakiejś porze do ogródka,przeciągnie grzbiet jak na trzecim zdjęciu i powie:teraz,jako bardziej obeznany w świecie"za płotem" ja tu rządzę!:)
    Niech się stanie!

    OdpowiedzUsuń
  69. Tak, Orko i żeby to już było jutrzejszego ranka....
    Zajrzę z rana......
    Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  70. Dziękuję wszystkim. Czytam wszystkie rady, ale nie odpowiadam, bo nie mam czasu. Wybaczcie. Będę stosować wiele tych wskazówek.
    Teraz zmienili nas młodzi: Poznański, Wrocławski i Kasia. My idziemy spać, by wstać przed świtem. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, żebyście już nie musieli się zrywać o świcie, chyba że na powitanie Kajtusia...

      :****

      Usuń
  71. Gosieńko mam nadzieję, że Kayron wróci już dzisiaj do domku jeśli nie to z chęcią przyjadę w piątek z samego rana i pomogę szukać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieści o zaginięciu posłałam do wszystkich wrocławskich znajomych z prośbą o rozpowszechnienie...
      Nie mogę przestać o Was myśleć

      Usuń
  72. to ja też idę spać, mam nadzieję, że jutro w pracy przeczytam o tym że wrócił, bo wróci przecież :-)

    OdpowiedzUsuń
  73. Jakby trzeba było pomóc szukać, to daj proszę znać, do soboty wieczora jestem we Wrocławiu. Z mojej strony wysyłałam informację do wszystkich znajomych z Wrocławia i swoich studentów. Oby się szybciutko znalazł.

    OdpowiedzUsuń
  74. a mnie wczoraj wcielo trzy komentarze....jasne, ze wzielam udzial w wizulaizacji, ale wyszlo mi dziwnie i to chyba teraz juz nie ma zadnego znaczenia, bo kotek sie rusza i byl widziany, ale mialam migawke, w ktorej byla brama - nie jak Twoja i nie jak brama d bloku tylko kuta zelazna brama obok jakiegos budynku, jakby koniec niewielkiego bloku, ale brama nie u sciany bloku a w wizji jakby na 1. planie. i wszystko zniknelo w cwierc sekundy. dziwne to bylo bardzo, bo ja sie na czym innym przeciez koncentrowalam (ja go doprowadzalam do parapetu w kuchni, czyli do jego jadalni. tak samo o 9tej, ale juz bez tej bramy. Dobrze, ze sa dzieci i wiecej Was jest do szukania. Poza tym powiedzialam tej mojej kolezance, ktora jest Twoja bardzo daleka sasiadka jakby - zeby patrzyla czy w ogrodach, przy smietnikach, z ludzmi nie ma tak chharakterystycznie wygladajacego kotka; nie mowie, ze sam polecial taki kawal, ale mogl go ktos zabrac...

    OdpowiedzUsuń
  75. A nocne poszukiwania nic nie przyniosły ? Miałam nadzieję, że rano przeczytam iż Kajtek śpi na domowym dywaniku :((
    Martwię się tak bardzo ....

    OdpowiedzUsuń
  76. Podczas wczorajszej wizualizacji zrobiło mi się gorąco i byłam zlana potem. Miałam wrażenie, że Kajtuś jest zdezorientowany i oporny. Ciężko było go ruszyć z miejsca i prowadzić. Wyraźnie lżej było przy schodach, jakby dopiero wtedy sobie przypomniał...
    K3

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...